Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mmmj

Nieszczesliwe mezatki

Polecane posty

Chcialabym wiedziec czy sa mezatki w podobnej sytuacji czy wszystkie sa szczesliwe ?Po slubie wszysko wychodzi na wierzch jaki kto jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 80ona
Witaj mmmj. Ja jestem mezatka krocej niz ty bo troche ponad rok, mamy 1 dziecko. Moj maz potrafi mnie uderzyc, teraz mu oddaje. Wyobrazccie sobie kobiete ktora ma 160 cm bijaca chlopa raz mocniejszego majacego 180 :) Mi nie pomagaja strajki "nie gotuje ,nie sprzatam ,nie piore" Dla niego jestem leniwa..... Nie oczekuje od nikogo wspolczucia bo maz pokazal prawdziwa twarz po slubie. przed bylismy 6 lat. Mam rodzicow ale starsza siora z ktora mieszkamy (jestesmy za granica) dzwoni do mamy i mowi rzeczy typu " kloca sie , ona wogole nie radzi sobie z dzieckiem, wogole nie nadaje sie na matke, po co sie zenili jak tylko sie kloca..." Rozumiem Ci dokladnie. Ja niemam gdzie od niego odejsc nawet do domu rodzinnego. I pisze to nie po to zeby ktos to komentowal pisze to do mmmj ktora szuka takich osob jak my. Nie wszystko zloto co sie swieci.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę mmmj , że wszystko zaley od nas samych , czego oczekujemy od drugiej osoby...Ja jestem mężatką od ładnych paru lat i też amam dwoje dzieci...niestety w moim związku jak w każdym były wzloty i upadki,dlatego uważam , ze nie jest sztuką spakować walizki i odejść , czy kogoś wyrzucić...trzeba walczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak masz racje tylko ja czuje czasami ze jestem od pilnowania dzieci sprzatania i gotowania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też nieszczęśliwa
U mnie strajki też niestety nie pomagają, może mnie nie bije, ale cały czas ignoruje tak jakbym nie istniała więc generalnie nie jaet źle ale ta samotność mnie dobija, też mam dwoje dzieci i wspólne mieszkanie, wiec sytuacja prawie bez wyjścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
walczyć to można z przeciwnościami losu, a nie z człowiekiem, z którym mamy współpracować dla wspólnego dobra miałam sie nie odzywać, ale nie wytrzymałam i nie jest łatwo spakować walizkę i wyjść z domu, w którym żyło się kilka lat i z którym wiązało się plany na przyszłość, jak ktoś tam napisał (jak coś takiego przezyjesz, to wtedy się wypowiedz)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Ci szczerze , że ja tak miałam dopóki nie poszłam do pracy...teraz nauczyłam się doceniać samą siebie i mąż też się zmienił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kacha112
Sama mam dziecko z wpadki wiec ci sie nie dziwie ze wyszlas za niego za maz.Sama tak tez zrobilam.Na szczescie moj maz jest obcokrajowcem,mieszkamy za granica i jest bardzo dobry dla mnie i dla dziecka.Nie daj soba pomiatac, nie pozwalaj mu na zlosliwosci, jak cos zrobi albo powie to nie udawaj ze tego nie widzisz, odrgyz sie a potem spokojnie mu przedstaw Twoj punkt widzenia.Jak nie pomoze to trudno ale sproboj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobromiła Dobroduszna
ja 4 lata temu spakowałam walizki i wyszłam z domu i juz nie wrocilam ;) teraz mam własne mieszkanko ....pracuje.....mieszkam sama z corka i jestem najszczęśliwszą osoba na swiecie....zycie z facetem pod jednym dachem jest nie dla mnie .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamietamy go
ewa..to pomysle, ze do tego co wypisalas dochodza jeszcze dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On wie ze ja jestem troche od niego uzalezniona i nie mam nikogo kto by mi pomogl dlatego mysle ze jest pewniejszy siebie przez to ,on mi tez kiedys powiedzial ze gdybym nie zaszla w ciaze to by ze mna nie byl,jak chodzilam na kurs przed malzenski to plakalam tam i modlilam sie zeby mi pan BóG pomogl i widocznie takie zycie bylo mi pisane ,nieraz jest dobrze miedzy nami ale jego chamstwo i zlosc ciagle jest i tego nienawidze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wierze w Boga i to na pewno mialo jakis ukryty sens moze to kiedys odkryje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytasz, czy jesteśmy szczęśliwe - nie zawsze. Często przekonanie, że znasz człowieka gubi. Dopiero w trudnej sytuacji okazuje się, z kim na prawdę mieszkasz. Nie zamartwiaj się, możesz wziąć życie w swoje łapki. Od Ciebie zależy, czy będziesz szczęśliwa i czy to szczęście zapewnisz dzieciom. One widząc smutną mamę nie czują się pewnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Bóg daje siłę do pokonania trudności - wykorzystaj więc swoją wiarę w dobrym kierunku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też nieszczęśliwa
ja też nie jestem szczęśliwa:( mimo,ze mnie nie bije9bo nie ma za co) to czasem wolałabym dostać w ciry niż znosić jego zachowanie.Sprowadza mnie do parteru,dołuje,ignoruje ach,szkoda słó:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szewczyk burczymucha
"ozenilam sie bo wpadlam" To moze dlatego jestes w tym 'malzenstwie' nieszczesliwa. Moze trzeba bylo dac szanse jakiemus mezczyznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze i mogłam dac szanse ale teraz to juz za pozno na marzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak możnaaaa
wyjść za kogoś za mąż, tylko dlatego, że ma się z nim dzieci.. :o po prostu głupota ludzka sięga granic.. Żeby dzieci miały ojca, nieważne jakiego, nieważne, że w ogóle się nimi nie zajmuje i na dobrą sprawę mogłoby go nie być, najważniejszy jest fakt, że jest..(!) co to za związek osób, które nic do siebie nie czuja, albo gorzej nienawidzą się wręcz nawzajem.. to oczywiste, że lepiej aby dziecko miało kochającą matkę niż taką super 'rodzinkę' z nieszczęśliwą matką i kłucącymi się wiecznie rodzicami.. a zawsze można poznać innego, wartościowego mężczyznę, którego dzieci pokochają jak własnego.. temat nie aktualny, ale nie popełniajcie tego samego błędu co autorka!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa 33 jaka ty mądrala jesteś bo pewnie nie wiesz jak to jest być w takim położeniu. Ja wiem doskonale mój mąż jest taki sam i tak samo sie zachowuje, no nie okłamując dodałabym znacznie więcej... Też mam 2 dzieci i to nie jest tak łatwo odejść od kogoś z kim człowiek tyle czasu żył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmmj chciałabym z Tobą porozmawiać bliżej bo jesteśmy w tym samym położeniu. skype nynunynu26

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmmj chciałabym z Tobą porozmawiać bliżej bo jesteśmy w tym samym położeniu. skype nynunynu26

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama28..cos tam
szukam towarzyszki do rozmowy o popapranych mezach...nie piszcie ze latwo odejsc bo to g**** prawda...nie moge liczyc na rodzicow...nie mam mieszkania...wszystko drozeje..jedyne co moge to dac sobie w łep ale nie zrobie mu tej przyjemnosci:>...mam 2 letnie dziecko:) ....piekna sprawa....o dziwo nie wpadlam wiec sama to g**** sobie wybrałam:)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie mala ryba
Ewa pisze z glowa na karku, ano, zaglaskac kogos na smierc nie pomoze, w tym przypadku, wiem ze i mnie sie dostanie po glowie, nieszczesliwa na wlasne zyczenie - ilez mozna tak zyc - oczywiscie ze nie jest latwo odejsc, ale na lepsze zycie nigdy nie jest za pozno, a przestac marzyc to jakby przestac zyc i czuc... Oddalas los w lapy faceta, wez los w swoje rece wreszcie i rob cos z zyciem, najgorszym bedzie jak Ci dzieci kiedys powiedza (wiem, na pewno dajesz im wszystko z siebie) ze powinnas odejsc od ojca, moga Ci miec za zle ze za "ofiare" non stop robilas...wtedy bedzie bida... Dziewczyno, nikomu Bog nie szykuje upierdliwego zycia zeby pokazc jakis tam sens w tym, piszac tak to tak jabys tez i na Boga "zwalala" za swoje "nieumienie" zmienic swojego zycia na lepsze...ocknij sie z tego i do boju, zycie jest piekne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie mala ryba
Ewa pisze z glowa na karku, ano, zaglaskac kogos na smierc nie pomoze, w tym przypadku, wiem ze i mnie sie dostanie po glowie, nieszczesliwa na wlasne zyczenie - ilez mozna tak zyc - oczywiscie ze nie jest latwo odejsc, ale na lepsze zycie nigdy nie jest za pozno, a przestac marzyc to jakby przestac zyc i czuc... Oddalas los w lapy faceta, wez los w swoje rece wreszcie i rob cos z zyciem, najgorszym bedzie jak Ci dzieci kiedys powiedza (wiem, na pewno dajesz im wszystko z siebie) ze powinnas odejsc od ojca, moga Ci miec za zle ze za "ofiare" non stop robilas...wtedy bedzie bida... Dziewczyno, nikomu Bog nie szykuje upierdliwego zycia zeby pokazc jakis tam sens w tym, piszac tak to tak jabys tez i na Boga "zwalala" za swoje "nieumienie" zmienic swojego zycia na lepsze...ocknij sie z tego i do boju, zycie jest piekne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie mala ryba
Ewa pisze z glowa na karku, ano, zaglaskac kogos na smierc nie pomoze, w tym przypadku, wiem ze i mnie sie dostanie po glowie, nieszczesliwa na wlasne zyczenie - ilez mozna tak zyc - oczywiscie ze nie jest latwo odejsc, ale na lepsze zycie nigdy nie jest za pozno, a przestac marzyc to jakby przestac zyc i czuc... Oddalas los w lapy faceta, wez los w swoje rece wreszcie i rob cos z zyciem, najgorszym bedzie jak Ci dzieci kiedys powiedza (wiem, na pewno dajesz im wszystko z siebie) ze powinnas odejsc od ojca, moga Ci miec za zle ze za "ofiare" non stop robilas...wtedy bedzie bida... Dziewczyno, nikomu Bog nie szykuje upierdliwego zycia zeby pokazc jakis tam sens w tym, piszac tak to tak jabys tez i na Boga "zwalala" za swoje "nieumienie" zmienic swojego zycia na lepsze...ocknij sie z tego i do boju, zycie jest piekne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczesliwa8999
Witajcie. Ja rowniez weszlam sie tu wyzalic, poniewaz nie mam nikogo komu moglabym o tym opowiedziec, nie mam przyjaciela od serca. Z moim mezem bylam ponad 2 lata zanim sie pobralismy, byl czuly, kochajacy, slodki poki nie wzielismy slubu i nie zamieszkalismy razem. W dniu slubu bylam w 4 miesiacu ciazy. Ciaza z wyboru i tego w zyciu zalowac nie bede. Synek ma teraz 2 latka i jest cudny. Nie moge powiedziec, ze moj maz jest zly, bo tak nie jest. Tylko zmienil sie diametralnie jezeli chodzi o mnie. Przestal byc czuly, kochajacy troskliwy, brakuje mi czulych slow. Ciagle mu to mowie ale chyba udaje tylko, ze slucha. To nie stalo sie nagle tylko powoli powoli wygasala nasza milosc. Moja gdzies tam jest tylko trzeba ja rozbudzic. Przez to jaki oschly jest to ja sie staje bardziej zgorzkniala i wredna. On jak ma na "cos" ochote to dopiero sie do mnie lasi ale to na mnie juz przestaje dzialac albo juz przestalo. Nie pyta czy cos mi trzeba, nie przytuli, nie wesprze jak cos jest nie tak tylko krytykuje i wypowiada sie, unosi sie, tak jakby mial juz dos moich problemow, gadania i wogole. Dzieckiem sie zajmuje, opiekuje zazwyczaj sie z nim bawi ale to jeszcze nie taki ojciec jak sobie wyobrazalam. Zawsze chcialam, zeby byl tak jak moaz mojej kolezanki: pomagal w domu, swoj wolny czas poswiecal dziecku a wieczory spedzal ze mna. A praca, dom, palenie w mieszkaniu zeby bylo cieplo [mieszkamy w kamienicy] i komputer pochlania mu caly wolny czas i moze dlatego jest miedzy nami zle, to mieszkanie nas dobije ale nie stac nas narazie na cos innego, lepszego i normalnego na dzisiejsze czasy. Musze czekac az mlody pojdzie do przedszkola zeby pojsc do pracy i wynajmiemy dopiero normalne mieszkanie. Ja mam mame i mam w niej oparcie ale tego jej powiedziec nie powiem, bo powie ze miala racje co do slubu, dziecka i mojego meza. Moze nie mowia by tak jeszcze gdyby moja tescioa byla inna ale to juz nie temat na ten post. Troche sie rozpisalam ale napisalam to, co mam w glowie i sercu. Jeszcze bede walczyc, zobaczymy jak bedzie jak bedziemy normalnie pracowac i miec normalne mieszkanie, moze wtedy sie wszystko zmieni. Chociaz watpie w to, zeby wrocil dawny on, czuly i kochajacy tak mocno jak kiedys. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczesliwa8999
i jeszcze dodam, ze zajmuje sie domem, gotuje, opiekuje sie dzieckiem i dorywczo pracuje jako kelnerka za marne grosze. Zacharowuje sie ale nie jestem doceniana. Mowi, ze ja go krytykuje jak cos zle zrobi...tak, bo ja to musze poprawic a w ten sposob dodaje mi pracy. Mam dola. dzieki, ze moglam sie komus wygadac :s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×