Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taka jedna288

Skolioza

Polecane posty

Gość taka jedna288

Samej skoliozy aż tak nie widac na szczęście...ale widac:/ najgorsze jest jednak to, że po skrzywionej częsci kregosłupa mam tzn garb żebrowy-lewa strona wystaje mi jakies 2cm ponad prawą:( Mogę zapomniec o obcisłycch bluzkach czy stroju dwuczęsciowym, w sumie nawet w jednoczesciowym jest katastrofa...Jedynym pocieszeniem jest to że z przodu widac tylko malą asymetrie;) W sumie juz pogodziłam się z tą moją wadą, na operację nie chcę się zdecydowac(blizna i ograniczenia po operacji). POdobno wiele dziewczyn ma ten problem-skoliozy. Ale moje pytanie brzmi: jak reagują mężczyźni na takie cos? ja chyba nigdy nie pokazę tego przyszłemu chłopakowi jeżeli takowy bedzie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miś w sweterku
hej...ja też mam skolioze..ale nie mocna,nie mam zednego garbka...mam troche wypchnięte jedno biodro,co trochę widac ale trzeba wiedziec gdzie patrzec ;)..mój mąż nawet tego nie zauwazył...nie marte sie bo napewno tego az tak nie widac tylko ty o tym wiesz to pewnie myslisz ze wszyscy wiedza...ale wcale tak nie jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna288
Dziękuję za odpowiedzi;) Ale powiedzcie jescze, czy faceci aż tak zwracają uwagę na różne defekty?:( http://img89.imageshack.us/my.php?image=11968636qr8.jpg http://img340.imageshack.us/my.php?image=45415611hs6.jpg http://img253.imageshack.us/my.php?image=90190615qm2.jpg Ja już się z tym pogodziłam itp, ale mam taką bariere ze nie wiem czy kiedykolwiek pokaze sie komus bez bluzki:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scoliosis
Historia mojej skoliozy: do 13 roku zycia bylam najnizsza dziewczynka w klasie. Miedzy 14 a 16 rokiem zycia uroslam z 1.4 m to 1.7m - miesnie nie nadazyly za wzrostem szkieletu i zdrowo mnie pogielo. Czulam bol miesni plecow przy staniu, przy siedzeniu i prawie clay czas. W domu slyszlam caly czas : 'nie garb sie' a ja nie moglam wyprostowac sie na dluzej niz pol minuty po czym dostawalam takiego bolu miesni plecow ze z powrotem garbilam sie. Mama poszla ze mna do otopedy. Ten zaczal krzyczec na mame i na mnie ze musze codziennie cwiczyc bo inaczej bedzie zle ze mna (operacja). Mama zapisala mnie na basen, na ktory miala chodzic 3 razy w tygodniu - na basenie tlum ludzi, brud i smrod - jak jeden kolo plywal po srodku to takie fale sie robily ze juz nikt inny nie mogl - wiec oszukiwalam mame ze chodze na basen. Jak patrzylam na moja sylwetke w lustrze to wiedzialam ze jestem po prostu kaleka - spedzalo mi to sen z oczu. Modlilam sie do Boga - Boze wyprostuj mi plecy a ja za to zostane zakonnica ;) Potem chodzilam jeszcze na jakas gimanstyke korekcyjna i nosilam jakies specjalne szelki pod ubraniem, ktore maily niby pomagac mi sie prostowac - szelki pomagaly ale okazaly sie niepraktyczne. MInelo pare miesiecy - amnie tak jak tobie linia zeber po prawej stronie wyzsza od kregoslupa z jakies 1-2 cm :( Jak mialam 16 lat wyemigrowalismy do Kanady. No wiec pierwsza rzecz idziemy z mam do lekarza domowego po porade. Ta mowi ze mi da jakies specjalne cwiczenia - minelo pare tygodni i pani doktor zapomniala o tym ze miala nam dac ulotke z tymi cwiczeniami. W koncu ja dala ale te cwiczenia nic nie dzialaly (za malo intensywne byly jak sie potem okazalo). W koncu lekarz domowa wyslala mnie do specjalisty zeby mi obejrzal ten nieszczesny kregoslup. Zrobil zdjecie, wymierzyl krzywizne i mowi do mnie: no, na operacje to sie jeszcze nie nadaje ale przyjdz za pol roku to wtedy juz bedzie sie nadawalo. Zalamka totalna. To bylo cos okolo moich 17 urodzin i pamietam jak osbie myslalam: no swietnie, przyjechalam do Kanady i tu zostane kaleka :( Wtedy cos we mnie peklo --> mysle sobie jaka tam operacja do jasnej cholery? Nie moge do tego dopuscic. Zaczelam robic te denne cwiczenia od lekarki domowej po pare razy na dzien. Zapislam sie tez na basen gdzie plywalam pare razy w tygodniu po pol godziny tylko i wylacznie zabka. Krzywizna sie za bardzo nie poprawila (ale tez nie pogorszyla sie). Jedynym pozytywnym efektem byl mniejszy bol miesni plecow - plywanie tutaj odegralo najwieksza role. I tak meczylam sie przez kolejne pare lat tzn. odczuwalam to skrzywienie kregoslupa i dalej garbilam sie. Przybralam tez na wadze wiec nie wygladalam jak szkielet i to pomoglo mi zakamuflowac lekki garb boczny. W wieku 22 lat, poznalam kobiete, ktora miala wypadniety dysk i byla po operacji - cos nam sie zgadalo o klopotach z kregoslupami i opowiedzialm jej o mojej skoliozie. Wtedy ona zaproponowala mi zebym chodzila razem z nia na cwiczenia do silowni - byla to silownia tylko dla ludzi z problemami 'kregoslupowymi' (ale maszyny takie same jak w kazdej silowni, tylko ze wszystkie na cwiczenia symetryczne). Podczas pierwszej wizyty mialo sie spotkanie z fizjoterapeuta ktory ocenial skale problemu i dawal rozpiske z cwiczeniami indywidualnymi jakie nalezy wykonywac na silowni . Na pierwszej wizycie zbadal moje mozliwosci tzn sile miesni i to nie tylko plecow. Okazalo sie ze moje dolne miesnie brzucha i krzyza po prostu sa tak slabe, ze nie maja sily podtrzymywac kregoslupa. Zalecil mi mase cwiczen rozciagajacych i wzmacnaijacych miesnie plecow i brzucha. Cale lato chodzilam tam z ta kobieta i wspolnie cwiczylysmy (ja moje ona swoje). Pod koniec lata nie dosc ze zrzucilam pare kilo, bole miesni kregoslupa ustaly. POprawila sie tez znacznie sylwetka. Juz nie obawialam sie o to ze grozi mi operacja, powiem wiecej przestalam zadreczac sie stanem mojego kregoslupa. Zaczal sie rok akademicki - przestalam cwiczyc, bole wrocily :( Waga znowu poszla do gory. Rok akademicki przelecial a ja bardzo dobrze pamietam taki jeden gdzien, gdzie siedzialam przed telewizorem, zmienialam kanaly i czulam sie maksymalnie zdolowana. Mialam 23 lata i robilam bilans zyciowy w glowie, glownie na temat mojego wygladu. Siedzialam i zastanawialam sie jak to sie stalo, ze nagle ni z tego ni z owego stalam sie nagle kobieta i to w dodatku nie wygladajaca tak mlodo jak jeszcze do niedawna to sobie wyobrazalam. Twarz - zero makijazu, nie uregulowane brwi, nieatrakcyjne okulary jakies oblesne wagry (dodam, ze moja mama byla dosc atrakcyjna kobieta i wlasciwie poza szminka i pudrem nie uzywala innych kosmetykow ) powiem wiecej moja mama nie miala pojecia jak sie malowac bo poza czarna kredka i szminka ktore uzywala w latach 60tych - nie musiala za bardo nic robic przy swojej twarzy - nawet brwi miala tak regularne i geste ze nie musiala nic przy nich robic - nie to co ja z moimi 'krzakami' (ja wogole nie wiedzialam ze brwi mozna sobie samemu wyrywac i nadawac im ksztalt, wyobrazacie to sobie?!). Wiec ja w wieku 23 lat na tej kanapie przed telewizorem zdalam sobie sprawe ze ja nie mam pojecia jak poprawic swoj wyglad. ktory byl mowiac krotko - zalosny. Do tego ta cholerna SKOLIOZa, z ktora walczylam od lat, siedzac na tej kanapie mowilam sobie: 'masz garb i wielka dupe'. :( I wtedy stalo sie cos co zmienilo moje zycie. Wlasnie na tej kanapie przed telewizorem ;) Otoz kiedy ja sobie tak po sobie samej w myslach jechalam patrzylam sie bezmyslnie na jakis idiotyczny szol (to byla Xena - wojujaca ksiezniczka) - lecial jakis odcinek wlasnie, w ktorym przewalaly sie bandy skapo ubranych kobiet. Ja tak patrzac na te kobiety zarejestrowalam w swojej swiadomosci ze kobiety te nie sa ani zbyt urokliwe ani szczuple ale jest cos co sprawia, ze wygladaja dobrze. Jeszcze chwile pogapilam sie na to badziewie i nagle zdalam sobie sprawe, ze te kobiety sa po prostu wysportowane i maja miesnie. Co wiecej, pomimo tego, ze cale zyciw wmawiano mi ze miesnie na kobiecie sa beee, ja obiektywnie stwierdzilam ze babki, ktore migaly sie sie na ekranie, wygladaly swietnie i seksownie (ciala nie twarze ;) wlasnie dlatego ze mialy miesnie. Siedzialam jeszcze chwile, zalosnie patrac na stan mojego ciala: uda i ramiona jak biale ciasto w wygladzie i konsystencji. A na brzuchu - waleczki. Nie mialam jeszcze pojecia jak to zmienic ale wiedzialam ze ruch jest czescia tego rownania. I nagle EUREKA! Cos mi zaswitalo w tej lepetynie, ze ja nie musze byc zawsze bierna strona, podziwiajaca jakies babsztyle w tv, ale ze i ja moge zawalczyc o swoj wyglad: aktywnie! To brzmi banalnie dzisiaj ale tak bylo, po prostu w mojej glowie po raz pierwszy w zyciu zawitala mysl ze ja mam moc zmienic swoj tryb zycia i siebie i ze wszystko co musze zrobic to chciec i nie poddawac sie, tylko uparcie brnac do celu. No i zaczelam od zaraz: wsiadlam na rower i jechalam az sie spocilam jak mysz a ja dalej pedalowalam ... i tak codziennie. Po paru dniach czulam ze mam miesnie ud (nie bylo ich jeszcze widac oczywiscie..haha). A potem zpisalam sie na silownie i nie cwiczylam jak jakies tam kobietki co machaly rozowymi ciezarkami przed lustrem, ale zwerbowalam personalnego trenera i cwiczylam jak chlop - oczywiscie na poczatku to byl smiech na sali ;) DO tego basen i rower clae lato. Po pierwszym miesiacu takich cwiczen przestalam sie garbic (tzn zdarzalo mi sie i zdarza do dzis jak slecze przy biurku ale to juz nie bylo tak zle jak kiedys). Najfajniejszy moment, ktory calkowicie zmotywolal mnie do dalszego trudu nastapil wtedy kiedy pojawilam sie we wrzesniu na uniwerku i moje kolezanki nie poznaly mnie - wszystkie mowily jak swietnie wygladam i pytaly jak ja to osiagnelam. Pamietam ze tego dnia wrocilam do domu i dokladnie obejrzalam sie w lustrze (przez cale lato prawie nie ogladalam siebie w lustrze - zaraz jak wychodzilam z prysznica ubieralam sie i staralam nie myslec o tym czy juz sa efekty (glownie chyba dlatego ze nie spodziewalam sie efektow po tak krotkim czasie - inaczej pewnie bym sie ogladla caly czas ;) W kazdym badz razie wtedy obejrzalam sie dokladnie i rozplakalam sie - moje cialko nie wiadomo kiedy przeszlo transformacje - wygladalo cudnie.... moje miesnie byly delikatnie zarysowane, cialko jedrne, zlociste od slonka ale najwazniejsza rzecz: Ani sladu po tej cholernej SKOLIOZIE! Moje miesnie tak sie rozwinely przez intensywne cwiczenia ogolnorozwojowe, ze krzywizna zmniejszyla sie przynajmniej wizualnie gdyz zostala obudowana miesniami, co optycznie redukuje (w moim przypadku wrecz jegonie widac) garbik. dzisiaj jak mowie komus ze mam skolioze to nie moga wyjsc z podziwu ze nic nie widac ale na rentgenie wychodzi tzn. zmniejszyla sie krzywizna ale ciagle jest. Jesli chodzi o sylwetke - wyglada swietnie i ktos musi byc expertem zeby sie skapowac ze mam skolioze :) Dodam jeszcze ze: jak ciwcze to cwicze maksa - pot sie leje strugami. na silowni to samo - podnosze na maksa tzn. najwyzsze obciazenie ale z ktorym jestem w stanie wykonac 8 powtorzen. Bardziej zwracam uwage na zachowanie prawidlowej formy przy wykonywaniu cwiczen - inaczej zamiast korzysci mozna sobie narobic krzywdy. Pozdrawaim i zachecam dziewczyny ze skolioza do wykonywania cwiczen, cierpliwie i systematycznie. Nawet jezeli garb nie zredukuje sie to przynajmniej nie poglebi sie, a jak zbudujecie miesnie plecow to wizulanie pomniejszy sie a jesli nawet nie to, to najwazniejsze jest to ze cwiczenia zmniejsza dolegliowsci zwiazane ze skolioza (bole miesni, trudnosc w oddychaniu przy zaawansowanej skoliozie). Zachecam Was goraco! Nie podziwiajcie juz innych lasek i nie zazdroscie im tego lub owego ale zajmijcie sie soba i pracujcie z tym i nad tym co macie. Jakby co to piszcie, pozachecam Was jeszcze wiecej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna288
Wow, gratuluję! I cholernie zazdroszczę:P ale bardzo dziękuję za motywację:) od jutra cwiczenia + basen + porządny ortopeda... Jeżeli jeszcze wejdziesz na ten wątek- ile czas mniej więcej poświęcałaś na cwiczenia? jak długo zajęło Ci dojscie do takiej formy i jakie mniej więcej był te cwiczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam skoliozę, bardzo asymetryczną sylwetkę, większe wcięcie w talii z jednej strony, jedno żebro bardzo wystające lecz nie widzę w tym żadnego problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scoliosis
Do takiej jednej, Cwiczylam roznie, zalezalo to od pory roku jak i tego do czego mialam dostep. Napisze Ci o tym co robilam w to lato, kiedy wyszklam z nadwagi (to nie byla az taka duza nadwaga, jakies z 5 kilo, ale rzucala sie w oczy gdyz cialo bylo flakowate i blade jak u takiej larwy pod kamieniem... ;) i poprawilam sobie sylwetke. Przez okolo 3 miesiace zeszlam od 64 kg do 57 Zaczelam cwiczyc od czerwca (zaraz po egzaminach). 1. Zaczelam chodzic na silownie (na silownie jechalam rowerem, zeby wiecej spalic, albo jak mnie ktos podwozil to prosilam zeby mnie wysadzil 2 km wczesniej zebym mogla przejsc lub przebiec ten dystans --> w ten sposob od razu zaliczlam rozgrzewke przed cwiczeniami na silowni 2. Na silowni poprosilam jednego z trenerow co ciagle siedzieli na tej sali zeby mi pomogl zaczac, bo nawet nie wiedzialam jakich maszyn uzywac, w jakiej kolejnosci, obciazenie itd. Nie byl zbyt chetny do pomocy ale wydusilam z niego co potrzebowalam sie dowiedziec zeby moc zaczac - reszte doczytalam na internecie i jak probowalam cos nowego to on z litosci chyba podchodzil do mnie i poprawial moja forme zeby dobrze te cwiczenia robic. Bardzo wazna rzecz na silowni: nie mozna przejmowac sie co inni sobie pomysla albo tym ze sie gapia lub ze sie wychodzi na glupa ;) 3. Na silowni nigdy nie siedzialam dluzej niz 45 min i po 10 min rozgrzewce na rowerku stacjonarnym (ale tak zeby sie spocic) , Cwiczylam co 2 dzien 3 razy w tygodniu. Ale jak cwiczylam dawalam z siebie wszystko - tzn. male przerwy miedzy kolejnymi cwiczeniami, maksymalne obciazenie ale takie zeby przynajmniej 8 powtorzen moc zrobic. Co tydzien mniej wiecej staralam sie podnosic coraz wiekszy ciezar - np. w ciagu 3 miesiecy od cwiczenia bicepsow ciezarkami 1 kg pierwszego dnia - pod koniecspokojnie machalam ciezarkami po 10 kg. Wazne: na silowni korzystalam z maszyn jak i z ciezarkow. 4. Wiesz co, poniewaz kazda sala dysponuje troche innym sprzetem, radze Tobie abys na pierwszy raz w silowni zafundowala sobie trenera, ktory ustalilby z Toba plan cwiczen i pokazal co i jak masz robic zeby sie nie uszkodzic. PO jakims czasie poczujesz sie pewniej na silowni. Ja po jakims czasie zaczelam sie rozgladac dookola i jak widzialam ze jakas babka albo facet robi cwiczenie, ktorego ja nie znam , pytalam sie na co jest to cwiczenie i czy mogliby mi pokazac jak je prawidlowo wykonac. Jak juz bedziesz miala plan cwiczen i bedziesz wiedziala co i jak na silowni to moge Ci dokladniej powiedziec co robilam i jak. 5. Cwiczylam wszystkie grupy miesni 6. Na dokladke w te dni co nie chodzilam na silownie: robilam do wyboru nastepujace rzeczy (mniej wiecej okolo 1 godziny INTENSYWNOSC WYKONYWANYCH PONIZEJ CWICZEN JEST KLUCZEM DO SUKCESU A) Rower - maksymalna predkowsc i wysilek, najlepiej w pagorkowatym terenie. Pedalowalam tak szybko jak tylko moglam, pot lal sie ze mnie, pluca krzyczaly : dosc - normalnie mroczki mi lataly przed oczyma. Wtedy zwalnialam troche zeby zlapac oddech i znowu dawalam na maksa - wazne jest pokochac wysilek, ktore Twoje cialo odczuwa. Kochaj ten pot, bol miesni, wysilek i swiadomosc ze Twoje cialo ma w sobie tyle niesamowitej sily. Jak Ciebie bola miesnie - wyobrazaj sobie jak pracuja i staja sie silne; pokonuj swoje cialo sila woli - kiedy wydaje Ci sie ze juz nie mozesz, mow sobie, ze mozesz, ze dasz rade, ze nie poddasz sie mimo bolu - to sie tyczy nie tylko jazdy na rowerze oczywiscie. ... ;) Nie mowie zebys ignorowala patologiczny bol tzn jesli np. bola Ciebie kolana, naciagniesz sobie sciegno, czujesz, ze jakies cwiczenie szczegolnie Ci nie pasuje - wtedy wyluzuj. B) Bieganie - na przemian sprint i wolne truchtanie (zeby zlapac oddech). Biegnie jak tylko umiesz najszybciej czyni przwdziwe cuda. Kup sobie stoper i caly czas staraj sie pokonac swoj najlepszy wynik. C) latanie po schodach wysokiego budynku - az sie zmeczysz na maksa. POtem odpocznij chwilke i znowu. Bedziesz wiedziala ze dobrze pocwiczylas jak Ci sie beda trzesly nogi B)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vikii ; d
Powiem Ci tak . Ja mam skrzywiony odcienk piersiowo-lędzwiowy . Mam 92 stopnie skrzywienia ( od 50 stopni powinno już się robić operacje) . Ćwicze raz dziennie w domu, a w tym 4 razy w tygodniu chodze na siłownie. Byłam o jakiś 8 lekarzy. Każdy mówił to samo: operacja . Nie zgadzałam się na to. Pojechałam do sanatorium, poźniej do szpitala rehabilitacyjnego . Pomogło o jakieś 2,3 stopnie. I jak tu ma się człowiek motywować? skoro tyle pracy w to wkłada a tu nic. Dupa . 2,3 poprawy. Niby zawsze coś,ale nie dla mnie . Najlepsze w tym wszystkim jest to że mam dopiero 14 lat . Ale jest jedna pozytywna strona tego że mam skolioze. Inaczej patrze na życie . Jeszcze rok, czy dwa lata temu moja skolioza nie była aż tak widoczna . I broń Boże abyście mnie wtedy znali. Byłam złośliwą,egoistyczną idiotką. Mimo młodego wieku patrzałam tylko na to: ile kasy dostane od rodziców, jakie sobie kupić ubrania, na jaki kolorek zafarbować włosy. Ohh, najgorszy okres mojego życia. Gdy skolioza zaczęła się pogłębiać, coś mnie tknęło. Ot tak. Zaczęłam się zmieniać . Przestałam się tak przejmować wyglądem( nie mówie że nie dbam o siebie, wręcz przeciwnie maluje się,schludnie ubieram itp., ale nie jest to już dla mnie tak cholernie ważne), zaczęłam patrzeć w głębie, a nie na metki ubrań. Zaczęłam śpiewać i pisać. Pisze wiersze,prozy,fraszki i treny i oczywiście teksty piosenek, a śpiewam bo kocham. Nie chodzę na żadne kółka ze śpiewu. Nie chodzę do szkoły muzycznej.Nie chce aby ktokolwiek tam zwracał uwagę na mój kręgosłup. Nie śpiewam idealnie bo wiem że czasem troszkę pofałszuje;) ale naprawde to kocham. Jest to moją pasją. I czuje się świetnie nucąc coś pod nosem . Nie dla popisu, nie dla estrady. Wtedy zapominam. Zapominam o calym Bożym świecie, zapominam o mojej skoliozie . I radzę Ci, lub pani ile tam masz lat . Nieważne . Zrób to samo. Pomaga uwierz. A wracając do tematu, nie wiem ile masz lat, ale jeśli znajdziesz sobie chłopaka który będzie Cię kochał to co będzie mu przeszkadzała twoja choroba? patrz na to w ten sposób, a nie w inny. Wiem, coś o tym uwierz. Mimo mojego wieku mam niemale doświadczenie w takich sprawach. Wiem też co to znaczy kochać,ale zostać odrzuconą z powodu skoliozy . Jeśli znajdziesz tego jedynego, nie będzie go obchodziło to co na zewnętrznej stronie twego ciała . Nie to się liczy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam mniej szczęścia - skoliozy nabawiłam się jako skutek uboczny dysplazji bioder. Kiedyś bardzo dawno temu takiego dzieciaczka 2-3 letniego po operacji zwichniętych stawów biodrowych wsadzali w gips - po pachy. Na jedno biodro pół roku, potem na drugie. Mięśnie mi zwiotczały, a po kilku miesiącach wyszła skolioza, potem oczywiście ćwiczenia i operacja w wieku 14 lat i nikt się mnie nie pytał czy ją chcę czy nie - była konieczna (ponoć). Zawsze byłam wysportowana i zgadzam się, że im bardziej wysportowane ciałko, tym mniej to wszystko widać, nie mniej jednak nie przejmowałam się nigdy tym czy widać czy nie - ubierałam stroje kąpielowe takie jaki chciałam. Z chłopakami też zbytnio problemu nie miałam, może przez poczucie humoru - zawsze był ktoś u mojego boku od ostatnich klas podstawówki. Obecnie jestem 13 lat z mężem (ale tylko 5 po ślubie), mamy 2 dzieci (niestety rodzonych przez cesarkę, z uwagi na to, że mam trochę zwichrowaną miednicę, no i druty w plecach) i jestem szczęśliwa, nie mniej jednak dopiero po ciążach zaczęły się problemy - przez skoliozę obciążałam zwylke bardziej jedną nogę (moja eska jest bardziej na lewo, więc automatycznie miednica stara się to kompensować i ciężar ciała spada bardziej na jedną nogę), na dodatek w skutek (najprawdopodobniej) jakichś zaburzeń hormonalnych po ciąży brakowało mi kolagenu w stawach i strasznie mi wszystko "strzykało" i okazało się, po pewnym czasie, że mam zniszczone jedno biodro - ortopeda mówi, ze za rok może 5 przy dobrych wiartach sama dojrzeję do endoprotezy, bo mnie zacznie bardziej boleć niż teraz. Jak poszłam na konsultację do drugiego, to o biodrze powiedział to samo, a na dodatek stwierdził, że mam za krótkie belki w plecy włożone (ponoć powinny sięgać niżej), ale stwierdził też, ze w moim wieku nie ma sensu tego poprawiać, a "jakimś cudem się to wszystko trzyma". Trzeci powiedział właściwie to samo. Mimo, że nadal ćwiczę, chodzę na basen i jak mówią znajomi opakowanie mam rewelacyjne, to zaczynam czuć to co mam w środku - nie mogę się położyć płasko na twardym podłożu, bo czuję jak mi się coś wbija w plecy, jak za długo siedzę strasznie mi kręgosłup dokucza i jeszcze ostatnio utykam na jedną nogę. Czuję, że zaczynam się sypać, a mam zaledwie 34 lata. Na szczęście nadal jestem aktywna zawodowo i mam wspaniałą rodzinę. Robię wszystko, żeby moje dzieci miały ze mnie długo pożytek, nie mniej jednak skolioza daje o sobie znać w różny sposób i im dalej w las tym ciemniej - dbajcie o siebie i wygońcie myśli o "garbach", czy innych takich - jakie jesteście każdy widzi, a jak mu się coś nie podoba, to nie Wasz problem. Nigdy jakoś nie zawracałam sobie głowy tym jak wyglądam, może dlatego, że zawsze byłam szczupła i zadbana. Nawet do ślubu wybrałam sobie sukienkę z odkrytymi do połowy plecami - było widać i bliznę i mój śliczny garbik i nierówne łopatki, a i tak wszyscy twierdzili, że wyglądałam cudownie - ja sama się tak czułam, więc resztą i tak bym się nie przejmowała:) Kuzynki męża pytały się skąd ta blizna bo wcześniej nie zauważyły, ale mi to nie przeszkadzało. Bliznę widać z bliska - na żadnym zdjęciu nie było jej w ogóle widać. Jak macie się czymś takim przejmować, to szkoda życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikawankowicz
Teraz skoliozę można faktycznie w miarę sensownie leczyć. Moja siostra ma ten problem i nosi specjalny gorset, który umożliwia normalne funkcjonowanie. O ile pamiętam to w zakładach omiotka w warszawie coś takiego można było kupić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ze skoliozą cały czas można coś robić, ja chodzę na rehabilitację do http://kurpias.pl/ i uważam, że warto cały czas dbać o swoje zdrowie, to jest najważniejsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wychodzę z założenia, że jeśli cos nam dolega to najlepiej wybrać się do specjalisty. Moje dziecko także cierpiało na skoliozę. Stwierdziłam, że musze cos z tym zrobić. W końcu zdrowy kręgosłup jest bardzo ważny. Koleżanka poleciła mi http://ctkregoslupa.pl/ z Wrocławia. To Centrum Terapii Kręgosłupa ma w swojej ofercie m.in. leczenie skoliozy. Dzięki spotkanym tam ludziom moje dziecko ma w końcu prosty kręgosłup.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli ktoś z was ma problem związany ze skoliozą i szuka atrakcyjnych aparatów ortopedycznych to warto skorzystać z oferty sklepu www.orto-med.bytom.pl. Aparaty są bardzo atrakcyjne i nie odróżniają się pod ubraniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×