Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość moniiia

pozwalacie waszym dzieciom pracować fizycznie?

Polecane posty

Gość moniiia

Mam syna w wieku 15 lat. Dorabia u ogrodnika w weekendy i czasami po szkole. Zarabia 10 zł na godzinę. Jest bardzo zadowolony, chodziaż przychodzi do domu "zajechany". Ja się cieszę, że chce mu się. Moja mama robi mi wyrzuty, że zniszczy sobie kręgosłup, że nie powinnam mu na to pozwolić :O Moim zdaniem prędzej sobie zniszczy kręgosłup jak będzie siedział non stop przy kompie. Jakie jest wasze zdanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój syn ma 9 lat.Trochę za wcześnie na pracę.Jeżeli w wieku 15 lat będzie chciał, to mu nie zabronię.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic mu się nie stanie. WIdzę same korzyści: nauczy się, że kasa sama nie wpada, doceni pracę innych. Będzie rozporządzał tez swoimi pieniędzmi i będzie miał z tego mega satysfakcję ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dlaczego nie? ja od małego całe wakacje pracowałam- a to na plantacjach- a to malując płoty, mój tata zabierał mnie jak dorabiał malując mieszkania, ba- budowałam nawet w wieku 16 lat jako jedyna kobieta dom- nie wiem co to wakacje, kolonie itp- czy żałuję- nie żałuję- nikt mnie nie zmuszał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie słuchaj matki
to Ty masz rację:) niech się chłopak uczy szacunku do pieniądza od najmłodszych lat zwłaszcza, że to nie Ty zaganiasz go do tej pracy tylko sam chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To napewno lepiej nż żeby siedział przy kompie. Pozaty nauczy sie wartości pieniądza. Ma dobra uważam prace na swój wiek i pozatym bezpieczną. Nie pozwoliła bym np. nastolatkowi pracować na budowie. Ale masz szczęście że syn chce pracować, niech tylko nie zapomni o nauce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój pełnoletni syn chce w wakacje jechać za granicę do pracy a ja Jemu odradzam tłumacząc,ze zdąrzy się w życiu napracowac i nie wychowuję Go pod kloszem jakby Komus mogłoby się wydawać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniiia
Własnie. Zauważyłam, że chętniej idzie do pracy niż do szkoły. Korzyści są bardziej wymierne. Kasę dostaje od razu na rękę. Poza tym jeszcze coś zauważyłam. W szkole to taka rogata dusza z niego wychodzi, potrafi się postawić nauczycielowi (czego nie umiem u niego wytępić). W pracy chociaż czasami ma serdecznie dosyć nie postawi się, bo facet więcej po niego nie zadzwoni. Sam mi to powiedział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niech się uczy pracy jeśli tylko ma ochotę :) I wiesz co fajnego masz syna że w wieku 15 lat woli sam zarobić niż ciągnąć kase od Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie słuchaj matki
wiesz, w tej sytuacji postawiłabym sprawę jasno - uczysz się jak należy - mozesz pracować jeśli będą problemy w szkole - nie będziesz mógł pracować, proste; mimo wszystko przecież w jego wieku edukacja musi być na pierwszym miejscu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniiia
Sama dziwię się mojej mamie. Jak byłam dzieckiem, to mnie ani mojego rodzeństwa nie oszczędzano. Pracowaliśmy fizycznie ciężko (jak to dzieci na wsi). Gdy jej to przypomniałam, to stwierdziła, że to były inne czasy, a poza tym my byliśmy hartowani od małego. Jakoś nikt nas wtedy nie żałował. A kasy nie dostawalkliśmy za to wcale, bo to był nasz obowiązek pomagać rodzicom. Jak widzć punk widzenia zmienia się wraz z punktem siedzenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wkleje tutaj swoja wypowiedz do tematu o kieszonkowym moniaa właśnie o to chodzi nalezy dzieci uczyc szacunku do cięzko zarobionego pieniądza Jak dostaja kase np 200 zł miesiecznie to szybko i bezproblemowo ją wydadzą a jak sami zarobia te 200 zł to zanim pojdą do sklepu po pie**oly dwa albo nawet trzy razy się zastanowią co by tu konkretnego kupic. Bez wzgledu na dochody kwota kieszonkowego nie moze byc zbyt wysoka dla mnie max to już 100 zł . Rozumiem ze nastolatki mają swoje wydatki - puder krem czy inne takie ale jesli juz tak bardzo tego potrzebuja to niech sobie na to zarobią tak samo jest z tel- moim zdaniem. Telefon np 13 latkowi nie jest potrzebny a ma go dla własnego widzimisie wiec niech z własnego widzimisie skosi trawnik sąsiadowi i oplaci sobie tel. Wiadomo ze inne rzeczy musimy zapewniac dzieciom np ubrania czy slodycze nie powinny byc wliczane do kieszonkowego ale jesli córka chce 5 bluzek w miesiacu mimo ze ma ich juz ze 100 to oczywiscie wtedy potrąciłabym jej to z jej własnej kieszeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniiia
Syn uczy się dobrze. Jedyny jego mankament to niewyparzony dziób. Zawsze mówi co myśli i nie zawsze wychodzi na tym dobrze. Co do próby ciągnięcia kasy, to owszem próbuje. Ale nas na jego zachcianki nie stać. Syn zarzuca nam, że zaspokajamy tylko jego podstawowe potrzeby (wikt i opierunek), że inne dzieci mają spoko rodziców, że dostają po 200-300 zł kieszonkowego, itp., itd. Oboje z mężem mówimy mu: jak chcesz to idź i zarób. No i poszedł. Tak szczerze powiedziawszy to mnie zaskoczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
300 zl kieszonkowego? To juz jakiś wariat tyle daje dziecku, przeciez taki maluch nie płaci rachunków jedzenie dostaje ciuchy ma kupowane telefon oplacony internet itd wiec na co mu 300 zł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i skąd ma taki rodzic
te nadprogramowe 300zł, które może dawać miesięcznie dziecku???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniiia
A ja tak myślę: dają te 300 zł czy nie dają ? Czasami mi się wydaje, że dzieci nakręcają się wzajemnie i podpuszczają. I oczywiście na tle rówieśników moje dzieciary wychodzą na najbiedniejsze, najbardziej uciskane i wogóle ... wszystko mają do bani począwszy od rodziców :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja miałam 10 lat jak zrywałam truskawki i ogórki w wakacje, 16 jak jeździłam w szpitalu na szmacie w weekendy, 17 jak pracowałam z moja mama na nocki w pralni przy dekatyzowaniu spodni, 18 jak pracowałam w wakacje jako listonosz, bardzo miło to wspominam i kasy miałam zawsze swojej sporo. teraz za rozdawanie ulotek płaca dobrze, moja córka ostatnio tak pracowała i zarobiła 30 zł za 2,5 godziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniiia
Ja też dużo pracowałam fizycznie, ale zarabniać zaczęłam dopiero jak poszłam do pracy po skończeniu szkoły. Uważam, że to dobrze jak dzieci potrafią pracować. Pamiętam taką sytuację w domu, jak zaczęłam córkę wdrażać do obowiązków domowych. Kazałam jej pozmywać naczynia po obiedzie. Była taka zaskoczona i rozżalona. Momentalnie zaczęła płakać i mówi do mnie (cała zapłakana, zasmarkana): no pewnie teraz talerze .. !! a za niedługo to mi pewnie każesz okna myć ?! Wtedy mnie to rozbawiło, a dzisiaj to obie się z tego śmiejemy. Ma teraz 13 lat, zmywania nadal nie lubi, ale za to opanowała czyszczenie łazienki, ścieranie kurzów i przemeblowywanie domu (przestawia wszystko co się da i nawet jej to wychodzi). :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×