Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość skakankaaa

Czy mówić o ilości partnerów seksualnych?

Polecane posty

Gość skakankaaa

jak myślicie? ja jestem przeciw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem zdania, że mówić. Jeśli partner chce żyć przeszłością a nie przyszłością to jaki sens ma taki związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skakankaaa
No właśnie, jeśli chce żyć przyszłością, to przeszłość nie ma znaczenia, prawda?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak...ale kiedy pyta a Ty nie mówisz prawdy to kłamiesz. a jaki sens ma związek budowany na kłamstwie już od samego początku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
choć z drugiej strony rozumiem Twoje zdanie... czego oczy nie widzą tego sercu nie żal... to samo z pradą...czasem lepiej jest nie wiedzieć bo wtedy człowiekowi nie tak bardzo żal... ale ja jestem za prawdą mimo, iż ja kiedyś powiedziałam prawdę i do tej pory płacę za szczerość. Wypominane mi to jest na każdym kroku. Mężczyzna, któremu powiedziałam niestety nie potrafił docenić szczerości i zapanować nad zazdrością. ale od tego nie ma zasady. ja jestem za mówieniem prawdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skakankaaa
mój obecny partner nigdy nie zapytał ilu miałam, więc i ja nie mam odwagi Go spytać. Zżera mnie ciekawość, ale kochałabym Go tak samo gdyby miał 40 kobiet, jak również jedną. Ja popełniłam błąd i miałam wielu partnerów, a dopiero teraz zakochalam się naprawdę, że nie mogę na innego spojrzeć nawet. Żałuję tej ilości. I wolałabym, by mnie nie pytał. Bo wiem, że faceci oceniają kobiety po ilości partnerów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skakankaaa
Dodam, że jesteśmy ze sobą od 2006 roku i przez ten czas nie uczynił najmniejszej aluzji, by się dowiedzieć, ilu miałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a skąd wiesz po czym oceniają? posłuchaj, każdy człowiek jest inny. i nie można oceniać na takiej zasadzie, że skoro Ci których znam są tacy to i kolejny będzie taki sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale to jest oczywiście Twoja decyzja czy mu powiesz czy nie. skoro On nie pyta tzn. że nie interesuje go to chyba. Choć z drugiej strony zastanawia mnie skąd Twoje pytanie. Czy tak tylko założyłaś ten temat czy męczy Cię fakt, że miałaś wielu partnerów i jednak masz wyrzuty sumienia, że obecnego partnera okłamujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie powinno sie mowic - partner nie ma Ciebie prawa o to pytac, szczegolnie, ze bylo to w przeszlosci (Twojej przeszlosci), ktora byla wylacznie Twoim przecyciem i Ty masz prawo zdecydowac co chcesz a czego nie chcesz wyjawic. Jednakze uczciwosc wymaga, zeby nie robic z siebie swietej panienki. Jezeli mialas innych partnerow to co prawda nie musisz sie z nich spowiadac ale zapewnij go, ze zbadalas sie i nie masz zadnych chorob przenoszonych droga plciowa (badanie, ktore powinnas zrobic przy kazdej zmianie partnera po prostu ze wzgledu na uczciwosc wzgledem nowego partnera - a od niego wymagac dokladnie tego samego. Jezeli jestescie dojrzali, nie powinno to stanowic zadnego klopotu). PO powiedzeniu mu, ze nie masz zadnych chorob j.w. zapytaj sie go czy dlatego sie Ciebie pytal o twoja przeszlosc. Jak jest normalny to nie powinien dalej drazyc tematu. A jezeli dalej sie bedzie czepial to bardzo zle wrozy na przyszlosc bo to pewnie jeden z tych typow ktorzy sie potem zadreczja liczba ktora wymienisz albo bedzie chorobliwie zazdrosny. Nie mozna oceniacz czlowieka w oparciu tylko o jego przeszlosc. Kazdy ma prawo popelnic bledy. Liczy sie twoja postawa teraz a nie to co bylo. Albo mu sie podobasz taka jaka jestes, albo niech nie zawraca Ci glowy. Oczywiscie mozesz mu wspomniec, ze mialas w przeszlosci partnerow ale przenigdy nie daj sie wciagnac w ujawnianie detali. Mozesz mu sie tez wykrecic mowiac: \'ja sie ciebie nie pytam o twoja przeszlosc wiec dlaczego ty dochodzisz mojej \' albo \'nie mam zwyczaju rozstrzasac tego co bylo miedzy mna a innym(i) bo ta sprawa Ciebie nie dotyczy\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze nie pyta bo sam niechce bys mu zadała to pytanie , pewnie by tez powiedział ze sporo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak. uważam, ze to jest bardzo mądra ale nie życiowa odpowiedź. jeśli się kogoś kocha to jest sie o niego zazdrosnym. w mniejszym lub większym stopniu. i nie każdy potrafi nad zazdrością panować. byłoby cudownie, gdby wszyscy tak myśleli jak zostało napisane. Niestety nie myślą. A z drugiej strony to czyż nie kształtujemy swojej osoby przez całe życie? Jeśli miało się wielu partnerów to jaka jest pewność żę to co było przeszłością nie wróci? błędy owszem można popełniać, uczyć sie na nich, zapewniać partnera że to było kiedyś a teraz sie zmieniło. lecz czy to nie są tylko puste słowa... ile warte są słowa.,...? powiedzieć można wszystko...dosłownie wszystko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arafacia----> cudna odpowiedź...;-) i możemy tak w niesko0ńczoność rozmyślać...a i tak powód nie pytania i nie poruszania tego tematu zna jedynie chłopak autorki ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
o właśnie!!...słowa są nic nie warte a mogą jątrzyć i niszczyć!! to po co mówić? czy nie lepiej dać się partnerowi poznać po czynach? czynach tu i teraz!! bo czynów z przeszłości partner nie zrozumie, bo nie znał wtedy ani nas ani okoliczności i nie możemy ich przekazać słowem bo przeszłość to coś nienamacalnego i opowiadanie jej słowami ją wypacza i zmienia i przedstawia subiektywnie. to nie będzie żadna prawda tylko nasza o tej prawdzie opinia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lecz to czy się powie prawdę czy nie zależy od tego jak ważną wartością jest w naszym życiu prawda. choć ona może zniszczyć związek, może nam przynieść spokój i czyste sumienie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasciwie sposob w jaki nowo - poznany partner ustosunkowywuje sie do naszej przeszlosci ( a wiadomo ze ciekawosc zawsze bedzie obecna) jest diagnostyczny co do typu czlowieka z ktorym sie ma do czynienia jak i tez przyszlosci danego zwiazku. Chamskie wypytywanie o przeszlosc jest dla mnie nie do przyjecia. W koncu dopiero co poznalam sie z tymze czlowiekiem - jakim prawem uzurpuje on sobie prawo do mojej historii? Natomiast delikatne pytania w odpowiednim momencie i przede wszystkim zapewnieniu, ze celem pytania jest potrzeba lepszego zrozumienia naszej osoby a nie dyskwalifikacja, jezeli odpowiedz okaze sie niezgodna z wyobrazeniami o nas jakie nowy partner sobie wyrobil. Takie rzeczy zreszta wyczuwa sie inticyjnie tzn. - cel pytania sie wyczuwa. Zawsze tez mozna odpowiedziec pytaniem na pytanie dlaczego kogos akurat ta rzecz interesuje lub poprosic o czas az sie samemu bedzie gotowym do ujawnienia jakis tam spraw ze swojej przeszlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
ale czemu niemówienie przyrównujesz do kłamstwa? nie każdy dla spokoju sumienia/ducha potrzebuje uzewnętrzniać się przed partnerem z każdym detalem swojego życia...i nie ma w tym nic złego...mówienie o sobie totalnie wszystkiego jest niebezpiecznym (dla psyche) zacieraniem swoich granic. no chyba że jesteś zwolenniczka związku w którym dzielimy się wszystkim...ale to Twoje (toksyczne) myślenie a nie podejście które sprawdzi się w każdym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to prawda że
słowa mogą wypaczyć przeszłość. bo "miałam wielu partnerów" to chyba znaczy tyle co stare poczciwe "dawałam dupy na prawo i lewo", tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a w jaki sposób poznajemy partnera? poznajemy go po tym co nam o sobie opowiada najpierw a potem sami widzimy czy jest taki jakim nam się przedstawił... to co On nam o sobie powie to On widziany swoimi oczyma... a my mamy inne oczy...a one inaczej patrzeć mogą... ie żyje się przeszłością... to fakt... ale po co jest przeszłość? po co są wspomnienia? dobre i te złe? po co? czy można wspominać dobre chwile a zapominać o złych? ja myślę, że autorka ma wyrzuty sumienia co do tego, że nie mówi mu prawdy. Mimo, że On nie pyta to jednak wstydzi sie tego i boi się co będzie kiedy zapyta. dobra...nie będę sie już rozpisywała. moja odpowiedź na pytanie w temacie jest taka jak napisałam na początku. Mówić prawdę bez względu na konsekwencje jakie ona przyniesie. Ja kieruję sie zasadą że nawet najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa. i to tyle z mojej strony. pozdrawiam i życzę miłego dnia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
dziobalka---tak szczerze to mam ochotę Cię zwyzywać za to ze ludzi z innymi granicami prywatności nazwałaś kłamcami!! bo nie masz prawa ani nikogo wyzywać ani wzbudzać wyrzutów sumienia!! ale jako osoba kulturalna się powstrzymałam...ale ponieważ jeszcze raz nazwałaś posiadanie innych granic prywatności niż Twoje negatywnie nacechowanym negatywnie - "kłamstwo" (które jest obrzydliwością) to napisze Ci moja subiektywną prawdę o Tobie...jesteś głupią krótkowzroczną pizdą :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wbrew powszechnej opinii. mowienie prawdy we wszystkich okolicznosciach nie jest dobre albo zawsze uczciwe. Nie ujawnienie prawdy o niektorych rzeczach jest wrecz naszym obowiazkiem np. nie ujawnianie prawdy obcym o detalach naszego pozycia intymnego (podaje akurat taki przyklad bo kolezanke chlopak wypytywal o detale pozycia z jej ex - przy czym tak sie obrzydzil, ze ja rzucil). Poza tym nie ujawnienie prawdy nie jest rowne klamstwu. Prawdzie mowimy tak - ale ostroznie ... Zgadzam sie z poprzedniczka, ze czyny sa najistotniejsze. Wezmy na przyklad pod uwage kobiete ktora pracowala jako prostytutka np. z przymusu. Kazdy znajac jej przeszlosc spisze ja automatycznie na straty. A jezeli ona wyszla z tego procederu, powiedzmy ze nawrocila sie i kompletnie zmienila swoje zycie - to czy przez cale zycie bedzie uwazana za bezwartosciowa kobiete? Kto jest w stanie zrozumiec jej okolicznosci, w ktorych zostala wciagnieta do uprawiania procederu? Kto ma prawo byc jej sedzia? Nie badzmy naiwne i nie wywnetrzniajmy sie przed ludzmi, ktorzy na to nie zasluguja.... Koniec koncow, nasza terazniejszosc jest tym co przyciaga do nas potencjalnych zainteresowanych a nasza terazniejszosc jest mieszanka i gra tak wielu czynnikow, ze nie sposob zgadnac czy bez jakiejs totalnej wtopy w naszej przeszlosci bylybysmy takie fajne (lub nie) jak jestesmy obecnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puszczka
Nie zawsze jest to możliwe. Ja przez pół roku dorabiałam jako prostytutka i nie zliczę partnerów bo to po prostu nie możliwe a dziennika nie prowadziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o proszę jak ładnie... i to się nazywa szanowaniem zdania innego człowieka...;-) dla Ciebie mogę być kim tylko chcesz...wiesz ile mnie to obchodzi? jak już wcześniej wspomniałam są ludzie i ludzie... Ty jesteś czystym przykładem tego drugiego gatunku... i czyta sie ze zrozumieniem... czyli, powinno sie stwierdzić fakt, że wyrażam swoje zdanie do którego mam prawo... a nikogo nie nazwałam kłamcą po imieniu :P:P:P miłego dnia raz jeszcze ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
postawiłaś znak różności miedzy nie mówieniem prawdy a kłamstwem wiele razy mimo zwracania Ci na tą (oczywistą) różnicę uwagi...nazwałaś wielu ludzi na to nie zasługujących kłamcami co jest obelgą...to tak jakbyś powiedziała "Żydzi śmierdzą" i dziwiła się czemu żyd Jan podszedł do Ciebie i napluł ci w twarz, bo przecież nie powiedziałaś "Jan śmierdzi".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam prawo do własnego zdania!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i będę się go trzymała bez względu na to co Ty o mnie myślisz. przekonaj mnie swoimi agrumentami, żebym je zmieniła a je zmienie. ale argumenty te misiałyby być mocne i nie do podważenia. A Ty zamiast to zrobić obrażasz mnie. więc ja tu nie wiem kto jest większą pizdą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
"Nie ujawnienie prawdy o niektorych rzeczach jest wrecz naszym obowiazkiem np. nie ujawnianie prawdy obcym o detalach naszego pozycia intymnego" jak to obcym? to człowiek którego niby kochasz jest dla ciebie "obcy"? cholera, każdy ma prawo do błędów ale ma i obowiązek ponosić konsekwencje tych błędów. a wobec kogoś kto jest ci bliski masz obowiązek być szczera. inaczej to jest właśnie kłamstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przypominam jedno.... już wcześniej o tym pisałam... żeby ze mną rozmawiać, dyskutować, wymieniać poglądy nie trzeba mysleć tak jak ja... trzeba mnie szanować... kto mnie nie szanuje ten nie mi tylko sobie samemu w twarz jadem pluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×