Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taki tam frajer chyba

zdradziła i co dalej

Polecane posty

Gość w tym małżeństwie
chyba nie było OK, skoro swa żonę, towarzyszkę wielu lat po jednym wyskoku, może nieprzemyślanym autor z taką łatwością nazywa kurwą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śledzę
wow,długa odpowiedź,wobec tego idę za ciosem i pytam dalej:) jak to o Tobie świadczy że związałeś sie (i wziąłeś ślub) z tą a nie inną osobą?:) pytanie wbrew pozorom nie jest złośliwe;) PS kadzidła ostatnio nie było,bo jakoś rzadko chyba na forum jesteśmy:D albo w innych godzinach:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
śledzę => na początku jej wygląd świadczył o tym, że mam dobry gust, po kilku latach, że wręcz przeciwnie :p Właściwie trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Ale standardem jest, że poznać samego siebie jest o wiele trudniej, niż poznać innych :P. Po każdym fałdowaniu (heh cykliczne jest życie: okres spokoju - nagła - zmiana - spokój - zmiana etc.; zakładam że mowa o jednostce, która uczy się na podstawie doświadczeń) stwierdzam, że no... tego... głupi byłem :D Wszystko to stało sie za szybko. Miałem wciąż za dużo ideałów. Wtedy bardziej wierzyłem w racjonalność człowieka. I na tej podstawie oparłem wiele swoich działań (m.in. owe nieszczęsne małżeństwo). Mniej ufałem instynktowi. Obecnie bardziej ufam swojej zwierzęcej naturze, jeśli idzie o podejmowanie decyzji. Jeżeli opierać życie na kalkulacji okazuje się, że zawsze popełnia się błąd z powodu niedostatecznej ilości danych. A danych brakuje z powodu niedoskonałości ludzkiej percepcji. W stanie zakochania np. o 30% mniej aktywny jest zakręt obręczy środkowej (odpowiedzialny za logiczne myślenie). Ot, kolejna spuścizna po naszych zwierzęcych przodkach kiedy to bycie razem sprowadzało sie tylko do kopulacji. Dobra nie wchodźmy w dygresje. Oceny moralnej sobie nie wystawię (gdyż moralność jest tylko wymysłem słabych), funkcjonalną jak najbardziej: poprzednia struktura ja się nie sprawdziła. Model: ja, zewnątrz, relacja pomiędzy, został poprawiony. Jak zawsze. Jak się sprawdzi zobaczymy w czasie następnego fałdowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śledzę
no proszę:) przy odpowiednim pytaniu nawet odpowiadają niektórzy;) lubię pytać Ciebie i Komiczne:) tylko że Ty na prawdę odpowiadasz na zadane pytanie a on zmienia temat i stara się skierować na kogoś innego:) i ogólnie ma zasadę"Kali ukraść krowa-dobrze,Kalemu ukraść krowa-źle":) stwierdzam że jestes od niego mądrzejszy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdfds
twoj pierwszy blad to to ze wziales slub.... to co sie stalo to tylko wynik tego... spoleczenstwo w tej tradycyjnej formie i przeprisy sa tak zbudowane ze to ty wychodzisz na frajera jak ona sie pusci... no jakbys jej zrobil dzieicaka i zwial to wtedy moglbym mowic o satysfakcji ale teraz to nie zaleznie co zrobisz to tobie bedzie ciezko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
śledzę => W tej zasadzie nie ma nic złego tak naprawdę, a juz na pewno nie ma hipokryzji. Czy sprawiedliwe jest, że intratne posady dostaje się w dużej mierze dzięki znajomościom i urodzeniu (*), że łajdacy zwykle biorą najlepsze dziewczyny, a tzw. spokojnym facetom (czyt. ciepłym kluchom) trafiają się wypalone baby po przejściach? Sprawiedliwość to jedynie narzędzie niewolenia słabych umysłów, trzymania tłuszczy w ryzach. Stąd prawa, stąd sądy fasadowe instytucje służące ugruntowaniu przewagi silnych nad słabymi (marksistowska teoria prawa). Tak naprawdę każdy ma tyle ile zdąży zeżreć. Prawo natury to zjadanie słabszych osobników (ciekawostka: wbrew pozorom nawet tzw. cnotliwość to jedna ze strategii w walce o przetrwanie). Społeczeństwo w istocie jest zaprzeczeniem tego fundamentalnego i jedynego prawa. Dzięki opiece medycznej coraz więcej osób, które by w dziczy nie przetrwały, żyją i rozprzestrzeniają swe geny, osłabiając równocześnie całkowitą pulę genetyczną (tzw. rozwadnianie). Dobra, koniec tego filozofowania :o * merytokracja - jo, tyle że żeby ukończyć Harward trzeba mieć pieniądze, a tego ludzie z nizin społecznych zwykle nie posiadają, podobnież jak chęć pięcia się wyżej nie rozwinie się u potomka praskiej rodziny alkoholików

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śledzę
chyba źle sie wyraziłam albo Ty mnie źle zrozumiałeś:) wobec tego będzie przykład:) na jakimś topiku ów pan udowadniał kobiecie że to że została zdradzona to jej wina i że na KAŻDĄ zdradę trzeba sobie"zapracować":) zapytałam go czym w takim razie on zapracował (bo jego zdradziła żona) Odpowiedź była mniej więcej taka: nie wszystko ma swój powód,czasem niektórych rzeczy nie da się uniknąć a tak w ogóle to za dobrze jej było i się we łbie poprzewracało. powiem krótko-LITOŚCI:o mam nadzieję że teraz wiesz o co mi chodzi:)chyba że nie wiesz:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śledzę
wniosek: Ty jesteś inteligentny w pewnym stopniu,a on tylko głośno krzyczy że jest inteligentny :) ale to tylko moje zdanie,lubię sobie "obserwować" tu ludzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Odnosząc się do przykładu jaki dałaś. Takie podejście do rzeczy (w kontekście związków damsko-męskich), tworzenie podmiotów zbiorowych etc., to całe gówniarskie gangowanie chłopcy na dziewczynki i vice versa, to tylko efekt lęku. Ale w końcu trzeba jakoś podbudowywać ego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śledzę
tworzenie podmiotów zbiorowych ? to teraz ja nie wiem o co chodzi;) chyba nic takiego nie było w tym przykładzie-chodziło mi raczej o nieustanne szukanie winy w innych ludziach,udowadnianie im tego za wszelką cenę:) jednocześnie ów osobnik uważa że on nigdy za nic nie jest odpowiedzialny,mimo że gdyby chodziło o kogoś innego z pewnością tą odpowiedzialność zacząłby udowadniać:) mniej więcej coś takiego: wszyscy ludzie sami sobie zasłużyli na całe zło jakie ich spotyka,jednak jeśli mnie coś złego spotyka to winny jest zły los,pełnia księżyca oraz niskie ciśnienie atmosferyczne:) nie wiem czy mówimy o tym samym:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Nie było, odnoszę się do szerszego zjawiska pojawiającego się na tym forum, ktore, a i owszem, zawiera w sobie opisaną przez Ciebie kwestię. Chodziło o nieco szersze ujęcie problemu. Mianowicie: jeśli ktoś należy do innej zbiorowści (chłopców, czy dziewczynek) to mus się NALEŻAŁO, jeśli ktoś należy do tej jedynej słusznej (ja i moja dwunastnica) to już nie. A wypowiadającemu się to już się nigdy nie należy. Taka moralność Kalego na dużo większą skalę. To jest 2 w 1. Bo widzisz ludzie słabi nie rozpatrują się jako byty jednostkowe. Zawsze zbierają się w stado. Stąd tylu nieudacznych wyznawców w kościele, stąd tyle idiotów płci obojga, mówi: \"a bo wy faceci\", \"a bo wy kobiety\", my Polacy, oni Niemcy etc. Im mniejszy człowiek w tym większą kategorię się wpisuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śledzę
to o dwunastnicy było dobre;) Kończę temat "tego pana" :) Co w takim razie powiesz o ludziach którzy mają wręcz patologiczną niechęć do zbierania się w stado? Totalny brak poczucia wspólnoty z innymi,brak identyfikacji z przedstawicielami swojej płci,narodu,niechęć do wszelkich religii? (tak,mówimy o mnie:D ) pytam z ciekawości,dość ciekawie odpowiadasz;) topik dodaje do ulubionych,odpowiedź przeczytam sobie jutro:) mam nadzieję że jakaś będzie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Zbytnio sobie pochlebiasz :P Pycha Cię zgubi moje dziecię. Większość ludzi ma jakiś układ dookoła satelitarny. Nawet ja w mojej pustelni z dostępem do netu. :D Więc kłamiesz mi tu bardzo, - no chyba, że w ogóle nie masz osób Ci bliskich. Wośród ludzi zdrowych nie ma nikogo, kto nie czułby wspólnoty z kimś innym. Nie mówię tu o tym o czym pisałem wcześniej. Mówię o relacjach, człowiek - krąg przyjaciół, facet - kobieta (pomijam homo) etc. Są jednak jednostki, które tak funkcjonują. Jednak są to zwykle ludzie głęboko poświęceni jakieś ideologii, bądź religii - w praktyce oba przypadki są tożsame. Człowiek, którego szanuję za głębię myśli powiedział kiedyś, że nie można żyć dla ideologii, żyje sie tylko dla innych ludzi. I dlatego ci o których teraz piszę są martwi, jeśli nie już, to w potencjale. Bo dla ideologii można tylko umrzeć de facto. Więc ci ludzie funkcjonują, ale czy żyją? Jeśli poświęcisz wszystko dla zdobycia władzy, na ten przykład, część Ciebie umrze. Wcale ciekawy stan. Niczym chroma ręka lub noga - jest, ale zupełnie bezużyteczna i sprawia ból, nawet jeśli nie fizyczny to psychiczny. Wiesz, że nie funkcjonuje. Wracając do przykładu: władza. I oto w pewnym momencie ją zdobywasz, lecz nikomu już nie możesz ufać. Nie stworzysz nigdy żadnej prawdziwej relacji uczuciowej. Bo są tylko ci niżej - którzy chcą cię usunąć, ci wyżej, których trzeba usunąć, i ci obok, pretendenci, twój peleton w wyścigu szczurów. Idąc dalej miłość do pieniędzy, nacjonalizm - sądzę, że łatwo przeprowadzisz analogię... Niemniej jednak w obecnych czasach narodziła się nowa religia. Jest bardzo ciekawa. Polega na zaprzeczaniu wszystkiemu. Miast "ku", masz "od". To nie grupa dążąca ku czemuś, to społeczność stworzona, aby coś negować, nie mniej jednak społeczność. MY buntownicy, tak nas wielu, ale jesteśmy tacy odmienni, osobni :D Kiedy ktoś mowi, ze jest totalnie wyjątkowy wiem, że to tylko unus multorum - jeden z wielu. "Cześć, nazywam się X. Jestem szaloną, zwariowaną dziewczyną z wielkim poczuciem humoru etc." Opis 90% kobiet na portalach randkowych :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śledzę
a jednak przeczytałam jeszcze dziś;) znów się nie zrozumieliśmy:) wcale sobie nie schlebiam- dlatego użyłam słowa"patologiczny"-uważam że jest raczej mało pochlebne:D MY BUNTOWNICY-to też nie ja nie twierdzę tez nigdzie że jestem wyjątkowa:) nie chce mi się dziś tłumaczyć o co mi chodzi,o tej porze widocznie wyrażam się już mało precyzyjnie:) wobec tego z żalem kończę dyskusje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Widocznie, a i owszem. Over & out. Jeszcze trochę roboty przede mną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śledzę
osz(oż?:o ) Ty,za to masz klapsa:D jest jeszcze druga wersja- o tej porze Ty masz problem ze zrozumieniem krótkiego tekstu:P;) pa:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gagita
Popatrz na to z innej strony niż prezentowane powyżej ,przecież gdybyś się nie dowiedział nadal byś sobie żył własnym życiem, ciągle zmęczony bo byłeś w pracy w mniemaniu ,iż jesteś ideałem a żona na chęć odrobiny czułośći oprócz tylko gotowania i dzieci co dostała - NIC BO PO ŚLUBIE TO JUŻ NIE TRZEBA SIĘ STARAĆ? Wiem to z autopsji, i wiesz co nie żąłuję a męża kocham jeszcze bardziej niż kiedyś , tylko nie próbuj się odgryzać , ponieważ tak daleko nie zajedziecie. Przykre jest to że ktoś podgryzł Ci twoje ciasteczko, ale pewnie przyczyniłeś się do tego .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do autora topiku zdradziłam męża. Zostałam wychowana wg zasad i ideałow, które nie dopuszczały zdrad; milosć aż pogrób itd. Nie wyobrazałam sobie, że mogłabym zdradzic meżczyznę, którego kocham. Zmienilam poglady. Zrobilam to dlatego, że 3 lata po ślubie mój maż nie zauważał mnie w ogóle. Byłam bo bylam. Codziennie miał inny pretekst, żeby wymowic sie od seksu, nie słyszałam od niego niczego milego, przestałam byc dla niego atrakcyjna. Kochałam go jak wariatka, dbałam o siebie i nic... Faceci (obcy) prawili mi komplementy, chcieli sie ze mna umawiać, a mąż traktował mnie jak powietrze. Chciałam sobie udowodnic, że mogę się podobać... Żałuje tego jak cholera. On sie o tym nigdy nie dowie. Zastanów sie dlaczego to zrobiła. Starzejemy sie wszyscy, ale kobieta chce zawsze czuć że podoba sie swojemu meżczyźnie. Tak jesteśmy zaprogramowane. Mój mąż też mnie zdradził, tyle że ja o tym wiem. I boli, kurewsko boli. Ale gdyby mi powiedział: słuchaj, kochanie, zaniedbywałaś mnie, chciałem siedowartosciować - chyba bym zrozumiała... Ale nie powiem, że jest łatwo. Siedzi to we mnie i boli jak cholera. Jeśli ja kochasz - porozmawiaj... i trzymam kciuki, żeby Wam sie udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarodziejka123456789
:)) Bedzie dobrze :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaudynaaa
Tez jakoby jestem zwiazana z tematem ... ahh duzo by gadac... Robilam test osobowosci wg dalay lamy - wyniki sa niezwykle (z trzech tylko pytan) tu : http://tnij.org/testosobowosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×