Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chce się dowiedzieć

pytam Was rozwiedzione

Polecane posty

Gość chce się dowiedzieć

..czy któraś z Was została po rozwodzie "na lodzie" ? Potrzebuję takiego przekonania, że to nie będzie koniec świata, mimo, że zostanę z rzeczami osobistymi, marnymi pieniędzmi na dziecko, bez własnego mieszkania, sama w wielkim mieście. Spadnę....wiadomo, ze będzie źle i ciężko. Chcę usłyszeć, że tak bywa i że tak się nie skończy, że "trudno", że będzie coś za tym zakrętem, że naprawdę będzie dobrze, że to nie będzie koniec świata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie jestem po rozwodzie ale moge Ci przytoczyc przykład mojej mamy ,przez lata uzalezniona od faceta , nie wierzyła w siebie i nie miała nic.Kilka miesiecy po rozwodzie odzyła i wszystko sie ułozyło , dostała awans w pracy (wypłata x2) , trzeba było po prostu przetrwać ten ciezki czas a pozniej z dnia na dzien wszystko sie układa. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem takim przykładem:) Dałam radę,wyprowqdziłam sie do gorszego,tanszego mieszkania,zmieniłam prace na gorsza ale lepiej płatną i powolutku doszłam do siebie.Mnie sie tez wydawało,że nie dam rady ,że bedzie trudno,nic nie potrafiłam załatwic ale jednak sytuacja zmusiła mnie do tego,by działać.Poznałam kogoś,mam mieszkanie i życie nabiera rumieńców.Bedzie dobrze pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce się dowiedzieć
ja raczej mam na mysli coś innego- wiem, ze to wszystko się stanie, chce usłyszeć o kobietach, które potrafiły normalnie z tym żyć- nawet jesli nie będzie magicznego awansu i nagłej podwyżki, nawet, jeśli potem nic dobrego sie nie wydarzy- chciałabym widziec w tym sens, jakąs własną drogę, szansę na spokój, najmniejszą radość zycia- to chce znaleźć- przecież rzeczy materialne nie są najważniejsze!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce się dowiedzieć
to będzie taki start z koszmarnymi doświadczeniami i od zera, ale takiego zera zupełnego, troche sie kurna boję.....troche bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz czego ja sie najbardziej bałam??? Samotności,to była dla mnie trauma gdy córka wyjeżdżała do ojca a ja na calutki weekend zostawałam sama w domu...Mama nie żyje ,ojciec jak to ojciec,kolezanki zajete swoimi rodzinami...prócz jednej ale ona wróciła do domu rodzinnego wiec nie wiedziała co to samotność.łzy ,alkohol zal smutek ..Ciezko było,ale kazda z nas musi to przezyc by odrodzic sie na nowow z nowymi marzeniami i pragnieniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce się dowiedzieć
nie wiem, jak skleje wydatki, jak zapłace rachunki, jak i gdzie będę mieszkac, to wygląda fatalnie...samotna jestem oj dwóch lat, wiem, jak smakuje taki Sylwester, urlop, jak jest, kiedy bylam chora, albo co gorsza mój syn, kiedy nie ma sie pieniędzy a wyskakuje jakiś "fajny" niespodziewany wydatek, kiedy przecierają się ostatnie jeansy :) i nie ma kasy, chcę tylko jakoś to oswoić, przyjąć, dać sobie radę i nie uschnąć, nie zmarnieć, być dobra mamą, dac fajne dzieciństwo swojemu dziecku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba kazda matka chce fajnego dzieciństwa dla swojego dziecka czyż nie?? Wizja nie zapłaconych rachunków sniła mi sie po nocach,wiem jak boli strach o jutro.ą jak tam u ciebie z pracą i mieszkaniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem również tego żywym przykładem :) 8 lat temu spakowalam to co weszło do busa o godz. 23,30 uciekłam z malym dzieckiem na drugi koniec Polski cały nasz majątek zostawiłam za sobą wynajęłam pokój, byłam jeszcze bez pracy ( a w tamtym okresie było ciężko i to baardzo ciężko z pracą . dziś już nie ma tego problemu ). zaczynalam od zera.bez rodziny, mój majątek to sofa , garnki , ciuszki i kwiaTY :) oczywiście nie musze dodawać że alimentów nigdy nie otrzymywalam do dnia dzisiejszego. a dziś ?? mam mieszkanie , stalą pracę , syn jest nastolatkiem , i jestem wolną i szczęśliwą osoba :):0 tak więc moja droga-bedzie dobrze. jeden warunek-musisz tego chcieć. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość soniaaaa
Wszystko można przetrwać. 2 miesiące temu byłam załamana, przeżyłam traumę, świat rozpadł się na kawałki. Tylko sobie strzelić w łeb, wpadłam w depresję i nie widziałam nadziei. Unikałam ludzi.Wówczas jedna moja koleżanka b. religina, zaczęła się gorąco modlić za mnie i polecać modlitwie innych. Sama zaczęłam się modlić. Pomogło, bo się podniosłam. Polecam Ci modlitwę. Trzymaj się dasz radę i masz dla kogo się starać. A faceta na pewno spotkasz jeszcze lepszego. PS. Nie jestem moherem!! Ani nie słucham radia ojca dyrektora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 5789
po rozwodzie dopiero zaczełam normalne życie..., :) i cieszę się z tego powodu.... że jestem w końcu szcześliwa i wolna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcę się dowiedzieć:) jesli naprawdę jesteś gotowa na to, to dasz radę:) nie będę oszukiwac,że od tego momentu to już tylko sielanka cię czeka i spokój i radość wieczna; walka o alimenty, o zdrowie psychiczne dzieci, walka emocjonalna z uczuciami do bylego - wszystko słono kosztuje, ale to co nastepuje po kilku latach - warte jest tej ceny po wielokroć:) rozeszłam się z mężem 5 lat temu; zostało mi dziecko, nędzna pensja, marne alimenty, jedyny plus, że mieszkanie również; ale zostały mi dlugi niemal 50 tysięcy po ukochanym słoneczku, które najpierw długo nie pracowało, a potem spitoliło do anglii; o ile w jakiś tam sposób alimenty są jakoś ściągalne poza krajem, o tyle komornik egzekwujący kasę za kredyty niestety działa tylko w granicach polski; ale przyjęłam to jako cenę mojej wolności; z czasem dogadałam się z bankiem, zeby wycofali egzekucję, płacę teraz dobrowolnie, jeszcze rok i nie wiem co będę robiła za tą kasą, którą do tego czasu wpłacam w zębach co miesiąc bankowi:) dasz radę:) i proś bliskich o pomoc, nie wstydź się tego:) ja wsparcie emocjonalne znalazłam w ludziach, których bym o to nie podejrzewała wcześniej:) prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie:) pozdrawiam wszystkie dziewczyny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też startowałam od zera, tyle co weszło w taksówkę busa - biurko z fotelem, komputer z modemem (ach te czasy ;) ), ubrania i rośliny plus kot wynajęłam pokój u przyjaciółki jeszcze ze szkolnych lat i potem przez jakiś rok zatruwałam jej życie :) Potem mi sie polepszyło, pomieszkałam jeszcze rok, potem przeprowadzka do innego mieszkania, potem facet, kolejna przeprowadzka i kolejna było mi dobrze, jak bylam bez faceta, jak go teraz mam, też jest dobrze w każdym przypadku lepiej niż w małżeństwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozwód podział majątku ................mam mieszkanie i duzy kredyt hipoteczny zwątpienia no i przez lata wbijana do łba świadomośc że bez mojego Ex nie dam rady utonę . I co dwa lata do rozwodzie nie utonełam ................ po drodze rózne plagi w tym kompletnie zalane mieszkanie do dzisiaj pamiętam jak siedziałam kompletnie przemoczona w ciemnym mieszkaniu ( światła nie było 4 tygodnie- poszła instalacja od wody ) i sama juz nie wiem cy to była woda czy moje łzy . No i w wyniku rozliczeń wzajemnych do 10. 2008 nie płaci alimentów na corkę ------------------ zacznie sie cyrk jak bedzie musiał płacić . Są tez piekne momenty .............. zrobiłam prawo jazdy kupiłam autko a teraz wybrałam temat pracy licencjackiej - przedtem nawet nie mogłam pomysleć żeby studiować a teraz poprostu studiuję ba nawet mam stypendium za naukę . Ja wierzę że każdy ma szanse tylko musi chcieć je wykorzystywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyyyyyyyo
melni czytam Twoje wypowiedzi ..i widzę , że jestes bardzo ciepłą i sympatyczną osobą ...podziwiam Cię za Twoją wyprowadzkę i pewnie ja też będę musiała zaczynac od zera .... wszystkiego dobrego dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bogwiel
Gdy czytam te komentarze to podziwiam was dziewczyny. Ja jestem już 12 lat po rozwodzie, i są to najszczęśliwsze chwile w moim życiu. Na początku nie było łatwo. Były mąż zabrał ze sobą wszystko co było w miarę cenne, nawet kontakty powyrywał ze ścian po złości. Nie broniłam mu tego liczyło sie tylko to że sobie pójdzie. Był alkoholikiem. Do dziś pamiętam jego słowa (że beze mnie zdechniesz z głodu). Oczywiście przez te 12 lat nie dostałam na syna nawet złotówki. Owszem były u mnie chwile zwątpienia, że nie dam rady, że będzie żle. Nie pamietam już ile nocy przepłakałam, a rankiem musiałam iść do pracy, potem zająć się synem. Ale udało mi się odbudowałam swoją wartość. Pracuję, więc finansowo nie jest źle, psychicznie jest super. Pozwoliliśmy sobie z synem nawet na zagraniczne wakacje. Wiem że jak się chce to można osiągnąć dużo. Pozdrawiam wszystkie dzielne dziewczyny. Na pewno wam sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po 13 latach malzenstwa
w workach na smieci wyprowadzilam sie z dwojka dzieci do rodzicow ,zabralam ubrania ksiazki plyty ..... To bylo 5 lat temu. Teraz mieszkam w Anglii , mam swoje spoldzielcze mieszkanie i faceta ktory mnie kocha a dzieci szanuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbbbbbbbbbbbbbbbbbbbbb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce się dowiedzieć
przeraża mnie to, że moment, dwa będę jak kamień, jak skała, taka sucha, zimna i twarda, nie chce taka być, to nie ja!!!! Matko, to jest potworne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce się dowiedzieć
...i poczucie, ze to tyle, ze zrobiłam swoje- znajomi w parach, właśnie rodza im sie dzieci(pierwsze, albo kolejne) sa normalni, stabilni...jak mam wierzyć, w co? Ja mam to wszystko już za sobą, moje życie to będzie wieczne obowiązki, niekończące się "muszęto, musze tamto"...no i na kobiety samotne patrzy sie inaczej- podgatunek, odpad, margines...obleśne to jest!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość STARABABA43
Ja jestem teraz w takiej trudnej sytuacji finansowej.Wynajełam mieszkanie,sprzedałam co sie da,aby pospłacac długi i jakos spac spokojnie.Zostałam bez pieniedzy z dziecmi.Ostatno dowiedziałam się,ze moj maz zabierze auto i chce czesc z tych pieniedzy,które dostałam za sprzedaz rzeczy.Mam nadzieje,ze bedzie dobrze.Tak piszecie kobietki i to daje mi nadzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mega7
Przede wszystkim musisz byc pewna, że to chcesz zrobic, że chcesz zmainę jakakolwiek ona by była ale na pewno lepsza w jakiej obecnie tkwisz. Jesli tak - to Twój pierwszy sukces. Będą chwile słabości, ale pokonasz je dla siebie dla dziecka. Musisz uwierzyć w siebie, że dasz radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mega7
Ja to zrobiłam rok temu. Odeszłam po 24 latach. Zostawiłam właściwie wszystko za wyjatkiem ubrań. Trójka dzieci ze mną. Nie jest mi łatwo, ale zamkłam koszmar dawnego życia i wiem że da się zmienic życie na lepsze. Małymi kroczkami, cierpliwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziwię się trochę... pominąwszy sam rozwód. Piszecie że musiałyście się szybko pakować, co tylko się zmieściło, ucikac... Rozumiem, że kazdy ma inną sytuację życiową ale... Byłyście w zw. małęńskim, miałyście jakiś majątek i nic z tego wam nie zostało? Mi co prawda sytuacja fin. się nieco pogorszyła, mąż zarabiał lepiej ale ja pracowałam i miałam sowje rzeczy. Sprzedaliśmy mieszkanie, kasa równo na pół, podzieliliśmy sie rzeczami. Nikt mi nic nie zabierał a gdyby... sądziłąbym się o swoje, na szczęście nie było takiej potrzeby. Kupiłam sobie nowe mieszkanie, urządzam go od podstaw bo chciałam mieć wszystko od początku swoje i wymyślone przez siebie. Zaczynam wszystko od nowa, na czysto :) swoje, własne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cięzko jest,,,nie czarujmy się-jesli zostaje się bez nicego,to trudno jest pogodzic wszystko.Dlatego bez wsparcia kogokolwiek-rodziny,przyjaciół chyba niedałabym rady. Trzymam kciuki za was kochane rozwódki ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcę się dowiedzieć:) minie ta zima, chłód i pustka :) nie od razu oczywiście; ale minie:) poukładasz sprawy codzienności, osiągniesz stabilizację materialną i poczujesz, że znów żyjesz:) piekniej, spokojniej, mądrzej niż przedtem:) nie rób po prostu nic na siłę; nie podejmuj się nowego związku tylko po to aby nie być sama; wszystko przychodzi we właściwym czasie i znów będziesz szczęśliwa:) i tego Ci zyczę:) idalka🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brunetka - trafiłaś widać na mądrego faceta:) te, które uciekają, najczęsciej wiedzą doskonale,że na nic rozmowy i spokojne dyskusje; albo mają tak ogromnie dosyć ukochanego,że jest im wszystko jedno, byle dalej od niego; że jesli ceną ich wolności i spokoju ma być zaczynanie od nowa, robią to niemal z rozkoszą, chociaż po drodze płaczą i załamują się; ale jak widać, każda z nas podnosi się, staje na nogi i zaczyna nowe dobre zycie - bez faceta tyrana, który zatruwał i ciało i duszę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIe wiem czy trafiłam na mądrego faceta :D na pewno nie pozwoliłabym żeby zabrał mi cokolwiek! NIe jest tak, że zalezy mi wyłącznie na pieniądzach czy wartościach materialnych ale za coś żyć trzeba ;) za coś kupić ten przysłowiowy 'chleb' I w takiej nawet sytuacji mieć własny kąt,swoje miejsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brunetka:) ja byłam tak stłamszona przez kilka lat "kochania mnie" przez tego potwora, że kiedy w końcu odwazyłam się wystawić mu torby za drzwi mieszkania, byłam najszczęsliwszą osoba na swiecie:) zostały mi długi, o których wspólną spłatę nie miałam siły wtedy walczyć; bo walczyłam sama o siebie wtedy; na szczęście mieszkanie było wyłącznie moją własnością; na szczęscie w nieszczęściu; bo został mi komornik i 50 tysięcy długu niemal; to było 5 lat temu; jeszcze niecałe dwa lata i znajdę się w punkcie "zero", w jakim byłam po wyjściu za mąż :) mieszkanie i czyste konto:) teraz dopiero powoli zaczynam zbierać papierki, zeby - kiedy już to wszystko pospłacam - wywalczyć zwrot połowy spłaconych długów od mężula wężula :) ale musiało minąć pięć lat:) a w międzyczasie straszył mnie policją, kiedy nie pozwalałam mu wziąć dziecka z domu, tylko wymagałam wizyt domowych; kiedy źle mu się układało ze swoją ukochaną, straszył że chce się wprowadzić i zająć jeden pokój, bo ma do tego prawo jako zameldowany - tu też straszył że wprowadzi się w asyscie policji; ponad rok walczyłam o wymeldowanie go administracyjne; udało się dwa lata temu; musiałam walczyć o alimenty na dziecko; o to by nie prowadzał dziecka do swojej mamusi, gdzie mała była buntowana aż do bólu; musiałam walczyć z komornikiem i bankami,zeby nie zlicytowano mi mieszkania; to wszystko spadało nagle i najczęsciej parami:) po prostu brunetko - sił niekiedy brakuje i chęci po traumach,jakie się przeszło z ukochanym albo dzieki niemu; ale przyjdzie pewnie czas na dziewczyny,jak przyszedł na mnie, że powoli,powoli zaczną dochodzić swego:) a jesli nie - pewnie dumna twarda dusza z nich i pokazują swoją klasę i wyższość tym draniom:) wiecie co? dumna jestem z takich kobiet:) i samej siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×