Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cierpiąca ja....

proszę Was pomóżcie mi co mam zrobić?

Polecane posty

Do polaola dziękuję i tobie za twoją wypowiedz :) co do mojego posta przeczytaj go proszę i postaraj mi się coś doradzić będę wdzięczna :) pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do zerwaliscie ze nie bylo obiadu hehe :) cóż....trudno powiedzieć co było powodem i to on zerwał... może coś doradzisz w mojej sytuacji? pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem jeżeli chcesz do Niego pisac to napisz to co czujesz. Ale nie pisz do Jego matki. Nie szukaj tam sprzymierzeńca. Pisałam Ci. Ona nie doceni Twojej skruchy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do rzeczywistosc :) myślę, że wyślę najpierw list do niego..a co do jego matki poczekam z tym albo w ogóle go nie wyślę....jeszcze nie wiem.. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Off topikowo.. Komiczne, respect. I chyba wiesz za co?" dostałaś foty mojego penisa???? :P:P A serio - Moge sie tylko domyslać :P ewentualnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
komiczne No to ładnie. Jak dla rzeczywistosc to zdjęcia jak do rodzinnego albumu jak dla innych to atrakcyjne zdjecia poszczególnych narządów...Podłość ludzka nie zna granic :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich niestety wczoraj płakałam dzisiaj też i znowu wstałam jak kiedyś punkt 7 rano...wzięłam uspokajające...znowu zaczyna się okres jak wtedy zaraz po rozstaniu..a myślałam, że mam to już za sobą... Proszę pomóżcie mi co ja mam zrobić???chcę walczyć chcę się odezwać do niego...zrobić to?..wolę się Was spytać..bo nie odzywam się jak mi radziliście..ale dziś poprostu tak strasznie chce się odezwać..coś zrobić...a on milczy...tak mnie boli to wszystko...strasznie cierpię...chcę tylko z nim porozmawiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmmm nie dam ci odpowiedzi- ale powiem ci coś- mó były mąz miał taką mamusie i sam był takim syneczkiem- na początku zależalo mi na tym związku- byłam młodziutka i głupia oj bardzo głupia- tez przez pierwsze lata mieszkaismy u jego matki i z teg powodu przeszlismy przez niejeden konfikt i rozstanie- i cierpiałam jak ty- też walczyłam tłumaczyłam dobijałam się wracałam -uhhhhhhhhhhhhhhhh- jak mozna dać się tak stłamsić - a potem przyszlo małżeństwo i dziecko każda nsza kłótnia odbywała się przy jego matce która bez najmniejszego oporu wchodziła do naszeg pokoju i spokojnie wtórując synkowi najeżdzał mnie jak chciała- to był jej dom, jej syn, jej wielka przewga sytuacji i ja 19latka, która nie umiała poradzić sobie z tym co się działo - w ciąży dowiedziałam się że byłam tylko idiotką którą mążchciał przeleciec , że wzięłam go na dziecko - mimo że w ciąże zaszłm rok po ślubie . potem do końca trwania tego chorego związku prawie codziennie słyszałam że jest ze mną z litości - nazywał mnie pieszczotliwie gollum ;) mimo przeprowadzki do samego końca jego matka odznaczała n nas swoje piętno - fakt faktem były jeszcze duzo poważniejsze problemy- a kiedy się rozwiodłam poczułam ulgę jakiej nie dane mi było nigdy przeżyć - i juz nawet nie chodzi o niego- ale że jej nie ma i nie będzie już w moim świecie chcesz walczyć walcz- pisałam ci że nikt ci nie powie jak to się skończy- ale dalam ci przykład co może cię czekać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ike dziękuję za Twoją wypowiedz :) hmmm mieliśmy jechać za granicę w tym roku i zostać tam parę lat...więc jej by nie było w sensie fizycznym... czuję, że to wszystko ja zepsułam, że na własne życzenie straciłam go, ale z 2 strony wiem, że nie wolno mi się tak obwiniać w końcu to on zerwał...to on mnie zranił i rani cały czas nie odzywając się ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak daj sobie wmówić że jestes wszystkiemu winna wariatka;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie jest kwesti obecności jego matki- to jest kwestia wychowania i zakorzenionych pogladów- to że ona nie będzie obecna ciałem nie znaczy że będzie obecna duchem pewnie że ten związek może się 'udać" i trwać ale jak na moje oko szykuj się n stratę wielu wielu nerwów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ike wiele osób mówiło mi jak jeszcze z nim byłam, że zmarnuje sobie życie bo to jedynak wychowany przez matkę...że ona zawsze będzie najważniejsza..ale ja widziałam, że to ja jestem najważnieszja...jego matka zeszłą na dalszy plan...ciągle mówił, że ma jej dość... co do obwiniania się..na początku powiedziałam mu, że to wszystko moja wina, że to przez moje zachowanie tak się stało..ale teraz uważam, że to nie tylko moja wina to on mnie zostawił...on mnie zranił tak jak jeszcze nikt...a teraz znowu przyszedł czas jak po rozstaniu obwiniam się i płaczę i muszę znowu wziąć uspokajającego...to cierpienie mnie przewyższa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Posłucha. Zrobić możesz wszystko. Postaw pytanie inaczej: czy warto? Czy warto zatracić swoją godność swoje ja? Dla kogoś kto tego NIE doceni. Byc może, być może łaskawie zgodzi sie na powrót. Taaa tylko TY będziesz automatycznie na przegranej pozycji ponieważ on zdobedzie narzędzie sznatazu. Bądź na to przygotowana. W sumie może sie okazać że i tak nic nie wyjdzie i wylądujesz jeszcze bardziej poraniona i połamana. Zrozum, to NIE jest normalne zachowanie sie faceta. Nie jest. Kiedys popełniłam błąd. Chcialam walczyć. Zmarnowalam 8 miesięcy, zeby na końcu przekonać się że nie dość ze nic nie uzyskalam to zostałam bezlitośnie wykorzystana.. jak otrzymał to co chciał zrobił sie wredny. I z perektywy czasu widze że to było duzo gorsze niż gdybym wtedy odpuściła. Niemniej tylko Ty możesz podjąć decyzję. Bo to jest Twoje zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do nefrytowakotka dziekuje :) .........teraz jestem w stanie zawieszenia: odzywać się, próbować się spotkać...a z 2 strony zapomnieć, bo nie będę z nim miała życia takiego jak chce..co zrobić??..wiem, że to ja mam podjąć decyzję...boję się, że każda z nich niesie ze sobą konsekwencje jakich nie cofnę...zresztą jak każdy wybór w życiu... już chyba nie wiem co piszę...czuję się strasznie zagubiona i samotna... już nie mogę tego znieść.... to tak boli..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiaaaaaaaaa*
dzwoń,pisz,czekaj pod drzwiami, a na koniec puknij się w arbuz... koleś dojdzie do wniosku,że fajną wycieraczkę sobie znalazł. na boku nadal sobie będzie bzykał,a na tobie się wyżywał.przemyśl to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiaaaaaaaaa*
nie ma za co. samo życie,kiedyś zrozumiesz jak nie otrzeźwiejesz na czas. wyjdź do ludzi,nie siedx w domu,przestań o nim myślec,wyjdzie ci to tylko na dobre. jeśli mu zależy to sam do ciebie zadzwoni,przyjedzie. jeśli mu nie zależy to lepiej jak teraz zniknie. ot i cała filozofia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
piszę list do niego...to takie trudne przypominać sobie tą sytuację te emocje...kocham go.. Jak myślicie jak byście napisali ten list?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ierpiąca to może ja za ciebie poprostu zapukam do jego drzwi? będzie prościej- przepraszam cię ale mając taką osobowość gdzie nie masz własnego zdania i gdzie podpierasz się innymi ludźmi jest brdzo prosto zniszczyć - z taką osobowością to naprawdę sobie zwizek daruj bo potem przejdziesz na topik- molestowanie psychiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ike poprostu wiem jak to co piszę jest ważne dlatego proszę Was o rady muszę ważyć każde słowo piszę to co czuję... w tej chwili nie jestem sobą wzięłam 2 uspokajające to zaburza trochę osobowość.. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie piszesz to co ty czujesz a nie to co my czujemy- nic ci to nie mówi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×