bo w tym caly jest ambaras...

zeby dowje chcialo na raz. Jakos nigdy nie bylam tmeperamenta w sprawach seksu. Owszem lubilam ale bez przesady. Jestesmy razem od 10lat.Odkad skonczylam 30che wszystko sie zmienilo. Moglabym sie kochac 5 razy dziennie.A moj niebardzo... I jak juz go namowie do czegos to i tak jestem rozczarowana. Jakos nie wklada w to serca. Nie tak mnie caluje, nie tak dotyka.... wszystko jest nie tak jak powinno byc. Czuje sie jak pol kg mielonego. Chce faceta ktory bedzie mnie pragnal a nie tak na pol gwizdka :-( Jestem stara flirciara i nigdy nie narzekalam na brak zainteresowania plci przeciwnej. Nigdy nie wychodzilo to poza gadania ale teraz juz zaczynam myslec o zdradzie.Oprocz nieziemnskiego seksu licze tez na drobne uniesienia emocjonalne.. Nie wiem czy juz go nie kocham i powinnam odejsc czy to jakis chwilowy kryzys. Ma ktos podobnie???