Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

retro

Miłość i śmierć.

Polecane posty

polaola, mimo, że uważam iż nie mam trudności z wyrażaniem mysli, to mogłam się po prostu zamotać. traktuj za moją ostatnią odpowiedz:) raczej miałam na mysli to, że co z tego, że czlowiek cierpi 2 lata , ale w takim sensie, że nie będe go oceniac, że jest słaby i beznadziejny i tak w ogóle sobie nie radzi. ale moje podejscie jest takie widzisz, że nie uważam , że takim osobom trzeba cos wytykać, raczej pomagać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roma - ciebie dotknęło to, ze nazwałam osoby długotrwale rozpaczające słabymi --- ale tak naprawdę niektórych to nie boli, jest im wprost wygodnie zwalić wszystko na karb swojej słabosci i uzalac sie dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolorku, masz prawo nazywać to jak chcesz. ja po prostu tego tak nie nazywam. różnica w slownictwie?:). bo tak poza tym uważam jak Ty. i zgadzam się, że rózne sytuacje czlowiek może wykorzystać, żeby nie brac odpowiedzialności za swoje zycie, dokładnie tak!!róznimy się tylko tym, że ty takich ludzi jednak nie lubisz za bardzo, a ja do nich nie czuję braku sympatii. mam chyba więcej zrozumienia?nie stawiam się przez to w lepszym świetle, nie, nie, nie, żeby tak tego nie odebrać. potrafię potrząsnać czlowkiem. tylko wiem, że do ludzi łatiwej dotrzec bez oceniania ich i kiedy czuja naszą przychylnośc. wtedy mozna im wyłożyć swoje racje i jest nawet szansa, że je przyjmą:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
retro- to inaczej- kochasz egoistycznie- dla ciebie może umiera- ale gdzie w tym wszystkim jest on??? gdziejest on... jego rola zostaje mu wyznaczona przez los- w przypadku śmierci, albo sam ją sobie wybiera- w przypadku zdrady... mi nic do tego. oczywiście dla niego samego obydwie sytuacje róznią się, i to drastycznie:) w jednym przypadku jest mobilny, w drugim nie:) ( och, sorry....:) Tylko dla mnie obydwie sytuacje oznaczają to samo: zostaję sama. w jednym i drugim przypadku mam to samo do zrobienia: uporządkowanie siebie i ropoczęcie życia na nowo. Jego rola w moim życiu się skończyła. Teraz mam za zadanie zyć dalej, zwłaszcza jeśli mam dzieci, i muszę się nimi zająć. I ta miłość już nie wymaga ode mnie martwienia się czy on jest szczęsliwy z inną czy nie. To już byłaby glupota. To jego sprawa, i on się o to sam najlepiej zatroszczy. W jednym i drugim przypadku natomiast obserwujemy coś co dla mnie ososbiście jest fenomenem: że miłość ma granice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze nie mam poniekąd zrozumienia, sama kiedys byłam w nienajlepszej kondycji psychicznej i wyszłam z tego, i moze dlatego myślę, że każdy powinien próbować przynajmniej to tak jak ike ujęła że bezrobotny ktory znajdzie nagle prace, bedzie kazdemu wmawial ze toprzecież takie proste i że trzeba próbować może proste nie jest ale trzeba próbować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
retro tylko utwierdzasz mnie w przekonaniu że nigdy nie kochalas- piszesz "ja" zostaje sama ablablablabla- jego rola zostaje mu wyznaczona przez los-i i co to wszyastko? nie interesuje cię, nie pragniesz by ten los byl dla niego bardziej życzliwy?? rola wszystkiego na świecie zostaje wyznaczona przez los- swistka papieru też- to bardzo przedmiotowe podejście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywisice, że trzeba probowac, tylko czasem jest tak, że się juz nie ma siły nawet na próbowanie. róznie bywa. zycie potrafi porządnie przygnieść. a ja pamiętam, że wyszlaś z zapaści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nefka kto ci powiedział że mam syna, na miłość boską..???:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie szkodzi:) tak, mam córkę, jako i ty, nefka:) a co czuję do niej..? :) to co się czuje zazwyczaj:) chyba wiesz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jak retro- wolalabys by corka się ciebie wyrzekla zniknela na zawsze - czy żeby umarła- serio nie ma to roznicy?- czy poprostu nie wierzysz ze tak samo mozna kochać partnera??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roma wiem ze czasem nie ma sie siły ale wtedy chyba głaskanie po głowie nic nie pomoze tylko jakis bodziec silniejszy, zreszta nie wiem, kazdy jest inny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nefa, ja też wiem co czuję:) czy to w ogóel da się w słowa ubrać...? ale wiem do czego zmierzasz pozówl że coś ci powiem był kiedyś film z Maryl Streep, pod tytułem : Wybór Zofii w skrócie: młoda ŻYdówka trafia do obozu koncentracyjnego z dwójką swoich dzieci; chłopcem i dziewczynką, mniej więcej w tym samym wieku, jakieś 5 - 6 lat stoją na rampie, zbici w kupkę, ona przyciska dzieci do siebie z całych sił podchodzi do niej dwóch esemanów, i mówią jej że jedno dziecko ma iść do gazu, a drugie przezyje, ma sama wybrać oczywiście, kobieta zaczyna krzyczeć że nie wybierze, że mają zabrac albo ją dziećmi, albo nikogo niemcy nie przejmują się nią, zaczynają wydzierać jej dzieci, mówiąc że w takim razie oni sami zdecydują... i jest taka scena kiedy w skrajnej desperacji ona wrzeszczy: dobrze! weźcie dziewczynkę!! łatwo jest mówić o miłości kiedy człowiek nie znajduje się pod presją, ani z skrajnych sytuacjach chyba już na razie nie chce tego rozwijac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny retro juz to wyjasniła powyżej, czytajcie moze :-) Retro:Tylko dla mnie obydwie sytuacje oznaczają to samo: zostaję sama.w jednym i drugim przypadku mam to samo do zrobienia: uporządkowanie siebie i ropoczęcie życia na nowo. Jego rola w moim życiu się skończyła. Teraz mam za zadanie zyć dalej, zwłaszcza jeśli mam dzieci, i muszę się nimi zająć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam się z Kolorową, głaskanie po głowie niewiele da, tylko umacniamy w ten sposób stan rzeczy, lepsze wyniki daje terapia wstrząsowa, i na pewno nie zaszkodzi (nawet jeżeli nie pomoże)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nefa a jaki był koniec? nie wiem bo jakos nie miałam siły obejrzeć do konca dla mnie film skończył się na tej scenie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolorku, właśnie, każdy jest inny, a ja Ci mogę tylko powiedzieć na wlasnym przykładzie. Ostatni rok dał mi tak popalić, że chocbys mnie kopała teraz po brzuchu to nie wstanę raczej. no chyba, że się kurde wkurzę i Ci oddam:D....a jeśli będziesz mi chciała konstruktywnie pomóc, racjonalnie pogadać, łagodnie i pięknie to się wścieknę. Bo jak tu pomóc w takiej sytuacji, pomyślę sobie wściekła??także widzisz, sa nawet takie sytuacje, że nie da się zrobić za wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"łatwo jest mówić o miłości kiedy człowiek nie znajduje się pod presją, ani z skrajnych sytuacjach" super powiedziane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
retro umiesz raz odpowiedzieć normalnie na zadane ci pytanie? boisz\sie ze eyjdziesz na nieczuła? czy boisz sie przyznać racje ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
polaola, NA PEWNO nie zaszkodzi, a skąd ta PEWNOŚC?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona popełnia samobójstwo... po przezyciu obozu itp. Juz po rozpoczęciu "normalnego" zycia Mozna było się domyślić. ona po prostu chyba nigdy nie zrozumiała dlaczego tak wybrała. czy jej syn przeżył obóz? bo tego też nie pamietam. o to czy jestem czuła czy nieczuła, musiałabys ike zapytac mojej córki, tylko ona jest w stanie ocenić czy ją kocham czy nie, czy to czuje czy tego nie czuje. Bo nie o moje odczuwanie tu chodzi, tylko o to czy ona coś z tego ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×