Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

retro

Miłość i śmierć.

Polecane posty

Kolorowa, to ja sie Ciebie zapytam :) Zdarzyło mi się czytać tu takie mniej, więcej deklaracje - Ja to w realu jestem zupełnie inna/inny, miły, sympatyczny itp., tu tylko udaję takiego/taką. Czy można dać temu wiarę ? Czy akurat jest odwrotnie - tu się zrzuca świadomie lub też nie maskę, noszoną codziennie w realu ? Widzę pewien kontrast. "żyjąc z moim męzem alkocholikiem , mężem tyrnem - nigdy nie życzyłam mu śmierci" "za to zawsze marzyłam żeby znalazl sobie kobiete" A może to tylko tak wyszło, a ja się czepiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytałyście kiedyś topik "jak poradzić sobie ze śmiercią bliskich?" miałam wrażenie, ze dla większości z nich tragedia w postaci smierci najbliższego na zawsze zmieniła życie... i nie chodzi o rozpacz zaraz po, ale nawet po kilku latach on myślą, cierpią i nie potrafią zaznać spokoju, bardzo im współczuję wspomnę jeszcze wyznanie jakiejś pisarki, czy dziennikarki (mniej znana, wiec nie pamiętam nazwiska) wypowiadała się w którymś z porannych programów na żywo kobieta gdzies tak po 50 tce, mówiła o tragicznej śmierci swojego jedynego syna (tragedia niezbyt odległa w czasie) jej postawa była taka, ze po okresie rozpaczy powiedziała sobie, ze mimo wszystko chce być jeszcze szczęśliwa, i że jej się to udaje :-) nie potrafię siebie przyporządkować do żadnej z tych postaw, ale gdyby już - to najgorsze doświadczenie, to oczywiście chciałabym mieć siły na tę drugą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stronniczy--- własnie, kiedys napisałam że jestem przerażona, ze moja już i tak nadszarpnięta wiara w człowieka się dodatkowo zachwiała, gdy weszłam na to kafe i poczytałam sobie troszkę ;-) Myślę że to co tu sobą przedstawiają niektore osoby, jest zwyczajnym sciągnięciem maski..w zyciu codziennym kumuluje wszystkie emocje, w swojej chorzliwosci, nie ma odwagi wysunąć nawet czubka buta poza szereg, a tutaj daje temu wszystkiemu upust Wiadomo, że każdy z nas ma gorsze chwile, że naskoczy się na kogoś (jak w zyciu normalnym), ale ciągłe ocenianie kogoś, mówienie tekstów typu, że kobiety z dziecmi są debilkami, bo wybrały sobie męża debila, jest conajmniej dla mnie szokujące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
polaola -- byłam na tym topiku, to jest wspolne nakrecanie sie prowadzące w slepą uliczkę, musiałam stamtąd szybko wyjsc, bo gdybym się wypowiedziala, uznaliby mnie za nieczułą, niewyrozumiała itd choc moze kiedys wsadzę kij w mrowisko :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak tego typu tematy mają to do siebie- nas jest temat- o utraconej ciaży- mozna popaś tam w niewaską deprechę- wlaśnie przez to nakecanie sie- człowiek musi się wypłakać, musi przejśc swoją żałobę- ale podtrzymywanie jej na siłe- wyniszcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ike -- dokładnie kiedys trzeba umiec skonczyc i zyc dalej, dla siebie dla innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak z drugiej strony nikomu nie mozna odebrać prawa wiecznej żaloby- moze to wlaśnie przypadek kiedu miłosc przerasta instynkt samozachowawczy w jakimś stopniu- są ludzie którzy po śmierci osoby bliskiej nie potrafią juz się podnieść- zazdroscić takiej miłości? czy zwalic na glupotę lub doszukiwać się nadmiernej słabosci? mojej teciowej umarła córka po narodzeniu- było to prawie 40 lat temu- teściowa owszem żyje normalnie- ale wciaz jej żałoba jest wielka, wciaz nie umie z tamta śmiercią sie pogodzić - wierzę w niebo - i wierzę że owa żaloba jest tej małej duszyczce potrzebna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę że to wynika ze słabości psychiki, tak samo nie możemy miec pretensji do kogoś, że popadł w depresję zresztą taka żałoba to chyba też depresja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podoba mi sie ten temat,bo życiowy jest.Oczywiście nie bede sie udzielać,z przyczyn oczywistychCzytam i co najważniejsze próbuje zrozumieć. Mój kuzyn lat 28 umarł nagle,zostawił 5 dzieci i młoda żone.Cała wieś była na pogrzebie,oczywiście rodzina także.Płakali,współczuli ,wspominali kuzyna jako dobrego człowieka. O żesz,nienawidze obłudy...mój kuzyn był terrorystą,bił żonę dzieci,a nawet matkę.Ile razy tam byłam,dla dzieci to było święto.Przy mnie nie podskoczył. Hmmm jego żona nie płakała na pogrzebie,ludzie wytłumaczyli sobie to szokiem...a może tego właśnie chciała?>Do póki Nas śmierć nie rozdzieli? Hmmmm strasznie to wszystko skomplikowane i fascynujące... ps ja zemdlałam na tym pogrzebie(tak reaguje]Ludzie skomentowali ze jestem jego kochanką:O Ożesz.....dziwne to jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tylko szybciochem odnośnie słów stronniczego: osobiście uważam że nienawiść jako uczucie jest czyms znacznie większym, znacznie trwalszym i bardziej motywującym do działania niż miłość. Apropos nienawiści którą spotyka się na kafe: to niekoniecznie jest tak że kochamy / nienaiwdzimy kogoś za coś, że coś nam uczynił czy czegoś nie uczynił. w każdym razie to nie przypadek nienawiści na Kfe. Stronn. dobrze rzekł: jest tu znacznie więcej \"pełnych kielichów\' które pod wpływem lekkiego choćby nawet tylko zakołysania leją z siebie treść po stołach, wylewają się, pienią... cuda niewidy.... czasem drugi człowiek uświadamia nam po prostu że jesteśmy do niczego. Nam samym. To znaczy my to tak interpetujemy, na swój włąsny najbardziej niezrozumiały użytek. Jeśli mam do siebie jakieś pretensje, jakiś żal, jakiś gniew, i delikatnie mówiąc nie za bardzo się lubię, to choćby najmniejszy sygnał z zewnątrz nałozy się się na te uczucia, jak w fizyce nakładanie się fal, aż powstaje zalewające wszystko i wszystkich tsunami... Sama doświadczałam onegdaj nienawiści trwającej latami. powiem do razu: za coś. Mnie zniszczyła. Osoba nienawidząca ma się dobrze. W końcu i tak musiałąm się z nią jakoś ułozyć, nie było wyboru. Nienawidze nienawiści:) Wyżera mózg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego unikam takich topikow bo moge byc nieobiektywna kiedys tez przezyłam depresje i wiem ze wszystko zalezy od nas samych, i czasem wkurzają mnie tacy słabi ludzie ale podobno najbardziej drażni nas u innych to czego nie umiemy zaakceptowac w sobie :-D ---cos w tym powiedzeniu pewnie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolorowa może tak.....a może nie wszystko da się tak nakowo wyjaśnić ? może jestesmy bardziej człowieczy niż nam się wydaje- moze milosć nie bierze się z chemi i popędu płciowego- może jest odrębnym zmysłem - hmmm tworem tak dziwacznym jak dusza- może nie ma żadnego zwiazku z psychiką - a tylko dopisuje się fałszywe teorie by móc ją zrozumieć - człowiek nie lubi czegoś nie wiedzieć- więc czasem kusi się o postawienie teorii na wyrost byle mieć tylko punkt odniesienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Osoba nienawidząca ma się dobrze* osoba znienawidzona - miało być, ale mam nadzieję że intencje były czytelne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"polaola -- byłam na tym topiku, to jest wspolne nakrecanie sie prowadzące w slepą uliczkę, musiałam stamtąd szybko wyjsc, bo gdybym się wypowiedziala, uznaliby mnie za nieczułą, niewyrozumiała itd\" no to moze sie wypowiedz....jestem bardzo ciekawa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wkleję jeszcze raz fragment gdzie zacytowałam Atę, może się ktoś odniesie do niego, w kontekście: "miłość , śmierć i potencjalna zdrada": :) "Zaczęłam kiedyś dialog z „a tak po prawdzie”. Zainspirowana jej wypowiedzią,- pozwól Ata że zacytuję-: „Wolałabym żeby poszedł do innej niż… gdzieś tam…” Mowa o śmierci, rzecz jasna. Mnie osobiście przeraziła ta deklaracja. Chociaż odwrotna też byłaby równie przerażająca. Np. gdyby Ata powiedziała : Wolałabym żeby umarł, niż gdyby miał pójść do innej…."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolorowa to niestety chyba skutek uboczny wyjscia z depresji- też nie cierpię osób słabych- bo sama w pewnym momencie mojego życia okazałam wielką słabość , którą przezwyciężyłam- a skoro się przezwyciężyć da.....wydaje nam się że może uczynić to każdy- zapominamy jak to było z nami osoba długotrwale bezrobotna znalazwszy pracę będzie krzyczeć na około pierwsza- że reszta to leserzy- bo jak się chce to można tak jest ze wszystkim jak mowia nasze matki?? ja mialam gorzej i sobie poradziłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
retro ty chyba nikogo nie kochałaś tyle a propo cytatu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roma wypowiedziałam sie tu juz na tym topicu, możesz poczytać wiem że jestes rozgoryczona ale akurat to nie tyczy się ciebie tylko ludzi którzy trwają w żałobie latami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie osobiście przeraziła ta deklaracja. myslę, że jest to tak oczywiste że nie musze rozwijać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po prostu nie widze za bardzo róznicy między jedną a drugą sytuacją w jednym i drugim przypadku człowiek (mężczyzna) dla mnie umiera. W innym troche wymiarze, ale jednak. jak dla mnie- wsjo jedno. z czego tu wybierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo widzisz...ja uważam, że takie miejsca są potrzebne i nie muszą służyc podtrzymywaniu rozpaczy w sobie, ja ten topik przeczytałam cały od początku do samego konca.....bywa tak, że ktoś duis cierpienie w sobie i slowa nie pisnie, a drugi chce mówic, mówić, mówic.....ja należe do tych drugich. ludzie kolejno odchodzili z tego topiku, trochę bardziej pogodzeni ze stratą, choc wciaz nieszczęsliwi. po prosty powiedzili juz wszystko na temat swojej rozpaczy i pewnego dnia uznali, że juz dosyć. chyba kyrrene ostatnio gdzieś to pięknie opisała, ale moge przekręcic: że po prostu któregoś dnia budzisz się i pierwszą myslą nie jest ta osoba i tęsknota za nia...jakoś tak, co nie znaczy, że jej nie ma. i nie mów proszę, ze to wynika z ludzkiej słabości, przezywanie, depresja i cała reszta. to po prostu wynika z człowieczeństwa, jesli juz mówimy tutaj z lekka filozoficznie. ludzie są rozni, przezywaja mniej lub bardziej, albo wclae. bywa i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystko jedno? Retro, Ty chyba naprawdę pracujesz dla kafe i płacą Ci za prowokacje ;o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ike --- chyba masz racje co do tej słabości, bo od jakiegoś czasu własnie hamuje się wobec osob słabych, gdyż wiem jak łatwo jest zapędzić sie w kozi róg, staram się być wyrozumiała, ale nie lubię ludzi, którzy narzekają i nic nie robią, strasznie, unikam takich jak wiadomo popadanie w skrajności zawsze prowadzi do jakiegoś nieszczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
retro- to inaczej- kochasz egoistycznie- dla ciebie może umiera- ale gdzie w tym wszystkim jest on??? chyba dla niego to duża róznica- żyć szcześliwie gdzieś tam- a umrzec ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a poza tym jaka jest granica rozpaczy???inaczej-ile nam wolno?rok, dwa?miesiąc, trzy lata????gdzie zaczyna się nienorma i kto o tym decyduje? ja myslę, że w chcwili gdy zaczynamy niszczyć samych siebie, warto się zastanowić...wtedy to juz nie musi byc tęskonta za utracona osoba, a tylko rozpacz skierowana na unicestwienie siebie. ale takie skłonności ma się najprawdopodobniej juz wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale roma czy ja ci cos zarzucam? kobieto toc kazdy w jakis sposob jest słaby wynika to z człowieczeństwa, nie jestesmy przeciez cyborgami, ale lubię popadania w skrajności a mówic mogę akurat co chcę, bo tak uważam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolorowa- mi wyjście z labiryntu zajeło 8 lat- tez zlapałam sie na tym i tez się przystopowałam- bo nie wiem czy ta osoba jutro pojutrze właśnie się nie podniesie- wszystko potrzebuje czasu- ja nie robiłam nic 8 lat- więc nie mnie osadzac innych chocby miało im to zając i 20.... może w chwili smierci kogos można stwierdził, on był słaby, on był silny...ale nawet jesli dziś marudzi to nie wiem jak będzie jutro czy pojutrze czy za rok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłam sie nieodzywać. Ale mnie zatkało...jeśli Ty uważasz że to jest wszystko jedno:O To ja nie mam więcej pytan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×