Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

retro

Miłość i śmierć.

Polecane posty

nie kolorwa, nic mi nie zarzucasz....to ja zarzucam Tobie, że wkładasz wszystkich do jednego worka-SŁABI. a tymczasem kazda sytuacja jest inna i ma swoj inny kontekst.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roma, widzę ze zaatakowałas mnie bo poprostu tak postanowiłas i juz, mówiłam tu o długoletniej rozpaczy, o tym że przesłania często sprawy terazniejszosci, ze nie przynosi ani pozytku zmarłemu ani zyjącym, ani nam samym, że jest to juz rozpacz nad samym sobą i tego nie poprieram, ale własnie dzis z ike doszłam do wniosku że wynika to byc moze z ludzkiej słabości czy nasza rozpacz, depresja, kurczowo trzymanie sie jakiegos człowieka itd, nie wynika ze słabości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ze nie lubie ludzi słabych i byc mze dlatego ze nie toleruje jej w sobie choc jak kazdy człowiek mam tez swoją pięte achilesa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie muszą służyc podtrzymywaniu rozpaczy w sobie" roma chodzi tylko o t oże nie muszą ale czasami temu służą- zupelnie niepotrzebnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" roma, widzę ze zaatakowałas mnie bo poprostu tak postanowiłas i juz" nie mam w zwyczaju atakować bezmyślnie, bo postanowiłam i juz. ja tylko dyskutuję z Tobą. Po prostu nie zgadzam się z tym, że np topik o smierci jest niepotrzebny, że jest podtrzymywaniem rozpaczy na siłę. Ja tych ludzi rozumiem doskonale. i nie dlatego, że straciłam najbliższą osobę, nie. Tylko dlatego, że zakładam różnorodność przezywania. a jeśli nawet kots nie potrafi się pogodzić i rozpacza latami to co?bywa i tak. czy to znaczy, że jest słaby?no niech będzie, że to właściwe słowo, bo jakoś sama nie umiem znależć innego. w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może inaczej - coś co może nam przyniesc duzo pożytku może mieć na nas zabójczy wpływ- tak jak przedawkowanie leku- takie miejsca są potrzebne by dana osoba mogła się wypłakać dac upust swoim emocjom, z drugiej strony jesli sie przesadzi to samo miejsce może stać się przyczyna jeszcze wiekszej długotrwałej depresji- choćby dlatego że net uzależnia i tego typu topiki równiez- wkraczasz w świat rozpaczy i w nim trwasz zamiast ruszyć do przodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
retro - jesteś bardzo mądrą kobietą. Czytałam już parę tematów, które nie wszystkie może zgadzały się z moim zdaniem ( często sobie wmawiam, żeby było łatwiej, że jest inaczej, mimo że wiem, że tylko to sobie wmawiam) ale jestem oczarowana tym, co piszesz. Mimo, że czasem boli. To jak zderzenie moich nowych założeń (tych, które pozwalają mi nie myśleć za wiele nad rzeczywistością) i tych starych założeń, które piszesz Ty tutaj. Boli, bo czasem znów myślę, jak kiedyś. Za wiele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kijem w mrowisko miało być to, że kiedys na tym topicu wypowiem się co na ten temat myślę, nie ubliżając nikomu oczywiscie, ale moze choc komuś dam do myślenia, że może nie warto niszczyc sobie życia i przy okazji niekiedy innym liczę sie z tym, ze napewno mnie zaatakuja tak jak ty teraz... zreszta nie dziwię się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ike, a mnie się wydaje, że żaden topik nie pogrązy czlowieka w rozpaczy, jesli się jest siebie pewnym. i, że kiedy się uzna, że juz wystarczy-to odejdzie, albo będzie zaglądał rzadziej. gorzej gdy się nie jest...choć pwnie znjadą się osoby, które pogrąża sie w depresji i bedą potrzebować nawet pomocy lekarskiej. tak tez przeciez bywa, że po jakijs traumie nie możemy się podnieśc wcale. to wszystko jest bardzo indywidualne.ale ja jestem zboczoną empatką, na mnie trzbea brac poprawkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"liczę sie z tym, ze napewno mnie zaatakuja tak jak ty teraz... zreszta nie dziwię się ja Cię nie atakuję. czujesz sie zaatakowana?czemu? nie wiem czy to dobry pomysł wsadzac kija w mrowisko, bo tam są rożni ludzie, jedni są rok po stracie, drudzy tydzien.....musiałabys do kazdego z osobna, no chyba, że Ci się uda stworzyc jakis bardzo bardzo uniwersalny przekaz, czego zyczę, bo przeciez ostatecznie ja się zgadzam, że unicestwianie się jest kiepksą drogą:) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"po prostu nie widze za bardzo róznicy między jedną a drugą sytuacją w jednym i drugim przypadku człowiek (mężczyzna) dla mnie umiera. W innym troche wymiarze, ale jednak. jak dla mnie- wsjo jedno. z czego tu wybierać.\" Miłość, której każdy prawie doświadczył, ma to do siebie, że coś daje, człowiek, który kocha, zawsze czegoś w zamian oczekuje. Nikt, kto kocha, nie oczekuje obojętności, lecz odwzajemnienia uczucia. To jasne, nie ma potrzeby tego rozwijać. Każde zainteresowanie naszego partnera kimś innym, coś nam odbiera, coś, co jest w naszym mniemaniu tylko dla nas. I nawet nie koniecznie kimś innym. Zbyt duże zaangażowanie w prace, hobby, zainteresowania, ogladanie tv i cokolwiek innego może rodzić zazdrość, bo coś nam odbiera, czegoś mamy mniej, coś tracimy, albo boimy się, że stracimy. Partner, ktory odchodzi, zabiera nam coś, co dla nas jest najważniejsze, co nam jest potrzebne najbardziej w świecie, bez czego, jak nam się zdaje, nie potrafimy dłużej żyć, brak tego czegoś jest potwornie bolesny, powoduje pustkę, nie do zapełnienia. Zabiera nam siebie. Śmierć jest nieodwracalna ale jednocześnie bezosobowa. Partnera, którego ona zabrała, nie ma nikt. Zazdrość nie pojawia się. Jest ból, żal, tęsknota. Jeśli odejdzie do kogoś innego, też zabiera nam siebie. Ale jest z kimś innym, nie ze mną. I co, to ma nie boleć ? Boli, jak cholera. Kim trzeba być, by życzyć Jej szczęścia ? Myślicie, że to łatwo ? Albo łatwiej ? Śmierć nie daje nadzieii... Może to głupie, co napiszę, ale wolę, by była z nim, ale by była...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
roma oczywiście- tego topiki dlatego są niebezpieczne bo wchodza na nie rózne osoby- te silne , które przeżywaja nagłe zalamanie i te słabe dla których taki topik to psychiczne zabójstwo - mozna się spierać czy zly wpływ takich topików przeważa nad ich dobroczynnym wpływem- czy odwrotnie- tak jak z wycofywanymi lekami, ktore daja zbyt wiele objawow ubocznych niektórym jednostkom- ale to temat rzeka i na dodatek musialby byc podparty statystykami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie ike.... papierosy sa dla ludzi, tłuste żarcie też, topki o smierci są dla ludzi, i śmierć, śmierć tez jest dla ludzi. a co do wątku. wolłabym żeby był z kimś innym, ale żył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba każdy normalny czlowiek wolałby by był z kimś innym ale żył - na tym właśnie polega miłosć - w milosci tak naprawdę głównie dajemy . w innych przypadkach obsesyjnych miłosci, egoistycznych- może byc inaczej - ale to juz skrzywienie:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no parę zdan wypowiedziałas w ten sposob ze takie odniosłam wrazenie ale tomoje byc moze subiektywne odzucie jesli tak nie było to tym lepiej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolorowa, jesli tak, to przepraszam. dlatego jesli powiesz komuś ktko chwilę temu stracił kogoś najbliższego, żeby wziął się w garsć i nie byl egoistą to...sama myślę wiesz. zreszta jak powiesz komuś kto rozpacza 2 lata, bo tak czuje, bo tak chce to tez napotkasz opór. mnie się wydaje, że człowiek musi chcieć sam, sam od siebie..żyć. 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli sie kogos kochalo, nie mozna mu zyczyc smierci zreszta zycie stanowi zbyt wielka wartosc, dla mnie, zeby wogole komukolwiek zyczyc smierci jesli ktos rani, zneca sie, mozna znienawidziec, ale mozna odejsc, a nie modlić się o jego śmierc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolorowa, w pewnych przypadkach mozna sie modlić o śmierć, która bedzie jedynym wybawieniem od cierpienia osoby chorej...ale to skrajne przypadki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"a jeśli nawet kots nie potrafi się pogodzić i rozpacza latami to co?bywa i tak.\" Roma, przemyśl to jeszcze :-) Rozpaczanie latami to jest właśnie ta skrajność, o której pisze Kolorowa, nie widzisz tego? To tak jak wymagać od kogoś, kto przestał nas kochać, żeby zmienił zdanie, bo JA tego potrzebuję i jak on może być takim egoistą. W trudnej sytuacji, w której już nic nie można zrobić, jedyne na co mamy wpływ to nasze myślenie i postawa wobec tej sytuacji. Trzeba włączyć rozsądek. Umysł ludzki to ogromna siła, można tą drogą naprawdę dużo :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak kyyrene dokladnie to rozumiem, ale to w przypadkach gdy ktos choruje, cierpi, jego dni są wypełnione juz niczym, jedynie bólem, gdy wiemy że to dla jego dobra (tez tak miałam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
natomiast w "normalnym" przypadku...nie, nie rozumiem, jak można stawiać znak równości między porzuceniem a śmiercią :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Rozpaczanie latami to jest właśnie ta skrajność, o której pisze Kolorowa, nie widzisz tego?" widzę to doskonale. mało tego. rozumiem to. dopuszczam w swojej głowie, że tak własnie ludzie moga reagować. i, że wtedy taki człowiek wymaga pomocy. bo jesli zapędził się sam tak daleko, to może juz sam stamtąd nie wrócić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie wierzę że z miłości można oddać za kogoś życie. Teraz gdy tak trudno jest poświęcić dla drugiej osoby głupie pięć minut albo zrezygnować z własnych głupich nawyków i przyzwyczajeń…" brak Ci wiary dziecinko... poza tym nie pojmujesz pewnych emocji... to zrozumiale bo jako osoba, ktora ich nie odczuwa, nie potrafisz zgłębić ich istoty... Oddanie za kogoś życia, zazwyczaj tzn w znakomitej wiekszosci przypadkow, nie jest decyzją podejmowaną przy pelnej swiadomosci umyslu, po rozparzeniu wszystkich za i przeciw... To reakcja spontaniczna, emocjonalna (dlatego jak pisalem, kompletnie dla Ciebie niezrozumiala) W chwili niebezpieczenstwa, chęć pomocy, ratowania osoby, na ktorej nam zalezy, powoduje iz jestesmy gotowi podjąc ryzyko utraty życia wlasnego... To zazwyczaj decyzja jednej chwili, ułamka sekundy, gdy rzucamy sie na pomoc komus, kogo kochamy, na kim nam zalezy... Uczucie wyłącza nasz instynkt samozachowawczy i doprawdy biedną jestes osobą i ubolewam nad Twym ubóstwem, ze nigdy nie bedzie Ci dane tego poczuć... Ale pociesze Cie - taka postawa, tzn podjecie ryzyka utraty wlasnego życia, dla ratowania bliskiej osoby, ma tez cos z egoizmu...(czyli uczucia Ci znanego)... Ryzykujemy, bo nie wyobrazamy sobie wlasnego życia, bez tej drugiej osoby... Chodzi nie o to, co bedzie czuła ona, bo jej juz nie bedzie... Chodzi o to, co bedziemy czuli my, zostajac.. i to zostajac z myslami, dręczącymi myslami... świadomością, że mozna bylo probowac cos zrobic, a nie zrobilo sie niczego... to chyba uczucie gorsze niz smierc... to jest na pewno gorsze... i takie poswiecenie jest znacznie latwiejsze od tych wlasnie drobiazgow dnia codziennego... tak po prostu - czlowiek jest zdolny do ogromnych uniesien, ale tylko chwilowo... przez cale zycie nie da sie zwalczac wlasnej natury, a z tej natury, wlasnie te glupie nwyki i przywyczajenia wynikaja... stąd ta nielogiczna wydawaloby sie, a jednak prawdziwa konstatacja - latwiej umrzec za druga osobe, niz nauczyc sie codziennego zamykania deski od kibla :) Ps nie czytalem calego tematu, odwoluje sie tylko do cytowanego fragmentu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Roma, ale napisałaś wcześniej, ze to nic takiego, tak można było wywnioskować z tej wcześniejszej wypowiedzi takim ludziom trzeba to uzmysłowić, a nie wykazywać "zrozumienie" (=akceptację) dla ich rozpaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
polaola, i tu się nie zgadzam. rozumienie nie musi iśc w parze z absolutną akceptacją. można coś, kogoś rozumieć i jednocześnie mu pomagać, dawać do zrozumienia, że nie musi tak być. ale wieksze szanse ma się dotarcia do kogoś gdy się daną sytuację rozumie i gdy ten ktos widzi, że nie jest wartościowany w mysl kategorii- SŁABY/SILNY. dostaje zrozumienie, ale jednocześnie słyszy, że to nie jest jedyna droga. ale nie jest oceniany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Roma, wydaje mi się, że teraz chyba trochę inaczej to przedstawiasz niż wcześniej Komiczne, przez emocjonalną gotowość oddania życia rozumiesz sytuacje typu skok do wody, rzucenie się w ogień, czy atak w pojedynkę na bandę kilku chuliganów? czy coś w rodzaju oddaję ja się zegnam ż życie, mogą ci przeszczepić moje serce (wtedy żegnasz się ż życiem kilka długich tygodni, miesięcy) w tym drugim przypadku nie jest tak prosto, wcześniej już napomknęłam o chęci biologicznego przetrwania jako podstawowej potrzebie człowieka, w sytuacji zagrożenia życia nie jest prosto, i nie tylko ze znanych mi reakcji innych ludzi to wiem :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×