Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość antena12345

Kontakty ojca z dzieckiem po rozwodzie- jego żądania

Polecane posty

Gość a ja powiem że....
przerabiam ten temat od prawie 6 lat. To są bardzo trudne i bardzo istotne sprawy. Mam za sobą sprawę rozwdową apelacje i 2 sprawy w sądzie rodzinnym dotyczące kontaktów. Jeżeli chciałabyś konkretnych informacji albo masz pytania napisz na maila poste_restante@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to faktycznie cudowanie,nie martw się na zapas,zaczniesz się martwić jak zmieni zdanie i bedzie widywał sie sporadycznie.A jak kogoś pozna,to dopiero bedziesz miała zartwienie,bo zapomni nawet o swietach,oby tak nie było.Wazne jest,ze nie chcesz tych kontaktów utrudniac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żąl
przykro to czytac kompletne głupoty tutaj są gratuluje głupoty może troszke więcej rozumu do głowy by sie przydało dla wiekszości osób tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co, czytam i jestem przerażona... jestem "tą drugą", u mojego faceta powoli szykuje się rozwód. jest powiedziane, że dzieci zostają z Nią, bo Ona sobie nie wyobraża, że dzieci z Nią nie mieszkają. i czytając wasze wypowiedzi, zastanawiam się, czy w ogóle ma to wszystko sens. On ma elastyczne godziny pracy, dostosowane do odbierania dzieci ze szkoły i przedszkola. Ona pracuje do 18, do domu wraca ok 19. ale dobrze zarabia plus alimenty, z których On na 200% nie będzie się wymigiwał, stać ja na opiekunkę, więc nie ma podstaw żeby dzieci nie zostały z Nią. i teraz się zastanawiam, jak mężczyzna, który dziećmi zajmuje się na codzień, ma dostać WIDZENIA. 2 weekendy w miesiącu od-do? walka żeby nie było całego miesiąca wakacji? wyszarpywane popołudnia? kłótnie i jakieś głupawe bitwy? mam ochotę powiedzieć mu, żeby dał sobie spokój, żeby zostało tak, jak jest. żeby został z nią, bo przecież na takich jazdach najbardziej stracą dzieci. przez chwile miałam nadzieję, że jakoś będzie można to poukładać, ale czytając to, zaczynam się zastanawiać... ambicjonalne podejście do tematu, postawa "nie, bo nie"... a facet MA SIĘ DOSTOSOWAĆ??? jezu... przeraża mnie to... was nie? przecież to nie są OBCY LUDZIE dla waszych dzieci! to OJCOWIE. może faktycznie On powinien się "poświęcić" i zostać ze względu na dzieci? nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, jak opisujecie :( przecież i dla Niego i dla Młodych to będzie tragedia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nie-ja
on powinien zostać przy rodzinie i odbudować miłość do żony a w pierwszym rzędzie całkowicie wyrzucić kochankę ze swego życia i umysłu, wtedy mu powrócą dobre uczucia do żony i uratuje życie swoich dzieci z kochanką w tle nie da się zadbać o dobro dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby możliwe było odbudowanie miłości jego do żony i żony do niego, stałoby się tak już dawno. to akurat nie jest przedmiotem sprawy. starania muszą być z obu stron. nawet jeśli mnie nie będzie, miłość do żony, taka, jaka pozwoliłaby na szczęśliwe trwanie w związku, nie wróci. kwestia tylko tego, czy jest sens tego żeby odchodził od żony, skoro z wpisów tutaj wynika, że przez kobiety jest to traktowane jednoznacznie z odejściem od dzieci. to jest problem i to mnie martwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam i cztam cde
martw sie o swije szczescie a nie o ex i jej dzieci .Jak odbudowac milosc facet ma 2-ga kobiete to jednoznaczne ze do zony nic nie czuje .Po co sie martwic na zapas o jego relacje z dziecmi zobaczysz jak sie wszystko ulozy twoja sprawa to wasze szczescie a nie kontakty z dziecmi - dostana to na co zasluza .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do nie-ja a masz jakies przesłanki,ze kontakty dzici z ojcem będą utrudniane? Może nie bedzie tak źle? Problemem możesz być Ty.Nie piszesz czy dzieci cię znają,ile mają lat,czy potrafią to sobie poukładać.Nie licz na to,ze zostaniesz od razu kochaną \"ciocią\". Masz przed sobą trudne zadanie,bo to ty bedziesz ta zła Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agaton przesłanki są, niestety i nie chodzi o mnie konkretnie, ale o fakt jego wyprowadzki z domu... dzieci małe - początek przedszkola i szkoły. znają mnie. z młodszym więcej czasu spędzam. takie małe reaguje instynktownie, więc kontakt jest b. dobry. starszy z większą rezerwą na razie. czytam i cztam cde wybacz, ale nie rozumiem twojego podejścia. mój facet nie jest papierowym ojcem, tylko prawdziwym. jeśli zostanie mu mocno ograniczony kontakt z dziećmi, dzieci będą nieszczęśliwe, on będzie nieszczęśliwy, a co za tym idzie, ja też szczęśliwa nie będę. więc pytanie - po co to wszystko? przecież nie o to chodzi żeby unieszczęśliwiać wszystkich! a poza tym, na litośc boską, jak mam nie martwić się o dzieci mężczyzny, którego kocham???!!! to są małe dzieci, które nie mają wpływu na to, jak im dorośli życie urządzają. a dorośli są odpowiedzialni za nie. i ja, wiążąc się z ich ojcem, biorę na siebie za nie odpowiedzialność. za to żeby ich życie nie było gorsze przeze mnie. za to żeby nie cierpiały.żeby nie straciły rodzica, ale zyskały dodatkową osobę, która będzie się o nie troszczyć. dostaną to, na co zasłużą? one zasługują na w szystko, co najlepsze! jak mam widzieć to inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam i cztam cde
jak dadza ci popalic one i jego ex to popatrzysz na sprawe z innej perspektywy a jak bedziecie miec wspolne dziecko to dopiero bedziesz widziala wszystko inaczej .Na poczatku zupelnie inaczej postrzega sie pewne sprawy ale jak ex dadza wam do wiwatu to zmienisz zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety tak bezboleśnie nigdy nie jest ,nawet z najlepszą ex podoba mi się twoja postawa ale to niestety mrzonki,ze wszyscy będziecie tworzyli wielką rodzinkę,zawsze jest żal i ból jeśli nie potrafisz sobie z tym poradzić ,dręczy cię sumienie,to daj sobie spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nie-ja
nie-ja, a który to juz twój facet? bo ty jakos chyba zawsze bardzo konfliktowo trafiasz... widziałam cie juz na topiku o tym, że mąz ma dziecko z inną... teraz sama się pakujesz w powtórkę z rozrywki, też chcesz męża, który ma dzieci z inną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam i cztam cde mam nadzieję, że nie stanę się tak cyniczna i tak bezduszna wobec dzieci jak ty... agaton nie chodzi mi o jedną wielką rodzinę, bo wiem, że to utopia, ale o odrobinę rozsądku i przede wszystkim o to żeby w kwestii dzieci nie skakać sobie do oczu. ona może na mnie psy wieszać, nie będę miała żalu,może być wredna dla niego osobiści, spoko, ale chciałabym żeby ojca swoich dzieci potraktowała tak, jak zasługuje, przede wszystkim żeby dzieci potraktowała tak, jak zasługują. i szczerze mówiąc zaczęłam się łamać... :( tylko się zastanawiam, czy kogokolwiek tym uszczęśliwię na dłuższą metę... :( do nie-ja pytasz który to facet w ciągu mojego życia?? nie pamiętam. nasty. :P i owszem, byłam na tamtym topiku, bo tak mi się życie potoczyło. a że nowy związek jest problematyczny... a ilu znasz facetów po trzydziestce bez przeszłości? taki wiek, że ludzie mają najczęściej rodziny i jeśli już kogoś się poznaje, to jest to facet/kobieta z odzysku, z dziećmi. kiedy miałam naście i dzieścia lat, to miałam proste związki z ludźmi wolnymi, bez przeszłości matrymonialnej i bez dzieci. po trzydziestce nie ma praktycznie takiej możliwości. albo ktoś jest jeszcze przed rozwodem, albo po rozwodzie, a w większości przypadków ma dzieci. ze wszystkich facetów, których poznałam w ciągu 2 lat od rozwodu, a którzy nie mieliby żony (obecnej, byłej) oraz dzieci, było tylko 3. i chroń mnie panie boże przed nimi. takie życie. mam do klasztoru iść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam i cztam cde
jestem taka wobec bylego dziecka mojego meza bo samo na to zapracowalo latami dlugiej i zmudnej pracy .ma co chcialo a ty zobaczysz jak ci dadza do wiwatu tez zmienisz zdanie to kwestia czasu .chyba ze myslisz ze idylla bedzie sobie trwala wiecznie nie bedzie poczekaj troche i zobaczysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam i cztam cde ustalmy jedno - dzieci same w sobie nie są problemem. problemem jest w jaki je wychowują dorośli, wartości, jakie im przekazują, sposób w jaki im tłumaczą świat. najlepsze dziecko można \"zepsuć\", a z najgorszego dziecka można coś \"wykrzesać\". na dziś dzień to mój facet jest osobą, z którą dzieci częściej przebywają i nie ma takiej możliwości, żeby on je \"zostawił\". co więcej, nawet jeśli dzieci zostaną formalnie z matką, to i tak więcej czasu będą spędzały z nim, a co za tym idzie, ze mną. więc to ode mnie i od mojego partnera zależy jak będą wyglądały nasze relacje. na razie jest bardzo dobrze. martwi mnie tylko postawa ich matki, która po pierwsze odgraża się, że jeśli on się wyprowadzi, będzie miał utrudniony kontakt z dziećmi, a poza tym ponieważ dużo pracuje, będzie potrzebowała pomocy swoich rodziców, którzy mieszkają, bagatela, 400 km dalej, więc ona tam postara się o pracę i przeniesie. jak to nazwać? dzieci same w sobie są absolutnie cudowne i wspaniałe, choć czasem trudne, ale to NORMALNE. tylko problem z urażoną dumą ich matki :( więc zaczynam się zastanawiać czy jest sens żeby on się wyprowadzał, skoro grozi to utratą codziennego kontaktu z dziećmi, a to byłoby tragedią dla całej trójki :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma co dyskutowac
z czytam i cztam cde..to bardzo ograniczona i prosta kobieta. lepiej poczytac ten artykol dotyczacy dzieci .................:( http://kobieta.wp.pl/kat,26339,title,Dziecko-strona-poszkodowana,wid,10174963,wiadomosc.html?ticaid=164a0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiropłat
>to sa zawsze konfliktowe sprawy,ale to on sie musi dostosować. A dlaczego to on ma się dostosowywać? Ojciec to rodzic drugiej kategorii czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alez wy jestescie tepe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no własnie jak to jest
po rozwodzie kazdy wał z rodziny matki moze widywaz dziecko kiedy chce i ile chce a ojciec ma wyznaczone godziny:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liamliam
ja, wodróznieniu od większości jestem matką, zktórą dziecko nie mieszka, toczę wyczerpującą desperacką i bezsensowną walkę o odzyskanie synka, mam wszystkie prawa i mizerne kontakty raz w tygodniu, sądy i ustawodawstwo mamy słabe i kulejące jesli chodzi o sprawy rodxzin i nieletnich, pozdrawiam, ps jeśli ojciec jest w miarę w porządku to nie ograniczajcie mu tych i tak nikłych spotkań z własnymi dziećmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i nie wyobrażam sobie
takiej dzidzi małej na tydzień w ferie w obcym miejscu, mimo że z ojcem albo miesiąc podczas wakacji!!!Spokojnie w taki sposób to musisz w sądzie przedstawić. Ale wiesz, obawiam się, ze się tatusiowi znudzi szybko, tyle razy to się sprawdziło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PYTANIE małe
spokojnie, przejdzie mu niestety a jeżeli nie, to tym lepiej, niewielu ojców chce uczestniczyć z życiu swoich dzieci, ten Twój eks nie jest takim padalcem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coralina
"Nie bedzie tak,że on sobie wymyslił,a ty masz sie dostosować." Jasne. Będzie tak, jak wymysliła sobie mamusia i to on musi się dostosować. >to sa zawsze konfliktowe sprawy, Nie zawsze. Jesli matce zależy na dobru dziecka i jeśli oboje rodzice mają klasę i dobrą wolę, to wierz mi, że może to działać prawie całkowicie bezkonfliktowo, bez wyrywania sobie dziecka i wymownego patrzenia na zegarek, kiedy to tatuś ośmieli się przyporowadzić dziecko z "widzenia" - o zgrozo!!! - pięć minut później niż to napisano w papierach;-) Ale trzeba myśleć o dzieciach i o tym, co dla nich najlepsze, a nie o tym jak pokazać ex mężowi" kto tu rządzi" "ale to on sie musi dostosować." A możesz w miarę sensownie wytlumaczyć, dlaczego to on musi się dostosować, a nie na przykład obie strony muszą poszukać kompromisu? Tu matka, tam ojciec. Jedno i drugie - rodzic w takim samym stopniu. Dlaczego jedno z nich jest "władzą najwyższą" a drugie "musi się dostosować"? Aha - WIDZENIA to są w więzieniach. Ojciec i dzieci mają wyznaczone SPOTKANIA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coralina
"Możesz wnioskować w sądzie żeby spotkania odbywały się w miejscu przez Ciebie wskazanym i w czasie ,który Tobie odpowiada " To jest nieludzkie. Jeśli ojciec jest patologiczny, chory, albo skrajnie nieodpowiedzialny, a dziecko maleńkie, to jeszcze można zrozumieć takie coś. Ale co sadzić o takim babiszonie, który świadomie, dla własnego wydumanego widzimisię pozbawia dziecko normalnych kontaktów z ojcecm a ojca z dzieckiem i jeszcze się chwali i namawia do tego samego inne chętne do karania exa, z dzieckiem jako narzędziem kary w roli głównej? Myślisz, że jak się będą spotykali pod twoim czujnym okiem, to będą to spotkania naturalne, spontaniczne i radosne? Jakoś mi się widzi, że raczej będą to 2 godziny męczarni, napiętej atmosfery itd... A pomyślałaś matko polko jaki tym postępowaniem dajesz komunikat dziecku? Otóż taki, że ten pan, pod tytułem tatuś, to taki sobie nikt, któremu mamusia może pogrozić paluszkiem i z którym w takim razie nie trzeba się liczyc. Ot, ma przynieść cukierki/kasę, pobawić się i zniknąć jak pani władczyni spojrzy na zegarek i wskaże drzwi. Jakim malutkim człowieczkiem trzeba być, żeby własne dziecko narażać na takie coś? Spaliłabym się ze wstydu przed moimi dziećmi gdybym im zafundowała taką sytuację, któa de facto jest pozbawieniem dzieci ojca. Bo co za więź wytworzy się między ojcem i dzieckiem, kiedy będzie się z nim spotykal raz w tygodniu, 2 godziny w domu mamuni? Będzie w stanie przekazać mu jakieś treści, lub po prostu wpływać na jego wychowanie, skoro wszystko będzie musiało się odbywać pod komende mamusi, a on ma się tylko dostosować do jej humorów? Moje dzieci maja wyznaczone dni spotkań z ojcem, ale to tylko dla porządku, żeby wiedziały, że w te dni na pewno są z tatą. Poza tym, spotykają się kiedy tylko mają (i dzieci i tata) czas i ochotę. No, ale ja siebie postrzegam jako matkę moich dzieci a nie ich wlaścicielkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coralina
I jeszcze słówko do tych pań, co lubią tresować ex mężów za pomocą ograniczania kontaktów z dziećmi - wyobraźcie sobie słoneczka, że nie jesteście rozwiedzione a wasz mąż spędza z dzieckiem tylke czasu, ile teraz wyznaczyłyście swoim exom. Już widzę, jak jedna z drugą by darła japę, że za mało, że się nie interesuje ble ble ble. A teraz nagle uważacie, że to jest wystarczający kontakt? Dlaczego? To jest zwyczajne odsuwanie dzieci od ojca, tyle, że w białych rękawiczkach. Pokazujecie przed światem jakie jesteście szlachetne, bo nie utrudniacie kontaktów z dzieckiem exowi, ale tak naprawdę wpływacie bardzo negatywnie na jakość tych kontaktów, więc siłą rzeczy je powoli niszczycie, albo przynajmniej zubażacie. Spytajcie dzieci ile czasu chciałyby spędzać z tatą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tyler82
Wszystko ładnie pięknie, ale mam pytanie czy ktoś zna jakieś rozsadne terminy spotkań takie w których dla dziecka bedzie to odpowiednie, rozeszłem sie z zoną 6 miesiecy temu,czekamy za rozprawą, pomimo tego okresu czasu zona pozwoliła mi tylko na jedno spotkanie 2,5h bo tylko tyle mogłem se pozwolić w wyznaczony dzień w zwiazku z pracą, w obecnosci teściowej jej nowego faceta i "tatusia" oraz jego kolegi czy to jest normalne, na domiar złego zamierza wyjechać z kraju i przyjerzdzać do polski raz na dwa miesiaca , a na pytanie czy moge sie widzieć z małym w świeta odpowiedzi dostałem ze nie bo świeta spedzają u rodzicow jej faceta bo sie wybudowali na slasku i sa bardzo rodzinni, dzieli mnie ok 160km od mojego syna a niemoge sie z nim spotkać ,co prawda syn ma 1,5 roku ale czy to znaczy ze ojcowie nie mogą mieć zadnych uczuć a prawo pozwala matką na całkowietą kontrole, grunt ze "sprawiedliwość" istnieje pytanie dlczego w códzym słowiu, a dodam ze jestem wg mojej zony jestem "katem" dla dzieci i "damskim boxerem" byle odciagnąc mnie od syna, niech rzadzi sprawiedliwość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onarozwiedziona
Proszę pomóżcie mi rozwiązać następujący problem. Jestem po rozwodzie, synek ma 5 lat. Jego tata widuje się z nim w środy po przedszkolu (ok. 2,5 h) oraz całą niedzielę. Tą niedzielę sam sobie wybrał, środę także. Ex mieszka z konkubiną i jej 13-to letnim synem w swoim mieszkaniu. Wszystko byłoby fajnie gdyby ex dotrzymywał terminów. Dzieje się jednak tak, że 3 spotkania pod rząd mu wypadły bo wyjechał na narty ze swoją nową rodziną. Później dzwoni, że zamiast niedzieli weźmie syna w sobotę (kiedy ja już zdążyłam sobie zaplanować weekend). A gdy mówię, że umawialiśmy się na niedzielę, to on na to, że w niedzielę nie może i kropka. Rozumiem, że raz kiedyś może coś wypaść, no ale ciągłe przekładanie terminów i mieszanie dziecku i mi w głowie i w planach, to chyba przesada. Teraz na święta ex stwierdził najpierw, ze weźmie syna w niedzielę rano, później, że jednak weźmie go po śniadaniu wielkanocnym ok. 12tej w południe, albo najlepiej, żebym ja syna jemu przywiozła, bo on będzie miał dużo pracy rano. Ja powiedziałam, ze albo przyjeżdża rano ok. 10.00 albo w ogóle, lub w poniedziałek rano, na co ex stwierdził, że zobaczy się z synem w środę po przedszkolu. I co wy na to? Ja już mam dość walki o każdą chwilę exa spędzoną z synem. Ex tłumaczy mi, ze jego konkubina nie przepada za naszym synem i on musi pogodzić czas spędzony z nią i synem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Achilles
Witam ja też mam problem, jestem już po rozwodzie, mam prawo widywać się z dzieckiem przez dwa weekendy w miesiącu. Od około 6 miesięcy, systematycznie co dwa tygodnie zabieram dziecko. Przez cały ten okres miałem różne problemy z oddawaniem i zabieraniem dziecka. Mam pytanie kto powinien sprowadzać mi dziecko i potem go odbierać. Czy tylko była żona, czy różne osoby w tym również jej nowy facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Ex tłumaczy mi, ze jego konkubina nie przepada za naszym synem i on musi pogodzić czas spędzony z nią i synem.\" kochana, KAŻDY ex tak tłumaczy... zawsze winę zwalają na obecne partnerki, bo im wygodniej - a co ma Ci powiedzieć? że mu sie nie chce zmieniać planów? że mu tak wygodniej? że ma swoje życie? wtedy pewnie każda matka uznałaby takiego za złego ojca i zabroniła kontaktów albo postawiła surowe granice - a tak? on misio niewinny - bo to przecież jego kobieta mu \"zabrania\" albo \"nie lubi\" dziecka, więc co on ma biedny powiedzieć? Ty się złoscisz na jego kobietę a on ma spokój i żyje sobie jak pączek w maśle - dzwoni kiedy chce, bierze dziecko kiedy mu pasuje - a jak coś mu wypadnie, to zawsze jest na kogo zgonić... :o eh, kobiety, otwórzcie oczy trochę - faceci zawsze byli wygodni! przypomnijcie sobie czasy małżeństwa, ile razy byli egoistami a wy czy dziecko schodziłyście na dalszy plan - teraz jest dokładnie tak samo, tylko, że oni sobie znaleźli świetną przykrywkę w postaci \"nowej rodziny\" i udają jeszcze poszkodowanych :o owszem, zdarzają sie takię kobiety, zazwyczaj młodziutkie gówniary, które uważają się za pępek świata i myśla, że w chwili ich pojawienia dzieci poprostu znikną - ale nawet i w takich wypadkach to wasz były mąż daje im powody, żeby tak o sobie myślały, bo jeśli on jako ojciec pokazuje nowej kobiecie, że dziecko się liczy dla niego mniej niż ona, jeśli ona powie misiowi, że dziecka \"nie lubi\" a misio automatycznie odwoła spotkanie z dzieckiem, to trudno od kobiety wymagać, żeby go na siłę wyganiała i sama się stawiała na drugiej pozycji - bo po co? jej tak wygodnie, misiowi wygodnie, ona ma czyste sumienie bo zobowiązania jakby nie patrzeć misia nie jej... większość jednak kobiet doskonale wie, że z dzieciatym rozwodnikiem są obowiązki i stara się do nich dopasować, tylko, że rozwodnik jak poczuje nagle wolność od przeszłości to wcale mu się nie chce na siebie brać odpowiedzialności za DWIE rodziny i łatwo wykorzystuje tą zmianę, żeby się od poprzednich zobowiązań uwolnić... nawet tutaj czytałam kilka takich sytuacji, kiedy ex się wściekała na obecną panią, za to że utrudnia kontakty, a jak doszło do konfrontacji to się obie panie nie mogły nadziwić, bo obecna kobita myślała, że mąż nie jeździ do dziecka bo ex mu się nie pozwala spotykać i utrudnia kontakty, a z kolei ex myślała, że ta nowa mu zabrania i robi awantury...a \"tatuś\" miał dzieciaka z głowy i w zalezności od tego kto pytał miał już gotowego winowajcę :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×