Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jeszcze tylko piątek

a jak wy byście zareagowali na moim miejscu

Polecane posty

Gość jeszcze tylko piątek

Swego czasu mój mąż narozrabiał. Niby zakochał się w koleżance z klasy na spotkaniu po 25 latach. Wyciągnęłam to od niego, gdy widziałam, że coś dzieje się z nim niedobrego (brak apetytu, ciągle zamyślony, trudności ze spaniem). Myślałam, że ma jakies problemy w pracy. Podeszłam do tego na spokojnie. Powiedziałam: no to mamy problem. Mąż nie jest typem kobieciarza. Widziałam, że to bardzo przeżywa. Nadal twierdził, że mnie też kocha. Kazałam mu się określić, co zamierza bo chcę wiedzieć na czym stoję (nie chciałam stać mu na drodze do szczęścia). Powiedział, że próbuje zwalczyć to uczucie. Przez jakieś 3 dni było w miarę spokojnie. Jazda zaczęła się po paru dniach. Trochę ochłonął i zaczęło go dręczyć pytanie dlaczego ja to tak spokojnie przyjęłam? Czy ja aby kogoś nie mam? Czy ja go kocham? Włamał się na moje GG i na pocztę. Poprostu mu odbiło. Szalał z zazdrości. Nigdy nie zdradziłam męża. A prawda była taka, że nie chciałam i nie umiałam walczyć o niego. Czułam się mocno zraniona i poniżej mojej godności byłoby próbować utrzymać coś, co straciło rację bytu. Bardzo mnie zabolał ten brak zaufania. Przecież to on zgrzeszył, a teraz próbuje odwrócić kota ogonem. Była wojna ... oj była. Do teraz liżemy swoje rany. Jesteśmy nadal razem. Czy to dobrze czy źle ?? Nie wiem. Teraz nie dam się już zaskoczyć. Gdyby sytuacja kiedyś się powtórzyła, to chyba bym go zabiła a potem spakowała i wywaliła z hukiem za drzwi. :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efewfef
przegrał po całości i próbował to zrozumieć :DDD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfvsvsf
A tak w ogóle to w takiej sytuacji sensowne jest jedynie wycofać się. Albo ta druga osoba pobiegnie za nami, albo... nie było sensu jej gonić. Bardzo słusznie postąpiłaś. Jesteś świadomą emocjonalnie, mądra i wrażliwą kobietą i twój mąż może wreszcie zrozumie że ma skarb. W sumie nic dziwnego że się zaczął bać że cię straci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze tylko piątek
wyprane z emocji? możliwe ... umiem ukrywać emocje ... lata praktyki :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paróweczka
Pytasz, jak bysmy zareagowali. Ja osobiscie zareagowałabym bardzo gwałtownie, ryk, wrzask, byc może mordobicie nawet, rzucanie talerzami itp. - bo ja już tak mam, jestem bardzo emocjonalna. Pewnie chciałabym umiec sie w takiej sytuacji zachowac tak jak ty, ale raczej bym nie dała rady. I myślę, że na miejscu twojego meża tez bym sobie pomyślała, że tobie to pewnie na rękę, skoro tak chłodno do tego podchodzisz. Co oczywiscie nie oznacza, ze go usprawiedliwiam. Wytłumacz mu, dlaczego tak zareagowałaś i już, i bedzie wiedział. W końcu nie od wczoraj sie znacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na miejscu autorki postąpiłabym pewnie podobnie lata obserwacji:) potrafię ukrywać emocje, być powściągliwą i w minutę nabrać dystansu do kochanej osoby mimo, że w środku wrę i jakiś ryczący potwór niemalże rozgrzebuje mi wnętrzności dlatego rozumiem tez zachowanie męża, bo poczuł się niepewnie, oczekiwał zwykłej kobiecej histerii, płaczu, odgrażania sie rywalce to podbudowałoby jego ego, poczułby sie pewnie nie potrafił dojść do wniosku, albo nie chciał sam przed sobą przyznać się, że cie zranił, dlatego szukał "punktu zaczepienia" i znalazł - w formie wydumanych podejrzeń jeśli sie kochacie to z pewnością dojdziecie do porozumienia, jesli uczucie wygasło, po którejś ze stron - lepiej sie od razu wycofać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo rozsadne postepowanie i jak rzeczywistosc pokazał pomogło własnie to. Ale to takieinne od tego co ja bym zrobiła. jestem pod wrażeniem ogromnym bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko, potraktowałas sprawę rzeczowo i z godnościa- postąpiłabym podobnie, nie byłby wart moich emocji w takiej sytuacji, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze tylko piątek
Wszytko sobie już wytłumaczyliśmy. Co do wrzasku i bicia ..... no cóż .... to nie mój styl. Nawet sam mi powiedział, żebym go uderzyła jeśli ma mi ulżyć ... że wie, że zasłużył. Dobrze wiedział co mi zrobił. Uderzyć? Hmmmm ... nie. Nie obarczam go winą za to, że obdarzył uczuciem inną kobietę. Serce nie sługa. Najbardziej bolały mnie jego posądzenia o to, że kogoś mam i jego brak zaufania. Pamiętam jeszcze jak moja teściowa wspominała co się z nim działo jak mnie poznał. Ponoć zachowywał się jakby piorun w niego strzelił. Od razu chciał się żenić :D Kocham go nadal, ale już z pewną rezerwą. Klapki z oczu mi opadły. Nikt w rodzinie nie wie przez co oboje przeszliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paróweczka
Ja tez jestem pod wrazeniem, bo ja bym po prostu nei wytrzymała :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak jak autorka
postąpiłabym z małą zmianą... a niech się sam spakuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze tylko piątek
Zdradził mnie emocjonalnie. Ta kobieta ponoć nie chciała w to brnąć. Ale co by było gdyby trafił na chętną? Powiedział mi, że nie myślał o niej przez pryzmat łóżka. On chciał poprostu z nią być, rozmawiać z nią. Wyraził się nawet w ten sposób: kurde ... chyba by mi nawet nie stanął, bałbym się, że ją urażę taka propozycją. Miał poczucie winy i chyba to uczyniło z niego chwilowego impotenta. To tez dało mi do myślenia jak jeszcze o niczym nie wiedziałam. Przed tem to mógłby się kochać o każdej porze dnia i nocy aż tu nagle spadek libido. On tak reaguje na stres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze tylko piątek
Pewnie, że wiem. To była szkolna miłość męża. Zaprosiła mnie do siebie. Rozmawiałyśmy. Nie wiem jak ona mnie postrzegała, ale mam wrażenie, że chciał a mnie zapewnić, że to nie jej wina, że do tego doszło. Jej zapewnienia nie były mi potrzebne. ja chcę być pewna za męża a nie za obcą kobietę. Nie wiem, czy ona spodziewała się z mojej strony jakichś szlochów, przekleńst i wyzwisk pod adresem męża. Chciałam ją tylko poznać, chciałam wiedzieć jaką jest osobą. Nie chciałam wracać do tego co było. A ona ciągle nawijała o jednym. Zniechęciło mnie to do niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to pewnie przez nasza klase
zauwazyliscie ze ostatnio duzo problemow dotyczy spotkan po latach klasowych?hmm..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze tylko piątek
Akurat ta sytuacja nie jest związana z NK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powinaś go zdradzić z zemsty za to co zrobił... skoro juz dostałaś opieprz, to niech przynajniej bedzie słuszny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to pewnie przez nasza klase
rozmowa to najlepsze wyjscie z sytuacji, szczerze powiedz dlaczego sie tak zachowalas i tyle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze tylko piątek
komiczne (komicznie@o2.pl) powinaś go zdradzić z zemsty za to co zrobił... skoro juz dostałaś opieprz, to niech przynajniej bedzie słuszny Dobre :classic_cool: :D Nie zrobię tego z dwóch prozaicznych powodów: 1/ nie spodoba mi się, poczuję do siebie wstręt i wpędzę się w poczucie winy :(:(:( 2/ spodoba mi się i wejdzie mi to w nawyk :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szurum burum
moja siostra tak miała.... poszedl na spotkanie po latach (po 10 latach małżeństwa) i stwerdził, że kocha tamtą laskę (jakaś pierwsza miłość) moja siostra zareagowała podobnie jak Ty, na spokojnie - chłop ochłonął, to nie była żadna miłoć tylko burza wpomnień.... żyją szczęśliwie dalej razem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze tylko piątek
Toż ja tak samo rozumowałam wtedy. Cofnął się w czasie 25 lat i wrócić mu było ciężko. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"spodoba mi się i wejdzie mi to w nawyk" e tam - wlasnie o to chodzi - wtedy nigdy nie bedziesz miała doła, ze Cie facet opieprza niesłusznie... zawsze bedziesz z pokorą znosiła jego krzyki, bo bedziesz wiedziec, ze jest za co :P to naprawde uzdrowi wasz związek :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze tylko piątek
komiczne ........ tere fere kuku :-p ... już widzę tę uzdowicielską moc zdrady ... :classic_cool: jak znam siebie, to optuję za punktem pierwszym raczej nigdy nie chciałam mężczyzny na jeden odcinek, tylko od razu na cały serial :classic_cool: poza tym mąż się już uspokoił a opieprzać nigdy mu się nie dałam (dłużna nie mu byłam) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale pomysl - moze on Cie tak przyatakował, bo ma jeszcze kogos innego (np miłość ze studiow lub z LO na sumieniu) Ja Cie nie namawiam, ale zastanów sie :P moze warto go do pionu ustawić :P z dobrego serca :P radzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak jak autorka
ech komiczne :( masz jakieś skrzywione spojrzenie na inne kobiety :( chłopie czy ty nie widzisz? tej akurat Pani nic nie dolega radzi sobie po mistrzowsku zapewniam Cię, że istnieje więcej stabilnych emocjonalnie kobiet, które nie takie burze przeszły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze tylko piątek
komiczne jasne , jasne, jasne .... ;>;> jakoś w to Twoje dobre serduszko nie wierzę :classic_cool: podpuszczasz mnie tylko... mnie .... starą wróblicę .... na plewy .... :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaaa? ja tylko z czystej dobroci Ci radzę :P a do pani powyzej - nie mam niczego skrzywionego - nawet kręgosłupa :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kilka lat temu przeżyłam i zareagowałam tak samo jak ty.Dzisiaj jestem po rozwodzie .Nie chcę Cię martwić,ale ze strony twojego męża to może być początek skoku w bok.Ja po serii absurdalnych scen zazdrości z jego strony i podobnych tekstach przeżyłam spadek libido ze względu na stres i to,że by się powiesił jakby mnie stracił.Digri bą ,digri...Moją reakcję poznał na ewentualny romans i poszło. Stres miał ,bo mu się kochanki myliły i były kosztowne-liczba nadgodzin wzrosła.Wieszał się ale na szyjach innych babsztylii,a ja dbałam o dom ,o niego,o dzieci,o siebie-ale za mało.Ignorowałam nagłe awarie w pracy i jego nieodzowną obecność o różnych porach.Szkolenia,targi,i takie tam.Ubierał się i dbał o wygląd ,bo awansował i na kierowniczym stanowisku trzeba się prezentować.Godził prace z zauroczeniami i nadal twierdził ,że jestem jedyną miłością jego życia.Jedyną a raczej jedną z wielu.Bądź ostrożna,coś mi się zdaje,że to dopiero początek ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×