dylemat odnosnie facdeta...

mój chłopak jest bardzo dobrym człowiekiem, którego kocham nad zyce. ma pełnoooo zalet i sadze ze jest typem mezczyzny o którym marzy niejedna z Was. jest coś co mnie boli. mój chłopak studiuje na polibudzie, dziś miał dwa zaliczenia, na które zaczał sie uczyć wczoraj, jedno zaliczenie mu nie poszło, na drugim zabrała mu kobieta kartke przez sciaganie z jednej strony wiem, że powinnam być przy nim ostoją, pocieszyć, ale moj wew glos mowi mi, żeby go ustawić do pionu, potrzasnąc nim, wjechać na ambicje... planujemy slub a ja chce by był odpowiedzialny i rozsadny. przesadzam?