Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość kot13
dlatego właśnie uważam że lepszy romans niż rozwód...żeby takich strasznych cioć nie było...sama Pani się tak określiła :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie kocie
nie zgodzę się na Twoje podejście bo jednak wolę układ z taką złą ciocią, bo buzię zatrzaśnie, zęby zaciśnie i słówkiem nie piśnie przy odwiedzinach dzieci, by misiowi oczy się na larwę nie otworzyły a Twoje podejście jest typowe dla obecnych czasów okłamuj, rób co chcesz na boku, oszukuj żonę, kochankę, lawiruj, dbaj o siebie, ale bez rozwodu POZORY TO POZORY - niszczą ludzi od środka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może ani romans
ani rozwód. Zwyczajnie życie w uczciwości z własną i jedyną żoną? Takiej opcji nie dopuszczasz do siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie kocie
do poprzedniczki nie zakładam, bo nie ten temat i nie ta bajka nie zmienisz świata i raptem nie stanie się tak, że wierność i uczciwość zapanują na tym najpiękniejszym ze światów miłość (seks, bliskość, co tam kto chce) stała się towarem każdy chce brać, nachapać się, pożyć, ale nie ma chętnych do starań się, do wytrwałości, do pokonywania wyzwań i trudności "przecież życie jest krótkie" może dlatego piszę, że wierzę, że można zachować resztki godności, człowieczeństwa, że można rozstać się w miarę spokojnie i być dobrym rodzicem, bo w przeciwieństwie do "uczuć" do wielu partnerów miłość do dzieci jest bezinteresowna i bezwarunkowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
niestety tylko miłość matki jest bezwarunkowa a i to nie zawsze:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaborcza22
Dlaczego tu ciągle pada słowo "KOCHANKA"???? przeciez rozwodnik nie moze miec kochanki!!! co za ciasnota umysłowa;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaborcza masz rację
poznałaś swojego po rozwodzie i nie masz w życiorysie chlubnego bycia ukrywaną na boku dupą i ok, masz rację, że się wkurzasz ale rzeczywistość bywa też inna i wtedy to, że kochanka zostaje drugą żoną nie zmienia faktu - w oczach np. teściowej, że była cichodajką i uczestniczką wszystkich oszustw jej syna, a dla dzieci, które mogły czuć się opuszczone dla "tej" pani też pozostanie raczej niemiłą panią przez jakiś czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z naszego kaffe
może czasami zanim zdecydujemy się na życie z rozwodnikiem z rozwódką, to zastanówmy się czy jesteśmy w stanie zaakceptować dzieci tej osoby, bo mogą całkiem czynnie uczestniczyć w naszym życiu 2.04 | Reportaż Dzieci się nie rozwodzą Rozwodzimy się! W przypadku bezdzietnych związków wszystko jest proste. Najgorzej, gdy partnerzy idą w różne strony, a pośrodku zostają dzieci. W Polsce w 2007 roku było 65 tysięcy rozwodów i 5 tysięcy separacji. To stresujące wydarzenie w życiu rodziny najbardziej dotyka bezstronne w sporze partnerów osoby dzieci. Kochają oboje rodziców i nie chcą wybierać jednego z nich. Dziecko potrzebuje i matki, i ojca także po ich rozwodzie. O tym przypomina najnowsza kampania społeczna Fundacji Akcja „Nawet po rozwodzie jesteście mi potrzebni oboje.. Kampania ma uwrażliwić nas na los dzieci, które przez rozwód tracą grunt pod nogami. Informuje też o nowelizacjach Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego, który wychodzi naprzeciw potrzebie stałego kontaktu dziecka z obojgiem rodziców. Już nie małżonkowie, ale na zawsze rodzice By przy rozwodzie dostarczyć swojemu dziecku jak najmniej bólu, warto zacząć od uświadomienia sobie jednej ważnej prawdy: po rozwodzie przestajemy istnieć jako małżonkowie, ale nie przestajemy być rodzicami. Choć może dzielić nas wszystko, mamy jeden wspólny cel: ich dobro. Choć brzmi to banalnie, dla wielu nie jest to takie oczywiste. A przede wszystkim trudne do zrealizowania. Rozwód zawsze będzie powodował dyskomfort psychiczny dziecka. Istotą kampanii jest jednak to, by uświadomić rodzicom, że poprzez oddzielenie roli partnerskiej od rodzicielskiej można rozstać się, minimalizując negatywne skutki tego rozstania dla dziecka. Artykuł 58 Co ważne, w osiągnięciu tego celu pomoże nowelizacja prawa, a dokładnie Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego z 13 czerwca 2009 roku. Artykuł 58 umożliwia rodzicom stworzenie planu opieki rodzicielskiej, na mocy której rodzice w równym stopniu zajmą się potomstwem. Taki plan, zwany Rodzicielskim Planem Wychowawczym lub Planem Opieki Rodzicielskiej, rozstający się małżonkowie powinni przedstawić w sądzie na pierwszej rozprawie rozwodowej. Dzięki niemu sąd nie będzie musiał rozstrzygać i decydować o losie dziecka nie znając go przecież tak dobrze jak rodzice. To rodzice przecież wiedzą najwięcej na temat potrzeb dziecka. Są też w stanie ocenić swoje mocne i słabe strony i zgodnie z tym podzielić się odpowiedzialnością za poszczególne sfery wychowania. W tym sensie Rodzicielski Plan Wychowawczy może gwarantować (jeśli leży to w interesie dziecka) istniejący przed rozstaniem podział odpowiedzialności i obowiązków. - czytamy na stronie kampanii www.rodzina.sos.pl W planie rozpisana jest szczegółowo każda sfera życia dziecka: szkoła, zdrowie, pozaszkolne zajęcia, wydatki na dziecko itp. Podział czasu spędzanego z dzieckiem przez danego rodzica i rodzaj aktywności dziecka w tym czasie najlepiej przygotować w postaci grafiku, który dla większej przejrzystości może być pokolorowany kolorami odpowiadającymi aktywności mamy i taty. Oboje rodzice oraz dziecko powinni posiadać własny egzemplarz. Grafik ten powinien być przygotowany w jasny i przejrzysty sposób, tak by nawet małe dziecko mogło mieć pewność, kiedy, gdzie i z kim będzie spędzać czas. Wzór takiego planu można znaleźć na stronie kampanii. Raz ty, raz ja - Aby tak zwana opieka naprzemienna była skuteczna, muszą być spełnione trzy podstawowe warunki mówi Robert Boch, mediator z ośrodka Mediatorzy.pl (www.mediatorzy.pl) - To dobra współpraca rodziców, elastyczność, bliskość miejsca zamieszkania rodziców. W przypadku braku spełnienia powyższych warunków opieka naprzemienna może być bardzo trudna, przede wszystkim dla dzieci. Wspólna opieka rodzicielska funkcjonuje najlepiej, gdy oboje rodzice mieszkają w tej samej okolicy. Możliwe jest w tej sytuacji przyjęcie bardzo różnych i elastycznych rozwiązań dotyczących miejsca pobytu dziecka. Równie dobrze sprawdzają się wtedy rozwiązania typu np. cztery dni w tygodniu od poniedziałku do piątku u jednego rodzica, co pokrywać się może z częścią tygodnia spędzanego w szkole i trzy pozostałe dni tygodnia wolne od szkoły od piątku po południu do poniedziałku rano u drugiego rodzica. Jak i tydzień u jednego rodzica, tydzień u drugiego. Może to być również podział oparty na innym schemacie, ważne jest, aby to rozstający się rodzice sami ustalili, jaki wariant w ich specyficznej sytuacji jest najbardziej odpowiedni, tak żeby dziecko i każdy z rodziców z osobna czuł, że mimo rozstania ich więzi się nie rozluźniają - czytamy dalej na www.rodzina.sos.pl Naprzemienna opieka nad dzieckiem ma swoje wady i zalety. Największym plusem dla dzieci jest utrzymanie stałych kontaktów zarówno z mamą jak i tatą. Nie muszą wtedy opowiadać się za którąś ze stron, nie tęsknią za jednym z rodziców, którego zgodnie ze starymi rozstrzygnięciami sądowymi widzą jedynie co drugi weekend. Według specjalistów rzadko zdarza się, by dziecko miało dużo silniejszy związek z jednym z rodziców, co również przemawia za opcją naprzemienną. To także dobra wiadomość dla ojców, którzy przeważnie odsuwani są od dzieci, a dotychczasowe prawo nie dawało im większych szans przy odwołaniach. W 2007 roku w 96 procentach spraw rozwodowych dzieci zostały przy matkach. Z tego właśnie powodu posłowie z komisji "Przyjazne Państwo" po raz kolejny podjęli inicjatywę ustawodawczą mającej na celu wyrównanie szans obojga rodziców do pełnoprawnego kontaktu z dzieckiem po ich rozstaniu. Z taką inicjatywą do komisji zwróciła się radykalna organizacja broniąca praw ojców „Centralne Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca i Dziecka. Propozycja Stowarzyszenia polega na tym, by w każdorazowym wypadku po rozwodzie prawo do pełnej opieki nad dzieckiem zachowywało oboje rodziców po połowie. Pomysł ten nie uwzględnia jednak już istniejących rozwiązań prawnych takich jak Plan Opieki Rodzicielskiej. Ma też swoich przeciwników. Eksperci odnosząc się do pomysłu radykalnego stowarzyszenia „ojcowskiego obawiają się, że odgórny podział opieki na zasadzie „pół na pół w każdym przypadku będzie jedynie pogłębiał konflikt między zwaśnionymi rodzicami, zamiast skłaniać ich do wypracowania rozwiązania najlepszego pod kątem dobra dziecka. Opieka naprzemienna to też dobra wiadomość dla matek. Prawo aktywizuje ojców i nie zostawia kobiet samych ze wszystkimi obowiązkami związanymi z rodzicielstwem. Oprócz alimentów zagwarantowaną mają pomoc przy dzieciach przez najbliższą maluchom osobę, jaką jest tata. (Nie mówimy tutaj o patologicznych rodzinach, gdzie ojciec jest zagrożeniem dla dzieci) Jednak taki scenariusz nie jest przekonujący dla niektórych matek. - Zależy mi, by moje dzieci miały kontakt z ojcem - mówi trzydziestoletnia Monika, planująca rozwód - Nie wyobrażam sobie jednak, w jaki sposób mój wkrótce były mąż ugotuje zdrowy obiad dla dzieci, poda lekarstwa chorej na astmę córce czy przewinie synka. Przez siedem lat małżeństwa ani razu tego nie zrobił. Nie uśmiecha mi się, by moje dzieci, przez 50 % czasu w roku piły colę i zajadały pizzę, bo taką dietę preferuje ich tata. Minusem opieki naprzemiennej jest z pewnością brak stabilizacji dla dziecka, jeśli co kilka dni ma przeprowadzać się z jednego mieszkania do drugiego. Rozwiązaniem tego rodzaju sytuacji jest rotacja rodziców w mieszkaniu, gdzie mieszka maluch. Tydzień mieszka z nim mama, tydzień tata. Pokój, zabawki i własne łóżeczko pozostają na miejscu. Mediatorzy Jeśli rodzice nie są w stanie dojść do porozumienia co do przyszłej opieki nad dziećmi, warto zgłosić się do specjalisty, czyli mediatora. Pomoże stworzyć stronom najbardziej optymalny scenariusz dla nich samych i ich dzieci. Przygotowana do tego osoba z zewnątrz potrafi bez ulegania emocjom poprowadzić partnerów przez tak trudny etap rozwodu jak „negocjacje godzin spędzanych z dziećmi. - Mediator nie jest ani prawnikiem, ani psychologiem. To osobna profesja mówi Robert Boch, mediatorzy.pl - Nie jesteśmy „specami od rozwiązań, bo najlepszymi ekspertami od swojego konfliktu są partnerzy. Mediator to „specjalista od procedury. Oznacza to, że dbamy o takie zorganizowanie mediacji, by strony mogły same zadecydować w swojej sprawie. Mediator jest neutralny i bezstronny i nigdy nie naciska na którąś ze stron, by przyjęła preferowane rozwiązania. Sesje mediacyjne polegają na wspólnej pracy w zidentyfikowaniu głównych obszarów konfliktu i oczekiwań stron. Następnie uczestnicy badają z mediatorem dostępne możliwe rozwiązania i wybierają te najkorzystniejsze dla wszystkich. - Porozumienie spisywane jest przez mediatora i podpisywane przez strony mówi Robert Boch - Podczas przygotowywania ostatecznej wersji porozumienia zachęcamy strony do skonsultowania go ze swoimi prawnikami tak, by przyjęte zapisy były precyzyjne i zgodne z prawem. Do mediatora można wrócić z każdą sporną sprawą, która wyjdzie w czasie naprzemiennej opieki nad dzieckiem. Ważne, by na pierwszym miejscu stawiać dziecko i jego potrzeby. By wychować malucha jak najlepiej się da, w tak ekstremalnych warunkach jakimi są - rozwód, rozbita rodzina. *** Źródło: www.rodzina.sos.pl, www.wstroneojca.pl, www.mediatorzy.pl Robert Boch - mediator, „komunikator i trener z ośrodka Mediatorzy.pl. Pracuje nad rozwojem komunikacji oraz zajmuje się rozwiązywaniem konfliktów od końca lat 90-tych. Członek Stowarzyszenia Mediatorów Rodzinnych i Szwedzkiego Forum Mediacji. Absolwent Media & Communication na uniwersytecie w Goeteborgu, tam też podyplomowo studiował rozwiązywanie konfliktów. W Polsce pracuje od 2005 roku prowadząc mediacje i dbając o rozwój tej pokojowej formy rozwiązywania konfliktów. Dorota Rosłońska Praca czeka na kobiety - Szukaj ofert Gorące dyskusje - Forum lobiece Wasze komentarze... Autor: toja (2010-04-02 08:30:50) ----- Wszystko cudnie na papierze i w pomyslach finansowanych przez UE. Zycie to nieodpowiedzialny ojciec,czesto naduzywajacy alkoholu, to facet goniacy za coraz to nowa kobieta , to niejednokrotnie matka, dla ktorej licza sie tylko nowe ciuchy ,faceci i kolezanki. To bardzo taki ladny, prosciutki pomyslik- plan naprzemiennego wychowania dziecka, ale ja uwazam,ze ten kto za tym stoi ma zero kontaktu z dziecmi.Dziecko musi wiedziec ,ze cos sie w zyciu rodzicow skonczylo , co za tym idzie i jego zycie sie zmieniło, im szybciej to zaakceptuje tym lepiej, utrzrymywanie dziecka w oszustwie, bo prawda jest czesto taka,ojcowie bardzo szybko zapominaja o swoich dzieciach kiedy odchodza do innych kobiet,kontakty na siłe przynosza czasami wiecej bólu niz korzysci. Odchodzacy rodzic przede wszystkim musi kochac swoje dziecko, musi miec wiez emocjonalna ze swoim dzieckiem, jezeli tego nie było w trakcie małzenstwa, w jaki sposob bedzie to teraz, gdy jest nowa kobieta, nowa milosc, byc moze jakies nowe dzieci.Piekne sa papierowe pomysły ale najlepiej swoje dziecko zna zawsze matka i to najczesciej ona wie co jest dla dziecka dobre.Wyobrazcie sobie naprzemienne wychowanie , gdzie tatus terroryzowal dzieciaczka za kazde drobne przewinienie, jak matka odda malucha na tydzien do tatusia??? Rozwod to dopiero poczatek i to trudniejszy niz koniec, teoria i nowatorskie pomysly maja sie nijak do prozy zycia i tatusiów, ktorzy ledwo wyslupuja marne grosze na jeszcze wczoraj niby kochane dzieci.Najlepszy pomysl to naprawde pomagac matką, to rozmawiac z nimi i sluchac tego ,co maja do powiedzenia o swoich dzieciach. Autor: justus (2010-04-02 10:11:52) ----- Ach ci wredni nieudacznicy ojcowie. Krzywdę dziecku swojemu zrobią. Nie to co mamusie. Wszystkie troskliwe i miłujące. Kobieto przestań generalizować i opierać się na stereotypach. Gdyby Twoje wnioski wynikały z jakiś obiektywnych niezależnych badań to ok. Ale Twoje opinie wynikają chyba z tego co od mamusi usłyszałaś i co ci koleżanki w pracy mówiły. Autor: mala (2010-04-02 10:11:53) ----- ja bylam opiekunka u takiej rodziny, ktora zajmowala sie dzieckiem na przemian. pierwszy tydzien 4dni u matki, 3 dni u ojca, drugi 3dni u matki, 4u ojca. I zauwazylam, ze nie jest to takie dobre. Dziecko /5latek/ za kazdym razem gdy odbeiralam go ze szkoly pytalo: jedziemy do mamy do domu czy do taty do domu. Dziecko mialo, 2odmienne style wychowania i zawsze bylo widac kiedy wraca od ojca, a kidy od matki, bo nie umialo sie odrazu przestawic. Mialo 2odmienne style ubierania. Ogolnie 2odmienne zycia! Ja, osoba dorosla, dostawalam krecka, a co dopiero dziecko. Moim zdaniem dziecko powinno byc wychowane jedna metoda, bo pozniej to juz samo nie wie jak ma sie zachowac. Mimo ze byla to bardzo madra dziewczynka, to widac bylo, ze nie ogarnia tego wszystkiego. Autor: justus (2010-04-02 10:13:22) ----- Ta jasne. I najlepiej z matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
może to jest dobre rozwiazanie- tydzien u Mamy , tydzien u Taty... Jakieś mniejsze zło.skoro innego wyjścia( czyli nierozwodzenia się) nie ma - a widzę że nie ma skoro część niby dorosłych ludzi przedkłada szczęście własne nad szczęście dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę, że te wszystkie cyrki
nie były by potrzebne, gdyby nie tzw osoby trzecie. Moim zdaniem to właśnie one/oni stanowią największy problem w dobrych relacjach rodziców z dziećmi. Bo każdy w końcu się podda, jeśli miesiącami bedzie nastawiany przeciwko własnemu dziecku. Oczywiście nie wprost, tylko małymi kroczkami, kropelka po kropelce sączy taka jad w ucho.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaborcza22
na szczescie nie byłam kochanka. Nie potrafiłabym. A co do nastawiania ojców na dzieci, to w moim przypadku równiez taka sytuacja nie moze mieć miejsca, ponieważ mam szacunek do mojego faceta i do siebie. Jak wyglądałabym w Jego oczach? obrzydliwie, w swoich również, choc niepowiem jakas tam zazdrosc jest. Nikt nie jest doskonały, moze z biegiem czasu ta zazdorosc zaniknie. Czas pokaze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
tego Pani życzę:-)na pewno wszyscy tylko na tym zyskają,łącznie z Pani przyszłym ewentualnym dzieckiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaborcza22
dzięki!!:) i Wesołych Świąt!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja kumpela
pare lat temu rozwiodła sie.A właściwie to mąz sie z nia rozwiódł. Mówiłam, prosiłam ją nie rób jaj. Nie bądź głupia, nie rób z dzieciaka narzędzie do zemsty, bo zemści sie to na tobie. A teraz nie ma w byłym żadnego oparcia pod względem ich dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona będzie samodzielna
i sobie poradzi, a facet, który wraz z rozwodem - na złość eks- zapomina o dziecku to zwykły bydlak i przypuszczam, że ona zdawała sobie sprawę jakim jest bydlakiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaborcza22
pytanie, dlaczego ona robiła z dzieciaka narzędzie do zemsty? Chyba ma nierówno pod sufitem. On zreszta tez, skoro dał się wciągnąc w te chore gierki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w tej wojnie
nie ma mądrych i głupich, jeżeli istnieje konfilkt stara/nowa żona - to obie wraz z facetem są chore z nienawiści, niepeności, żalu, potrzeby dominacji to choroba wszystkich a czym świadczą topiki zakładane przez byłe żony - i topki zakładane przez nowe żony facet, który nie umiał być facetem i rozwiązać tego węzła po ludzku gdzieś tu znika nie zauważyłam by zakładał jakiekolwiek topki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
być może panowie nie zakładają nowych topików na ten temat bo są tak naprawdę jedynymi wygranymi w całej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DRUGA ŻONA WDOWCA
Jestem drugą zoną wdowca . Obydwoje mielismy dorosłe juz dzieci , ja 2 synow , on corkę i syna .ZApowiadała się sielanka wprost .Budował duzy dom na działce dzieci , więc po slubie zaczęlismy go sami konczyć .Moi synowie -pomimo ,ze nie byli zbyt zachwyceni moim slubem - przy budowie pomagali .Szanowali i szanują mojego męza .Jego dzieci obiecywaly pomagać i na tym się konczyło .Mieli tylko ciągle pretensje o jakies drobniazgi , stawiali warunki , ządali .NP Mieszkamy w moim mieszkaniu , bo w jego mieszka syn , ktory zamiast cieszyć się ze ma całe mieszkanie zaządał placenia przez nas połowy czynszu .Po 5 latach takiej pracy przy budowie ich domu , zapraszaniu do siebie , pomocy rowniez materialnej Jego dzieciom zbuntowałam się i zarzadałam pomocy w budowie , przestałam zapraszać i pomagać .Skoro sa ciagle pretensje niech sami się zaczną starać , budowac - w koncu swoj - dom . Natychmiast zaczęli ządać od ojca aby się ze mną rozwiodł .Na szczęscie przejrzał na oczy i dostrzegł ich egoizm , chciwość , nienawiśc do mnie i sam powiedział ze głupi był robiąc wszystko dla dzieci .Piszę to jako ostrzezenie dlla innych drugich zon.Nie warto być za dobrym -niech dzieci same się starają .Nie jestesmy gorsze od tych pierwszych zon i tez mamy prawo do szczęscia.,szacunku i miłości .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niby wszystko ok niby masz
rację ale to dziwne, że jego dzieci takie beeeee a Twoje takie cacy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DRUGA ŻONA WDOWCA
Nie twierdzę , ze jego takie beee , a moje cacy , po prostu moje akceptują moj wybór i szanują mojego męza , chociaz być moze wolałyby abym była sama tylko dla nich .Wiele lat wychowywałam ich sama , na wszystko musiały sobie zapracować , bo z jednej wypłaty cięzko było .Więc juz w szkole sredniej i przez cały okres studiów pracowali .Jego dzieci miały ten luksus , ze to on na nich całe zycie pracował i wszystko im z nieba spadało .Zagraniczne wycieczki , drogie prezenty itp Ja popełniłam ten błąd ze kontynuowałam to co oni robili , dalej sponsorowalismy jego dzieci - moje są samodzielne od dawna i nie wymagały pomocy materialnej ani innej .Jego pomimo dorosłosci -są po 30 juz -zasze jakies problemy z pracą mają - corka w ogole nie pracowała .Jestem więc dla nich tą ,ktora zabrała im ojca - bo juz nie oddawał wszystkiego dla nich - tylko częśc .Tak myslę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to on sponsorował swoje dzieci
bo o ile zrozumiałam, to Ty raptem nie zdobyłaś majątku, byś sie do tego dokładała a! zdobyłaś - czyli on nie mógł nadal pomagać swoim dzieciom, do czego ich przyzwyczaił i SAM ich nauczył, bo miał do sponsorowania Ciebie... i pośrednio Twoje dzieci zmądrzałaś na stare lata i po cieniutkim życiu biedulki znalazłaś ciepłego gościa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DRUGA ZONA WDOWCA
A kto Ci powiedział ,ze bydulki? Mam swoje mieszkanie w ktorym razem z moim męzem mieszkamy , swoj samochod -on ma swoj , swoje konto .Nie sponsorował dzieci jak jest ze mną ? Dokładnie przeczytaj - budowałismy -za NASZE wspolne pieniądze dom dla JEGO dzieci , pomagalismy im cały czas finansowo , w jego mieszkaniu mieszka jego syn - corce tez on kupił mieszkanie ,a czy dwoje dorosłych ludzi po 30 nie powinno pracować?Czy ich jedynym obowiązkiem powinno byc balowanie , wyjazdy zagraniczne i dokuczanie ojcu? Tak sądzisz? Syn jest technikiem , a corka uczyc się nie chciała i nie chce , po podstawowce jest tylko.Jego pierwsza zona zmarła , ja jej nawet nie znałam .Moje dzieci są w tym samym wieku , ale same na siebie pracują od lat .Dlatego gdy stały się samodzielne mogłam kupic samochod , wykupić mieszkanie itp Ja pracuję i w tej chwili zarabiam akurat więcej od niego . Moim dzieciom nie dawalismy zadnych pieniedzy - to raczej one nam sponsorowały np wspolne wczasy .Jego dzieci nawet na herbatę nas nie zapraszały i tylko ciągłe pretensje były o wszystko .Ze tatus za rzadko do nich jezdzi /jezdził 2-3 razy w tyg/ , ze kaze pomagac w budowie iCH domku , ze za rzadko zaprasza do siebie rodzinę zmarłej matki - podczass gdy oni wcale tej rodziny nie zapraszali - lepiej jak ja wszystkich zapraszałam .Uwazasz , ze dzieci nalezy sponsorowac całe zycie? A one tylko pretensje , zero szacunku itp? A ze ich do tego przyzwyczaił - to bład - Wyrosły lenie , egoisci - nie potrafią nawet dziękuję ojcu powiedziec - nie mowiąc mnie . Chyba to ze on juz na oczy przejrzał cos tez mowi - wczesniej wychowaniem tych "aniołkow " zajmowała się jego zona on tylko zarabiał na nich .Sądzisz , ze powinnam byc całe zycie ich słuzacą , a one warunki mi powinny stawiać ? Obys nigdy takiej sytuacji jak ja nie miała , bo chyba dopiero wtedy zrozumiałabys jak to jest .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie to samo spotkało
tyle tylko ze moj mąz był na tyle głupi ze za dziecmi był , rozeszlismy się ,teraz płacze , bo pozapisywał im wszystko , a one nim pomiatają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ty Wdowo to powiedziałaś
Ty napisałaś: "Wiele lat wychowywałam ich sama , na wszystko musiały sobie zapracować , bo z jednej wypłaty cięzko było .Więc juz w szkole sredniej i przez cały okres studiów pracowali .Jego dzieci miały ten luksus , ze to on na nich całe zycie pracował i wszystko im z nieba spadało .Zagraniczne wycieczki , drogie prezenty ..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a! i proszę odczep się
ode mnie i nie zadawaj kretyńskich pytań co do balowania jego dzieci? bo ja wyraźnie napisałam o tym, że chciał to sponsorował dzieci, a tylko zasugerowałam, że wolisz, by sponsorował Ciebie, a te dzieci - sorki, ale mnie nie obchodzą osobiście, nie obchodzi mnie też, że ojciec sponsorował je i uczył balowania do 30 i dopiero przy Tobie go oświeciło jak wychował... Ty byłaś matką myślącą i ok! wychowałaś dzieci, on był pierdołą i też wychował - po swojemu Nie pojmuję tylko tych Twoich pretensji, że nawet herbaty od nich nie dostałaś, a tatuś kiedyś dostał? Obym nie miała takiej sytuacji :D ??? Jestem drugą żoną i wraz z mężem przyjęłam w posagu 2 jego chłopców. Wiem ile kosztowało mnie, bym nie patrzyła na nich inaczej niż na swojego biologicznego - doskonałego, dobrze wychowanego, kończącego studia. Bym nie oceniała ich po tym, że jeden ledwo przelazł przez gimnazjum, miał problemy z prawem, a drugi nie dał rady w technikum i skończył zawodówkę. Nie tłumaczę ich z niczego, ale rozumiem i wiem co ich w życiu spotkało. Mąż nie jest wdowcem. A chłopcy, starszy to już mężczyzna nie są egoistami, bo ja nie szukałam w nich wad, szukałam tego co dobre i jak do nich dotrzeć. Mężowi nie mówiłam, Twoi synowie to... ale mówiłam musimy zrobić to inaczej, musimy powiedzieć, poprosić, nie zgodzić się.. Tak, masz rację - nie zrozumiemy się, bo ja wiem ile pracy włożyłam w duże już dzieci, by nie okazały się egoistami, Ty nie musiałaś, bo Twój mąż "zmądrzał" i odciął się od problemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to są już moi synowie
bo mówią mamo! i taktują mnie jak mamę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DRUGA ZONA WDOWCA
A sądzisz , ze ja nie robiłam tego co Ty? Ze nie starałam się , ze nie tłumaczylismy , nie staralismy się?razem z moim męzem ? Nie próbowalismy dotrzec do nich w rozny sposób? Ale wciąz miałam na uwadze ze spotkała ich tragedia , ze matka zmarła , ze powinnam im dać z siebie duzo - bo matki przeciez zastąpić się nie da . starałam się zeby było dobrze , czasem nawet do męza tłumaczyłam ich złe zachowanie tym , ze los zabrał im matkę .Tak było przez ponad 5 lat , traktowałam ich jeszcze lepiej niz własne dzieci i więcej ciepła i miości dawałam .Ale oni teraz powiedzieli mu ze zadnej kobiety tolerowac nie będą i ze powinien zostać sam i być tylko dla nich .Dzieci Twojego męza są w trochę innej sytuacji jednak .A to ze moj mąż przejrzał na oczy odnosnie swoich dzieci nie oznacza , ze nie próbuje się z nimi kontaktować , ale teraz rozumie , ze musi tez od nich wymagać nie tylko dawać zsiebie .To był jego błąd , ale i moj , ze nie wymagalismy od nich od początku np pomocy w budowie domu , tego zeby zarabiały na siebie itp Wracając do Twojego zarzutu bidulki - było cięzko dopoki utrzymywałam dzieci z jednej pensji - potem to one mi pomagały i zresztą całe zycie jestem aktywna zawodowo .Zawsze byłam osobą aktywną zawodowo i samodzielną , na majatek mojego męza nie leciałam - mamy spisaną rozdzielność majątkową i niczego z jego dirobku z pierwszego małzenstwa nie chcę .Natomiast chyba jako zona mam prawo do tego aby oddawał mi wypłatę a nie utrzymywał z niej dzieci .Podobno -pierwszym warunkiem szczęscia jest rozsądek - gdybym kierowała się rosządkiem a potem sercem w relacjach z jego dziecmi pewnie tej sytuacji nie byłoby teraz , a jego dzieci musiałyby się usamodzielnić . Miłego dnia zyczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ok może trochę mnie poniosło
moi chłopcy nie mieli wyidealizowanej mamy, która zmarła, matka była ich koszmarem z dzieciństwa, może miałaś w jakiś sposób trudniej? również miłego dnia życzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZNASZ POWIEDZENIE , ZE U
WDOWY CHLEB GOTOWY , ALE U WDOWCA DRUGA ZONA IDZIE JAKBY MIĘDZY WILKI OWCA - SPRAWDZA SIĘ W ZYCIU OJ NIE RAZ SPRAWDZA ....TRZYMAJ SIĘ DRUGA ZONO I WALCZ O SWOJE PRAWA, NIECH NIEROBY DO PRACY SIĘ WEZMĄ ,A SWOJĄ DROGĄ TO JAK MOZNA W WIEKU 30 LAT NIE PRACOWAĆ I LICZYC NA TATUSIA , ALE TEZ ZNAM TAKICH RODZICOW CO UTRZYMUJĄ DOROSŁE DZIECI - TO ICH WINA ZE TAK WYCHOWALI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×