Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość a ja mam takie pytanko
mój mąż tez nie utrzymuje kontaktu ze swoim synem z poprzedniego związku - długa historia my mamy dziecko teraz, 8 lat, które nic o przeszłości męża nei wie - mieszkamy w Stanach, do Polski raczej nei latamy, bo nikogo tam nei mamy już - ani moi rodzice ani męża nie żyją i tak się zastanawiam - czy w ogóle mówic dziecku, że tatuś kiedyś pukną jakiegos dzieciaka z inną panią? życie się różnie układa, jak tamten 'synek' sobie przypomni, że ma ojca i zechce nas kiedyś po latach odnaleźc, to będzie szok poprostu.. co byście zrobiły kobietki? kontaktu mąż nei ma żadnego od wielu lat, wysyła kase tylko na konto w banku i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lokata80
Ja bym dziecku powiedziała, że ma w Polsce rodzeństwo. Wiesz, co z tą wiedzą w przyszłości zrobi, to jego wolna wola, ale Ty przynajmniej będziesz wobec dziecka porządku nie zatajając faktu, że gdzieś tam żyje sobie jego brat. Skąd wiesz, może kiedyś zapragnie go poznać, może kiedyś powstanie miedzy nimi więź? W końcu to rodzeństwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie mow nigdy nigdy ani zawsze
Jezeli nie zajmuje sie swoim dzieckiem to dupek z niego .Bardzo malo wartosciowy czlowiek .I nie ma z czego sie cieszyc .Pierwsze trudnosci a taki ucieknie od Was .Teraz nie dopuszczacie w mysli nawet ,ze moglby tak sie zachowac .Normalka ,byle tez nie dopuszczaly mysli ,ze zostawi dzieci .Niestety ten typ mezczyzn tak ma .Wieczna ucieczka .Piotrusie Pany .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 7555
pisalam tu kiedys nie pamietam pod jakim nckeiem ale wciaz ten sam problem..jestem z facetem po rozwodzie juz prawie rok,on z 2 dzieci ktore mnie polubily,zwlaszcza syn,10 lat,pytaja o mnie,ciesza sie gdy jestem,lubia ze mna spacerowac,przebywac,ja tez czuje siez nimi dobrze,jestesmy szczesliwi,zaakceptowalam te dzieci i one mnie..problemem jest matka mojego faceta ktora ogolnie jest negatywnie nastawiona do wszystkich ,lubi robic na zlosc kazdemu ,lacznie ze mna,wykurzyla poprzednia partnerke mojego faceta i uwaza ze to tata byla winna,ludzie mnie przed nia strzegali i widze ze mowili prawde,buntuje dzieci przeciw mnie,a ja juz nie mam sil z na walczyc,ona nawet ma pretensje ze dobrze gotuje,dbam o dzieci i faceta i ze daje sobie z tym rade,to robi wszystko by "wbic"szpile,jest okropna,potrafi zadzonic i zrobic mi awanture "proszac'bym nic mojemu mezczyznie nie mowila,ja i tak mowie...on jest od niej uzalezniony bo czesto pilnuje dzieci wnuczka jest z nia bardzo zwiazana i chce byc ciagle u babci chcemu zamieszkac razem ale boje sie ze "tesciowa" zatruje mi zycie"..z bolem serca mysle o przyszlosci..mam juz dosc:O doradzicie cos?mam jej powiedziec co o niej mysle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie nie ty
To Twoj facet ma powiedziec matce zeby sie odpiewiaskowala od Was .To jego rola .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm hmmmm
jeżeli nie uda Ci się odciąć faceta od pępowiny "kochanej" mamusi, to uciekaj gdzie pieprz rośnie będziesz kolejną laską, której facet wraz z rodzinką rozpieprzy życie a co do dzieciaków, to możesz lubić, ale sorki - nie rób za dobrą ciocię, nie poświęcaj się tak, nie podziękują, a możesz skończyć jako służąca układ z dzieciakami z pierwszego związku musi być partnerski, lubię synów mojego męża, ale nigdy nie robiłam za ich służącą, nie przymilałam się, pomagają we wszystkich pracach domowych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martaa1979r
Ja jestem z facetem od 2 lat, on ma córkę 18 letnią, i syna adoptowanego 19 letniego. Nie mieszkają z nami, tylko z matka, niestety przyjeżdżają co tydzień do ojca, szczególnie córeczka, rzadziej syn, i znów niestety. Syn jest ok, miły, sympatyczny chłopak . A córeczka? Widać że to rozpuszczone, pyskate, dostaje wszystko to na co ma ochotę... jak ja widzę... nic jej nie pasuje, wszystkich ustawia pod siebie, a brat jej robi za służącego... Nie potrafię ja być nawet miła dla niej choć próbowałam. Ale postanowiłam nie dac sobie już w kasze dmuchac i wejśc na głowe. Takie numerki co ona wykręca... to sie w głowie nie mieści. mimo że kocham mojego faceta to tej małej cholery nigdy nie zaakceptuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madzia881205
ja mogę popisać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 7555
niestety nie jst lepiej,i dlatego zastanawiam sie czy isc na komunie jego dziecka?bedzie tam byla mojego faceta i 'tesciowa"ktora mnie nie trawi...jak ja sie tam bede czula?ani jako zona ani jako narzeczona?isc?ale szczerze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Marty
Do martaa1979r , ja mam bardzo podbną sytuacje tylko moją mąż ma dwie corki, jedna mieszka z nami a druga z matką .Nie dac sobie w kasze dmuchac to jest dobre podejscie ale nie zawsze oplacalne bo w oczach dziecka wychodzisz za kawał suuki .Sama sie w tym gubie.Nie chce byc wredna ale rowniez nie dam sobie w twarz pluc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Marty
Do martaa1979r , ja mam bardzo podbną sytuacje tylko moją mąż ma dwie corki, jedna mieszka z nami a druga z matką .Nie dac sobie w kasze dmuchac to jest dobre podejscie ale nie zawsze oplacalne bo w oczach dziecka wychodzisz za kawał suuki .Sama sie w tym gubie.Nie chce byc wredna ale rowniez nie dam sobie w twarz pluc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martaa1979r
Ja nie jestem żoną mojego partnera jeszcze... Ale jesteśmy razem już 3 lata, w tym roku planujemy już ślub. Mąż miał problemy z rozwodem chodziło o podział majątku, domu itd. nie ważne. Przez te 3 lata już poznałam się na jego córeczce... Cóż... widać jak pieniądze zmieniają ludzi. Takie osoby myślą że im wszystko wolno, dziewczyna na nic nie zapracowała sama... na 18 urodziny gdzieżby auta nie dostała, i to nie jakieś kiepskie auto, 18 latka jeździ samochodem za 25 tys. zł. Nie mam nic przeciwko, ale takie rozpuszczanie.. oczywiście nie upłynęło nawet pół roku, a auto już mialo porysowany bok i rozwaloną lampę-nic nie szanuje. Nie zazdroszczę jej, żeby nikt tak nie pomyślał. Bo sama nie narzekam, i dobrze zarabiam, więc niech mi nikt nie zarzuci, że chodzi o pieniądze Tylko o jej szacunek do drugiej osoby, którego w ogóle nie ma, uważa że to że jest ladna, wysoka, szczupła, no i ma kase, to wszystko jej wolno. Szacunek do starszej osoby jest zerowy. Na mnie to już tyle kłamst naopowiadała, ja tolerowałam to długo, wmawiałam sobie że jej zachowanie wynika może z problemów rodzinnych, rozstanie rodziców, nowa osoba w życiu, trudny wiek, ale teraz widze że po prostu jest to mała zepsuta dziewucha, którą się już nie mam zamiaru przejmować i ulegać. Niestety, dzieci potrafią być wredne. Pozdrawiam M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem na koncu
a czy da rade zmienic swoje odczucia i uczucia do dziecka obencego partnera? Moj mąż ma corke, i niestety nie potrafie ją polubiec a co dopiero mowiąc o kochaniu.Ale ten dystans jest nie z mojej winy.Małolata od samego poczatku na mnie byla negatywnie nastawiona i najeżona.Poznalysmy sie kiedy chodzila do 4 klasy, teraz chodzi do 6 i jej stosunek do mnie jest wciąż nikczemny.Młoda mieszka 4 dni u matki a 3 dni u nas.Przez wszystkie jej oszczerstwa,kpiny drwiny do mojej osoby calkowicie zatracila chec i sile walki by przekonac sie do dziewczyny,a tak bardzo bym chciala.Pozatym ja z moim narzeczonym calkowicie mamy inne poglądy wychowawcze, no ale ze to jego corka to nie wtracam sie w wychowanie, mimo ze wiele wiele nie podoba mi sie, lecz to zostaje we mnie.Nie wiem co to bedzie ,zwlaszcza ze od wrzesnia kiedy dziewczyna pojdzie do I gimn chce sie przeniesc do nas na 5 dni bo wypatrzyma sobie swoje wymarzone gimnazjum ,a od nas bedzie miec bardzo blisko.Mnie ten pomysl sie nie podoba, ale zapewne moj narezczony uwaza ze to super pomysl wiec gdzie ja w tym wszystkim bede?jakos chyba to sie nie przyjemnie skonczy jeslli dziewczyna nie zmieni zachowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga_zona
do osoby powyzej,mysle ze powinnas postawic sprawe jasno,albo szacunek dla ciebie ze strony corki partnera albo nie ma mieszkania u was. Bo jak On sobie to wyobraza. Ja nie moge miec dzieci i kocham corke partnera,ale nie patrze na nia bezkrytycznie. Widze kiedy jej zachowanie przekracza ''normy'' jakie ustalilam z partnerem i ja jej uwagi nie zwracam,ale on to robi bo od poczatku powiedzialam wprost '' jesli ty bedziesz mnie ignorowal w jej obecnosci ,ona tez to bedzie robic'' na poatku byl problem,ale jak moj maz zmienil swoje nastawienie,mala tez uznaje moj autorytet i jest OK,a ma dopiero 5 lat.Ale jak od poczatku nie zareagowalas to zrob to teraz,twoj partner ma jeszcze 6 miesiecy zeby to naprawic i porozmawiac z corka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem na koncu
druga_zona" identycznie mysle tak jak napisalas.Musi byc postawione jakies ultimatum i takze pojsc na kompromis, bo ja nie zamierzam calkowicie sie zdegradowac.Chce kompromisu z dwoch stron, ale mysle ze oczekiwanie szacunku do mojej osoby nie jest bogwie jakim wysokim wymogiem , a dodam ze ja bardzo dobrze do mlodej sie odnoisze i szanuje jej osobe, jej poglądy, ide czesto an ustepstwa.Chyba jak widac za czesto szlam na ustepstwa i zbyt bardzo bylam ulegla.potrafilam przemilczec jej odzywke gdy wykrzykiwala mi abym sie zamknela,bo rozmawialam prze tel z moją mamą gdy ona ogladala swoją animowaną bajke, nie odgryzlam sie nigdy gdy nasmiewala sie z moich kompetencji kulinarnych.To moja wina ze byalm bierna.Za jej zachowanie i osczzerstwa znielubilam ją,calkowicie sie wycofalam z tego powodu ze nie chcialam klotni i awantur.Pamietam jak na poczatku reagowalam ostro na jej kpiny, wtedy slyszlama z jej ust "a co mi zrobisz? uderzysz mnie? no dawaj ,uderz mnie" i swiadomie prowokowala abym stracila panowanie nad sobą, ale nie dalam sie zlamac, i zawsze trzymalam nerwy na wodzy.Lecz jesli dziewczyna ma zamiar u nas od nowego roku 5 dni w tyg mieszkac no to sorry, ale chce czy nie chce ,musi zmienic swoj stosunek i zachowanie do mojej osoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga_zona
Jestem na koncu- oj wiem ze czeka mnie podobna sytuacja kiedy mala bedzie miala te 10 -11 lat i sie zacznie,ale ja nie zamierzam sobie pozwolic i juz apowiedzialam mojemu mezowi ze jesli ja ''rozpiesci'' i ona nie bedzie miala do mnie szacunku to niestety nie kaze mu wybierac ale sama odejde. zgodzil sie ze on wie ze jest ojcem z '' doskoku'' i kupowanie zabwaek bo corcia tesknie i bezgraniczne pozwalanie na wszystko rujnuje autorytet prawdziwej matki dziecka,bo ona stara sie ja rozniez ''trzymac w ryzach''. Wiesz... nie jestem za biciem dzieci ale wyszlamz domu gdzie powiedzenie '' dzieci kocha sie serdem a bije pasem'' jakos tkwi w mojej glowie i corka mojego meza nie musi mnie kochac ( choc czesto tulac sie do mnie mowi ze mnie kocha) ale ma miec do mnie szacunek.Myasle ze jak jej ''serdeczni'' powiedza jak jej ojciec odszedl od matki to i tak moze byc zle. Mimo to pracuje na to zeby rozumiala ze tyle dla niej robimy ze za 10 lat to ''zle'' nie bedzie miec znaczenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem na koncu
druga_zona ,ja akurat rowniez nie oczekuje pokochania mnie przez dziewczynke, oczekuje minimalnego dobrego zachowania do mojej osoby.Ja rowniez jak ty wyszlam z domu takiego gdzie domminowalo te powiedzenie "dzieci sie kocha sercem a bije pasem" i nisetety/stety mam uraz do dnia dzisiejszego jesli ktos podnosi na kogokolwiek reke,nienawidze przemocy i widokow kiedy ktos bije dziecko pasem,moze to ja mam jakąś ulomnosc no ale bardzo nerwowo podchodze do tego tematu .Raz, jedyny raz uderzylam kiedys dziewczyne,bylo to niemal 2 lata temu, to byl ostatni raz kiedy to zrobilam, bo wtedy przypomnialo mi sie jak ja sie czulam gdy ktos inny starszy, kilka ktrotnie silniejszy mnie uderzal, no niefajne wspomnienia.Nie mam zamiaru bic dziecka mojego narzeczonego ,bo wiem, ze to jest wbrew mojej naturze i jeszcze bardziej odwrotny efekt przyniesie.Moj narzeczony prawoidlowo wychowuje corke,ona ma do niego wielki szacunek, kocha go chyba bardziej niz matke,i ona przy nim nie jest tak dokuczliwa ,tak jak kiedy go nie ma.Najgorzej kiedy jestesmy sam na sam we dwie.Ona mnie prowokuje, wszystko robi abym stracila cierpliwosc,ale i tak dobrze wie ze nie osiągnie celu,bo nie dam sie wyprowadzic z rownowagi.Mam nadzieje ze znudzi jej sie wkoncu mnie testowanie i da sobie spokoj z tymi dziecinnymi gierkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga_żona
To ze znam to powiedzenie nie oznacza ze je wyznaje. Poprostu dla mnie ono oznacza ze miłość być musi , ale tez rozwaga w pozwalaniu na wszystko. W takim razie dziwne jest zachowanie dziecka w stosunku do ciebie , może porozmawiał z nią ze nie jesteś dla niej konkurencja w stosunku do partnera i ze rozumiesz jej stosunki z ojcem :) może cos dotrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem na koncu
duga zono ty dobrze piszesz,zgadzam sie z tym.Zapewne jestem w jakims stopniu konkurencją dlatego bywam traktowana jak intruz.Mysle ze kwestiaczasu i szczere rozmowy powinny rozwiązac te negatywne wrogie nastawienie,tylko trzeba uzbroic sie w cierpliwosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę dzieci mojego
męża . A to z powodu modelu wychowania tych dzieci. Są rozpuszczone do granic możliwości. W zyyciu bym tak dzieci nie wychowała ale tak to jest jak jest matka głupia a ojciec nie potrafi nic z tym zrobić :O masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iriri dd
ja tez nie cierpie dzieci mojego faceta,sa rozpuszczone jak dziadoski bicz,przeklinaja,nie maja zadnych obowiazkow,tylko maja wymogi i zadania pieniezne:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spirala nienawiści rośnie
A one nie cierpią was, ha ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasakasssaa
Akurat w moim przypadku dzieci sa jeszcze male i sa z nami co tydzien na tydzien. Tak wymiennie. I musze przyznac ze nie obawiam sie co bedzie dalej poniewaz moj przyszly maz uczestniczy w ich wychowaniu a akurat podejscie mamy podobne wiec dzieci beda sie musialy dostosowac do zasad panujacych u nas w domu. Nie martwie sie ze beda wyciagaly od niego kase lub stale cos bedzie kupowal. A to ze czasem potrafia wyprowadzic z rownowagi to fakt ale ja wtedy mowie ze nie bylo mowy o tym ze mam sie wkurzac przez nie swoje dzieci i wychodze z pokoju. A ze maja glupia matke to bedzie probowala robic im pranie mozgu ale ja wiem ze sie nie poddam bo nikt moim zyciem kierowac nie bedzie trudno najwyzej sie rozstaniemy z partnerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale jak się czują dzieci? Nie jak jakies podrzutki? przepraszam za wyrażenie, ale dzieci potrzebują stabilizacji bo nie będą wiedziały gdzie jest ich właściwe miejsce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabena
A co jeśli córeczka 13 letnia nie chce tatusia widzieć, a jej matka nie robi nic w kierunku zeby miala kontakt z ojcem. Mój przyszły mąż pisze, dzwoni, smsuje a ona nie odpowiada. Nie ma nawet opcji o naszym kontakcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do sabena
zostawił dziecko, to co się spodziewasz? Dziewczyna ma swój rozum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zlabardzo
roztanie to ciezki temat a jezeli w tym zwiazku byly dzieci to wogole fatalnie albo jako drugie zony zabronimy kontaktow ale to sie odbije na naszym zwiazku albo zrozumiemy ze oni mosza utrzymywac kontakt z dziecmi czy z dzieckiem i same na tym zyskamy w oczach malzonka niestety sama jestem taka zawzieta wredna macocha bardzo chcialabym poznac od meza synka niestety byla zona utrudniala mu kontaktow z malym wymuslala cuda itp szkoda gadac jazda na calego ze wzgledu na bezpieczenstwo naszej rodziny moj maz obecnie nie widuje dziecka zal jest ale on decydujac sie na zalozenie nowej rodziny mogl byc swiadomy ze rozwala rodzine pierwsza zal mi tego malego czasami jestem taka zla....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 04700848
moj zwiazek rozpadl sie przez jego dzieci a zwlaszcza corke ktora mnie wyzywala bez powodu i wygonila z domu a on nic z tym nie zrobil:( dzieci maja wszystko,a uczyc sie nie chca,sa rozpieszczone i ojca traktuja jak sluzacego,ja staralam sie byc dla nich mila,pomagalam w lekcjach,rozmawialam,mielismy dobry kontakt ale gdy staralam sie wpoic 15 latce pewne zasady typu ze by choc pomogla w pracach domowych pozmywala choc raz naczynia a nie wiecznie grala na kompie to byla wielka afetra i nawet jej dziadkowie stwierdzili ze nie jestem jej matka i nie mam prawa nic powiedziec,moj facet tez nic nbie zrobil...porazka i nigdy wiecej zadnych facetow z dziecmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ladidadadarararatutut
Od roku jestem w związku z mężczyzną, który ma 5-letnią córkę z poprzedniego związku i na dodatek jest w trakcie rozwodu. Co czuję do małej? Przyznaję się szczerze i bez bicia, że bardzo mi ona przeszkadza i irytuje. Nie jestem w stanie zaakceptować tego dziecka, tym bardziej że sama nigdy nie chcę mieć swojego. Sytuacja jest trudna, bo pojawia się zazdrość. Mimo, że nie mam z nią żadnego kontaktu (i nie planuję tego zmieniać), czuję dyskomfort związany z jej istnieniem. Próbowałam ją jakoś zaakceptować, chociaż załagodzić swoją niechęć, ale nie potrafię. Mój partner nie wie co czuję i może tak jest lepiej. Najgorzej czuję się, gdy widzę jak się cieszy że dzieciak powiedział mu, że ładnie w czymś wygląda, albo żeby coś zrobił tak a nie inaczej bo tak lubi najbardziej, podczas gdy ja chciałabym żeby było kompletnie odwrotnie. Wtedy ja i moja prośba, pomysł etc. są na z góry przegranej pozycji, a ja mogę liczyć jedynie na krótkie: 'przyzwyczaisz się'. Kocham go i chcę dla niego jak najlepiej, wiem, że on bardzo ceni to, że nie wypominam mu przeszłości i nie ograniczam kontaktów z dzieckiem, nie robię wyrzutów itp. Niestety często jest to udawane i nie ma nic wspólnego z tym jak wszystko się we mnie gotuje. Zastanawiam się czy to ma dalej sens... Ale gdy w grę wchodzą głębsze uczucia, przyzwyczajenie i pewne sprawy poszły już za daleko.... - nie ma się pojęcia bladego co w z tym fantem zrobić. Pozdrawiam wszystkie dziewczyny w podobnej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 04700848
laaaa-jak ja Cie dobrze rozumiem:( ja juz mam tez dosc choc on ciagle wydzwania,placze i chce sie spotykac ale ja nigdy nie zakceptuje jego dzieci choc probowalam,one mnie bezpodstawnie nienawidza i robia wszystko by mi uprzykrzyc zycie,mam dosc,tyle nerwow co zjadlam przez to i nabawilam sie stresu wiem tylko ja..niestety:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×