Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dsadsa

Szybka sonda , czy uwazacie ze Lech Walesa byl Bolkiem ?

Polecane posty

Gość mnÓstwo
Jakby Wałęsa i reszta finansowana przez USA nie zniszczyłby Polski pod pretekstem zmiany ustroju to dzisiaj bez problemu znalazłabyś pracę. Za socjalistycznej Polski wszyscy mieli pracę i dzieci w Bieszczadach nie głodowały tak jak dzisiaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Papież był Bolkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnÓstwo
A dzisiaj przypatrz się dobrze, że kupujesz niemieckie produkty. Gospodarka Niemiec nas atakuje - podobną trochę sytuację mieli nasi przodkowie końcem 19 wieku, oni umieli się obronić. My radosnie zamykamy fabryki, cukrownie istniejące od stu lat, niszczymy miejsca pracy, aby kupować produkty od Niemców. :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niemcy to zaprzyjaźnione
państwo. Kupuję produkty tańsze lub lepsze i sama o tym decyduję. Mam wybór czy kupic polskie czy niemieckie, którego dawniej nie miałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niemcy to zaprzyjaźnione
państwo ... od wieków. Historia nauczycielką życia. Obudzimy się za jakiś czas z ręką w nocniku. I nasze dzieci znowu będą walczyć o niepodległość :-O Żyjemy w trakcie wojny ekonomicznej, być może gorszej niż militarna, bo podstępnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkowicie czarny kot
a więc czas najwyższy wziąć się do roboty, a nie szukać czy ktoś 20 lat temu nakablował na sąsiadkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uppppppppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laska Marszałkowska
Bolkiem nie jest tylko Lolek w państwie polskim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i Tola
;)no i jeszcze Reksio,Miś Uszatek,Gumisie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i Tola
Smerfy,Myszka Miki,Teletubisie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nawet jak był w latach 70-tych.....to nie zmienia to faktu,że zrobił dla naszego kraju bardzo duzo, byśmy mogli zyć lepiej.....Dla mnie bedzie wielki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nmbbn
Tola,upał Ci dokuczył,ze takie bzdury napisałas. To Wałesa powinien podziękowac wszyskim ludziom ktorzy strajkowali ,ze jest tym kim jest a nie na odwrot.Gdyby nie ludzie to Wałesa byłby nadal tylko zwykłym ,biednym dzieciorobem a jego zona zwykła sprzataczką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i Tola
wyluuuuuuuuuuzuj trochę:PPrzecież TYLKO ŻARTUJĘ:Ojeju to juz nawet tego nie można:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wałęsa na nie
Był Bolkiem, to oczywiste! Nie zawdzięczamy mu nic!To on zawdziecza nam.Gdyby nie Wałesa, może trafiłby sie ktos inteligentny, ogarniety.Swiat, by sie nie śmiał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wałęsa na nie
Poczytaj sobie w jakich warunkach Wałęsa był przetrzymywany. Nawet państwo płaciło za hotel dla jego rodziny.Nie wspomne o prezentach które dostawał. Hahaha.Chcieli go złamać.Dobre mi sobie.Szkoda że po takich wczasach przytył.Wałęsa nigdy nie stracił nawet włosa z głowy. Popytaj jak przetrzymywano ludzi którzy naprawde walczyli w imie wolności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no dobra, ale nie wiadomo jak Wy byście sie w tamtych czasach zachowali , ile papierków podpisalibyscie.......dobrze jest oceniac nam sprzed kompa w wolnej demokratycznej Polsce, ale wtedy było inaczej......Dla mnie WSZYSCY którzy walczyli z komunistami będą wielcy, nawet jeśli mieli chwile słabości.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sb007
Bolek i Lech w jednym żyli domu, Bolek spokojny nie wadził nikomu, natomiast Lech... Co do Bolka, przepraszam Lecha, to od samego początku jego kariery dziwiłem się, że ludzie byli tym ograniczonym człowiekiem tak zachwyceni, a raczej zaślepieni, co w tym kontekście na jedno wychodzi. Widzieliśmy (kilku innych oprócz mnie, ale niewielu), że jeżeli to nie był oszust, to maksymalny bufon, który ostentacyjnie i jak wygląda nie bez powodu, obnosił się z Matką Boską w klapie. (Czy nikt w Polsce, włącznie z klerem, Nowego Testamentu nie czyta, gdzie napisano, aby nie afiszować się ze swoją wiarą i się nie wzbogacać? Jezus takie postępowanie sam potępił, czy nie mówił to coś o Bolkowej obłudzie?) Nikt wierzący, nawet Papież, aż tak się swoją wiarą nie popisuje. Z drugiej strony, tylko zły towar potrzebuje dobrego opakowania i, o ile Lech to Bolek, to wyraźnie widać, że Bolek to ordynarny oszust o czarnej duszy i charakterze oportunisty (czy tego wszyscy nie widzą? ), który ubrał się w pióra niewinnego łabędzia i na polskiej scenie odtańczył jego (tym razem chyba ostatni taniec.) Tylko buciki do baletu Bolkowi założyć. Przez lata, każdy atak na niego (Bolka czy Lecha?) to był i atak na kościół i na Matkę Boską. Nic dziwnego, że był i dla wielu dalej jest i tak zostanie, świętą krową. Świętą krową na którą przez tyle lat nie można było słowa prawdy powiedzieć i w niektórych kołach, też jak wygląda, dalej nic powiedzieć nie można. Ale na złodzieju (Bolku) czapka gore, bo go odkryli i już się prawdy nie da rady ukryć i brud jest na wierzchu, a cudze oryginalnie śnieżno-białe pióra odpadły i się wymazały w brudzie w którym Bolek całe życie spędził. Nie tylko, że Bolek oszukał ludzi i ze Stoczni i cały kraj, ale także donosił na tych, którzy go uważali za prawdziwego przyjaciela na którym można było polegać i komu powierzali swoje najtajniejsze myśli i tajemnice, które Bolek szybko zamieniał na gotówkę, 13100 srebrników. Sprzedał ich za grosze, to prawda, za kilka srebrników jak Judasz. Całował ich w policzek, a planował zdradę. Judasz przynajmniej miał przyzwoitość, aby sam siebie ukarać, a Bolek nic, jeszcze grozi, że się innych kosztem o miliony wzbogaci. Absurd, niesmak, brak taktu? A ilu ludzi przez Bolka cierpiało, ilu straciło pracę, ilu aresztowano - to dobre pytanie. Na ile, swoją współpracą z SB, Bolek opóźnił nadejście demokracji, to inne też dobre pytanie. Jak na Judasza, czas przyszedł na Bolka, aby zapłacił karę. Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy. I tu chodzi o sprawiedliwość, a nie o zemstę. Chodzi o to, aby Ci co oszukiwali innych robotników, innych nic niepodejrzewających członków Solidarności. dostali to co im się należy. To rzeczywiście wspaniałe, że ci dwaj młodzi (a gdzie byli starzy?) historycy odważyli się ruszyć tą świętą krowę i już chyba po niej, chociaż wielu będzie zawsze miało problem zaakceptować fakt, że przez tyle lat wybierali prawdy nie wiedzieć i dać się oszukiwać. Wystarczy popatrzyć na Bolka - jak sobie dobrze, dostatnie i (nie)solidarnie w biedzie żyje jak prawdziwy przywódca Solidarności, nie mówiąc już o tym jak się obłowił finansowo i jak rżnie pana w pałacu z szoferem, obstawą i służbą (o to się Solidarność biła, aby nowego kacyka wyhodować) i gardzi hołotą ze stoczni, włącznie z byłymi kolegami. On by, polski biedak, za 3,000 PLN nie wyżył, jak powiedział, a inni muszą za mniej. To bardzo solidarne podejście, dziwi i przywódcy Solidarności, ale nie dziwi u oszusta, który nigdy w solidarność nie wierzył, a tylko we własny interes, zysk, wzbogacenie i pychę. Ten człowiek sprzedał Solidarność, a za to kupił sobie pałac na przedmieściu Gdańska, gdzie jest do dziś „solidarnie – Bóg broń - obsługiwany jak nowy król polski, a ja myślałem, że czasy polskiej arystokracji już minęły. On krytykuje komunę? Ten człowiek jest gorszy od najgorszego kacyka PRLu, oni przynajmniej nie udawali kogo innego. Pieniędzy nachapał i w rządzie i w (nie)rządzie. I latami, Bolek, ten prymityw bez wykształcenia, co żadnej książki nie przeczytał, ale co prawda jedną napisał (wypociny i to na pewno nie jego), z pałacu się wymądrza nie mając należnego respektu dla innych ludzi z wykształceniem czy bez, z kulturą i obyciem. Zrobili kozła ogrodnikiem, ale jak mówią, cham chamem, a takiego i pałac prezydencki nie zmieni i kościół nie zbawi – no i nawet z kościołem ma wojnę. Przed jego pierwszymi wyborami widziałem faceta, który miał koszulkę z napisem „BENDEM PREZYDENTEM i wkrótce mógł powiedzieć „jezdem. Parodia prezydenta, wilk w owczej skórze, ale każdy naród ma takich polityków na jakich zasługuje. 50 lat komuny nauczyło Polaków akceptować fałsz i kłamstwo jako dobrą monetę. Pod tym względem niewiele się do dziś zmieniło, dlatego tylu go dalej broni. Dlaczego bronić Bolka, a nie Walentynowicz, czy Gwiazdę? W 2000 roku w Polsce przed jego drugimi wyborami, widziałem przedwyborczy wywiad z nim. Beształ po chamsku dziennikarzy i redaktorów, zachowywał się jak najgorszy męt spod budki z piwem (jak słusznie zauważył Kaczyński) i nie bez powodu. Zaszedł chamstwem na sam szczyt, tak że to i tak (za) długo działało, ale teraz spadł na (zbity) pysk. Widziałem jego aktualne wywiady i dalej – jak na razie - nie spuścił z tonu, dalej próbuje zakrzyczeć wszystkich pyskiem, a ma wielki, gruby i wąsaty. Przez lata ludzie nie chcieli nic widzieć, najlepiej głowę w piasek. Sąsiad, doktor a więc człowiek wykształcony - jak powiedziałem: „Czy nikt nie widzi kto to jest Wałęsa? obciapał mnie i powiedział – „To my nie mamy o czym rozmawiać! Nie szargać świętości. Jakich świętości? Chodzi przecież o Bolka, o sprzedawczyka, zdrajcę, donosiciela, oszusta, Judasza, szpicla, wtyczkę, kapusia, agenta SB. Czy my mówimy o tym samym potworze bez sumienia, o wytartym czole, o bezwzględnym karierowiczu, który wzbogacił się kosztem nędzy milionów, a potem się na nich wypiął i dalej to czyni? Jechał na tej swojej legendzie doskonale, biorąc za wykłady do 100000 euro i poważni (?) ludzie na uniwersytetach - głupota nie ma dużo często, niestety, wspólnego z wykształceniem - słuchali Bolka, prymitywnego robotnika co dwóch zdań logicznie nie umie sklecić i jeszcze mu mądrze głowami, często siwymi, potakiwali. Wreszcie ktoś powiedział, że król jest nagi, a co teraz? Wygląda, że ma dalej dużo zwolenników, którzy, jak na razie, nie wierzą w prawdę o Bolku. Nie jest nagi, on jest tylko bez majtek! Kwestia jest czy jest dosyć dowodów, aby mu donosicielstwo udowodnić jeśli prawie wszystko pousuwał? Dygresja: Patrząc na Lechutka mam niestety wrażenie, że jest to człowiek z poważnymi odchyleniami psychicznymi, przede wszystkim cierpiący na manię wyższości. Kopniakiem historii, prze pomyłkę, został niestety wywindowany na piedestał prezydencko-bohaterski i niestety uwierzył, że ma misję dziejową, niestety nikt inny już w te bzdury nie wierzy. Najlepiej by zrobił, aby wyemigrował, tam gdzie go nie znają. Tam mógłby dalej opowiadać bajki, o tym jak to własnoręcznie z pomocą tylko jego małżonki i dziatwy komunizm i SB obalił, polski Waligóra z siekierką na wiatraki, czy też Don Kichote. By skończył jak on, gdyby SB go nie popierała od 1970 roku aż do smutnego końca. Niech żyje nam towarzysz Leszek, tfu, towarzysz Bolek. Jeszcze Bolek nie zginął, póki dokumenty poginęły... P.s. By głupi rozumiał, że Bolek, czy też Lesio był wybrany przez komunę, gdy system się rozpadał. On zagwarantował im bezkarność, a sobie pozycję bohatera. Gdyby się go chcieli pozbyć mogli go szantażować jego szpiclowską przeszłością, ale to nie o to chodziło i dlatego Wałęsa został następcą Jaruzelskiego, Jeden król odszedł, drugi przyszedł, ale to ta sama dynastia. Komuniści i ich lokaje, czy też szpicle. Powynagradzali się majątkiem narodowym i mają się jeszcze lepiej niż za PRLu. Bz. Tylko podziwiać udaną strategię. Brawo, oklaski, kurtyna. Ps 2. Lotnisko Lecha Wałęsy, czas by zmienić nazwę, na prawdziwą „Bolka Wałęsy. Ps 3. Tatuś był Bolek. Jak zapytali o pseudonim, pseu-co, zapytał Wałęsa, no mata jakie tam imię, zapytał esbek, to sobie od razu Lolek przypominał, że Tatuś nazywał się Bolek, i radośnie zakrzyknął. Od dziś będę Bolkiem, nikt się nigdy nie domyśli! I jezdem! Ps 4. I mnie pod koniec lat 60-tych UB proponował współpracę. Byli bardzo mili, obiecywali ulgi na studiach, wyjazdy zagraniczne, pieniądze. Ja grałem na zwłokę, nie wiedziałem jak się odczepić, mówiłem, że się nie nadaję, bym się od razu wygadał, co u mnie na myśli to języku, ale się na nowo ze mną kontaktowali. Zapytałem kogoś z Milicji o tą ofertę. Powiedział mi, nie zgódź się, bo się nigdy nie uwolnisz. Jeszcze jedno spotkanie i mnie zostawili w spokoju. Można było odmówić, mieli dosyć chętnych Bolków beze mnie. Myślę, że wielu o tym marzyło, o łatwych pieniądzach, o karierze, o wyjazdach. Ja wolałem czyste sumienie, jak bym mógł tym ludziom na który kapowałem spojrzeć w twarz? Judasz się powiesił, ale Judasz miał sumienie. Nie wszyscy, na pewno nie Bolek, niestety sumienie mają. Na pewno go nigdy w spokoju nie zostawili, mając taki bicz na jego plecy? Podobno, wg książki, i Rosjanie jakiś bicz na elektryka mieli i dalej mają, wg Jelłcyna, cały, aż zbladł, gdy mu teczkę z KGB sprezentowali, może oni coś powiedzą? Ujawniony nie jest dla nikogo pożyteczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że był...zanim się \"nawrócił... i przeskoczył przez murek\". Nie czepiam się... czy był, czy nie był, swoje zrobił i to jest ważne. Po prostu nie lubię człowieka, jego zadufania, jego aroganckich odpowiedzi, jego traktowania siebie za pępek świata i te wypowiedzi... ja wiem, ja zrobiłem , ja wiedziałem, ja..., ja.... Ale \"nielubienie\" nie oznacza, że nie doceniam... mimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lech Bolek W.
ja obalilem komunizm! ja załatwiłem wejscie do NATO! ja załatwiłem wejscie do UE! a wy co zrobiliscie? obaliliscie flaszke!:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polecam....
SB007 masz rację w całości !!! Popieram każde Twoje słowo!!! Nic dodać nic ująć , jak to się mówi... Chociaż dodać z pewnością można wiele.... Nie każdy jednak z wypowiadających się na tym portalu zna przeszłość. Nie każdy zajmuje się polityką i nie każdy ogląda programy publicystyczne, ale... wypowiadać się pragnie. Polecam : http://video.informacje.int.pl/06/19/tw-bolek-falszywa-legenda/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SB007
Był. Tatuś się nazywał Bolesław,Wałęsa nie jest zbyt błyskotliwy, wziął imię tatusia jako pseudonim, a może to tatuś był Bolkiem? Problem, czy jest Bolkeim dalej. Z SB nie można się wypisać. Raz agent, zawsze agent. Komu dziś i co i na kogo donosi, to lepsze pytanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jerzy jaśkowski
A dlaczego do dnia dzisiejszego nie podaje się, że pierwsze kontakty z Informacją Wojskową miał Wałesa już w wojsku. Potem przez kilka lat był kapusiem w Gdańsku - Stogi. W 1970 r do 1975 był współpracownkiem UB -SB. Ok. Roku 1975 przejęła go ponownie Inforamcja Wojskowa. Jego kontaktem był niejaki Wachowski -kierowca [ podobnie jak Mikołajczyka] a prowadzącym komandor Wawrzyniak. Wartość książki to nie tylko pokazanie fragmentu życiorysu ale przede wszystkim spowodowanie - ujawnienie się pozostałości Informacji Wojskowej, tak nagle zmobilizowanej do akcji za Wałęsą. Wystarczy obecnie notować nazwiska tzw zwolenników Wałęsy aby zdać sobie sprawę ilu jeszcze agentów GRU -WSI znajduje się w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polecam....
Lechu cyt Jacek Kwieciński (2008-06-18 12:17:06) Leszek Zborowski, członek Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, opisał we wspomnieniach, jak pierwszy raz zetknął się z Lechem Wałęsą w czasie jednego z licznych spotkań Wolnych Związków w mieszkaniu Anny Walentynowicz: ?spotkanie z Wałęsą w tamtym czasie nie stanowiło wydarzenia godnego szczególnego zapamiętania. Był postacią zupełnie bezbarwną i nieciekawą. Nie miał poglądów sprecyzowanych na tyle, by mogły stanowić podstawę do średnio chociażby interesującej rozmowy. Był częścią naszej niewielkiej grupy kolporterów i drukarzy WZZ?. Wałęsa cieszył się większym poparciem liderów związku niż jego ?drugiego szeregu?. WZZ adresowały swą działalność do środowiska robotniczego Wybrzeża, ale brak było w ich grupie autentycznych robotników. Postanowiono tę sytuację zmienić, dopisując do składu Komitetu Założycielskiego m.in. nazwisko Wałęsy (a także np. Jana Karandzieja). Ani jeden, ani drugi z samym założeniem WZZ nie miał nic wspólnego. Wałęsa był dla liderów WZZ kandydatem wymarzonym. Robotnik, ojciec wielodzietnej rodziny, i co najważniejsze ? pracownik wyrzucony ze Stoczni Gdańskiej. Mógł służyć wręcz za związkowy plakat reklamowy, nawet jeśli nie należał do najaktywniejszych ? w akcjach ulotkowych czy też obrony związkowych kolegów. Na jednym ze spotkań w mieszkaniu Joanny i Andrzeja Gwiazdów Wałęsa poruszył temat Grudnia ?70 i wyznał niespodziewanie, że podczas ówczesnego zatrzymania przez SB identyfikował na pokazanych mu zdjęciach i filmach stoczniowych kolegów. Wypowiedź ta została zarejestrowana na taśmie magnetofonowej. Była jego pierwszą, ale nie ostatnią dotyczącą współpracy z SB ? z tym, że potem zmieniał wielokrotnie szczegóły swej relacji. Wówczas o podpisywaniu żadnych papierów nie mówił. Liderzy grupy przekonywali, że skoro sam to powiedział, zapewniając, że jego działanie było krótkotrwałe, należy o tym zapomnieć i oceniać go przez pryzmat jego późniejszych zadań. Wśród szeregowych członków WZZ wyznanie to wywołało jednak szokujące wrażenie ? chodziło przecież o denuncjowanie, z czego wynikły potem dla nich poważne konsekwencje. Ówczesne oświadczenie Wałęsy jest faktem. Chyba że założymy, że wszyscy świadkowie zmówili się, powodowani jakąś wczesną, niesłychaną nienawiścią wobec Wałęsy. Późniejsze jego wściekłe ataki na wszystkich świadków nie zmieniają sytuacji. ?Kłamstwa o jego rzekomej współpracy? pochodzą od niego samego. Sprawę tę rychło przysłoniły przygotowania do Wielkiego Strajku, ale między szeregowymi członkami WZZ a Wałęsą powstał pewien dystans. Późniejsze wydarzenia spowodowały tylko jego wzrost, a w czasie samego strajku, wobec zachowania Wałęsy, sięgnęły rozmiarów kryzysu. Tymczasem przygotowania szły pełną parą. Zrobiono ulotki. Żądano na nich po pierwsze podwyżek, po drugie przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz, a także upamiętnienia specjalnym pomnikiem ofiar Grudnia ?70. Wbrew później pojawiającym się twierdzeniom, w punkcie drugim nie było mowy o przywróceniu do pracy także Wałęsy. Wręcz prosiło się o to, ale Wałęsa się nie zgodził. Nie uczynił tego z powodu jakichś obaw, ale dlatego, że wówczas, na pięć przed dwunastą, zaczął raptem przekonywać wszystkich, by strajku nie organizować. Doszło do kłótni. Wałęsa nie chciał, aby jego nazwisko znalazło się na ulotce, bo nie chciał samego strajku. Wiedzą o tym tylko ci, którzy byli wówczas w centrum wydarzeń. Wałęsę trzeba było wtedy, gdy wszystko zostało już ustalone, przygotowane, a kilkadziesiąt osób nie miało żadnych wątpliwości, gorąco przekonywać, aby strajk zorganizować. Jego ? wyznaczonego na strajku przywódcę, później opowiadającego, jak sam ?przy skromnej pomocy papieża i niejakiego Ronalda Reagana obalił komunizm? ? pisze autor wystąpień. Wałęsa usunął się wówczas w cień i wypłynął ponownie w czasie samego strajku. Jednak szeregowi członkowie akcji przestali już na niego liczyć. Przyszłe wydarzenia potwierdziły te obawy. Spóźnienie się Wałęsy na strajk motywuje on słynną koniecznością przeskakiwania przez płot. Brzmi to dziwacznie ? bo przed nim znalazło się w stoczni wiele osób niebędących pracownikami zakładu. Nie mieli żadnych trudności z normalnym wejściem do stoczni. W każdym razie Wałęsa znalazł się w końcu w stoczni i przyłączył do strajkujących, z których trzech należało do WZZ. Wzniósł parę okrzyków i już stał się przywódcą. Mało kto jednak wie, co wydarzyło się potem. Wszyscy byli zgodni, że zasadniczym elementem akcji jest obieg informacji, zwłaszcza że zaczęły już strajkować inne zakłady. Należało jak najszybciej uruchomić stoczniową drukarnię. Wałęsa jednak kazał drukarnię zamknąć i postawił przed nią straż. Do dziś nie wytłumaczył tej zdumiewającej decyzji. O jakiejś ?pomyłce? nie mogło być mowy. Rozpoczęto więc przewóz ulotek ze Stoczni Gdyńskiej, próbowano tego nawet drogą wodną, bo część kolporterów została zatrzymana i pobita. Drukarnia w Gdyni została natychmiast otwarta. Ta w Gdańsku była przez tydzień zamknięta. Autor wspomnień wraz z kolegami musiał uczyć stoczniowców prymitywnej metody wydruku z użyciem wałków. To wówczas związkowiec Andrzej Butkiewicz, mówiąc o Wałęsie, powiedział kolegom niemal proroczo: on położy ten strajk. Wałęsa uczynił to już trzeciego dnia, działając w całkowitej sprzeczności z wcześniejszymi ustaleniami. Późniejsze tłumaczenia, że zachował się tak, bo dyrektor dołączył do negocjujących osoby z dyrekcji, nie brzmią przekonująco. Wałęsa (i stoczniowcy) byli już w pełni panami sytuacji. Na zgodę dotyczącą wyłącznie podwyżek mógł się po prostu nie zgodzić. Zwłaszcza że chodziło wówczas także o solidarność z innymi, mniejszymi zakładami. Po rozmowach w dyrekcji Wałęsa z wielkim zapałem otworzył okno, oświadczając, że strajk jest wygrany, bo uzyskano podwyżki, i wszyscy mogą iść do domu (uzyskano też zapewnienie dotyczące tablicy ? zamiast pomnika ? ku czci ofiar Grudnia ?70 i to było wszystko). Sprawa przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz też nie została załatwiona przez Wodza. To grupa stoczniowców zmusiła dyrektora do wysłania po nią samochodu. ?Pogromcę komunizmu? całkowicie zadowoliły podwyżki. Spełniły się najgorsze oczekiwania młodych związkowców. Wałęsa rozbił strajk i zniknął. Sytuacja stała się dramatyczna. Tylko dzięki młodym dziewczynom z WZZ i Ruchu Młodej Polski, a zwłaszcza Aliny Pieńkowskiej, która z ogromną determinacją przekonywała ostatnią grupę stoczniowców do pozostania, udało się sprawić, że strajk nie upadł definitywnie. Wałęsy już to nie interesowało. Gdy rankiem do stoczni zaczęli przybywać pracownicy (a także delegaci innych zakładów), sytuacja była krańcowo niejasna, a nawet dramatyczna. Panował chaos. Anna Walentynowicz stanęła na wózku i robiła co mogła, by skłonić stoczniowców do kontynuowania akcji. Wtedy do Bogdana Borusewicza przyszła grupa młodych stoczniowców. Byli skłonni strajk kontynuować, ale jak powiedział jeden z nich, ?ludzie za babą nie pójdą?. Zaczęto wybierać nowego przywódcę strajku, ale kłopot był w tym, że większość członków WZZ stała na czele akcji protestacyjnych w innych zakładach. Z gdańskiego Przymorza przywieziono Jana Karandzieja. Znaleziono kilku innych. Zaczęto dyskutować, kto będzie najlepszym kandydatem. I wówczas, nagle, pojawił się znowu Wałęsa. Kolegów z WZZ nie był już w stanie niczym zaskoczyć. Skłaniano go jednak do tego, aby chociaż przemówił do ludzi, do czasu wyboru przywódcy. Odmówił zdecydowanie, i to dwukrotnie. Ktoś z tłumu krzyknął, że jest agentem. Było wielu świadków tej sceny. Jak opisuje autor wspomnień, niezwykle zdenerwowany Bogdan Borusewicz [niewykluczone, że dzisiaj zdarzenia te by bagatelizował ? J.K.] przypomniał Wałęsie, co w przeszłości zrobiły dla niego WZZ i że jest im winien przynajmniej tyle, by ratować strajk, który rozbił. Wałęsa raz jeszcze odmówił. Ale w tym momencie na placu było już wielu stoczniowców. Nie rozumieli, co się dzieje. Po dłuższym zamieszaniu ktoś wepchnął Wałęsę na wózek, a z tyłu zaczęto skandować jego imię. Nie miał już wyjścia. Wkrótce ponownie był ?wodzem?. Członkom WZZ pozostało już tylko pilnować, by nie rozbił strajku ponownie; i rzeczywiście także później doszło do wielu incydentów. Reszta jest znana. Powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. A fama Wałęsy, także poza Wybrzeżem, a nawet Polską, stale narastała. Tylko zorientowani wiedzieli, jak było, i ich, delikatnie mówiąc, nieufność do Wałęsy pozostała już na stałe. Jednak dla wielu milionów stał się już symbolem, wielkim rewolucjonistą. Sytuacja była nie do naprawienia. Po zakończeniu strajku odbyło się zebranie członków WZZ. Wałęsa oczywiście nie przybył. Zgoła jednogłośnie zażądano od liderów, by natychmiast wycofali Wałęsę z przywódczej roli tworzącej się ?Solidarności?. Jednak wobec percepcji w kraju nie było to już realne. Grupa kilkudziesięciu osób dokładnie znających sprawę nie liczyła się. Liczyła się Polska, miliony, które ani wydarzeń, ani zachowania Wałęsy nie znały. Usunięcie ?rewolucjonisty wszech czasów?, ?przywódcy ponad przywódcami? oraz ?antykomunisty nr 1? (sic!) mogło tylko zaszkodzić sprawie, wciąż na terenie całej Polski niepewnej. A Wałęsa, już niezwykle mocny, rozpoczął nie tyle dalszą walkę z komunizmem, ile usuwanie z gdańskiej centrali wszystkich potencjalnych rywali ? członków WZZ, prawdziwych organizatorów Wielkiego Strajku, najbardziej zasłużonych, bo początkowych, faktycznych twórców Sierpnia. Niektórych mógł tylko usunąć na boczny tor, ale czystka, niekiedy dokonywana niezmiernie brutalnie, w zasadzie bez jakichkolwiek pretekstów ? powiodła się. Wydaje się, że w tej chwili jest mniej istotne, czy Wałęsa (jak się chwalił wobec przedstawicieli MSW w 1982 r.) ?wyrzucił wszystkich, którzy się wam nie podobali?, czy też po trupach dążył do jedynowładztwa. Pozbywanie się znanych osób połączone było z jednoczesną ich dyskredytacją, także na przyszłość, na stałe. Wałęsa rychło rozpoczął też inną działalność, o której motywach można tylko spekulować. A mianowicie zatrudnianie na wyższych stanowiskach oczywistych dla wszystkich ubeków. To był nie tylko Wachowski, ale wiele innych osób. Przeciw zatrudnieniu niejakiej Celejewskiej (na stanowisku szefa kadr) zaprotestowała cała Komisja Zakładowa MKZ (ok. 130 ludzi). Wałęsa po prostu Komisję rozwiązał. Owa Celejewska współpracowała potem ochoczo z komunistycznymi służbami likwidującymi majątek ?Solidarności?. Gdy autor wspomnień po zakończeniu stanu wojennego odbierał od niej dokumenty, zapytała z przekąsem: no i co, panie Leszku, warto było dla tej ?Solidarności? tak się poświęcać?. Wałęsa uwielbiał z jakichś przyczyn otaczać się podobnymi ludźmi. A usuwać i obrzucać wyzwiskami tych, którzy tworzyli wolny ruch związkowy. (Robił to i za czasów swej prezydentury). Dalsze koleje losu Wodza są znane. Warto jednak to krótkie, ale istotne, bo ukazujące moment ?narodzenia legendy? wspomnienie uzupełnić paroma uwagami. Mimo burzliwości i zmienności tych losów ? zawsze wszelako, jak na pogromcę komunizmu przystało, w różnych latach i okresach demonstrował swą niechęć do antykomunizmu (aż do czasu, gdy uznał, że pożyteczne będzie określanie się, jako pogromca komunizmu; okres apelowania o tzw. przyśpieszenie był wyłącznie oportunistycznym chwytem). We wstępie wspomnień autor formułuje trzy podstawowe tezy. Po pierwsze stwierdza, że nie czuje się odsunięty, niedoceniony, lecz zadowolony z życia i ze wspomnień, które zachował (mieszka obecnie w USA). Ten standardowy argument wielbicieli fałszu uznaje, słusznie, za ?żałosny?. Po drugie rozprawia się, nazywając rzecz wprost, z mantrą: ?nawet, jeśli Wałęsa coś w przeszłości przeskrobał, to późniejsze zasługi? itd. Owe twierdzenie o ?późniejszych zasługach? nazywa podstawą sporu. I nie chodzi tu nawet o jakieś esbeckie związki Wałęsy, epizody czy nie epizody ? ale o ogólną ocenę i charakteru, i działań Wałęsy. W czasach, które opisuje, i potem. Wreszcie uwaga podstawowa: ?Solidarność? to nie Wałęsa. Nigdy nią nie była i post factum się nie stanie. ?Solidarność? to było dziewięć milionów Kowalskich i tysiące dziś bezimiennych bohaterów. Chociażby Wałęsa swe niebotyczne ego jeszcze powiększył, nie sprawi, bo sprawić nie może, by zostało to zmienione na hasło: ??Solidarność? równa się Wałęsa? lub zgoła: ?Niepodległa Polska to Wałęsa?. Nawet gdyby tysiące klakierów, niekoniecznie z miłości do Wodza, powtarzało to codziennie. Patentowany nonsens pozostanie nonsensem. Chociaż należy się obawiać, że przyszłe pokolenia zaakceptują go z całym dobrodziejstwem inwentarza. Wszelako jeszcze żyją ci, którzy od podszewki pamiętają tamte czasy. W tym samym numerze ?Arcanów? (lipiec?październik 2006), gdzie umieszczono stenogram rozmowy Wałęsy z reprezentantami reżimu w listopadzie 1982 r. (omówiłem go jakiś czas temu pt. ?Dobrze żyłem ze Służbą Bezpieczeństwa?), przedstawiono fragment wspomnień Leszka Zborowskiego, od 1979 r. członka Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, o Wielkim Strajku w sierpniu 1980 r.; autor znajdował się wówczas w centrum wydarzeń, był bezpośrednim obserwatorem poczynań Lecha Wałęsy. Dlaczego omawiam wspomnienia Leszka Zborowskiego? Otóż dla wiedzy. Nie chodzi mi przy tym, co zresztą stwierdzam w tekście, o wykazywanie takich czy innych powiązań Wałęsy. Wówczas czy potem. Istotne jest natomiast ukazanie jego zachowania w czasie największej próby. Było zapowiedzią wszystkich jego późniejszych posunięć. Tłumaczy bardzo wiele. A pozostaje praktycznie nieznane. I czy było powodowane obawą przed ujawnieniem jakiegoś papierka, czy czymś gorszym, lub jego przyczyną było tchórzostwo, analfabetyzm polityczny bądź maniakalna megalomania, oceny tej postaci nie jest w stanie zmienić. Nie mam zamiaru ani chęci podważać legendy czy też symbolu. Już dawno stwierdziłem, że to rzecz beznadziejna. Chociażby Wałęsa popełnił jeszcze dziesiątki szaleństw, a jego kompleks ważności i wyższości wzrósł jeszcze bardziej, symbolem pozostanie. Także za granicą, która praktycznie nie zwraca uwagi na nasze wewnętrzne awantury. Doskonale wiedzą to i ci, którzy rzekomo broniąc Wałęsy (obrzucanego przez nich najgorszymi wyzwiskami, gdy na krótko wystąpił przeciw Michnikowi i Towarzystwu), walczą w istocie o panowanie nad pamięcią, czyli o władzę. To jednak pozostawiam dziś na boku. Obiecywałem spory czas temu nie pisać więcej o Wałęsie. Wydawało mi się, że poza tym, iż jest to zawracanie kijem Wisły, on sam kompromituje się wystarczająco. Jednakże, kiedy jako pretekst czy nie pretekst akcji o większych, szerszych celach zaczęto nagle bełkot Wałęsy brać poważnie, nobilitować, nie mogłem nadal milczeć. Stał się ?autorytetem? z prostej przyczyny ? bo jest przeciwnikiem Kaczyńskich. Gdyby był ich zwolennikiem, nawet najmniejszej awantury by nie było. Zdenerwował mnie też refren tych, którzy bronią prawdy, ale podkreślają zarazem niezwykłe, niebotyczne, trudne do wymierzenia zasługi Wałęsy. Lub wręcz nazywają go ?ojcem?. Cytowane wspomnienia potwierdza wiele źródeł. Mówią chyba same za siebie. Nie spowodują zmiany zdania tych, którzy wówczas z oddali czy też z zagranicy uznali raz na zawsze, że Wałęsa to bohaterski przywódca, który niemal jednoosobowo utworzył ?Solidarność? i zmienił bieg wypadków. Legenda pozostanie legendą. Nic to. Wiedza, prawda ? chociażby były ulotne i mało się zmieniły, są wartością samą w sobie. Jak są ulotne, przekonamy się zapewne za rok, gdy będzie się obchodzić 20-lecie odrodzenia ?Solidarności? (a może nawet 20-lecie osobistego sukcesu ?wielkiego przywódcy?, który doprowadził do pojednania z komunistami). Nikt już nie pamięta, że reżim nie zgodził się wówczas na reaktywowanie ?Solidarności?. Powstała nowa, od nowa rejestrowana, już w pełnej krasie, bez elementów niekonstruktywnych, za to z udziałem tych, których Zjazd ?S? w 1981 r. do żadnych władz związku nie dopuścił ? Michnika, Geremka itd. Pozwolę sobie niejako przy okazji na parę osobistych uwag. Moje zaufanie do Wałęsy trwało niezwykle krótko. Pamiętam, jaki byłem wściekły nie tylko dlatego, że ów Nobel był o rok spóźniony, ale głównie z tego względu, że przyznano go Wałęsie, a nie NSZZ ?Solidarność?. Później obserwowałem zachowanie Wałęsy np. po śmierci księdza Jerzego. Deklarowanie przed częściowymi wyborami 1989 r. pospołu z Jaruzelskim potrzeby karczowania chwastów ? szczeniaków wykrzykujących niezrozumiałe hasła antykomunistyczne, czyli zdaniem Wałęsy anarchistów. Rządy Mazowieckiego (i wybranego głosami solidarnościowego OKP prezydenta Jaruzelskiego) były dla kogoś, kto pragnął dekomunizacji kraju i przynajmniej odrobiny tak niezbędnej wówczas śmiałości politycznej ? koszmarem. Głosowałem więc na Wałęsę, sądząc, że chociaż trochę coś się w tym względzie zmieni. Pochlebiam sobie jednak, że granicy nie przekroczyłem ? tj. Wałęsy nie opiewałem. Leitmotivem mej ówczesnej publicystyki było hasło: ?każdy tylko nie Mazowiecki?. Mimo to na łamach pisma LDP ?Niepodległość? rozgorzała polemika. Niektórzy koledzy profetycznie stwierdzali wprost ? ?Przecież Wałęsa zdradzi?. Nie sądzę jednak, by ktokolwiek przypuszczał, że prezydentura Wałęsy będzie tak makabryczna, najgorsza z możliwych. Pogodził się rychło z Michnikiem i towarzyszami, otoczył ubekami. Postać Wachowskiego była sygnałem jednoznacznym (dwie udokumentowane książki na jego temat też już są zapomniane). Złota szabla dla politruka Kołodziejczyka, postawa wobec baz sowieckich ? nie warto wymieniać więcej. Wielki protest przeciw rządom Wałęsy nie był udziałem Kaczyńskiego i paru sfrustrowanych polityków. Kto zna Warszawę, pojmie jego rozmiary ? gdy czoło pochodu składającego się z ludzi z całej Polski docierało do Belwederu, jego koniec znajdował się jeszcze na placu Trzech Krzyży. Zamiast dokonać dezubekizacji, dekomunizacji, Wałęsa zamazał do reszty wszystko. A ja już w ?GP? nr 1 napisałem, co sądzę o Wałęsie. M.in. zauważyłem, że w tak nietypowym miejscu, jak dedykacja książki ofiarowanej Gierkowi, de facto przyznał się do ?incydentu?. I chociaż nie przypuszczałem, że Polacy w większości zezwolą Kwaśniewskiemu rządzić dwie kadencje, przyznam bez najmniejszego wstydu, że wybory między nim a Wałęsą ? zbojkotowałem. Nigdy już i w żadnych okolicznościach na Wałęsę bym nie zagłosował. Zresztą, ile głosów otrzymał podczas ostatniej swej próby ? 1 czy też 1,5%? Wydawało się, że przynajmniej za życia pokolenia, które jeszcze coś pamięta, jakieś elementarne proporcje, elementarna ocena wydarzeń 1980, 1981 czy też 1989 r. została przywrócona. A tu raptem okazało się, że Wałęsa na powrót jest ?autorytetem?. Nie zamierzam ?specjalizować się w Wałęsie?, bo ? napiszę coś zapewne wbrew zgoła wszystkim ? nie jest moim zdaniem tego wart. Ale w chwilach takich jak obecna od prawdy uciekać nie zamierzam. Natomiast do zmiany zdania o osobie rzekomego ?pogromcy komunizmu? nikt i nic mnie nie skłoni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja w kwestii formalnej
Wałęsa vel Bolek nie przeskoczył płotu tak po prostu. Milicja przywiozła Go motorówką:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlaaaaczego
skończyła się dyskusja ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TW Bolek
Cisza bo wszyscy się wystraszyli Bolka, może kapuje dalej, a może podsłuchuje. Bolek się nie poddaje, bolek dziń i noc pracuje. Teraz robi listę wszystkich buntowników, będą na czasie karani. Jak tylko Bole ujawni, kto był Bolkiem. Chowajcie się, rebiata, bo Ruski sa w drodze. SB i KGB, chowhmy się, bo grozi Polsce zagłada ze wshodu, amoże z zachodu. Tylko Bolek może nas, jak zwykle uratowaź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
włączyłem youTubę i muszę przyznać materiał niebywale mocny. A tak poza tym pan Lech Wałęsa w żaden sposób nie może zrozumieć że jako prezydent był prowadzony na sznurku przez WSI i inne służby PRL-owskie, a jak był się wszystko uspokoiło to go kopli w żopu i wybrali sobie swojego na dwie kadencje. Wałęsa zrobił to co mu kazali i dość, paszoł won.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×