Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość elewacja
Dzięki Zielonaaa, wygląda na to, że obie jesteśmy na odwyku, z tym, że ja świeżo. ( dziś 5 dzień) Najgorsze jest to, że nie mogę zrobić tego co powinno robić się w takiej sytuacji- zająć się czymś, wychodzić, nie mieć czasu. Otóż z pewnych względów muszę siedzieć na tyłku w domu i martwić się też innymi sprawami. Niech to! No cóż, chyba diablica ze mnie., Rok temu zerwałam z X a teraz z Artystą. W obu wypadkach wkurzyło mnie coś podobnego- coś, co nazywam " pełzającym rozstaniem"- powolne wycofywanie się z relacji. Do szału mnie doprowadzają takie męskie zachowania. Na razie to sama nie wiem co ze mną, niby łudzę się, że Artysta za mną zatęskni i jednocześnie mam napady takiego trzeźwego spojrzenia, pogodzenia się z tym, że to przeszłość. To bardzo chwiejny stan, muszę to jakoś przejść, ale jedno mnie pociesza: cokolwiek się zdarzy - będzie dobrze. To na razie, odezwę się za tydzień i zdam relacje jak mi poszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry kolezanki, Wracam w dobrym nastroju, czytam nasza stronke i widze ze tu CZARNY nastroj sie zrobil. Elewacja, przykro mi ze nie bylo mnie kiedy potrzebowalas pomocy :( wiem jak sie czujesz kiedy serce boli ale Zielona ma racje tylko CZAS tu pomoze!!! Przytulam ciebie wirtualnie. Co do tego ze on teskni to jestem pewna ze tak, po tym jak czytalam bloga faceta ktory opisywal swoje przezycia z najlepsza kolezanka swojej zony, duzo pisal o swoim uczuciu. Ale jak on to powiedzial, to co w sercu to nie na ustach :( A w zwiazku z tym ze jestes 'uwiazana' w domu nakup sobie kobiecych 'szmatlawcow'. Sproboj rozwiazwac krzyzowke, albo sudoku, albo KenKen. Ogladaj jakies komedie, programy na wesolo. Wiem ze nie jest latwo 😘. Zielona a jak u ciebie? A propos mnie, to nie bylo mnie w pracy. Mielismy tak zwany dlugi weekend, wzielam dodatkowo wolny piatek i razem z poniedzialkiem mialam prawie miniaturowe wakacje. No i mialam labe:D) Pojechalismy z rodzina pod namioty ... pogoda nam bardzo dopasowala, bylo wielu ludzi miedzy innymi byl tez on :) Pierwszego dla niego wieczoru mowil ze jest strasznie zmeczony i pojdzie wczesnie spac. Bylo ognisko i kiedy jego zona poszla do namiotu, moj maz i dziecko tez, to on nabral dziwnej energii i zostal przy ognisku...imprezka przeniosla sie na plaze a on targal za soba, swoje i jego zony krzesla, zazdrosnik jeden mnie pilnowal bo ja rozmawialam z innym facetem :D) Mimo swojego ogromnego zmeczenia nie odstepowal mnie na krok. Na koniec okolo 2 nad ranem, wracalismy z plazy do swoich namiotow. Bylismy sami i prawieze zlamalismy nasze ‘zelazne’ zasady. Bylo milo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Och, Było- Minelo- pocieszyłaś mnie, szczerze :) U Ciebie taka hamowana słodycz- nie jestem zazdrosna, wręcz przeciwnie- to dla mnie dowód, że można nosić ukrytą miłość w sercu nie ranić się. Na razie nie chce mi się pisać czemu pękłam i zerwałam. Próbował wykonać jakieś chaotyczne ruchy przez godzinę po rzeczonym zerwaniu - najpierw średnio przyjemny komentarz, potem nie wiedział sam co powiedzieć, następnie pogodził się by złożyć mi propozycję romantyczną. I zamilkł na dobre. I ja też. Wczoraj było ze mną krucho a dziś- czy zwariowałam?- nagle poczułam dziwną siłę, niemal radość. Może to wolność? Może poczucie niezależności i godności własnej? Nie wiem co i czy to nie jakiś podstęp mojej podświadomości. Boję się, że zlecę w dół, bo jednak TAKI adorator czasami wydawał mi się najbardziej romantycznym księciem ze snu. Ale strasznie- przepraszam za słowo " dupowaty". Z tego powodu na pewno uznał teraz, po raz kolejny, ze to jego wina ( słusznie), taki jego los, że jak zwykle schrzanił wszystko ( mówił mi o tym nie raz) Ma strasznie niskie poczucie wartości- dlatego nie chciałam zrywać z nim, dawać mu powodów do dołów i samopotwierdzenia. No, ale nie dałam rady. On jest przykładem faceta, który jest nieszczęśliwy na własne życzenie. Próbowałam to jakoś zmienić, ale nadmiarem pychy byłaby wiara, że ja to uczynię. Guzik zmienię, on jest już stary i uformowany. Było nam cudnie chwilami- ale skąd ta radość we mnie dziś? Ja myślę, że odtrułam się z jego toksyn. On mnie próbował na koniec zarazić swoim smutkiem i nihilizmem. Mam nadzieję, że da sobie radę i że to co pisał o myślach samobójczych to tylko taka gadka nałogowego neurotyka- nihilisty. Pa! Dzięki ze jesteście Ok, to znikam i ciekawa jestem czy za tydzień też będę tak gadać jak dziś, bo coś mi się wydaje, że jeszcze zaliczę kilka nawrotów :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
bylo-minelo a masz jakies namiary na tego blooga, chetnie poczytam o jakims facecie co ma uczucia ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Elewacjo jeszce wszystko przed Wami, to artysta ...uciekłas więc zaraz zacznie Cię gonić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zobaczcie sobie tego bloga, ja ciagle go czytam, bo facet ladnie i duzo pisze ale tez duzo jest o seksie :D) nazywa sie: Czy tak sie rodzi romas? Romans widziany oczyma mężczyzny. Zobacz jak się narodził, jak się rozwijał i ewoluował. Kto wie, może będziesz także świadkiem jego końca... http://narodzinyromansu.blox.pl/html/1310721,262146,169.html?14

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie
Dziewczyny polecam wam przeczytanie blogu,"zdrada ma zapach cynamonu" 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Hej dziewczyny zajrzałam na blogi :) cóż- nie moje klimaty. W dodatku pan nieco koloryzuje. Może celowo żeby nie rozpoznano go w tzw. realu. Ja to się nadaję chyba tylko do operetki z moją sprawą. U mnie jest tak: prostota, szczerość, naiwność . Ale też- dystans. Jednak! Ten dystans mnie ratuje, czyli kawałek własnego świata. Czasem mi ciężko , bo wiadomo- odwyk, ale czuję się silna, wolna i samodzielna. Nie potrzebny mi taki " pierdołowaty" facet żebym czuła się bardziej szczęśliwa czy więcej warta. No i tak- wypuściłam go, dałam mu wolność, niech robi z nią co chce. Bibi- piszesz, że on odezwie się. No, nie wiem. Raczej się zatrwożył, uciekł, stchórzył. To długa historia i oszczędzę wam analiz tego faceta. Oczywiście, że wybaczyłam mu wszystko, nie jest złym człowiekiem, nie chciał źle- ale ja nie chcę zatruwana przez niego co mu jasno wyłuszczyłam zawiadamiając, że wypisuję się z listy obecności. Nie jest mi źle, tylko czasem przypomnę sobie coś słodkiego, czułego i tęsknię. Ale niczego nie żałuję. Czyż to nie piękne? Rok temu to były jazdy... może dlatego że znacznie bardziej się zaangażowałam. Zielonaa- jak tam twój odwyk. Ostatnia faza "dystansu i uśmiechu" nadchodzi późno i trzeba chcieć. To najtrudniejsza próba, ale warto ją podjąć. Nie na siłę. Pisałam już, że ja rok temu od razu chciałam wskoczyć, mądrala na ten poziom. I nie poszło. Dopiero niedawno to się udało- ufff, co za ulga. Tego Ci życzę. Było- Mineło, napisz co u Was- szczęśliwych kochanków, którzy chyba naprawdę kochają się :))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Nie mam komu powiedzieć, wiec pisze tutaj- po prostu rozrywa mi serce z bólu, ale trzymam się i nie łamię, nie łapię za telefon, nie oglądam zdjęć ani wracam do jego twórczości. Nie słucham " naszej" muzyki, odganiam echa słów które powiedział. Wczoraj było dobrze- jakoś tak co drugi dzień mam nawrót. Oby przetrwać najgorsze, pa, zajmę się czymś, bo sfiksuję. No a już myślałam ze z górki... no ładnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, elewacja, jak to się mówi nie ma lekko!!! Najważniejsze, to sobie "poprzestawiać" w głowie. No przecież to my jesteśmy najważniejsze. Podoba mi się z blogu ( też czytałam fragmenty). " jeśli kochasz kogoś całym sercem-uszanuj jego wolność. Jeśli wróci- bdzie twój na zawsze. Jeśli nie- nigdy nie należał do ciebie" Uwierzyłam, że na nic moje starania, przyjęłam, te słowa za PEWNIK. Pozostawiam resztę losowi- "będzie, co ma BYĆ". I..... trochę lżej... Pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Hej Zielonaa, znam to powiedzenie- jest głęboko prawdziwe, choć wiem, że mogą zdarzyć się wyjątki gdy wypuszczony na wolność jest zbyt dumny. Jak słusznie zauważyłam mam dołki naprzemienne, albo lekka obojętność albo napad tęsknoty za człowiekiem ( nie tyle kochankiem, co człowiekiem) Czemu, czemu nie rozstajemy się z przyjaciółmi a z NIMI tak??) W nocy obudził mnie dźwięki sms'a. Napisał, że umiera beze mnie. I co ja mam z tym zrobić? Nie myślę o tym na razie, bo nieoczekiwanie w mojej rodzinie wydarzyło się coś smutnego- poważna choroba w najbliższym otoczeniu. Drżymy z niepokoju. Czekamy na wyniki badań, na diagnozę, ktoś cierpi, leży w szpitalu. Jestem zrozpaczona. Nie będę rozwijać tematu, bo nie chcę was dołować, ale moje rozterki miłosne od soboty po południu zostały wzięte w nawias. Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może MY lubimy cierpieć??? Zawsze lubiłam ROMNTYZM w literaturze ( jestem też romantyczką z natury). Jaka to była, piękna ta niespełniona miłość, a cierpienie jak uszlachetniało!!!! Czasami się zastanawiam nad swoją normalnością!!!!! Może tylko dlatego pragniemy, tak mocno czegoś, bo nie możemy nad tym zapanować.... a to co mamy...tak bez cierpienia, nudzi, nie jest ciekawe.... Same absurdy!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc kolezanki, No to przylaczam do was kobiety. Ja rowniez jestem na odwyku!!! Nie bede sie dzisiaj rozpisywac, ale po raz trzeci w tym roku 'zapomnial' zadbac o mnie i moje potrzeby. Dwa tygonie przed mu wyluszczylam czego sie spodziewam w zwiazku z 'okazja'. No i nie dal rady :( to byl jego wybor. Tez puscilam wolno od kilku dni ... ALE tym razem JA juz nie chce zeby on wracal. Mam chwile ze oddych mi sie lekko i chwile gdzie serce mi sie kroji. Byle do nastepnego dnia. Elewacja, rok temu moj m niespodziewanie znalazl sie w szpitalu a ja cala noc myslac o tym jak potrzebuje pocieszenia od mojego k. (mialam totalne klapki na oczach). Nad ranem tamtego dnia zadzwonilam do niego ALE nie dalo mi to satysfakcji ktorej sie spodziewalam :( Co przez to chce powiedziec to ze teraz nie jest dobry moment zeby odpisywac na sms'a temu facetowi. Niech sobie 'umiera' i juz. Ze wzgledu na kierownictwo nie moge wiecej na razie pisac, ale bede zagladac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie mysle..
nie warto robic zadnych gwaltownych ruchow , bo potem i tak wracamy ,lepiej wyciszac to stopniowo i doprowadzic do sytacji ze ze mozna zanucic sobie piosenke.."jestes to jestes a jak cie nie ma to tez niewielki kram"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Ojej, no to jest nas trzy na odwyku? Ponoć zakochanie to rodzaj uzależnienia podobne do narkotycznego- im dłużej " bierzemy" tym gorzej się odtruć. Jestem teraz bardzo zmaltretowana całą sytuacją wokół- nie dość, że na głodzie, to jeszcze martwię się o bliską, chorą osobę i nie bardzo mogę pomóc. Niech to... ( tu brzydkie słowo!) Zielonaa- ja nie chcę cierpieć. Może rzeczywiście wolę stan emocjonalnego pobudzenia niż smutku jaki mi zycie przyniosło ( kiedyś pisałam dlaczego, ale to nie usprawiedliwia mnie moralnie) On napisał, że popadł w straszne tarapaty i że mnie kocha a ja mu odpisałam jednym zdaniem " trzymaj się" i nic więcej. No, nie umiem ignorować kogoś, kto jest w sumie dobrym człowiekiem, tylko słabym. Może tak jak ja? Od tej chwili- cisza zapadła, może liczył na więcej? Było- Minęło- współczuję. Ale to nie koniec między wami. Jestem pewna- niech minie ci złość a zobaczysz. Na razie nabierz sił i poczucia wartości- nie możemy sobie pozwolić na to, żeby nas lekceważono- to rozumiem Nie napiszę trzymaj się, bo już to jemu napisałam i mogłoby mieć złośliwy wydźwięk ;), ale wiesz- ściskam i przesyłam dobre myśli, które, które, które- nie wiem skąd biorę! Wszystko się wali a ja mam dobre myśli. Może tak trzeba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja, jestes niesamowita :))))) Mimo twoich klopotow dajesz mi dobre rady, pocieszasz mnie 😘 Dziekuje z calego serca. Na dzisiaj wiem tylko jedno, jestem na niego ZLA. Nie potrafil docenic to co mial to teraz moze sobie powspominac i tyle :(((( Zielona, gdzie sie chowasz Romantyczko. Wyjrzyj na swiat i zobacz ze juz dzien na niebie. a slowa przytoczonej wyzej piosenki bede sobie nucic od tego momenu, jestes to jestes a jak cie nie ma to tez nie wielki zal!!! Jak sobie tak powtorze z kilka setek razy, to na pewno stanie sie prawda! ;D) Trzymajcie sie kobietki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja- nikt, nie chce cierpieć, nawet...ja! Napisałam tylko, że to takie romantyczne! Tobie głęboko współczuję, bo wiem ile znaczy troska i niepokój o najbliższe osoby- jestem z Tobą! Było- minęło- jesteś "zła"- rozumiem, rozżalona ale....to tylko facet, który patrzy "ogólnie" a nie widzi szczegółów. Znając Ciebie....wszystko ułoży się dobrze! Ty JEDYNA jesteś ROZWAŻNA I ROMANTYCZNA!!!! Ja się.....nie ukrywam ale.... wczoraj koło 15.00 miałam sms-a "chciałbym porozmawiać, jeśli trochę mi możesz wybaczyć". Wiecie co, ja jestem na najlepszej drodze aby było ok...półtora miesiąca...a On....? I odpowiedziałam Mu ....odesłałam Jego ostatniego sms-a do mnie ( nie wiem, czy Wam pisałam) " ***** ( tu moje imię) masz rację. Partnerek było dużo ale ja się nie zmienię. Nie chcę abyś się krzywdziła przeze mnie . W sobotę kazałaś mi wybierać więc za jakiś czas zadzwonię i zaczniemy od nowa z pominięciem pewnych sytuacji.." Nie wiem, jak to odebrał... ja pisząc to chciałam dać Mu do zrozumienia, że nie jest tak łatwo, "to działa w dwie strony". A poza tym .....chyba już "dobrze się czuję"....jestem silniejsza,....chciałam być bezwzględna, tak, jak On "wtedy"....miałam satysfakcję??? Nie wiem... Wiem jedno....czuję się DOBRZE!!! Nie, nie odezwał się od wczoraj do teraz!!! Przypomniał mi się wiersz... "Żuraw i Czapla"... WIECIE ,O CO CHODZI... Ona chce- On nie! Potem On się zastanawia ale... Ona już nie chce, potem Ona chce, a On nie i tak ..... ciągle..hahahahaha!!! No, grunt, to dobry nastrój.... Nie ukrywam, że czekam na c.d.n. ..... BYĆ MOŻE PA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Ooo, ale wieści! Zielonaa, nie chcę truć ani wymądrzać się, ale facet ma tupet. Odczekał, może chciał sprawdzić czy zmiękłaś, na ile zgodzisz się na jego warunki, bez ograniczania go? Nie wiem jak to oceniać, ale dzieje się... Wiesz, odesłanie tego sms' a z akurat tym tekstem o jego " wolności" to on mógł odczytać jako ultimatum. Nie wiem... Stawiasz mu jakieś warunki czy chciałaś mu przekazać, że zranił cię ten sms- sposób w jaki postawił sprawę, jego wycofanie się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja- chciałam, żeby wiedział, że nie może mnie mieć akurat wtedy i tylko wtedy gdy ma ochotę. Aby wiedział, że tak łatwo nie wybaczam, że już nie ma u mnie takich względów, jak kiedyś, że nie można tylko brać.... A poza tym mam satysfakcję, że mogłam Mu odpłacić tym samym. Nie wiem jak bardzo chciał ze mną rozmawiać ale.... jeśli bardzo, to musiało Go to zaboleć i....DOBRZE!!!!! Myśli o Nim już nie wypełniają mi każdego dnia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do tego wszystkiego, chodzi o mnie.... jeszcze nie jestem GOTOWA aby traktować Go tylko jako KUZYNA. Sama widzę, że jestem na najlepszej drodze i nie chcę już tego zmieniać! Jeszcze mam obawy, że gdybym teraz zaczęła z Nim rozmawiać, mogłoby wszystko wrócić (nie wiem jak u Niego )! A ja już nie chcę "powtórki z rozrywki". Myślę, że mogłam Go urazić tym sms-em... przecież to zodiakalny Lew! Odpowiadając Jego słowami chciałam Mu dać do zrozumienia, że nie zasługuje nawet na moje słowa. Jest inteligentny bardzo i myślę, że to zrozumiał. Gdy byliśmy "razem"- rozumieliśmy się bez słów i wie na co mnie stać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Słusznie, pewnych słów nie da się cofnąć, szczególnie chłód i wyniosłość potrafią skutecznie zamordować zaufanie. Nie ufaj mu. Pewnie milczy bo nie wie co powiedzieć, mam tylko nadzieję, że nie odebrał swoich zwrotnych słów jako ultimatum kontaktów. Ale skoro jak mówisz- rozumiecie się bez słów, to trafnie odczytał, że przegiął i wtedy i dziś. Zielonaa- wiesz, masz teraz jakiś rodzaj satysfakcji- to mnie bardzo cieszy. Może to małostkowa radość- że on wymiękł, chciał żebyś mu wybaczyła- ale to podnosi to nadszarpnięte poczucie godności. Pamiętam jak biło moje serce, gdy odezwał się X.... U mnie też dzieje się, a może toczy- bo powoli. Trochę poprawy w stanie chorego, ale ciągle niepewność jutra. Jestem zmęczona ale staram się nie upadać na duchu. Nie wiem co czuję do Artysty- to mnie męczy i szarpie mi duszę. Kiedyś mnie cieszył, teraz martwi. Chciałam zerwać gwałtownie, odcierpieć a on jest. Jest i wcale nie zabiega o mnie, twierdzi że kocha. I nic z tym nie robi- jest takim pierdołą, że nie zdobędzie się na to, żeby przyjechać do mnie albo choć zadzwonić. Wczoraj wymieniliśmy ze sobą kilka zdań, ale żadnej ulgi u mnie. Może on nieco uspokojony, że NIE jest zabawką. Bo nie jest. No, ale to nie ma sensu. Chyba to związek z tych co to się długo wloką, rozpadają, szarpią aż do zmęczenia ( wypalenia) Ja nie znoszę czegoś takiego. Z nim nie da się szczęśliwie być, wspierać, cieszyć a tego mi trzeba. Kogoś kto mnie będzie energetyzował. Było- Minęło- co u Ciebie? Napisz- czy powiedziałaś mu że jesteś rozżalona? Była jakaś kłótnia? Jakieś decyzje? Czy sama w sercu postanowiłaś iść na odwyk? Napiszcie coś, bo mi dziś tak smutno... czeka mnie też pilny wyjazd w niemiłej sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja- spójrz na to wszystko z innej strony.... Jesteśmy takie ( no, cóż), kochamy mężów ale nie lubimy "pustki" obok siebie, jesteśmy w jakiś tam sposób bigamistkami. A Artysta, w jakiś sposób wypełnia tę Twoją "pustkę". I proza życia nie jest prozaiczna. On ma taki charakter i musisz to zaakceptować- znasz Go, więc wiesz, że inny nie będzie. Jak długo będzie Cię mimo wszystko fascynował i brutalnie nie ranił.... niech BĘDZIE, bo myślę, że dobrze, że Jest. W końcu nikt nie jest doskonały! Pa- trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Może masz rację. Może chodzi o te emocje, sekretne życie i poczucie więzi i zapełnienie pustki jaka powstała w moim życiu wskutek pewnych niezależnych ode mnie wydarzeń. Inni w mojej sytuacji wpadają w depresję. Nie wiem co lepsze- być ofiarą czy próbować ratować się w taki szarpiący sposób. Inna rzecz - ze gdyby on mieszkał tu gdzie ja, to romans byłby z tego szalony, już widzę jak puszczają nam hamulce. A tak to wzdychamy sobie, czasem odezwiemy się, już minęła era maili i telefonów. Rzadko jakiś znak, czasem zryw. Pewnie to umrze śmiercią naturalną. A może nie? Teraz oboje jesteśmy w stanie zawieszenia- on mnie poranił, ja jego- a jednak tęsknimy za sobą. Uczę się ciągle czegoś nowego. Może teraz godzenia się z tym, że nic nie zmienię i muszę się zdać na czas. Czas to jest lekarzem i sędzią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzien dobry KOLEZANKI :) te sesje z wami sa o 100% lepsze niz z jakimkolwiek psychologiem!!! Dziekuje ze jestescie 🌻 Przeszlo trzy tygodnie temu, przypomnialam jemu o nadchodzacej 'uroczystosci'. Powiedzialam mu ze powienien nadrobic to co spieprzyl na poczatku tego roku. Nic mi wtedy nie odpowiedzial. Wylozylam facetowi w kilku rozmowach ze jezeli nie spelni mojego zyczenia, to nasza znajomosc bedzie nalezala do przeszlosci :(((( No i nalezy do przeszlosci:( Na razie, przeszlo tydzien, ex sie nie odzywa, on czeka az 'burza' minie i zaczne go na nowo tolerowac. Wiem ze on na pewno bedzie dzwonil. A ze nie moge sie bawic w ignorowanie dzwoniacego telefonu mam przyszykowana mowe na temat naszych roznych oczekiwan. Wiem ze bede bardzo cierpiec, ale w TYM momencie wydaje mi sie to lepsze niz to co on mi (nie) daje. Moze jestem lakoma, moze za duzo chce ale slowo sie powiedzialo, klamka zapadla i trzeba utrzymac twarz. Mam przeciez swoja dume, ktora na dzisiaj, dzieki niemu jest poszarpana:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Było - Minęło, jesteś pewna, że tego NAPRAWDĘ chcesz? Teraz jesteś zła , rozżalona, karzesz go, chyba słusznie, ale czy dasz radę? Trzymam kciuki, żebyś lekko to zniosła. U mnie nadal doły, niestety. Co dalej? Dziś będę dużo pracować i postaram się nie analizować wszystkiego, tylko zdam się na czas i na bezwład sytuacji. Dla takiego człowieka jak ja, który lubi pewność i wrażenie że panuje nad sytuacją, to wyzwanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny, Elewacja, jakies 8 lat temu mialam depresje, nikomu tego nie zycze. wedlug mnie takie szarpanie o ktorym piszesz jest o duzo lepsze dla zdrowia, bo pomimo stresow, hustawki nastrojow i pomimo to ze to nie euforia to CZUJESZ ZE ZYJESZ. Depresja to stan nicosci i bolu, i po za tym abloslutnie nic i nikt sie nie liczy! Czasami taki stan zajmuje miesiace, czasami kilka lat az w koncu ktoregos dnia budzisz sie a z lustra patrzy na ciebie osoba ktorej dawno nie widzialas i za ktora bardzo tesknilas - TY. I gratulujesz sobie ze nie popelnilas samobojstwa :( Zielona, usmialam sie jak norka z twojego stwierdzenia ze "Jesteśmy takie ( no, cóż), kochamy mężów ale nie lubimy "pustki" obok siebie, jesteśmy w jakiś tam sposób bigamistkami" :) :) :) :) Jestes po prostu cudowna kobieto;) Przypomnij mi prosze ile zabralao czasu Zielonemu zeby sie z toba skontakowac po tym jak przestal dzwonic z dnia na dzien???? Czy tez 1,5 miesiaca co Kuzynowi? Moze to jakis standart ??? Co do twojego elewacja pytania, to ja nie chcialabym tracic kontaku z moim (ex) ALE postanowilam ze odczekam sobie teraz nie bede sie szarpac;) Wiem jak bardzo jest do mnie przywiazany i wiem ze i tak zadzwoni, pytanie tylko kiedy? Czego chce to zeby sobie przemyslal sprawy ale przedewszystkim zeby za mna tak bardzo zatesknil, zeby fizycznie odczuc czy moze bezemnie zyc! Wiecie o czym mowie, prawda? Przypuszczam, ze wowczas dobrowolnie wniesie zmiany na ktorych mi zalezy :) Istnieje zawsze niebezpieczenstwo ze raz puszczony wolno, pojdzie ta droga i sie nie odwroci. No ale to tylko czas pokaze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Dzięki. Było- Minęło, chyba parę razy byłam na skraju depresji , ale widocznie nie mam skłonności genetycznej do depresji endogennej, to były tylko załamania spowodowane zmęczeniem i wypaleniem sił i ogólnym załamaniem sytuacją. Bo w ogóle to jestem z natury raczej wesoła i pogodna, ale... Cieszę się że dla Ciebie to już czas przeszły. Pamiętam tylko jak przez mgłę taki okres w życiu, że nie chciało mi się wstawać z łóżka i nic mnie nie cieszyło, ale jakoś wyszłam z tego m.in dzięki twórczości. Postawiłaś wszystko na jedną kartę? Podziwiam odwagę, choć powiem Ci, ze ja sama niby taka delikatna babka, a mam czasem moc. Nie interesuje mnie byle co- tak to można streścić. Wkładam w relację dużo wysiłku i uwagi, taktu i angażuję się z zainteresowaniem drugą osobą. Może jestem zbyt " wspaniałomyślna" czasem- to chyba wada. U mnie dziś bardzo nostalgiczny dzień. Od rana przeczuwałam coś, aż mnie przechodziły ciarki, włączyłam muzykę, która mi dodaje sił i energii i tak... nie myliłam się. Dostałam odpowiedź od niego na mój list. Na początku tak się ucieszyłam, o mało nie wycałowałam monitora. Wysłałam mu bardzo czułą wiadomość sms. W liście wysłanym wczoraj wyjaśniłam mu wiele, czasem trudnym spraw. I ta jego odpowiedź- pełna dobra i tkliwości. Ale potem przeczytałam ją jeszcze raz i jeszcze i jeszcze... I zrozumiałam. To piękny koniec. To pożegnanie. Nie żegna się ze mną wprost, nie zrywa kontaktu, ale dotarło do mnie... On nie wycofuje się rakiem, nie unika mnie, nie gra ze mną w żadne gierki. On mnie kocha. Ale zrozumiałam, że on temu nie sprosta. Bo nie ma możliwości aby żył i marzył o mnie. Mimo wszystko jest realistą. Potrzebuje mnie mieć obok. A ja nie mogę z nim być. Więc on woli nie marzyć już o mnie. Napisał, że nadałam sens jego życiu, że marzył o mnie odkąd mnie zobaczył i po tylu latach odnalazł, dzięki temu uwierzył, że marzenia się spełniają. I że może jest gdzieś takie niebo gdzie spełnią się nasze tęsknoty. Zachował się z wielkim taktem, delikatnością i czułością. To dobry człowiek. Może niepotrzebnie pozwoliłam mu na więcej? Na kilka miesięcy euforii. I to nasze spotkanie które było najbardziej metafizycznym doznaniem w życiu. Za chwile boskie człowiek płaci wielką cenę. Wyrwą w sercu. A ja byłam taka pewna, że pokonamy to co niemożliwe. Może gadam jak natchniona- ale w tym krótkim liście zawarta była dla mnie wielka lekcja pokory. Nie igra się z miłością. Wiedziałam o tym i mam nadzieję, że on to wytrzyma, że mu znajomość ze mną doda sił. Ma trudne życie i tak dzielnie z nim boryka się i nawet te chwile szczęścia ze mną zostaną tylko we wspomnieniach. Chciało mi się płakać, ale upiłam się trochę jak dorosły człowiek. Powiem wam jedno- już nigdy nie będzie tak jak kiedyś, ale postanowiłam go nie opuszczać i być przy nim jeśli będzie potrzebował pomocy albo otuchy. Postanowiłam się już wyzbyć mojego " chcenia", egocentryzmu i pławienia się w jego słowach. Może to miłość.... może...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
ps. Dodam jeszcze, że pisząc, że nie opuszczę go mam na myśli tylko to, że może na mnie liczyć gdy przeminie ból niespełnienia. Ale nie będę już go niego pisać, pytać co u niego, pokazywać się, dzwonić bo to go rani. Kiedyś czytałam , że prawdziwa miłość polega na tym aby kogoś puścić wolno. Może...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Och, dziewczyny, tak to już u nas będzie, "raz z górki, raz pod górkę". Ale to, że mamy uczucia i chcemy ciągle czegoś doznawać, świadczy o tym, że żyjemy, że nie poddajemy się , czasami, szarej codzienności, że wierzymy, w to lepsze JUTRO, że nasze serce bije! Mamy świadomość, że gdy jest wina ( w stosunku do naszych mężów) musi być też i kara, choć nasze intencje są czyste...CHCEMY CIĄGLE KOCHAĆ I BYĆ KOCHANE i do tego tak "jak pierwszy raz", nie umiemy się poddać monotonii i przyzwyczajeniu. Ha, Było- Minęło, teraz ja uśmiałam się z tego, Twojego "może to standard", te 1,5 miesiąca..... chyba nie, zawsze, za każdym razem jest inaczej, np. Warszawiak, do tej pory się nie odezwał. Jego milczenie przyjęłam , jednak spokojnie, może dlatego, że "konsumpcja" i szaleństwa były tylko wirtualne. Marzyliśmy tylko razem i tyle. Dla mnie to były nowe doznania i może dlatego te uniesienia.... Elewacja- nie można sobie powiedzieć " nie będę marzył o tobie", bo to zwyczajnie nie jest możliwe. Sama wiesz, że nie możesz sobie powiedzieć " od tej chwili przestaję kochać" i już jest ok- nie ma tak łatwo ,NIESTETY. Ja o moim "Adamie"- też marzyłam całe życie, ( oczywiście nie było tak, że 30 lat, każdego dnia myślałam o nim !) uczucie miałam uśpione głęboko w sercu i wystarczył jeden sygnał, i nastąpił "wybuch". Też uwierzyłam, że marzenia się spełniają..... Teraz jednak by być całkiem "zdrowa na umyśle", mówię sobie, że tyle w życiu mamy pięknych snów, uśmiechamy się gdy śpimy... po przebudzeniu, pierwsza myśl- och jaki piękny sen... patrzymy w okno, przeciągamy się i przechodzimy do porządku dziennego. Teraz ja też już "spojrzałam w okno" i... "przeciągnęłam się", tak, to był tylko piękny sen... czas wrócić do realu. W jakiś sposób dałam Mu wolność, jak wróci ( byle nie tak, jak ostatnim sms-em), będzie mój i.... nie wiem, czy wtedy będę tego chciała.... gdy nie "wróci" tzn. marzenia się nie spełniają! Kiedyś pisałam ( chyba jeszcze na "jak zapomnieć"), że gdy miałam 19 lat poznałam moją pierwszą, prawdziwą, wielką miłość. Kiedy odszedł, myślałam, że umrę, obłęd, no ale PRZEŻYŁAM. Nie błagałam by wrócił..... zamilkł pewnego dnia i ja.....choć przechodziłam piekło nie szukałam go. Zresztą mieszkał 300 km. ode mnie. DAŁAM MU WOLNOŚĆ. Potem poznałam mojego męża ( po 3 latach chyba) pokochałam, go szczerze, było wszystko; motylki, to cudowne drżenie gdy dotykał, tęsknota, radość z bycia razem.... to jak mówił, co mówił, jak mnie traktował, jak "zabiegał", o mnie..... Wiedziałam, że chcę z nim przeżyć życie i gdy po 10 m-cach, poprosił mnie o rękę.... bez namysłu powiedziałam "tak". Po ślubie też było cudownie, potem urodzili się chłopcy, jego radość, czułość. Potem dzieci rosły... my zajęci swoimi pracami, zaangażowanie, by to, co robimy, robić jak najlepiej.... prozaiczne... by "lepiej, na wyższym poziomie żyć", .... pogoń za sprawami materialnymi ( ale wciąż, do teraz w łóżku- ok)... może trochę mniejszy ŻAR i ta codzienność... ( nie wiem, może, to tylko moje oddczucia i dlatego "robię" to, co robię?) Wiem jedno, że mimo wszystko, ja jestem jego Kają a on moim Kajem i NIGDY się nie rozejdziemy, nawet.... gdyby się zdarzyło, że odkryje moją zdradę... ( ale nigdy na to nie pozwolę- nie chcę aby cierpiał) Zmierzam jednak do czegoś innego do... DAŁAM MU WOLNOŚĆ, chodzi o moją "pierwszą miłość"! Wrócił do mnie.... od ośmiu lat, jesteśmy w kontakcie telefonicznym, spotykamy się od czasu, do czasu- ostatnio 2 tygodnie temu . Za każdym razem mówi, że zostawiając mnie, popełnił największy błąd w życiu, za który wciąż płaci ( dość dawno rozwiódł się, nie jest w związku), nie może znależć kogoś aby być z kimś na stałe. Na drugi dzień, po spotkaniu zadzwonił i powiedział, że myślał, że takie rzeczy wydarzają się w książkach lub filmach, by kochać kogoś całe życie i wciąż chcieć być tylko z tą "jedną" i znikim więcej. Czyli jest możliwe, że dając komuś wolność, jeśli ten ktoś wróci... będzie twój na zawsze. Wiem, co teraz myślicie- tak, mnie już właściwie nie zależy na jego powrocie, ja traktuję go przyjaźnie, nie z miłością ( nie powiem mu tego, choć chyba on, to czuje) Ale same widzicie jak prawdziwe jest to " jeśli kochasz kogoś całym sercem -uszanuj jego wolność. Jeśli wróci- będzie twój na zawsze. Jeśli nie- nigdy do ciebie nie należał." No więc, szanuję wolność "Adama". Ewentualny powrót, musi mieć jednak KLASĘ.... ha, sama nie wiem, co to oznacza ale wiem, że będę TO CZUŁA. Jeśli powrotu nie będzie.... cóż, leczę się przecież i WYZDROWIEJĘ, zresztą nie mogę posiadać czegoś co nigdy " nie należało " do mnie. Było- Minęło- niedługo będę tak, jak Ty ROZWAŻNA i ROMANTYCZNA. Dziewczyny, w Poznaniu, piękny dziś dzień...słońce, lekki wiatr i... tak CHCE SIĘ ŻYĆ..... tak A JEDNAK T A K!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zielonaa, dzięki- mądra babka z Ciebie, choć tak jak ja- czasem robisz głupstwa. Ale z miłości. Nie napiszę zbyt wiele, choć myśli kłębią mi się w głowie, emocje sięgają zenitu- wszystko przygaszone przez nostalgię. Nie czuję się zraniona, ani obrażona, nikt nie zdeptał mojej dumy, mojego serca. Ale odszedł. Wiem o tym. Na pewno będziemy w kontakcie, na pewno zachowamy szacunek, wiem o tym, ale coś się skończyło. Płaczę. Pożegnałam się z nim dziś w myślach. To wspaniały człowiek, mimo, że słaby. Dał mi piękną lekcję słodko- gorzkiej prawdy. Teraz wiem, co to znaczy dać komuś wolność, pozwolić mu odejść. I wiecie co? Kiedy rozstałam się z X pozostał niesmak, niespełnienie, rozdarte serce. A tym razem wszystko i wspomnienie po tamtym i nawet rozstanie naprawił mój- nie mój Artysta. Trudno mi opisać to co czuję, więc znikam na razie, czarodziejki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×