Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

zielonooka- ach, te niepokoje- to niestety w \"naszej sytuacji\" normalne, choć niezwykle stresujące! Tak bywa... a to już świadczy, że jesteś zaangażowana... A Jego postępowanie? TYPOWY FACET!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochanice ... dzien doberek wam. U mnie jak zwykle tego lata leje :( Ale za to wszystko w zasiegu oka jest zielone ... w koncu mi sie Anglia tu zrobila i juz nie musze tam jechac (z punktu widzenia poznaniaka - zawsze jakas oszczednosc jest). Moje sercowe rozterki sa ciagle jak najbardziej aktualne. Po moim powrocie z wakacji moj k. poinformowal mnie ze tego lata, w czasie kiedy on moglby do mnie dzwonic, jest w domu jego dziecko. Tak ze warunki skontakowania sie ze mna ma bardzo pogorszone. Niby powinnam zrozumiec, ale kurna dlaczego! Jakos ciagle, po tak dlugim czasie, nie moge sie przyzwyczaic do pracy ktora on wykonuje i jak przez nia jest ograniczany. Z drugiej strony, ja moglabym sie gdzies wieczorem wybrac na \'zakupy\' i z telefonu platnego do niego zadzwonic, ale ja oczywiscie nie bede ryzykowac ... a niech mnie ktos ze znajomych zobaczy przy platnym telefonie? Przeciez wszyscy mamy komorki! Ale prawda jest tez to ze bateria moze sie wyczerpac! Moze kiedys do niego zadzwonie wieczorem, nie moge jednak tego robic stale ... ja strasznie uwazam zeby moj m. sie nie dowiedzial, jak narazie idzie dobrze. O tym ze mam k. wiedza tylko dwie osoby, ja i k. Moj m. nie wie nic i niech tak zostanie do smierci. Ale wracajac do utrudnionych warunkow kontaktowania sie mojego k. ze mna, zadzwonil w poniedz. mowi ze postara sie zadzwonic jeszcze raz w tym tygodniu, ale nie bylo go slychac az do nastepnego piatku (11 dni)! Zostawil wiadomosc ze jest dostepny pod komorka (akurat mialam wolny dzien, bylam w domu). No wiec sobie mysle ze trzeba kochasia przetrzymc! W poniedz, zadzwonil i zostawil wiadomosc, nie oddzwonilam. Nastepna wiadomosc zostawil w czwartek, zaniepokojony. Nie oddzwonilam. W sobote bylismy na grrilu u znajomych, on rowniez tam byl ze swoja zona. Mowil mi (pozniej w poniedzialek) ze jechal na to sobotnie spotkanie z dusza na ramieniu, bo wiedzial ze ja tam bede i nie wiedzial co jest grane i czego sie spodziewac. Powiedzialam mu ze to co chcialam osiagnac to mu pokazac co sie przechodzi kiedy sie CZEKA z dnia na dzien, a osoba bliska sercu milczy. Czy myslicie ze to bylo drastyczne? Jednak mam nadzieje ze bedzie skuteczne:) Witaj Zielonooka... zeby byc kochanka nie trzeba isc do lozka, ty uczuciowo jestes zwiazana z tym facetem i to ciebie wlicza(?) w kategorie kochnaki. Podobno zwiazki emocjonalne sa trudniejsze do zerwania niz jednorazowy skos w bok! 🌼 Witaj w szeregach Diablic Bibi76 ... nie moge znalec tego topiku ... skopiuj linka prosze:) Dobrego dnia zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było Minęło- myślę, że każda z nas postąpiłaby tak, jak Ty. Ale pytanie, czy Ich to coś może nauczyć? Wątpię. Jednak zrobiłaś dobrze, muszą wiedzieć, jak to jest, jak można wszystko mocno przeżywać.... ta obawa, ścisk żołądka itp.... A u mnie...... w końcu doszliśmy do wiosku z moim Kuzynem, że powinniśmy spotkać się we czwórkę, bo może to być podejrzane... nawiązaliśmy po tylu latach kontakt i od maja nie było jeszcze rodzinnego spotkania!!!! Mój mąż (nieświadomy niczego) dopytuje się kiedy zaproszę kuzyna z żoną na kolację. Ustaliliśmy więc, że wspólnie n naszymi drugimi połowami spotkamy się w sierpniu. Musimy jednak ustalić, co będziemy mówić, ile wiemy o sobie aby NIC się nie wydało!!!!! Razem chyba skończymy w piekle! Jestem ciekawa jak uda nam się opanować spojrzenia, uśmiechy, odruchy...... musimy być dobrymi aktorami, ale.... chyba jesteśmy , skoro do tej pory nic się nie wydaje..... Jak nic- czeka nas piekło.... ale cóż to znzczy .... jest nam razem CUDOWNIE!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... kurka wlasnie mi taki dlugi post zjadlo, i to w czasie pisanie, ot tak wszystko zniknello :( Ale zamim zaczne od nowa to zobacze czy moze jednak na kafe sie pokaze !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=6746 To prawda emocjonalne związki sa dużo gorsze niż skok w bok, o seksiku szybko zapomnisz a tu my kobiety zwłaszcza angazujemy się całe calutkie niestety.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Spotkaliśmy się kilka dni temu. Nie wiem co napisać, wybaczcie dziewczyny... Nie wiem ponieważ wszystko co w te chwili mogłabym napisać byłoby próbą ubrania w słowa tego czego słowa nie uniosą. Nie żałuję, bo warto żyć dla takich chwil. Gdyby to był romans, motylki, droczenie się, potajemne spotkanie, dreszczyk emocji, seks, pożądanie, nadzieje na wspólną przyszłość- wszystko to, co możliwe w tej sytuacji. Ale z jego strony to Miłość. Niemożliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja- NIEMOŻLIWA MIŁOŚĆ!!! na szczęście dla Ciebie! Kochaj i pamiętaj o sobie! Pisałaś nam o NIM.... nie chcesz cierpieć,więc zachowaj DUŻO dla siebie... Dawaj ale nie wszystko!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zielonaa to było spotkanie, którego nie zapomnę nigdy. Na początku był tak przejęty, że nie mógł spojrzeć mi w oczy i to ja byłam tą osobą, która dodawała sytuacji pozory normalności i " niezobowiązującego spotkania po latach" Ale po pewnym czasie, kiedy już przywykliśmy do siebie, kiedy już wiadomo było, że łączy nas to, co dobre i po ludzku- czułe, on prawie się rozkleił, nie mógł uwierzyć, że to prawda- że jestem obok. A kocha mnie odkąd mnie pierwszy raz zobaczył kilkanaście lat temu, z bezsilności nie śpiąc po nocach( bo ja byłam z innym) A teraz mi o ty powiedział w taki sposób, że nie mogę wam tego powtórzyć, bo nie chcę w żaden sposób tego żadną relacją zniekształcić i zdradzić. To było i piękne i wstrząsające i pełne czułości, delikatności, taktu, nieśmiałości i determinacji. Nie mogę o tym pisać, bo to było najpiękniejsze spotkanie dwojga ludzi. Ciężko mi teraz. Chodzę z kąta w kąt i tak po ludzku czuję, że spotkało mnie coś pięknego i wspaniałego i co mam z tym zrobić, żeby go nie skrzywdzić? Nie wiem czy ja czuję miłość- raczej to rodzaj bliskości jakiej mi nikt nie dał. Na pewno kocham męża. On na zawsze będzie kimś najbliższym- przez to spotkanie i to, że jestem, jak rzekł " wszystkim w jego życiu" No, trochę się wzruszyłam, wybaczcie, ale to przerosło moje wyobrażenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Jeszcze raz przeczytałam. Boję się- że mnie spotka kara za ten nadmiar. I dla męża i dla niego Niego jestem " wszystkim" i pewnie złośliwi powiedzą cynicznie ( kto wie czy nie słusznie) - że zostanę z niczym. Nie można tak. Wiem. Tyle tylko, ze on wie że z nim nie będę i nawet nie liczy na to. On mimo wszystko jest realistą, więc wie. A może tylko te chwile się liczą, to spotkanie " dusz" i krótkie chwile bliskości? Po co więcej żądać? Dobra, już nie nudzę, idę już idę. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
No no no Niektóre z nas juz tak mają , że chca coraz więcej i więcej...ja tak mam...albo wszystko albo nic....własnie sobie niedawno przypomniałam , że przecież to moja star zasada , którą złamałam wikłając się w romans.....albo wszystko albo nic..... Elewacjo troszkę sie zatraciłas w jego słowach...popłynęłaś...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zaglądam tu bo nie mam komu opowiedzieć o tym, od paru dni zastanawiam się co to było. To nie była ani schadzka, ani randka, ani spotkanie towarzyskie- tylko najbardziej ludzka rozmowa jaką przeprowadziłam z kimkolwiek. Ale jak pisałam powyżej- nie da się tego ani opisać ani streścić, ani nadać kierunku. Nie będę jego kochanką - to już wiemy. Ale cieszę się, że mogłam TAK z nim porozmawiać. To co, że piszę w dziale " kochanki" ;)- nie mam komu opowiedzieć. Nie mogę powiedzieć, że było cudownie. Było chwilami smutno i cicho. Bibi- nie popłynęłam, raczej już się pogodziłam z tym, ze niektóre sprawy są beznadziejne. Ale cieszę się. Dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja- nie , nie zgadzam się z bibi, że chcesz wszystko albo nic... to nie jest to, to jest.... bliskość dusz... serc, myśli, czułość.... ten drugi człowiek, który Jest i który wzbudza w nas pozytywne emocje!!! I jesteśmy lepsze i świat jest piękny. Jest ten KTOŚ i to się liczy!!!! Miłość!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Tak Zielonaa... dokładnie napisałaś to o czym myślę. Nie w głowie mi damsko- męskie gierki, jestem z nim dobra i szczera. Rzadko można takim być. I nic więcej. Nie wiem czy się jeszcze spotkamy, bo daleko od siebie mieszkamy, ale obiecaliśmy sobie, że choć raz w roku- spotkamy się i znów będziemy przekazywać sobie energię i dobre myśli. Na razie czuję się bogatsza o niego. Nie piszemy do siebie teraz tak często jak przedtem- już sobie przekazaliśmy co mieliśmy przekazać. Czuję się szczęśliwa w taki zadumany sposób. To dobre uczucie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobietki ... \'wcial\' mnie ten drugi topik na ktorym sie spotkalyscie ... jak o nim zapomniec? Bardzo ciekawe te wasze historie... Zielona Diablico jedna, czytam tam ze twoj k.(mlodszy o 10lat) byl pierwszy i chyba ostatni razem a tutaj sie okazalo ze .. apetyt rosnie w miaje jedzenia ... swiatopoglad sie zmienia a glod na bycie ta \'wyjatkowa\' jest na porzadku dziennym. Bibi76 ... twoja historie czytam i sie zastanawiam jak strasznie zawiodl ciebie twoj kochanek ... ale dopiero jestem na stronie 118. Elewacja ... kiedy ty dolaczylas do tej \'grupy\'?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Ja dołączyłam dopiero w tym wątku. Przedtem szukałam w internecie odpowiedzi na pytanie " jak zapomnieć o nim" i trafiłam na tamten watek. Chciałam zapomnieć o osobie która nazywam X i wprawdzie nie zapomniałam, ale jakoś udało mi się zobojętnieć ( to ja zerwałam tamtą znajomość, bo mnie raniła, facet był zimny i zamknięty w sobie) I kiedy już mi przeszło- nagle wyskoczył z niebytu Artysta- dokładnie przeciwieństwo X i powiedział, pokazał mi to, czego X nie chciał, albo nie potrafił. To było jak przewrotna ironia losu. Kiedy pomyślę o związku z X to czuję, że Artysta dał mi szansę żeby wyleczyć moje rozczarowanie miłością. ps. Jakoś dochodzę do siebie. Muszę być rozsądna za nas oboje, On powiedział, ze nie będzie mnie kochał obsesyjnie, więc milczy. Ja tez milczę- bo nie mogę go nakręcać. Niech czas zrobi swoje. To skuteczny, choć powolny lekarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takiego \"razu\" jak z zielonym, być już nie może... za dużo przeszłam. A miał to być tylko kaprys! Ale jak napisała elewacja, o czasie, właśnie czas- lekarz zadziałał i teraz wiem, że to były straszne \"klapki\" na oczach i nic więcej, choć, nie powiem, było przyjemnie. Wiecie zresztą, jak to jest, gdy ból mija...cieszymy się i nie chcemy już by wrócił ( wracać do tego, co było). Było- Minęło- piszesz, że ze mnie Diablica, cóż, jak każda z nas! Ciągle mam apetyt na Kuzyna ( przecież miałam przez ponad 30 lat!!!) Czasami, myślę o tych \"klapkach\", bo przecież zakochana byłam w obrazie z dzieciństwa! K. trochę się zmienił ( jak Krajewski). Kocham go jednak sercem a nie oczyma ( muszę przyznać mimo to, że jest niczego sobie...ha) i mam nadzieję, że \"klapki\" nie spadną. Cudownie nam się rozmawiało od pierwszego spotkania i dalej tak jest, rozumiemy się bez słów.. ha... nawet małą bliznę z dzieciństwa mamy w tym samym miejscu, dołeczki w policzkach. No i jako kobieta mam tę satysfakcję, że w końcu nie tylko mnie zauważa ale nie widzi nic, niczego oprócz mnie...... Jutro się spotykamy , a wczoraj napisał mi smsa, że już wie, co, to jest piekło- to oczekiwanie na bycie ze mną, a niebo to bycie ze mną i kochanie się ze mną.... To jak w tej piosence \"lUCKY\", którą śpiewają Jason Mraz i Colbie Caillat.. \".... jestem szczęśliwy, bo zkochałam się w moim najlepszym przyjacielu.... oni nie wiedzą jak dużo czasu zabiera czekać na miłość taką jak ta..... trzymam cię w moim sercu, sprawiasz, że łatwiej jest, gdy życie staje się ciężkie....\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzien doberek ... u mnie dzisiaj piekny jest dzien:) sloneczko swieci i ptaszki spiewaja, ma byc 27C. Zalozylam ulubiona Zielon, no patrz mamy pdobne gusta, ja po prostu uwielbiam glos Jason Mraz\'a a przez piosenke Lucky kupilam caly jego album. A teraz mi powiedz gdzie ty sie tak ladnie tlumaczyc z anglielskiego nauczylas? Elewacja, jak dlugo bylas z panem X? Czy jestes otwarta na mozliwosc nowego zauroczenia i motlykow. Fizycznej fascynacji innym facetem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zielonaa, życzę Ci poczucia szczęścia. Ciesz się tym, że mimo, że to skomplikowane to z drugiej, naturalnej, instynktownej strony- proste. Napisz potem jak było;) Było- Minęło: z X tez związek na odległość, prawie rok- jak to u mnie nieprostych relacji, ale potem sobie zdałam sprawę, że on mnie dołuje i zakończyłam to. Dziwne jest to, ze wyrzuty sumienia nie odgrywały większej roli a to zwykle stanowi główny powód rozstania. Gdyby tak było to nie zrobiłby na mnie wrażenie Artysta z jego miłosnymi wyznaniami, których X nigdy nie wypowiedział. Kiedy na to patrzę z boku to widzę, że to był jakby ciąg dalszy kontynuowany przez innego :) Chyba zaczyna mnie to śmieszyć. Nie interesuje mnie za bardzo fizyczna strona, bo obaj mi się nie bardzo podobali, ale podobało mi się, ze ja im bardzo się podobam. No, też diablica ze mnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja, a jakże , Diablica z Ciebie. Bo jest przyjemnie jak się podobamy! Zielony, też mi się nie podobał, tylko chciałam sprawdzić, czy potrafię "zdobyć", młodszego o 10 lat faceta ( pomijam już ciąg dalszy). I mówię Wam uśmiech dużo robi!!! Zawsze byłam poważna, bez uśmiechu i uchodziłam za zarozumiałą, wyniosłą, niedostępną, choć w rzeczywistości byłam taka, jak teraz. A od ponad 2 lat, mam uśmiech na twarzy ( oczywiście nie " przyklejony") i ...... bardzo wiele męskiej sympatii. I to ja mogę wybierać i decydować aby nie wybierać. Malutki dystans przy uśmiechu sprawia, że choć Cię lubią ( faceci) nie przekroczą granicy a Tobie wystarczy tylko to, że Cię lubią i nic więcej i.... JEST PIĘKNIE! To ja " Ewa", ZEZWOLIŁAM mojemu Adamowi zniwelować ten dystans do zera, bo to ja tego chciałam ( no dobrze, wiecie dlaczego pozwoliłam) a dla innych jestem jak "za szybą". Mówiłam Wam, że "Adam" maluje i jak każdy artysta, może jest za bardzo wrażliwy ale.... nie przeszkadza mi to aż tak bardzo, czasem trochę drażni..... ale wybaczam Mu to ( wspaniałomyślnie) w końcu to mój brat!!! No, bliski kuzyn! Zobaczymy się za parę godzin a już trzy razy dziś rozmawialiśmy ze sobą..... warto żyć dla takich chwil, bo " w życiu ważne są tylko chwile". Wiem, że to jest egoistyczne ale któż z nas nie jest egoitą? Było- Minęło- angielski znam słabo ale są przecież są na You T. tłumaczenia tekstów... a tak nawiązując dalej do "Lucky" dziś przeczytałam aforyzm : " najdziwniejsze w miłości od pierwszego wejrzenia jest to, że zdarza się ludziom, którzy widywali się codziennie od lat..." choć w moim przypadku "widywali" lepiej zastąpić słowem "znali" lub " wiedzieli o sobie" a "codziennie" skreślić! Wczoraj przeczytałam znów pierwsze maile od Warszawiaka ( jeszcze te bez seksu, nie wprost)... są cudne , jak On mnie kochał.... no właśnie CHYBA KOCHAŁ- niestety czas przeszły..... wciąż się nie odzywa.... Ale jak to mówi mój kolega z pracy "damy radę, będzie ok". Chyba już jest!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i znowu ja... tym razem jestem troszeczke smutna... moj k wyjechal wczoraj na prawie 3 tygodniowe wakacje (domyslacie sie gdzie) :( Zabral ze sobia, corke i zone (to jest jej druga tam wizyta w ciagu 16 lat, pierwsza byla po ich slubie). Nie wiem, moze to ja go zmobilizowalam swoim wlasnym wyjazdem, bo ja tesciow odwiedzam prawie co drugi rok a on wlasnej matki nie widzial az 6 lat! I to nie to ze nie chcial tam pojechac ale ze moj k. to PANTOFLARZ. A jego zona jest bardzo wymagajaca osoba ktora jedzie tam gdzie ona chce i tak zawsze mu dlugo dziure w brzuch kreci az on sie na wszystko zgodzi. Te ich wyjazdy sa kosztowne bo ona tylko w 5* kurortach moze przebywac ;) oczywiscie lubi wszystko co drogie ... Na szczescie moje dziecko wraca dzisiaj ze swoich 3 miesiecznych wakacji wiec bedzie wesolo w domu :) Zielona, uwazaj z kuzynem, nie wiem czy ale moze nie zdajesz sobie sprawy jak stasznie latwo sie moze wydc, kiedy nasze twarze zmieniaja wyglad na widok kochanka/ki, mimo tak zwanego calkowitego opanowania sytuacji, szczegolnie w malym towarzystwie. Mozna starac sie opanowac dreznie rak ale oczy blyszcza nadzwyczajnie i mamy ten 'usmiech' na twarzy. Jedny slowem zycze tobie powodzenia. Elewacja ... zgadzam sie z toba ze kazda kobieta lubi sie podobac i widzec ten zachwyt w oczach facetow. W zwiazku z tym ze to jest moja pierwsza niedyskrecja w stosunku do meza, pozwolilam sobie uchylic swoja 'garde' tylko dla TEGO ktory mi sie podobal (i to jeszcze jak ❤️ mialam przecierz na niego chrapke od lat!!!). W pracy mam kolege-rodaka, pracjujemy w innych oddzialach, ktory robil wszystko zeby mnie sobie przygruchac, ale dla mnie biurowy romans to wielkie NONO, wiec mu nie wyszlo ... Do dzisiaj kiedy mnie widzi gdziekolwiek w budynku (pracjuje tu 2,500 ludzi) to oczy zaczynaja mu blyszczec, usmiech od ucha do ucha i zatrzymuje sie zeby ze mna porozmawiac;) Czasami zaprosi na kawe ale juz wie ze ze mna nie ma szans. Faceci w biurze wiedza ze jestem mila ale niedostepna a wszystkie rozmowy na temat 'romasu' ucinam i tyle :) No to sie troche rozpisalam ... bibi gdzie ty jestes kobieto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiam się..... skoro u mnie, gdy kończy się "coś", potrafię znaleźć "coś" innego.... cierpię, jest mi przykro ale potem wszystko przechodzi i już nie boli- nie tak, jak u bibi!!! I pisałam tu, że chcę aby było zawsze tak "jak pierwszy raz". To może ja jestem nifomanką????? STRASZNE!!!! Szczególnie teraz, gdy odnalazłam Kuzyna po tylu latach. Nie chciałabym Go stracić! A jeśli przestanie mnie seksualnie interesować, bo jak każda nifomanka się nasycę i.... koniec. Boże, to prawie jak modliszka!!! Tu jest inna sytuacja, bo nie chciałabym zrywać więzów rodzinnych..... "Adam" już przecież zawsze będzie i nie może mi się zwyczajnie.......... znudzić!!! Chyba stwarzanie sobie problemów to moja specjalność. Teraz jest w porządku, każdy dzień jest piękny ale......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielona, ty masz inna sytacje niz ja, ktorej ci w glebi ducha zazdroszcze Z tego co piszesz to ciagle masz duzy pociag sexualny do swojego meza a mnie moj maz od bardzo wielu lat mnie zupelnie nie podnieca;( Jest dobry i delikatny w tym co robi, ale na mnie to juz nie dziala. Jego bliskosc, jego dotyk, jego czulosc kurna nie daj zadnego efectu .. . tak ze ja bylam przekonana ze jestem jedna z tych kobiet (tzw. lodowiec) ktore stracily calkowicie zainteresowanie w tym dziale i moge zyc bez tych doswiadczen:( Jedyne co mi psulo taka teorie to to ze zawsze po imprezie na ktorej tanczylam z moim obecnym k., i mimo to ze mnie slownie nie podrywal, to jednak zostawial po sobie wspomnienia dotyku i sposobu w jaki na mnie patrzyl od sylvestra 13 lat temu. Co oczywiscie prowadzilo do moich nocnych marzen o pocalunku z nim ;) Czyli ciagle czulam cos, ale nie do meza. ... Dawno temu jego zona chciala sie z nami blizej zaprzyjaznic ale ze ja swiadomie unikalam JEGO wiec zapraszalam ich do nas raz na rok, dla podtrzymania znajomosci! Oczywiscie teraz juz wiecie czemu, mimo tych wszystkich trudnosci, ja sie z nim ciagle spotykam! Przy nim poczulam sie w pelni KOBIETA z potrzebami. I zyje sobie czekajac na moj 'deser' :) Ale tez nie zyje tylko deserem, oprocz tego mam codzienne zycie, zajecia, przyjemnosci. Nawet dla meza jestem bardziej 'laskawa'. Ale przyznaje ze czasami jest to bardzo meczace, szczegolnie kiedy przechodze p.m.s.!!!! dziewczyny ... czy uzywacie, a jak tak to jakie, zabezpieczenia przed chorobami venerycznymi? Bo wiecie, motylki motylkami ALE chorby sa przenoszone bardzo latwo. Moj k. uzywa kondomow, zaklada je jednak dopiero przed samym 'wejsciem'. Natomiast ma w zwyczaju w czasie gry wstepnej ocierac sie swoim penisem o moja pochwe. To samo w sobie wystarczy do przeniesienia bakterii :( Po pierwszym roku naszej znajomoscie zrobilam sobie badania, dla spokoju sumienia, na wszystkie veneryczne choroby. Jestem czysta w zwiazku z tym on tez:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolonczelina
Witam Was dziewczyny i jednocześnie proszę o radę. Czytam Wasze wypowiedzi, wizdę, że jesteście mądrymi babkami, będę wzdięzcna za każdą waszą wypowiedź. Jestem w związku z kochankiem od 7 miesięcy. Przyznam, że jestem trudnym człowiekiem, wyszukuję sobie problemy, których często nie ma. Mój związek z K. staje się toksyczny, wciąż jestem niepewna, często chcę odejść, potem wracam. Toksyczny w tym względzie, że jest coraz mniej telefonów, smsów. Zaczęło się od tego, że powiedziałam, że rozdina jest na pierwszym miejscu, My później. Wydaje mi się, że uraziłam go tym, ale innego wyjścia nie ma. Mamy porozmawiać w najbliższych dniach na nasz temat. Nie wiem co mu powiedzieć, chcę, żeby kontakt był częstszy, taki jak dawniej. Nie czuję, że mu zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiolonczelina- i tak wiem, że nie skorzystasz z mojej rady ( takie już jesteśmy) i tak prędzej, czy póżniej zostanie tylko cierpienie i borykanie się z tym samej. Oczywiście rozmowy "terapeutyczne" z nami coś pomogą ale przez własne "piekło", będziesz przechodzić sama. Oni już tacy są, że są z nami tak długo, jak Oni tego chcą a potem.... potem nie mają zamiaru liczyć się z naszymi uczuciami. To typowy syndrom Piorusia Pana, czterolatka- branie całymi garściami, korzystanie z uroków życia ale kosejwencji swojego postępowania nie chcą ponosić!!! W dzieciństwie konsekwencje ich poczynań brali na siebie rodzice i myślą, że teraz też "ktoś tam" ma odpowiadać za nich a nie oni sami. A jeszcze jeśli taki mężczyzna był wychowywany bez ojca, który powinien nauczyć go opowiedzialności wprowadzając w dorosłe życie.... nie ma szans, taki KTOŚ, poza sobą nikogo i niczego nie widzi. Już masz "początki" "końca"..... brak częstych telefonów, sms-ów, spotkań.... za chwilę Ci powie, że Go ograniczasz, że Twoja miłość, Go przytłacza...... Póki możesz, przeanalizuj Wasz związek.... czy warto aby był "całym światem" dla Ciebie, bo jak zniknie.... ogarnie Cię nicość..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolonczelina
Witam Cię zielona :) Dziękuję Ci za słowa, które napisałaś. Co mi radzisz? Od piątku się nie odzywa, wiem, że wzceśniej czy później odezwie się jakby nic się nie stało i pewnie zapyta dlaczego się nie odzywałam :O Co zrobiłabyś na moim miejscu? Jak zachować się jak zadzwoni? wiesz, sama czuję, że to początek końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marokanksi sklep
Zachecamy do zapoznania sie z marokanskim rekodzielem ... Niepowtarzalne elementy wystroju wnetrz i ogrodow ... www.marokostyle.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, ale wiem, co Ty zrobisz- będziesz z Nim rozmawiać i zgodzisz się na wszystko, co zaproponuje byle....... BYŁ! Znam ten "stan", będziesz się cieszyła, że się odezwał, na chwilę zniknie ten ścisk w żołądku, ulga, że dzwoni, wiara, że będzie dobrze , że Ciebie cierpienie z Jego powodu nie dotknie.... "....raz wybierając, całe życie wybierać będziesz...." Pewnie zrobiłabym to, co Ty, jesteśmy jak ćmy, które lecą do ognia, mimo, że czeka je śmierć......... Pocieszenie- zobacz, jak PIĘKNE CHWILE, są naszym udziałem, gdy kochamy i czujemy się kochane!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolonczelina
Powiem szczerze, że nie mam ochoty godzić się na to co on będzie chciał, w naszym "związku" częściej on musi ustąpić.Wiem, że on będzie dzwonił, mam wtedy ochotę zamilknąć, nie odbierać, nie odp, zniknąć. Myślisz, że to jest ok? Wątpię, aby cokolwiek się zmieniło, jak coś się wypala to milkną tel, smsy itp. nie wierzę, że może być jak dawniej. Po prostu nie czuję, że mu zależy, a takie odczucia zabijają cały smak romansu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochankowanie nie polega na tym, kto, komu ma ustąpić.... najważniejsze, to czuć sie dobrze razem. Jeszcze czujesz swoją moc, jesteś pewna, że nawet gdy nie odbierzesz telefonu, to zadzwoni... czy aby to nie jest złudne? Potem jeden Twój nieopatrzny gest, czy słowo, mogą być pretekstem do zakończenia wszystkiego. Dla mnie, nie wiem jak dla Ciebie, romans to nie tylko seks ale... wtedy kocham całą sobą. Wiem, że to zgubne ale inaczej nie potrafię!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×