Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość elewacja
Dziewczyny, on jest niesamowity, coraz głębiej wpadam, coraz więcej myślę, coraz bardziej go chcę, chyba wpadam w to, zanurzam się, tonę. Co dalej? Przecież nie można tak długo żyć, jak po czymś takim dalej żyć? Gdyby to był tylko romans... Ale jestem miłością jego życia od 18 lat i żadne z nas mówi, nie myśli o tym żeby być razem. Chce mnie choć mieć przez chwilę w swoim zawiłym, trudnym życiu. I ja chyba chcę żeby mimo beznadziejnych perspektyw tak się stało. Tylko jak potem pożegnać się, jak dalej żyć? I Bawcie się dobrze. Zielonaa- życzę Ci dobrej pogody i radości. Eeee1- ty też ciesz się nowymi zadaniami, budowaniem, bo to buduje też związek- wspólnota działania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d-annka
Elewacjo-przeczytałam,co napisałas...u mnie tez sytuacja jest taka.. My sie znamy od wielu lat..twierdzi,ze kocha mnie stale od 25 lat..ja jego jak sie okazało tez:( ale nie ma mowy,by byc ze soba,oboje nei porzucimy swoich rodzin..wiem,ze jestem przerywnikiem w jego zyciu...chwila szczescia ostatnio sie pokłocilismy i wydawało sie,ze mnie rzucił-okazało sie,że chciał mnie wziac na przetrzymanie..bo on widzi,ze jest mi zle w takim układzie...bo mam wyrzuty sumienia wzgledem meza,bo tesknie za nim i miotam sie jak lew po klatce...chciał,bym sie zdrecydowała,czy chce byc z nim,czy nie.... chce...bo zyc bez niego nie moge... jestem juz dojrzała kobieta..i ta swiadomosc,ze nie moge byc z miłoscia mojego zycia,a życie ucieka...czas mija...jest okrutna dzis,z perspektywy czasu-a minal ponad rok odkad jestesmy znow razem-żałuje ze zdecydowałam sie na ten romans ale załuje tylko i wyłacznie dlatego,ze fatalnie wpływa na moja psychike..nie potrafie byc z tym szczesliwa...jestem rozbita emocjonalnie..chciałabym miec go przy sobie-mysle,ze byłabym spokojniejsza...bo nie wiem,czy szczesliwa...pogmatwałam sobie zycie i płace wysoka cene za to juz nie jestem ta sama osoba co przedtem..i nigdy nie bede..nie sadziłam,ze miłosc w wieku doojrzalym moze byc tak gwałtowna... uwazaj na siebie,nie wniknij w to zbyt głeboko-bo czeka cie cierpienie...zastanów sie-czy warto? ja sadziłam,ze warto,ze miłosc warta jest tego-dzis,kiedy moja dusza cierpi,wiem jedno-nie warto:( miłej niedzieli wszystkim:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
D-annka, rozumiem cię aż nadto. Nie chcę na siłę zniechęcać cię, ani doradzać, bo wiem jakie wciągająca, ale tez wem jakie to jednocześnie bolesne. Musisz sama ocenić czy masz dość sił psychicznych żeby w tym trwać i czy masz więcej z tego radości czy wyrzutów sumienia. Oni są po to aby nam dawać radość, jak ktoś powiedział i to jest najbardziej praktyczne i rozsądne podejście. Ja jestem okropna, wiem... Nie mam zbyt dużo wyrzutów sumienia :( Pisałaś, że brakuje Ci uczucia z jego strony, że wasze spotkania to rodzaj krótkich schadzek na seks i że chciałaś z tym skończyć. Może warto do tego wrócić. Do tego myślenia. On tobą chyba manipuluje, bo mu szkoda przygody i dreszczyku, ale czy to miłość ? Nie chcę wylewać kubła zimnej wody na głowę, ale z mojego punktu widzenia, to facet, który tłumaczy że znika bez słowa " dla twojego dobra" - nie kocha. Tak nie postępuje osoba, która kocha, która wczuwa się w to co czuje druga strona. Dla mnie taki ktoś nie wart mojego czasu i energii, a jeśli w grę wchodziłyby wyrzuty sumienia, to z podniesioną głową odeszłabym. Wiem, że to boli, ale to mija, wzrasta twoje poczucie wartości, masz władzę nad sobą. Płaczesz, tęsknisz i przeklinasz, ale to wygasa. A świat dla nas ma inne niespodzianki, wystarczy się otworzyć na to co nowe. Zamknąć rozdział i uwierzyć, że to nie nie było aż tak ważne uczucie. Jeśli znasz moje dzieje, to wiesz, że zerwałam podobną znajomość. I wiesz co? Los ze mnie zakpił i pojawiło się to co " nowe"- bo pojawił się ktoś kto naprawdę mnie kocha i niczego nie chce, on nawet zgodzi się na to żebyśmy nigdy się nie spotkali, bylebym była i czasem odezwała się do niego. Moje rozterki wynikają z tego, ze w grę wchodzi naprawdę piękna, wielka miłość, która trwa odkąd mnie poznał, tego jestem pewna. I czuję lęk przed tym, bo tu już zaczyna się nie romans, ale coś wielkiego, czego się boję. I czuję jak mnie to wciąga, jak w tragedii greckiej- już chór śpiewa że jestem stracona :) Ale wierzę w swój zdrowy rozsądek i że dam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d-annka
Elewacjo,jest wiele prawdy w tym,co napisałas..i ja mam przeciez tego swiadomosc..Szukam w sobie sił,na to by odejsc..i kiedy bede gotowa-zrobie to..bo narazie jest ze mna tak jak w tym powiedzeniu- i chciałabym i boje sie:)-bo wiem,ze jesli nastąpi zerwanie,bedzie juz ostateczne..A Tobie zycze,abyś była szczesliwa...ale badz ostrozna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
D- annka, wiem wszystko. Nie oceniam cię i rozumiem. Ale obstaję przy swoim zdaniu. Boję się, że teraz będzie między wami dobrze a za parę tygodni? Moim zdaniem znikanie bez słowa i czekanie aż zmiękniesz to coś w rodzaju szantażu emocjonalnego i manipulacja. Jednak. Nie wiem czy tu jest miejsce na miłość. Wybacz, że tak surowo to osądzam, ale nie chcę żebyś potem cierpiała, bo skoro zgodziłaś się wrócić to facet będzie miał władzę nad tobą i po jakimś czasie to on postawi warunki. Tak to działa. Chciałabym żeby ludzie kochali się po prostu a nie siłowali między sobą, ale tak nie jest. Lecę do moich spraw, bywajcie czarownice Mam nadzieję, że Zielonaa wypoczywa i pięknieje, Eeee1 buduje dom i związek, było minęło- kwitnie a Bbi (???) No właśnie- tęsknię za Bibi, choć to dziwnie może brzmi. Mam nadzieję, że dobrze u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
jadę do Tunezji... jutro... szkoda, że nie ma Zielonej, może by coś doradziła, bo ja jeszcze nigdy tam nie byłam. Może Wy macie jakieś doświadczenia? Jadę (lecę) z dzieciorkami, ale bez M. więc trochę mam wątpliwości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
... wróciłam... a Was nie ma??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
I jak było? Napisz, proszę :) Wypoczęłaś? Widzę, że tu przerwa urlopowa. Zielonaa wróciłaś już ? Co u Ciebie? Mnie też krótko nie było, byłam w górach, ale musiałam wracać ze względu na dzieci. Chyba wypala się to co między Artystą a mną. Tak to już jest z romantykami? Ale jeszcze poczekam, żeby przekonać się : czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny :) Dawno nie zaglądałem ... ale niewiele się zmieniło tylko te same historie opowiedziene przez nowe Koleżanki ..... Niepotrzebnie się katujecie .... Zielona ... pięknie .... jak bym widział siebie jakiś czas temu ....... Gorące pozdrowienia dla Was i duuużo szczęscia :) P.S. Zielona tydzień temu wróciłem z Ustronia .................. świat jest mały ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co się ma tu zmieniać???? Zawsze będzie tak samo. Zwyczajnym- czy Ciebie o 6.00 budziły dzwony kościelne i \"kiedy ranne wstają zorze\"?. Pierwszy dzień, to był szok ale potem już ok! Musieliśmy być przez parę dni \"razem\" w Ustroniu...to dopiero!!! Na pogodę bylam zła... ciągle północno- wschodni wiatr ale i tak korzystałam ze słońca na plaży mimo chłodu. Tak, świat jest mały........ a może widziałeś zieloną, wysoką blądynę.... może przechodziliśmy obok siebie.... Pewnie tak, przecież Ustronie to nie metropolia.... ALE NUMER!!!! pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć zielonaa niee byłem sprytniejszy i wybrałem ciszę i spokój ;p ohh to byłaś Ty ...:):):) a ja to ten facet z 2 wózkami i 2 małych niebieskookich blondasków ... Pogoda dla mnie ok nawet nawet opalenizna mi została :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ŻARTOWNIŚ z Ciebie!!! Ja też jestem opalona ale jakim kosztem....trzęsąc się z zimna. Zupełnie co innego to spacer plażą boso i w kurtce. Wiesz ,też myślałam, że to Ty ale nie śmiałam podejść do Ciebie ze względu na żonę...skoro mordowała laptopy , to co zrobiłaby ze mną???? BLONDASKI ŚLICZNE I NAJWAŻNIEJSZE!! Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elewacja
Hej dziewczyny przerwa urlopowa trwa? Artysta to jednak trudny typ, nie dziwię się, że mimo że ma złote serce to mu związki nie udawały się. Nadwrażliwy, nadmiernie reaktywny, egocentryk do entej potęgi. Nigdy nie mogłabym z nim żyć pod jednym dachem. W sumie dobrze że mieszka z nim jakaś kobieta, która to znosi, choć nie raz już pakowała się. Chyba i ona się wyniesie w końcu a on będzie potem miał swoją satysfakcję, że mu " źle". Ze mną też próbuje, nie wiem czy świadomie sprawić sobie trochę cierpienia. I dałam się w to wciągnąć. Rozumiecie to o czym piszę? Podjęłam decyzję- wycofuję się z tego, nie zamierzam spektakularnie zrywać, ale wycofuję się bo nie chcę w nic grać, choć wiem, ze on nie gra świadomie. Mówiłam mu o tym, ale jak grochem o ścianę. Facet jest już uformowany i nie zmienię go. Pewnie wszystkie jego kobiety myślały, ze go zmienią, hi hi. Ja tak nie myślę, albo on przyjmie moje zasady albo ja pozostanę za szkłem nieczuła na jego fochy. Mogę być Muzą, ale nie kochanką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
właśnie się dowiedziałam że się wyprowadzają, nie wiem dokładnie kiedy ale to pewne na 100% ......sama nie wiem jak sie czuję, chyba się jakos do nich normalnie przywiązałam.....o reszcie spraw innym razem, musze sie przespać z nowiną!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zielonooka istota___
Witajcie, Nie wiem jak to się stało, ze tu nie trafiłam wcześniej. Może dlatego, ze rzadko bywam na dyskusji ogólnej. Witajcie. Dzięki, ze taki temat jest. Jesli mogę, to napiszę co się dzieje w moim życiu i może któraś z Was coś mi doradzi, podpowie... Jestem mężatką krótko, bo trzy lata, mam półtorarocznego synka. Moje małżeństwo jest szczęśliwe, mam fajnego męża, no ale jest ... ale. Fajnie, że autorka napisała o tym, ze czasem pomimo, że w małżeństwie jest dobrze, może się coś przydarzyć... Pisałam na " życiu uczuciowym", że chyba kocham dwu facetów, ale tam zawsze mówiono mi, ze to niemożliwe, że albo jednego nie kocham, albo nawet obu. Zacznę od początku. NIe jestem kochanką, ale jestem w jakimś układzie, którego do końca nie rozumiem. Intuicja mówi coś, rozum coś, a ogólnie niby nic się nie dzieje. Mam w pracy kolegę. Długo był moim zwykłym kolegą, nawet nie widywaliśmy się często. Dość powiedzieć, ze po moim powrocie z urlopu macierzyńskiego zaczęliśmy blisko współpracować i nasze relacje zaczęły się zmieniać. Stały się bliskie, inne niż ze wszystkimi innymi współpracownikami. Długo by opowiadać. Długie rozmowy, szukanie kontaktu, czekanie na siebie po pracy... Tak jakbyśmy nie mogli się sobą nasycić. Jak wracamy do domu razem, to on zawsze wsiada ze mną, a później się przesiada, jak jedzie jego tram, to zawsze czekamy na mój itd. Dbamy o siebie. Nie ma dnia w pracy, żeby nie przyszedł do mnie z zaproszeniem na herbatę, wyjdziemy czasem gdzieś... Ludzie plotkują, o czym wiem. Sama nie wiem w czym tkwię. On mi się podoba fizycznie, uwielbiam z nim spędzać czas. On chyba też bardzo lubi spędzać ze mną czas, nawet przy mnie nauczył się pijać herbaty owocowe;), bo tak to tylko kawa, komplementuje mnie, chyba w jakimś sensie mu się podobam. Napewno mnie bardzo lubi, o czym mówi otwarcie. Nie wiem, coś nas ciągnie do siebie, a równocześnie oboje jesteśmy w związkach małżeńskich. Nic nigdy otwarcie nie padło, ale to, ze bardzo zbliżyliśmy się do siebie, to jest oczywiste... Nie wiem do czego on zmierza i nie wiem, co z tym robić. Jak wiadomo wszelkie relacje się rozwijają, nie ma relacji stojących. Zagubiona jestem dość mocno. On wraca z urlopu za tydzień, przed urlopem napisał maila, ze odezwie się jak tylko wróci... Jeśli któraś z Was przerobiła coś, w czym nie wiadomo o co chodzi, to napiszcie co myślicie i jak mądrze postąpić. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonooka istota____
WItajcie, zaczęłam Was czytać.. Widzę, że Hansie chyba przydarza się coś nieco podobnego, choć innego. U mnie całe szczęście mąż pracuje zupełnie gdzie indziej, a P. nie jest moim szefem, jest znacznie dłużej w firmie, ale jest na równorzędnym stanowisku. P. wytwarza taką atmosferę jakby zwyczajności, ze wszystko co się dzieje, jest całkowicie naturalne i czasem się tylko łapię, że inni się tak nie zachowują... Np. dostaję smsa, w którym pisze o neutralnych sprawach i na koniec pisze: może wpadłabyś w piątek godzinę wcześniej do pracy, napijemy się kawy?? Odpisałam, ze może tak, może nie. Koniec końców był 2 godziny wcześniej... Tak się zastanawiam, w którą stronę to się potoczy... Nie wiem dziewczyny, czy mam zwidy, czy nie, ale zawsze jak się z nim żegnam, to on pozostawia po sobie niesamowite wrażenie spojrzeniem. Rozmawiamy, zazwyczaj wówczas patrzy mi w oczy głęboko i na koniec zawsze mówiąc ostatnie słowa np. przed tym jak ma wysiąść, patrzy mi na usta, ale jakimś takim głodnym wzrokiem. później wysiada i się ogląda... Zastanawiam się, czy on to robi świadomie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zielonooka, cóż- romans w miejscu pracy to katastrofa. już o tym była mowa. On sam nie wie czego chce, boi się i marzy- typowe. Jak przykro mi to pisać, bo wiem, że to ładne uczucie, marzenia, motylki, sympatia. Nie, nie- nie uda mi się zatrzymać Cię, ale powiem jedno, że masz taki mały staż małżeński, tyle przed wami jeszcze... nie ryzykuj. Bibi- a to historia! Jak myślisz czy wyprowadzka ma coś wspólnego z Tobą? Ale kiedy znikną z pola widzenia, to czas zatrze ich ślady. W sumie to powód do radości, napisz co tam u Ciebie, tym bardziej, że myślałam o Tobie niedawno. W sytuacji dość dramatycznej. Pomyślałam wtedy ' Bibi ma rację. Ród męski to stado oszustów i kłamców" To było straszne ! Historia dotyczy Artysty, który kończy właśnie ważny projekt, przez co jest nerwowy, drażliwy i chwilami nieprzyjemny. Pisałam już że nie zamierzałam w tym brać udziału więc milczałam uprzejmie. W końcu odezwałam się z pytaniem co tam u niego, na co dostałam chłodną i zniecierpliwioną odpowiedź. Zrobiło mi się przykro, bo dotąd przysyłał same piękne, pełne uczucia i zapewnień o wiecznej miłości maile. Odpisałam więc chłodno i uprzejmie, pytając czy chce żebym już nie pisała do niego, bo nie chcę mu przeszkadzać. I wtedy przyszła odpowiedź po której myślałam, że stracę przytomność. Serce waliło, łzy płynęły po twarzy, poczułam się niemal zgwałcona psychicznie, wyśmiana cynicznie. On napisał mniej więcej, że " mam nadzieję, ze odróżniasz literaturę do faktów, czyny od słów" Nie doczytałam do końca, bo pojęłam, ze dla niego to co pisał przez te miesiące to tylko taka zabawa, literacka gra, bawienie się w uczucia, że zapewnienia, że kocha mnie odkąd mnie zna- to tylko rodzaj jego artystycznej zabawy i że on myślał , że ja o tym wiedziałam. Poczułam się tak dziecko ,ktore brutalnie uświadomione, że live is brutal. Kiedy już poczułam się totalnie upokorzona, nadeszła wiadomość, że kocha mnie, że nie wie jak mnie przekonać. Zamarłam. O co chodzi? To on dalej się bawi? Powiedział że to gra i chce dalej w to grać? Wzburzenie moje było takie, że chciałam na wieki zamilknąć, znienawidzić i przestać wierzyć komukolwiek. I tak to zakończyłoby się, gdybym całkiem uniosła się honorem ale postanowiłam odpisać mu spokojnie, ze współczuję mu cynizmu i że mam nadzieję, ze on się choć swietnie bawił. Myślałam, że to jakiś koszmar, że moja wiara w jego szczere serce właśnie okazała się iluzją. I wtedy nastąpił nieoczekiwany zwrot sytuacji- zadzwonił do mnie przerażony. Co ja sobie pomyślałam- pytał, przecież to co pisał o literaturze miało inny sens- chodziło mu o to, że to co on pisze do mnie NIE JEST przecież wymysłem i literackim, wirtualnym tworem tylko PRWADĄ i że go źle zrozumiałam. Nieporozumienie. A mi o mało nie pękło serce, na myśl że on okazał się takim przebiegłym graczem. Ufff. Wiem ze to śmieszne, ale zdałam sobie sprawę, że takie znajomości na odległość to jednak są ułomne. O mały włos, przez skróty myślowe, doszłoby do ostatecznego, w złości zerwania. Gdyby nie zadzwonił to uważałabym że świat to złe miejsce, w którym miłość jest tylko literackim wymysłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MaGiCzNa KoBitA 23
ZARABIAJ NAWET 500 ZL MIESIĘCZNIE PRZEZ INTERNET Witam, Poświęć mi parę minutek, to nic Cie nie będzie kosztowało Na początek należy kliknąć w poniższy link lub jeśli nie jest aktywny to należy wpisać go w pasku adresu http://www.AWSurveys.com/HomeMain.cfm?RefID=mujerQa Jest to serwis ekologiczny w języku angielskim, lecz myślę, iż nie sprawia to nikomu większego problemu Gdy pojawi się owa strona należy wybrać-"Create A free Account"( prawy górny róg) potem wybrać login, hasło,imięi nazwisko oraz adres e-mail. Jeśli chcesz zacząć zarabiać na serio to podaj prawdziwe dane , jeśli chcesz tylko spróbować czy to działa możesz podać fikcyjne dane Po wypełnieniu tej szybkiej ankiety można zacząć zarabiać kasę. Po zalogowaniu na swoje konto klikasz w znajdujące się na środku strony linki. W polach do oceny wystarczy wpisać OK lub good za każda ocenę dostajesz od 4 do 6$ i to naprawdę działa W ten łatwy sposób można zdobyć dodatkowe pieniążki (nawet do 20$ już w ok 10 minut). Sam decydujesz ile zarabiasz. Pieniądze wysyłają np. przez PayPal (trzeba sobie tam otworzyć konto - to łatwe bo strona jest po polsku i zajmuje to tylko kilka minut). Jest to rządowy program ekologiczny i są naprawdę wypłacalni zarobioną gotówkę w dolarach przesyłają na konto w PayPalu a stamtąd przelewamy na swoje ko nto bankowe już w złotówkach w ten sposób mamy dodatkowe źródło zarobku poświęcam tej stronce kilka minut dziennie i zarabiam miesięcznie 400-500 zł im więcej czasu spędzasz przed komputerem tym więcej zarabiasz. Warto spróbować gdyż nic to nie kosztuje. Życzę powodzenia i dziękuję za zainteresowanie moim ogłoszeniem. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
zielonooka istota____ robi to świadomie, rwie Cię zwyczajnie...... mój tez tak naturalnie ciagał mnie wszędzie ze soba po całej okolicy , ze teraz nawet po prawie dwóch latach od kiedy jego zona kopnęła mnie w tyłek spotykam ludzi którzy wiedza o romansie o mojej głupocie, o tym jak sie z nim prowadzałam bo to przecież takie naturalne w jego oczach, i smieja mi sie w twarz !!!!!! Zadbaj o siebie i swój wizerunek i w firmie i na zewnątrz bo pomimo że teraz tego nie widzisz kiedys odbije Ci sie to wielka czkawką !!!!! Szykuje sie kolejne "romansidło biurowe" i osobiscie odradzam takie oficjalne prowadzanie się bo lada dzień dowie się zona albo mąż i nie będzie wesoło UWIERZ MI NA SŁOWO! a jak juz chcesz tak mocno tych motylków to ja Ciebie błagam rób to tak żeby nie było sladu ani świadków .... Jak facet zdradza to MACHO a jak kobieta zdradza to DZIWKA!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
elewacja rozumiem co czułaś..... może człowieka porazić prawda? a takie porozumiewanie sie na odległośc może naprawde przysporzyć problemów, mam tak z mężem kiedy tylko ze soba piszemy ...często zupełnie inaczej odbieramy słowa tej drugiej strony i bach juz jest problem..... a tak nawiasem mówiąc chyba sie zaangażowałaś???? A ja ? cóż nie chce sobie pochlebiać ale mysle że jestem jedynym powodem tej wyprowadzki .... nigdy nie mieli zamiaru stad sie wyprowadzać ...a jednak chyba nie wytrzymali, nie dziwie sie bo doskonale wiem jakie to emocje . Wiem jak mój mąz reagował na niego a to działa w dwie strony...Niedawno wracaliśmy od znajomych z grilla mój po drinkach , ja prowadziąłm oczywiście dwa samochody za mną On , dogonił mnie wyprzedził mnie i jeszcze kilka aut i pognał , ja wolno dojechałam do zjazdu i co widze jest przede mna i hamuje na puściutkiej drodze czekał az dojadę nie mam pojecia po co, ja do sklepu on też ledwo udało mi sie szybko uciec bo mój mąz juz wyskakiwał go bić ..... podjechałam pod dom a mój za cegły i stoi bo go będzie zatrzymywał rozwali mu auto i go zabije !!!!! Udało mi się z tesciową zapakowac go do auta i pojechałam do innego sklepu , jechał z przeciwka zobaczył mnie stanął znów ..... Mój M to spokojny człowiek a tamten wywołuje w nim takie emocje, znam jego żonę to furiatka więc mogę sobie wyobrazić co ma on po każdym spotkaniu z moja osobą!!!!Obok mojego domu dosłownie fruną nie jadą noo chyba że jedzie sam w tedy zwalnia i obserwuje dom ogród okna , przyczaiłam go jak zaglądał mi do auta ;)) więc raczej to ja jestem powodem. Chcę żeby to sie stało jak najszybciej , nie mam juz na to siły, to nadal jest jak rozdrapywanie rany ..... na nowo na nowo i na nowo...Przez ten czas kiedy mąż była w domu przeszłam chyba jakieś stany depresyjne tak mi mój M dawał popalić....ciagłę wyrzuty nad którymi nie mógł zapanować, co myślałam że lepiej zaraz dostawałam obuchem w głowę, robił mi złosliwe uwagi na temat tamtego przy rodzinie znajomych itp, osiągnęłam wyżyny wstydu prze te pól roku...niewiele rzeczy juz mnie zawstydza....mąż mścił sie na mnie psychicznie.... az nie wytrzymałam i wpadałam w taki stan że przez dwa dni i nocy nie wstawałam z łóżka i tak kilka razy , leżałam płakałam gapiłam sie przed siebie i autentycznie nie mogłam sie podnieść z łożka, nie miałam siły motywacji niczego, poznawałam po silniku kiedy jechał tamten i myślałam przez co przez niego przechodzę, jakie mi zafundował piekło a sam wozi sie ze swoja wife pod moim własnym domem z uśmiechem może na mordzie......męża nie obwiniałam w końcu to ja zrobiłam coś złego a on nie potrafił sobie z tym poradzić....Ostatecznie podjełam decyzje że jesli to się w końcu nie skończy to odchodzę i chyba moje otępienie go przekonało bo wyspokoił (nie licząc tego numeru z cegłami, ale za dwa dni wylatywał do pracy i pewnie świadomość że tamten może chcieć sie spotkać wzieła górę)....A wczoraj sie dowiedziałam że kupili mieszkanie i je remontują i życzę im wszystkiego dobrego i niech s..... idą z Bogiem.Mąż pisze dzwoni itp wyznaje miłośc na kazdym kroku ale zobaczymy co będzie kiedy wróci , jeśli sie nie zmieni na stałe będzie źle bo ja mam już dosyć cierpienia. To tak w skrócie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Mam nadzieje że zrozumiecie co tam napisałam!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Bibi, ciężko... To co napisałaś może być ostrzeżeniem dla tych którzy wstępują na tę " drogę", uwiedzeni motylkami - to co cię spotkało to najgorsze zakończenie, choć kroplą szczęścia jest to, że twój mąż, mimo, że ma duże wahania nastroju, kocha cię. To, co przeszłaś i przechodzisz to piekło. Ale skoro ich widok jest jak sól sypana na ranę, to wyprowadzka jest najlepszym rozwiązaniem i wierzę w to, ze to jest właśnie szczęśliwe zakończenie. Przecierpiałaś i teraz będzie lepiej :) A ja ostatnio chaotycznie pisałam , jak nastolatka o swoich nieporozumieniach z Artystą, aż kiedy to przeczytałam oblał mnie rumieniec wstydu, że tak się dałam wkręcić. Sprawa jest o tyle poważna, że on, jak twierdzi kocha mnie odkąd mnie poznał, przez wszystkie te lata i teraz wiem, ze to prawda. Zastanawiam się jak mam podołać temu uczuciu? Kiedyś Zielonaa tak pięknie pisała o Miłości, że ona jest, trwa, niewzruszona, wieczna, poza ludźmi, jak coś najpiękniejszego na świecie i wiecie co? To mnie właśnie tak urzeka. To piękno. A życie jest trywialne. O mały włos a przez jakieś głupie niedomówienie zranilibyśmy się na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonooka istota____
Witajcie, Elewacjo, Bibi76 bardzo dziękuję Wam za odpowiedź. Bibi, poszukał na forum Twojej historii, bo faktycznie, dokładnie tak jak napisała Elewacja, brzmi to jak przestroga dla tych, co wstępują na tę drogę... Elewacjo, napisałaś, że rumienisz się widząc że piszesz o swoich przeżyciach jak nastolatka... Powiem Ci, ze ja w ogóle jak patrzę na to co robię, to znowu w innym znaczeniu, mam wrażenie, że jestem jak 6-latka... Mam 27 lat, a faktycznie instynktu nie mam za grosz, albo też chcę go zagłuszać. Mam męża, który widzi we mnie wszystko, jest świetnym ojcem i dałabym naprawdę wiele, żeby, tak jak przez ostatnie 5 lat, być zupełnie ślepą na innych mężczyzn. Na dobrą sprawę sama nie wiem, co się ze mną dzieje... P. jest siedem lat starszy ode mnie i wolałam sobie tłumaczyć, że on też tak sobie beztrosko uległ sympatii do mnie, ale to też naiwność wierzyć, że facet 34-letni nie wie co robi... Wolałabym chyba, żeby zrobił coś na tyle jasnego w swym znaczeniu, żebym się poprostu przestraszyła i ze strachu dała sobie spokój... To wszystko toczy się tak delikatnie, niby dyskretnie i jest na tyle przyjemne i wydaje się być oswojone, że ciężko to rzucić... Kiedyś koleżanka powiedziała mi, że pewna kobieta z naszej firmy czyni aluzje pod naszym adresem...Powiedziałam o tym P. On pytał, co to za aluzje i na jakich podstawach wysnute. Zapytał, czy chodzi o postrzeganie nas "razem". Odpowiedziałam, ze tak. On na to odparł, żebym się nie przejmowała, bo ludziom płytkim wszystko kojarzy się z seksem... W takiej seytuacji przez myśl przebiega, że albo jego intencje są zupełnie czyste, albo tak umiejętnie prowadzi grę... Bibi76, to co napisałaś jest naprawdę poważną przestrogą. Mój mąż też jest spokojnym człowiekiem, tak jak Twój... Pod wpływem Twojej opowieści zdałam sobie sprawę, że mogłabym też mojego męża widzieć w takim stanie. Przyznam, że to mnie przeraziło... Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Ja odbierałam jego brak skrepowania odbierałam jako poważne myślenie o mojej osobie, myślałam skoro pokazuje się ze mną ....okazuje mi uczucia przy innych to znaczy że myśli o mnie powaznie ...przeciez nie robiłby mi takich rzeczy gdyby potem naprawde chciał rzucić ...... To jest tak z nimi,mężczyznom pochlebia pokazywanie się w towarzystwie innych kobiet czują się seksi super itp , niestety Tobie tylko ujmuje!!! Ja bym go zwyczajnie zapytała czy nie widzi nic dziwnego w takich waszych spotkaniach , kawkach itp . i czy wie o nich jego zona i czy nie ma nic przeciwko temu???? Już samo to że wasi współmazonkowie o tym nie wiedzą oznacza że nie są to tylko koleżeńskie relacje i zmierza to w jednym kierunku. A to że on nazywa tą Panią co plotkuje pustą nie oznacza że nie psuje Ci ona i on i ty sama sobie opinii. Ja bym z nim o tym szczerze porozmawiała, jak on widzi wasze relacje czym one są dla niego i jak on by je nazwał .... Możesz starcić więcej niż Ci się wydaje , ostrożnie z takimi kontaktami bo możesz faktycznie nigdy nawet się z nim nie pocałować ale jak Ci przypna metkę kochanki do pleców to tak będziesz juz zawsze z nią chodzić , odpowiedz sobie czy warto i czy przypadkiem faktycznie nie przesadzacie z tym prowadzaniem się skoro inni już plotkują, wiesz co będzie potem??Strasznie jestem ciekawa co dalej się u Ciebie wydarzy. Elewacjo no cóż zakochnaie się to odebranie zdrowego rozsądku i zaczynamy w tedy przypominac małe dzieci.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonooka istota____
Bibi, piszesz bardzo mądrze. Napisałaś, że jesteś ciekawa, jak się potoczą moje sprawy... szczerze mówiąc człowiek niby sobie zdaje sprawę z tego, że stąpa po kruchym lodzie, ale jednak to robi i na dodatek nie wiem, tym bardziej go to ekscytuje. Nie czułam potrzeby ukrywania kontaktów z nim, wręcz przeciwnie. Po pierwsze dlatego, że nie robię nic złego (w sensie fizycznym), a po drugie oboje sobie imponujemy w jakimś sensie i postanowiliśmy ignorować wtrącanie się innych. Aby siebie dostatecznie wytłumaczyć, podniosłam nasze relacje do rangi przyjaźni i na dodatek sama się dziwię, jacy ludzie są dziwni, że nie potrafią zaakceptować tego, że ktoś się z kimś przyjaźni... Ech, ale wiem, że to jest jakiś mój rodzaj wymówki, to jest jedyna opcja jaką mogę przedstawić. No bo przecież, jak ktoś zapytałby mnie, co mnie z nim łączy, to co miałabym odpowiedzieć, chyba tylko, że przyjaźń... Dopiero wtedy, gdy dowiedziałam się o plotkach, dotarło do mnie, że ludzie przecież oceniają innych po pozorach. I masz rację, można nigdy z nikim nic, a i tak mieć przypiętą łatkę... Zaczęłam się zastanawiać, jak ja bym odbierała takich ludzi jak my. Może niestety tak samo, jak Ci, których P. nazwał pustymi?? Mam teraz chwilę czasu. Jego nie ma jeszcze tydzień... Bibi, napisałaś o tym, że powinnam z nim przeprowadzić rozmowę odnośnie naszej relacji. Szczerze mówiąc jestem osobą dość nieśmiałą. Jeśli miałabym wybrać jakąś opcję, to chyba taką, że ja się poprostu bez słowa odsunęłabym się i miałabym wówczas nadzieję, że on rozmowy nie rozpocznie. CHoć jest to wątpliwe, szczególnie, ze blisko współpracujemy. Ciężka sprawa szczerze mówiąc... Co do naszych współmałżonków, to mój mąż wie, ze mam bliskiego kumpla w pracy. Nie spowiadam się, rzecz jasna z każdej rozmowy i kawy. Poznali się. Ja natomiast nie znam żony P. Była jedna okazja, tzn. nawet nie jedna, jedna taka, gdzie obie byłyśmy w tym samym miejscu, ale P. najwidoczniej nie chciał nas ze sobą zapoznać. Rozmawiał z żoną, zobaczył mnie, podszedł, przywitał się, chwilę porozmawialiśmy, ale jej nie poprosił. Później zniknął. Tak jeszcze rozmyślam o tym co napisałaś. Nas naprawdę wszędzie widywano razem. Nawet jak szliśmy na zebranie, to on do mnie wcześniej wpadał i siłą rzeczy szliśmy razem... Tak w ogóle to łatwo było mi w to wszystko wpaść, bo ja znam jego rodzinę od lat. Z jego bratem chodziłam do szkoły, jego matka mnie uczyła... Jego w tym czasie nigdy nie poznałam, ale tak ogólnie wiedziałam o jego istnieniu. Akurat wpadliśmy na siebie w pracy. Od dawna nie utrzymywałam kontaktu z jego bratem i nadal nie utrzymuję, bo wyjechał za granicę... Bardzo łatwo było mi zaufać komuś takiemu jakby "znanemu sobie". Długo tłumaczyłam sobie, że może jego podejście też jest jakieś takie "sentymentalne", nie wiem przyjacielsko - braterskie.... Niemniej podobno przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną nie istnieje... No, ale z drugiej strony, jak nazwać tę relację... Przyjaźń?? Bibi, jeszcze jedno. Napisałaś, że Ty odbierałaś "naturalność" i brak krycia się z kontaktami z JEGO strony, jako przejaw poważnego myślenia o Tobie. Ja to właśnie interpretowałam jako przyjaźń. Też interpretowałam to jako szczere uczucie przyjaźni, szlachetne i dobre, no bo jakie może być inne, szczególnie, manifestowane przed innymi. On zawsze oficjalnie (pod względem zawodowym) broni moich interesów, więc jak można o tym myśleć?? Tylko pozytywnie. Choć tak naprawdę pieron wie, jak to inni interpretują, być może bardzo negatywnie wobec mnie... Powiem Wam, że naiwniak ze mnie straszny, ale nigdy przez dobre kilka miesięcy tej relacji, nie przyszło mi do głowy, że żonaty mężczyzna może chcieć "podrywać" mężatkę z dzieckiem... Nigdy tak nie myślałam, aż do momentu, w tórym on wykazał się daleko posuniętą troską wobec mnie, która poczatkowo mnie zirytowała, z później dała do myślenia... Cieszę się, że tu trafiłam. Nie moralizujecie, nie prostujecie, tylko ze względu na własny bagaż doświadczeń doradzacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zielonooka- tak, jak napisała elewacja, najgorsze, co może być, to romans w pracy!!! Już tu kiedyś mówiłam, że mam zasadę \" tak gdzie jem, tam się nie załatwiam\"- lepiej nie komplikować sobie życia służbowego, bo co będzie, jak romans się skończy???? Bagno!!! Piszę romans, bo to już jest romans! Zresztą sama wiesz, jakie są Twoje odczucia i zaręczam Ci, że są one prawidłowe. Do tego należy pamiętać, że faceci po 30-tce chętnie zdradzają, nawet jeśli kochają żony. No bo ten pierwszy żar już trochę przygasł a odrobina świeżego \"mięska\" tak na \"chwilę\".... czemu nie. Problem w tym, że za \"chwilę\" to \"mięsko\" będzie nieświeże i trzeba będzie poszukać nowego. Nie mówię, że wszyscy są tacy ale myślę, że w Twoim przypadku tak jest. Przecież teraz on szykuje sobie grunt i ewidentnie Cię uwodzi!!!! Znasz przykład naszej kochanej bibi! bibi- współczuję Ci tego piekła, jakie przechodziłaś z mężem!!! Mój zachowywałby się tak samo, gdyby się dowiedział o wszystkim. Zadręczałby mnie i siebie. Małe to pocieszenie, że jest to oznaka tego, że kocha. Wiem, że Ci wybaczył, bo jest z Tobą ale NIGDY tego nie zapomni. Nie dziwi mnie więc teraz Twój stosunek do mężczyzn i wiem, że chciałabyś cofnąć czas, mimo pięknych zapewne chwil.... Teraz pragniesz tylko spokoju, bo to, co przeżywasz, to straszna udręka!!!! Przytulam Cię Pozdrawiam, aż głupio mi pisać, że u mnie JEST PIĘKNIE!!!! Warszawiak milczy......SZKODA....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
A własnie pisz że jest pieknie bo ja tez mam nadzieję kiedyś wyjść z tego bagienka i z wielką przyjemnością czytam że u kogoś dzieje się dobrze ;) Niby ucieszyła mnie ta wiadomość o nich ale chyba od środka coś przeżywam bo dzisiaj spotkało mnie włąsnie coś dziwnego ale bardzo przyjemnego... Mam w pracy kierownika (nie jest moim przełozonym) współpracujemy ze sobą , młodszy wysoki przystojny przyjemny miły dowcipny facet...Zawsze z nim pożartuję , pogadam chwilę jak to JA kontaktowa jestem bardzo .... od kilku dni nie daje mi spokoju zagląda pyta jaki mam humor itp itd. a dzisiaj przyszedł rozsiadł się naprzeciwko mnie i pyta czy jestem na niego obrazona bo takie odnosi wrażenie, ja mu ze to nie złość i absolutnie nie ma z nim nic wspólnego tylko smutek to ten dalej drążyc temat..... Tak mnie zaskoczył swoją bezpośredniością że nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, normalnie mnie zaczął pocieszać i autentycznie czekał aż się zwierzę!!! Bo on się martwi , bo ja zawsze taka wesoła (świetna ze mne aktorka, nikt nawet nie przypuszcza co noszę w sobie) a tu nagle taka we mnei zmiana. Kurde pomyślałam normalnie obcy ludzie sie o mnie martwią ...albo...... no właśnie jakies to dla mnie podejrzane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bibi- pamiętaj zawsze o sobie i............. MĄŻ MA JUŻ NIGDY NIC NIE WIEDZIEĆ P A M I Ę T A J !!!!!!! A widzisz są jeszcze i dla Ciebie miłe rzeczy przeznaczone na tym świecie!!!! I jeszcze jedno ( też już pisałam kiedyś) Oni mają być dla nas \"częścią świata\", NIGDY \"całym światem\"!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
zielonooka istota____ piszesz o tej przyjaźni dokłądnie tak samo jak ja dawno temu o swojej i jego , my wychodzilismy raze i nasi malżonkowie o tym wiedzieli, na kurs tańca my razem nasi w domach , bo to tylko przecież szczera czysta przyjaźń.....Nie prawda , w momencie kiedy ty juz cos podejrzewasz (tak jak napisała nasza mądra sowa ekspertka od romansów Zielonaa) to już to jest początek własnie romansu..... Nie poznał Cię z zoną , no właśnie , jesli się z Tobą spotyka jako przyjaciel to chyba mógł. Jego zona nie ma zielonego pojęcia o Tobie, ty wyszłas z założenia że to czyste kontakty i powiedziałas mężowi on natomiast NIE....Wszędzie z Tobą się pokazuje może w jakiś sposób chwali się Tobą ale żonkę trzyma od tego jak najdalej ..... Przyjaźń jak najbardziej ale sma podświadomie czujesz przecież coś zupełnie innego, te spojrzenia itp itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×