Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lonely_flower

Jak poderwać dużo starszego faceta???

Polecane posty

Ja zamilkłam, bo mój instruktor jest dla mnie mniej więcej tak niedostępny, jak umiejętność lewitacji i staram się o tym nie pamiętać.... Ale główną przyczyną tego, że nie piszę za często, jest to, że niedługo wyjeżdżam na studia i fakt ten zajmuje większą część moich myśli. Martwię się o swoją przyszłość - ot co! Czuję się samotna, zagubiona i nie mam pojęcia czego chcę tak naprawdę od życia, a to wcale nie pomaga w osiągnięciu szczęścia. Poza tym, nie mam wcale ochoty bawić się w dorosłość, obawiam się, że nie podołam. Dodam jeszcze, że moja rodzina to tylko formalność, gdyby nie powiązania finansowe między moimi rodzicami i słynne "co ludzie powiedzą" pewnie by już dawno razem nie byli. Źle mi. I nie miałam zamiru się żalić Wam dziewczyny, ale skoro już Dorotella spytała, czemu tu tak cicho, to postanowiłam udzielić odpowiedzi, oczywiście wyłącznie we własnym imieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nic nie piszę,bo u mnie również nic się nie dzieje.Ogólnie smutek i nostalgia na płaszczyźnie towarzyskiej,ale daję radę.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój chłopak nigdy nie kupował mi kwiatów bez okazji. Czasami jak przechodzimy obok kwiaciarni to zagaduje,że są tam ładne kwiatki, ale ona nie zwraca na to uwagi. Kiedyś nawet zdarzyło się, że kuzynce kupił większy bukiet na urodziny niż mi. Nawet jak się oświadczał, to nie dostałam żadnego bukietu, nawet jednego kwiatka. Jeśli chodzi o romantyczne kolację, to on ostatnio nie ma czasu, wiecznie pracuje, a jak już ma wolne, to akurat w tedy kiedy ja muszę iść do pracy. Wczoraj powiedział mi, że nie znosi mojej pracy, bo mnie nie ma wiecznie w domu, co jest dziwne bo pracuje całe 7 dni w miesiącu. Jak mu mówię, że jestem zmęczona to jest zdziwiony, bo po czym ja mogę być zmęczona. W sobotę zapomniał, że ma do mnie przyjechać. Tak bardzo mu na mnie zależy, a wczoraj jak po mnie przyjechał po pracy, to marudził, że nie mam na nic ochoty. Ale każdej dziewczynie by się wszystkiego odechciało, gdyby na pytanie co dzisiaj robimy usłyszała, że facet ma ochotę tylko na sex nic więcej... Jeśli chodzi o tego starszego faceta to wiem, że z tego nic nie będzie, chociaż bardzo go lubię. Staram się, żeby powoli wszystko wróciło do stanu sprzed kilku miesięcy, nim go poznałam, ale to jest bardzo trudne, zwłaszcza, że zawsze podobali mi się starsi faceci. Uświadomił mi, że nie wszyscy są tacy beznadziejni, że istnieją jeszcze faceci którzy potrafią być mili, z którymi można porozmawiać o czymś innym niż tylko ich praca i oglądać telewizję. Kiedyś mój chłopak tak bardzo nie chciał ze mnę rozmawiać, że mi powiedział: "cicho, reklamy lecą".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Calineczka, niewesoło masz tym swoim chłopakiem. Zachowuje się jak skończony palant... Spróbuj z nim pogadać, wyzjancie sobie co was denerwuje w was nawzajem. Lepiej powiedzieć sobie kilka niemiłych słów traz i zdecydować, czy warto to dalej ciągnąć, niż męczyćsię, zaciskać zęby i nic nie mówić, do mometu, gdy któreś z was nie wytrzyma i wybuchnie prawdziwa awantura...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ca-lineczka25
Takich awantur kilka już było. Powoli zaczyna się starać. Nie każdy facet wstawał by w niedzielę o 6 rano, żeby zawieźć dziewczynę do pracy na 7. Kiedyś już rozmawialiśmy na temat tego co nas w sobie denerwuje i wyszło na to, że to ja mam się zmienić bo jestem wiecznie niezadowolona. Jego zachowanie, jest częściowo wynikiem wpływu jego rodziny, a dokładniej mamy, która próbuje się nam we wszystko wtrącać i tej jej rady. Sama ma męża na którego musi pracować, który lubi sobie wypić, w domu prawie nic nie robi, ale on udaje, że wszystko wie lepiej. Mój chłopak, przez to, że z nią meszka jest pod jej wpływem i stąd jego zachowanie. Mojej przyszłej teściowej przeszkadza nawet jak wie, że mi w czymś w domu pomaga, mimo że wie, że mieszkam sama i nie ze wszystkim sobie mogę sama poradzić.Jak gdzieś wyjeżdżamy to wszystko wygląda inaczej. Tylko, że ostatnio jakoś tak wyszło, że na wszystko brakuje nam czasu. On pracuje, ja też do tego moja uczelnia i wszystko się jakoś nakłada i zazębia. Chociaż kiedyś się mnie już pytał po co mi tytuł magistra, a jak powiedziałam o studiach podyplomowych to chyba się trochę zdenerwował. Mu do szczęścia wystarczył tytuł inżyniera, ja jestem trochę bardziej ambitna (to też mu czasem we mnie przeszkadza). No i znowu się rozpisałam i to chyba nie na temat. Obiecuję, że to ostatni raz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak jest pod wpływem matki, to dąż do tego, zeby jakoś go od niej oderwać... Wyprowadzićsię poza jej wpływy, czy coś? Nie wiem, co mogłabym doradzić. Nigdy tak na 100% nie wiadomo, jak się poukładają losy ludzi... Może być bajkowo jeśli tylko się postaracie, a może być źle mimo waszych starań. Ciężko ocenić. Na pewno zawsze warto rozmawiać. Żeby było jasne, co wypadałoby zmienić. I na pewno nie chodzi o to, żeby tylko jedna strona szła na ustępsta a druga nic, bo to tylko zwiekszy wzajemne pretensje. Wydaje mi się, że i tak nam się nieco zboczyło z tematu, już dawno, więc nie przejmuj się za bardzo Calineczko ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ca-lineczka25
Będziemy mieszkać u mnie, więc nie będzie miała na niego aż takie wpływu, a jeśli się nie zmieni, albo stanie jeszcze gorszy, to zawsze będzie mógł wrócić do mamusi. Mam nadzieję, że do czegoś takiego nie dojdzie. Chociaż nigdy nic nie wiadomo. Moja mama wyszła za mąż w wieku 49 lat (a mojego ojca pogoniła jak miałam jakieś 9 lat), niedawno świętowała pierwszą rocznicę ślubu. Jej siostra rozwodziła się dwa razy. Więc jeśli się nam nie będzie układało, nikt nie będzie na nas naciskał, że musimy być ze sobą na zawsze. Chociaż (mimo mojego zachowania) bardzo bym chciała, żeby nam się udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, to przynajmniej to masz z głowy, nikt się nie doczepi jak wam nie wyjdzie. Jak są dobre chęci, to może się wszystko jakoś ułoży :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taka_wariatka, ja nie wierzę w to, że w razie czego nikt się nie doczepi. Sama jestem tego najlepszym przykładem. Mimo że mój ojciec jest rozwodnikiem i moja matka wyszła za niego za mąż, to wiem, że jak ja bym się związała z rozwodnikiem, to by była awantura taka, że masakra (tzn. mój obecny facet jest po rozwodzie, więc moja matka nawet nie wie o jego istnieniu). Bo ona twierdzi, że rozwodnicy to faceci drugiej kategorii. Tak samo by było w kwestii wpadki. Ja sama jestem dziełem przypadku, ale gdybym to ja wpadła, to by mnie z domu wyrzuciła... Tak więc nie można zakładać, że skoro matka tak miałą, to zaakceptuje tę samą sytuacji u córki... Choć liczę na to, że matka Calineczki jest normalna... W sumie to chyba każda matka jest normalniejsza od mojej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ca-lineczka25
Z moją mamą jest trochę inaczej. Kiedyś strasznie się czepiała, wszystkiego i wszystkich. Potrafiła zabraniać mi wychodzenia z domu na np. 6 miesięcy, tylko dlatego, że jej się nie podobały moje oceny. Z czasem i wiekiem dotarło do niej, że i tak zrobię jak będę uważała za słuszne. Jej mąż jest rozwodnikiem, więc i to jej nie przeszkadza. Jedyne co jej zawsze przeszkadzało, to wiek moich znajomych, bo zawszy byli ode mnie starsi. Rodzice mojego chłopaka, tak się wszystkiego czepiają. Kiedyś usłyszałam, że pary w których jest większa różnica wieku nie maja szansy na przetrwanie, bo nigdy się nie dogadają, nie będą mieć wspólnych tematów. Ja jestem innego zdania, ale wolę z nimi nie dyskutować, bo i tak nic do nich nie dociera. A co do chłopaka, to może i nie kupuje mi kwiatów, ale od czasami da się za to naciągnąć na jakieś zakupy. Czasem jest to książka (uwielbiam czytać), czasem jakiś ciuch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4608690 Przeczytajcie to proszę i pomóżcie i, o już nie wiem, co mam robić:( Nie chciałam tego tu pisać, bo problem dotyczy mojej matki, a skoro tu inna dyskusja się toczy, o nie chciałam jej "zaśmiecać" innym wątkiem, dlatego założyłam nowy temat. Mma nadzieję, że przebrniecie przez całośc do końca i że coś poradzicie, bo przez tę sytuację żyć mi się już odechciewa:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizy
Ojej, a co tu taka cisza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewci@
Bo nic narzie sie nie dzieje. Jesień wkoryczyła najwidoczniej w nasze serca :( u Mnie narazie pusto i cicho. nic sie nie dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi w serce studia wkroczyły... :D, więc wiecie, jakoś tak nie idzie się zakochać, gdy myśli się o wykładach i nie widzi się nikogo oprócz swoich rówieśników, któzy nie są w kręgu zainteresowania. W sumie to nie wiem sama co jest w kręgu mojego zainteresowania. Jakoś nawet imprezy mnie nie pociągają. Chyba jednak jesienna depresja takze mnie dopada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie to nie tylko jesienna depresja dopadła, ale mega dół. Siedzę sama w nowym mieszkaniu i tak mi dziwnie. Współlokatorka poszła do faceta i wróci jutro... Jakoś tak dziwnie obco czuję się w tym mieście, mimo że już mieszkam tu rok i myślałam, że się już zaaklimatyzowałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewci@
taka wariatka u mnie tez studia sie rozpoczely i jakos nie przestalam myslec o moim trudno dostepnym obiekcie uczuc :) Chcialam nawet sobie do Niego zadzwonic i pogadac z Nim ale jakos zrezygnowalam z tego pomyslu. narzie milcze On tez, tylko, że jak On sie do mnie odezwie to bedzie mialm ciezki orzech do zgryzienia bo teraz nie dam sobie oczu mydlic. Dorotello, nie zalamuj sie tak od razu. Jak narzie mamy piekna polska zlota jesien takze ciesz sie urokami jesieni bo za tydzien przyjdzie deszcz i dopiero bedziemy mogli ponarzekac. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja na dodatek się pochorowałam:/ To pewnie od tego stresu mi odporność spadła i początek nowego roku akademickiego powitałam chorobą... Moja matka nienawidzi mojego faceta, mimo że go w ogóle nie zna, tak więc nie mam powodów do radości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewci@
jak to nie masz powodow do radości?! Dziewczyno! Badz szcescliwa ze swoim lubym i takimi pierdolami co matka opowiada sie nie przejuj bo to zniszczy Was zwiazek a jej wlasnie o to chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewci@, ona teraz przyjęła inną taktykę. Zobaczyła, że groźbami nic nie wskura, to zaczęła się odwoływać do mojego rozsądku:p Ale i w tym wypadku jej nie ulegnę, hihi:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizy
Macie racje z ta jesienna depresja. Dopada wiekszosc ludzi.. Dorotella tak trzymaj! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co sądzicie o takiej sytuacji: ON ma dzisiaj urodziny. Jako że piątki mam wolne od zajęć, umówiliśmy się, że w czwartek wieczorem do niego przyjeżdżam i w sobotę wychodzimy razem z jego kumplami. On co prawda wolałby wyjść tylko w męskim gronie, ale powiedziałam mu, że ok, ale jak on przyjedzie do mnie na urodziny, to też zostanie w domu sam, a ja pójdę z koleżanką świętować.No i on stwierdza, że w takim razie idę z nimi. W międzyczasie się kłócimy (z jego winy) i on stwierdza na drugi dzień, że nigdzie nie wychodzi z kumplami, ja wracam do siebie, a on jedzie gdzieś na Pomorze, bo musi jakiś sprzęt do swojej pracy kupić, a akurat jest okazja. No ok. Ja wracam do siebie. Dziś cały dzień milczał, zadzwonił tylko raz, a normalnie pięciokrotne dzwonienie do mnie w ciągu dnia jest normą. Miał wracać wieczorem, a że się nie odzywa, zaniepokojona dzwonię do niego. Nie odbiera. Piszę smsa, czy coś się stało. Nie odpisuje. W końcu dzwoni do mnie i mówi, że jest już w domu od godziny, tylko że jest z kumplem w restauracji, bo niby po podróży musieli coś zjeść. No i teraz się zastanawiam, czy on na pewno wyjeżdżał, czy może po prostu specjalnie tak powiedział, aby się mnie pozbyć, a samemu pójść z kumplami do knajpy? Powiem Wam szczerze, że jakby się okazało, że tak właśnie zrobił, to od razu kopnę go w d... W końcu nie po to jechałam do niego ponad 200 km, aby na drugi dzień wracać, bo on rzekomo wyjeżdżał, a tak naprawdę siedział w knajpie z kumplami:/ Jak myślicie - powinnam się martwić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasami każdy facet chce spędzić trochę czasu tylko z kumplami, tak samo jak kobiety lubią czasami zrobić sobie babski wieczór. Ja bym się czymś takim nie przejmowała, no chyba, że sytuacja powtórzyłaby się któryś raz. Życie jest zbyt piękne, i krótkie, żeby się martwić o każdą drobnostkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasami każdy facet chce spędzić trochę czasu tylko z kumplami, tak samo jak kobiety lubią czasami zrobić sobie babski wieczór. Ja bym się czymś takim nie przejmowała, no chyba, że sytuacja powtórzyłaby się któryś raz. Życie jest zbyt piękne, i krótkie, żeby się martwić o każdą drobnostkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Calineczka, ja doskonale rozumiem, że facet chce spędzić czas ze swoimi kumplami. Mi chodzi o to, że mam wrażenie, że kumple są dla niego ważniejsi, niż ja, a ja jestem po to, aby mu sprzątać i gotować. Dziś z nim gadałam i już wszystko wiem... Jak wrócił z tego Pomorza, to od razu zadzwonił po kumpli (czyli było ich więcej, niż ten jeden, o którym mówił). Ja umierałam ze strachu, czy nic mu się po drodze nie stało, bo wieźli ciężki sprzęt, więc o wypadek nie trudno, a ten zamiast dać mi znać, że już jest na miejscu, wolał pić z kumplami. Powiedziałam mu więc, że skoro tak, to w takim razie on też przyjedzie do mnie na urodziny, a ja go zostawię samego w domu i wyjdę z koleżankami i że zobaczy wtedy, jak on się będzie z tym czuł. Trochę mu się głupio zrobiło... No ale nic to...Zobaczymy, czy taka sytuacja się jeszcze kiedyś powtórzy, czy nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeśli chodzi o tych jego kumpli, to nie znam ich, ale z tego, co on mówi, wynika, że kumplują się z nim tylko dla korzyści, ale on tego w ogóle nie dostrzega. Oni wiedzą, że on ma zbyt dobre serce, więc to wykorzystują. Tu pożyczą kasę i nie oddają ("rekordzista" od roku wisi już mu ok. 1000 zł), tu chcą, żeby ich gdzieś zawiózł, itp. A założę się, że gdyby nie miał kasy lub gdyby coś mu się stało i już nie był przydatny do czegokolwiek, to ani jednego kumpla by przy nim nie było:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek_aeiuoy
Jeśli chodzi o kolegów,to ja mam tutaj sporo do powiedzenia,nie mając kobiety byłem tak naprawdę skazany tylko na nich(choć nie zawsze byłem sam).Kolegów można mieć wielu,ale należy dobierać sobie takich,którzy nie zawiodą w różnych sytuacjach.Ja akurat nie mam z tym problemu,przez kilka lat mogłem sobie wyrobić dokładnie opinię na temat każdego z nich.Mam kilku przyjaciół.Jestem pewien,że każdy z nich zrozumiałby sytuaację,że musiałbym opuścić ich towarzystwo,aby pojechać spotkać się z kobietą.Trochę się dziwię Dorotello,że Twój mężczyzna zrobił unik przy swoich urodzinach.Obawia się konfrontacji Ciebie ze swoimi kolegami.Ja bym nie miał żadnych oporów,aby przedstawić swoich kolegów swojej kobiecie,choć jak wiadomo w przyszłości różnie może być.Jak to urodziny wolał spędzać z kumplami,a nie z Tobą?Ja bym postąpił tak,że przede wszystkim urodziny chciałbym spędzić ze swoją kobietą,skonsultowałbym się z nią oczywiście,czy np.zgodziłaby się,abym zaprosił na imprezę swoich przyjaciół,ale oczywiście chciałbym,aby głównie ona była przy mnie podczas mojego świeta.Taki jest mój punkt widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tomku, jak do tej pory poznałam jego jednego kumpla i wydawał się byc w porządku. W ogóle mój facet powinien być taki jak on. Tzn. ten kumpel został zaproszony na jego urodziny, ale odmówił, bo jechał gdzieś ze swoją żoną. A wiem, że ten mój na pewno by ten wyjazd przełożył... A co do tych urodzin, to było właśnie tak, jak napisałam powyżej, tzn, w czwartek do niego pojechałam, a w piątek już wróciłam do Łodzi, bo on niby musiał pilnie wyjechać, bo się nadarzyła okazja, aby kupić ten sprzęt. A po powrocie pierwsze co zrobił, to zadzwonił do kumpli. I to mnie boli, bo już jak wcześniej planowaliśmy, jak spędzimy jego urodziny, to on sobie wymyślił, że przyjadę do niego, ale wieczór spędzę z jego mamą, a on sobie wyjdzie na 2-3 godziny. Dla mnie to jest chore, bo ja np. swoje urodziny chciałabym spędzić z osobą, którą kocham... Oczywiście proponowałam mu, aby zaprosił kumpli do domu, ale stwierdził, że nie, bo to by trzeba coś ugotować, a przecież nie będę stała non stop przy garach. Dziś jak rozmawialiśmy, to zapewniał mnie, że bardzo mnie kocha i że tęskni za mną bardzo i że głupio wyszło z tym wszystkim:/ No i co ja mam o tym myśleć? Dodam, że facet chyba myśli poważnie o naszym związku, bo np. wiele decyzji podejmuje dopiero po konsultacji ze mną... No ale ten stosunek do kolegów mnie dziwi, tzn, że oni są ważniejsi... A Ty co o tym sądzisz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, ze to może baaardzo głupio zabrzmieć, ale tak sobie właśnie pomyślałam, że może on ma jakiś problem z alkoholem i po prostu wiedział, ze jak będę z nimi, to nie pozwolę mu dużo pić... Może tak być, czy już przesadzam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×