Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lonely_flower

Jak poderwać dużo starszego faceta???

Polecane posty

Gość 20l
Hej wszystkim ;D dawno tu nie zerkałam ,bo nie miałam czasu.W ogóle co tam u was słychać dziewczyny ,bo u mnie nic ciekawego? Z instruktorem nic nie wyszło ,z biegiem czasu zauważyłam ,że to duże dziecko w ciele 27latka. Sama jestem sobie winna ,bo wyidealizowałam go sobie i przez to cierpiałam ,ale już się z niego wyleczyłam. Co prawda nadal mi się podoba ,ale wiem ,że to nie jest to czego szukam ;). Wiem ,ze mnie ostrzegałyście ,ale czasami trzeba się samemu sparzyć by drugi raz tego błędu nie popełnić . Chociaż wiem ,że popełnię go jeszcze nieraz w życiu bo jestem młoda i głupia hehehe... ,a co u was ciekawego ? Opowiadajcie ...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama nie wiem...........
Cześć dziewczyny, pisałam tu jakiś czas temu, na poprzedniej stronie.. Powiem wam, że od tamtej pory trochę się w moim życiu zmieniło... po tych wszystkich dylematach, spotkać się z nim czy nie spotkać, podjęłam decyzję, że tak i... spotykamy się do dziś;) Nie jest to na razie nic poważnego, zresztą jakoś myślę, że pewnie nigdy nie będzie, bo dla mnie zawsze 12 lat różnicy było to jednak zbyt wiele, w dodatku on jest z innego miasta i jakoś nie wierzę w piękne scenariusze i związki na odległość.. Ale nastawiam się na miłą znajomość, romans, nie wiem jak to nazwać.. Póki co jest super, fantastycznie się dogadujemy, randki trwają po 10 godzin i więcej:P Cały czas mamy o czym gadać, dużo się śmiejemy, bo mamy bardzo podobne poczucie humoru, w ogóle nie ma ciszy między nami, wszystko przebiega bardzo powoli i subtelnie, dopiero niedawno się pocałowaliśmy;)Poza spotkaniami on pisze, przypomina się, bardzo nienachalnie, żadnych wyznań, raczej taki flirt;) Nie wiem co będzie w przyszłości, niczego nie oczekuję, chcę żyć chwilą i czuć się szczęśliwa i póki co tak właśnie jest:) Pozdrawiam was i co tam u was słychać?:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama nie wiem...........
20l - nie ma czego żałować, co przeżyłaś to Twoje, każde doświadczenie jest w życiu przydatne i tego się trzymaj;) A dlaczego tak konkretnie wam nie wyszło? W czym przejawiało się u niego to, jak to nazwałaś, że był "dużym dzieckiem"?:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20l
Hmmm... jakby tu ukazać całokształt. Ogólnie nie wyszło nam bo wydaje mi się ,że on jeszcze się nie wyszalał i chyba mnie traktował jako zabawkę i kolejną panienkę ,którą można zaliczyć. Na początku nasze rozmowy były inteligentne ,ciekawe i z poczuciem humoru. Ale później zaczynały się chwile ciszy i zazwyczaj ja je szybko zapełniałam. No i w końcu tylko ja coś mówiłam ,a on zaczął rozmowy z podtekstami i szczerze to już tylko myślałam by nasze spotkanie dobiegło końca bo czułam się dość nieswojo. W ogóle wydaje mu się ,że wszystko wie najlepiej. Mimo ,ze nie ma racji to twardo stoi przy swoim i opowiada takie głupoty ,że" dupa boli" jak się tego słucha. Myślałam ,ze to poważny człowiek w końcu ma 27lat ,a takie głupoty gada ..... . Szkoda gadać. Było miło do czasu puki nie zaczął pokazywać jaki to on nie jest wspaniały i obeznany we wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chloe_20
Oj, faktycznie mnie tu dawno nie było :) U nas jak na razie bardzo dobrze, on stara się przyjeżdżać co tydzień lub dwa, chociaż na chwilę, np. żeby dać mi kwiaty na dzień kobiet :) Jest miło, przyjemnie, idzie do przodu, a co dalej... zobaczymy za jakiś czas ;) 20l- i dlatego ja uwielbiam rozmowy z moim, bo są na bardziej i mniej poważne tematy, a czasami potrafimy ze sobą milczeć i też nie jest to złe uczucie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama nie wiem...............
20 l - to może dobrze, że tak się stało i nie ma co żałować, każde doświadczenie jest w życiu przydatne:) Ciekawa jestem jak się moje losy potoczą, staram się nastawiać tylko na romans, a nie na poważny związek. Póki co on mnie zaskakuje, bo mimo, że nie widzimy się często, to on często pisze, czuję, że o mnie pamięta, na spotkaniach jest szarmancki, wszystko dzieje się powoli, nie mam wrażenia, że zależy mu tylko na seksie, dopiero niedawno był pierwszy pocałunek, normalnie czuję się jak w liceum, wszystko tak stopniowo idzie..:D;) No ale początki zazwyczaj są piękne, także nie ma co na ich podstawie wyrokować przyszłości, trzeba cieszyć się tym co jest teraz i tyle:) chloe - ile km was dzieli i jak często się spotykacie?:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20l
Hmmmm... macie rację . Szczerze to wam zazdroszczę ;D ,ale jeszcze przyjdzie i na mnie pora ,a na razie trzeba się cieszyć tym co jest bo zawsze mogłoby być gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama nie wiem...............
Czego nam zazdrościsz? Bycie wolnym to najpiękniejszy stan, ten brak zobowiązań, możliwość flirtu z kim się chce, nie tłumaczenia się z niczego, ja tam lubię być wolna i w związki wchodzić tylko od czasu do czasu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chloe_20
sama nie wiem- u nas nie jest dużo, bo to jakieś 160 km. Widzimy się co tydzień, dwa,czasami trochę dłużej, zaleznie od sytuacji u niego w pracy czy u mnie na uczelni. Mam nadzieję, że uda nam się razem spędzić majówkę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20l
Zazdroszczę wam tego ,że ktoś kto wam się podoba darzy was jakimś uczuciem ,a na mnie zwracają uwagę sami debile, żule, popaprańcy i brzydale. Ci co mi się podobają (nie super przystojniacy ,tylko ci co mają coś w sobie takiego przyciągającego moją uwagę) bawią się mną ,kokietują i na tym się kończy nasza znajomość. W przyszłym roku we wrześniu moja siostra bierze ślub ,a ja będę jej świadkiem i fajnie by było mieć fajnego partnera z którym będę się bardzo dobrze bawić i nie narobi mi wstydu. Zawsze marzyłam z siostrą ,że jak któraś z nas będzie wychodzić za mąż to druga będzie na jej ślubie świadkiem ,a jej partnerem będzie chłopak ,którego kocha. Znając moje szczęście do tego czasu nie poznam nikogo fajnego i pójdę na ślub z kolegą który jest mi całkowicie obojętny. Już nawet nie łudzę się ,że pójdę z kimś kto mi się podoba z wzajemnością. Teraz mam tylko nadzieję ,że to będzie osoba z którą będę się świetnie bawić i nie narobi mi wstydu. W końcu to ślub mojej jedynej siostry i chciałabym by ten wyjątkowy dzień był wspaniały bo jestem bardzo zżyta z siostrą. Co prawda do ślubu jeszcze daleko ,ale nie mam czasu na jakieś wyjścia do klubów ,a na co dzień nie bardzo mam okazję kogoś poznać. Szybko przeleci ten czas ,a ja nadal będę sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama nie wiem...............
Rozumiem Cię, najważniejsze to się nie nastawiać i nie szukać na siłę, bo wtedy jest jeszcze gorzej, człowiek każdego adoratora przekalkulowuje i odczuwa presję. Najlepiej dać się porwać, nie myśleć, wszystko samo przyjdzie. A co do zazdrości, to myślę, że nie ma czego, bo wiesz, przynajmniej ja nie liczę wielce na porywającą miłość, bo po prostu nie wierzę w to, że może się udać, liczę tylko na romans, miłe spędzenie czasu, a przecież Ciebie taka forma by nie interesowała, bo Ty szukasz miłości, także nie ma czego zazdrościć;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale czy jest sens tracić swoją energię na coś, co nie ma przyszłości? Romans romansem, ale nie wierzę, że po cichu nie liczysz na wielką miłość. My kobiety tak mamy, że chcemy kochać i być kochane. Ja nie wyobrażam sobie, bym mogła spotykać się z kimś, kto mnie pociąga w jakiś sposób tylko dla zabawy. W ogóle wiele rzeczy mi się przewartościowało. I tak np. kiedyś duża różnica wieku mi nie przeszkadzała, teraz - nie wyobrażam sobie bycia z kimś, kto jest ode mnie dużo starszy. Duża różnica wieku to różne podejście do wielu spraw, szkoda życia na to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama nie wiem.............
Ja gdzieś po ciuchu w jakimś sensie bym chciała, żeby to był związek, ale po prostu nie wierzę, ze to się uda, bo zbyt wiele nas dzieli. 12 lat - dla mnie to bardzo dużo, kilometry, gigantyczna różnica w statusie materialnym - to z racjonalnego punktu widzenia nie ma sensu;) Ale uwielbiam go, wspaniale się przy nim czuję i chcę to ciągnąć...sama nie wiem po co;) Boję się jedynie, że się zakocham, a on nie i że to się źle dla mnie skończy, że będę cierpieć, więc usilnie staram się nie zaangażowac za bardzo.. A z drugiej str zgadzam się z Tobą, że duża różnica wieku prowadzi za sobą tak wiele mentalnych różnic, że naprawdę nie wiem czy jest sens to ciągnąc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama nie wiem.............
A jaka to jest dla Ciebie duża różnica wieku? Dla mnie od 10 lat w górę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama nie wiem.............
Więc póki co kieruję się zasadą, ze jeśli jest mi dobrze, to po co to przerywać i myśleć za wiele na zapas co będzie w przyszłości i ze to nie ma sensu.. Jest super, więc się z nim spotykam, jak przestanie być super, to przestanę, a co przeżyję to moje, będę miała cudowne wspomnienia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okrutny R
masz rację :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama nie wiem-->Teraz myślę, że 10 lat to już dużo, kiedyś tak nie myślałam... Ale z drugiej strony nigdy nic nie wiadomo. Moja siostra studiuje we Wrocku i dzieli mieszkanie z laską, która ma faceta starszego od niej o... 25 lat! Ona ma 22 lata, facet 47. Z tego co opowiadała mojej siostrze, to poznała go, gdy miała 15 lat, on miał jeszcze żonę, ale ponoć rozwiódł się właśnie dla niej i do dziś są razem. Siostra opowiadała, że on chyba serio w niej zakochany, bo często do niej przyjeżdża i mówi jej ciągle, że ją kocha itp. Ale zastanawiam się, co nim kierowało, by rzucić poukładane życie (żonę i syna, który jest starszy od tej laski) dla takiej gówniary, bo, nie da się tego ukryć, 15 lat to jeszcze gówniara:-P No i zastanawiam się, dlaczego jej rodzice nic nie mówią, w końcu oni mają po 42 lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wazne że mają fajowy sex
nie wam oceniać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" co nim kierowało, by rzucić poukładane życie" Bardziej zastanawiające jest co kierowało nią :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama nie wiem.............
Dorotella - co za historia, myślałam, że takie rzeczy to tylko w filmach:P Ale 15 latka..., to aż dziwnie brzmi, aż ciśnie mi się słowo patologicznie... Chociaż nie chciałabym oceniać.. A jak u Ciebie w tej chwili wygląda sytuacja?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, też myślałam, że takie rzeczy to tylko w filmach się dzieją, a tu proszę. Nie miałam okazji poznać tej dziewczyny osobiście, bo siostrę rzadko odwiedzam, ale siostra mówiła, że laska jest bardzo ładna, szczupła, wysoka - bez problemu mogłaby wygrać "Tap madl":-P A facet ponoć mały, z brzuchem i na emeryturze, bo w służbach mundurowych pracował. I jeśli tak jest rzeczywiście, to facetowi rzeczywiście mógł zaszkodzić kryzys wieku średniego i zainteresował się małolatą. A ona? Hmmm... nie wiem nic na ten temat, z tego, co pamiętam, mówiła siostrze, że jej rodzice się rozwiedli, gdy była niemowlakiem, więc może jej ojca brakuje??? A co u mnie? Znowu jestem bezrobotna:-/ Miałam świetną pracę, ale okazało się, że tam dłużej nikt niż pół roku nie pracuje:-/ A co do spraw d-m, to... jest super:) Mam świetnego faceta, dogadujemy się idealnie i w ogóle:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama nie wiem.............
A Twój facet w jakim jest wieku? Bo niestety nie pamiętam tak dobrze Twojej historii:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak go poderwać ?
zrób mu loda hahahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20l
Widzę ,że komuś żarcik się trzyma ;P. Dziewczyny od dzisiaj będę podpisywać się 21l bo przybył mi roczek hehehe ... ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma co reagować na takie durne teksty, wtedy ich autor da sobie spokój. W ogóle słuchajcie, od tygodnia mam inny problem:-/ Moja współlokatorka, która jednocześnie jest właścicielką mieszkania, w którym obecnie mieszkam, wyszła za mąż i wyprowadziła się do swojego męża. W związku z tym jej pokój został pusty i postanowiła go komuś wynająć. Tydzień temu wprowadziła się do niego jakaś studentka. Na pierwszy rzut oka miła i fajna dziewczyna, ale okazało się, że w nawet największych koszmarach nie śniło mi się, co z nią będę miała... W środę wróciłam po południu do mieszkania i co widzę? Wszystkie moje rzeczy z szafy w przedpokoju wyrzucone, a jej wsadzone do środka (umowa była, że szafę w przedpokoju dzielimy na pół). Wzięłam więc jej rzeczy i włożyłam swoje. Wchodzę do kuchni, a tam to samo-wszystko, co było w szafkach, rzucone na stół, a jej rzeczy we WSZYSTKICH szafkach. Wkur... się niemiłosiernie i powkładałam wszystkie rzeczy z powrotem... Laska wróciła do domu wieczorem i do mnie z ryjem... Jak siedziałam w pokoju, to rąbnęła czymś z całej siły o ścianę. Boję się, że ma coś z głową. Jak rozmawiałam o tym z właścicielką, to powiedziała tylko, że mam się nie przejmować, że ważne, że nowa za pokój płaci... I nie wiem już, co mam zrobić... Nie mam zamiaru szukać nowego mieszkania, ale czuję, że mieszkanie z nią będzie jedną wielką porażką. Myślałam już, aby jej jakoś życie uprzykrzać, aby sama się wyniosła... Ale jak? Pociesza mnie fakt, że laska w czerwcu na 3 miesiące na wakacje pojedzie, więc będzie spokój... Ale jak wytrwać do czerwca? Może miałyście podobny przypadek? Może możecie coś doradzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Również
I co Dorotella? Jak tam współlokatorka? Utemperowałaś ją? Mam do Was pytanie. Wiecie...ten mój facet mówi, że nie wie czy mnie kocha, że dla niego miłość = motyle w brzuchu a takowych przy mnie nie ma. No i co Wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtytre hger
kazdy układa sobie sam zycie ,los czasami płata figle ;P ale dla niektórych wychodzi to na dobre :) i szczęsliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miajmysię
Czytając treść tematu uśmiech pojawił się na mojej twarzy;) Choć pytanie fakt, dość dziwne. Najlepsze co mogę zrobić to po prostu podzielić się moim doświadczeniem. Mam 20 lat, mężczyzna, który zawrócił mi w głowie ma 41... Poznał mnie jako nastolatkę, wiedział ile miał lat, jak wyglądam itp. Wielogodzinne rozmowy o wszystkim i o niczym doprowadziły do tego, że coś zaiskrzyło. Całe moje życie kręciło się w okół niego. Nie przeszkadzał fakt, że ma rodzinę, dzieci. Dziewczyna, która się zauroczy w starszym mężczyźnie nie zwraca uwagę na jego stan cywilny. Nie będę opowiadała o mojej całej historii... istotnym faktem jest to, że w pewnym momencie ten straszy mężczyzna zawraca i żyje wyłącznie swoją rodziną, całkowicie odcinając się od swojej drugiej kobiety, dobitnie mówiąc kochanki, a kto na tym cierpi najbardziej? Nie ten doświadczony mężczyzna, ale młoda dziewczyna. Dziewczyny zastanówcie się czy jest sens i czy warto!!! Nie ulegajcie pięknym oczom, urzekającemu spojrzeniu, silnemu ramieniu i zapachu skóry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnyłabędź
Witam Serdecznie :) Może zacznę od początku. Jednakże postaram się w miarę zwięźle,ale konkretnie wyrazić swój problem. Zainteresowałam się swoim wykładowcą (doktorant) już jakiś czas temu. A należałoby dodać, że jest żonaty i ma już "praktycznie" dorosłe dzieci. Jest po 40stce. Ja mam 23 lata. Po ponad 2 latach wymieniania spojrzeń, skrytych uśmiechów, rozmyślaniu o nim non stop dałam sobie spokój. Nie miałam już z nim zajęć od bardzo długiego czasu. Cały czas byłam singielką. Przyszedł dzień, że poznałam swojego mężczyznę i czar zauroczenia (jeśli można nazwać to zauroczeniem, w końcu ten stan trwał ponad 2 lata) wykładowcą prysł. Pan dr przestał dla mnie istnieć. Miałam swoje życie... (byłam już od paru miesięcy w związku) Minęły 4 miesiące i wtedy coś się wydarzyło, coś czego w życiu bym się nie spodziewała. Pan dr sam (jak nigdy) zaczął się do mnie odzywać-telefonicznie. Nie wiem czy poczuł, że przestałam się nim interesować czy po prostu obudziła się w nim tęsknota? Zaczął przysyłać mi życzeniami na okolicznościowe święta. Wypisywał pod jakimś pretekstem. Odpisywałam grzecznie, ale co dalej? Parę miesięcy temu przysłał mi smsa (w środku nocy), który zawierał w sobie ewidentną aluzję spotkania na kawę. Miał zamiar do mnie zadzwonić,ale urwałam naszą rozmowę. Niestety okoliczności nie były sprzyjające. Z jednej strony ta sytuacja mnie zaskoczyła, z drugiej-za 2h musiałam wstać i wyszykować się na zajęcia(chciałam jeszcze pospać), z trzeciej-facet miał chyba wypite i rodziły się wówczas we mnie obawy, by rozmowa nie przybrała charakteru seksualnego, po czwarte-obok mnie w łóżku spał mój chłopak (jeszcze trochę i będzie mijać 2 rocznica naszego związku). Odezwałam się po miesiącu (od czasu tego jego nietypowego odzewu)-nic nie odpisał. Milczałam. Potem znowu w lutym się odezwałam na Walentynki. Wysłałam jakiś wierszyk,połączony z życzeniami. Sms nie zawierał żadnego podtekstu miłosnego-nic z tych rzeczy. Odpisał z podziękowaniem. Ogólnie-nie mam zielonego pojęcia co facet do mnie czuje. Tak na prawdę nic nas nie łączyło i nie łączy. Praktycznie nic o sobie nie wiemy, prócz podstawowych informacji. Ale czy to jest normalne, żeby wykładowca wypisywał (co parę miesięcy) do studentki? Na marginesie zaznaczam,że nie jestem jego studentką już od bardzo,bardzo długiego czasu. Zastanawiam się czy on coś do mnie czuje-coś poważnego? Aktualnie jest "cisza", jeśli chodzi o kontakt. Ciężko jest Pana dr wymazać z pamięci, ale jaki to ma sens? W końcu facet ma swoje, poukładane życie i ja (praktycznie) też a jednak coś Nas do siebie przyciąga. A może w rzeczywistości jest nieszczęśliwy? Nie wiem jak to wszystko sobie wytłumaczyć. Nie wiem co mam o tym myśleć i co zrobić w tej sytuacji. Kiedy już uporam się z myślami, zapomnę o nim, dam sobie spokój to się odzywa :P Facet ma w sobie to coś, ale podkreślam,że nie chcę nikomu wchodzić butami w życie. Wystarczyłaby mi zwykła znajomość-by wyjść na kawę, pośmiać się, pożartować. Czasami zastanawiam się czy się do niego odezwać (przeszliśmy już z etapu per Pani/Pan na Ty). Chciałabym napisać "jak się czuje, jak minął mu dzień?", ale zawsze mnie coś powstrzymuje. A Wy co byście zrobiły, kobietki w przypadku tych wszystkich okoliczności? Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Również
Po pierwsze: to nigdy nie jest tylko kawa i znajomość koleżeńska. Miej świadomość, że jeśli zaczniecie się spotykać na kawie to skończy się na spotkaniach bardziej intymnych. A może ktoś by mi odpisał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×