Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość monika75.......

Choroba afektywna dwubiegunowa- kto o takiej slyszal

Polecane posty

Gość monika75.......
Na poczatku myslalam ze to jego charakter, ale to nie to. on w srode wroci , nie wiem czy istnieje jakas metoda na to zeby wykryc czy bral narkotyki. Jesli mialabym to na papierze, mysle ze umialabym odejsc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friditarita
widzisz powiem wprost : oceniasz jego zaangazowanie na podstawie wlasnego- w przekonaniu , że tu panuje symetria. A tak nie jest. I w tym upatruję szansy dla Ciebie, że pewnego dnia to zobaczysz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt ci nie każe się wypinać
friditarita - ile masz lat? Mądrze gadasz kobitko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friditarita
Twoje zycie to także ciągłość wyborów, które wynikają z Ciebie. Pomyśl o powodach zakończenia poprzedniego związku. Jaki był Twój poprzedni partner? Chyba niezbyt odpowiedzialny, co? Czy wtedy nie powiedziałas sobie : nigdy więcej? A teraz? co robisz ze swoim życiem? dlaczego wciąż powtarzasz ten sam błąd? Źle wybierasz- i wciąż skazujesz się na cierpienie. Sama to sobie robisz. Przestań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika75.......
Chcialabym aby ktos kiedys wynalazl jakas tabletke na zapomnienie...O ile latwiej by sie zylo. Wczoraj przeplakalam caly wieczor, oby ta niedziela szybko minela - jutro do pracy , nie bede tyle myslala nad tym wszystkim. Kocham zycie i jednoczesnie nienawidze go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdasd
jeszcze trochę i sama będziesz dwubiegunowa...o ile jeszcze nie jesteś. Uciekaj dopóki możesz....bo to się źle dla Ciebie skończy. Dla Ciebie i Twoich bliskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt ci nie każe się wypinać
Monika - a czy twoja depresja nie jest właśnie wyborem zapomnienia? Nie wiem czy wiesz, ale ostre fazy depresji skutkują problemami z pamięcią :O Ty raczej powinnaś podjąć świadomą decyzję, tak mi się przynajmniej wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika75.......
Nikt ci nie kaze....ma racje,madrze piszesz Friditarita, powiedz mi jeszcze tylko prosze co bys teraz zrobila na moim miejscu, jak to rozegrala. Mysle ze do lekarza powinnam jeszcze z nim pojsc, zeby miec pewnosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friditarita
mam 35 lat i wiele batów na tyłku :O ale nie osądzam nikogo na podstawie własnych doświadczeń, coś tam wiem i czuję, jednak każdy człowiek jest inny... i rózne są sytuacje. Chodzi mi o to, że są tzw. przesłanki krytyczne do radykalnych działań. Ale uczucia odbierają rozum i wiążą rece. Emocje, wspólny los, muszą się wypalić... rzadko kto ma w sobie tyle siły by powiedzieć sobie na chłodno : dość. Choć prawdopodobnie tylko w ten sposób można skrócić swoje cierpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika75.......
Ja chyba mam predyspozycje do utrudniania sobie zycia, tylko ja sama wiem ile ten czlowiek zdrowia i nerwow mnie kosztuje, i jak slysze od ludzi ktorzy mnie dobrze znaja -jak bardzo sie zmienilam, to szlak mnie trafia. Zawsze mialam i lubialam miec kontrole nad swoim zyciem, teraz ja stracilam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika75.......
Wiesz Friditarita, miesiac temu mialam juz wszystkiego tak dosc, ze powiedzialam mu o dwutygodniowej przerwie, nie widzielismy sie i bylo mi lepiej, na poczatku bolalo, ale po paru dniach bylo ok. On pozniej dzwonil i pasal, ale ogolnie nie doskwieral mi jego brak. W pracy znowu bylam ta dawna Monika... Chcialabym zeby on mnie zapomnial

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friditarita
widzisz, Ty wciaz sie łudzisz, że czegoś nie wiesz i nie chcesz go źle ocenić zeby go nie skrzywdzić. A prawda jest taka , że juz WSZYSTKO WIESZ. On juz Ci pokazał wszystko co z nim jest możliwe. Nic tu nie trzeba wyjaśniać. Rok to wystarczająca ilość czasu by okazac swoje zaangażowanie. Minął rok, popatrz na siebie: siedzisz na kafe i płaczesz. CZy takiego życia chcesz dla siebie? Czy to jest szczescie? Nie musisz z nim chodzić do lekarza. Powinnaś zająć się sobą. Uciekasz od problemów w pracę, za chwile Twój organizm zacznie szwankować, bo to bedzie jedyny sposób By to co w sobie masz najcenniejszego,swojw własne "ja", swoją wrażliwość i dobro -mogło się obronić przed tym co sama sobie fundujesz. Choroba stanie się Twoim schronieniem. Co powinnaś zrobić?- gdy nie wiadomo co robić lepiej nic nie robić. Nie podejmuj zadnych decyzji, daj sobie troche czasu. Uważnie obserwuj co on robi. Wyobraź sobie, że głuchniesz, nie słyszsz juz zadnych jego słów. I popatrz na jego dzialania. Czy on w działaniu prezentuje postawę miłości wobec Ciebie? Czy robi dla Ciebie tyle co Ty dla niego? Czy jego miłosc to słowa czy czyny? Wreszcie czy jest coś między Wami , oprócz Twojej miłości do niego, na czym warto budować Waszą wspólną przyszłość? Masz go za kogoś lepszego od Ciebie. A Prawda jest odwrotna- To Ty jesteś tą bardziej wartościową stroną Waszego związku, to Ty szukasz odpowiedzi i rozwiazujesz problemy.To Ty dajesz z siebie wszytko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt ci nie każe się wypinać
Monika ja rozumiem że to piekielnie trudne. Ja dojrzewałam jakieś 8 lat do tego, żeby odciąć od siebie.... własną matkę :O. Najprawdopodobniej jest chora psychicznie, ale oczywiście leczyć się czy choć zdiagnozować nie ma potrzeby. Lepiej jej przyjść i wyrzygać swoje złości na mnie. W końcu, po ostatnim razie dotarło do mnie, że to wybór między moim życiem a jej workiem treningowym :O Jest mi jej piekielnie żal, jest mi piekielnie żal nas, ale tylko taka decyzja ma jeszcze szanse coś zmienić. Pozostawienie sprawy zniszczyłoby mnie do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friditarita
nikt Ci niekaże sie wypinać----->trzymam kciuki, byś odnalazła trwale w sobie spokój i równowage z własciwym zrozumieniem rzeczy. To olbrzymi krok do przodu. Jesteś już w bezpiecznym miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natura jest mądra :) Zwierzę złapane w pułapkę odgryza sobie nogę żeby przeżyć. To instynkt samozachowawczy. Socjalizacja "na kobietę" stępia ten instynkt wstawiając w jego miejsce instynkt opiekuńczy, poczucie odpowiedzialności za innych. Monika, nie jesteś odpowiedzialna za niego, za jego życie, ale za siebie i córkę, za wasze życie. Instynkt samozachowawczy powinien włączyć syrenę alarmową w twojej głowie. Włączył? Ona wyje, a ty stoisz w miejscu? Twój organizm się buntuje przeciwko temu, co się dzieje. Posłuchaj go :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika75.......
Friditarita-ja jestem skonczona idiotka, do niedawna jeszcze myslalam sobie, ze ja tez nie jestem latwa osoba, jestem wymagajaca i dosc krytyczna wobec innych i wobec siebie samej, ze musze wobec tego i jego zrozumiec, bo to ze ma ciezki charakter i jest chory nie znaczy ze mam go przekreslic. Guzik prawda, powinnam juz dawno uciekac jak najdalej, a ja jak ta idiotka gotuje obiadki, wynosze talerze sprzed nosa, prasuje jego koszule, bo ciesze sie ze mu dogadzam, bo nie zrobi tego sam i zadna jego przyjaciolka tego dla niego ne robila. Ale moja cierpliwosc juz sie konczy, on jest jedyna osoba na tym swiecie ktora potrafi mnie wyprowadzic z rownowagi. Ja juz tak nie moge. Problemy ze zdrowiem zaczely sie u mnie jakies 6 miesiecy temu, zostalam zabrana do kliniki . Krwawienie zoladka i diagnoza.wrzody. Trzy dni po moim wyjsciu z kliniki wylaczyl telefony, nie odzywal sie dwa dni po czym napisal ze troche sobie wypil i nie chcial mnie denerwowac. Boze dlaczego i za co ja tak cierpie, dlaczego nie moge spotkac normalnego mezczyzny tylko przyciagam do siebie takich typow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt ci nie każe się wypinać
nie friditarita, do tego jeszcze daleka droga. Na dziś nie wiem, czy w ogóle mam siłę, żeby postawić następny krok. czy w ogóle mam siłę, żeby wstać. Jej zachowanie zamieniło moją miłość do niej w nienawiść, ale w tej chwili nawet tego nie czuję. Żal po prostu mnie rozsadza :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friditarita
jestem o Ciebie spokojna :) juz wszystko wiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika75.......
Nikt ci nie kaze...twoja sytuacja jest o wiele trudniejsza od mojej , to jest twoja matka. Dla mnie on jest osoba obca..Moge odejsc i zapomniec , o matce nie zapomnisz nigdy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friditarita
nikt ci nie każe sie wypinac- zrobiłaś pierwszy krok, ten najważniejszy najtrudniejszy. teraz te emocje bąda sie zmieniac w czasie.... nienawiśc to uwolniona energia gniewu, która wcześniej objawiała się jako wielki tłamszący smutek odbierający chęć do życia. Wszystko ma swoją kolej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika75.......
Na chorobe dwubiegunowa choruje bardzo wiele znanych osob, chorowal Picasso...Wielu z nich odbiera sobie zycie- lider Nirvany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friditarita
tak, Picasso. o ile sobie dobrze przypominam kilka z jego partnerek odebrało sobie życie.... czarujący mężczyzna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt ci nie każe się wypinać
o matce nie zapomnisz nigdy.. nie zapomnę. Nie chcę zapomnieć. Chciałabym jej pomóc, ale do tego aby to zrobić muszę przestać widzieć w niej matkę a zobaczyć pacjenta. Wyleczyć siebie, nabrać siły. Mam nadzieję, że będzie mi to dane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość friditarita
ide dziewczyny,trzymam za Was kciuki, miłego dnia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika75.......
Friditarita, dziekuje i milego dnia, mam nadzieje ze cie jeszcze uslysze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt ci nie każe się wypinać
wzajemnie friditarita 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co mi tamm
Mam koleżankę, która od dwudziestu lat leczy się na tę chorobę. Dwadzieścia lat i nie ma poprawy. Chodzi systematycznie do lekarza, na terapie, czasami kończy w szpitalu, a to dalej jest. Ma za sobą próby samobójcze, rozpadają się jej wszystkie związki. Bo wiecie co??? Faceci nie mają takich dylematów jak my, chora baba, to baba do niczego i zwiewają. Szczerze mówiąć, to cieszę się, że to tylko moja koleżanka, a nie ktoś ważniejszy. Ta choroba jest tak samo cieżka dla niej, jak i dla jej otoczenia. Czasami trzeba pomyśleć o sobie i kiedy nie dajemy rady zrezygnować, bo przecież to nasze życie i mamy się dobrowolnie skazywać na taki los??? Wiem egoistyczne, ale życie niestety egoizmu nas uczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt ci nie każe się wypinać
Moniko, to przykład dla ciebie. Moje życie i moje odczucia. moja matka też była ratowniczką, czuła się odpowiedzialna za wszystkich. Nie wyrabiała z nadmiaru obowiązków i braku wsparcia. Nigdy nie czułam się dla niej kimś najważniejszym ( ale to wiem dopiero dziś, kiedyś po prostu starałam się jej pomóc). Rósł smutek gdzieś wewnątrz. Byłam chodzącym pytaniem które brzmiało: czy jestem dla ciebie kimś ważnym? Ty dziś masz szansę zafundować coś takiego swojej córce. Będziesz zbyt wyczerpana, żeby zająć się i nią, a za krótką chwilę zaczniesz wymagać od niej wsparcia i zrozumienia. Ona ci to pewnie da, bomba wybuchnie wiele lat później... Chcesz dla dziecka takiego życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika75.......
Nikt ci nie kaze...ja wiem ze ty masz racje, najtrudniejsze ale przedemna, nie wiem jak mam to skonczyc, bez klotni, ja na to nie mam juz sil. On potrafi byc tez agresywny , chce tego uniknac, ale do lekarza i tak z nim pojde, chce miec pewnosc. Wiem ze to bez sensu, bo jesli juz podjelam decyzje, to wizyta u lekarza nie ma znaczenia, ale ja chce to zrobic i zobaczyc czy on mnie tam ze soba zabierze . Musze zamknac za soba jedne drzwi aby moc otworzyc drugie, do mam nadzieje, lepszego zycia. Prosze odzywaj sie do mnie czasami, tak duzo sily dalo mi to dzisiejsze pisanie z wami. Nie wiem jak mam ci dziekowac moja psychoterapeutko. Tobie tez zycze samych madrych decyzji, wiem ze ci sie uda..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt ci nie każe się wypinać
Powiem ci co ja bym zrobiła, ale to co teraz napiszę będzie świadczyło o moim podejściu a nie o twojej drodze, pamiętaj ;). Ty jesteś innym człowiekiem, i moje wybory wcale nie muszą być dobre dla ciebie. Spójrz na mój nick. On sam sugeruje że tak samo bym poszła do tego psychiatry. Jeśli doszłoby to do skutku, a ze strony faceta pojawiłoby się UCZCIWE I ODPOWIEDZIALNE podejście do swojej choroby i do ciebie, po prostu zmieniłabym łączącą relację na przyjaźń. Zwykłą ludzką przyjaźń, bez podtekstów erotycznych. Mnie strasznie ciężko przychodzi rozstawanie się z ludźmi. Jednak moim zdaniem najważniejsze jest dziecko. Teraz dorasta, teraz się kształtuje, teraz hormony zaczynają szaleć. Z kim jak nie z Tobą ma o tym rozmawiać, kto jak nie Ty ma jej dać zrozumienie, wsparcie, przytulić? Obu rolom ( kobiety chorego człowieka i matki) nie dajesz rady podołać, twój organizm już ci to wypomniał. Rola matki jest najważniejsza ( mówię, bo mi brakowało :D, a sama jako matka zwykle miałam poczucie winy kiedy wybierałam siebie a nie dziecko), a relacja z facetem wcale nie musi być relacją w rozumieniu damsko-męskim, jeśli obu stronom nie przynosi satysfakcji. Ważne, żeby była uczciwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×