Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pomidorówka

Poznań ul Polna-jakie wrażenia z porodu i pobytu w tym szpitalu

Polecane posty

Gość onaenka
Zastanawiam się, czy rodzic na polnej i w związku z tym mam kilka pytań. Będę wdzięczna za odpowiedź kogoś kto ostatnio tam rodził. Jak wygląda sprawa znieczulenia porodu? Czy można liczyć na zzo? Czy jest jakiś problem z porodem rodzinnym? Czy sale porodowe są jednoosobowe? Czy można zapłacić za sale jednoosobowa po porodzie? I czy na takiej sali może cały czas (24h) przebywać mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaenka
dzięki za informację :-) moja koleżanka tam rodziła, ale ona nie miała porodu rodzinnego, i najpierw leżała dosyć długo na sali kilkuosobowej, dopiero praktycznie na czas parcia zabrali ją na salę porodową. Rozumiem, że w przypadku porodu rodzinnego wygląda to inaczej? Tzn nie leży się na takiej sali przedporodowej z innymi osobami? Przeczytałam o zzo na stronie szpitala, czy myślisz, że można sobie to jakoś załatwić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KASIAK220
Witam! Ja rodziłam na Polnej w marcu i muszę powiedzieć że jeśli chodzi o sam poród to rewelacja, trochę gorzej było jak już mnie z Maludą przewieźli na "zwykłą" salę na oddział.Ja trochę byłam może przewrażliwiona ale to w końcu jest moje pierwsze dziecko i skąd miałam od razu wszystko wiedzieć, a niektóre położne tak jak by tego nie rozumiały i były niezbyt mile. Ale nie było to aż takie straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kikaf84
Dwa tygodnie temu urodziłam w szpitalu na Polnej zdrową dziewczynkę w 36 tyg. ciąży. Spędziłam w szpitalu prawie trzy tyg. Przed porodem leżałam na oddziale ginekologicznym, a po na położniczym i jestem bardzo zadowolona. Wcześniej wiele się naczytałam w necie na temat Polnej i nie były to dobre slowa, dlatego jestem mile zaskoczona pobytem tam. Opieka na obu oddziałach super. Mea pozytyw pod każdym względem. Polecam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kikaf84
Dwa tygodnie temu urodziłam w szpitalu na Polnej zdrową dziewczynkę w 36 tyg. ciąży. Spędziłam w szpitalu prawie trzy tyg. Przed porodem leżałam na oddziale ginekologicznym, a po na położniczym i jestem bardzo zadowolona. Wcześniej wiele się naczytałam w necie na temat Polnej i nie były to dobre slowa, dlatego jestem mile zaskoczona pobytem tam. Opieka na obu oddziałach super. Mea pozytyw pod każdym względem. Polecam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama x2
drogie przyszłe mamy.rodziłam na Polnej dwa razy. Ostatnio miesiąc temu i dwa razy jestem tak samo mile zaskoczona porodem i pobytem w szpitalu. Po pierwsze porodówka 1 osobowa. Nie mieszkam w Poznaniu a w moim szpitalu nie ma osobnych sal.Łazienka z prysznicem w sali porodowej, wygodny fotel, piłka do skakania.Miłe położne.A po porodzie czyste sale z łazienkami, tak samo miłe położne. Każdej przyszłej mamie polecam. Zaznaczam, że lekarza nie miałam z Polnej, rodziłam bez znieczulenia, siłami natury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guada
Witam!Ja urodziłam 2 córeczke na Polnej we wrzesniu.Miałam duże obawy, by tam isc. Planowałam poród w św. rodzinie, tak jak poprzedni.Niestety cholestaza ciążowa pokrzyżowała mi plany i musialam rodzic na Polnej dla dobra maluszka (nieukrywajmy, ze opieke neonatologiczna maja najlepsza).I tu moje miłe zaskoczenie. Od samego poczatku wszyscy byli dla mnie bardzo mili.Położna podczas porodu bardzo miła i pomocna, lekarz zreszta tez.Pielędniarki na oddziale konkretne i rzeczowe (nie wymagam przecie, by mnie lubiły ).Troche cięzko tylko było z maluszkiem przy łóżku odpocząć po porodzie.Chociaż zostalam mama 2 raz, to sporo dowiedziałam sie od doradcy laktacyjnego. Nie potwierdzily sie wiec obiegowe opinie o szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodziłam na Polnej w październiku 2008, cc ze wskazań. Na sali operacyjnej do pewnego momentu super, przemiła lekarka, która spotkała się ze mną jeszcze przed cc, wspaniały anestezjolog, boska studentka. "Przyjemności zaczęły się po operacji kiedy to panie położne zaczeły przy mnie użalac się, ze teraz trzeba będzie mnie przenosić z łozka operacyjnego na normlane i ż eona nie zamierzają się męczyc. Na szczęście przyszedł sanitariusz i mnie przeniósł bo pewnie do teraz bym tam lezała. Na pooperacyjnym spoko, ale że znieczulenie schodziło ze mnie baaardzo długo to nawet po 6 godzinach jak wieźli mnie na oddział położniczy nie bardzo mogłam się ruszać. No i tu się zaczęło. Najpierw położne zaczeły komentować wielkość mojej torby, że pewnie sobie na wakacje przyjechałam, nawet mi się nie chciało tłumaczyć, że niektóre kobiety nie przyjeżdżają tylko na poród, ale leżą w szpitalu dłużej i nie zawsze leżą na oddziałach położniczych gdzie wsio dają. ja leżałam na ginekologii i musiałam miec swoje piżamy, szlafrok i każdą pierdołę. Potem dostało mi się za to, że nie moge się ruszać i że zaplamiłam łóżko. Bo panie położne kazały mi z jednego łóżka przejść na drugie, na nic moje tłumaczenie, ze nadal niebardzo mam czucie w nogach i że nie dam rady, no więc spróbowałam i jak tylko udało mi się unieść na 10cm to chlusnęło i zalałam krwią pół łóżka. No to się nasłuchałam, że teraz to one po mnie posprzątać muszą. Położyli mnie na odział III, masakra, położne niepomocne, opryskliwe, robiące łaskę, że w ogóle przyszły. Pomoc przy karmieniu piersią zerowa, a położną laktacyjną to nawet mój mąż miał ochotę udusić. matki karmiące butelką traktuje się jak wyrodne (nie miałam pokarmu, a mały tez nie chciał specjalnie ssać), mimo, że sama pediatra zapisała mu butlę to położne nie wydawały mi dawki zapisanej przez nią tylko mniejszą, w skutek czego moje dziecko się nie najadało, próbowałam go dokarmiać piersią,ale z racji braku pokarmu niewiele to dawało. Jedyne plusy pobytu tam to to, ze niczego nie trzeba zabierac dla dziecka, przemili studenci i jedna jedyna położna, która trochę ułatwiła mi życie na oddziale położniczym. Niestety miała dyżur tylko dwa razy w trakcie mojego pobytu, na szczęscie w noc po cc i w dzień kiedy dopadł mnie tzw baby blues i ryczałam w poduchę. Anioł nie kobieta, reszta położnych massssakra. Teraz jestem w połowie drugiej ciąży i grozi mi drugie cc, na samą myśl, że mam znowu trafić do tego szpitala dostaję dreszczy i gdyby to tylko było możliwe to urodziłabym sn żeby nie leżeć tam tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guada
Kasandra mam nadzieje, ze twoje drugie doswiadczenia z porodu beda lepsze. I podobno z drugim porodem jest łatwiej. U mni tak było.Wiesz jak radzic sobie z dzieckiem, co cie czeka i co sie z toba dzieje.Głowa do góry.Pamietaj, ze pielegniarki sa dla ciebie nie ty dla nich.Na ich głupie komentarze odpowiada sie pytaniem o mozliwosc kontaktu oddzialowa lub szefowa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję, że tak będzie :) Opieka nad dzieckiem nie była dla mnie problemem (no może poza karmieniem) irytowało mnie to, że muszę leżeć w szpitalu i że jestem traktowana jak zło konieczne, a próba uzyskania jakiejkolwiek pomocy kończyła się głupimi bądź uszczypliwymi komentarzami. Teraz zamierzam być cwańsza i bardziej asertywna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annaagata
witam! osobiście jestem bardzo zadowolona z porodu i pobytuw szpitalu na Polnej. rodziłam 12godzin i średnio co godzinę rodził się nowy obywatel. Lekarze znają się na swojej pracy, wiedzą jak zareagować w trudnej sytuacji. rodziłam z mężem i z jednej strony mieliśmy zapewnioną intymność a z drugiej położna i lekarz czuwali nad przebiegiem całej akcji. po porodzie na oddziale ginekologicznym z położnymi jest różnie, jedzenie średnie ale zawsze można się dogadać:) polecam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama tomka
hej. rodziłam tam grudzien 2009 rok i zamierzam z 2 dzieckiem na dniach tam jechac. plusy to to ze nie trzeba brac piżamy- koszuli, szlafroka, rzeczy dla dziecka- teraz bede miec torbe duzo mniejsza. koszule to przez sam poród z 5 razy zminiałam. daja podkłady poporodowe pieluchy dla dziecka, co trzeba zabrac- mokre chusteczki do przewijania, miekki papier toaletowy, sztuśce, kubek, klapki gumowe,duzo picia bo tam bardzo jest goraco wiec duzo odchodzi, sal porodowych jest 8 na sam poród. jesli trafiłaś za wczesnie to bedziesz podłaczona do ktg w sali około 6 osobowej- tu moze ktos byc przy tobie na sam poród przenoszona do sali pojedynczej z łązienka- 150 zł płaci sie za poród rodzinny, jesli nikogo nie ma przy tobie to nic sie nie płaci. przy porodzie jest zawsze lekarz i to on nacina i odbiera dziecko, jest tez połozna i akuszerka- 3 osoby z personelu, w innych szpitalach nie ma lekarza przy porodzi i położna nacina. to najwiekszy plus polnej. potem przewożą cie do sali po porodowej tez około 6 osobowa na pare godzin. jesli byłaś usypiana to dziecko przynosza po 2-3 godzinach, jesli nie to po chwili przynosza dziecko. mnie usypiali bo czyszczono mi macice, inne maja cesarke itp. a nastepnie przewoża na oddział po porodowy sale od 2 do 4 osobowe z łazienkami. duzo studentów, medycyny, pielegniarek, połoznych- tabuny personelu, czesto sprzataja, jest czysto, i nawet jedzenie dobre- az dziw bo sama cos tam zjadłam a okropnie wybredna jestem. samych pielegniarek włąściwych bardzo mało wiec studnetki połoznictwa lub pielegniarstwa pomagały pogadały, studneciaki medycyny juz wysoko nosek- nie były takie chetne i chetni do pomocy. połóżna laktacyjna nie przyszła, myja dzieci maszynowo- pielegnarki dosłownie biegaja maja bardzo duzo roboty zależy na kogo i kiedy sie trafi, jakie ma sie wymagania, jedna połozn mnie głaskała I WSPÓŁCZUŁA INNA zwraczał sie słowami "zamknij morde nie wrzeszcz" poród to nie wyjazd na wczasy tylko udreka, kazda w trakcie chce cesarke lub znieczulenie bo boli , tez juz sie boje, pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guada
Droga Mamo Tomka mam nadzieje, ze Twoj drugi porod bedzie szybki-jak to podobno przy 2, "bezbolesny" a dzidzia urodzi się zdrowa. Ja na polnej nikimu nie placilam, jednak spotkalam ludzi sumienne wykonujacych swoj zawod. Zycze takiego samego doświadczenia i powodzenia. Czekamy na wieści z polnej :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to jestem po drugim porodzie na Polnej. Tym razem poród rozpoczął się sam, nie będę opisywała wszystkiego dokładnie bo choć dziś mijają dwa miesiące od tamtego dnia to nadal nie mogę się pogodzić z sytuacją i jakoś ciężko mi mówić o moim porodzie. Koniec końców po 27h od odejścia wód, 20h skurczy najpierw co 3 min potem co 1 minutę, po 10h pod oksytocyną mój mąż nie mogąc patrzeć na to co się dzieje cofnął zgodę na poród sn (takowa możliwość przysługiwała mi ze względu na pierwsze cc) i zażądał cesarki. Z jednej strony się cieszę bo mam cudnego, zdrowego synka, a z drugiej czuję ogromny żal, że się nie udało urodzić sn. A co do kolejnych wrażeń z Polnej, no cóż na sali porodowej opieka średnia, a po porodzie tym razem trafiłam na oddział położniczy II i mam zdecydowanie lepsze wspomnienia niż z oddziału III gdzie trafiłam po pierwszym porodzie. Pielęgniarki miłe, studenci jeszcze bardziej, lekarze ok. Trochę mnie wkurzało, że każdemu muszę się tłumaczyć po 100 razy dlaczego nie chcę karmić wyłącznie piersią, jeden z pediatrów robił mi bezczelne uwagi,ale szybciutko go zgasiłam, ucinając jego wywód. Ogólne wrażenia ok. Nie wiem dlaczego wszyscy narzekają na jedzenie na Polnej jak dla mnie ok tylko te pory posiłków totalnie od czapy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KAJDA Z RATAJ
MOJE DZIECKO PRZEZ LEKARKE BY UMARŁO W OSTATNIEJ CHWILI WPADŁ LEKARZ I POWIEDZIAŁ ZE BEDZIE CESARKA I TO URATOWAŁO MOJA CÓRKE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nulciaq
Boże dzięki Ci za Polną! I za Lutycką też. Strzeżcie się Cegielskiego.' Poród przeszłam tylko jeden, żeby nie było niejasności. Od początku zatem - do Ceglorza trafiłam w piątym miesiącu ciąży, bo zatrzymał mi się okres miesiąc wcześniej. (Dlatego tak późno, bo powrót z Anglii zajął trochę, a testy zrobione tam potwierdziły ciążę. W związku, z tym, że byłam tam sama skonsultowałam się z siostrą która też była w ciąży i doszłyśmy do wniosku, że w Pl będzie mi łatwiej, bo będę miała wsparcie, a do UK zawsze można wrócić. No to przyjechałam. :) ) Nie przytyłam ani nic, okres regularnie, żadnych zachcianek, trochę nogi się szybciej męczyły, ale zwaliłam to na karb nowej, ciężkiej pracy. No to robi mi dziad badanie, Frankiewicz się chyba patafian nazywał i mnie opierdala, że dopiero teraz przychodzę, że już powinnam mieć mnóstwo badań zrobionych i tak dalej. No to mowie mu jak było. Bezczelnie stwierdził że trzeba było tam zostać, cham niewychowany! Powiedziałam mu, że liczyłam na kompetencję polskich lekarzy, niestety jak do tej pory to się zawiodłam, dziad zamilkł. Już nie wspomnę o tym, że wpuścił sobie dwie osoby ,,boczkiem", bo znajoma pani z rejestracji i córeczka innego lekarza. No nic. Zrobiłam badania i poprzysięgłam zmienić lekarza. Aż tu nagle (Wielkanoc chyba była, albo jakaś niedziela przed czy po.) ból nerek tak rozpaczliwie niewyobrażalny, że aż łzy lecą. Kochany tatuś zawiózł mnie na Polną, tam stwierdzili że zagrożenia dla płodu nie ma, mogą mnie zatrzymać, ale polecaliby Lutycką, bo tam się lepiej znają na nerkach. No to pojechaliśmy. Tam trafiłam na dwóch przemiłych lekarzy - chirurga i ... cholera, nie pamiętam. Panowie od razu się mną zajęli, pobrali krew, mocz, podłączyli pod setkę maszyn, w koncu wysłali na położniczy, żeby sprawdzić ,,juniora" (tak nazywali maluszka ;) ) czy wszystko z nim si. Jak się okazało, ze si, odesłano mnie na usg. Tam przyszło dwoje lekarzy. Pani doktor stwierdziła, że koniecznie trzeba coś zrobić, bo widac że cierpię. opukali, osłuchali, odesłali do panów na dole. Panowie zbadali jeszcze raz na wszelki wypadek, przepisali leki i życzyli dużo zdrowia dla juniora i mamy. :) Baaaaardzo sympatycznie. Zrażona Ceglorzem na ostatnie dwa tygodnie przenioslam się do lekarza na Polną - Pana Grądzkiego. Cierpliwy, tłumaczył wszystko, zlecał niezbędne badania, zawsze uśmiechnięty. Kiesy stawiłam się w terminie porodu okazalo się, że junior jeszcze się nie wybiera, odesłano mnie do domu i kazano przyjść za dwa dni. Tak też uczyniłam, niestety nie było mojego lekarza, tylko lekarz rzeźnik. Też bardzo miły, a dlatego rzeźnik, bo naciągnął mi trochę pęcherz płodowy - bolaaaało. ;) Kazał wrócić za dwa dni, jeśli nie zacznę rodzic. Następny dzien, godzina 6 rano. Coś za mokro i za ciepło w tym łóżku. Pojechaliśmy na Polną i tu na dzien dobry po wstępnym badaniu przez jakąś heterę wredną wpada człowiek na cały orszak porannego obchodu. Pani ordynator zerkając jednym tylko okiem w papiery orzekła, że cc, bo dziecko z główką na wysokości krzyża. Chryste Dżizas, pomyślałam, zbladłam, bo moja siostra dwa miesiące wcześniej w ten sposob rodziła i widziałam jak długo dochodziła do siebie. Kolejną myślą było, żeby spierniczać stamtąd na Lutycką, aż tu się wyłania z tłumu jakiś doktorek, patrzy w te papiery, uśmiecha się do mnie i mówi ,,pani ordynator, jestem przekonany, że ta pani da radę urodzić naturalnie". W odpowiedzi usłyszał, ze jeśli zostanie ze mną do porodu, to proszę bardzo, on będzie prowadził. Trochę mina mu zrzedła, ale się uśmiechnął mimo wszystko. Siedziała ze mna od ok. 7 rano, junior urodził się o 22.48. Sam! :) W międzyczasie pan doktor przychodził minimum co godzinę, badał, sprawdzał, pytał, rozmawiał i kazał chodzić, bo grawitacja dziecko przyciąga. Ok 18 przeniesiono mnie na porodówkę. Położna, przemiła pani zapytała czy chcę dostać znieczulenie przy tych skurczach. Zdziwiła się, bo nie czułam żadnych skurczów. Godzinę później się zaczęły. Poprosiłam o znieczulenie, na pierwszym przespałam jeszcze trochę nawet, tak mnie zmuliło, na drugim nie, ale świat zawirował. Przy porodzie obecna była baaardzo motywująca do pracy pani położna, lekarz, ktory uratował mnie przed bliznami, i jakieś pięć innych osób, które wzięły się nie wiadomo, skąd i kiedy. W każdym razie podczas drugiego skurczu partego położna stwierdziła, ze jak za trzecim nie urodzę, to ona wychodzi i mam radzić sobie sama. ;) No to się napięłam jak dzika, ale i tak nic z tego. Za czwartym lekarz mnie w końcu naciął, za co później, wierzcie mi, albo nie, ale przepraszał. Wyjął juniora, ktory nie oddychał, przejęła go ta banda, która tam stała (wtedy się zorientowałam, ze w ogole tam są) odessali mu śluz z płuc, wtedy kwiknął i nareszcie emocje opadły. To była najgorsza minuta w moim życiu, przemkneło mi przez myśl, że nie żyje... Dostałam go na chwilę, później zabrali go na neonatologię, oddali rano. ;) Ja zostałam pozszywana, dopiero rano przewieźli mnie na salę do innych matek, tak to leżałam na poporodowej. gdzie jeszcze dwa razy przyszedł moj lekarz. Wylądowałam na A2. Bardzo miłe panie położne, salowe, wszystkie. Pokazały jak przystawić dziecko do piersi, a kiedy dostałam tzw. ,,załamania poporodowego" i opadały hormony, nie moglam młodego nakarmić, przewinąć, nic nie umialam nagle, przyniosły mu mleko, zabrały na chwilę, żebym doszła do siebie. Jestem bardzo zadowolona z obu szpitali, wiem, że na pewno z dolegliwościami ciążowymi będę jeździć na Lutycką, a poród to tylko Polna. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhjjjjjjjj
a co za szpital jest na cegielskiego. Mieszkam pod Poznaniem ale nigdy nie słyszałam o takim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodziłam w maju, sam pobyt na odziale III wspominam miło, położne oraz lekarze spoko.Chociaż zdażały się również niemiłe.Wody odeszły mi na odziale, więc szybko zostałam przewieziona na oddział porodowy, i ten moment był jednym slabym punktem pobytu w szpitalu.Trzy dni czekałam aż poród się odbędzie.Lerzałam na sali obserwacyjnej i od tych krzyków oraz hałasów pań które się nadzieraly non stop myślałam że sama się wypisze i urodzę w domu.Zaznaczam że nic mnie nie bolało, z dzidzia się nic złego nie działo ale trzy nocki i dni nie przespane swoje robią.Sam poród - wywoływany- wspominam bardzo dobrze, położna super, lekarz również. Znieczulenie dostałam ale zastrzyk w tyłek.Nie byłam nacinana, tak więc na drugi dzień mogłam normalnie funkcjonować.Zastanawiam się dlaczego tak długo kazano mi leżeć i czekać na postęp porodu.Dzidzia urodziła się zdrowa, miala problemy z ulewaniem i była jeszcze ok. tyg na odziale noworodkowym - pobyt tam nie bardzo mi się podobał. Trochę poobserwowałam i doszłam do wniosku , że średnio się tam opiekują dziećmi.Jedna lekarka. dr. Caputa bardzo niemiła, i przemądrzała baba.Ogólnie szpital polecam - bo wszędzie dobrze gdzie nas nie ma ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ha przy porodzie był mój mąż - opłata 150 zł, po porodzie sala popoprodowa również z mężem, po porodzie 2 godziny , zjazd spowrotem na odział.Sala 2 osobowa z łazienką, wszystko o co poprosiłam dostawałam.Tak więc jestem zadowolona.Córa zdrowa a to najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jeśli chodzi o szpital w Poznaniu, to jest szpital ortopedyczny imienia H.Cegielskiego a nie na ul.Cegielskiego , tak więc tam do porodu Cię nie przyjmą ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie poród w szpitalu w Poznaniu na Polnej ... to horror ... to trauma na całe życie ... nie stać mnie było na opłacenie lekarza ani połoznej ... więc takie było też traktowanie ... nie polecam go kobietom żyjącym skromnie ... bez nadwyżek w budżecie domowym ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przerazonaaaaaa
hej, jestem w 34 tygodniu ciąży miałam zamiar rodzić na Polnej, ale po 8 dniach spędzonych w tym szpitalu zmieniam zdanie.. Otóż trafiłam tam z powodu skracającej sie szyjki macicy(skurczy brak), moja Pani doktor mnie wysłała aby podali mi zastrzyk na płucka w razie gdyby córka przyszła szybciej na świat to żeby miała rozwinięte.. Miałam wyjsc 2 dni pozniej co sie okazało leżąc w szpitalu złapałam bakterie ureaplasme mam rozwarcie na 2,5cm i brak szyjki.. zostałam na obserwacji na oddziale porodowym gdzie położne były bardzo nie przyjemne pobudka była o4:30 ciagły brak snu, dwa dni pozniej o 6 rano przeniesli mnie na oddział ginekologiczny na ktorym otrzymywałam tylko magnez i codziennie mowili ze jutro powrot do domu- leżąc dwa dni dopiero jeden z lekarzy zauważył ze w wynikach badan mam bakterie o której wspomniałam wyżej i zaczeli leczenie.. w jeden dzien badał jeden lekarz twierdził ze mam 1 cm rozwarcia a 0,4mm szyjki, w 2 dzien badał mnie inny lekarz który uwazał, że szyjke mam na 1,2 cm a rozwarcie na 3 cm... i co 3 dni była inna diagnoza wiec nie wytrzymałam i się wypisałam na własne żadanie oczekując na poród w domu i mam zamiar jechać jak tylko sie coś zacznie dziać ale juz nie do tego szpitala.. niestety 8 dni w tym szpitalu mnie wykonczyło nerwowo.. także szczerze nie polecam co lekarz to inna opinia, a jak poinformowałam o wyjsciu i takiej decyzji-lekarze odpowiadali złośliwie.. i z pewnością ze z takim rozwarciem pojawie sie kolejnego dnia oraz straszyli z jakimi wadami urodzi sie dziecko jakby tego zyczyli.. jestem przerazona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie miałam niespodzianek bo Zawsze mąż mnie wspierał przy każdym porodzie i zawsze jest przy badaniu u ginekologa zwłaszcza pochwy by nie doszło do zakażeń bo czesto dochodzi!A mamy Prawo do obecnosci nawet przy badaniu i zabiegu w szpitalu czy cesarce decyduje Pacjent nie lekarz!Ust 2008 r art 21 Prawo Pacjenta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paulawojtek
kochane kobietki. Mieszkam w LEsznie natomiast mam lekarza z Polnej. Moja p. doktor zachęca mnie do porodu w Poznaniu. Mam pytanie czy znacie jakąś godną polecenia położną, która bym mogla wynając:) czy ZZO jest tylko ze wskazań medycznych?dzięki za info to dla mnie bardzo ważne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja rodziłam na polnej tydzień temu, oczywiście jak chyba każda przyszła mama czytałam opinie na forach internetowych o szpitalu i personelu. opinie różne choć musze przyznać ze wiecej tych negatywnych niż pozytywnych. ze strachem w oczach pojechaliśmy na polną (poród planowany przez cesarskie cięcie). Dzień przyjecia nie był łatwy, bardzo długo czeka sie na łóżko i trzeba być przygotowanym że bedzie to ok godziny 15.00. Jeśli chodzi o sam poród to przeżyłam bardzo miłe zaskoczenie. Trafiłam na fantastycznych lekarzy. Anestezjolog, który robił mi znieczulenie w kręgosłup był niesamowity, Zastrzyk można porównać do pobrania krwi, wiecej strachu niż bólu. Cały poród z nim przegadałam, nawet nie zauważyłam kiedy było po. Dopiero jak mała zaczeła płakać to pytałam czy to już koniec. samo ciecie trwało kilka minut. pokazali mi mała, przyłożyli do policzka i zabrali piętro wyżej na oddział noworodkowy, gdzie przejął ją mąż i do czasu aż mógł odwiedzić mnie na sali pooperacyjnej był z maluszkiem. W tym czasie mnie zaszyto ( blizna bardzo mała). oczywiscie jak schodzi znieczulenie to boli, ale podawane sa leki przeciwbolowe. 2 dni po operacji sa ciezkie ale naprawde da rade to przezyc i nie taki diabel straszny jak go maluja. polozne z oddziału pg 2 bardzo pomocne, ciepłe i bardzo im dziekuje. kolejne dziecko na pewno bede rodzić na polnej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agastaga
ja będę rodzić na polnej, byłam tam niedawno ze względu na regularne skurcze w 35tc. Wrażenia: sale porodowe bardzo ładne, jednoosobowe, przytulnie i kameralnie. Położna, która mnie przyjmowała do szpitala niesympatyczna, lekarze mało delikatni w badaniu - przynajmniej Ci na których ja trafiłam. Będę tam rodzić, ale planuje opłacić położną, która będzie ze mną w trakcie porodu (koszt to podobno 800zł). Jeśli chodzi o poród rodzinny, czyli obecność męża to koszt w tej chwili wynosi 50zł. Trzeba to opłacić wcześniej w kasie szpitala (tylko gotówka).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja rodziłam w Raszei dwa razy i jestem mega zadowolona . Na temat POlnej miałam mieszane uczucia z " nasłuchania sie " bo nigdy tam nie byłam . ALe opinie bardzo różne i więcej jedank negatywów . Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja polcam Polną. Nie miałam opłaconej położnej, a przez cały poród była ze mną super położna. Słuchała co mówię, odpowiadała na pytania męża i opieprzyła lekarza;-). Na sali poporodowej też bardzo miła położna. Sam oddział położniczy też dobrze, dziecko cały czas przy mamie i fakt, że należy zrobić przy nim samemu, ale przynajmniej nabiera się wprawy. Bardzo dużo uwagi personel poświęca karmieniu dziecka, położne pomagają, wołają pielęgniarkę laktacyjną itp. Noworodkom robi się badanie przesiewowe słuchu i badania przesiewowe na 20 najczęstszych metabolicznych chorób dziedzicznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćania
porod byl mega profesjonalnie przeprowadzony- był indukowany, nie miałam swojej połoznej trafilam an zupelnie obcych ludzi ktorzy byli bardzo w prozadku, połozna za kazdym razem tłumaczyla po co to po co tamto, mówiła spokojnie, nikt mnie nie ponizał ani obrazał-wszyscy odnosili sie do mnie z szacunkiem i czulam sie bezpiecznie:) poporodowo-odwrotnie czulam sie jak mieso przerzucane z kata w kat, laktacyjna-porazka, bezczelna i malo empatyczna, połozne poporodowe traktowały niemowlaki jak prosieta na rzez:/ mało pomocne tak wiec polecam do porodu- mojemu malemu spadalo tetno-dzieki fachowemu personelowi udało mi sie urodzic szybko-ok 2 godz i 50 minut bez znieczulenia (dlatego ze tetno spadało dziecku) -to bylo dla mnie najwazniejsze, zeby ebzpiecznie przyszedl na swiat poporodowo coz.. bez komentarza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×