Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gc

żona chce, żebym został, a ja jej już nie kocham, co robić?

Polecane posty

nie uraziłaś, tylko uważam, że przeceniasz wpływ kochanek a nie doceniasz wpływu mężów na rzeczywistość jaką tworzą :) i uważam, ze tkwienie w małżeństwie za wszelką cenę, bo są dzieci, więcej robi krzywdy niż pożytku. bo dzieci wychowuje się dla świata, nie dla siebie, więc poświęcanie siebie, swojego życia i szczęścia, tylko po to żeby stworzyć fikcję małżeńską nie zaprocentuje. bo jeśli zostaniesz z mężem nie z miłości, ale "dla dzieci", pewnego dnia dzieci powiedzą "a po chuj ze sobą zostawaliście?!" bo pewnego dnia dzieci odejdą , a ty zostaniesz w pustym domu z obcym człowiekiem, z którym nie będziesz miała o czym rozmawiać, będziesz na niego patrzeć i myśleć tylko o latach, które zmarnowałaś u boku niekochanego człowieka. życie jest jedno. tyle wiemy. co dalej? nikt jeszcze stamtąd nie wrócił, więc nie wiemy. to życie jest i naszym obowiązkiem jest przeżyć je jak najpiękniej i jak najpełniej. umartwianie się w imię zasad jest zbrodnią przeciwko życiu. dzieci potrzebują miłości, ale mądrej miłości. nie poświęcającej się, nie rezygnującej z siebie. ty jako matka masz dzieciom pokazać jak człowiek może się realizować, jak ma dążyć do szczęścia, a nie babrać się w rezygnacjach w imię tych, którzy cię o to nie proszą. dzieci chcą żeby rodzice byli razem, ale żeby byli razem szczęśliwi. żeby byle ZE sobą, a nie OBOK siebie i jeszcze z banerem "dla dzieci". bo dla dzieci to potworne obciążenie psychiczne, które będzie skutkowało problemami w ich życiu dorosłym. kochankom dziękujemy? kochanka/kochanek jest jak papierek lakmusowy w związku. jest jedna prosta zasada - w szczęśliwy, pełnym związku nie ma dla nich miejsca. i jest jeszcze coś. żeby kochanka zaistniała w życiu mężczyzny on musi się BARDZO MOCNO o to postarać. musi ją przekonać, że nie kocha żony, że małżeństwo jest tylko formalnością, że to tylko kwestia czasu. wbrew temu, co sądzisz, mężczyzna musi wykazać się bardzo dużą kreatywnością, wytrwałością i determinacją żeby mieć kochankę. nie pannę do wyruchania, ale kochankę. jest to proces długotrwały, kiedy mężczyzna podchodzi kobietę, poznaje jej słabe punkty, gra na jej uczuciach, itd. kochanki najczęściej bronią się przed takimi związkami. ale mężczyzna jest wytrwały. o czym to według ciebie świadczy? kobiety zdradzone wolą wierzyć, że impuls pochodził od kochanki. wola wierzyć, że to "łatwa" kobieta lub wręcz taka, która sama uwiodła męża. tak jest łatwiej. można wtedy być nadal z mężem i spokojnie ziać nienawiścią do tej wrednej suki kochanki. tak jest po prostu łatwiej :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brawo do pani powyzej
swieta prawda-niestety:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do eks żony
Znam podobny przypadek jak wasz, zemsta byłej żony zabraniającej dzieciom kontaktu z ojcem trwała do osiągnięcia przez dzieci pełnoletności - potem przeniosły się do ojca i matki nie chciały już znać za to co im zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mało_żonka
Nie ja, masz duzo racji ale to mozna rozpatrywać z róznych perspektyw. Ja osobiscie sama w jakimś sensie obarczyłam kochankę najwiekszym ciężarem i winą zdrady MM. Ale doskonale zdaję sobie sprawę że to nie tak ze ona nie ma tu duzego znaczenia. Ze prawie całą winę ponosi za zdradę facet który na to sie zdecydował. To jest dla mnie bezsporne. Ale chodzi mi mówiąc o tym że nie bardzo chcę słuchać wypocin kochanek, mam na mysli to że ja wolałabym być sama niż pakowac się w zwiazek z żonatym facete. Często się zastanawiałam jak to jest byc tą 2, i decydować sie być z kimś wiedząc że nie jestem jedyna. A byłam nia przez chwile jak MM miał kochankę i nigdy wiecej nie chciałabym sie tak czuć. A co do drugiego wątku to ja oczywiście uwazam ze jak wszystko sie skończyło to lepiej pakowac walizeczkę i szukac szczęścia gdzie indziej. Nie ma co sie poświęcać i zyc całe zycie dla kogos a nie dla siebie. Ale moim przekonaniu zycie tylko po to aby siebie uszczęśliwiać, nie zwazać na innych to droga do samotności. Dzieci to część nas, nie ma co trwać w zwiazku tylko dla tego ze są dzieci. Ale ci ludzie sie kiedyś kochali, rozumieli, dlaczego tak się stało ze teraz nie potrafią? Może faktycznie nic oprócz dzieci ich juz nie łączy? A może tylko tak bardzo się od siebie oddalili i nie potrafią już sami znaleźć drogi do siebie? W przeciwieństwie do ciebie nie ja, ja nie iem jaka jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no więc nie wiem jak jest u autora wątku, ale wiem, że ludzie, którzy na początku byli dla siebie wszystkim, po latach nie mogą na siebie patrzeć. też nie mogłam kiedyś uwierzyć, teraz wiem. to, co nazywamy miłością, to zwykła, czysta, namacalna chemia. zmienia się skład chemiczny naszego organizmu i dostajemy korby. trwa to 2-3 lata, resztki nawet do 7. i dopiero potem można powiedzieć, że zaczyna się MIŁOŚĆ. a ona opiera się na wzajemnym szacunku, na wspólnocie celów, planów, poglądów, na dojrzałości, odpowiedzialności i na mozolnej, codziennej pielęgnacji związku. a ludzie sie zmieniają, zmieniają poglądy i cele. czasem robią to razem, w tym samym kierunku, a czasem wręcz przeciwnie... a o do kochanek... zamykając się na ich słowa, jednocześnie zamykasz się na część rzeczywistości, w dodatku taką, która już cię dotknęła. i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to odruch samoobronny.tworzy on poczucie bezpieczeństwa. ale ono jest bardzo złudne. uważasz, że nie byłabyś w stanie wpakować się w związek z żonatym facetem? WYDAJE CI SIĘ. bo wszystko jest kwestią odpowiedniego zbiegu okoliczności i spotkania człowieka, przy którym reakcje twojego organizmu zaskoczą ciebie samą. wystarczy, że twój mąż będzie daleki i niedostępny, że dzieci będą cię zlewać, a w pracy będą tobą pomiatać. wystarczy, ze w tym momencie, kiedy będziesz czuła się brzydka, głupia, beznadziejna, że jesteś bardzie sprzętem domowym niż kobietą, pojawi się mężczyzna, którego zapragniesz, a który da ci odczuć, że jesteś najpiękniejsza, najmądrzejsza, najwspanialsza i najbardziej kobieca pod słońcem. KONIEC, pójdziesz jak w dym. bo w większości przypadków tak to działa. będziesz sie najpierw bronić, bo jak to, bo ty przecież nigdy... a po kilku miesiącach, w czasie których będziesz porównywać zachowanie męża i przyszłego kochanka, powiesz sobie \"do kurwy nędzy, COŚ mi się od życia należy!\" a im więcej ten facet będzie dawał, tym bardziej będziesz wsiąkać... bo tak właśnie to funkcjonuje... więc nie potępiaj pochopnie kobiet, do których grona możesz w każdej chwili dołączyć :) w tym towarzystwie są naprawdę wspaniałe żony i matki ;) pisałam to ja - córka poświęcającej się \"dla jej dobra\" matki, była i nieszczęśliwa, zdradzona żona i obecna przeszczęśliwa kochanka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilla28
ty jebany huju,znudziło ci się chcesz zabrać swoje zabawki i odejsć ,najlepiej do mamusi .kobiety często tkwią w zaiążkach dla dobra dzieci ,ale facet nigdy sie nie poświeci dla dzieci bo facet to ma taką pieprzoną psią naturę.chciałeś ją ,widziały gały co brały .jaki musi byc z ciebie dupek cholery,na miejscu dzieci za parę lat to bym splunęła w twoją stronę na ulicy.na dodatek jeszcze pisze o tym wszystkim na kafe co za cipa nie facet .żona nie powinna cie prosic ,powinna kogoś znależć ,co by ci tak napierdolił ,żebyś na gały nie widział przez miesiac niewierny psie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żałosny typku
"a ja juz jej nie kocham" dobre, chyba nigdy nie kochałeś, bo zauważyłbyś że jeśli się zmieniła, "ma humory" czy coś tam, to może jest tego przyczyna, może kłopoty w pracy, może ze zdrowiem, a moze ty jesteś tego powodem? A może ona czuje twoją oziębłość i cierpi, bo ona wciąż kocha? Czy próbowałeś okazać jej ciepło, czułość, przytulić, porozmawiać o waszym związku nie kłócąc się, nie ironizując, nie wyśmiewając jej problemów, czy okazałeś cierpliwość, nawet jeśliby ona nie chciała rozmawiać, to za którymś razem by pękła, skoro "jesteś dla niej całym swiatem". Ale oczywiście łatwiej jest powiedzieć że miłość się skończyła, adieu. Jesteś załosnym draniem, egoistą i egocentrykiem, który pragnie zmiany, zbliża się do czterdziestki i czuje że mu ostatnia młodość ucieka, więc chce jeszcze zaszaleć. A kulturalnych i bezbolesnych rozwodów nie ma. Nawet gdybyś bardzo się starał, był najlepszym ojcem na odległość i duzo płacił na zawsze zostawisz traumę jej, a przede wszystkim swoim dzieciom, bo są w wieku w którym kształtuje się charakter. Ale, oczywiście, życie ma się tylko jedno tralalala, sranie w banię więc myśl tylko o sobie. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wioleta30
zajebany samolub ,zostaw ją ,jeszcze bedziesz błagał o powrót,co za egoista ,na jej miejscu kark bym ci skręcila wszo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gc raz jeszcze
Walczyłem, przez kilka lat walczyłem o nasz związek i wiecie co? Nie kocham jej tak jak dawniej, ale łączy nas wiele... tak wiele, ze jestem gotów dać nam drugą szansę. Tym razem ostatnią. Nie da się posklejać tego co zostało rozpieprzone w drobny mak, ale możemy zacząć od nowa, od zera. Jeśli się zgodzi spróbujemy jeszcze raz. Jeśli się nam nie uda odejdę przynajmniej z czystym sumieniem, bo ja potrafię zrobić wszystko by nam się udało. Kochanki widziały we mnie Mężczyznę przez M., wyjątkowego, wspaniałego, wierze, ze jeśli znajdzie motywację, by się zmienić może nam się udać. Wam również życzę powodzenia, padły tu mądre słowa, które dały mi do myślenia, bardzo się z tego cieszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gc raz jeszcze
a teraz ide sobie zwalic konia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna woda
i idz, wczoraj dales juz wystarczajacy popis swojej glupoty, chcesz mlodej dupy to idz do burdelu i przestan nekac ludzi twoimi pseudo wywodami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"kobiety często tkwią w zaiążkach dla dobra dzieci \" zajebiście... i KOGO w ten sposób uszczęśliwiają? bo na pewno nie dzieci :P wręcz przeciwnie, niszczą ich psychikę, bo uczą, że facet może robić co chce, a kobieta MUSI tkwić w chorym układzie, uczą bezsensownego cierpiętnictwa, pokazują, że małżeństwo to KOSZMAR, w którym tkwi dwoje obcych sobie ludzi nie DLA dzieci, ale PRZEZ dzieci... tak widzą kochane matki -polki wasze poświęcenie wasze dzieci. gratulacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość huuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuj
z ciebie i tyle,wiadomo,że super fascynacja się konczy w kazdym związku ,zostaje przywiazanie ,szacunek i inny rodzaj miłości ,ale tylko huje uciekają .ty masz chłopie dzieci pomyśl trochę .trzeba było się nie wiązać i zmieniać laski co rok,wtedy byłbyś męzczyzna przez duże M,aż dożył byś starości i laski dupę by wypieły na ciebie i pewnie tak bedzie jak w końcu przestaniesz sie pieścić ,masz chłopie jaja? czy jesteś zniewieściały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fghjklmnbvfcd
nie-ja _----> mądra z ciebie kobieta, masz stuprocentową rację, to mówię ja,córka kobiety tkwiącej od lat w takim małżeństwie "dla dzieci", kobiety która sie poświęca, i czy ja za to kocham, sznauje? nieeee, do kurwy nędzy, wiele razy ja pytalam dlaczego nie zostawila tego idioty, to beznadziejne malzenstwo zniszczylo mi dziecinstwo, myslicie ze dziecku cudownie sie zyje przy rodzicach ktorzy sie ciagle kloca, albo sie do siebie nie odzywaja?? piekny przyklad taka kobieta i facet daja swoim dzieciom, przez to mam zjebane relacje z facetami ale na szczescie jakos zaczynam sobie radzic, ideal matki polki tkwiacej w malzenstwie bez wzgledu na wszystko, "na dobro dzieci" to gowno!! to strach kobiet ze sobie nie poradza bez faceta tak wpojony przez ich matki i babki, to ten ped do malzenstwa, bo coz znaczy kobieta bez meza...to jest ten wasz chujowy ideal, i ma racje nie-ja, wiele razy mowilam matce "dlaczego sie do chuja nie rozstaliscie??"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mało_żonka
fghjik.... pewnie że nie ma co sie poswięcać, to prędzej czy później odbije sie czkawką u wszystkich. Trzeba jednak sprawę rozstania przemyśleć, czasami wystarczy ze sobą szczerze porozmawiać. Postawić sprawę jasno, chcę odejść bo...., musimy coś z tym zrobić, musimy oboje sie zmienić jezei chcemy jeszcze coś ratować. Ale to ma być decyzja obojga i żadnego poswięcania sie, zamiatania problemów pod dywan. Czasami trzeba 1000 razy próbować by wreszcie stwierdzić ze sie nie da i trzeba spadać. GC wydaje mi sie ze ty jednak chcesz jeszcze próbować i dobrze. Czasami dzisiaj nam wydaje sie ze nie kochamy a jutro myślimy sobie co ze mnie za głupek, szukam dziury w całym. Życzę powodzenia i podjęcia decyzji najlepszej dla Ciebie i twojej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo nie kocha jak kiedyś
tu mam ochotę zakląć dosadnie on zdradzacz z kochankami ,z kochankami z którymi tak się dobrze rozmawiało i jak go doceniały gdybyś nie zdradzał to byś mógł kochac żonę zdrada niszczy uczucia w tobie, skoro podlewałes swoje uczucia trucizną to jak uczucia mogłyby przetrwać? a teraz argument że już nie kocha żony jak dawniej? cholernie dużo zniszczyłeś, może jeszcze nie do końca ale jeśli już jesteś tak zatruty że swoją osobą masz zniszczyć żonę i dzieci, to lepiej całkowicie zniknij z ich życia, tak jakbyś umarł, niech dzieci nigdy cię nie zobaczą , będzie tak dla nich zdrowiej. Zapamiętaj że dzieci wdów zachowują zdrową psychikę, a dzieci rozwiązłych rozpustników mają skażoną psychikę do końca życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Zapamiętaj że dzieci wdów zachowują zdrową psychikę, a dzieci rozwiązłych rozpustników mają skażoną psychikę do końca życia." jasne, dopóki nie odkryją, że "mamusia" całe życie łgała jak ostatnia suka, nie dopuszczała do kontaktów z ojcem, który przestał kochać ŻONĘ, a nie dzieci. kiedy wy baby zrozumiecie, że pozostawienie żony NIE oznacza pozostawienia dzieci? kiedy do was dotrze, że dzieci MAJĄ PRAWO do kontaktów z ojcem i wasza porypana psychika powinna to przyjąć? kiedy wy zaczniecie myśleć o DZIECIACH zamiast o własnym ego? tysiącom małżeństw udaje się po rozwodzie dzielić opiekę nad dziećmi i te dzieci mają się dobrze. kiedy do was dotrze, że tym, co krzywdzi dzieci jest NIE sam rozwód, ale postawa rodziców? przecież zdrada jest sprawą pomiędzy małżonkami i NIE dotyczy dzieci, więc dlaczego matki używają ich jako broni i karty przetargowej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mało_żonka
A kochanki to niby myślą tylko o tych dzieciach, a nie o swojej d**e? Dlaczego ta zdradzona zona ma zachowywać sie rozsądnie i przyzwoicie, a mąż i kochanka moge pozwolic sobie na myślenie tylko o sobie? Każdy radzi sobie z problemami tak jak umie. Niby to zdradzona, porzucona zona ma myślec tylko o dzieciach, a co robił w tym czasie ich ojciec, co robiła w tym czasie kochanka. Na psychice dzieci sam rozwód pozostawia piętno, kłótnie temu nie pomagają i z pewnoscią lepiej byłoby aby rodzice sie dogadali. Ale apele o to aby zraniona, porzucona kobieta miała myśleć rozsądnie, bez emocji jest niesprawiedliwością, bo niby do cholery dlaczego!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"A kochanki to niby myślą tylko o tych dzieciach, a nie o swojej d**e? " no wyobraź sobie, ze są takie :P "Ale apele o to aby zraniona, porzucona kobieta miała myśleć rozsądnie, bez emocji jest niesprawiedliwością, bo niby do cholery dlaczego!!" DLA DZIECI, do kurwy nędzy!! w końcu, podobno, jest matką, tak? i nikt nie mówi o brak emocji, może sobie męża nienawidzić, może życzyć mu bolesnej śmierci, ale nie ma prawa przelewać tego na dzieci, nie i koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mało_żonka
Zadaje pytanie poraz kolejny jakim prawem ona ma powstrzymywać swoje emocje, milczeć, trzymać złosć w sobie, a tatuś znalazł sobie kochankę bo tak bardzo kocha dzieci, bo dla ich dobra odchodzi z domu? Najpierw piszesz ze nie ma co się poswięcać dla dzieci, a potem ze trzeba dla miłosci do dzieci, czyli tatuś nie musi sie poswięcać dla dzieci, ale matka to i owszem? Dzieci mają swój rozum i jak był dobrym ojcem to będą się z nim spotykały nawet bez wiedzy matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam, czy ty nie widzisz różnicy pomiędzy "poświęcaniem" się dla dzieci poprzez tworzenie fikcji w domu, która to fikcja nikomu nie służy, a wręcz krzywdzi a powstrzymaniem się od zemsty na byłym mężu, tudzież wylewania na niego pomyj przy dzieciach i nastawianie ich przeciwko ojcu czy wręcz ucinanie kontaktu między dziećmi a ich ojcem? czy NAPRAWDĘ nie widzisz różnicy? jeśli kobieta "poświęca się dla dzieci" zostając z mężem, z którym nie łączy jej miłość, który ją krzywdzi, itp to dzieci na tym cierpią widząc, że rodzice patrzeć na siebie nie mogą i przyjmują, że dzieje się tak z ich winy, co obciąża je psychicznie na resztę życia, innymi słowy, czują się odpowiedzialne za szczęście rodziców, a raczej za jego brak. dla dziecka to masakra. jeśli kobieta stara się przez wzgląd na dzieci opanować swoje mordercze instynkty wobec byłego męża sprawia, że dzieci nie czują się winne rozpadu małżeństwa, mają kontakt z ojcem, którego kochają i który jest drugą obok matki najważniejszą osobą w ich życiu, a jeśli kontakt z ojcem mimo wszystko się urwie, przynajmniej nie będzie o to obwiniana i zachowa twarz wobec dzieci. czy naprawdę tak ciężko to zrozumieć? że dzieci ojca kochają nawet pomimo tego, ze zdradził ich matkę? ja rozumiem, że rozwód nastąpił z powodu agresji faceta, z powodu tego, że był niebezpieczny dla bliskich. wtedy należy go odseparować w trosce o dzieci. ale sprawy pomiędzy małżonkami są sprawami pomiędzy małżonkami. obciążanie nimi dzieci jest jakimś nieporozumieniem. proszę, wyjaśnij mi, CO w tym jest niejasnego??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym jedna rzecz - GDZIE jest napisane, że matka musi się "poświęcać" poprzez wyłączną opiekę nad dziećmi? może ją swobodnie przekazać ojcu :) zapewniam cię, że bardzo wielu mężczyzn przyjęłoby taką ofertę z pocałowaniem ręki :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mało_żonka
Ale to o czym ty piszesz to jakaś paranoja. Może zdażają sie takie kobiety które z nienawisci do męża aż kipią, i robią wszystko zeby dzieci nie miały kontaktu z ojcem. Ale to są jakieś przypadki ekstremalne. Znam wiele małzeństw po rozwodzie i nie zauważyłam zeby specjalnie broniły kontaktów, czy też nastawiały dzieci przeciwko ojcu. To raczej ojcowie po wolutku sie wycofują z życia swoich dzieci. I często matki nad tym ubolewają, że ojciec obiecał że zwbierze je na wakacje, czy przyjdzie na przedstawienie w przedszkolu, a on nie przyszedł. Ja mówię o tym że żona która zostaje sama z dziećmi, którą mąż zostawił dla innej, a tym samym zostawił dzieci(I nikt mnie nie przekona że będzie takim samym troskliwym tatusiem jak dotąd), ma prowo być zła na ojca jej dzieci, ma praw mówić ze ma do niego żal. Dalczego ma to ukrywać? Oczywiście widze róznice miedzy traktowaniem dzieci jako karty przetargowej, czy też broni w walce z ojcem. Ale nie ma co ukrywac ze ojciec jest łajdak. Pewnie się powtórzę ale naprawdę zgadzam sie z toba że nie ma co sie poswięcać i tworzyc fikcji w domu, ale aby uniknąć takiej sytuacji to właśnie rodzice powinny próbować się jakoś dogadać. Albo próbować coś zmienić w zwiazku, coś polepszyc, albo się rozejść ale bez kłamstw, zdrad. Wtedy jest szansa ze i ta druga strona to zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wielu facetów nie potrafi pogodzić odejścia od żony z zainteresowaniem, takim codziennym, dziećmi. ale znam zbyt wiele kobiet, które wykorzystują dzieci żeby się odegrać na swoich ex żeby twierdzić, że to zjawisko marginalne :( bo mam takie dziewczyny w swojej rodzinie, bo mam kolegów, którzy stają na rzęsach i niemal uszami klaszczą żeby swoje dzieci móc na weekend zabrać do siebie. bo na własnym podwórku mam przykład faceta, który jest rozdarty pomiędzy miłość do kobiety i do dzieci :( i może byłoby inaczej, gdyby nasze sądy rodzinne nie automatyzowały przyznawania prawa do opieki, tylko wzorem francuskich czy holenderskich przyznawały prawo do opieki nad dziećmi temu z rodziców, które poświęca dziecku więcej czasu, bardziej jest z nim związane, itd. a nie zawsze jest to matka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mało_żonka
To fragment książki „Zanim powiesz kocham” ks. M. Malinowskiego dotyczący rozwodu, może wizja ta jest trochę wyolbrzymiona, ale wywarła na mnie duże wrażenie. Dla tych wszystkich którzy myślą o rozwodzie, bo na pewno pięknie nie będzie. „Wolność to nie samowola. To liczenie się ze sobą, z tym, co oznacza się w skrócie słowem: godność człowieka, to liczenie się z tym, co nazywa się odpowiedzialnością za drugiego człowieka. A tym drugim człowiekiem jest w przypadku rodziny nie tylko mąż, żona, ale dziecko. Dziecko to własność wspólna rodziców. Słowo „własność” jest tutaj słowem stosownym. Bo tak jest w odczuciu samego dziecko. Ono po prostu uważa że należy zarówno do ojca jak i do matki- do nich obojga. Wszyscy dobrze wiedzą ze należy chronić dziecko przed przeżyciami które mogą odbić się niekorzystnie na jego psychice, uchronić się je powinno od wszelkich wstrząsów, bo te przeżycia odciskają się na trwałe w psychice dziecka, bo potrafią zaważyć na całym dalszym życiu, bo mogą doprowadzić do wypaczenia człowieka. Totalną katastrofą jest rozejście się rodziców. Tu nikt nic dziecku nie wytłumaczy ani wytłumaczyć nie może. Nie jest w stanie przekonać go „ na żaden rozum” ani ojciec, ani matka, ani babcia, bo tu kategorie rozumowe nie odgrywają prawie żadnej roli. Pozostaje tylko przerażenie. Jest to dosłownie tak, jakby ktoś dziecko żywcem na poły rozrywał. Najbardziej dotkliwa tragedia, daleko gorsza niż śmierć matki czy ojca. To bardzo charakterystyczne że przeważnie małżonkowie sprawy swojego rozejścia załatwiają i rozpatrują między sobą. Ze rozchodzą się dlatego iż chcą być szczęśliwi. W tym rozumowaniu, w tych rozmowach czy kłótniach, szczęście dziecka nie wchodzi w obszar myślowy, nie pojawia się w dyskusji. Dzieci rodziców rozwiedzionych. Dzieci z rozdartym sercem już na początku swojej drogi życiowej. Dzieci uderzone w najczulsze pokłady swojej osobowości. Takie łatwe słowo „rozwód”. Dziecko usiłuje za wszelką cenę utrzymać się na powierzchni. Szuka odpowiedzi na pytanie: Kto jest wobec tego dobry- mama czy tata. Ale i to ratowanie jest złudne. A gdy jeszcze dziecko zaczyna być włączone w spór, gdy każde z rodziców zaczyna przeciągać je na swoją stronę. A gdy zaczyna się cała akcja przekupywania- od łakoci poczynając a kończąc na ulgach, ustępstwach, przymykaniu oczu na lenistwo, bałaganiarstwo, niepunktualność, aroganckie zachowanie. A gdy dziecko to wszystko rozszyfruje – a rozszyfruje wcześniej niż się ktokolwiek spodziewa- a gdy samo zacznie grać i zgodzi się na to że w jego łaski wkupywać się będzie raz matka raz ojciec- to jest tylko drobny sygnał jaka destrukcja dokonała się w duszy tego dziecka. Potem ojciec odchodzi ze swojego domu. Ten akt jest poprzedzony rozdziałem majątku. Na oczach zrozpaczonego dziecka dokonuje się wyszarpywanie sobie z rąk telewizora, obrazków, książek. Kolejny etap zaczyna się gdy do domu wchodzi nowy pan, któremu należy mówić ojcze”- tego sobie życzy mama – albo przynajmniej „wujku”, choć dziecko wie że to kłamstwo bo ten pan ani jest ojcem ani wujkiem. Potem dziecko widzi jak matka tuli się do tego pana, całuje go – tak jak robiła to wobec ojca. Potem dziecko czuje się coraz bardziej obce w tym domu, gdzie coraz więcej tego nowego człowieka, jego rzeczy w łazience, jego spraw. W jej staraniu by były spełnione wszystkie jego polecenia, życzenia. Dziecko czuje się zbyteczne, niepotrzebne w domu. Coraz mniej tu miejsca dla niego, coraz bardziej wszystko tu obce. Równocześnie trwają dni odwiedzin- wyznaczone dni tygodnia ustalone polubownie lub przez sąd kiedy tata ma prawo przyjść do domu i odwiedzić swoje dziecko, wziąć je na spacer czy do kina. Tu dziecko widzi szansę swojego ratunku- ratunku swojego dzieciństwa, przynależności do swoich rodziców. Ale na prośbę dziecka: Tatusiu, zabierz mnie stąd, weź mnie do siebie- okazuje się że tatuś już nie jest sam, ze jest jakaś pani, która zajęła miejsce przy tatusiu. Z biegiem miesięcy i lat ojciec ma coraz mniej czasu; w którymś momencie oświadcza: Urodził ci się braciszek. I teraz dziecko wie ze to była kolejna złuda że nie ma już matki ani ojca.”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie to patetyczne
i na szczęście nie do końca prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co... ja byłabym bardzo daleka od takiego dramatyzowania, jakie uprawia ks. Malinowski, który, choćby z racji wykonywanego zawodu ZAWSZE będzie bronił małżeństwa, zwłaszcza sakramentalnego, zawsze i za wszelką cenę, bo takie jest stanowisko kościoła. ja swego czasu błagałam moją matkę żeby odeszła od ojca. nie dlatego, ze jest on złym człowiekiem, nie dlatego, że nas nie kochał, nie dlatego, że ją zdradzał. jest alkoholikiem. przeważnie trzeźwym. i jest kompletnie nieodpowiednim facetem dla mojej matki, która przy nim zwiędła przedwcześnie. dokonywało się to na moich oczach. masakra. uciekłam jak tylko się dało i teraz wytrzymuję w domu rodziców max 2 godziny raz w miesiącu. czasem nawet na święta nie przyjeżdżam, wolę je spędzić z przyjaciółmi.kiedy o tym rozmawiały, matka cały czas rzuca mi w twarz, że została z nim dla mnie. gówno prawda. bała się być sama, bała się, że sobie nie poradzi. i czerpała jakąś chorą satysfakcję z tego, że jest z nim, że się tak "poświęca". teraz patrzę na dzieci mojego faceta. dzieci, te i każde inne, potrzebują atmosfery spokoju, czułości, zrozumienia, przyjaźni. to, co im szkodzi, to chłód emocjonalny i agresja, także ta tłumiona, bierna. i wszystko polega na dojrzałości i mądrości dorosłych. czy muszą sobie wyszarpywać telewizor? czy muszą rywalizować o względy (?) dziecka? i jak w ogóle matka może wymagać żeby dziecko mówiło do jej nowego partnera...eeee "OJCZE"?? !! a mówienie o tym, ze lepiej by było gdyby rodzic zmarł, niż gdyby miało dojść do rozwodu... BEZ KOMENTARZA. :-o jednym słowem... bla bla bla i wystarczy żeby ludzie zachowali się jak dorośli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mało_żonka
Tego fragmentu nie tzeba rozpatrywać dosłownie, chodzi o to aby ludzie zastanowili się jakie rozstanie ich ma wpyw na ich dzieci. Jest to na pewno skrajność, ale takie też sie zadrzają. Nie namawiam nikogo na zostawanie na siłe w małżeństwie, tylko dla dzieci, to jest tylko jeden z argumentów do przemyślenia. Mam wrazenie że wiele osób namawiając na rozwód uważa że wszystko już się skończyło i już nie wróci i ze jak się zostanie z mężem czy żoną to tylko dla dzieci. Ale jak się bardzo chce szczęścia swoich dzieci to trzeba decyzję o rozstaniu bardzo dobrze przemyśleć, nie robić tego pod wpływem impulsu, emocji. Jezeli dwoję ludzi ma jakiś wspólny cel choćby szczęście swoich dzieci to muszą oboje sie postarać aby to co między nimi jest nie było fikcją. Wpadanie w ramiona innej kobiety, czy złożenie papierów rozwodowych bo mnie wkurza jak narzeka, czy ze dzisiaj wyglada mniej seksownie jest pójsciem na łatwiznę. Mnie też MM zdradził i czasami myślę że dla mnie samej najlepszym rozwiązaniem byłoby rozstanie. Ale mam dziecko dla którego chcę wszystkiego co najlepsze. Chcę aby miało tatę i jestem szczęśliwa jak widzę jak się razem bawią, bo widzę ze jest szczęśliwy. I nigdy już nie będzie tak idealnie, ale jest dobrze. Ja się staram on się stara. Jeżeli któraś strona odpuści to będzie to koniec. Jeżeli nawet nam nie wyjdzie to przynajmniej będę wiedziala ze zrobiłam wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mało_żonka
Nie ja , czy kiedyś przeżyłaś tak naprawdę rozstanie z kimś naprawdę tobie bliskim? Ktoś cię zostawił i odszedł, a tobie zawalił się cały świat? Bo gdy ktoś umiera mozemy sobie to wytłumaczyć czymś co jest poza nami, my na to wpływu nie mamy. Gdy natomiast odchodzi ktoś bo nas już nie kocha, czy bardziej zależy mu na kimś innym niż na nas, wtedy winę szukamy w sobie, tak to widać ze mną jest coś nie tak itp. A jeżeli chodzi o dziecko to myslisz ze jak to sobie tłumaczy. Widać zbyt mało mu na mnie zależy by został, może coś robiłem nie tak skoro mnie zostawił.... Dlatego w tym aspekcie rozwód jest gorszy od śmierci, bo zostawia większe spustoszenie w psychice małego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co, gdyby chodziło tylko o to, że ktoś marudzi, narzeka, jest mniej seksowny, rozwód byłby dziecinadą. ale czasami zwyczajnie nie można z kimś żyć. bo brakuje miłości, zrozumienia, bo ludzie się zmienili i poszli w inną stronę. albo okazuje się, ze coś, co próbowało się stworzyć było pomyłką, iluzją... różnie bywa. a dzieci nie mogą być jedynym celem związku. bo to oznacza, ze jest to związek skazany na porażkę. ile może trwać? dopóki dzieci wyprowadzą się z domu. a potem? czekanie na ich odwiedziny? czekanie na wnuki żeby zapełnić czymś powstała pustkę? jeśli zostałaś z mężem po zdradzi, jeśli on z tobą nadal jest, to mam nadzieję, że zrobiliście to dla siebie, dlatego, że mimo wszystko nadal się kochacie. bo uwierz mi, że dziecka w ten sposób na dłuższą metę nie uszczęśliwisz. a skoro oboje się staracie, to mam nadzieję, że to znaczy, że miłość nadal jest. czego bardzo ci życzę. generalnie uważam małżeństwo za coś niesamowicie ważnego. o swoje walczyłam do końca. na różne sposoby. jednak to po prostu był nie ten facet. bardzo chciałam żeby było inaczej, bardzo wierzyłam, że sie uda, bardzo. ale rozwód był najmądrzejszą rzeczą, jaką zrobiłam. gdyby były dzieci, pewnie byłoby trudniej i trwałoby to dłużej. ale na 99% efekt byłby ten sam. bo to nie był TEN. tak czasem bywa. na szczęście mogę to naprawić :) dobrej nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×