Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

GADUŁKA0902

jak to jest na kilka dni przed weselem?? sters ogromny ??

Polecane posty

Gość sprawdzcie czy pan mlody
zdania nie zmienil. Reszta malo wazna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój narazie nie, ostrzegłam go, że jakby chciał sie TERAZ rozmyslić, to niech tego nie robimy, powiedzialam, zeby mi ew. poszedl na reke, a po slubie bysmy sie dogadali w sprawie rozwodu :D (pęknął ze smiechu ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TO JEST JAKIES ROZWIAZANIE ale co tak sie siedzi i czeka i nie ma swirow w glowie a jak sie przewruce a jak bedzie padac a jak zachoruje a jak goscie sie nie zjawia a jak jedzenie sie zepsuje tort rozpadnie itp.macie?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w ogóle o takich głupotach nie mysle :P bede patrzec pod nogi, jak sie potkne to mam faceta kolo siebie, bede szla z nim pod reke.jak bedzie padac no to trudno, to nie wyieczka w gory, z samochodu do kosciola, z kosciola do samochodu, z samochodu do sali. zyczenia mozna zlozyc na sali jak bedzie lalo a sesje zdjec przelozyc albo zrobic fajne gdzies w srodku. o tym jedzeniu wole nie myslec bo jeszcze wywolam wolka z lasku, tyle jest wesel i jakos co tydzien w szpitalach nikt nie ląduje, czemuz tort ma mi sie rozpaść?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja to sie najbardziej boje, ze sie zajakne na przysiędze albo moj narz. cos przekręci np. biorę Ciebie za MĘŻA bo mu się skojaży, ze on bedzie mężem :P a najgorsze to sie boje, zeby nie upuscic obraczke. reszta loozik ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no tak sie zgrywam chodzi o przezycia czy jestescie bardziej zdenerwowane czy takie rozluznione ze to juz za kilka dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna-Panna-Młoda
Ja sie nawet tak bardzo nie stresowalam, ale teraz okazuje się że dramat... Slub za 3 dni, a ja: 1. wlasnie dostalam okresu 2. przez ostatni miesiac przytylam 7kg (mimo ze jem wlasciwie tylko surowe warzywa) i moge nie zmiescic sie w suknie 3. na gornej wardze zrobilo mi sie cos dziwnego, spuchla cala i zmienila mi makabrycznie rysy twarzy 4. na sobote zapowiadaja ulewy i gwaltowne burze, a tu mialy byc zdjecia plenerowe, ja od rana wiec bede ubrana a slub dopiero o 18.00 Po prostu plakac mi sie chce :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D u mnie to był chyba luz. O wesele się nie martwiłam bo co tu się martwić, bardziej o ślub. Tak naprawdę to zaczęłam sie stresować dopiero godzinę przed ślubem i to było fajne. Ale bez wątpliwości się nie obeszło, nie tyle wątpliwości co świadomość że podejmuję decyzję na całe życie. Ale to chyba normalne. Ale słyszałam już różne wersje, ze państwo młodzi przed ślubem spać nie mogą, śnią im się ich śluby że czegoś zapomnieli (ja też miałam takie sny ale jakiś czas temu, mój mąż też), chodzą i nakręcają całe towarzystwo dookoła, a u mnie nic z tych rzeczy. Sama byłam zdziwiona. Nawet moje kuzynki które przyjechały to się bardziej stresowały tym, takie wrażenie odniosłam. Ale tak naprawdę to nie będziecie wiedzieć kiedy to zleci. Co do przysięgi to jak będziecie myśleć że sie pomylicie to wydaje mi sie jeszcze gorzej. Ja dużo myślałam więc sobie powtarzałam przysięgę na pamięć żeby się nie pomylić i jak ksiądz mi dyktował to nie wiedziałam czy dalej mówić czy powtarzać dziwne wrażenie, nie myślałam że mogę mieć taki problem, nawet w życiu nie słyszałam że ktoś tak miał, goście weselni tego nie widzą. Ale uff nie pomyliłam się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, ja właściwie do ostatniej chwili się nie stresowałam, bo do mnie nie docierało, w piątek wieczorem siedziałam sobie wyluzowana:) Dopiero jak założyłam suknię, stałam w pokoju i czekałam na młodego, który się w dodatku spóźniał, to tak się zaczęłam denerwować że mało paznokci nie poobgryzałam:-D Rzucałam tylko wszystkim komendy jak dowódca, i ten stres ustąpił dopiero jak przyszło do przysięgi w kościele:) Właściwie to bardziej denerwowałam się przez te półtora roku od oświadczyn do ślubu, niż przed samym slubem, byłam już tak tym wszystkim zmęczona, że nie miałam siły jeszcze na stres:) Da się przeżyć 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XXżona
wiekszy stres towarzyszy w organizacji ślubu by zapiąc wszystko na ostatni, guzik by rozplanować wszystko w czasie. i by wszystko bylo idealnie. w piatek ...pamiętam że byłam tak zmęczona że zasnęlam chyba o 20,00 :) natomiast ranno ...oj tak czlowiek budzi sie z takimi motylkami w brzuszku, potem wszystko nabiera takiego tempa że nie ma czasu na rozmyslania ...........stres niestety pojawia sie w momencie gdy jestes juz gotowa w sukni , piekna panna mloda i gdy wchodzi ukochany .pojawiają sie łzy i wzruszenie .........potem u mnie było tak że stres zniknął ale ęce cały czas drżały :) żcze powodzenia wszystkim przygotującym sie do ślubu i pamiętajcie najważniejsze to nie wesele ślub ............tylko wy i wasza miłość:) pozdrawiam szczęśliwa żóna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ekstar historie ja mnie ma to spotkac to rezygnuje co do przyszcza na puzi :) to luz lepszy podkład troche tormentiolu i luz ale dziewczyny powodzenia a z tymi burzami to nie dobrze mysle sobie tak ze jak mnie spotkaja takie rzeczy to sie pewnie bede smiała bo w nerwach tak mam ze mi sie humor włancza ale tak mysle sobie jakbym sie przewrociła w kosciele idac do ołtarza to chyba bym wolała juz nie wstawac albo jakby mi sie obcas złamał jazda mozna sie tak nakrecac w nieskonczonosc;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna-Panna-Młoda
Ja wiem że to nie oprawa się liczy tylko my dwoje, ale to taki ważny dzień w życiu, że chciałabym zapamiętać coś lepszego niż błoto, tampony i opuchliznę... Ech, nie każdy ma szczęście w życiu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja kilka dni przed slubem nie mialam na nic czasu wiec sie nie stresowalam, wydawalo mi się, że pomagam komuś innemu,a nie sobie;) w piatek wieczorem prasowalam suknie para z zelazka i oparzylam sobie noge (na szczescie) ;) w sobote tez bieg, fryzjer, kosmetyczka.... i nagle stres.. o matko jak ja sie stresowalam, kilka razy latalam do kibelka bo mnie ze stresu pociagalo ;) a jak uslyszalam, ze muzyka gra u mojego K. przed blokiem to wymieklam :D siedzialam jak na szpilkach. dobrze, ze troche mnie fotograf zajal i robil sesje.. ale jak uslyszalam mojego K przed blokiem jak mnie wola stres minal i juz nie wrocil :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GITI
Ja nie miałam zadnych ciśnień. Aż sama jestem zdziwiona. "Ja" choleryk , nerwus i nie wiem jeszcze jakich określeń użyć. Co prawda nie bylo "kościelnego", ale nie zmienia to faktu, że miałam normalne wesele,, gości, orkiestre, torta, .......i było cudnie. Śmialiśmy się od rana, stres wzieli od nas chyba rodzice.....którzy oczywiście płakali i nerwowa korkowali. Wiec zeby miec dobry humor należ zrobic tak jak ja, czyli: 1. czekac na gosci, którzy przyjada z Polski - godz. 00.00 (północ. 2. uczcić urodziny brata, któe yły w dzien mojego ślubu. 3. isc spac o godzinie 3.45 rano 4. wstac o godzi. 6.50 i jechac do fryzjera i kosmetyczki 5.wypic pół litra kawy i kawy...... 6. urac się pięknie w domu i usłyszeć "śliczna" 7.wsiąść w piękne auto i pojechac..... 8. smiac sie i mówić "tak" 9.i dobrze sie bawic, oczywiście dopiero po obiedzie, pierwsze dwie godziny pewnie depresja ze nikt sie nie bawi...i takie tam myśli. 10.kochac sie 11.Żyć szczęśliwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
XXżona u mnie było podobnie, ja ganiałam i wszystko było ok do póki nie założyłam sukni godzinę przed. ale tylko przez chwilę bo zaraz zaczęło się targowanie i stałam przy drzwiach i już wtedy wszystko było na luzie. Mama mnie ganiała już 3 godziny wcześniej żebym się ubrała i przyszykowała ale ja, a to chodziłam balony przyczepiać, a to samochód dekorować, a to coś innego sobie znalazłam, a jakbym posłuchała wtedy mamy to bym miała chyba kłębek nerwów na głowie. Acha najlepsze z tego wszystkiego było że poszłam w moich włochatych ciapciach do sklepu ulicę dalej. Zauważyłam dopiero pod sklepem. Ale to nie był stres tylko rozkojarzenie :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam duzo czasu i mam nadzieje ze nie bede swirowac choc rzecz jasna juz to robie martwiac sie czy znajde sale czy kapela bedzie ok aha a mam pytanie kto wie kiedy sie płaci kapeli zadatek w jakiej wysokosci i kiedy reszte zebym sie nie spaliła ze wstydu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miki5678
nie ma co kazda dziewczyna swiruje przed a nie mowiac o panach moj narzeczony jest z natury wstydliwy i nie wyobraza sobie tego wszystkiego sie smieje ze toi toia trzeba bedzie miec przenosnego ze soba heheheh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam śłub za 8 dni a jeszcze nie mam sukni ślubnej odebranej i nie wiem w jakim będzie stanie.w salonie madonny w katowicach zle mi zwężyli.tak że stres jest ogromny a sprawe daje do sądu!!!!maja nasrane w głowach te panny z madonny!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bylam bardzo zestresowana jeszcze myslalam ze nie zdaze na wlasny slub od kosmetyczki i fryzjerki wyszlam dopiero po 13-tej brat wiozl mnie do domu jak wariat ale wszystko bylo ok.mama z bratowa w galopie mnie ubraly.Pan mlody na dodatek przyjechal przed czasem jeszcze zapomnieli mojego bukietu i kuzyn meza musial sie po niego wracac po blogoslawienstwie caly ten stres opadl i wszystko bylo oki.przysiege powiedzielismy bez zajakniecia a zabawa byla super:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak sobie czytalam o tych obawa ze sie pomylicie przy przysiedze, i przypomnialo mi sie jak bylismy na slubie u przyjaciol i Pan Mlody zamiast powiedziec: \"i Cie nie opuszcze az do smierci\" powiedzial: \" i Ci nie odpuszcze az do smierci\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika_i_Krzysiek
o matko, dziewczyny!!!! jak sie nie denerwowałam to właśnie zaczęłam :D (żartuje) nie ma co sie stresować, napewno ręce będą się trzęsły ale to trzeba przezyc, bo jak sie powiedziało A to teraz trzeba powiedzieć B!!! kurka, damy rade, nie takie rzeczy sie przezywało!!!! A poza tym po latach będziemy to sobie przypominać, jak było fajnie, ile było przy tym nerwów, itp... Ale to przecież sama radość przeżywac takie stresy!!! Chciałabym być w tym stanie, niepewności, dreszczyku emocji do końca życia! I oczywiście byc tak zakochaną do końca życia! Czego sobie i wasm moje drogie życzę!!!!! Ku chwale Ojczyzny! Amen!!!! :d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój juz mąż ;) jak mu zakładałam obrączke to tak mu zaczęły ręce latać, że musiał sobie trzymać prawą rękę lewą hihi ksiadz sie zaczal smiac, fajnie to na kasiecie wyglada :D ogolnie całą przysięge byliśmy uśmiechnięci i w ogole, przyjaciele potem mowili, ze mysleli, że zaraz buchne śmiechem, bo ja to śmieszek jestem, ale dalismy rade:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdegustowana purystka
sękata, odmianów nie znasz? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×