Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niclas

Czy liczycie się ze zdaniem partnera przy wyborze ginekologa?

Polecane posty

Gość foczk-ka
do lekarza chodzi sie w celu kontrolowania stanu zdrowia. dobry lekarz jest skarbem, ktorego sie trzeba trzymac. poza tym stały lekarz gwarantuje Ci stałość opieki. nie mozna chodzic raz do kogos kto na wazystko daje antybiotyki, drugi raz do kogos kto leczy wyłącznie ziołami, raz do propagatora naturalnych metod antykoncepcji, drugi raz do zwolennika antykoncepcji hormonalnej itd bo nic z tego dobrego nei wyniknie. jesli dla faceta wazniejsza jest jego ambicja niz moje zdrowie to fruuuu. topic wyraza meskie frustracje, nic wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
focz-ko bardzo rzeczowe uzasadnienie. Swoją drogą, to taka dygresja, jak to jest możliwe, że kilku lekarzy może mieć tak rozbieżny pogląd na ten sam problem? A wiem, że tak istotnie bywa. Czy nawet dziś medycyna to taka trochę zgaduj-zgadula?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość foczk-ka
w Polsce nie ma zwyczaju szerokiej diagnostyki w ramach podstawowej bez wyraźnej potrzeby, dlatego lekarze bazują głównie na swoich doświadczeniach. a wiadomo że każdy ma inne. to nie jest jeszcze takie złe jesli ostatecznie wychodzi pacjentowi na dobre. gorzej jeśli lekarz w swojej praktyce kieruje sie nie obiektywną wiedzą a własnymi przekonaniami. od wierzącego katolika nie doprosisz sie recepty na antykoncepcję hormonalną lub Postinor, zagorzały zwolennik antykoncepcji hormonalnej wysmieje CIę jak przyjdziesz z kalendarzykiem po poradę, zwolennik porodu naturalnego nie skieruje Ci na cesarke nawet po wielogodzinnej męczarni, zwolennik cesarki po godzinie stwierdzi "na stół", chocby i nie bylo potrzeby. cóż więc dziwnego że kobieta szuka lekarza który będzie potrafił ocenic jej stan zdrowia i udzielic porady całkowicie obiektywnie, bez wysmiewania i umoralniania, lekarza który potrafi rozwiać jej obawy i zapewnic ze wszystko jest albo po leczeniu bedzie OK? plec jest tu obojetna. lekarz to lekarz. a w ogole to kilka razy padlo pytanie do mężczyzn, moze jakis odpowie - w razie problemów z prostatą (elementem diagnozy jest badanie przez odbytnicę - lekarz musi włożyc palec do odbytu pacjenta!) do kogo byście poszli? co byscie zrobili gdyby partnerka miala pretensje ze wybraliscie lekarza kobiete (choc to najlepsza specjalistka w okolicy) i twierdzila ze czuje sie zdradzona?... badanie ginekologiczne jest mniej wielej tak samo przyjemne i budzi takie same obawy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
foczk-ko, ja sam już odpowiedziałem na to pytanie na s. 2 tego postu, że wolałbym do kobiety, ale gdyby żonie było z tym ciężko, to bez wahania poszedłbym do mężczyzny, bo dla mnie żona ważniejsza jest, niż lekarz. Ale problem, który stawiasz jest istotny, że ja moimi fochami mogę ostatecznie zaszkodzić zdrowiu ukochanej osoby, bo np. kierując się moim lękami zmieni lekarza lepszego na gorszego? Nie wiem, na ile uważnie czytałaś ten post, ale wspominam nieco wcześniej, że ci faceci, którzy piszą w internecie o swej zazdrości o ginekologa, najczęściej podkreślają \"ale z drugiej strony nie chciałbym jej zaszkodzić\". WIęc zdają sobie sprawę z możliwych skutków swej postawy. I tu piłeczka jest trochę po stronie kobiety. To ona najlepiej wie, na ile wybór lekarza zgodnie z ich oczekiwaniami jest z medycznego punktu widzenia niekorzystny, ale na ile obojętny dla jej zdrowia. O ile pojawi się problem, to jestem zwolennikiem rozmowy, a nie narzucania czegokolwiek. W bardzo pogłębiony sposób rozwinęłaś wątek \"lekarz a jego przekonania\". Ja się w tym nie orientuję dobrze, ale chyba etyka lekarska (deontologia) powinna to jakoś regulować. Jest coś nie w porządku, jeżeli lekarz czegoś odmawia, bo mu poglądy religijne tak nakazują. Jeszcze rozumiem, że może odmówić aborcji. Ale pigułki? Nawet, jeśli jego pajentki mają złe doświadczenia z jakimiś tabletkami, to może Ci to powiedzieć, że takie jest jego doświadczenie lekarskie i Ci odradza, ale postawa \"nie, bo z definicji nie\" to chyba coś jest nie tak. Z drugiej strony jest tu jeszcze jedno fundamentalne pytanie. Na ile ginekologia jest dzisiaj wolna, a na ile idzie na pasku koncernów farmaceutycznych? To może też mieć duże znaczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
Niclas--> co do twoich pytań to z tymi przekonaniami jest tak. praktycznie każda antykoncepcja oprócz hormonów hamujących owulację zawiera hormony, które zmieniają endometrium (wyściółkę ścian macicy) tak, żeby uniemożliwić zagnieżdżenie się zapłodnionej komórki jajowej, jeśli jakimś trafem jednak owulacja wystąpi i dojdzie do zapłodnienia. taka komórka obumiera. jest to dodatkowy mechanizm zabezpieczający jeśli główne działanie pigułki - zatrzymanie owulacji zawiedzie. i są lekarza wyznający zasadę, że każda zapłodniona komórka jajowa to świętość. prawo pozwala lekarzom odmówić zabiegu/zapisania leku jeśli jest to nie zgodne z ich przekonaniami religijnymi. od takiego lekarza nie dostaniesz recepty ani na antykoncepcję hormonalną, ani na postinor, ani założy on sprali. bo w ich mniemaniu to morderstwo. sic! co do paska koncernów to to co sie dzieje to temat na nowy topik. jest to skandal i granda. nadużycia są ogromne, a pacjentki płacą swoim zdrowiem (sama tego doświadczyłam). jest to jedna z przyczyn, że tak trudno o lekarza, do którego będziemy mieć zaufanie. zaufanie że przepisuje nam to co dla nas dobre, a nie to za co ma szanse być zaproszony na "konferencję" lub "szkolenie" na majorce. na prawdę dobry ginekolog/ginekolożka to prawdziwy skarb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchajcie, to znowu odbicie od tematu, ale ta sprawa mnie naprawdę nurtuje i nie umiem po prostu jakoś utożsamić się z tą problematyką. Chodzi o antykoncepcję tabletkową. Wyobraziłem sobie, że jestem kobietą. Znam mój organizm, moje cykle, miesiączki, wiem, jakie dolegliwości mogą temu towarzyszyć, ale generalnie wszystko jest w porządku. I nagle podejmuję decyzję, że to wszystko ulegnie jakiemuś zaburzeniu. Tak nie musi być, ale wiem że tak bywa - pełno dziwnych objawów, a to suchość, a to potliwość, a to problem z libido itd. To ja jestem cały rozdrażniony, jak biorę głupie lekarstwo na przeziębienie i mam krótkotrwałe zaparcia. A tu przyjmuję systematycznie tabletki, które funkcjonowanie mojego organizmu mogą wywrócić do góry nogami. Z drugiej strony żona mi mówi, a Ty wiesz, co to jest strach przed niechcianą ciążą, że zapomniałam czegoś tam zażyć albo pomyliłam sie w kalendarzyku. To jak wy to psychicznie wytrzymujecie, bo ja bym chyba zwariował?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papuzanka26
To zreszta dotyczy wszystkich lekarzy. Ja nie spotkalam sie nigdy z przypadkiem keidy odmowiono mi przepisania pigulek oprocz jednej wuzyty, kiedy moja pani ginekolog powiedziala,ze recepte daje tylko na 2 opakowania, bo musze zrobic badanie krwi i sprawdzic,czy na pewno moge je dalej brac (wplyw na watrobe), ale u akurat uwazam,ze wyszlo mi to na zdrowie i rzeczywiscie zmobilizowalo do badan :) kolejna sprawa to ta zgaduj dgadula w gabinbecie. niestety jest tak,ze leki nie na wszystkich dzialaja tak samo. nawet jesli znamy dokladna przyczyne infekcji- wyodrebniony zostal wirus czy bakteria, zrobione zostaly mykogramy czy antybiogramy to nie zawsze lek testowany w laboratorium dziala tak samo w warunkach normalnych (laboratorium to jednak dosc sterylna przestrzen i nie odwzorowuje idealnie warunkow jakie wystepuja w ciele,). niestety bywa,ze lekow wyprobujemy x zanim znajdziemy ten wlasciwy i mysle,ze nie zawsze jest to wina lekarza. zawsze mozemy sie okazac tym malym odsetkiem na ktory lek po prostu nie dziala. ja tez na sobie tego doswiadczylam. niestety nie ma jednej recepty na wsyztsko. natomiast w miare jak nabywalmy wiedzy i doswiadczenia spostrzegamy,ze kilka razy zostalismy "urobieni" w gabinecie cudownym lekiem. ja kiedys dostalam "probke" (czyli po prostu darmowe opakowanie) pigulek harmonet, bo lekarz stwierdzil,ze moje problemy ze zdrowiem moga wynikac ze zle dobranej pigulki.wtedy bylam z amloda, ale dzis wiem,ze rzekomo gorsza pigulke zastapilam taka, ktora miala wyzsza zawartosc hormonow. tylko wtedy nie wiedzialam. po 2 latach musialam przezucic sie na jeszzce wyzszy poziom hormonow bo organizm sie przyzwyczail, a tak moglabym zostac przy tej z niskimi, mniej inwazyjnej, byc moze nawet do dzis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papuzanka26
niclas- dobrze dobrana pigulka nie robi z ciebie potwora z nadwaga, wypadajacymi wlosami,plamami od potu, pochwa sucha jak wior, migrenami i wstretem do seksu. to sa glowne zarzuty stawiane pigulce, ale wystarczy byc bardziej wymagajacym od lekarza i od pigulki. prawda jest taka, ze nikt nie robi badan hormonalnych zeby dobrac pigulke. przepisuje sie ja po wywiadzie, badaniu krwi. moze zle, moze dobrze, nie jestem lekarzem i nie wiem na ile badanie hormonalne byloby pomocne. jesli jednak przez dluzej niz 1-2 miesiace utzrymuja sie jakies z wymienionych objawow, to nalezy sie zastanowic nad zmiana pigulki. ja nie utylam, ale wiedzialam,ze przy pigulkach zwieksza sie apetyt i trzeba czasem uwazac (tak tak, to nie od pigulek tyjemy,ale od wlasnego obzarstwa:), wlosy mam jak dawniej a jesli sa oslabione, to nie oszukujmy sie -od ciaglego farbowania i suszenia a nie od pigulek. pocic sie nie poce nadmiernie, uzywam takich samych dezodorantow jak ztedy kiedy pigul nie bralam. poce sie bardziej tylko wtedy keidy mam okres a to ponoc normalne.migren nie mam, chyba ze raz na miesiac,ale nie sadze by bylo to zwiazane z pigulami. co do suchosci pochwy- nie zapobserwowalam, a co do libido coz, bardziej stresowalam sie ( a co za tym idzie spadalo mi libido) keidy pigulek nie bralam i balam sie ciazy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
zgadzam się z papużanką co do skutków ubocznych :) co do przepisywania pigułek, to zdarzają się nadużycia. mojej koleżance ginekolog zapisał harmonet, bez badań krwi i niedokładnie przeprowadził wywiad. koleżanka ma podwyższoną krzepliwość krwi. akurat to było w tym samym czasie kiedy ja przyjmowałam ten lek i zadzwoniła do mnie po opinie...opinie wyraziłam bo wiedziałam o jej problemie z krzepliwością. recepta poszła do śmieci. i chwała Bogu bo mogło się to skończyć tragedią. mi się w pale nie mieści jak można przepisać lek którego stosowanie może się okazać śmiertelne, bez obejrzenia czarno na białym wyników badania krwi - krzepliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli, jeżeli Was dobrze zrozumiałem, da się nie odbierać pigułki jako kryzysu tożsamości fizjologicznej, czyli że można o tym nie myśleć i nie odczuwać napięcia, że coś u mnie jednak działa inaczej, niż przedtem (zakładamy oczywiście, że tabletka jest trafiona). Jeszcze tak dla rozweselenia, co wyczytałem na jednej stronie włoskiej. Kobiety robiły między sobą ankietę, jakiej płci lekarza wolisz? No i oczywiście odpowiedzi standardowe: 1. tylko mężczyzna 2. tylko kobieta 3. nie ważne mężczyzna, czy kobieta, byle dobry lekarz. A jedna z respondentek dodała czwarte kryterium: nie ważne czy mężczyzna, czy kobieta, byle antyklerykał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam jak spotykalem się z narzeczoną jeszcze nie współżyliśmy byla dziewicą, też nie chcialem aby szla do faceta aby inny ją oglądał i obmacywał na dodatek przede mną. Poprosiłem i poszła do kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobra, Też facecie, dorzucamy jeszcze jedną do statystyki, która liczy(ła) się z głosem partnera. Te kobiety to teraz okropne są, nie kupią byle czego, tylko od razu chcą potwierdzenia w statystyce. Więc dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam kolezanki, ktore specjalnie wybieraly mlodych mezczyzn ginekologow dla dreszczyku emocji, wiec niech mi nikt nie wkreca, ze dla wszystkich kobiet wizyta to taka krepacja i zero przyjemnosci, widac sa rozne gusta :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papuzanka26
po pierwsze rozne rzeczy sie mowi zeby wypasc na bardziej cool w oczach innych. a nawet jesli kolezanki wybieraly lekarza mlodego dla dreszczyku emocji to co z tego?wiem,ze bywalec bedzie sie cieszyl jak dziecko,ze oto kolejna dziewczyna potwierdzila to, co juz dawno podejrzewal-istnienie wielonardowego spisku kobiet majacego na celu notoryczne zdradzanie swych partnerow poprzez obnazanie sie na fotelu u gina faceta co doprowadza je do osiagniecia niebotycznych rozkoszy. nikt tu nikogo nie przekona do swoich racji i juz. beda takie, ktore beda trabic o tym, ze do ginow facetow chodza tylko szmaty albo ekschibicjonistki, beda takie, ktore beda podtrzymywac wersje,ze plec niewazna. jesli partnerzy sie dogaduja w tym wzglledzie albo po prostu nie widza zadnego problemu to o co w ogole chodzi? a jesli facet widzi problem, to sprawa kobiety czy pozwala na taka ingerencje w swoj wybor czy pokaze facetowi drzwi, bo zazdrosc moze sie "rozprzestrzenic" na inne sfery zycia. ja tak jak ****** twierdze, ze dobry lekarz to skarb i nalezy robic wszystko aby sie go trzymac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i tu, Sama Już Nie Wiemko, by się Bywalec ucieszył, jeżeli czytałaś ten post dokładniej, będziesz wiedzieć, dlaczego. Ja sam na pierwszej stronie tego postu sugerowałem, że może mieć miejsce wśród kobiet takie zjawisko, jak chodzenie do ginekologa mężczyzny dla potwierdzenia własnej wartości (dokładniej tamże punkt 3 przy omawianiu męskich obaw). Na pewno nie chcę się bawić w tropiciela kobiecych motywacji w tym względzie, zwłaszcza, że znam dużo kobiet chodzących do ginów mężczyzn, mających lojalność wobec męża wypisaną na twarzy. Ale to, co piszesz, to, na co zwraca uwagę Bywalec (zawoalowany ekshibicjonizm kobiet) może lepiej uzmysłowi moim oponentkom, skąd może się rodzić fobia ginekologiczna u mężczyzn. Oni obserwują zjawisko opisane przez Ciebie i Bywalca w swoim otoczeniu, podsłuchają czasem, jak kobiety między sobą omawiają wizytę u ginekologa i nabierają wątpliwości. Powtarzam kluczem do uspokojenia relacji między partnerami jest zaufanie. Na usprawiedliwienie takich kobiet dodam, że nawet, jeśli wybierają mężczyznę dla dreszczyku emocji, to często jest to u nich powierzchowne. I może, gdyby zdawały sobie sprawę, jak bardzo to może zranić ich faceta, to by sobie darowały wizytę u faceta bez poczucia rezygnacji z czegoś cennego. Oczywiście zasłanianie sie przy tego typu motywacji argumentem medycznym, \"to przecież lekarz\", \"nie chcesz chyba, żebym umarła na raka\" jest zwykłym świństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papuzanka26
Niclas, pozwolisz, ze odbije pileczke troche w twoim stylu. nawiazuje do prob "potwierdzenia swojej aktrakcyjnosci" jak nazwales wizyty u lekarza gdzie trzeba sie rozebrac do rosolu.Prwypomne, ze nie mowimy tu oczywiscie o jednostkach patologicznych, kobiet nimfomanek czy uzaleznionych od seksu. mowimy o przecietnej kobiecie, ktora idzie do ginekologa faceta, zeby potwierdzic swoja atrakcyjnosc. czy nie uwazasz, ze jesli kobieta bedaca w stalym zwiazku potrzebuje tak bardzo potwierdzenia swej atrakcyjnosci, ze robi to nawet idac do lekarza, to czy przypadkiem nie jest tak,ze zwyczajnie jej wlasny mezczyzna nie potrafi jej tego poczucia atrakcyjnosci zapewnic? jednym slowem to facet jest kolem napedzajacym mechanizm "no komus przeciez sie chyba podobam". inna sprawa- w jaki sposob kobieta potwierdza swa atrakcyjnosc u ginekologa? przeciez nie moze oczekiwac komplementow w stylu: "ladne ma pani nogi, jaka swietna intymna fryzurka-maz musi sie cieszyc" bo to jest absolutnie nie zgodne z prawem i zahaczaloby o molestowanie! i co taka kobieta moze uslyszec od lekarza w takim razie? "ladna szyjka macicy" -nawiazujac do tego,ze czysta i bez nadzerki? co do ewentualnego dreszczyku emocji podczas wizyty u mlodego ginekologa faceta to ja widze to raczej jako probe oniesmielenia. same smialysmy sie z mlodego praktykanta, ktory musial przeprowadzic badania do karty w ostatniej klasie liceum i rece mu sie trzesly bo byl pewnie niewiele starszy od nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papuzanka26
podsumowujac- uwazam,ze jesli partnerzy dbaja o siebie nawzajem- o to by caly czas utwierdzac sie nawzajem,ze sa dla siebie atrakcyjni, ze sie kochaja- w czynach a nie tylko w slowach, to nie ma takich sytuacji jak koniecznosc potwierdzania swej wartosci w oczach innych. jesli wiec kobieta potzrebuje tak silnie potwierdzac swa atrakcyjnosc u innych facetow to albo nie ma ochoty na staly zwiazek albo facet jest, za przeproszeniem, pipa i o partnerke nie dba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papużanko, rozumiem Twoją intencję. Jeżeli związek jest udany, to ludzie nie szukają czegoś wiecej poza nim. Ale moim zdaniem sprawa nie jest taka prosta. Jest taki typ kobiet, które mają bardzo kokieteryjny spsób bycia wobec facetów. Lubią podobać się facetom, wiedzą, że się facetom podobają i ich partnerzy też wiedzą, że one działają na facetów jak magnes. I godzą się na to, bo im ufają, bo im wierzą, że przecież do łóżka z tymi facetami nie pójdą. Ale ginekolog to może być jednak problem. Partner zna swoją kobietę, wie jak ona z facetami rozmawia i wie doskonale, jak będzie rozmawiała z ginekologiem. I jeżeli pomyśli przy tym o pozycji, w jakiej znajdzie się za chwilę przy badaniu, to może już tego nie przełknąć. Ona nie zachowuje się inaczej, niż zwykle, ale facet jednak wysiada. Po prostu obiektywny kontekst sytuacyjny jest zbyt intymny. Tym sobie tłumaczę to, że np. facet przy poprzedniej partnerce nie był zazdrosny o gina, a przy obecnej jakoś \"zwariował\". I taka kobieta naprawdę powinna się zastanowić, czy, o ile to nie kłóci się ze względami medycznymi, tutaj lepiej akurat nie dyskontować własnej atrakcyjności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papuzanka26
Niclas, po pierwsze ustalmy jedno. w swoim przykladzie mowisz o kobiecie kokietujacej mezczyzn a nie o kobiecie po prostu bardzo atrakcyjnej. roznica jest, bo to,ze jakas kobieta jest bardzo atrakcyjna i przyciaga facetow jak magnes nie oznacza,ze celowo mezczyzn kokietuje. wiec wrocmy do kokietki. ja nadal nie widze nic zlego nawet w kokietowaniu lekarza. kokietowanie nie jest dla mnie absolutnie zdrada.gdybym uznala to za forme zdrady,to musialabym uznac za zdrade rowniez ogladanie filmow erotycznych, playboya i inne u mojego faceta. rozumiem gdyby uprawiali w gabinecie seks,ale dla mnie badanie jest badaniem i nawet jesli poopowiadaja sobie sprosne dowcipy czy pacjentka powdzieczy sie do lekarza to nic z tego nie wynika. no bo tak szczerze, co wedlug ciebie dzieje sie za drzwiami gabinetu kiedy pacjentka sie powdzieczy do lekarza? uwazasz,ze badanie sie inaczej odbywa? ja powiem szczerze, ze uwazam,ze kobity sa czasem bardzo glupie gadajac bez zastanowienia np o tym co dzieje sie za drzwiami gabinetu lekarskiego. ilu facetow wie tak naprawde kiedy ich kobieta chodzi do lekarza? ilu w ogole kiedykolwiek spytalo,czy lekarz to kobita czy facet? najczesciej jest tak,ze faceci uwazaja,ze lekarz to ich prywatna sprawa albo prywatna sprawa partnerki i oczekuja tylko,ze jesli cos sie zlego zadzieje, to partnerka o tym powie. gdyby baby czasem nie gadaly niepotrzebnie, to facet nawet nie wiedzialby ,ze ida do lekarza i cale to zamieszanie pt wybor plci lekarza w ogole nie mialoby miejsca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak kobieta flirtuje z lekarzem, z ginekologiem konkretnie, to jest to cos gorszego niz flirtowanie ze sprzedawną na straganie albo z mechanikiem samochodowym ? Co zlego jest we flirtowaniu ? To zwykła, wesola rozmowa, polegająca na tym, że rozmówcy są różnych płci i moga poudawac, że sie do siebie zalecają. Potem przychodzi kolejna klientka i z nia tez sprzedawca flirtuje, a poprzednia kupująca idzie po jajka i flirtuje ze sprzedawcą jajek. Flirt istnieje po to, zeby życie było weselsze i zeby czynności, które są nudne i żmudne - stały sie przez to przyjemniejsze. I nie ma z tego zadnych konsekwencji. I teraz pytanie : czy kobieta może flirtować ze sprzedawcą, a z lekarzem nie może ? Moze flirtowac z dentystą czy laryngologiem ? A dlaczego nie moze z ginekologiem ? Przez te nieszczesną pozycję na fotelu ? Nie widzę jakichś większych powodów, dlaczego takie flirtowanie mialoby być bardziej \"straszne\" od kazdego innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta rozmowa jest trudna, bo dotyczy sumienia kobiety, sumienia innego człowieka, gdzie nikt poza nią samą nie ma i nie powinien mieć dostępu. Ja mogę pytać o Waszą motywację, ale nikt poza Wami nie ma tu wiążącego słowa. To, co piszę potraktujcie jako męski punkt widzenia. Pewne argumenty Papużanki, czy Betoniarki są dla mnie nie do przyjęcia. Jeżeli Papużanka pisze, że nawet jeśli kobieta idzie go gina faceta dla potwierdzenia swojej wartości, to może znaczyć, że jej facet o nią nie dość dba. Coś takiego to jest straszny relatywizm. Czyli co, jeśli zdradzam żonę, to znaczy, że to jej wina, bo o mnie nie dość dba. Może być tu jakaś część jej winy, ale tak naprawdę zdradzam, bo mam ochotę na inną kobietę dla urozmaicenia życia. We flircie nie ma nic złego. Ale pytanie nie powinno być skierowane do mnie, ale do Was samych. Jakie są Twoje motywy? Czy zachowujesz się flirtownie dla rozładowania atmosfery, czy żeby znaleźć potwierdzenie własnej wartości w oczach innego faceta? Upraszczając, czy czujesz się tu (w swoim sumieniu) jakoś nie w porządku w stosunku do własnego faceta? To powinna być jakaś wskazówka. Nie przyjmuję też argumentów, że wizyta u ginekologa to sytuacja, jak każda inna. Nie, ponieważ kontekst sytuacji jest bardziej intymny. To, co masz między nogami to jest coś najbardziej cennego, co zwyczajowo ofiarowuje się ukochanej osobie. Nie zrozumcie mnie źle, że sprowadzam waszą wartość do tej okolicy. Z dentystą rozmawiasz ubrana, z ginekologiem mając odsłonięte to, co najbardziej intymne. Wszelka dwuznaczność jest tu tym bardziej dwuznacznością. Jeżeli nieco wcześniej padł przykład dziewczyn, które celowo wybierają młodych ginekologów dla dreszczyku emocji, to jest to z ich strony nielojalność, i to gruba, wobec partnera. Nie sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papużanko, nie podoba mi sie poza tym Twoja koncepcja związku. Dlaczego niby kobieta ma ukrywać, że idzie do lekarza, skoro jest pewna swojej uczciwości wobec partnera? Związek partnerski na tym polega, że mówimy sobie o wszystkim, a już na pewno o tym, co dotyczy zdrowia drugiej osoby. I nie godzę się na to, że w zasadzie nic nie jest zdradą poza stosunkiem płciowym. Tu nie chodzi o kontrolowanie drugiego człowieka, ale o uznanie drugiego za faktycznego partnera. I on ma prawo zapytać, dlaczego robisz to a to? Margines zostawianej sobie wzajemnie swobody może być oczywiście większy lub mniejszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niklasie, odwracasz kota ogonem. Po pierwsze, papuzanka nie powiedziała, ze ukrywa wizyty, tylko ze jest to jakas tam wizyta i tak jak nie opowiada sie mężowi, że się o 10:30 pierdnęło, a o 15:20 zjadło batona, tak taka wizyta moze przejść i najczęściej przechodzi niezauwazona. Wpada sie tam przed pracą, po paru minutach wychodzi i jak sie akurat przypomni, to sie mężowi powie, a jak nie, to nie. Nie doszukuj sie czegos, czego nie ma. Poza tym papuzanka aż podkreśliła, że odpowie ci twoja bronią i tak jak ty uwazasz, ze winę za frustracje (rodzące sie nota bene w głowie mężczyzny i nigdzie indziej) faceta wine ponosi kobieta, bo nie zrezygnuje z wizyt, tak ona może powiedziec, że winę za poczucie nieatrakcyjności kobiety ponosi facet, bo nie utwierdza jej w przekonaniu, że jest atrakcyjna. Popatrz czasem krytycznie na swoje jednostronne i fanatyczne wypowiedzi i nie gań innych za to, co sam robisz non stop

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
matko jedyna...ja chyba jednak mam na kukane w głowie bo flirtowania z ginekologiem czy jakimkolwiek lekarzem czy z panem z mojego warzywniaka sobie nie wyobrażam. owszem jestem miła, uśmiecham się jak mówię dzień dobry, porozmawiam chwilę jeśli lekarz/sprzedawca jest rozmowny (o pogodzie, czy o jakimś neutralnym temacie), ale flirtem bym tego nie nazwała (może ja nie wiem co to flirt). nie rozumiem w ogóle dziewczyny o czym wy tu piszecie, bo ja flirtuje jak jestem facetem zainteresowana, teraz jestem w związku więc flirtuje tylko z moim partnerem...no i jeszcze z kumplem gejem, gdy się wygłupiamy, no i on dla mnie to w ogóle jak baba i jak dla mnie się nie liczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byc moze ja tez użyłam słowa "flirt" nie w takim znaczeniu, w jakim sie go używa. Chodzi mi o dowcipną rozmowę, glupkowate zarciki, śmichy chichy. Nic z podtekstami erotycznymi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgdgdfgdf
ja zawsze licze sie ze zdaniem partnerki w czym kolwiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgdgdfgdf
w zasadzie to ona ma ostatni glos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Betoniarko, a co w tym fanatycznego, czy jednostronnego, że się staram jakiś problem przeanalizować z kilku stron. Przeczytaj opinie dziewczyn z KobietyNowej (s. 4 tego postu) cytowane przeze mnie, to wtedy zobaczysz, jak to, co piszę jest wyważone i łagodne. One są dużo bardziej radykalne ode mnie w ocenie kobiet chodzących do gina faceta. Jeżeli to dla faceta ma znaczenie, do jakiej płci ginekologa chodzi partnerka (a tu rozważamy sytuację, że ma), to niemówienie o tym jest nierozsądne ze strony kobiety. Ja wypowiedź Papużanki zrozumiałem tak, że jak by się o tym nie gadało tyle, to by nie było takiego problemu. Ma rację tylko o tyle, o ile dla faceta ta problematyka nie jest istotna. Ale, jak się facet z tym gryzie, to unikanie rozmowy, przemilczanie tylko nakręca spiralę obsesji. Poza tym ja akurat wcale Cię nie chcę łapać za język. Rozumiem, w jakim znaczeniu chciałaś użyć słowa \"flirt\". Jeżeli czujesz sie wobec partnera w porządku i jesteś pewna, że nie szukasz u ginekologa dodatkowego potwierdzenia własnej wartości jako kobieta, to Twoje postępowanie jest uczciwe, tym bardziej jeśli partner tu nie zgłasza zastrzeżeń. Podtrzymuję swoją krytykę stanowiska Papużanki. To było pisane przez nią na serio, że może być tak, że facet o kobietę nie dba i ona dlatego szuka potwierdzenia gdzie indziej. Ale nawet jeśli tak jest, to niech taka kobieta znajdzie sobie kochanka, a nie wykorzystuje dla dowartościowania się wizyty medycznej, bo to hipokryzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×