Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niclas

Czy liczycie się ze zdaniem partnera przy wyborze ginekologa?

Polecane posty

chociaż temat wyboru ginekologa w zależności od płci jest już na forach internetowych ograny, rzadko porusza sie go w kontekście reakcji partnera na wybór kobiety. Wiele kobiet deklaruje, że woli lekarza mężczyznę, z kolei zdecydowana większość mężczyzn wolałaby, żeby ich partnerki chodziły do kobiety. Wydaje się, że jakiś \"konflikt interesów\" jest tu nieunikniony. Jakie są wasze doświadczenia w tym względzie? Czy bierzecie pod uwagę obawy partnera, czy nie? Jak rozwiązujecie ten problem? Wybieracie kobietę, żeby nie drażnić/nie ranić partnera, czy może przeciwnie, chodzicie do mężczyzny wbrew rozdrażnieniu ukochanego?. Czy zabierając głos w dyskusji mogłybyście zaznaczyć, czy żyjecie w związku nieformalnym, czy małżeńskim. Ciekawi mnie, czy ma to jakieś znaczenie dla omawianej kwestii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam męża. Nigdy się nie wtrącał, do jakiego lekarza chodzę i w ogóle nie wyobrażam sobie, żeby sie miał wtracać. Chodzenie do lekarza to zadna przyjemność i jezeli kobieta lepiej się czuje u ginekologa mężczyzny, to powinna chodzic do ginekologa mężczyzny. Jakby mój partner mi robi sceny z tego powodu, to dostałby porządny opierdol i musiałby sie z tym pogodzic. Na pewno bym nie chodziła do jakiejs baby, bo do bab ginekologów mam awersję - tylko z tego powodu, że mój chłop ma z tym jakis problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie słyszałam takiej głupoty
lekarz to lekarz i koniec. Tak jakby rozkładanie nóg przezd lekarzem było przyjemne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że muszę lepiej wyjaśnić, na czym polega męska fobia przed ginekologiem. Wcale nie chodzi o to, że partnerka ma doznawać przy okazji badania przyjemności seksualnej. Mężczyźnie chodzi raczej o poczucie upokorzenia, jakiego on doznaje przy okazji wizyty partnerki u ginekologa mężczyzny. Można to ująć w 4 zasadniczych punktach: 1. inny mężczyzna ma dostęp do najbardziej intymnych miejsc mojej ukochanej, które w czasie trwania związku uważam, nie bez racji chyba, za zarezerwowane wyłącznie dla mnie. 2. ginekolog staje się przewodnikiem i swego rodzaju guru dla kobiety od spraw intymnych. To takie upokarzające, inny facet ustawie moje pożycie. Jest tu też obawa, że ta więź z ginekologiem będzie u kobiety za silna. Co ciekawe, kobiety, które są zachwycone swoimi ginami jako lekarzami, często potrafią pogardliwie wyrażać się o własnym mężu: \"Trafiłam na super lekarza, aż mężutek jest zazdrosny\", \"mam super lekarza, histerie męża mnie nie obchodzą, na pewno go (lekarza) nie zmienię\" (cytaty z forów). 3. problem motywacji, jakimi kieruje się kobieta. Czy są to tylko względy medyczne? Tu trzeba ogromnego wzajemnego zaufania. Mężczyźni obawiają się, że partnerka wybiera mężczyznę także dla potwierdzenia własnej wartości. Podoba się facetom, kolegom w biurze, facetom w tramwaju itd. Doskonale wie, że spodoba się też lekarzowi. Dla niej to niewinne: \"skoro już muszę iść do ginekologa, to do faceta, zawsze to przyjemniej\". Nie chodzi o samo badanie, które jest nieprzyjemne, ale damsko-męski, lekko dwuznaczny kontekst wizyty. Z punktu widzenia kobiety to taka drobnostka, nawet nie flirt, ale mężczyznę to bardzo potrafi zaboleć. 4. obawa, że w czasie wizyty dojdzie do nadużyć seksualnych. Wystarczy przywołać dość częstą praktykę - trzymanie pacjentki całkiem nago przy badaniu piersi, po uprzednim badaniu na dole (przykład z forum). Dziękuję za te pierwsze głosy w dyskusji. Proszę o następne, formułowane, jak by się dało, językiem bardziej literackim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na szczęscie moj facet
jest normalny więc nie mam tego problemu do kogo iść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaraz na topiku zjawi
się bywalec. 😴🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniem to bzdura
Może faktycznie niektóre kobiety robią w ten sposób, a niektórzy faceci są zazdrośni, ale moim zdaniem to bardzo mała grupa ludzi. Dla mnie lekarz to lekarz, nie mam najmniejszego zamiaru prowadzić z nim rozmowy, która w jakikolwiek sposób mogłaby być dwuznaczna. Dla mnie nie ma żadnego kontekstu, lekarz w danym dniu wizyty widzi przede mną kilka kobiet, po mnie zobaczy kolejne. Nadużycia seksualne z kolei mogą być wszędzie, ale na pozostanie całkiem nago kobieta nie musi się zgadzać. Lekarz nie ma do tego prawa i jest to zupełnie zbędne. A jeśli kobieta na to pozwala to jest z nią coś nie tak. Co do dostępu do intymnych części ciała, to owszem dostęp jest i nic poza tym. Dla mnie to kolejne wyolbrzymianie problemu i szukanie dziury w całym. Kolejna sprawa-ustawianie pożycia, dla mnie to tez zupełnie nieporozumienie. Lekarz ma sprawdzić czy jestem zdrowa, przepisać w razie czego leki, antykoncepcje hormonalną lub zająć się ciążą. Nie mówi mi kiedy mam współżyć i w jakich pozycjach. Podsumowując: lekarz to lekarz i jesli kobieta traktuje go w ten sposób, to i facet też. Inna sprawa gdy kobieta robi z tego jakąś wielką sprawę, wtedy faceta też to przecież ruszy. Ale facet zazdrosny o lekarza, który dziennie zagląda kobietom w miejsca intymne (które przecież do pięknych widoków jednak nie należą) to dla mnie na prawdę totalna bzdura. Facet musiałby być strasznym zazdrośnikiem a z takim nie da sę wytrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze powiedziawszy, to mój partner rzeczywiście miał jakieś zastrzeżenia, chodziło dokładnie o to, co zawarte jest w punkcie pierwszym Twojej ostatniej wypowiedzi. Ale generalnie nie było o czym mówić, bo od zawsze chodzę do kobiety ginekologa. Gdybym miała jednak wybrać się do mężczyzny, to podejrzewam, że partner byłby zazdrosny. Nie wiem jednak, czy z powodu jego obaw zmieniłabym decyzje odnośnie wizyty. Chyba raczej nie, bo w końcu lekarz to lekarz. Jesteśmy narzeczeństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem facetem i lepiej wiem, co faceta podnieca. Prosty test. Co roku jeżdżę na wakacje nad ciepłe morza, gdzie sporo kobiet opala się topless. W ciągu kilku lat widziałem już może kilkaset biustów i zawsze robi to na mnie takie samo wrażenie, biust 41 takie samo jak 341. Nie żebym się ślinił obleśnie, ale jednak zerkam. Nie ma takiej możliwości, żeby mężczyzna o orientacji heteroseksulanej nie doznawał podniecenia na widok kobiecych narządów intymnych. Może co najwyżej maskować ekscytację i zachowywać się taktownie. Kobiety chętnie mówią \"to przecież lekarz\", ale dla mężczyzny to przede wszystkim \"inny mężczyzna\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to dla facetów
ale dla kobiet wazniejsze jest zdrowie a nie chora zazdrośc facetów. tu liczy sie fachowośc lekarza a nie jego płeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a z kolei kobiety lepiej
wiedzą, ktory lekarz (kobieta czy mężczyzna) jest lepszy bo to w koncu one do nich chodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość topik 45768957543
z tej serii! nuuuuuuuudy.😴

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
topiku, to nie są nudy. To jest pytanie o kulturę bycia razem. Do jakiego punktu warto bronić własnej autonomii, a kiedy warto pójść na kompromis? Nie chodzi o to jakiej płci lekarz jest lepszy, ale o reperkusje dla związku takiego a nie innego wyboru lekarza. Męskie rozdrażnienie jest tu poważnym, często negatywnym w skutkach, faktem, a nie problemem wydumanym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackcat
Mój partner nie wtrąca sie w mój wybór lekarza. Gdy szukałam ginekologa (znalazłam lekarke, zresztą bardzo fajną) zapytał sie tylko czy nie lepiej było jakbym poszła do faceta bo podobno są lepsi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blackcatko cenny jest Twój głos, bo pokazuje, że facetów stać tu na postawę bardziej zrównoważoną. Ale chyba najcenniejsze jest to, że w ogóle o tym, podobnie jak linkapau, rozmawiacie. Wynika stąd, że liczycie się po prostu ze zdaniem ukochanego - co wcale nie znaczy, że zawsze musi stanąć na tym, czego on chce. Ważne, żeby z forów internetowych płynęły takie pozytywne przykłady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o dobrego ginekologa jest tak
trudno, że gdybym znalazła dobrego, a partner miał jakieś obiekcje to kazałabym mu chodzić ze mną, ale bym nie zmieniła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to też jest jakieś rozwiązanie. Chociaż ja bym się nie ośmielił prosić żony, żebym mógł wejść z nią do środka. Uważam (i ona chyba też), że to naruszenie intymności kobiety. Wolałem skamlać, żeby chodziła do kobiety. I chodzi, ale też dlatego, że taka jest jej preferencja, a nie tylko wskutek mojego nacisku (środkami histerycznymi).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nola--
ja sama nie poszlabym w zyciu do faceta, wiec moj maz ma problem z glowy:) jakos nie moge sobie wyobrazic swoich rozkraczonych nog i obcego faceta zagladajacego mi miedzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki takim deklaracjom, jak powyższa Noli, może kobiety, które nie chcą widzieć problemu męskiej fobii ginekologicznej coś więcej zrozumieją. Nola pisze, że \"mąż ma problem z głowy\". Otóż mężczyźni, którzy przeglądają fora kobiece, natrafiają na takie właśnie głosy. I Pojawia się rozżalenie: \"a dlaczego dla mojej ukochanej obcy facet jako lekarz intymny nie jest problem? Dlaczego inni faceci mogą tego problemu nie doświadczać?. Może nasza miłość to nie jest jednak coś nadzwyczajnego?\". Przypominam chodzi mi wyłącznie o przypadki, gdy kobieta obstaje przy lekarzu mężczyźnie wbrew swojemu partnerowi. Co nie znaczy oczywiście z góry, że taka kobieta nie kocha męża. Ale mężczyzna może tak pomyśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Betoniarko, po to trzeba właśnie rozmawiać ze sobą, żeby się przekonać, co jest dla kogo ważne? A czy Ty kiedykolwiek zapytałaś o zdanie męża? Czy może a priori założyłaś, że nie ma tu dla niego problemu, albo nawet, że on nie ma prawa stawiać takich pytań? Dzisiaj czasy są inne, za normę uchodzą związki partnerskie, a to znaczy m.in., że rozmawiamy o wszystkim, a nie tylko o tym, co jedna ze stron uzna za stosowne do rozmowy. Jeżeli dla faceta to problem, to nie może o tym powiedzieć żonie? Czy dobrze byś się czuła, raniąc, choćby bezwiednie, najbliższą Ci osobę? Jak napisałem wyżej, nie chodzi o to, żeby zawsze ustąpić przed samczymi fobiami. Powtarzam, tu nie chodzi o ginekologa, ale o coś głębszego, o kulturę bycia razem, o miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no jak dla mnie to własnie nie chodzi w twoich wypowiedziach o zadna kulture, tylko jedynie o ginekologa. Jakos nie wspominasz o tym, gdzie sie jedzie na wakacje, czy się wychodzi samemu na dyskoteki, jak mąż/zona ma delegację, tylko ciągle o ginekologu. Tak, raz, zainspirowana podobnym tematem na kafeterii, spytałam swojego męża, czy moje chodzenie do męskiego ginekologa jakos go rusza. I podobnie jak ja, jest zdania, że wizyty u lekarza to nie jest żadna przyjemność, że ważne jest, żeby swojemu lekarzowi ufac i go lubić i dlatego powinno się wybierac takiego, jaki komu odpowiada. Ja ogólnie za kobietami nie rpzepadam, czasem zdarzy sie jakis egzemplarz, który mi przypadnie do gustu, ale raczej rzadko. Jak ide do lekarza mężczyzny, jakiejkolwiek specjalności, to zaraz na wstepie atmosfera się rozjaśnia, pada jakiś żarcik, posmiejemy sie i od razu jest inna rozmowa. Chodze wyłącznie do lekarzy mężczyzn. Miałam jedną lekarkę, ale chodziłam tam jak na scięcie, z bólem brzucha, było to dla mnie nieprzyjemne, zero zartów, ona nadaje na totalnie innych falach - wiec w końcu udałam się do jej męża, ktory razem z nia prowadzi \"gabinet\" i teraz lubie tam chodzić. Uwazam, że facet, ktory ma z tym jakis problem, że babka chodzi do ginekologa mężczyzny , jest zakompleksiony, niepewny siebie i zazdrosny. Takie jednostki mnie nie kręcą, wiec raczej mało prawdopodobne, zebym kiedykolwiek kogoś była zraniła tym swoim zachowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeżeli Twój wybór nie stanowi problemu dla Twojego mężczyzny to wszystko w porządku. Nie pisałem o innych aspektach kultury wspólnego życia, bo nie taki jest w wąskim rozumieniu zaproponowany temat. Oczywiście, że ginekolog to tylko wycinek tego problemu. Na tym przykładzie problem wzajemnej wrażliwości, tolerancji, zaufania i poszanowania wolności partnera jest jednak bardzo dobrze widoczny. Nieszczęście zaczyna się wtedy, jeżeli para nie potrafi się tutaj dogadać. A tak się zdarza. I jak by to idiotycznie nie brzmiało, to bywa, że przez ginekologa można przegrać własny związek. I lepiej, żeby kobieta miała tego świadomość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to raczej mężczyzna powinien mieć świadomość, ze ma niedorzeczne lęki To tak, jakbym powiedziała, że przez to, ze mój partner jest winny rozpadu zwiazku, bo utrzymywał kontakt koleżeński ze swoja byłą, a ja nie mogłam tego scierpieć i zerwałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta pracujaca
matko, facet nie ma nic do gadania, ja chce dbac o swoje zdrowie, a facet, ktory jeczy, ze mam isc do kobiety, bo nie chce, zeby mnie inny facet ogladal, jest jakis ograniczony i dziecinny! :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AlinA.
"I jak by to idiotycznie nie brzmiało, to bywa, że przez ginekologa można przegrać własny związek. I lepiej, żeby kobieta miała tego świadomość." Związek można przegrać przez ginekologa??? :O Nie przez ginekologa, tylko przez chorą zazdrośc faceta :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
http://www.pardon.pl/artykul/5764/pulchne_jest_piekne_panowie_tak_panie_a_skad Proszę. Nie od dzis wiadomo, ze kobiety bardzo surowo osadzają siebie i inne kobiety. Mężczyźni wielu niedocia.gnięć po prostu nie zauwazają. I nie maja tak ostrych kryteriów. Malo która kobieta jest całkowicie zadowolona ze swojego ciała. Czy to takie dziwne, że nie chce wobec tego rozbierac sie przed inna kobietą, żeby ta mogła ją obtaksowac wzrokiem i zauwazyc, ze tu cellulit, tam obwisłe cycki, a tam jeszcze boczki ? Dużo przyjemniej jest, jak wizyta toczy sie dookoła żarcików i gadki o głupotach, niż jak toczy się dookoła stresu i złego samopoczucia, bo sie ma wrazenie, ze sie jest ocenianą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeciekawa ta uwaga Betoniarki o surowym oku jednej kobiety odnośnie urody drugiej. Też o tym słyszałem i tak rzeczywiście jest. Jeżeli pisałem o przegranym związku, nie ważne jak nazwiemy przyczynę \"przez ginekologa\" czy \"przez zazdrość\", to miałem na myśli nie tylko jego rozpad, rozwód, ale też osłabienie więzi między partnerami. Cała sztuka bycia we dwoje polega na tym, żeby, jeśli to możliwe, oszczędzać sobie niepotrzebnych zadrażnień. Oderwijmy się na chwilę, tak jak chciała Betoniarka, od ginekologa i weźmy problem delegacji. Otóż uważam, że tak jak mężczyzna ma prawo kobiecie powiedzieć o swoich lękach ginekologicznych, tak samo kobieta ma np. prawo powiedzieć mężowi, że nie akceptuje jego wyjazdów służbowych z koleżanką, obejmujących po drodze nocleg w motelu: \"ja Ci wierzę, że śpicie w osobnych pokojach, ale całej sytuacji nie akceptuję\". Tu racja obiektywna może być po stronie mężczyzny - lepiej, że zanocował, niżby miał zasnąć za kierownicą. Mężczyzna czuje się w porządku, do niczego nie doszło, istotnie wypoczął przed dalszą drogą, tylko że jego żona tej nocy nie przespała w ogóle. I można ją oczywiście wyśmiewać, nazywać zazdrośnicą. Ale ciekawe jak by się poczuł jej mąż, gdyby to ona była w podróży z kolegą? Czy ten przykład pomaga nieco lepiej zrozumieć o co mi chodzi? Nie twierdzę, że jest tu pełna analogia z wizytą u ginekologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie, ze powinien przenocowac, a kolezanka z pracy to koleżanka z pracy, tez ma delegację. Powinni spac w osobnych pokojach, kazda szanujaca się firma zapewnia pracownikom pojedyncze pokoje w wypadku podróży słuzbowych. I wtedy jest wszystko w porządku. Czy w nocy jeden z tych pokojów bedzie pusty, to juz zupełnie inna sprawa i to jest rzecz zaufania , lojalnosci, wiernosci, jakości zwiazku itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak zgadzam się, że powinien przenocować, napisałem to zresztą, że racja obiektywna jest po jego stronie. Ale mąż z naszej opowieści, jeśli zależy mu na związku, a wie, że żona reaguje na jego wyjazdy alergicznie, musi coś zrobić, jeśli chce ten związek utrzymać. Może oczywiście skwitować żonę słynną kwestią Frycza z \"Nigdy w Życiu\": \"Judyta, od dawna wiedziałem, że jesteś niestabilna emocjonalnie\". Co należałoby więc zrobić z naszą Judytą? \"Stabilizować\" ją za wszelką cenę, czy zastanowić się raczej nad czynnikami zewnętrznymi, które ją \"destabilizują\"? Jeżeli ów mąż nie może zmienić charakteru wyjazdów, to może powinien częściej dzwonić do żony, zapewniać ją, że naprawdę ją kocha. Gdyby żona wyczuła w tym szczerą nutę, może to by ją uspokoiło? Podobnie z ginekologiem. Jeżeli w związku pojawia się problem zazdrości o lekarza, to nie jest to wyłącznie problem mężczyzny, ale problem związku. Oczywiście kobieta może mówić, że ją to nie obchodzi, że facet ma się pogodzić z tym i już, ale takie podejście problemu nie rozwiąże. Może tu też lekarstwem byłoby więcej czułości, jakieś szczere \"kocham Cię, jesteś dla mnie najważniejszy\", tłumaczenie, że naprawdę chodzi o względy medyczne, bo to dobry specjalista, a nie o coś innego itd. Jeżeli mimo to nie udałoby się faceta uspokoić, to może lepiej poszukać najlepszego specjalisty wśród kobiet? Terapia ginekologiczna kiedyś się skończy, ciąża kiedyś się skończy, a jeżeli po drodze pojawi się za wiele zadrażnień, nagromadzi się zbyt wiele resentymentów, to potem może być trudno odnaleźć się w związku. Może się okazać, że nawet w łóżku, niby jest tak samo, tylko gdzieś podziała się dawna czułość. To są delikatne sprawy, dotykające delikatnych warstw w człowieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ponieważ dalsze głosy nie padły, to może krótkie podsumowanie. Przeczytałem uważnie głosy Pań i myślę, że lepiej zrozumiałem ich /Waszą motywację. Mężczyzna nieraz zbyt pochopnie szufladkuje kobietę - że jak idzie do ginekologa mężczyzny to pewnie nimfomanka. A jak pokazują wasze uwagi, zwłaszcza Betoniarki, to jest bardziej złożony i delikatny problem. Mężczyzna, który wywiera jakiś nacisk co do wyboru lekarza na kobietę, niewątpliwie ingeruje w intymny obszar jej wolności. Betoniarka zaimponowała mi tym, że kładzie nacisk na to, przy jakiej płci lekarzu czuje się bardziej komfortowo, a zasadniczo unika argumentów demagogicznych, że kobieta ginekolog to z definicji zły lekarz (niektóre kobiety tak argumentują). Zanim postawiłem to pytanie na Waszym forum, przeglądałem trochę fora włoskie i wyobraźcie sobie, że kobiety włoskie uzasadniają swoje preferencje co do płci ginekologa, zarówno kobiety jak i mężczyzny, przede wszystkim tym właśnie argumentem: \"czuję się uniego/u niej bardziej komfortowo, mniej skrępowana\" (mi sento piu a mio agio). I jedno jeszcze wyjaśnienie. Jeżeli zdecydowałem sie postawić pytanie, czy liczycie z opinią partnera, to również zainspirowany stroną włoską. Otóz położna z Genui Emanuela Rocca w poradniku dla kobiet (służę linkiem do strony) pisze o kryteriach wyboru lekarza na czas ciąży. Wymienia takie punkty jak wiek lekarza , płeć, czy jest zwolennikiem medycyny tradycyjnej, czy alternatywnej, jaką się cieszy opiną itd. Jako ostatnie kryterium, łączące się zwłaszcza z problemem płci lekarza, proponuje: \"opinia partnera, lekarz powinien się podobać także jemu\" (parere del partner, il medico deve piacere anche a lui). Skoro więc taka sugestia wychodzi z kręgów ginekologicznych, to chyba coś to znaczy? Może po prostu widziała kobieta zbyt wiele problemów, jakie powstakją, gdy głos partrnera nie jest brany opod uwagę? Mam nadzieję, że moje uwagi też pomogą Wam pewne sprawy lepiej zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×