Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
MONIA-MAMA

problem z zajściem w drugą ciążę

Polecane posty

Po wizycie już. Mam 8 zastrzyków, popołudniu miałam pierwszy i ból dalej nie przechodzi. Lekarz zbadał i w sumie powiedział że od kręgosłupa dysk z deczka prawdopodobnie wypada ale nie ma jeszcze trwałych uszkodzeń nie widać.Mam skierowanie na tomografie ale prawdo podobnie w tym roku już się nie dostanę na nią.(limity) a potem z wynikami do niego tylko zapisy są dopiero w grudniu i też czekania kolo 6 miesięcy. Wspaniała służba zdrowia. Zalecenia: - wszystkie czynności na prostym kręgosłupie - dziecko z łóżeczka ma mi ktoś wyciągać - nie schylać się Czyli praktycznie mam nic nie robić . Najgorsze że ten ból teraz czuje na środku pleców. Boje się czy to nie jakies zapalenie płuc juz sama nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tak szybciutko dziewczynki u mnie oki mam nadzieje ze pojde w sobote do lekarza bo jestem zapisana tylko nie wiem jak z kaską bedzie nie wiem czy wy tez tak macie nie wskakuje mi zadna strona i nie moge nawet poczytac co naklikałyście buziolki dla was 👄👄👄👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie!! Nie wiem czy mnie tu ktoś widzi kochane, ale ja widzę tylko tę jedną stronę :) Chyba kafe nam siadło :( 😭 😭 Ja w każdym bądź razie witam się z Wami i tak mi smutno że nie wiem co u Was. Chyba się rozpłaczę 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane dopiero jak dodałam komentarz to widzę wszystkie strony :) Hura!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja już jestem w pracy. Bartuniowi chyba idą ząbki, bo mój nocny aniołek (jak do tej pory) dziś pierwszą noc dał mi popalić :) Budził się co pół godziny przez całą noc i piszczał, marudził. Zasynał na moich rękach, odkładałam go do łóżeczka, a za pół godziny to samo. Myślę że idą mu ząbki, bo wczoraj strasznie wszystko wkładał do buzi, no i widać żę dziąsła sprawiały mu jakiś dyskomfort. Mam nadzieję że to ząbki. Martwię się, zaraz zadzwonię do domku i dowiem się jak Bartunio, bo gdy wychodziłam do pracy, synuś spał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nuska - przykro mi z powodu tego kręgosłupa. coś strasznego! i to teraz!! bardzo Ci współczuję. mAAm - kochana, czy już dzisiaj troszkę lepiej?? Eviczko - też zauważyłam że jak się cokolwiek wpisze to potem już widać stronki. Mam nadzieję że Bartuniowi szybciutko pokażą się ząbki i nie będzie się musiał tak męczyć. Smarujesz mu jakąś maścią? Wiem że to tylko doraźne i na jakiś czas ale przynajmniej przez chwilę jest ulga. Mój synek w przedszkolu, wczoraj już troszkę bardziej pod wieczór kasłał ale noc miał znów spokojną. Przynajmniej tyle. Ja tez się wyspałam ładnie, maluszek jak go nikt nie budzi to śpi całą noc. Ale jak tylko rano usłyszał głos braciszka, który wparzył do nas do sypialni od razu zaczął mnie kopać i koniec spanka ;-) Słuch ma dobry ;-) Dzwoniłam dzisiaj do sanatorium i mamy przyjechać we wtorek rano, tak więc dziewczynki jakiś czas mnie nie będzie. Pobyt trwa do 10 dni ale ja będe tylko na początku jak sie wszystko uda a potem mnie mąż zmienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze mam małe pytanko. Czy Wy chciałyście, żeby mąż uczestniczył w porodzie? I czy uczestniczył? Bo ja chciałabym żeby ktoś przy mnie wtedy był ale nie wiem czy chcę żeby to był mój mąż :-) On sam się zastanawiał i zdecydował w końcu że chce, ale wiem że to tylko dlatego, że gdyby go nie było to wzięłabym kogoś innego, a na to już mu duma nie pozwala. A może byłby troszkę zazdrosny że ktoś robi coś za niego, że to on powinien być. Dla mnie to nie jest powód w każdym razie a z drugiej strony sama nie wiem czy chcę żeby to był on, żeby mnie widział w takim stanie i wogóle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz kropeczko - u mnie przy pierwszym porodzie nie było męża. Po prostu mąż nie mógł się zdecydować czy stać go znieść takie moje cierpienie. Z jednej strony chciał być przy mnie a z drugiej strony bł się że będę mocno cierpiała a on nie będzie umiał mi pomóc. Więc ja nie zmuszałam go, powiedziałam, że zrobi jak zechce, że na siłę go nie będę ciągnęła. Mój mąż jest wrażliwy, bardzo kochający. Byłam na porodówce sama a on co chwila dzwonił do mnie i pytał czy wszystko w porządku, a mnie to działało na nerwy. Co chwila skurcze, a on co chwila dzwoni. Gdy byłam w ciąży z Bartuniem mąż zdecydował że tym razem będzie przy porodzie. I tak też było. I powiem Ci szczerze kropeczko że mąż bardzo mi pomagał i tak naprawdę z nim rodziło mi się o wiele lżej, masował mi plecy, przynosił wodę, pomagał mi bardzo. A na koniec przy rozwarciu 10 cm biegiem zabrali mnie na cesarkę i tyle było tego porodu. Ale teraz tak patrząc z perspektywy czasu i porównania obu porodów myślę, że obecność kochającej osoby bardzo się przydaje w takim momencie. O wiele lżej rodziło mi się z mężem. Kropeczko cieszę się że z synkiem ciut lepiej., Odezwij się do nas koniecznie jak synek będzie znosił pobyt w sanatorium. Mam nadzieję że już nie będzie kaszlał biedaczek malutki. nuska - szkoda że tyle czasu musisz czekać na konsultacje na NFZ. Wiem że ciężko jest dbać o kręgosłup zwłaszcza mając maluszka w domu. Trzymaj się kochana :) mAAm - kochana jak się czujesz? Ja też mam w weekend (w sobotę) pogrzeb. Jednak to jest bliski znajomy mojej teściowej, tak naprawdę to ja tej osoby nie znam. Zawiozę tylko w sobotę teściową na pogrzeb i potem ją odbiorę. Na uroczystości nie będę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz kropeczko ten stan kobiety podczas porodu - sama wierz, że przy mocniejszych skurczach nie jesteśmy w stanie myśleć racjonalnie i tak naprawdę jest nam już wtedy obojętne jak wyglądamy itp. Kropeczko każda kobieta tak rodzi i tak naprawdę jeśli Twój mąż wyraża chęć uczestnictwa to weź go ze sobą. Napewno Ci pomoże gdy zajdzie taka potrzeba. Jednak mam nadzieję że urodzisz ekspresem i nie będziesz cierpiała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eviczko - bardzo Ci dziękuję. Ja na pewno chcę żeby KTOŚ był przy mnie, ale myślałam np. o mojej siostrze bo mamy świetne relacje i wiem, że na pewno by sie zgodziła. To niekoniecznie musi byc mój mąż. On jest strasznie wrażliwy już na samo brzmienie słów "okres, śluz itp" a co dopiero uczestniczyć w tym. Nie wyobrażam sobie. On jest z tych "obrzydliwych" (co sie brzydzą). Ale jak sie tylko dowiedział że jak nie on to ktoś inny to od razu podjął decyzję że pójdzie. Dla mnie to jest bez sensu. Chyba z nim jeszcze na poważnie pogadam, żeby sie dobrze zastanowił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kropeczko jeśli masz możliwość wzięcia ze sobą jakiejś kochającej osoby to nie zastanawiaj się nawet przez chwilę. Porozmawiaj z mężem, wybór siostry też jest super pomysłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie kropeczko, nie jest dobrze :( A wręcz tragicznie. Siostra nie daje rady psychicznie, leczy się u psychologa. Tak bardzo mi jej szkoda. Ona tylko płacze. Cały czas płacze, nie śpi nocami. Nie umiem jej pomóc, ona nie chce niczyjej pomocy. Bardzo cierpi. I ja bardzo cierpię gdy ją spotykam. Ona unika mnie, unika mojej rodziny, zwłaszcza dzieci. Nie umie sobie poradzić z tym bólem, który ją dotyka. Bardzo cierpi, bardzo :( Tak bardzo ją kocham, tak bardzo mi jej żal. Tak bardzo mi smutno z tego powodu :( To moja jedyna siostra :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kropka ja również rodziłam z mężem. Ja mojego postawiłam przed faktem że sama rodzic drugiego dziecka nie pójdę i musi iść ze mną bo jak nie to rodzę w domu.he he Marudził ale tłumaczyłam mu że będzie stał z boku nie będzie oglądał od środka i że pępowiny nie musi przecinać. Obawy miał do samego końca że zemdleję itp ja mu mówiłam jakie to dla mnie ważne że łatwiej poród zniosę. Jak przyszło co do czego to stanął na wysokości zadania.Już jak w domu wody mi odeszły to nawet sam wycierał. W szpitalu też spoko masował mnie głaskał. Chociaż się naoglądał i tego i tamtego bo skoro widział jak główka wychodzi to i widział inne rzeczy. Przecinał nawet pępowinę chociaż nie chciał tego robić a tu jednak. Przy przecinaniu widział tez łożysko potem mi opowiadał jak to wyglądało. Po wszystkim śmiał się że bał się nie wiadomo czego... A jak mnie zszywali to sama położna poprosiła go o wyjście na moment. Ja znowu nie wyobrażałam sobie innej osoby przy porodzie bo chodź by siostra... to jednak mimo że blisko jesteśmy to poród to taka intymna sprawa że najbardziej bliski jest mi mąż.Najbardziej mnie zna i tu i tam. Świadomość że mogę zacząć też wykrzykiwać różne rzeczy to też wolałam żeby słuchał tego mąż. Jak pisze na niektórych forach że facet traci zainteresowanie kobieta po wspólnym porodzie to w moim przypadku to kompletna bzdura.Wręcz u mnie zadziałało to w odwrotny sposób i od chłopa nie mogę się odpędzić he he.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Evika straszne są te depresję. Przykro że dalej nie ma poprawy. Najgorsze że chcesz pomóc a siostra Cię odtrąca. Tylko niestety nic nie możesz zrobić na siłę ona sama musi chcieć. Może spróbuj się z nią spotkać i nie gadać o tym co się stało tylko o najbardziej przyziemnych sprawach typu pogoda i w ogóle. Słyszałam że każdy musi swoja żałobę przejść sam słowa otuchy pomocne ale potem najbardziej potrzebny jest brak litowania i wspominania tylko wkręcenie się z powrotem w normalne życie. Jak każdy z litością na nią patrzy i pociesza to taka osoba cały czas żyję tym swoim stanem (nawet izoluje się od ludzi) a jej potrzeba tylko normalności. Wiem że łatwo się piszę... Nie poddawaj się siostra na pewno Cię bardzo kocha i wszystko się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nuska - kochana dziękuję. Ja próbowałam i normalnie rozmawiać i o tzw. pogodzie, o innych sprawach. Ale niestety to nic nie daje. Ona naprawde jest w bardzo zaawansowanej depresji, dzięki Bogu że się leczy, a moja obecność i fakt, że mam dzieci jak narazie to tylko ją drażni. Gdy mój Bartunio był chory ona bardzo to przezywała, płakała razem ze mną, modliła się, pomagała mi jak tylko umiała najbardziej. Ale jej własny problem bardzo ją przerósł. Bardzo się cieszę, że się leczy. I ginekologicznie i psychicznie. Mam głęboką nadzieję że kiedyś w końcu jej się uda, bo nie chcę w taki sposób stracić siostry :( Nawet gdy to piszę mam łzy w oczach, tak bardzo ją kocham.... Bardzo jej współczuję, ona jest bardzo dobrą osobą, bardzo religijną i kochaną i przykro mi że tak cierpi i nie chce mojej pomocy. Ja postanowiłam przeczekać to wszystko. Nie wiem ile to potrwa rok, dwa, pięć, postanowiłam się nie narzucać ze swoją pomocą bo już nie raz próbowałam, zapraszałam na obiad itp I potem wychodziłam na najgorszą, bo ona płakała i była w straszliwym stanie. Bardzo ją kocham, ale postanowiłam odsunąć się, po prostu nie widzę innej możliwości przynajmniej narazie. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam kochane...ależ smutno zrobiło się na naszym topiku...ale takie jest życie... Maam kochana mocno przytulam...tak mi przykro...ale myślę że babcia będzie nad Wami czuwać .... Evika jak Bartuś hmmm szybko te ząbki :) Pola trzymamy kciuki za zdane egzaminy bo innej opcji nie przewidujemy :) Nuśka ale musisz cierpieć przez ten kręgosłup....mam nadzieję że lekarz Ci pomoże...ubawiła mnie Twoja historia z pijawką :) Kisa jak Martusia ? Kropka dużo zdrowia dla rodziców...a co porodu ależ ten czas szybko leci...myślę jednak że to indywidualna sprawa czy mąż chcę uczestniczyć ja jednak wolałam urodzić sama ....i powiem Wam, ze na wszelki wypadek mąż czekał z pieniędzmi na korytarzu jak trzeba by było szybko opłacić cesarkę - niestety takie są realia naszej służby zdrowia :( Kiki trzymam kciuka za dwie kreseczki :) Jak Natalka lepiej ? Kochane moje maleństwo dzisiaj kończy trzy miesiące- już taki duży kawaler z mojego Norbert...nie wyobrażam sobie że mogło by go nie być...warto kochane walczyć o dziecko i starajcie się kochane bo czekamy na kolejne dwie kreseczki :) Całuje Was wszystkie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja normalnie wczoraj wieczorem wyłam z bólu.. Dalej te plecy pewnie przejdzie dopiero po ostatnim zastrzyku. Aż sobie z tej bezsilności popłakałam wczoraj bo już sobie do głowy dopierałam że może płuca albo jakiś rak że umrę. Kaszle w ogóle fatalnie się czuje. Poszłam dzisiaj do swojego rodzinnego co mi jest dlaczego tak boli a tu oskrzela zawalone mam antybiotyk.A z tymi plecami to tez może być od tego że wirusy zaatakowały organizm a nie wystąpiła u mnie gorączka i organizm się nie bronił i wlazło mi w plecy. Do tego z wyników badań wyszło że mam piasek w moczu. Wysiadam normalnie. Dawid daje w tyłek nie chce w łózku leżeć, znudzony pobytem w domu. Mała też jak na złość domaga się co 15 min, uwagi i nie ma zamiaru spać płacze najlepiej na raczkach mamy.Ja z bólu się zwijam jak ja nosze. ją chyba tez coś zbiera koszmar normalnie. Dobra to tyle bo i tak to pisze na 5 razy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety uszko nadal brzydkie i oskrzela nadal zawalone...wręcz nad prawym płucem sie Pani doktor nie podobały szmery ale powiedziała ze antybiotyk jak najbardziej dobrze dobrany i jutro powinno być lepiej...w poniedziałek wtorek znów do kontroli I powiedziała jeszcze że boi sie co to bedzie za tydzień bo podobno bedzie jakiś straszny wirus z UKRAINY i lekarze sami sie go boja...Natalka napewno cały przyszły tydzień jeszcze siedzi w domu Teraz sobie lezy i usypia bo zmęczona po wycieczce do lekarza krop.ka-Ja też rodziłam z mezem i niewyobrazam sobie aby go mogło nei byc,tez bardzo mi pomagał masował plecy podawał wode do picia :) mAAm-jak sie czujesz ??jak samopoczucie ?? Evika przykro mi z powidu siostry mam nadzieje ze szybko jej sie poprawi i bedzie ok echh ta jesień ...w lecie jakoś nei ma sie tylu zmartwien a jesień jakas taka do bani....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HEJ DZIEWCZYNY :) Jestem , juz jestem jakos się trzymam mąz wczoraj powiedział że byłam bardzo dzielna .Sama uroczystośc tez była bardzo ładna ,bo zamiast ziemi sypaliśmy małe bukiety białych margarytek np. wogle powiem wam że było takie dziwne bo jak babcie spuszczali do grobu to wszędzie do koła były czarnr chmury ,a tuż nad babcią wyszło słońce i świeciło tylko na grub babci normalnie taka una i widzieli to wszyscy jak zaczeli murować to zerwał się wiatr i tylko tu gdzie na babcie świeciło słońce poszły z drzewa liście i poleciały do góry ,a po chwili zaczoł padać śnieg delikatniutki jak steropian i nad grobem babci była piękna kolorowa tęcza :) Powiem wam że to wszystko wygladało tak niesamowicie że normalnie nie wiem jak wam to opisać a już wogle po tym jak już leżały więce to spadł olbrzymi deszcz i grat zarazem zupełnie tak jak by babcia powiedziała juz nie ryczeć nad grobem tylko uciekać do domu zupełnie jak by nas przepędzić chciała .A dzisiaj jakos ok wiadomo że jeszcze mysle i tak dale ale trzymam się dzielnie :) Rano nie zagladałm na kafe bo musiałam w banku sprawy załatwiac bo okazało się że popierdzielili nam karty przy wymianie i mielismy zchrzanione i teraz mamy dostać z mężem nowe :O więc po głupie 20 zł muszę latac przez kilka dni do banku :O i jeszcze wogle zaczełam godzinke temu lekko plamić więć jutro już będzie pewnie normalna @ więc wszystko wskazuje że cykla mam 24 dniowe teraz i tak sie zastanawiam czy ja nie zapóźno tą luteine biore jak to od 16dc bo skoro mam niski progesteron a wynika z tego ze około 10dc powinna byc owu i ja sluz miałam w 7dc to powinnam ja chyba wczesniej brac :o No nic ale jeszcze miesiąc i mam być u ginki i jeszcze raz mi hormony zbada to zobaczymy co będzie a ja jeszcze może zapiszę się prywatnie do innej ginki tylko na usg w 6-7dc i zobacze czy ten pęcherzyk rośnie czy nie :) i chyba te testy owu kupię :) Ok zmykam czytac co klikałyscie przez te 2 dni gdy mnie nie było👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mAAm-to super że samopoczucie lepsze....a co do aury to musiało byc niesamowite :) Luteiny nei ma co zaszybko brac bo wtedy zablokujesz wszystko...czytałam ostatnio o kobiecie ktora od 5 dc brała i poszła do innego gina i on jej powiedział...nie ma sie co dziwic ze niezachodzi pani jak taka antykoncepcje stosowała.... wiec myśle ze co do luteiny to lepiej poźniej 2 dni niż za wcześnie bo zablokuje jajeczkowanie...ale to musisz ze swoim ginkiem pogadac Ja biore o 17 dc i zobaczymy co z tego wyniknie i przykro mi ze @ przyszła.... :( buziak dla Ciebie :* A u nas zimno i jakoś tak mroźno jakby miał snieg zaraz spaść....niefajnie.... Jajniki mnie nadal bolą ale to pewnie od luteiny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natalka oglądała tupot małych nóżek na TVN-nie ale stwierdziła ze jednak idzie spac...poszła do pokoju położyła sie i zasneła No wiec wieczór mamy dla siebie.... A jutro mm idzie do pracy a po południu idziemy do teściowej na urodziny....i juz mam dość jak mam tam iść...aczkolwiek ostatnio zaczynamy sie tolerowac...nie musimy sie przecież lubieć....ona nie rozmawia ze mna chyba ze jakies krótkie zdania Ja z nia tez zabardzo nie mam o czym bo mnie nei słucha....wiec spoko.... DOBREJ NOCY !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×