Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wierna kociara

KĄCIK PRZYJACIÓŁ KOTÓW

Polecane posty

Gość wierna kociara

Witajcie Kochani Miłośnicy tych przemiłych stworzeń, Postanowiłam założyć topick,gdzie moglibyśmy poklikać sobie o naszych ulubieńcach i pisać o WSZYSTKIM,co ich dotyczy. Możemy także wkjelać fotki i zapoznać wirtualnie naszych pupilków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobra-to ja się wpiszę :D mam w domu taką rudą prązkowaną bestię wyglądającą jak garfield :-) Jest to kot z charakterkiem-i straszliwy pieszczoch-gdy stwierdza ze głaskamy go za krótko potrafi nawet złapać pazurami za ręke i zatrzymac....:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
ja wolę psy ale przygranęłam ostatnio takiego małego słodziarskiego kotka, bo przez tydzień ponad siedział u mnie na klatce schodowej, wychudzony, piszczący i śliczny byłam z nim u weterynarza, nakarmiłam, odpchliłam itd itd i co? i mi go ukradli :( http://picasaweb.google.pl/tixa1983/Przypa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja oczywiście też sie wpisuję :) mam w domku trzy kociska :) jeden kocur i dwie kociczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierna kociara
grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr -przykro mi,że ktoś ukradł Twojego kotka.Takie sytuacje zawsze są smutne,bo nie jest wiadomo w jakie ręce trafił. Zdjęcia są wspaniałe i widać,że to słodkie stworzenie i polubiliście się.Zwierzaki czują dobrych ludzi,którzy opiekują się nimi z sercem. Mam nadzieję,że się odnajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierna kociara
Ja ze swoją rodzinką kiedyś także przygarnęłam pewną koteczkę,istną bidulę-chorą i smutną . Po kuracji i dawce miłości przeistoczyła się we wspaniałą słodką młodą kocicę.jedynie krzywy ogonek świadczył o jej nieciekawej przeszłości. Mieliśmy w domu już 2 koty,więc oddaliśmy ją w tzw.dobre ręce.Potem dochodziły nas słuchy,ile radości sprawia nowym właścicielom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierna kociara
Ewa,fajnie,że dołączyłaś do nas.Może,w przypadku Twoich kotów potrzebny jest czas,ale chyba wszystko zależy od indywidualnych charakterów kotów. Ja miałam taką sytuację: W domu był kotek,miał około 1,5 roku.Był wzięty ze schroniska i widać było,że czuje się samotnie i potrzebne mu zainteresowanie.Nawet specjalnie psocił,aby wzbudzić naszą uwagę.Potem przeżył depresję,bo musiał nosić przez parę miesięcy taką plastikową konstrukcję na szyi,bo gdzieś uszkodził sobie ogon.Jak się okazało,było to bezsensowne posunięcie weterynarza,który nawet chciał mu obciąć kawałek ogona. Postanowiliśmy wziąć drugiego kotka.Znaleźliśmy takiego bidulka,zastraszonego i odrzuconego wcześnie przez matkę. Wyobraźcie sobie,że stało się coś przecudownego.Starszy kot zaadoptował małego i okazał mu wielką miłość i opiekę. Trwa to do tej pory,bo maluch ma już ponad 2 lata,a wciąż jest oczkiem w głowie przybranego ojca. Kiedyś zalączę zdjęcia,bo historia tej przyjaźni jest wspaniałym przykładem,że zwierzęta także posiadają uczucia i potrafią je sobie,bezinteresownie okazywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Wzruszające o tych dwóch kotach. :) Ja niestety już kota nie mam. Mój jedyny kot w życiu - najwrażliwszy i najmądrzejszy przyjaciel - opuścił ten świat w wieku lat piętnastu. Innego ze względu na psy już nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffff
Moze troche nie w temaciebo kotow nie znosze ale w domu mam jedną czarna diablice. Niszczy mi caly dom, od kwiatow , drobiazgow, ubran po meble. Lazi i wyjada wszysko co lezy na stole. Nie mam sily si z nia juz meczyc. Do tego doszlo uczulenie, jak mnie drapnie to bable wychodza na skorze .Co ja mam robic?Dalam ogloszenie w necie, jednak 4 letniego kota nikt nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
A co ona ma do roboty oprócz psocenia i spania? Kupiłaś jej jakieś zabawki, zrobiłaś miejsce do spędzania czasu? Bo wiesz... sądzę że gdyby ciebie zamknąć w mieszkaniu bez zajęć, bez pożywki dla umysłu, bez źródła rozrywki to też popsułby ci się charakter. To ty jesteś odpowiedzialna za tego kota, no bo chyba tak skoro od ciebie zależy czy ona będzie w domu czy nie? Jeśli tak to raz podjęta odpowiedzialność za żywą istotę nie znika ot tak sobie, gdy żywa istota sprawia problemy. Odseparuj kotkę od miejsc gdzie nie chcesz żeby przebywała. Przygotuj miejsca gdzie może przebywać tak aby były dla niej atrakcyjne (drapaczka, kawałek konaru do wspinaczki, zabawki). Pobaw się z nią raz dziennie, nawiąż kontakt... Problemy znikną a ty będziesz miała pod samym nosem kawałek cudownej natury za którą inni płacą żeby pooglądać w zoo, i zwierzę które poprawi twoje zdrowie i samopoczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
A jak ty jej naprawdę nie chcesz, i nikt jej nie chce a nowego właściciela dla zwierzęcia zawsze trudno znaleźć, no to współczuję kotce bo nawet nie wie że jej życie wisi na włosku z powodu nieczułego opiekuna. P.S. Ktoś cię zmusił do wzięcia kota do domu czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffffff
Nie rozumiesz, czy mam jej wydzielic osobny pokoj do tego aby do doszczetnie zdemolowala ?Odpowiedzialnosc swoja droga, bo ma zapewnione wszytsko co miec powinna, jednak jej dzika natura nie daje sie okielznac w stopniu aby mogla sie nadawac na kota domowego. Nie jest to kwestia wydzelonej przestrzeni dlań, skacze gdzie popadnie Poszafach, po slotach. Paskudzac i zniszczac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffffff
Wiec jak juz wszytsko o mnie wiesz , to moze ze swoimi paranormalnymi zdolnosciami powinnas wrozka zostac, hm ?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierna kociara
http://www.voila.pl/441/8lue3/?1 A to jest dokładnie pierwsza minuta po spotkaniu,heheh.Pierwsze badawcze spojrzenia. Ten więszy,początkowo myślał,że to może jakaś nowa maskotka do zabawy.Trochę sie obawialiśmy ,jak może zareagować.Przeciez zawsze możliwy był atak. Przełomem stała sie pierwsz noc.Maluch sam spał w pokoju w swoim legowisku,ale nad ranem zaczął przeraźliwie krzyczeć.Pewnie żalił się na swój los i płakał. Już leciałam na pomoc,a tu zaobserwowałam niesamowitą sytuację.Po jednej stronie drzwi maleńki nieborak,po drugiej siedzący,cały w zasłuchaniu, drugi kot. Wydaje mi się,że właśnie wtedy w swojej kocie mowie opowiedzaił o swoim losie ,a ten drugi postanowił zaadoptować go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ffffff Ty się nie przejmuj, moja kocica starsza wczoraj wymyśliła sobie że wejdzie na szafki (te wiszące w kuchni) i tams obie przez cały wieczór siedziała ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffff
wii moze masz racje, pewnie juz pozostanie do konca swoich albo moich dni w tym domu, tylko czasem jak mnie zalamka bierze to juz nie moge jej zniesc. Ja nie lubie kotow, i nie wiem czemu, kiedy diablica byla malym 3 tygodniowym kociatkiem wyjelam ja z pudla spod bloku. I wtedy dawalam ogloszenia, no ale kto chce czarnego diabla. :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Mój kot też robił rozróbę. Dlatego też drugiego już nie chcę, choć ten nieżyjący jest nieodżałowany. Do wieku sześciu/siedmiu lat skakał po meblach, niszczył kwiaty. Kwiaty więc stawialiśmy tak żeby przeszkodzić kotu w dostępie. Niektóre pokoje zamykaliśmy. Jakiś tam fotel został podrapany, dywan to samo... Gdy był starszy, zaczął sikać a to w dywan, a to w poduszkę. Ale cóż... każde stworzenie na starość wymaga szczególnej opieki. Phhh... Przecież to jak z ludźmi! Chcę dzieciaka to będę miała pobrudzone meble i to i owo zniszczone. Sama funkcjonuję jakoś w mieszkaniu, to naczynia muszę po sobie zmywać lub używam różne sprzęty to czasem jakiś uszkodzę. Czy to dziwne? Czy to dziwne że coś żywego wywiera wpływ na swoje otoczenie a dom to nie muzeum. Ale powiedzmy że ktoś się nie zgadza na takie zasady. I OK, jego sprawa. Ale niech nie bierze do domu zwierzęcia. To kwestia bycia człowiekiem, rozumieć konsekwencje swoich decyzji i brać za nie odpowiedzialność. Taką decyzją jest sprowadzenie żywej istoty do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Raz znalazłam małe kocię. Nie miałam warunków żeby je przygarnąć więc pojechałam z nim do schroniska. Ładne było, białe, długowłose. Mam nadzieję że dobrze się nim zajęli. O uśpieniu mowy nie było w każdym razie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie koty są w domu od zawsze także ja jestem przyzwyczajona do ich różnych pomysłów ;) i jak mam np. kota na rękach a on nagle chce skakac na żyrandol (wogóle nie wiem czemu mojej najmłodszej kocicy tak żyrandol się podoba ;) ) albo wchodzi mi na głowę - dosłownie, to juz się tym nie przejmuje ;) czasami są takie momenty, że mnie one wkurzają ale zaraz mi przechodzi ;) szczególnie mój kocur potrafi mnie do grobu wpędzić jak mu się nudzi, boże, co on potrafi wyprawiać jak jemu się nudzi to masakra, zamęczy wszystkich 4 domowników i dalej chodzi znudzony i wkurzony że juz nikt nie ma siły do niego :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffff
"O uśpieniu mowy nie było w każdym razie." oczywiscie, oni sami sie tym zajeli. Tak czy inaczej przyczynilas sie do tej sytuacji. "Czy to dziwne że coś żywego wywiera wpływ na swoje otoczenie a dom to nie muzeum. Ale powiedzmy że ktoś się nie zgadza na " Jasne, jako cos zywego moge wywierac wplywa na swoje otoczenie i szukam dla siebie spokoju a dla diabla domu z ogrodkiem !:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Niewykluczone. Gdy oddaje się stworzenie to trzeba się liczyć ze wszystkim, tak jak ja że tamto kocię nie przeżyło, jak i ty że twoja kotka od kogoś obcego będzie próbowała uciekać, że jakiś dzieciak przyjdzie z wizytą i zrobi jej krzywdę, sąsiad otruje czy pies zagryzie. Ot, życie. Ja nie mogłam wtedy wziąć za znajdę odpowiedzialności. Ty uznałaś kiedyś że możesz. Osobiście wydaje mi się że czym innym jest zawieźć do schroniska właśnie znalezione kocię, któremu groziła śmierć, a czym innym oddać własnego kota którego się uratowało i zajmowało się nim przez cztery lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffff
"Gdy oddaje się stworzenie to trzeba się liczyć ze wszystkim, tak jak ja że tamto kocię nie przeżyło, jak i ty że twoja kotka od kogoś obcego będzie próbowała uciekać, że jakiś dzieciak przyjdzie z wizytą i zrobi jej krzywdę, sąsiad otruje czy pies zagryzie." Skoro ja wg ciebie mialabym sie martwic co sie dzieje z moja diablica, to czemu ty sobie tego prawda odmawiasz?Stosujesz dosc podwojna moralnosc. Oceniajac swoje postepowania za jedynie sluszne, nie biorac pod uwage, niezauwazajac podobienstwa w poodbnej, ktora smiesz osadzac jako negatywna. Zapewne gdy oddalas swoja kotke do schroniska, nie myslalas co (nie dzwonilas sie dowiedziec) sie dalej z nia dzieje (jak sprawca tej sytuacji wg ciebie stajesz sie dozywotnia-lub dosmiertelnie za nia odpowiedzialna przeciez). Moim zdaniem to dopiero jest wygodne wyjscie oddac kota do schorniska(ba, nawet poswiece mu swoj czas i go obosicie zawioze!w celu zagluszenia wyrzutow sumienia, zamiast np .wziac na pare dni i szukac domu, tlumaczac sie ze sie nie ma warunkow). Umywanie rak .. "Ja nie mogłam wtedy wziąć za znajdę odpowiedzialności. Ty uznałaś kiedyś że możesz." zrobilas to z momentem gdy ja dotknelas. "Osobiście wydaje mi się że czym innym jest zawieźć do schroniska właśnie znalezione kocię, któremu groziła śmierć, a czym innym oddać własnego kota którego się uratowało i zajmowało się nim przez cztery lata." to juz wiemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierna kociara
Całemu mojemu życiu zawsze towrzyszyły koty.Teraz mam 2 własne i 2 "przyszywane". Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć,że każdy kot jest inny.I widać to już od maleńkiego ( wiele małych kotków wychowało się w moim domu). Zauważyłam dwie sprawy: -ważne jest,aby pierwsze kocie dni na tym świecie przebiegały w poczuciu bezpieczeństwa i przyjaznej atmosferze,bo wtedy kształtuje się charakter kota i ewentualne późniejsze odchyły. U nas zawsze cieszyliśmy się tymi małymi cudami natury,dlatego później ludzie do których trafiały kotki,donosili ile sprawiają im radości . Ale owszem,sama widziałam koty niemalże wściekłe i niemiłe.Ale pamiętajcie,że kot w swiej naturze to dzikie stworzenie.Dlatego tak ważne jest,alby w pierwszych momentach życia zakodował sobie bezpieczeństo,a nie strach. Ten mój rudo-biały wzięty został z domu,gdzie były wrzaskliwe psy i właścicielka bez zbytniego serca.Teraz ,jako dorosły kot,jest pełen lęku i wciąż,pomimo okazywanego mu uczucia,przy lada okazji chowa się i boi wszystkiego.Może dlatego ten drugi tak bardzo wczuł się w rolę przybranego ojca,że aż nadało to sens całemu jego kociemu życiu.Z psocącego,humorzastego kota,zmienił się w opowiedzalnego i przegrzecznego opiekuna.To oaza spokoju i otwartego nastawienia do świata i ludzi. -druga sprawa,jeśli już ma się koty i chce się je oddać,dobrze jest poszukać dobrego nowego właściciela.Zawsze ktoś się znajdzie.Oddawanie do schroniska to najłatwiejsze rozwiązanie. Oczywiście,posiadanie kota,psa czy innych zwierząt to odpowiedzialnośc na parę lat i warto to sobie uświadomić i zastanowić,czy ma się na tyle cierpliwości i odpowiednie warunki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierna kociara
parę lat...powinnam raczej napisać na kilkanaście lat,a jak kot czy pies jest rekordzistą to i dłużej.... Nie pamiętam już gdzie to widziała,ale chyba w tv.Jakaś rodzina robiła party kotu,który przekroczył dwudziestkę lub dwadzieścia parę lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierna kociara
Wiecie co,nie bez powodu założyłam ten topick.Jest o kotach,ale może fakt wzrastania w otoczeniu zwierząt(różnego typu) na przedmieściach dużego miasta naznaczył mój charakter i ,zapewne wyostrzył wraźliwość i upodobanie do obserwowania świata,a nie tylko oceniania go powierzchownie i bezdusznie. Miałam też przeżycia bardziej głębokie,które skłoniły mnie do refleksji i nauczyły pokory wobec tych naszych mniejszych braci-zwierząt. Okresowi wczesnej młodości towarzyszyła mi przez kilkanaście lat pewna czarna kocica z białymi łapkami i krawacikiem pod szyją.Ona zapoczątkowała ród wspaniałaych kociąt,a jej córka i wnuczka wiernie towarzyszą swoim właścicielom.Teraz,to właśnie są to moje "przyszywane"koty ,bo widzę je od święta. Ale chcę napisać o tej czarnej kocicy.Byłam bardzo przywiązana do niej i mocno przeżyłam fakt,jak pewnego dnia nagle straciła czucie w tylnych łąpkach.Był to okres wakacji,a ja zostałam sama w domu,bo rodzinka wyjechała. Do weterynarza był kawałek.Kotka miała w sobie wielką dumę i bardzo przeżywała te wizyty(dostawała jakieś zastrzyki,ale nie wiem czy miały one jakiś sens). Pamiętam dzień,kiedy wybierałam się na kolejny zastrzyk i czułam,że znów jest to dla niej wielki stres.Trzymałam ją na rękach i nagle stałam się świadkiem jej ...śmierci.Serce przestawało bić i...wierzcie mi -ostatni oddech tego stworzenia był głęboki i przeszywający. Wszystko to było dla mnie sporym wstrząsem,bo sama musiałam ją pochować.Katka miała w tym momencie małą koteczkę,która chyba wyczuła co się stało.Jak się okazało potem,dorastając miała różne "odpały" i była kompletnie niezrównoważona.Potem ,przyszło uspokojenie i jakoś wyrosła na miłego i czułego kota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×