Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Monitta

odeszłam od męża a on chce się zabić...

Polecane posty

nasze małżeństwo trwa 1,5 roku. wczesniej chodzilismy ze soba 4,5. po slubie strasznie sie zmienil, zaczal mnie bic, wyzywać, grozic, obraszal cala moja rodzine, ze wszystkimi sie skłócił. poprostu koszmar. Wiele razy mówiłam mu ze to koniec i ze nie pozwole na takie traktowanie. zawsze wyblagal u mnie zmiane zdania. i tak sie to ciagnelo. za kazdym razem niespelnione obietnice. tym razem juz przekroczyl wszelkie granice. kazalam sie wyprowadzic. problem polega na ty ze zawsze jak chcialam odejsc to on sie chcial wieszac. juz prawie tydzien jak sie wyprowadzil, przychodzi codziennie w odwiedziny do mnie i dziecka(11 mies.) dzisiaj dostal zalamki. zadzwonil do mnie i sie zegnal. wiem ze znowu siegnal by po sznurek. jedynym ratunkiem dla niego jest nadzieje ze jak sie poprawi to ze znowu bedziemy razem. I dzisiaj mu ja dalam by zapobiec katastrofie. on ma depresje i przez to jeszcze gorzej to znosi. zaczal brac leki od psychiatry. ja nie chce juz z nim byc, zbyt wiele krzywdy mi wyzadzil. chce nareszcie byc szczesliwa i spokojna. nie wiem czy dobrze robie ze daje mu ta nadzieje ale to chyba jedyne wyjscie. poczekam niech zacznie sie leczyc bo tak mi obiecal a widze ze naprawde bardzo mu na mnie zalezy. tylko napiszcie czy ja dobrze robie?? nie chce z nim byc ale tez nie chce miec go na sumieniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dawaj mu tą nadzieje
ale traktuj to jako środek terapeutyczny. albo skonsultuj z jego psychiatra kiedy mozesz mu powiedziec ze nie chcesz z nim byc. wez pod uwage to ze jak nie mozesz juz na niego patrzec bo przypominaja ci sie krzywdy ktroe od niego doznalas to proba odtworzenia zwiazku moze sie skonczyc tak ze oboje bedize sie leczyc psychiatrycznie. podsumowujac: staraj sie mu pomóc ale nie kosztem swojego zdrowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olej go
Jakby naprawdę chciał się zabić, to by Cię nie szantażował, tylko to zrobił. On Cię chce brać na litość. Mój eks kilka razy się zabijał, wysyłał listy samobójcze i do tej pory żyje:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olej go
Jeśli myslisz, że się zmieni jesteś w grubym błędzie. Lepiej uciekaj od niego, póki nie masz jeszcze nerwicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Utnij szybko , nie warto siebie poswięcać dla jego "fanaberii" . zakończ . "głośna krowa , mało mleka daje " !!!!!!!!!!!!!! dosyc juz poświęciłas z zycia swego . TRZEBA ŻYĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on mnie nie szantazuje, bo wiem do czego jest zdolny. juz raz go zdejmowalam ze sznurka- powiesil nie na klamce!!! musial naprawde tego chciec to przeciaz mógł wstac i samemu zdjac sznurek z szyi. nie chce miec go na sumieniu. nie moge go zostaiwc. chyba zrobie tak jak napisala mi "dawaj mu tą nadzieje". bede sie od niego izolowac stopniowo. dobrze ze juz z nami nie mieszka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tego co piszesz, on rzeczywiście może jest w stanie to zrobić...ale TY ratuj siebie i dziecko traktuj swoje \"powroty\" do niego, obietnice które mu dajesz, jako środek terapeutyczny, ok, ale idź do psychiatry razem z nim, najpierw, a potem niech on sam chodzi, poczekaj kilka miesięcy (nie będąc z nim, planując SOBIE i DZIECKU życie), ale jemu \"dając nadzieję\", \"pomagając\" będac OBOK, będąc WSPARCIEM, niekoniecznie JEGO KOBIETĄ, Z NIM porozmawiaj z psychiatrą, to poważny problem, tutaj nikt ci tak naprawdę nie pomoże, tylko poradzi jakoś, ale to co przeżywasz jest straszne, nie narażaj siebie na poczucie winy ani nie poddawaj się szantażowi, myśl o sobie i dziecku jeśli on nie zechce się poddać terapii, sama się udaj do psychiatry i porozmawiaj, ratuj SWOJĄ psychikę, póki możesz, bo możesz się wpędzić w wielkie bagno, będziesz dla niego Matką Teresą próbując mu pomóc, a on może i tak kiedyś się załamie, za kilkanaście lat, jak straci pracę albo wam się gorzej ułoży jednego dnia... to słaby charakter, uciekaj dziewczyno, ratuj siebie i dziecko!! on już ciebie postawił w takim położeniu, kiedy musiałaś \"brać\" odpowiedzialność za jego życie - jak napisałaś \"zdejmując go ze sznura na klamce\" - nie pozwól, żeby TWOJE dziecko musiało kiedyś swojego tatę tak samo ratować...a może być różnie, wierz mi... uciekaj jak najdalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rt5yr546
Nie dawaj mu nadzieji .odizoluj sie calkowicie ,nie brnij w to wiecej koniec i juz ,powiadom jego rodzine i na tym koniec . Ty masz dziecko ratuj je od psychopaty!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisałam "kilka miesięcy" (twojego pomagania mu) ale to od ciebie zależy, bo czasem można (PO KONSULTACJI Z LEKARZEM) poczekać, trochę pomóc, aż stanie na nogi, ale jeśli lekarz ci powie inaczej, albo jeśli TY BĘDZIESZ miała dosyć, to uciekaj dziewczyno, naprawdę, to jest straszna rzecz, w ten sposób kazać drugiej osobie wziąć odpowiedzialność za swoje własne życie, najgorsza...nie pozwól, żeby kiedyś ON powiedział twojemu dziecku, że on może sobie kiedyś odebrać życie bo "cośtam", albo jeszcze gorzej, żeby twoje dziecko kiedyś go musiało ratować....tak jak ty przepraszam, że tak drastcznie, ale są różne historie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sama bym mu nóż w plecy wbiła na odchodne, po co ma się chłopina męczyć i dyndać na sznurku? Jeszcze kaleką do końca życia zostanie, bo takie melepety to się nawet zabic skutecznie nie potrafią .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poczytałam odpowiedz kobiety - wy się dobrze czujecie ? jaki psychiatra, jaka terapia? on ja tłucze a ona ma mu szanse dawać - pogieło was ? z tego co widac kobita chce odejść tylko jest szantażowana emocjonalnie uciąc krótko przy jajkach zerwać kontakt i cześć - niech się wiesza debil. dziwne swoją drogą, że zdązyłas go odratować, czemu się nie powiesił jak Cię nie było w domu i miał pewnośc że nie predko wrocisz, hę ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obecny
Ja ci odpowiem choć wcale nie wiem czy chcesz to usłyszeć. Na normalne życie masz szanse prawie zerowe a po drodze przejdziesz przez piekło i zgotujesz je też dziecku. Gdy zdasz sobie sprawę z tego że twoje działania mające doprowadzić do jego uleczenia i być może uleczenia waszego związku lub chociażby tylko wzajemnych relacji są bezcelowe a skutek jest odwrotny niż oczekiwany będzie już za późno i okaże sie że teraz ty i dziecko potrzebujecie pomocy psychiatry. Tego chcesz? To co on robi to zwyczajny szantaż psychiczny. Próbuje cię obarczyć winą za to co sam ponoć chce zrobić. Powinnaś mu powiedzieć jasno i zrozumiale aby wiedział że odwrotu od twojej decyzji nie ma. Bez względu na postępy w leczeniu albo w jednej chwili staje się normalnym człowiekiem i każde nienormalne zachowanie jakie od tej pory będzie miało miejsce skreśli go natychmiast i bezpowrotnie albo to skreślenie ma miejsce właśnie teraz. Nie daj mu szans na wyjaśnienia bo znów zabrniesz w ślepy zaułek. Uświadom go że temat jego wszystkich chorób i nieszczęść został raz na zawsze zamknięty a od tej pory znaczenie ma tylko zdrowie i szczęście twoje i dziecka. I jeszcze jedno powiem ale to tylko moje zdanie. Powinnaś mu wyjaśnić że rodziną byliście ale już nigdy nie będziecie a to co mu powiedziałaś dotyczy jedynie waszych kontaktów. Jeśli się dostosuje to będzie widywał dziecko a jeśli nie to zrobisz wszystko aby kontakt wasz na zawsze został zerwany. Myślisz że to dość twarde warunki? Zbyt kategoryczne? I tak zrobisz co zechcesz a dopiero po latach zapewne zweryfikujesz czy zrobiłaś dobrze. Powodzenia życzę. Ps. Agresja to poważny powód do ograniczenia kontaktów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja o żadnej szansie nie pisałam, no może takiej w jego wyobraźni, ale tylko po to, żeby ONA sobie tego potem nie wyrzucała nie każdy ma taką silną psychikę jak ty, żeby się poprostu odciąć i mieć w dupie, jeśli facet się naprawdę powiesi zgadzam się, że to męta i egoista, zgadzam się, że powinna uciekać jak najdalej (tego już nie przeczytałaś??), zgadzam się, że to jego sprawa co zrobi, nie jej, ale dla czystego sumienia powinna mu spróbować pomóc, żeby nie mieć do siebie w przyszłości pretensji, bo jak się facet powiesi, to będzie już trochę za późno na jakiekolwiek ratowanie również napisałam, że powinna sama pójć do lekarza, żeby się odciąć psychicznie od niego - to też dla ciebie głupota? w końcu to ojciec jej dziecka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam się w 100% z obecnym.Chcesz do końca życia być gdzieś obok i dawać mu tą nadzieję? W końcu sama nie wytrzymasz psychicznie i powiesz DOŚĆ. a wtedy twój były i tak zrobi co teraz chce zrobić, tłumacząc się że przecież żył tylko dla ciebie bo dawałaś mu nadzieję że będziecie razem a wtedy ty będziesz miała pretensje do siebie że tyle czasu poświęciłaś a on i tak zrobił to o czym mówił od dawna.Albo dasz mu dosadnie do zrozumienia że nie ma już dla was szansy, że miał ją tyle razy ale nie wykorzystał albo od razu do niego wróć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam się w 100% z obecnym.Chcesz do końca życia być gdzieś obok i dawać mu tą nadzieję? W końcu sama nie wytrzymasz psychicznie i powiesz DOŚĆ. a wtedy twój były i tak zrobi co teraz chce zrobić, tłumacząc się że przecież żył tylko dla ciebie bo dawałaś mu nadzieję że będziecie razem a wtedy ty będziesz miała pretensje do siebie że tyle czasu poświęciłaś a on i tak zrobił to o czym mówił od dawna.Albo dasz mu dosadnie do zrozumienia że nie ma już dla was szansy, że miał ją tyle razy ale nie wykorzystał albo od razu do niego wróć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimosa pudica99999999999999

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym się takiego czuba obawiała wpuszczać do domu,żeby nie zrobił mi i dziecku jakiejś krzywdy.Facet jest niezrównoważony psychcznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saaabinaaaa
Robi, to specjalnie!! Robi wszystko byś mu znów wybaczyła!! Nie wracaj do niego!! On wie że jest szansa że znów mu wybaczysz!! I soecjalnie Cię informuje o swoich zamiarach!! Nie daj się i nie rób największego błędu!! Nie wracaj do niego!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje za rady niektóre z nich toche mnie podbudowaly a inne daly do zrozumienia jaka czeka mnie przyszłość. Nie moge go poprostu zostawic i niech robi co chce. sumienie mi nie pozwoli. dzisiaj rozmawial z psychiatra. pani psych dala mu wyrazne wskazówki jak zmniejszyc jego stan epresyjny i kazala za wszelka cene zeby przekonac mnie do powrotu do domu. wiem ze wiekszosc jego agresji byla wywolana ta depresja ale i alkohol w tym pomógł. dalam mu jasno do zrozumienia za na powrót nie ma szans!!! mysle ze jak bedzie sie staral to i bez przeprowadzki wróci do \"formy\". moze to jest dziwne ale odkad sie wyprowadzil to stosunki miedzy nami sa naprawdę super. tak bylo pare lat temu jak zaczynalismy ze soba chodzic- oczywiscie zadnych czulosci nie ma. wiem ze teraz on bedzie slodzil ale jestem twarda i tym razem nie dam sie nabrac na jego obiecywanki. jednak nadal daje mu nadzieje ze jak sie postara i naprawde sie zmieni to moze do siebie wrócimy ale pod warunkiem ze jakos zapomne o tej piekielnej przeszlosci. moze jak sie troche podleczy do potem inaczej przyjmie do wiadomosci moje odejscie. aha musze podkreslic ze on sam zaproponowal ze bedzie sie leczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anjaa
Mój mąż był normalnym człowiekiem,dobrze mnie traktował,dbał o mnie.Znaliśmy się 3 lata i postanowiliśmy się pobrać.Po ślubie zmienił się nie do poznania,wcześniej nie było nawet symptomów,że coś z nim nie tak,nic dziwnego się nie działo i nie miałam napewno klapek na oczach,że tego nie zauważyłam.Po ślubie zaczęło się na całego wszystko robiłam źle,wszystko co mówiłam było głupie,poskładałam to sobie do kupy,kiedy na testech na prawo jazdy mąż przyszedł pierszy,a wyszedł ostatni i strasznie długo to wszystko trwało,bo czekałam na niego kilka godzin i co nieco przez to usłyszałam,że z jego osobowością jest coś nie tak,że nie można być tak spokojnym i nerwowym jednocześnie,tworzyły mi się oczy i zaczęłam się bać,jakiś czas potem mąż wypił alkochol i dostał jakiegoś szału,zwalił mnie z łóżka,popchnął i zaczął mnie dusić,ledwożywa ze strachu cała się tzręsłam,nagle puścił mnie sam z siebie,drugi raz też po małej imprezie zaczął mnie poniżać wykorzystując moje słabe punkty,było to bardzo przykre,sam zaczął,niczym go nie prowokowałam,było tak kilka razy nie zawsze po wypiciu przez niego alkocholu,najczęściej gdy się nademną znęcał był tzrźwy,więc nie alkochol tu był winien,dostaje napadów szału i agresjii,grozi,zwala wszystko na mnie,że to przezemnie ,że sama się prosiłam,przeklina wyzywa mnie,wmawia mi choroby,których nie mam w tym psychiczne,a sam jest chory,nie wiem czy podczas takiego napadu nie byłby zdolny mnie zabić,myślę ,że tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia1981
Ja odeszlam od meza,bo byl alkoholikiem.Zawsze mowil o samobojstwie,nawet jak bylismy razem i bylo wszystko okay,bardzo depresyjny typ. No wiec odeszlam po kilku latach blagania go o terapie,po naszym rozstaniu poszedl do osrodka,ale tylko po to,zeby przekonac mnie do powrotu.Ja juz jednak nie moglam z nim byc.Po 10 dniach wyszedl na wlasne zadanie i jeszcze tego samego dnia zaczal pic.Tydzien pozniej znalazlam go z podcietymi zylami. Minely dwa lata od jego smierci,chodzilam na terapie,wszyscy oprocz mojej rodziny(tez nie calej)i kilku dobrych znajomych obwiniali mnie o jego smierc-najgorzej bylo z jego rodzina,wyzwiska,grozby,az sprawa skonczyla sie na policji.Dla wlasnego dobra musialam wyprowadzic sie daleko stamtad,nienawidze tego miasta jak niczego innego na swiecie. Pytam dzis czasem sama siebie czy zrobilabym teraz tak samo i wiem,ze tak-to byla jego decyzja,jego zycie,a ja musialam ratowac siebie.Zyje z pocuciem winy,sni mi sie czesto,ale wiem,ze zrobilam dobrze,bo gdybym zostala,to dzis bylabym wrakiem czlowieka. Wyszlam drugi raz za maz,jestem w 5 miesiacu ciazy i moja przeszlosc powoli ucieka przed przyszloscia. Monitta-zycze ci duzo sily.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uciekaj kobieto jak najszybciej! A swoją drogą dziwię się, że jeszcze nie wezwałaś policji w czasie jego napadów szału. Następnym razem może się skończyć nie tylko strachem...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maz nie mieszkał z nami miesiąc. w dniu 1 urodzin naszego synka pozwoliłam mu zostać. od tego czasu minal juz prawie miesiac i jak narazie nie zaluje mojej decyzji. czasami jest ciezko ale tez staram sie byc wyrozumiala. moj M bardzo sie zmienil. jednak jak obiecywal ze pojdzie sie leczyc to na razie nigdzie nie poszedl zobil sie spokojny i wyrozumialy. bardzo czesto mnie przeprasza jesli zrobi cos nie tak. z naszym synkiem spedza bardzo duzo czasu. moze to tez zasluga tego ze poszlam do pracy i wracam prawie o godz 18. widze ze bardzo sie stara. jednak on nadal ma ta swiadomosc ze nie wszystko wrocilo do normy. wie ze go nie kocham i bardzo chce to zmienic. nie wiem jak dlugo to potrwa. mam nadzieje ze juz zawsze tak bedzie. jest jeszcze duzo do naprawienia, np jego egoizm ale mysle ze z tego wszystkiego to najmniejszy problem. dziewczyny zycze wam powodzenia w zyciu. i jesli macie watpliwosci ze cos zle zrobilycie, ze niepotrzebnie odeszlyscie to pamietajcie ze to mogla byc najlepsza decyzja w waszym zyciu. pamietajcie ze zycie jest tylko jedno i trzeba je przeżyć szczesliwie !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skończyły sie miodowe lata. wraca jego agresja. Mimo ze nadal sie stara to i tak zasem wpada w szał, przeklina jak szewc i zazyl sie juz napic. mialam wtedy prawie 40 st. goraczki a on mi wygrażał ze jak sie w nocy nie zajme dzieckiem to poczuje jego raczke. kilka dni temu poszlismy mieszkac do jego rodziny- sa jeszcze bardziej pojebani niz on. wczoraj poszlam po pracy z dzieckiem do mojej mamy. poniewaz lało na dworze a dziecko bylo srasznie spiace to zadzwonilam ze zostane tam na noc. a co on zrobił? zacza mi grozic ze mam wracac, bo pozaluje. i oczywiscie w deszcz przylecial po mnie i dziecko. szkoda słów- on jest poprostu pojebany!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia1981
Ale ty pewnie dasz mu nastepna szanse i kolejna,i kolejna... Wiem,ze nielatwo odejsc,ale przychodzi taki moment,ze jest juz wszystko jedno,gdzie sie bedzie mieszkac,za co zyc,byle by uciec jak najdalej. Nie wiem czego sie spodziewalas?Przeciez nie poszedl na terapie,nic nie zrobil,zeby sie zmienic.Moj maz poszedl,ale ja wiedzialam,ze robi to tylko po to,by zyskac na czasie i nie pomylilam sie:wytrzymal 10 dni i zaczelo sie od nowa,z tym,ze ja juz wiedzialam,ze z nim nie bede. Mimo,ze nie zyje,wiem,ze to byla dobra decyzja-dla mnie dobra. Twoj maz sie nie zmieni-nie ludz sie-teraz podejmij decyzje czy chcesz tak zyc czy nie.To wszystko co masz do wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zmieni się, zmieni... :( jedynie na gorsze .... Uciekaj od niego jak najdalej i jak najszybciej - to dla dobra Twojego i przede wszystkim dziecka. Sama piszesz, ze jego rodzina jest jeszcze gorsza od niego - więc pomyśl, ze Twoje dziecko wyniesie wzorce z domu... tego, który tworzycie... Im wcześniej zakończysz ten związek tym szybciej się pozbierasz i zaczniesz normalne życie...I nie wierz mu w obietnice poprawy - miodowy miesiąc minie i znowu bedzie koszmar..... i znowu Ci bedzie obiecywał niebi uchylał, na rękach nosił i .... z chwile znowu Ci dowali i tak w koło macieju...Takiego chcesz życia???? Chce popełnic samobójstwo - wolna droga - jego życie - jego wybór ... Nie dawaj się klasycznemu szantażowi psychola !!! Czerpie siłę z Twojej słabości!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jejku jestem w tej samej sytuacji:-(męża znam od 10lat ,małżeństwem jesteśmy 6 lat, wyjechaliśmy razem za granicę by "ratować" nasze małżeństwo,po 3latach nie wytrzymałam-odeszłam,nie chcę wrócić wiem że nic się nie zmieni..kłamstwa,wyzwiska,przemoc... mam pytanie do misia1981 albo do innych którzy mieli podobną sytuację.. jak przetrwać zanim stannie się nieszcęście(samobójstwo)?? i jak żyć potem?? szczególnie że jego rodzina od zawsze obwinia mnie za wszystko. I jak mi parę lat temu mówiła moja pani psycholog "wychodząc za mąż za jedynaka mieszkającego z rodzicami popełnia pani emocjonalne samobójstwo"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele...
Dziwne... Chłop chce się zabic i jeszcze tego nie zrobił????? A kiedy się zabije: na Gwiadkę, w sylwestra, a może na Wielkanoc????? Nie bądźcie naiwne, facet w sytuacji podbramkowej używa szantażu emocjonalnego, a Wy dajecie się zastraszyc po raz kolejny!!! Mój eks nawet spluwę przywiózł do domu w tym celu, a ja i tak się rozwiodłam. Biedak żyje do dzisiaj, niestety :( Szantażyście się nie ulega!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak wiem:-) i tak dużym krokiem było dla mnie odejscie od niego i skończenie tej imitacji ciepłego rodzinnego domu bo tak właśnie wszyscy myślą,bo on to taki dobry człowiek a ja taka zołza:-( jestem w tym właśnie momencie że mąż stwierdził iż na 1listopada i jemu mam świeczkę zapalić,to bedzie tydzień jak się nie odzywa,a nadal jest za granicą pytanie jak sobie radzić jeśli fatycznie przyjdzie mi zostać wdową??jak radzić sobie z poczuciem winy i JEGO "wspaniałą" rodziną, która straci jedyne dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×