Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Monitta

odeszłam od męża a on chce się zabić...

Polecane posty

Gość już sama nie wiem co robić
to tak jak u mnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monitta, ty się już chyba pogodziłaś ze "swoim losem" bo nie zamierzasz nic zrobić żyjesz w toksycznym związku, z kimś z kim nie masz żadnej przyszłości, na kogo juz teraz nei możesz liczyć, kto nei daje ci ani grama szczęścia, kogo nie kochasz, w jakim celu? po co? czy możesz jakoś wyjasnić co tobą kieruje? marnujesz u jego boku nie tylko swoje życie ale i życie dziecka, któremu nie będzie dane przeżyć normalnego dzieciństwa i w dorosłe życie wejdzie z kompleksem niezrównoważonego ojca alkoholika i poczuciem winy, jak dziewczyna której matka straszyła ją samobójstwem :o ja ciebie kompletnie nie rozumiem, bo wygląda na to, że przeżywasz piekło a nie masz chyba ochoty się z niego wyrwać, nawet ryzykując przyszłość swojego dziecka piszesz bardzo rozsądnie, robisz wrażenie osoby myślącej o przyszłości, dążącej do celu a twoje życie prywatne lezy w gruzach i ty nie robisz nic, żeby to zmienić dlaczego? jesteś silna, dasz radę żyć bez niego, nawet w dosłownym znaczeniu tego słowa, podniesiesz się, bo ty juz teraz wiesz, że każdy ma swoje życie we własnych rękach - on też i cokolwiek nie zrobisz możesz mu kiedyś nie pomóc, bo dla niego najmniejsza porażka może stać się tragedią życia przecież wiesz, że on się nie zmieni i że tak już będzie zawsze, jesli nie skończysz tego teraz, pewnego dnia twój syn będzie przechodził przez to samo, być może to on za kilkanaście lat znajdzie ojca wiszącego w swoim pokoju albo w kałuży krwi - nawet taki obraz cię nie przeraża? naprawdę nie chciałabyś oszczędzić tego swojemu dziecku? bardzo trudno mi zrozumieć na co liczysz i czemu nie podejmujesz żadnych kroków dając w kółko szansę komuś, kto setki razy już przecież udowodnił, że nigdy jej nie wykorzysta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
pamiętaj , psychopata ucieknie się nawet do próby samobójczej tylko po to , by kontrolowac ofiarę. Psychopata tylko markuje uczucia tak naprawdę nie czując. jak najdalej od psychopaty- to inteligentni manipulanci nigdy się z nimi nie wygra ani nie przekona , że nie maja racji. NIGDY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sryśka
Słuchaj miałam podobna sytuacje mąz mnie bił odeszłam po półtora roku małżenstwa potem grozil że sie powiesi podetnie sobie żyły na poczatku interweniowałm bałam się o nieo po nocach nie spałam az zauważyłam ze on tak naprawde tym sposobem próbuje za wszelką cenę abym do niego wróciła zmieniło sie kiedy pewnego razu znowu zadzwonił ze idzie sie wieszac a ja powiedział chcesz to idż twój problem chcesz osierocić dziecko proszę bardzo bałam się tego co powiedziałm ale musiałam to jakaś przerwac i okazało sie że miałam racje on w ten sposób mną manipulował a tak naprawde jetsem juz 2 lata a on po rozwodzie nie zrobił sobie nic i przestał dzwonic z grożbami nie daj sie zastraszyc pamiętaj gdybym miał to zrobic to by tego nie mówił tylko poszedłby i by to zrobił zrobisz jak uwazasz w moim przypadku to poskutkowało dałmi spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony
Ja myślę ,że Ty za bardzo myślisz w kategorii " ja ja ja " a powinnaś myśleć " my my my ".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE JESTES ZA NIEGO
ODPOWIEDZIALNA, to co on robi to zwykly szantaz emocjonalny, chce zebys sie czula winna jezeli jemu cos sie stanie. To nigdy nie bedzie Twoja wina, tylko i wylacznie JEGO. NIech sie wiesza, strzela sobie w leb, odcina sobie jaja lub wybija oko, to nie jest Twoj problem. Jest chory psychicznie i powinien byc trzymany na zamknietym oddziale, jezeli byl niebezpieczny dla Ciebie a teraz dla siebie, nie wiem dlaczego do tej pory tam nie jest. To jest robota dla psychiatry, nie dla Ciebie. Ratuj siebie i dziecko i zerwij wszelki kontakt ze swirem, potem bedziesz miala ogromne problemy z zdzieckiem, bo to co ono teraz widzi, ksztaltuje jego pschike. CHRON DZIECKO, jestes za nie odpowiedzialna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko Ty tez potrzebujesz
psychiatry. Jak czytam to, co piszesz, to sama sie podkladasz. Zapewne jakby Cie nie tlukl, to bys czula, ze Cie nie kocha, prawda? On na pewno jest psychiczny, ale Ty tez nie masz dobrze w glowie. No bo jak wytlumaczyc fakt, ze poswiecasz dobro dziecka i zatracilas calkiem instykt macierzynski, bo rajcuje cie masochizm i kreca Cie te mocne wrazenia, ktorych Twoj facet psychopata Ci dostarcza. Nibyy narzekaasz, ale nei zamierzasz sie wydstac z tej sytuacji, z tego co widze raczej brniesz w gowno po uszy. Napisz szczerze, ze lubisz to i piszesz tylko po to, zeby sie nad Toba pouzalali, jaka jestes biedna ofiara. NIe jestes zadna ofiara, ofiara jest wasze dziecko, ktore masz chronic i zapewnic mu spokojny rozwoj, a poswiecilas je dla swoich chorych masochistycznych pragnien!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja również mam problem, jestem z moim chłopakiem już 1,5 roku. Od niedawna jestesmy zaręczeni i planujemy ślub (tylko ja już się waham...a rodzina wie o planach i sama szuka różnych rzeczy typu: sali orkiestry itp). Ne wiem czy tego chcę...Mój mężczyzna często mnie poniż przy swojej rodzinie, wszyscy z jego strony zawsze mnie pocieszają i stają po mojej stronie. On jest jednak okropny i parę razy doszlo do rękoczynów. Za każdym razem kiedy chcę zerwać, on grozi , że się zabije...Pewnego wieczoru mialam straszny maraton, ponieważ pokłociliśmy się o straszna pierdołę i z tego wyszła ogromna awantura...Strasznie dostalam, byłam rzucana o ściane o podłogę, on probował wyskoczyć z okna, a ja go ratowała. Był w strasznym szale. Ta akcja ciągnęła się parę godzin aż do 6 rano... Kocham go...albo tak mi się wydaje, jednak nei chcę cierpieć przez całe życie, zerwać nei potrafię, wczoraj wziął nóż i chciał wbić sobie w klatkę, kiedyś próbował przeciąć sobie żyły, ale również go powstrzymałam co nie było takie łatwe bo jest silniejszy ode mnie. Zdarzało się też, że bił swoją głową o ścianę, to jest straszne nie chcę tak cierpieć....Tylko zawsze po takiej akcji przeprasza mnie, parę razy zwalił winę na mnie, powiedzial, ze to moja wina i że sobie zasłużyłam. Ah a na codzień jest strasznie milutki i kochany, zrobiłby dla mnie wszystko, tylko niestety "lubi" zmieniać się w potwora.... Do tego jest strasznie zazdrosny...nawet o to, że idę z koleżanką do sklepu, czy oglądam z nią film ;/ nigdzie nei moge chodzić, bo zaraz jest zły i twierdzi, że mi się coś stanie i narzeka, że z nim nigdy nigdzie nie chce wyjśći że znajomi są wazniejsi od niego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
Pani Wisienko- proszę jak najszybciej zerwać kontakty z tym człowiekiem. Pani po prostu nawet nie powinna z tym człowiekiem rozmawiać ,inaczej nie uwolni się pani. Proszę nie słuchać jego zapewnien o miłości to osobowość psychopatyczna -uczucia wyższego rzedu są mu obce, wykorzystuje tylko pani uczucia do osiągnięcia nad Panią kontroli. proszę oszczędzić sobie dużych cierpien. Dyskusja z nim nie ma sensu- ten człwoiek nie da się przekonać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Puść go wolno.Mój też chciał się wieszać po tym,jak wyszło na jaw ,że mnie zdradza.Trzymałam go r,ekami i nogami,żeby tego nie robił.Teraz żałuję ,bo przez niego mam same kłopoty(rozwód,podział majątku).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem mężatką od 7 lat, nie mamy dzieci. Nasze wspólne życie to jeden wielki koszmar. Mam wrażenie, że żyje na bombie zegarowej , i nigdy nie wiem kiedy wybuchnie. Każde święta to koszmar, kutnie. Od samego początku , tzn. zaraz po ślubie okazało się że jest chorobliwie zazdrosny, o moją rodzinę i o wszystkich z kim miałam dobry kontakt. Mój mąż zawsze przed snem musi wypić sobie 3-4 piwka i tak dzień w dzień. Czasami z małymi przerwami po jakiejś wielkiej awanturze, jest też uzależniony od marihuany. Przed ślubem nie wiedziałam że jest uzależniony , ukrył to . Strasznie się meczę w tym związku i już brak mi sił . Jednak zawsze ,gdy już jestem stanowcza, on mówi ze się zabije. Czasami słyszę ze zabije całą moją rodzinę, ale to słyszałam częściej na początku małżeństwa. Teraz Częściej mówi ze sobie coś zrobi , czasami słyszę słowa , że zabije mnie jak odejdę a on się dowie że mam dziecko z kimś innym . Takie słowa powodują że już wiem co mam zrobić i wiem że muszę to zakończyć . Jednak np. dzień później, jak widzę jego smutne oczy a w nich łzy , mięknę , nie potrafię byś stanowcza . Potrafię go przytulić i powiedzieć że wszystko będzie dobrze. Wiem ze źle robię , bo krzywdzę i jego i siebie. Nie potrafię patrzeć jak cierpi , On pije , nic nie je , czasami płacze . Już nie mam siły tak żyć, on chce dziecka a ja panicznie się boję i nie chce , już go nie kocham - to tylko litość . Ten związek nas zabija , a ja już nie mam siły kontrolowania wszystkich sytuacji które mogą wywołać u niego gniew i nienawiść do wszystkich . Obecnie nie mam prawa przy nim nawet żadnego dziecka przytulić objąć , bo zaczyna się wojna . Nie mam już siły!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wmaj+
To odejdz puki ci dziecka nie zrobil,nie wiem czego sie meczysz i po co?chyba ze lubisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×