Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Brzydal29

O miłości słów kilaka

Polecane posty

Jako punkt odniesienia do dyskusji podam pewien cytat, mój obecny opis na GG (w pełni oryginalny :) ): „Obdarzyć kogoś uczuciem, to jak wstrzyknąć sobie działkę heroiny.” Jestem na etapie odwyku, odtruwania. Nigdy nie byłem narkomanem (chociaż nim się zawsze pozostaje, podobnie jak alkoholikiem), ale objawy występujące u mnie bardzo mi przypominają to, czego doświadczają ludzie uzależnieni. Potrzeba „wzięcia działki” wzrasta wraz z kolejnymi dniami na odwyku. Miast stawać się coraz słabsze, uczucie „głodu” nasila się. Powszechnie wiadomym jest, że w końcu następuje kulminacyjny moment, kiedy organizm się poddaje i wygrywa nasza silna wola, psychika. Jednak musimy dotrwać do tego momentu, nie wolno się poddawać, trzeba zacisnąć zęby. Miłość uzależnia tak samo jak inne używki, równie silnie, jak najcięższe narkotyki. Każdy z nas spotkał się z przypadkami , kiedy jedna ze stron wciąż przebacza, „bo on się zmieni”. Wiara w drugiego człowieka, a przede wszystkim silne uczucie do niego często bywa zgubne, niszczy takich ludzi, którzy nie potrafią w porę zrozumieć, że to jest złe, że tak nie powinno być. Czasami, ktoś inny pomaga nam zobaczyć pewne sprawy, innym razem sami w końcu dostrzegamy to, często niestety cierpimy latami w uzależniającym związku, który nie przynosi już nic poza bólem. Nie ma już euforii, nie ma radości, pozornego szczęścia – jest tylko wszechogarniająca pustka i rozpacz. Miłość może być „chorobą duszy”., może zniewalać umysł. Bywa drogą przez mękę, z pełnią świadomością, że na końcu nie ma spełnienia, że cierpienie jest jedyną wartością, że nie będzie nic innego. Mimo tego tkwimy w tym, nie potrafimy, a często nawet nie chcemy się wyplątać z tego uczucia. Nawet, kiedy już widzimy, że to nas niszczy. Ten mój przykład, to co przeżywam przybliża mnie do teorii, że chemia ma duże znaczenie w miłości. I to już nie tylko te osławione feromony, wzmagające w nas pożądanie do drugiej osoby. Myślę, że obdarzając kogoś uczuciem, takim naprawdę silnym wpędzamy się tak naprawdę w wir przemian chemicznych w naszym organizmie. Myślimy ciągle o danej osobie, staje się ona wypełniaczem naszego wolnego czasu. Cały organizm pracuje przestawiamy na „myślenie, czucie, kochanie”. To uzależnia, to czyni ogromne zmiany w naszej psychice. Myślę, że „leczenie z miłości” można byłoby prowadzić farmakologicznie, podobnie jak inne zaburzenia psychiczne. Tylko, że miłość, nawet ta nieodwzajemniona jest zbyt cenna, aby w taki sposób ją „zabijać”. Wszystko musi się odbywać w swoim tempie, z całym szacunkiem dla tego uczucia i dla wartości jakie wnosi. Jednak aspekt duchowy zawsze jest tu silny, nie można tego pozbywać się jak chwastu, nie można deptać swoich uczuć, nawet kiedy człowiek przeżywa katusze i chciałby nienawidzić. Dlaczego to wszystko piszę? Bo po przeczytaniu tego co napisałem wyżej, wydawać by się mogło, że miłość to tylko cierpienie, to coś, czego powinniśmy unikać, to stan w którym człowiek przestaje racjonalnie myśleć, przestaje panować nad swoim życiem. Owszem, dla mnie tak właśnie jest, wynika to z moich doświadczeń, takich, a nie innych. Ale to nie znaczy, że odrzucam fakt istnienia miłości i sztywnie definiuje czym jest miłość. Nie, jest wiele osób spełniających się w życiu w towarzystwie partnera i czerpiące siłę do życia z tego uczucia. Miłość daje im radość, bliskość drugiego człowieka jest doznaniem, choć nie zawsze pozytywnym, jak to by się mogło wydawać patrząc na szczęśliwe pary. Ale w ogólnym rozrachunku to uczucie jest dla takich osób najważniejszą rzeczą na świecie, najwartościowszą. I często mówią takim jak ja, że moja miłość, to nie miłość. To błąd, nie zgadzam się z takimi opiniami. Miłość potrafi zabijać, miłość potrafi niszczyć, miłość może być najpiękniejszym życiowym doznaniem. Jak więc ją zdefiniować, czym ona jest? Ma tak różne oblicza, może po prostu nie powinniśmy próbować wszystkiego oprawiać w sztywne ramy definicji, może trzeba zacząć rozróżniać wiele rodzajów miłości, a nie uogólniać. Czym innym jest szczeniacka miłość nastolatków, zupełnie inaczej wygląda nieodwzajemniona miłość, dla niektórych abstrakcją wydaje się być miłość platoniczna. Długo by można podawać przykłady, jednak wszystkie te uczucia to miłość. Nie można ich jednak porównywać, hierarchizować i wskazywać, który z rodzajów miłości jest tą „prawdziwą miłością”. Każda miłość jest prawdziwa, nie ma lepszej, cz gorszej. Każdy jej rodzaj wnosi coś do naszego życia, nawet jeśli jest to bolesne doświadczenie, to jednak bezcenne. Taki temat do przemyśleń, mam nadzieję :). Nudziło mi się troszkę (no dobra - nie tak bardzo) i sobie głupio popisałem. Bez składu i ładu, luźne przemyślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w....o....
Brzydal, no co ty:( znow nostalgia? masz mordeczki👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku,jak ja dobrze cie rozumiem! Najgorsze jest to,ze nie potrafie albo nie chce o Nim zapomniec. A juz najgorsze sa te samotne wieczory.Nie pamietam juz kiedy zasypialam bez lez w oczach. Czasem mysle,ze chyba nie zasluguje na milosc i szczescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w...o...
wsiadaj brzydalku i przyjedz do mnie. porozmyslamy razem. w kupie razniej.:) usmiech prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś z kafe
a no właśnie... nie ma tabletki na zabicie miłości :O ale gdyby nawet takowa była i tak nie wiem czy bym po nią sięgnęła :P czy to masochizm??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Wiesz, ale w tym rzecz, że ja wolałbym nie rozmyślać :(. A tak w ogóle to masz czarnego nicka? Pytam, bo nie wiem, czy to ktoś znajomy z kafe (w sensie, że rozpoznaje czarnego nicka).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"czy to masochizm??" Nie przejmuj się, ja też bym nie wziął. Co więcej, gdybym miał możliwość zmienienia przeszłości, możliwość nie spotkania, nie poznania tej osoby, to też bym nie skorzystał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli to mnie pytasz o nika,to tak pewnie sie juz na mnie natknąles. Nie wiem czemu tak sie dzieje,nie umiem wykasowac Jego smsow czy arhiwum gg.Caly czas czekam a w sumie sama nie wiem na co,bo i tak razem juz nie bedziemy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyznaję, nie czytałam. Zdjęcie mnie zaciekawiło ;) To naprawdę Ty? Obca baba jestem, ale dobrze Ci radzę chłopie - zmień nicka:) bo wpędzasz sie w jakieś chore kompleksy. Miłego dnia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co więcej, gdybym miał możliwość zmienienia przeszłości, możliwość nie spotkania, nie poznania tej osoby, to też bym nie skorzystał... dokladnie to samo czuje i wiem ze takie myslenie mnie zabija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm klasyfikacja: przypadek beznadziejny :O ja natomiast chętnie skorzystałabym z takiej opcji gdyby mi ją ktoś przedstawił...za bardzo serducho mnie boli do tej pory (dosłownie i w przenośni:O) eeech!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w...o...
kolejny raz chca czarnego nika:O zapomnialam hasla do niego:) czy jestem kims znajomym? jak wszyscy na kafe. czytałam twoje romantyczne uniesienia;) ale cos cie malo ostanio. no :D usmiech piewco milosci platonicznej i nie tylko;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jesli to mnie pytasz o nika,to tak pewnie sie juz na mnie natknąles." Pytałem pomarańczkę :). "Przyznaję, nie czytałam. Zdjęcie mnie zaciekawiło To naprawdę Ty? Obca baba jestem, ale dobrze Ci radzę chłopie - zmień nicka bo wpędzasz sie w jakieś chore kompleksy." Tak, to ja. Zauważ, że się nie uśmiecham na tym zdjęciu. W ogóle się na zdjęciach nie uśmiecham, w realu tez nie za dużo. Nie bez powodu ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś z kafe
no to ja mam podobnie :)) jestem wdzięczna za to ze go spotkałam :) że tyle razem przeżyliśmy :)) tylko ja wiem ze nie przestanę go kochać a on gdzieś tam .... ucieka w siebie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale wiesz,ze jesli chodzi o wyglad to wszystko mozna naprawic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"jak wszyscy na kafe. czytałam twoje romantyczne uniesienia ale cos cie malo ostanio. no" Aha. Taaaa romantyczne uniesienia, eh, szkoda gadać. Życie to nie książka, czy film, mało w nim romantyzmu, przynajmniej w moim życiu. "usmiech piewco milosci platonicznej i nie tylko" Niestety, jeśli to ma być szczery uśmiech, to nie stać mnie w tej chwili na nic innego niż tylko taki :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ale wiesz,ze jesli chodzi o wyglad to wszystko mozna naprawic" Tylko, że wygląd ma tak naprawdę marginalne znaczenie. Zrozumiałem to, choć pewnie kiedyś w końcu coś z tym zrobię. Dużo ważniejszą sprawą jest poczucie własnej wartości, pewność siebie, jakiś rodzaj przebojowości. Pracuje obecnie nad pierwszymi dwoma aspektami. Przebojowy już raczej nie będę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w...o...
marudzisz jak zwykle.zaraz sie tu zleca to do pionu cie postawia i bedzie po sprawie.👄 masz i przestan sie nad soba uzalac. wiem, ze potrafisz sie smiac:D no moze uda mi sie ciebie zarazic:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dużo ważniejszą sprawą jest poczucie własnej wartości, pewność siebie, jakiś rodzaj przebojowości. Pracuje obecnie nad pierwszymi dwoma aspektami.................... ale jak byc pewnym siebie po tym,kiedy zostawia cie osoba,ktorej oddaloby sie serce na dloni? Masz jakis sposob?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"przestan sie nad soba uzalac" Ja się już od pewnego czasu nie użalam nad sobą :). "ale jak byc pewnym siebie po tym,kiedy zostawia cie osoba,ktorej oddaloby sie serce na dloni? Masz jakis sposob?" Nie mam, niestety. Ale zrozumiałem, że prezentuje sobą jakiś poziom i nie może być tak, że całe swoje życie uzależniam od innej osoby, bo to jest bardzo nierozsądne. Nie jestem nikim, tylko dlatego, że ktoś mnie olał kompletnie. I nie pozwolę sobie już na takie myślenie. To podstawa, od tego trzeba zacząć. Ludzie to skomplikowane istoty, nigdy nie zachowują się tak jakbyśmy tego oczekiwali, więc nie ma sensu zbytnio nad tym rozmyślać, dlaczego itd. Choć oczywistym jest, że czasami to silniejsze od nas i przychodzą gorsze momenty, takie trzeba po prostu przetrwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brzydal a może najwyższy czas pochować miłość do tej kobiety? Już chyba czas zakończyć żałobę..i zacząć żyć dla siebie a nie dla kogoś? No i najważniejsze unikać \'\'złych\'\'kobiet,by znowu nie zostać skrzywdzonym..... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie to skomplikowane istoty, nigdy nie zachowują się tak jakbyśmy tego oczekiwali, więc nie ma sensu zbytnio nad tym rozmyślać, dlaczego itd. Masz racje ludzie sa skomplikowani! Ale wiesz kiedy spotkałam 30-to letniego faceta to myslałam,że on już wie czego chce od życia. Oboje co prawda bylismy po przejsciach,niestety tylko ja chcialam zaczynac cos nowego,on sie wycofał. Dlatego siedzi mi ciagle w glowie,ze to moze ja jestem taka beznadziejna?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma czegoś takiego, jak "rzeczy oczywiste". Co dla jednego jest oczywiste, dla drugiego jest fanaberią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepiej bym tego nie ujęła
zgadzam się w 100 % z autorem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak byc pewnym siebie po tym,kiedy zostawia cie osoba,ktorej oddaloby sie serce na dloni? Przede wszystkim nie oddawać swego serca na dłoni. Fajnie kogoś kochać, ale siebie nalezy kochac bardziej i własne dobro powinno być zasadą naczelną. My kobiety mamy w genach chyba jakieś męczeństwo i chęć do oddawania siebie w 100%. Na szczęście większośc z nas z tego wyrasta ;) A po drugie - przestać widziec siebie oczyma innych. On Cie zostawił i oczywiste jest, że samoocena w pierwszych dniach spada gwałtownie w dół. Ale później trzeba sie podnieść i żyć. Bo jesteś fantastyczną kobietą 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brzydal - to co tu opisałeś ja wiem od wieków, choć jestem od Ciebie kilka lat młodsza;) Ale nie chciałam urazić;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Brzydal a może najwyższy czas pochować miłość do tej kobiety? Już chyba czas zakończyć żałobę..i zacząć żyć dla siebie a nie dla kogoś?" A myślisz, że nie próbuję? Ale jedno wiem, jeśli Ona będzie nieszczęśliwa, a ja o tym będę wiedział, to nie będę mógł spokojnie nad tym przejść do porządku dziennego. A wiem, że tak może być, bo ją znam (nie aż tak dobrze, jak chciałem poznać, ale jednak). Dlatego wolę nic nie wiedzieć, dlatego urwałem całkowicie kontakt, dlatego będę ją unikał jak tylko mogę. A, że sobie piszę czasami i myślę o niej. Na to już nic nie poradzę, to musi samo minąć. Napisałem tu, bo ostatnio za dużo się znów myśli nazbierało, do tego jeszcze nocna rozmowa z kumplem, jakoś tak wyszło. Zresztą sama wiesz, że ostatnio byłem lekko naładowany. "No i najważniejsze unikać ''złych''kobiet,by znowu nie zostać skrzywdzonym....." Przestań sami, jak Ci pisałem, ja się nie dam już skrzywdzić, dlatego jeśli trzeba, to będę nawet skurwielem. Po prostu jestem szczery, zawsze byłem. Zmieniło się tylko tyle, że dzisiaj już nie ugryzę się w język i jak coś chcę powiedzieć, to powiem, nawet jeśli to zaboli drugą osobę. Dawno bym przemilczał. Wolę tak rozmawiać, niż udawać, że wszystko mi się podoba, zachowywać się, jakbym nie miał własnego zdania. Liczę na to samo od innych osób. Ja również pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×