Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Cyryl23

Pełen wątpliwości - lęki i niepewności....

Polecane posty

Gość Cyryl23

Słuchajcie po czym poznać miłość? Mam 31 lat i jestem w związku z pewną kobietą, 6 lat ode mnie młodszą... Nie jestem jakoś szczególnie atrakcyjną osobą i to mój pierwszy poważny związek. Mając 18 lat przeżyłem bardzo poważne zauroczenie (nie spotkało się to ze wzajemnością) i od tamtego czasu raczej nic podobnego mi się nie przytrafiło. Kilka kolejnych lat upłynęło raczej na marzeniu o wielkiej miłości, jednak wszystkie znajomości miały charakter krótkookresowy, gdyż albo ja albo strona przeciwna nie była zainteresowana utrzymywaniem takich relacji. Wreszcie dość przypadkowo spotkałem kobietę, która zapewnia mnie o swoim uczuciu, nie ma żadnych wątpliwości co do przyszłości naszego związku, miło spędza się z nią czas, jest czuła i dodatkowo jest wsparciem dla mnie w trudnych chwilach, a ja staram się być wsparciem dla niej. Czuję do niej sympatię, ale chyba to nie miłość. Prawda jest taka, że paraliżują mnie jakieś dziwne lęki co do powodzenia całego przedsięwzięcia, często (głównie wtedy kiedy się nie widzimy) przychodzi zwątpienie... Nie ma oczywiście żadnych objawów typy przyspieszone bicie serca, motylki w brzuchu, nie ma też bezustannego myślenia o tej osobie - ale czy brak wymienionych rzeczy może świadczyć o tym, że nie ma tu miejsca na miłość.... Czy silne zauroczenie jest możliwe w tym wieku? Wielokrotnie myślałem już o rozstaniu i nawet podzieliłem się z nią tymi myślami. Ale ona nalega, abyśmy spróbowali raz jeszcze, bo ona z mojego zachowania odczytuje coś zupełnie innego... Często mam ochotę to skończyć, gdyż wydaje mi się, że tracimy wspólnie czas, a lata lecą... Ale coś mnie powstrzymuje, coś nie pozwola mi podjąć ostatecznej decyzji. Czy to obawa przed samotnością, ciężko powiedzieć... Co zrobić, aby przekonać siebie, czy gra jest warta świeczki? Wiem, że im później nastąpi wycofanie tym będzie to bardziej bolesne dla obu stron.... Poradźcie proszę co mam robić... wczujcie się proszę w moją sytuację.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
Nikt nie wspomoże radą lub dobrym słowem...... Czy to się wie, czy czasami jest się nieświadomym swoich uczuć? Może ktoś podzieli się ze mną swoim doświadczeniem.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty już sam sobie opowiedziałeś... Nie ma na co czekać :O Nie dajesz ani jej ani sobie szansy na szczęście. Robisz jej krzywdę ostając przy niej, powinieneś to wiedzieć To i tak się skończy a twój wybór-kiedy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
autorze--> masz 31 lat i podejrzewam, że nie wiesz co to miłość. zapamiętałeś zauroczenie z młodości, silne i nakręcana przez hormony...które z miłością nie miało nic wspólnego. teraz za tym tęsknisz...za czymś w sumie niewiele wartym..za głupimi motylami w brzuchu. zamiast docenić ze spotkało Cię dojrzałe uczucie. dorośnij!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
Zapewne masz rację... Być może nie dorosłem, być może miałem mylne oczekiwania co do prawdziwej miłości..... I teraz nie potrafię docenić tego co mnie spotkało... Ale co ja mam w tej sytuacji robić? I kiedy będę pewny tego, że to co mnie aktualnie spotyka to miłość? Nie chcę potem przez całe życie wyrzucać sobie, że spartoliłem być może jedyną w życiu okazję, nie chcę żałować, że nie podjąłem ryzyka. Ale nie chcę mieć też wyrzutów sumienia, że zmarnowałem komuś lub samemu sobie cenny czas... Kiedy człowiek kocha? Kiedy miłość to miłość? Na jakie pytanie powinienem odpowiedzieć, aby się przekonać, że to jest to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to pewnie pierwsza
odpocznijcie troche od siebie. czas pokaze, co tak naprawde do niej czujesz:) a co do "motylkow", zapewniam, ze istnieja w kazdym wieku:D kiedy trafi sie na swoj ideal:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uchacha
Autorze to jest normalne, że z czasem to jak odczuwamy zauroczenie i zakochanie się zmienia. Jak ja byłam nastolatką to też przeżywałam to w taki sposób, że nie mogłam jeść, spać, paraliżował mnie wręcz strach przy spotkaniu z osobą która mi się podobała. Teraz jak mam 30 lat to się zmieniło, ale nadal jest intensywne, tylko na trochę innym poziomie (bardziej realnym i niewyidealizowanym): często myślę o tej osobie, chcę jak najwięcej czasu z nim spędzać, cieszę się jak wspominam pieszczoty i pocałunki, ale też normalnie funkcjonuje. Nie wiem dlaczego często mężczyźni zakładają, że ich już spotkała wielka miłość i nie dają żadnej innej kobiecie szans. Żyją z kimś, przeżywają bliskość, ale wspominają osobę z którą nic ich nie łączyło tak na prawdę i do końca jej nie znali, uczucie nie zostało zweryfikowane przez wspólne życie. Autorze sam się unieszczęśliwiasz zakładając, że już Cię coś takiego nie spotka. Wmawiasz to sobie i wierzysz w to. Jeśli nadal będziesz tak twierdził nic takiego Cię w życiu nie spotka, to pewne! Jeśli nie czujesz nic do swojej dziewczyny, a tak wynika z tego co napisałeś, to zostaw ją zamiast ją dalej unieszczęśliwiać (bo nie będzie szczęśliwa jak kiedyś się dowie, że kochałeś tylko raz i to nie ją, a jest szansa, że taką głupotę prędzej czy później jej wyjawisz będąc rozgoryczony). Oczywiście to na początek będzie dla niej bolesne, ale na dłuższą metę wyświadczysz jej przysługę. Daj sam sobie szanse, bo z tego co napisałeś wynika, że już postanowiłeś być do końca życia nieszczęśliwym romantykiem tęskniącym za czymś co tak naprawdę było ułudą i młodzieńczym porywem! Chociaż znam wiele osób, które lubią się czuć nieszczęśliwe i móc się użalać nad sobą. Czy Ty też do nich należysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniem jest tak...
Moim zdaniem sam nie wiesz czego chcesz..skoro sam twierdzisz że nie wiesz co to miłość to skąd możesz wiedzieć że te zauroczenie to własnie rodzi się miłosc do tej kobiety...jeśli twierdzisz iż ona jest wsparciem dla ciebie,darzy cię uczuciem to cos znaczy..wartościowa partnerka. Jednak jesli nic nie czujesz do niej to nie ma sensu bo moze ona spotka kogoś bardziej wartosciowego od ciebie,kto ja pokocha ze wzajemnoscia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uchacha
Przepraszam Autorze, że tak ostro napisałam, ale to z powodów osobistych. Jestem wieku podobnym do Twojego, ale nie boję się tak jak Ty samotności, bo jak się człowiek postara to nie ma z tym problemu: wystarczy gdzieś wychodzić poznawać nowych ludzi. Nie narzekam na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Mój ostatni związek wyglądał tak, że chłopak się zauroczył były ciągłe spotkania, telefony, zabieganie. Później mu przeszło i zakończyliśmy to. Nie umiałabym być z kimś komu na mnie nie zależy. Natomiast moją największą bolączką jest to, że spotkam kogoś takiego jak Ty, kto będzie dla mnie dobry, czuły, ale będzie ze mną dlatego, że boi się samotności, twierdzi, że ma już swoje lata i chce być z kimś. Nie wiem jak bym przeżyła, gdybym się dowiedziała, że mnie tylko lubił cały czas, nigdy nie kochał a na dodatek jeszcze wspominał jakieś wielkie zauroczenie i romantyczną miłość sprzed lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
Dzięki za obszerną odpowiedź, oczywiście nie gniewam się, bo macie pewnie dużo racji... To nie jest tak, że żyję miłością sprzed 13 lat! Ja do tej osoby sprzed lat absolutnie nic nie czuję. I dzisiaj jakbym ją spotkał na swojej drodze nic bym nie poczuł - to pewne.... Chodzi mi tylko o objawy stanu zakochania, które przecież analizujemy i porównujemy z przeszłymi. I to nieprawda, że nie daję sobie szans na zakochanie, tylko nie potrafię zdefiniować, czym jest aktualny związek i czy jest sens go kontynuować.... I to próby zdefiniowania tego uczucia dotyczy aktualny wątek. Dziękuję za głosy w dyskusji (te aktualne i te przyszłe)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uchacha
Jeśli chodzi Ci o zakochanie to jak pisałam wcześniej dla mnie jest to częste myślenie o danej osobie, chęć spędzenia z nią jak najwięcej czasu, też te motylki o których wspominasz. Lecz prawda jest taka, że taki stan euforii nie może trwać wiecznie i albo czar pryska, albo pojawia się dojrzała miłość. A dojrzała miłość to dla mnie to, że jestem sobie w stanie wyobrazić, że z tym kimś jestem za 5, 10, 20 lat razem, wspólną przyszłość i chcę tego, nie chcę nikogo innego. Jeśli masz co do tego wątpliwości to już nie wiem. Sam musisz się z tym uporać. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniem jest tak...
Ja jestem w zwiazku więc wiem że lubie z tą osobą przebywać,uwielbiam z nim rozmawiac ,śmieszą nas te same żarty,kiedy nie jesteśmy razem tęsknie za nim ..jesli czujesz podobnie do swojej partnerki to już cos oznacza jeśli nie to faktycznie warto się zastanowić nad sensem dalszej znajomości Mój partner jest bardzo czuły ..uwielbiam wszelkie jego dowody miłości:)I też nie tak od razu było to miłosc od pierwszego wejrzenia ..bo taka miłosc to tylko w filmach się zdarza tak naprawdę...z czasem im wiecej czasu ze sobą spędzaliśmy tym bardziej sie przekonywalam ze to jest milosc,trzeba umiec ze soba rozmawiac,wspierac sie w trudnych chwilach.Bo co np daly mi partner taki ze na jego widok przeszywaja mnie dreszcze ..nie wiadomo czy z czasem bysmy sie nie rozstali,bo chemia z czasem ucieka gdzies... Autorze ja jestem duzo mlodsza od ciebie bo mam 24 lata jednak jestem bardzo dojrzala emocjonalnie ..Ty masz 31 wiec nie obraz sie ale juz mozna okreslic cie mianem starego kawalera wiec uwazam ze warto zaryzykowac ,stworzyc rodzine tymbardziej iz twierdzisz ze kobieta jest toba bardzo zainteresowana ,z czasem moze sobie powiesz a co bybylo gdybym nie zaryzykowal ...mysle ze lepsze to niż zostac starym zgorzknialym kawalerem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
Czy dojrzała miłość zawsze zaczyna się od zakochania? Czy zawsze są te motylki w brzuchu? Czy też może przyjaźń między dwojgiem osób (zupełny brak jakiejkolwiek namiętności na początku znajomości) może przekształcić się w coś bardziej poważniejszego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość story...............
A skąd my to mamy wiedzieć ? ..nie jesteśmy przecież w Twojej skórze? ...nie ma nic gorszego na świecie jak pustka i samotność do usranej śmierci:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
Do "moim zdaniem jest tak..." - o zakładaniu rodziny raczej nie ma mowy na razie :) Chodzi mi raczej o próbę zdefiniowania, czy związek, w którym się znajduję rokuje jakieś nadzieje na przyszłość. Bo nie myślę tutaj wyłącznie egoistycznie, nie chcę po prostu skrzywdzić drugiej - bardzo bliskiej zresztą mi osobę. Nie chcę, aby za 2 lata miała do mnie żal, że nie ułożyła sobie życia.... Wiem - sytuacja jest inna, bo to właśnie ona nalega na kontynuowanie związku, a ja po prostu nie jestem na 100% pewien, czy ma to dalej sens... Nie chcę jej skrzywdzić.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniem jest tak...
hmmmm dziwna sytuacja ,a czemu jeśli można wiedzieć tak nalega na ten zwiazek z tobą skoro napisałes ze ona chce jeszcze raz spróbowac to sie rozstawaliscie juz tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
Mówi, że mnie kocha, ale ja już sam nie wiem, co nią kieruje.... Nie było rozstania, zrobiliśmy sobie krótką przerwę......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniem jest tak...
To musisz mieć coś chyba w sobie skoro cie kocha ty jej nie:)Po sposobie pisania widac że głupkiem nie jesteś :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
Nie bardzo rozumiem :) A co ma moja inteligencja do tematu wątku? ;) Czy ja powiedziałem, że jestem głupi i beznadziejny? Ja znam swoją wartość , problem w tym, że w tym konkretnym przypadku nie potrafię realnie ocenić sytuacji. Nie chcę popełnić koszmarnego błędu, którego potem będę żałował.... Stąd moje rozterki i wątpliwości....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reszka___
mam ten sam problem. rozmawiamy o tym ze swoim chlopakiem. zalezy nam na sobie, chcemy byc razem i chyba nawet nie potrafimy bez siebie. ale nie ma motyli w brzuchu, nieprzespanych nocy ani obsesyjnych mysli o drugiej osobie. moze jest jakis sposob zeby to uruchomic.. chcialabym go poznac.. w poprzednij chlopaku bardzo sie zakochalam.. z obecnym chce byc ale ubolewam ze nie jest to zwiazek kompletny.. zycie jest dziwne.. przedziwne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
Do "reszka___" - ale obie strony tego nie u Was nie czują, czy tylko jedna ze stron?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reszka___
obie strony.. on przezywal romantyczna milosc jak byl w podobnym wieku jak Ty.. znaczy mlody.. ja tez przezywalam.. jak go poznalam to nawet jeszcze czulam cos do tamtego. z obecnym jestem juz rok i to cos nie przyszlo. ale dobrze nam razem. dogadujemy sie, super sie nam rozmawia, spedza razem czas. jestesmy zazdrosni o siebie. tesknimy za soba. i w seksie tez super. tylko te pieprzone motyle:( ja wiem ze jemu sie brunetki bardziej podobaja a ja jestem blondynka. moze dlatego:( a ja mam blokade moze dlatego ze niedawno sie sparzylam.. ciezka sprawa.. chcialabym zeby dalo sie to zmienic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
A ile macie lat - jeżeli to nie tajemnica....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reszka___
ja 23 on 27

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
Tyle że sytuacja jest u Was trochę mniej skomplikowana, ponieważ obie strony są zaangażowane w podobnym stopniu... Wg mnie taki związek nie ma prawa się rozlecieć dopóki jedna ze stron się w kimś nie zakocha. I życzę Wam z całego serca, abyście zakochali się w sobie nawzajem... Co byś zrobiła, gdybyś znalazła się na moim miejscu? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reszka___
bardzo mozliwe ze tak wlasnie bedzie.. zwiazek sie nie rozleci dopoki ktos sie w kims nie zakocha.. a na Twoim miejscu.. porozmawialabym chyba szczerze z nią. wiesz na pewno co ona do ciebie czuje? moze to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
Ależ oczywiście, że była taka rozmowa, nawet kilka... Raz stwierdziła, że mnie kocha i będzie kochać zawsze, niezależnie od moich humorów... Innym razem, że nie uczucie jest silne, ale nie pielęgnowane osłabnie... Jeszcze innym razem, że ona nie oczekuje ode mnie miłości, dla niej wystarczy, że jestem, że dla niej liczą się przede wszystkim czyny i gesty, a do słów nie przykłada większej wagi..... Czy kontynuowanie tego ma sens? Przez pół roku się w niej nie zakochałem..... Być może ona również ucieka przed samotnością..... Nie wiem, co mam z tym wszystkim zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reszka___
ale czy ona czuje cala ta chemie do Ciebie? i czy Tobie tylko tej chemii brakuje? bo u nas tylko o to chodzi.. nie przyszlo i chcialabym wiedziec czy moze jeszcze przyjsc.. moze da sie cos z tym zrobic.. a z drugiej strony przeciez to i tak mija..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cyryl23
Tu nie chodzi o chemię (mam ją gdzieś), tylko o przekonanie, że z właśnie tą osobą chcesz związać się na dłużej. Po jej stronie jest ta pewność, po mojej niestety nie, albo nie zdaję sobie z tego sprawy... Muszę podjąć pewną decyzję, ale nie potrafię....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uchacha
Miałam już się nie wypowiadać tutaj, ale Twoje słowa mnie wręcz przeraziły: jesteście ze sobą tylko pół roku!!! Przykro mi, ale jeżeli się do tej pory nie zakochałeś w niej to szanse są żadne. Pół roku to okres w którym powinieneś chcieć poznawać tą drugą osobę, być nią ciekawy, zauroczony i tęsknić. A Ty nic z tych rzeczy nie czujesz. Jeśli się z nią zwiążesz to musisz sobie uświadomić co to za sobą pociąga. Jeśli się kogoś kocha to i tak nie jest zawsze dobrze w związku, ale jak nie kochasz to już tragedia. Nawet ukochana osoba, jak się z niż zamieszka to jej zachowanie może drażnić, przeszkadzać, a co zrobisz w wypadku osoby niekochanej jak pojawią się takie kwestie? Dla związku trzeba iść na kompromis, zrezygnować z wielu rzeczy czasem dla nas ważnych, dla kochanej osoby jest to zrobić ciężko, a co dopiero dla niekochanej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×