Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

maricruz

ślub w młodym wieku

Polecane posty

Gość xedaloz
"pan wyżej ktory sie tak bulweroswał ,chciałam tylko powiedziec po twoim poscie widać ze sfrustrowany jesteś..opisjesz ze twoje małzenstwo to bajka a machasz wpitetami na lewo i prawo..wiec nie wiedze tego razem," mozesz mi powiedziec jaki jedno z drugim ma zwiazek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wychodze za maz za rok
bede miala 22 lata a mąż 21

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teoriaaaaa
Owszem, małżeństwa zawierane przed 25 rokiem życia najczęsciej się rozpadają. Jednak ten odsetek jest najwyższy wśród osób, które ślub wzięły z kontretnego powodu jakim jest dziecko. Czyli z przymusu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóż życie róznie się układa. Statystyk nie znam i nie lubię przekazywania informacji bez podania konkretnego żródła- wiec pisałam jak jest w mojej rodzinie/u znajomych. W kwestii pieniędzy - mój narzeczony zaraz po maturze był zmuszony utrzymywać się sam, z dala od rodzinnego miasta, tak wiec nie tylko na jeansy nie dostaje pieniedzy, ale nawet na kotleta. Jakoś daje sobie radę. Dzięki pracy za granicą w wakacje oraz pracy w ciągu semestru odłożyliśmy ponad połowę kwoty przeznaczonej na wesele (niezbyt huczne). Da się :) Po prostu stwierdziliśmy, że nie ma na co czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niunia888888
hello, mam 21 lat , w pazdzierniku zaplanowany slub, narzeczony ma 25 lat, wtedty w sumie bedziemy prawie o rok starsi czy slub w mlodym wieku jest czyms dobrym???w moim przypadku wydaje sie najlepszym rozwiazaniem....nie, nie jestem w ciazy. Chodzimy ze soba 3 lata, mieszkamy 120 km od siebie i to ta odleglosc nas do tego zmusza. Ciagle jezdzenie kosztuje i meczy.Dodam tylko, ze mamy mieszkanie, oboje pracujemy, dzidziusia na razie nie planujemy...pozdrawiam...ps, gdyby nie ta odleglosc, to pewnie tez bym sie nie spieszyla do tak odpowiedzialnej decyzji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malena-88
Moja kuzynka wzięła ślub na wakacjach po maturze!! miała 19 lat:O jest z męzem 3 lata po ślubie i jest szczęśliwa-on się oświadczył w 2 l liceum, rok pozniej zdali mature a w lipcu ślub.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam 22 narzeczony 21
slub za pol roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evvvunia
ja mam lat 20 moj narzeczony 23 slub w przyszlym roku wiec ja bede miec 21 on 24 i nie uwazam zeby to byla zla i malo dorosla decyzja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cherry *
A później te wczesne żony i wcześni mężowie koło trzydziestki zaczną dostrzegać innych, a wszystko co inne, ciekawi i pociąga... Młodzi faceci mimo że z obrączką na palcu, szaleją na wyjazdach służbowych, z dala od żon, dzieci... 3 dni zabawy, a w ostatni dzień wyjazdu zonie perfumy w duty free kupi... i załatwione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evvvunia
cherrt to jest bardzo glupia teoria!!! gratuluje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cherry *
evvvunia to nie jest teoria, to życie! Wiem co mówie! Dlaczego nie chcesz w to uwierzyć? Pewnie sama jesteś z tych naiwnych młodych żon....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość każdy głupi wie
każdy głupi wie, że przy ołtarzu najefektowniej prezentują się panny młode po 30tce :P na porodówce też:P A żeby dobrze się poznać, to najlepiej mieszkać ze sobą do emerytury, a potem ewentualnie myśleć o ślubie. Bo przecież ludzie się zmieniają, prawda? Dlaczego pobiera się po dwóch larach? Znacznie lepiej pozna się drugą osobę po 12tu, 20tu latach :P Inny powszechnie znany fakt jest taki, że panowie w średnim wieku nie zdradzają - robią to tylko ci młodzi:P ograniczona raso

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evvvunia
a mozesz mi powiedziec dlaczego naiwnych? no bo troche nie rozumiem? to samo moglabym powiedziec o tobie ze pewnie jestes jedna z tych starych, zniewiescialych panien ktore nie potrafia utrzymac przy sobie faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokkaaa
Nie uogolniajcie, ze faceci w mlodym wieku zdradzaja. wszystko zalezy od danej osoby. Od charakteru. Ja swojego chlopaka jestem pewna. Na oczatku zwiazku nawet go podpuszczalam, sprawdzalam, bo bylam niepewna. Jest mi wierny i mnie kocha. A to w jakim wieku ktos bierze ślub nie ma znaczenia. kazdy w innym wieku dojrzewa i kazdy czegos innego wymaga od zycia niekotrzy jako 20 latkowie pragna rodziny, zony a inni nawet w wieku 30 lat nie potrafia zdobyc sie na malzenstwo, bo wola szalec, bawic sie i zmieniac partnerow jak rekawiczki. Jesli ktos czuje sie gotowy to nie ma przeszkod;) Ja mam 18 lat moj facet 23. Za dwa lata koncze technikum i zaraz po skonczeniu szkoly planujemy brac sie za org slubu. Tak wiec za 3 lata slub:) I jestem pewna ze nam sie nie odmieni:) a bedziemy jeszcze bardziej sie kochac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała cytrynkaaaa
Jeśli chodzi o zdradę: Jeśli człowiek ma taką naturę a nie inną to się go nie zmieni. To nie zależy od tego kiedy był ślub i ile wtedy miał lat. A nie tak jak ktoś napisał że ślub 20 lat a w wieku 30 zdrada...To jakiś absurd bo równie dobrze można napisać ślub w wieku 30 a zdrada koło 40. Jeśli chodzi o pracę: Znam wielu ludzi którzy w wieku 23 lat mają dobrze płatną pracę i utrzymują swoją rodzinę. Wystarczy tylko dobrze poszukać i nie odrzucać każdej oferty z pretekstem : to nie bo za daleko, to nie bo za ciężka, to nie bo za nudna itd. Jeśli chodzi o psychikę: Mam do czynienia z dwoma braćmi: Jeden 24 drugi 32. Ten w wieku 24 w tym roku bierze ślub mówi że nie boi się obowiązków i bardzo tego pragnie. Ten co ma 32 stwierdził, że dobrze się mu mieszka z mamusią , wszystko ma pod nosem , żadnych obowiązków i odpowiedzialności. Jeśli chodzi o statystyki: To prawda większość małżeństw w młodym wieku się rozpada ale to raczej te małżeństwa które powstały dzięki tzw. "wpadce" lub takie które zostały zawarte po kilkunastu miesiącach bycia razem. Jeśli chodzi o przeszłość: Tutaj nie warto generalizować . Przecież każdy miał ją inną. A pisanie że w wiekiem stajemy się dojrzalsi to jak najbardziej racja tylko że ten proces będzie trwał aż do śmierci. Ktoś napisze że ma 25 lat i jest o wiele dojrzalszy niż mając 20 a za 5 lat będzie mógł to samo napisać względem tego kiedy miał 25 a teraz już 30 i kolejny bagaż życiowy na plecach. A jeśli chodzi o przykłady: Moim przykładem mogą być moi rodzice. Mama miała 21 tata 26 po roku pojawiłam się ja. Poradzili sobie i są ze sobą do teraz. Tata założył firmę i żyją . Nie powiem na początku było ciężko bo nie było co do garnka włożyć ale nie poddali się i teraz szczęśliwie żyją . Napisałam tak ogólnikowo i n a szybko. Nie sposób wszystkiego wyrazić tak jakbyśmy tego chcieli ale jedno jest pewne- nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez mam przyklad, sa to rowniez moi rodzice. Wiekszosc ludzi o takiej milosci jaka ich laczy moze tylko pomarzyc. Ja sama mam 20 lat i prawie 3 lata zwiazku z moim narzeczonym. Zaniedlugo oczywiscie slub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam 21, on 22, ślub w tym roku... Nie rozumiem o co Wam chodzi z tym młodym wiekiem? Na co mamy czekać? Ślubu kościelnego nie będzie ale każdą ślubną przysięgę mogę z czystym sumieniem powiedzieć i dotrzymać... Mieliśmy już i dobre, i złe, zdrowie i chorobę, kochamy się, szanujemy, ufamy, rodzina jest dla nas skarbem, zwłaszcza taka pełna na którą dajemy sobie w ten sposób szansę... Chodzi chyba o poznanie się, zrozumienie, prawda? Nie o to że wychodzę za niego bo on dba o mnie, kocha i jest taki czuły, ale że go kocham i potrafię radzić sobie z tym że ideałem nie jest, rzuca (a raczej rzucał) skarpetki na podłogę i nie ugotuje obiadu bo nie umie i nie chce mu się, i że jeszcze mi w myślach nie czyta... Jak to ktoś ładnie powiedział, kocha się nie za coś, ale pomimo wszystko, i jeśli wiemy już pomimo czego trzeba, a potrafimy z tym sobie poradzić, to wystarczy... Zacząć myśleć że nie zmieniam się na siłę tylko moje zachowanie może nie zawsze jest dobre skoro krzywdzi innych. Nauczyć się pokory i wyciągania ręki na zgodę nawet jak czujemy się zranione. Mieć wspólne poglądy jeśli chodzi o nasze ole w małżeństwie czy dzieci, szanować inne poglądy od naszych w innych dziedzinach... Nie cieszyć się, że się znalazło księcia z bajki tylko cieszyć się ze zwykłego, kochanego i kochającego człowieka, kiedy zobaczymy że książę z bajki czasem też na piwo idzie... Co ma do tego wiek? Poza tym, dorosły człowiek to samodzielny, każdy czasem potrzebuje pomocy, ale my akurat utrzymujemy się sami. Nie wiem czy to powód do dumy, w dzisiejszych czasach niektóre pary 40-letnie dalej żerują na swoich rodzicach, niektóre z nich muszą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma znaczenia, ja się chajtnęłam mając 25 lat w sumie z miłosci ,ale sie zastanawiam nad cala ta instytucja,to głupota.Nie radze nikomu brac slubu ,w sumie nie załuje ale 2 raz za maz nie wyjde nigdy.Lepiej zyc w wolnym zwiazku bez zadnego presingu ze jestes moja zona albo moim mezem to musisz to i tamto, ze jak to przeciez jestes zona to jak nie mozesz tego czy owego robic?To jest chore !!!!!!!!! Bede robic co chce a nie co pressinguja na mnie inni. Po zatym moje kumpele co powpadały i brały slub teraz majac 3,4,5 letnie dzieci z jęzorem na wierzchu i zazdroszczą patrzą na laski które sa same i ,mogą flirotwac, balangowac robić co chca i kiedy chcą. Ja nie mam dzieci ,ale tez zazdroszcze nie 1 singielce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A zauroczenie szybko mija,niby wielka miłosc a zobaczycie co bedzie potem.A jak dzieci przyjda to juz masakra... Pojawiaja sie presingi tesciów,rodziców sami zobaczycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niewiadomo czy sie smiac czy plakac... podajecie jakies wyniki sond wyssanych z palca, opieracie sie niewiadomo na czym i stwierdzacie ze jak jeden kocha w mlodym wieku i sa nadal szczesliwi to wyjatek...ludzie co wy??? ja mam 22 lata moj facet tez, slub w czerwcu, i mimo mlodego wieku wiele razy po dupie dostalam, nie mamy mleka matki na brodzie :p mieszkamy samodzielnie, idziemy do przodu, nie hajtamy sie z powodu ciazy, a jestesmy z soba 7,5 roku :) i co ktos mi powie ze jestesmy przegrani tak? bo jako dzieciaki juz sie spotykalismy, bo on byl i jest jedeynym mezczyzna w moim zyciu a ja jego jedyna kobieta... ? a ja uwazam ze gówno wiecie... i ja tez, nie stwierdze ze jak ktos jest ze soba miesiac i sie hajtaja o znaczy ze napewno ich malzenstwo nie potrwa dluzej niz rok :( nikt nie jest w stanie przewidziec wszystkiego, ja uwazam ze staz malzenstwa nie zalezy od tego ile bylismy przedtem razem, i ile mamy lat kiedy sie pobieramy, to zalezy od ludzi!!! malzenstwo, dobre malzenstwo to nie jest cos co istnieje samoistnie-bez niczego, trzeba non stop sie starac, nie tylko gadac co 5 minut : \"kocham cie\" ale jak jej sie zachce kanapek z ogorkiem o 23 to on mimo ze nie ma checi wstaje i robi bo wie ze ona nie usnie, jak on jest chory to ja mimo ze chce mi sie spac wstaje i robie mu herbaty z cytryna bo wiem ze poczuje sie lepiej, on pamieta o rocznicach i kupuje jej kwiaty bo wie ze ona bedzie wtedy szczesliwa... wiem ze sa pproblemy ktorych tak latwo nie jest przeskoczyc, ale \"starac sie\" to juz bardzoooo duzo :) Kocham Cię-trzeba wyrażac calym soba, nie tylko bez przerwy to mowiac, i wtedy wiek ani staz \"chodzenia\" sie nie liczy... bo widac ze chcecie byc z soba :) tak ja uwazam :) i tego wszystkim zycze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lula inside gdyby kazdy tak myslal jak ty... sorry ale dziekuje Bogu ze sa tacu ludzie jak Historynka-ja uwazam ze to bardzo madra osoba i zycze jej duzo szczescia :) a ty lula inside ... ciekawe co powiesz za 40-50 lat kiedy juz nikt do lozka nie bedzie sie chcial z Toba polozyc nie mowiac o flirtach itp. nie bedziesz miala takiego prawdziwego oparcia, prawdziwego bo zbudowanego na wieluuuu doswiadczeniach WSPOLNYCH, skoro wybiegasz w przyszlosc Historynki to spojrz tez na swoja, bo ja Ci wspolczuje... no chyba ze jestes taka... eeee... wolna tak? tak to sie teraz nazywa? ze nadal Ci sie to bedzie podobalo w samotnej jesieni zycia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
na tym tez polega dojrzałość, żeby się pressingom oprzeć i żeby rozumieć że fakt bycia żoną/mężem nie oznacza ze ja MUSZĘ coś dla kogoś zrobić tylko że CHCĘ to robic. cóż za różnica czy w wolnym związku czy w małżeństwie? obecnie, po zdjęciu z wolnych związków społeczno-moralnego odium, praktycznie żadna. jesli ktoś umie życ w związku, umie też życ w małżeństwie. niechęć do ślubu wiąże się przeważnie właśnie z niechęcią do podejmowania odpowiedzialności. nie mówię tu o Tobie, tylko ogólnie!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To i ja się wtrącę. Lula_inside, brałam ślub tuż przed 23 urodzinami, mąż miał 24 lata. Byliśmy razem od... sześciu, zauroczenie i motyle w żołądku już dawno zdążyły prysnąć. Mimo miłości spokojnej, trochę rutynowej, opartej na przywiązaniu, nie na namiętności, bardzo chcieliśmy się pobrać i być ze sobą na dobre i złe. W tym roku mijają trzy lata i nic się nie zmieniło, może poza tym, że mieszkamy sami (po ślubie mieszkaliśmy trzy miesiące z moimi rodzicami, potem u przyjaciół). Powodzi nam się średnio, oboje pracujemy w oświacie, ale jakoś sobie to wszystko układamy i jest OK. Najważniejsze jest to, że możemy zasypiać obok siebie i że mamy na co dzień swoje wsparcie. Wkrótce planujemy dziecko, którego bardzo chcemy już od dość dawna. Presji rodziców ani teściów do tej pory nie ma (z obu stron są to bardzo udane, wieloletnie małżeństwa), są normalnymi ludźmi, którzy wiedzą, że nasze życie to nasze życie i nigdy się nie wtrącają. A więc nie jest regułą to wszystko co napisałaś, choć oczywiście zapewne zdarza się. Ale tak naprawdę najwięcej zależy od nas samych, a nie od jakiejś ogólnej pseudo-reguły. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciesze sie ze jest tyle ludzi ktorzy uwazaja tak kretka83 w moim zwiazku tez juz nie ma motyli w brzuchu ;) ale jestesmy my, na co caly czas pracujemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uff, dzięki, dziewczyny bo już myślałam że coś nie tak ze mną :P Lula inside, jak rozumiem wyszłaś za mąż, nie żałujesz ale też odradzasz każdemu... więc mam wrażenie że żałujesz jednak. Po pierwsze, w języku polskim nie ma słowa pressing, mówi się- naciski, naciskanie, zwracam uwagę bo powtórzyłaś kilka razy. Po czym też widać że główne powody dla których odradzasz małżeństwo to Twoja sytuacja- naciski rodziców i teściów i żal za swobodą... I nie rozumiem jednego ani drugiego. Mieszkacie już chyba sami, bez rodziców? Dorośli jesteście? A byliście już na pewno, wiekiem przynajmniej, kiedy ślub braliście. Więc jakie naciski? W jakiej kwestii? Bo nie rozumiem kompletnie. My pochodzimy z dwóch zupełnie różnych rodzin, za to akurat nasza dwójka dobrała się świetnie. Z jego mamą potrafiłam się dogadać mniej więcej tak jak on z moją. Dalej jesteśmy ich dziećmi ale skoro utrzymujemy się sami, mieszkamy sami to nie rozumiem jak mogą naciskać i w jakich kwestiach? Oczywiście, dalej potrafią mamy swoim dzieciom kazania strzelać, ale z szacunku dla nich takich rad słuchamy, a z szacunku do siebie decydujemy samodzielnie. Po drugie- piszesz o braku swobody. Że nie balangujesz, nie flirtujesz... Przepraszam, ale o co chodzi z tym flirtem? Ja odkąd z nim jestem w stosunku do innych mężczyzn nie zachowuję się tak, jak nie chciałabym żeby on zachowywał się w stosunku do innych kobiet, on robi to samo, bez umawiania się, czy wychodzimy razem, czy osobno... Trzeba mieć troszkę szacunku do partnera, a skoro Ci flirtu brakuje to chyba coś nie tak w związku i nie o ślub tu chodzi. On wybrał mnie a ja jego, wolę pokazać całemu światu że kocham go niż podrywać pierwszego lepszego, obcego faceta w biurze czy w barze. Po drugie- imprezy. My akurat nie imprezujemy- a raczej nie chodzimy po knajpach, których w naszym pięknym mieście nie brakuje, nie lubimy i nie umiemy tańczyć, mamy znajomych i przyjaciół i z nimi miło spędzamy czas, imprezując we własnym gronie... A jeśli jedno z nas wyjdzie samo słyszy: baw się dobrze. Uważasz że powinno zmieniać się coś po ślubie? Bo ja nie, nie wydaje mi się że mężatce \"nie wypada\" iść z koleżankami do klubu czy żonatemu z kolegami na piwo. Trzeba to tylko dogadać przed ślubem, jasno określić, jakie są nasze role w rodzinie, bez względu na to, czy przed, czy po ślubie. Mamy wspólne zainteresowania ale cieszymy się też, że mamy osobne, taki człowiek robi się ciekawszy. Trzeba dorosnąć, po prostu. Nie rozumiem tego o czym piszesz, kompletny brak zrozumienia w małżeństwie, naciski rodziców które zmieniają życie jakbyście po 10 lat mieli, a już te koleżanki... Po pierwsze, dziwią mnie śluby z powodu ciąży ale to już inna kwestia, a dziecko niezaplanowane- czyli wpadka- nie musi oznaczać dziecka niechcianego i niekochanego. Ale każda mama czasem tęskni za chwilą dla siebie i dla mnie to normalne. Nie rozumiem za to ludzi którzy mają żal o to że ich życie wygląda tak, jak wygląda. A kto o nim decyduje? Tak jak pisałam w poprzednim poście, ale chyba Lula nie zrozumiałą, trzeba się dogadać przed ślubem- czy w ogóle przed decyzją o stałym związku, jak widzimy w nim nasze role. Żebyśmy nie miały żalu do kogoś i do życia, zwłaszcza kiedy powinnyśmy mieć do siebie. Czy napiszę to samo za 5 lat? Wydaje mi się że tak. Nie wiem, jak będzie wyglądało nasze małżeństwo, nasze życie ale czy ktokolwiek rozsądny może w ogóle myśleć że przewidzi, jaki będzie jego związek za 5, 20, 40 lat? Bo ma być \"dopóki śmierć nas nie rozłączy\". Nie można, ale wierzę, że wystarczą dwie osoby które się kochają i które nie czekają na \"długo i szczęśliwie\", ale obiecują dbać o to, bo życie to nie bajka. 30- latka też nie przewidzi co za 5 lat będzie. Dorosły człowiek ma ukształtowany charakter, powinien znać siebie więc dwoje takich ludzi ma szansę na trwały związek. Nie wiem czy będziemy szczęśliwi, bo życie lubi ucierać nosa, ale wiem, że w największym nieszczęściu jedno będzie stało obok drugiego. Na dobre i na złe. O dobre trzeba powalczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Historynko, nie można było lepiej tego napisać. Popieram Cię w każdym słowie, które napisałaś:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość historynka pięknie to
napisałaś,podpisuje się pod tym, popieram,tez tak uważam. lula inside-zal mi ciebie i twojego myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem zdania,że ślub w wieku 18-19 lat to dużo za wcześnie. Tak naprawdę jeszcze nie wiemy na 100% czego oczekujemy od drugiej osoby. Żeby nie tak ogólnikowo to powiem na przykładzie. Mój były ma w tym momencie 19 lat jego dziewczyna jest w jego wieku. Poznali się w listopadzie 2009r a teraz jest ona jest już w 3 miesiącu ciąży. Ślub niby przełożyli na przyszły rok. O cywilnym nikt nawet nie wspomniał. Jak myślicie dojdzie do tego ślubu? Wspomnę tylko tyle że on jest typem dość często zmieniającym zdanie. Choć serce mi się kraje życzę im wszystkiego najlepszego !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×