Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

2face

News Będziemy pracować 13 h na dobę ?

Polecane posty

hehe chyba musze popracowac nad wklejaniem linkow ;P to jest wiadomość z ostatniej chwili :P na wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmnnnnnn
eee tam ja robie w systemie 12/24 i nie jest zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iuhiuhi
no to tak zmniejszenie wieku chodzenia do szkoły zwiekrzenie wieku emerytalnego :o fundusz alimentacyjny zamiar kupna uzywanych złomów od USA :o itp itd patrzcie na jakiego matoła głosowaliście Zygzaki kariery Tuska W młodości Donald Tusk związał się z gdańską opozycją i szybko zafascynował się liberalizmem. W latach 80. pracował w Spółdzielni Pracy Robót, która w najlepszym dla niej okresie zatrudniała setkę pracowników: działaczy Ruchu Młodej Polski, liberałów i ludzi z "Solidarności". Jego kolega Mirosław Rybicki, wówczas członek Ruchu Młodej Polski, opisywał: "Gdy pracowaliśmy w spółdzielni, piło się sporo. Donald też za kołnierz nie wylewał. Przeciwnie. Pamiętam, że kiedyś razem się zastanawialiśmy, czy przypadkiem nie przesadzamy. Myślę, że byliśmy gdzieś na granicy, od której zaczynają się problemy z alkoholem" (por. I. Ryciak, D. Wilczak, "Te sprzeczności", "Newsweek" z 30 października 2005 r.). Na tle opozycyjnych związków Donalda Tuska trochę dziwna była jego współpraca w przygotowaniu książki "Dzieje Brus i okolicy" (pracy zbiorowej pod redakcją J. Borzyszkowskiego, Chojnice - Gdańsk 1984). Książka ta zawierała m.in. liczne deformacje historii Polski po 1944 r. i wyzwiska pod adresem polskiego podziemia niepodległościowego. Pisano tam, że "W Leśnie wójt Jan Kłopotek-Główczewski został we wrześniu 1946 r. zamordowany przez bandę reakcyjnego podziemia" (s. 421). Spotwarzono tam oddział legendarnego majora "Łupaszki": "Była to bardzo ruchliwa grupa, nieustannie zmieniająca miejsce pobytu, posługująca się zrabowanymi samochodami ciężarowymi i stąd trudno uchwytna. W sierpniu i wrześniu 1946 r. banda obrała jako główny teren swych akcji właśnie gminy Leśno i Brusy, a ponadto Karsin i Czersk. Organizowała w tym rejonie wiele zakrojonych napadów na pociągi, autobusy, instytucje państwowe i spółdzielcze, a także na prywatne mieszkania, głównie osób znanych z przynależności do partii lewicowych. Członkowie podziemnych grup wysyłali 'upomnienia' do działaczy (m.in. wójt Główczewski otrzymał na krótko przed swym zgonem trzy kolejne, pisane na maszynie i zatytułowane 'Głos z lasu' wezwania do wycofania się z działalności publicznej), a w czasie napadów wygłaszali pod groźbą pistoletów 'patriotyczne' przemówienia, zapowiadając swój rychły triumf. Mimo to ludność, znękana terrorystycznymi akcjami, nie udzielała poparcia zbrojnemu podziemiu. W sprawozdaniu sytuacyjnym z 3 września 1946 r. starosta T. Rześniowiecki następująco charakteryzował postawę społeczeństwa: 'O ile do wystąpień AK ludność początkowo podeszła z zainteresowaniem, a sporadycznie z zadowoleniem, omawiane napady spotykają się dzisiaj ogólnie z oburzeniem. Ludność przestała wierzyć w to, że bandy są organizacją podziemną, względnie w to, że oddziały AK względnie partyzanckie działają z pobudek ideowych, toteż potępia się podobne wystąpienia'. Ocena ta była trafna, o czym świadczyły natychmiastowe meldunki do władz o zauważonych ruchach oraz akcjach leśnych oddziałów. Pozwalało to organom bezpieczeństwa skuteczniej zwalczać podziemie". Donald Tusk opracowywał do takiej właśnie książki skorowidz nazwisk, musiał więc jako historyk dobrze zdawać sobie sprawę z jej treści. Jak ocenić tego rodzaju pracę? Czy ktokolwiek uznałby za moralnie dobre przygotowanie skorowidza do książki szkalującej działaczy "Solidarności"? A przecież major "Łupaszko" i inni żołnierze oddziałów podziemia niepodległościowego byli poprzednikami "Solidarności". Po 1989 r. Tusk zaczął robić błyskawiczną karierę w Kongresie Liberalno-Demokratycznym, który słynął z instrumentalnego traktowania polityki. Wśród ludzi z Kongresu mówiono, że "polityka to handel rybami". W "Gazecie Wyborczej", tak mocno związanej z ludźmi Unii Demokratycznej i Unii Wolności, dano dość bezwzględny obraz "niebezpiecznych związków" wielu ludzi z Kongresu Liberalno-Demokratycznego, pisząc: "Parlamentarny klub KLD to były w zasadzie dwa kluby. Wewnętrzny, może dziesięcioosobowy, i zewnętrzny, o którym członkowie wewnętrznego - Lewandowski, Bielecki, Tusk - mawiali: 'O Boże, co nam się przytrafiło'. A przytrafili się np.: poseł - biznesmen karany za nielegalną działalność gospodarczą i zanieczyszczanie środowiska, senator umoczony w wiele afer, poseł - przedsiębiorca aresztowany przez UOP za milionowe przekręty podatkowe. Ulica ochrzciła liberałów 'aferałami'. Ale dostało się nie tym, co trzeba. Witold Gadomski, ówczesny poseł KLD, wspomina, jak członkowie klubu wewnętrznego raz po raz załamywali ręce, dowiadując się o kolejnych wyskokach partyjnych kolegów: 'Pewien poseł chwalił się, że ukradziono mu samochód, który był w laesingu za kilka ówczesnych miliardów. Wszyscy wiedzieli, że kradzież była nagrana. Ale nic z tym nie zrobiono, bo reagując na takie historie, mogliśmy rozwalić cały klub. Lewandowski dodaje, że członkowstwo w KLD dawało wielu raczkującym biznesmenom poczucie, że pójdzie im łatwiej w interesach - i to było nieszczęściem partii' (por. P. Smoleński, "Garnitury marszałka", "Gazeta Wyborcza" z 10 września 2001 r.). Nieprzypadkowo współkierowany przez Donalda Tuska Kongres Liberalno-Demokratyczny (KLD) wielu złośliwie nazywało Kongresem Lewych Dochodów. Pełne zygzaków były zachowania Donalda Tuska i jego kolegów liberałów w latach 1991 i 1992. Początkowo Tusk obiecał, że poprze B. Geremka w jego próbach tworzenia rządu, ale szybko wycofał się z tej obietnicy, a potem poparł rząd Jana Olszewskiego... na krótko. Tusk i jego koledzy z KLD, zrywając z Olszewskim i Kaczyńskim, całkowicie postawili na prezydenta Lecha Wałęsę. Współtwórca Wolnych Związków Zawodowych na Wybrzeżu, były sekretarz "Tygodnika Solidarność" w 1981 r. Krzysztof Wyszkowski tak wspominał ówczesną woltę Tuska: "(...) w 1983 r. byłem aresztowany razem z Donaldem Tuskiem. Znam to środowisko, nawet pomagałem przy tworzeniu Kongresu. Na temat konieczności lustracji przegadałem z Tuskiem wiele nocy. On zawsze zapewniał, że jest za, ale w decydującym momencie dokonał wolty i służył Wałęsie (...)" (por. Towarzystwo medialne. Rozmowa M. Rutkowskiej z K. Wyszkowskim, "Nasz Dziennik" z 5 października 2005 r.). W tym czasie Tusk zaprezentował swoje dość szczególne pojmowanie demokracji, publicznie występując z wyraźną aprobatą dla niekonstytucyjnych działań, które obliczone były na umocnienie władzy Wałęsy. 20 marca 1992 r. powiedział w Radiu Zet: "Być może trzeba będzie wybrać pozakonstytucyjne rozwiązanie, jakim byłoby utworzenie rządu z prezydentem jako premierem". Już w owych miesiącach Tusk wykazał prawdziwie wielkie umiejętności w prowadzeniu gierek i intryg politycznych. Dał im szczególny wyraz w czerwcu 1992 r., odgrywając bardzo aktywną rolę w zakulisowych przygotowaniach do obalenia rządu J. Olszewskiego, żywiąc nadzieję, że również postkomunistyczny SLD odpowiednio wesprze te działania. Pokazał to aż nadto wyraźnie film "Nocna zmiana". W połowie kadencji parlamentu wybranego jesienią 1991 r. jako lider KLD Tusk doprowadził do zjednoczenia z klubem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, przynajmniej w części utworzonej przez różnych szemranych biznesmenów. W nowym klubie Polskiego Programu Liberalnego obok Tuska, Bieleckiego czy Lewandowskiego zasiedli m.in. były milicjant Jerzy Dziewulski (później przeszedł do SLD) czy Leszek Bubel (por. P. Siergiejczyk, "Pamiętacie aferałów", "Nasza Polska" z 18 października 2005 r.). Przypomnijmy tu, że były kolega klubowy Tuska, Leszek Bubel, od wielu lat odgrywa z powodzeniem rolę niebezpiecznego prowokatora w kręgach narodowych. Autor "Naszej Polski" przypomniał, że "w klubie Polskiego Programu Liberalnego (...) znalazło się aż 5 posłów, którzy figurowali na tzw. liście Macierewicza jako współpracownicy SB: Michał Boni, Tomasz Holc, Władysław Reichelt, Herbert Szafraniec i Jan Zylber (Holc i Zylber weszli do Sejmu z list PPPP, pozostali z KLD)". W tym kontekście jak gorzka ironia brzmiały słowa Tuska, który przed kolejnymi wyborami przekonywał, że warto głosować na jego partię, "by procent normalnych i przyzwoitych posłów w Sejmie był jak najwyższy". W wyborach parlamentarnych jesienią 1993 r. Tusk i inni przywódcy KLD przez zadufanie odrzucili projekt pójścia do wyborów w koalicji z Unią Demokratyczną, i KLD uzyskało tylko 3,99 proc. głosów, nie przekraczając progu wyborczego. Spokorniały po klęsce wyborczej Tusk i inni liderzy KLD dali się przygarnąć przez Unię Demokratyczną, jednocząc się z nią w 1994 roku. Tusk mianowany początkowo wiceszefem nowej zjednoczonej partii stopniowo zaczął się czuć w niej marginalizowany. Wybór na wicemarszałka Senatu, stanowisko bardziej prestiżowe niż faktycznie znaczące, nie zaspokajał w pełni jego ambicji. Pomimo tego jeszcze w listopadzie 2001 r. z werwą zapewniał: "Jedyną siłą, która zdolna jest przeciwstawić się SLD, jest dziś Unia Wolności" (por. Prawdziwy wybór. Rozmowa B. Mazura z D. Tuskiem, "Wprost" z 19 listopada 2000 r.). W grudniu 2000 r. na kongresie UW doszło do dramatycznych wydarzeń, które przesądziły o wyjściu Tuska i jego przyjaciół politycznych z Unii i stworzenia Platformy Obywatelskiej. Po zwycięstwie B. Geremka w rywalizacji z D. Tuskiem o fotel przewodniczącego partii doszło do wyeliminowania wszystkich stronników Tuska w wyborach do Rady Krajowej UW. To przesądziło sprawę. W styczniu 2001 r. Tusk z większością liberałów odeszli z UW i utworzyli Platformę Obywatelską

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matoly glosowaly na matola
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matoly glosowaly na matola
tak myslalam bo ty jestes moim guru:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×