Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agar316

Moja mama umiera na raka...

Polecane posty

Gość JJOANNA
mama zmarła 3 marca tegoż roku minela Wielkanoc, w dzień matki ryczałam nad grobem chyba z godzinę, minęło lato, kilka razy odwiedziny u ojca, wiem, ż e strasznie mu ciężko ale jak wchodzę do jej pustego pokoju to mam ochotę wyjść jak najszybciej . . .uciekam, ból jest nie do zniesienia w pażdzierniku miałaby urodziny, robiłam jej ciasto - idę z kwiatami na grób wigilia była straszna, tata przeżył załamanie, i tak dotąd dzielnie się trzymał, przepłakałam z nim,i za niego, i przez niego cała noc, i kolejną. . . kochana rodzina, bracia, siostry ojca, siostra mamy mieszkają tuż za rogiem, czy się ocknęła i pomimo moich upomnień ocknęła się i wyciągnęła ,,pomocną dłoń"? zgadnijcie. . . moje serce zamknęło się na ich poczynania i komentarze, brak mi słów jak można być tak nieczułym i udawać, że jest ok?! nie jest i nie będzie, jeśli nie zmienią postępowania a raczej jego brak będzie następny pogrzeb. . . niestety historia powtórzy się bo u mamy siostry również wykryto komórki rakowe na przewodach moczowych, będą cierpieć jak cierpieliśmy my, jak cierpiałam ja, tylko tym razem to oni będą potrzebowali wsparcia, bo już go oczekują tak jak oczekiwałam ja tylko nie wiem czy będę umiała zapomnieć i podać pomocną dłoń którą tyle razy kąsano Jeśli ktoś liczy na ulgę w bólu jaki towarzyszy chorobie bliskiej osoby z którą się jest do końca i bólowi i pustce po stracie to nie mam pocieszającej wiadomości, minął prawie rok i żadnej ulgi, jeśli nie ma życzliwej osoby która na co dzień ej chorobie dzieje, powrót do rzeczywistości będzie bardzo długo trwało. Tata jest sam, nie ma do kogo gęby wieczorem otworzyć, tęskni tak bardzo, że najchętniej sam odebrałby sobie życie, nie wiem czy kiedyś będzie dobrze, całe życie będę miała żal do szanownej rodzinki, tam nie trzeba przesiadywać godzinami - każdy ma swoje życie, ja to rozumiem, a odwracanie głowy jak przechodzi się pod jego domem to grube przegięcie, godne potępienia a może to tak bardzo boli, że mieszkamy w jednej miejscowości, widzimy się w innych sytuacjach na co dzień a braciszkom szkoda 15 min w tygodniu ( w miesiącu? w święta?) poświecić na rozmowę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam, nie przeczytałam wszystkiego bo nie starczyło mi sił i czasu. Moi rodzice żyją i nie doświadczyłam śmierci w pełnym wymiarze a mam 35 lat. Pracuję i w mojej pracy widzę, ze w tych czasach umiera dużo 30 latków. Są to np kobiety zostawiające dzieci. Jak można się przygotować na odejście kogoś bliskiego.....? Myśle o tym, i myślę że nie można.. Wsszelkie przekonania i ustalenia zapewne legają w gruzach. Gdy dowiaduję się, że umartł ktoś, kto miał 68 lat - twierdzę, że przeżył dużo życia. Mówię - umierają matki 30 letnie zostawiając małe dzieci, nie dramatyzuj. Ale wiem, że kwestia jest inna, kwestia emocjonalności. Mój ojciec skończyl 60 parę lat i gdyby umarł to mój świat by si.ę zatrzymał.. pozdrawiam i życzę siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zalety leczenia terapią hipertermii onkologicznej ogólnoustrojowej: 1. Zwiększa skuteczność chemioterapii i radioterapii. 2. Redukuje negatywne skutki chemioterapii i radioterapii. 3. Systematycznie uszkadza białka i nici DNA nowotworu. 4. Aktywuje układ immunologiczny do walki z rakiem. 5. Oddziałuje na guz pierwotny oraz ogniska przerzutów nowotworowych. 6. Działa przeciwbólowo. 7. Jest nietoksyczna, nieinwazyjna, bezbolesna. 8. Podnosi jakość życia chorego. 9. Obniża ryzyko powstawania przerzutów. www.BialaOnkologia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witajcie, Chciałabym porozmawiać z dorosłymi dziećmi matek, które są chore na raka. Bardzo proszę o kontakt. 40490352 gg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pati2101
Zaciekawiła mnie ostatnio reklama Brastera, urządzenia do samobadania piersi. Ktoś moze cos wiecej powiedziec na jego temat? chciałabym mamie kupić, bo ma zwiększone ryzyko zachorowania:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pati2101
Zaciekawiła mnie ostatnio reklama Brastera, urządzenia do samobadania piersi. Ktoś moze cos wiecej powiedziec na jego temat? chciałabym mamie kupić, bo ma zwiększone ryzyko zachorowania:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znalazłam wspaniały film z historiami osób chorych na raka, którzy stosowali hipertermię onkologiczną i którym hipertermia bardzo pomogła. Warto obejrzeć, naprawdę bardzo wzruszające: https://www.BialaOnkologia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja chcę zachorowac i umrzeć na raka bo moje życie już nie ma sensu. Mam dwoje dzieci i tak nie widzę sensu życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja mama zmarła na raka płuc 2 miesiące temu wszystko bez niej jest inne jakieś obce... czuję wielką pustkę była jest i będzie dla mnie całym światem zawsze będzie na 1 miejscu w moim życiu jedynym pocieszeniem jest to że ją nie boli... nie cierpi niech spoczywa w pokoju cenie ją za to że nigdy się nie poddała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakiś czas temu wyjeżdżałam do pracy na Wyspy i początkowo było okej ale z czasem stres w pracy zaczął mnie przerastać. Mam dość odpowiedzialne stanowisko i nie sądziłam, że aż tak ciężko będzie mi sobie z tymi obciążeniami poradzić. Zaczęłam od miesiąca współpracę z psychologiem i już widzę pierwsze efekty. Psychologa znalazłam online na stronie poradni www.e-poradnia.com . Dla mnie to najwygodniejsza opcja. Na dojazdy gdzieś do gabinetu nie miałabym czasu to raz, a dwa, trudno byłoby mi w ogóle polskiego psychologa w mojej okolicy znaleźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćanuśka
Hej,trzymajcie sie jakos kochani . Znalazlam ten temat, bo moja mamusia bardzo schudla przez ostatnie miesiace. Boje sie o nia, nie wiem jakie badania zrobic..zawsze miala duzy brzuch po porodach, byla otyla ..ma cukrzyce. Od ponad miesiaca praktycznie nie ma apetytu..malo je:( Przez ostatnie lata niw bylo mnie praktycznie w domu,bo harowalam,zeby zmienic zawod..Teraz tez nic nie zrobilam w tej sprawie oprocz robienia w domu wielu rzeczy , zakupow.. Co ja mam zrobic?nie wiem .w necie poszukam jakie badania..lekarze mnie zbywaja:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćanuśka
Przeczytalam o raku jajnika...:( nie daje na poczatku objawow..Jestem zla,bo przez moja walke o prace teraz mam chora mame..jeszcze bardziej niz kiedys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama zmarła rok temu nagle, niespodziewanie. Byla chora na przewlekłe choroby typu cukrzyca, nadciśnienie starała się to kontrolować, a mimo to przegrała życie zabil ją zator. Rano z nią rozmawiałam, wieczorem już jej nie było. Tak mocno mi jej brakuje, nawet nie miałam możliwości się z nią pożegnać, nic. Ból i trauma niedoopisania. Każde wspomnienie rani serce...widzę ją wszędzie, każde miejsce, każdy kąt mi się z nią kojarzy. Czuję się jak w koszmarze, została tylko pięknym wspomnieniem. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćaanuśka
Bardzo Ci wspolczuje🤗. Moja mama tez ma cukrzyce. Puchna jej nogi, nie wychodzi praktycznie z domu....szybko sie meczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćanuśka
Przytulam Was jeszcze raz cieplutko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JJGG
Moja mam właśnie leży w szpitalu, podłączona pod kroplówkę, w pampersach, z cewnikiem. Wczoraj już prawie umierała ale udało nam się ją "odratować". Patrzy na nas, poznaje. Nic jednak nie mówi. Rano jeszcze płakała. Ta nie moc, to jest najgorsze. Ona patrzy na mnie abym jej pomogła a ja Nic nie mogę!!! Zawsze była moją najlepszą przyjaciółką. Każdy z nas (mam 2 braci) mógł na nią liczyć w każdej sytuacji, oddała by swoją ostatnią koszulkę aby ją nam dać. Zawsze pełna życia, wigoru. Waleczna! 2 lata temu dowiedziała się że ma raka. Cały czas wierzyła i walczyła, nie poddawała się. Niestety nasza służba zdrowia i podejście do tematu raka, nadal jest 300 lat do tyłu. Nie miała żadnej pomocy ze strony psychologa. Była jak ten tonący co się trzyma tratwy, niestety tratwa w końcu pękła a ona poszła na dno. W sumie rak ją nie zabił, z nim mogła by jeszcze żyć ale ma zakrzep na głównej żyle do serca i on połączył się z guzem. Zakrzep zbija jej czerwone płytki, toruje jej dopływ tlenu do mózgu. Po prostu ją zabija. Do tego sądzę że mama dostała silnej depresji, bo jak mowie nie miała żadnej pomocy specjalisty, który pomógł by jej się uporać z inf, jaką dostała na odchodnym ze szpitala "proszę się cieszyć z chwil spędzonych z rodziną" Mam dwoje mniejszych dzieci, siedzę z nimi i po kątach wyje. Udaje ze jest dobrze, ale nie jest. Mój tata mówi, ona jeszcze żyje. Nie..ona wegetuje i czeka na śmierć. Co to za życie, jak wiesz że nie ma nadziei. :/ :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×