Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katiennnn

*Czy są tu dziewczyny które były w długim związku i odeszły..

Polecane posty

"ale facet z ktorym bylam ciagle na kazdym kroku mi powtarzal ze nic nie umiem, na niczym sie nie znam" bo moze faktycznie tak było :P I PÓŁTORA ROKU a nie PÓŁTOREJ ROKU!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałaś \"wpsolne plany, rodzina ( zwlaszczza jego) juz obmysla slub na nastepny rok...\" Chwila, chwila, czyli jego rodzina obmysla już ślub? A może tak Ty masz coś do powiedzenia? Widze że Twoje życie toczy się poza Tobą! Musisz sobie zadać pytania i szczerze na nie odpowiedzieć: 1. Czy czuję dobrze w jego towarzystwie? 2. Czy potrafię rozmawiac z nim na poważne tematy? 3. Czy mogę na niego liczyć w każdej sytuacji? 4. Czy czuje się spełniona jako kobieta w związku? 5. Czy czuje się kochana/ doceniana/ słuchana? Odpowiedź \"TAK\" na pytania - to fundamenty w związku, jesli tego nie masz - to zastanów się poważnie czy na prawdę warto dalej tak żyć?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie przejmuj się dogadywaniem zlosnica_fya :-) To pewnie jakiś facet, którego rzuciła lasencja i teraz wyciąga głupie wnioski ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stogo25
Teraz wlasnie od niego odchodze. 4 lata bilam sie o te milosc, znosilam fochy, awantury, jego brak pracy - utrzymywalam go przez pol roku. Znosilam akcje z kolegami, kiedy wyskakiwal na moment a wracal nastepnego dnia. Mieszkal ze mna, teraz wrocil do mamusi, bo "tylko ona go rozumie". Kochalam go i nie wyobrazalam sobie zycia bez niego, ale mam juz dosc. Czekalam na cud, az sie zmieni, poprosi mnie o reke, zacznie szanowac... Boli, ale to, co on mi robil bolalo bardziej, a teraz widze, ze niebo jest niebieskie. Poznalam kogos w zasadzie to byla randka na sile i ten ktos pokazal mi ze mozna inaczej. I odchodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja sie dopisze
Bylam w zwiazku ponad 5 letnim ktory skonczyl sie ponad rok temu choc w praktyce to tak naprawde niedawno. Ja odeszlam z rozsadku, on nie mogl sie zdecydowac, najpierw chcial sie dorobic ale jakos mu to nie szlo, caly czas spedzal w pracy a ja bylam sama jak palec...dlugo by opowiadac. Chcialam poznac kogos kto zapewni mi pocvzucie bezpieczenstwa, bedzie mi imponowal...narazie bez rezultatow. Byl moment ze chcialam wracac ale on juz nie chcial. Sercem dalej tesknie ale rozsadek mowi ze to nie facet na przyszlosc a ja chce byc szczesliwa. Jest ciezko ale coraz lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO i ja sie dopisze...
Piszesz, ze szukalas kogos z ambicjami. Facet sie przeciez staral, co znaczy, ze mu nie wychodzilo? Moze za duzo oczekujesz od facetów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja sie dopisze
nie...to nie tak bylo, staral sie dogonic swoje marzenia a ja go w ty wspieralam przez dlugie lata, kiedy mu sie nie udawalo to go pocieszalam, cieszsylam sie z sukcesow choc nie bylo ich wiele...w koncu zaczal odwolywac spotkania, wolal zostac w pracy niz spotkac se ze mna, zaczelismy sie od siebie oddalac, jak dwonilam to stres wyladowywal na mnie krzyczal do sluchwki ze nie moze rozmawiac, potem przepraszal i tak w kolko- wieczna hustawka nastrojow. Pocieszalam go kiedy zalil mi sie ze juz nie ma sily, ze nie ma pieniedzy ale powoli tez mnie to wykanczalo. Wszystkie moje rady odrzucal, nie sluchal tego co mowie mimo ze sie okazywalo ze mialam racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja sie dopisze
generalnie widac bylo ze jest ze mna z przyzwyczajenia, nie zalezalo mu i specialnie nie spieszyl sie do niczego a jak tak marzylam zebysmy sie pobrali, idealistycznie wierzylam ze ja moge nas utrzymywac- to co ze on wiecznie nie ma kasy itp no ale mimo tego nie chcial do mnie wrocic, jego strata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO i ja sie dopisze...
Aha, to wiele wyjasnia. Ja tak pytam, bo mam troche inny problem. Mam dziewczyne, ktora jest mocna tradycyjna, tzn. ze facet ma byc glowa rodziny i zarabiac, a ona chce dostatniego zycia. Ja jestem typem partnerskim, nie zalezy mi na bogactwie i troche sie boje o nasza przyszlosc. Boje sie, ze ona tez bedzie wymagala wiele ode mnie, sama zajmujac sie głownie domem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tatu
ja sie rozstalem z dziewczyna po 4,5 roku. pewnie zaraz mnie zjeebiecie ze skrzywdzilem itp ale poprostu przestalem sie z partnerka dogadywac. poprostu zrozumialem to ze nie jest ta jdyna. teraz jestem sam i nie szukam nikogo na sile. Mam 24 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gysia
fajnie ze sie dopisal tez mezczyzna. Wlasnie sie zastanawiam...bo strone kobiet juz znam..jakie sa powody ze mezczyzni koncza dlugie zwiazki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BLABLUA
Hej Kobietki, po 9 latach - odszedl, w ciagu kilku dni juz byla inna u jego boku. Moje blagania by zostal nie pomogly. Nie pomogl rowniez fakt, ze ma ze mna 2 letniego synka. Coz chec zostania DJ-em byla silniejsza a my poprostu nie pasowalismy do jego nowego wizerunku. On potrzebowal kogos z kim bedzie mogl chodzic do klubow, kto nie bedzie mu przypominal o obowiazkach taty, zoobowiazaniach finansowych itd. Ja bylam za nudna, nie towarzyszylam mu jako dziewczyna DJ-a no bo przeciez wolalam zostac w domu w sobote przy dziecku-prawda jaka nudziara ze mnie...Minelo 8 miesiecy po naszym rozstaniu a ja nadal go kocham. Powiedzial mi tyle przykrych i raniacych slow, sam fakt ze zabiera swoja obecna na (zadkie) spotkania z synkiem bardzo mnie boli. Nie potrafie zyc bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie ja tak miałam. po 3 latach zrobiłam " rachunek sumienia" - kartka i wypisywanie uczciwie co na tak co na nie. potem gadałam z nim o tym co wyszło na nie ( a okazało się że całkiem sporo tego było ) i jak usłyszałam że sobie stwarzam problemy i że on ze mną o takich pierdołach gadać nie będzie to podziękowałam za współpracę. a poszło o to że : - nie mogłam na niego liczyć - jak on mnie potrzebował to rzucałam wszystko i leciałam na ratunek, jak ja go potrzebowałam to było nagle wszystko ważne tylko nie ja - jak już coś przeskrobie poważnego i strzelę focha ( co zdarzało mi się szalenie rzadko ) to ja się do niego nie odzywałam przez 2 tyg a on uważał ze wszystko ok - wymaganie żeby rozmawiać z nim tak żeby nie ranić jego uczuć, nie obrażać, nie być wredną ale w drugą stronę nie pykło jakoś. bo on robi i mówi tylko to co chce i jak chce. moje uczucia były mało ważne. - ogólnie mocno nieproporcjonalny związek - bez równowagi, cały czas to ja dawałam więcej niż otrzymywałam - sprawa z jego ex ( niefajna ) - sex - za rzadko i w ogóle nieciekawie... masakra.... ja bym chciała spróbować wszystkiego a on woli misjonarkę .... - ogólnie jego lenistwo, wygodnictwo i totalny egocentryzm połączony z kompletnym brakiem jakiejkolwiek empatii. próbowałam z nim o tym rozmawiać. powiedział ze nie widzi problemu. to stwierdziłam " w takim razie bardzo mi przykro ale to koniec bo nasz związek nie ma przyszłości". przepłakałam około miesiąca - bo jednak kochałam. a teraz jestem singielką i chyba znów mi serduszko ruszyło do kogoś ( patrz stopka :D )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablua
...nie twierdze ze ja bylam bez winy. Moje potrzeby roznily sie od jego potrzeb. Jego zdaniem poprostu nie dalo sie ze mna juz dluzej zyc poniewz bylam za bardzo znerwicowana, wszystkiego sie czepialam, wyplywal ze mnie egoizm i ciagle niezadowolenie z zycia. No coz jako partnerka (a raczej osoba zarzadzajaca calym tym zwiazkiem) mialam duzo na glowie: dbanie o budzet domowy, praca, dziecko, zakupy itd. On tylko mixowal muzyke i wyszukiwal w necie coraz to nowsze kawalki do grania w klubach. Nie chcialo mu sie pomyslec o chrzcinach malego, o jego edukacji itd. Wszysko sama...Lubie miec wszystko zaplanowane - on natomiast lubil spontana, spanie do 13 itd. Ja tego nie moglam zaakceptowac. Poniewaz jego praca nie pozwalala mu na granie w klubie w soboty - to z niej spontanicznie zrezygnowal, wiedzac ze ma dziecko na utrzymaniu, kredyt do splacania i inne zoobowiazania. Prawda-moze i nie mozna bylo ze mna koni krasc, ale robilam wszystko, zeby zapewnic mojej rodzinie dobry byt. On tez sie dokladal na poczatku, potem tylko to granie i granie, nie nocowanie w domu itd. Oddalilismy sie od siebie. Kiedy odszedl - blagalam zeby tego nie robil, mowilam ze sie zmienie i ze postaram sie zeby byl znowu szczesliwy. Tyle razy mi mowil ze tak mnie kocha, ze nasze dziecko to owoc milosci itd. Dlaczego wiec odszedl.Odkochal sie czy co???? Po 9 latach nie mozna sie tak nagle odkochac. To sie kupy nie trzyma. To ze nazekalam nie powinno byc powodem rozstania zwlaszcza ze desperacko blagalam go zeby zostal i zapenialam poprawe. Jesli by mnie naprawde tak bardzo kochal to by zrobil wszystko by to ratowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joannnnnnnaaa
ja bylam w dlugim zwiazku i sie skonczyl.Najpierw olal mnie on, a potem ja jego,szybko kogos poznalam,happy end na maaaaaaaksa:):))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BLABLUA
jest tam kto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablua
..ehhh mam nieraz takie chwile slabosci...kiedy to mysle i mysle o tym co kiedys bylo, czasami mi sie wydaje, ze juz nigdy nie zdolam nikogo pokochac. On tak swietnie sobie radzi - ma nowa dziewczyne, pozbyl sie obowiazku bycia ojcem, jest wolny jak ptak, w pelni oddaje sie swojej pasji - muzyce(czemu w 100% nie mogl sie poswiecic jak byl ze mna, bo ja zawsze sie przyczepialam i narzekalam, ze to niby kable sie petaja po podlodze, ze za duzo na plyty i sprzet wydaje, ze za glosno, ze dzieckiem sie nie zajmuje itd...)...a teraz masz babo placek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie zostawil facet po 10 - latach, nagle dla innej.... teraz zostawil mnie drugi mezczyzna, nagle, bez slowa, dla innej (znajomosc trwala kilka miesiecy)..... jestem zalamana, nie potrafie zaczac znow zyc.... a jak tego nie zrobie nie mam szans na poznanie kogos innego.... zawsze bede juz sama... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blablua
niech mi ktos odpowie na pytanie czy: deklarujac wielka milosc przez tyle lat mozne tak poprostu z dnia na dzien wyprowadzic sie, odejsc podajac za powod 'ze nie moglem juz z toba wytrzymac'; 'nie wyrabialem z twoim ciaglym biadoleniem i egoizmem'...w sumie z drugiej strony to MOZNA, ale skoro sie tak mocno sie kocha i nagle ta druga osoba desperacko blaga o wybaczenie i obiecuje poprawe, dostrzega swoje bledy i chce sie ulepszyc dla tej drugiej polowki...to cz mozna tak poprostu (zaznaczam pomimo wielkiej milosci) odejsc i wszystko zaprzepascic. Bylam egoistka w zwiazku (w jego mniemaniu) w moim natomiast - dawalam z siebie duzo (byc moze nie bylo to przez niego dostrzegane), bylam upierliwa i nudna, na swoje usprawiedliwienie dodam ze zbyt duzo mialam na glowie, bylam zimna (na zasadzie oj bo co ludzie powiedza) oraz malo spontaniczna, za czesto sie zamartwialam. OK -to moze byc denerwujace zwlaszcza, ze dawal mi sygnaly ze troche sie ze mna meczy - no ale tak przeciez kocha mnie i synka....a ja okazalam skruche, moze potrzebowalam takiego kopniaka by otworzyc oczy i dostrzec druga osobe...Niech mi ktos powie czy on odszedl bo przestal mnie kochac, czy odszedl bo zaczal mnie nienawidzic...a moze on tez cierpi i teskni za mna (w ramionach innej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zamyślona !
Ja byłam z facetem przez 4 lat i zerwałam z nim bo ciągle słuchał mamy nie mógł się od niej uwolnić nawet mnie z nią nie poznał , bo się bał (nie wiem czego) nie wychodził ze mną na imprezy chyba mnie zdradził nie jestem pewna bo nie chce się przyznać był typowym gburem ... zrywałam z nim już wiele razy ale zawsze przychodził płakał klękał stał pod drzwiami dzwonił i ulegałam wracając. A nieraz nawet dlatego , że tęskniłam... ale teraz zerwałam juz na dobre nie odzywamy się do siebie boli mnie to strasznie ... Ciągle się boje, że nikogo nie poznam bedę do końca życia sama, a on pozna kogoś i będzie naprawdę dobrym mężem chłopakiem narzeczonym nie wiem już sama czy dobrze zrobiłam ... z jednej strony cieszy mnie to ze już sie uwolniłam od tego a z drugiej boję się samotności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podstępna kuciapa
Ja odeszłam po 4 latach. Po 2-3 psuło się między nami. Zakochałam się w innym i dopiero dojrzałam do tej decyzji. Nie żałuję, a wręcz widzę ile straciłam (on pewnie też) tkwiąc w takim bagnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ODESZŁAM PO 10,5 LATACH
Każdy mi teraz wytyka że "po co tak długo..." mogłaś odejść po 2 latach jak widziałaś co jest..." Bardziej to mi teraz łamie zycie, niz czas w którym tkwiłam w związku. Czuję się cholernie przegrana :( a minęły juz 3 lata od rozstania. Myślałam ,ze kogoś poznam i moje zycie sie odmieni.. teraz mam 34 lata i jestem sama jak palec. Nie mam nawet ochoty się z nikim wiązać , nie wiem nawet gdzie mam go szukać. Nie mam już nadziei. Chyba się załamałam do reszty... Powodzenia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyle bab straciło lata z jakim
frajerami :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani psycholog
ja byłam w ponad 5cio letnim związku z facetem (4 lata starszym od siebie),niestety wiele czynników przemawiało za tym że powinnam zakończyć ten związek.Nie potrafiłam długo tego zrobić,ale w końcu zrobiłam to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miss_asia
ja byłam w związku 4 lata z facetem starszym o 5 lat.Jak się poznaliśmy on miał 28 lat ja 23 i on był pół roku po rozwodzie.Miał z tego związku 2 córki.Na początku było super,ale z czasem zrozumiałam dlaczego żona znalazł sobie kogoś innego ...ten typ tylko myślał o sobie,o swoich przyjemnościach,zapaleniu skręta,kolegach.Moje wymagania okazały się wygórowane a wcale takie nie były.Nie potrafił ze mną rozmawiać,nie starał się ,twierdził tylko że ciągle szukam kłótni,ile ja przez niego przepłakałam,ale tłumaczyłam go że biedny bo z domu dziecka itp Dopiero jak kiedyś zaczął wrzeszczeć na swoją 6 letnią obecnie córkę-i to nie przebierając w słowach zobaczyłam an co go stać.Dziecko dla mnie obce do mnie przybiegło bo się przestraszyło paradoks,do mnie do której jak się okazało ma większe zaufanie niż do własnego ojca.To jak nasze dziecko by traktował?dziś jestem sama,myślę o nim i nawet czasem tęsknie,ale minęły ledwo 3 tygodnie,ale wiem że tak nie chce żyć.Mam nadzieje,że spotkam kogoś,kiedyś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pozytron
Takich głupot, i rad jak w tym wątku, to tylko w Erze. Banda zgorzkniałych bab, które z przekory mówią o czymś, czego wcale nie myślą i każda daje radę, a tak naprawdę pisze o sobie. Normalnie rady jak od dzieci upośledzonych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja raz zrobilam
Pozytron, a to ciekawe, bo ostatni wpis na tym watku mial miejsce 5 miesiecy temu, czyli pewnie jakies 100 stron na kafe musiales przewertowac zeby go znalez, tylko po to zeby napisac jaki jest beznadziejny.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×