Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Blueszcz

Gdy dziecko wyprowadza się z domu rodzinnego

Polecane posty

Pod koniec września wzięliśmy ślub i zaraz po podróży przeprowadziliśmy się do wynajętej kawalerki. Ja od 4 lat mieszkam poza domem rodzinnym bo jeszcze studiuję ale mój Robert mieszkał z rodzicami. teraz mieszkamy właściwie w dwóch różnych końcach miasta z jego rodzicami. Jeździliśmy tam przez pierwszy tydzień bo ciągle się okazywało że czegoś zapomniał z domu, a to na obiadek na który teściowa zapraszała. minął tydzień zaledwie kiedy to nie byliśmy tam. A tu przychodzi sobota my mieliśmy swoje plany związane ze sobą a teściowa dzwoni z zaproszeniem na obiad. Mąż grzecznie odmówił i powiedział że mamy już plany na weekend i wszystko by było dobrze gdyby ta pinda jego siostra nie pisała mu na gg jakichś głupich tekstów typu \"nie pamiętasz o rodzinie\", \"nie odzywasz się\", \"na obiad nie chcesz przyjść\", \"nawet do matki nie zadzwonisz \" (matka do niego dzwoniła codziennie, aż już mu się odbierać nie chciało to po co on ma dzwonić). Wkurwiłam się. Czy ja muszę mieć wszystkie plany związane z teściami? A już jak mu napisała że skoro siedzimy w domu sami to pewnie nic nie robimy to możemy przyjść to już miałam jej napisać parę ciepłych słów ale mąż mnie powstrzymał. Cały tydzień chodziłam i załatwiałam różne sprawy związane z uczelnią, przenosiłam zajęcia żeby móc pracować szukałam promotora, mąż cały tydzień pracował i takie tam a gówniara mi zarzuca że chce z mężem spędzić weekend we własnym domu. Potem zaczęła się czepiać że jeszcze żeśmy nikogo nie zaprosili do mieszkania, właśnie z wyżej wymienionych powodów. A żeby ona chociaż była taka rodzinna. Kiedyś byłam u nich na wakacjach przez 2 tygodnie to ani razu jej nie widziałam żeby wychyliła nosa ze swojego pokoju. Cały czas siedzi ze swoim facetem albo rozmawiając z nim na gg. I to nie był jedyny przypadek. Co wakacje tak jest. Mąż powiedział mi jak się przeprowadziliśmy że on musi od rodziny odpocząć. Prawda jest taka że i moi i jego rodzice dali nam popalić ze ślubem i z weselem swoimi dobrymi radami. Chcemy się na razie nacieszyć sobą i chwilowo nie chcemy żadnych kontaktów rodzinnych przynajmniej do Wszystkich świętych. Pewnie jeszcze trochę i się to ułoży. Teraz to sie boję tam iść wogóle, po prostu nie mam ochoty się tłumaczyć ani wysłuchiwać tego że żeśmy rodzinę olali, bo postanowiliśmy weekend spędzić bez nich :(. A wiem że tak będzie. Macie może podobne przeżycia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak. Przez 3 ostatnie miesiace mojego zwiazku z ex, mieszkalismy u jego rodzicow. Kiedy K. byl w pracy, jego matka miala o mnie pretensje, ze zabieram dziecko w wozku i jade do mojej mamy na drugi koniec miasta. Ale wierzcie mi, tez byscie tak robily na moim miejscu. I tak bylo zawsze. Kiedy bralam malego i jezdzilam do mamy, ex tesciowka potem skarzyla sie na mnie mojemu K. jaka to jestem zla i nie wdzieczna, ze wychodze z domu z synem. To widocznie tak mi zle u nich, nie chce tam byc i tak dalej i tak dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mielismy swoj pokoj na gorze. Nikomu jednak nie przychodzilo do glowy, ze chcielibysmy miec troche prywatnosci. Wchodzili do naszego pokoju jak popadnie bez pukania. Nawet w nocy, kiedy bylismy w bardzo intymnej sytuacji. Nie mielismy drzwi na klucz. A jak rozmawialismy o zalozeniu zamka u drzwi, to wszyscy, cala rodzina byli oburzeni, ze po co nam zamek i ze to pewnie moj pomysl, ze tak nie lubie jego rodziny, ze chce sie przed nimi zakluczac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najlepsze we wszystkim jest to że nie jestem zdziwiona, oboje nie jesteśmy zdziwieni, no chyba że tym wybrykiem siostry. Spodziewaliśmy się coweekendowych zaproszeń na obiad i nawet kiedyś rozmawialiśmy na ten temat. Ja powiedziałam mężowi że chce mieć parę sobót i niedziel dla siebie i dla niego i z nim oczywiście, no i on powiedział że chce tego samego. Nawet żeśmy się śmiali z tego że jedna niedziela u moich rodziców, druga u niego i im wystarczy, nam też :D. Nie lubię się tłumaczyć nikomu ani ściemniać co to ja nie robiłam i jak bardzo byłam zajęta żeby nie przychodzić do kogoś na obiad. Tak naprawdę to całą sobotę spędziliśmy leżąc sobie trochę przytuleni na golaska w łóżku i oglądaliśmy jakieś filmy, potem gotowaliśmy wspólnie obiad i było wspaniale tak poleniuchować i co mam się z tego tłumaczyć jego matce i siostrze? I tak co tydzień. Miałam już napisać tej francy żeby nie przeszkadzała bo dzieci robimy, albo właśnie to co napisałam wyżej, to może by się zastanowiła nad tym co pisze. Tym bardziej ona spędzając czas ze swoim narzeczonym powinna to rozumieć a nie pisać od rzeczy byleby tylko w kimś wzbudzić wyrzuty sumienia. Po tych jej tekstach jeszcze bardziej nie mam ochoty tam jechać żeby wysłuchiwać. Przepraszam. Wkurzona jeszcze jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem z tobą. My też niedawno wynieśliśmy się i też nie chcemy oglądać rodzinki chwilowo. Tym bardziej że mąż czasem w weekendy pracuje i nie myślimy spędzać naszego jedynego wolnego czasu z teściami. W ten weekend pojechałam do swoich rodziców właściwie na jeden dzień tylko pozałatwiać parę spraw i do męża dzwoni jego mama z zaproszeniem na obiad. A na wieść o tym że mnie nie ma bo wyjechałam to ponoć powiedziała \"no to czego ty tam sam siedzisz\", a on jej na to że on tam mieszka teraz. A jak zabieraliśmy rzeczy męża to rozmawiała chwilę z teściami i rozmowa zeszła na temat obiadków to usłyszałam tekst \"może mój synek wreszcie schudnie\". Może nie jestem wybitnie uzdolnioną kucharką ale przez 6 lat poza domem z głodu nie umarłam. To że u nich palcem nie tknęłam się nigdy garów bo zwyczajnie się wstydziłam to nie znaczy że nigdy się nie tknęłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wspólczuje ja mam odwrotnie :D moi tesciowie maja nas w dupie :D jak nie pojedziemy na siłe to nie zadzwonia i nie odwiedza nas ani swojego jedynego wnuka bywa tak że nie widza go 3 tyg i zero telefonu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinki54
Piszę całkiem serio. Kup mężowi i teściom książkę 'Toksyczni rodzice' susan forward. Książka jest rewelacyjna. I pozwoli bronić się Twojemu mężowi i Tobie przed mamusią i rodzinką. A może teściowie też coś zrozumieją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blueszczyku...piszesz BARDZO SENSOWNIE o tym, czego chcesz, a czego nie i co ci sie nie podoba/wam ?/...troche asertywnosci i z tesciami bedzie OK.o ile im powiesz to samo co tu napisalas...a moze nie im tylko bratowej???? Pomysl,ze siostra meza byla przed okresem;) a moze ma dosc wysluchiwania martwiacych sie o syna rodzicow...;) tak naprawde to ja tu JESZCZE nie widze konfliktu i nie pozwol, zeby ten konflikt powstał przez ciebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj teściowa już, gdy od nich wyjeżdżamy (a bywamy ok. raz w tygodniu :-\\) pyta się - A kiedy przyjedziecie? z taką żałościwą miną. Mamy budować dom na działce obok nich i zaczynam się wahać, czy to dobre rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Balletyn nie wiem czy dobrze zrobisz z tym domem moi tesiowie maja ziemie która chca podzielic na działki i przepisac ale nie robia tego bo wiedza ze te działki srzedamy bardzo szybko bo ja nie zamierzam sie TAm budowac a co do tesiów olej ich jak sa TOKSYCZNI twój mąż jest dorosły ma rodzine i to Tobie ma poswiecac najwiecej czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym problem, że moja teściowa nie jest toksyczna - przynajmniej mi się tak wydaje. W zasadzie to dobra kobieta, ale z gatunku takich, które mogą zagłaskać miłością (np. w klapkach wybiega, gdy my już odjeżdżamy, żeby nam dać wędliny,której wcale nie chcemy, bo przecież mamy własny dom, włąsną lodówkę a nawet własne upodobania) i wiecznie "bolejących" - trochę taka Ela z Klanu :P (ja za to jestem wredna). Denerwuje mnie tylko to, że jest głucha na to co mówię - np. mówię, że nie chcemy tyle warzyw (mają działkę, na której uprawiają i jestesmy uszczęśliwiani parchatymi ziemniaczkami i mikroskopijnymi pomidorkami) bo nam gniją, bo jest nas tylko dwoje - a ona i tak mi naładuje pełną siatkę. Nie mówiąc już o tym, że słowa "nie chcę, dziękuję" jakoś do niej nie trafiają. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że mój mąż sądzi to samo, ale woli to olać i zrzucić na mnie odmawianie tych hojnych darów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no bo to sie pisze przez CH

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość griszka
Świetnie Cię autorko rozumiem.Nie daj się,jak ktoś wcześniej napisał-wykaż się asertywnością. My po ślubie niemal codziennie mieliśmy zaproszenia na obiad,ale udało mi się przystopować teściów.I teraz sporadycznie się trafiają takie incydenty.Musicie od początku ustalić pewne granice,bo im poźniej to zrobicie -tym gorzej dla Was. My też borykamy się z parchatymi pomidorkami ;) i zdarza się,że te dary lądują w koszu ,bo mamy trochę inne upodobania kulinarne.Ale teściowie są święcie przekonani,że to samo zdrowie(może i mają rację), nie liczę oczywiście przetworów na zimę,których ja nie wykonuję,a moja teściowa jest szczerą ich zwolenniczką-temat na odrębną dyskusję. Na szczęście jest z nimi rodzina szwagra i tam mogą się wykazać.A są z rodzaju ludzi,którzy i kotka na śmierć zagłaskają :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość --------m---------
ehhh... dobrze rozumiem Blueszcz... z tym, ze moja sytuacja jest chyba gorsza... tesciowa mieszka sama (rozwod) i ubzdurala sobie, ze my mamy byc na kazde jej wezwanie, wiec z kazda blaha sprawa, ktora sama moglaby zalatwic zwraca sie do nas... my mamy byc ciagle w pogotowiu i jeszcze do tego sytuacja wyglada tak: mieszkamy niedaleko od niej, jej sie nigdy do nas nie chce przyjsc (jest zdrowa, jeszcze mloda kobieta) tylko dzwoni do nas z prosba, ktorej nie jestesmy w stanie odmowic i mamy do niej przyjsc lub cos dla niej zaltwic. Oczywiscie w wiekszosci chodzi o sprawy, ktore ona sama moglaby zaltwic, ale zawsze jest nie chce mi sie, jestem zmaczona, nie potrafia itd. Jak cos nie jest zrobone na juz, albo tak jak ona sobie to umysli to jest bardzo nie zadowolona, nie robi awantur, ale mozna to poznac po mnie lub tonie glosu.... Najgorsze jest to, ze w gruncie rzeczy jest ona dobra, mila kobieta i jest sama i jedzie na tym wozeczku wykorzystujac to, ze syn sie wyprowadzil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Belletyn a ja dalej twierdzę
że przez CH i nie rozumiem dlaczego wszyscy myślą ze przez samo h

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i przepraszam za byka w Twoim
nicku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko trochę dramatyzujesz. Dla rodziny to też jest ciężki okres, kiedy kochane dziecko wyprowadza się z domu. Oni też muszą się nauczyć jak się odnaleźć w nowej sytuacji, muszą nauczyć się Ci ufać, że dbasz o ich syna/brata. Daj im trochę czasu. Możesz na przykład powiedzieć \"Nie przyjedziemy jutro, ale na pewno wpadniemy w tygodniu\", żeby wiedzieli, że to nie ejst tak, że się odcinacie od rodziny, ale macie swoje zajęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wtrącę się
Balletyn chodziło o słowo h o j n i e , a te piszemy przez samo H. Ale na kafe wszystkie słowa, które przypominają przekleństwa bądź obraźliwe zwroty wygwiazdkowuje i zmienia. Nawet p r a w d z i w k i wygwiazdowuje o tak: prawdziwki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za miłe słowa. Książkę \"toksyczni teściowie\" na pewno przeczytam jak znajdę chwilkę czasu, już mi ją znajoma polecała. Nie jest tak że nic z tym nie robimy poza oczywiście ignorowaniem pewnych zachowań. Np w sprawie tych codziennych telefonów mamy Roberta to on wielokrotnie z nią rozmawiał na ten temat. Nawet sama byłam świadkiem. Polegało to na tym że mamusia rozumie wszystko przez dwa czy trzy dni a potem już nie pamięta że rozmowa miała miejsce. I tak jest na wiele tematów prowadzona rozmowa z teściową. Podam inny przykład. Jak mąż pracował jeszcze w czasie studiów w różnych godzinach to teściowa wielokrotnie się pytała kiedy idzie do pracy, on mówi że np że następnego dnia o 15 po czym ona go tuz przed pracą prosi żeby ją zabrał do tesco na zakupy a jak on mówi że idzie do pracy to odpowiada \"przecież nic mi nie mówiłeś\". I nie to że ma słabą pamięć, po prostu ma wybiórczą pamięć. Może nie jej wina. Ale po prostu poza ignorowaniem tego się nie da. Co do tych telefonów to Robert wczoraj wyłączył telefon jak teściowa dzwoniła i już go nie włączał to znowu się siostra na gg odezwała to też się wyłączył. Co do siostry to nie wiem ona chyba cały czas jest przed okresem. Zawsze się wtrącała mimo tego że Robert już wielokrotnie jej powiedział co o tym myśli. Jak chciał z nią porozmawiać i wytknąć jej co robi a czego nie powinna to uciekała i zamykała się w pokoju nie chcąc go słuchać. Jak dziecko. I tak zachowuje się 23letnia kobieta. a jeszcze wkurza mnie jej podejście do życia. Wiem że to nie moja sprawa ale robi się moją sprawą jak się wtrącać zaczyna. Po prostu dziewczyna na niektóre rzeczy ma takie argumenty że widać że wogóle nie ma pojęcia o życiu. Ale czego mam się spodziewać po dziewczynie która mówi do swojego faceta ciężko pracującego \"nie idź dzisiaj do pracy, bo poszlibyśmy na zakupy\" albo pierdzieli mi o kwiatkach i motylkach jak rozmawialiśmy z Robertem na temat wydatków związanych ze ślubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agatka Wiem jak to jest bo też przez to przechodziłam jak siostra się wyprowadzała. chodzi o to że chcemy na razie odetchnąć od rodzin. Wizyty raz w tygodniu też nas nie satysfakcjonują bo mąż codziennie do pracy, ja codziennie na studiach i mamy dla siebie soboty i niedziele. Chcemy odpocząć. Rodzina mojego męża jest bardzo że tak powiem gościnna i lubiąca siedzieć w gościach. Dla nich jak ktoś się nie pojawi raz na dwa tygodnie to już jakieś teorie wysnuwają. Ja za tym nie przepadam tak szczerze i chciałabym od razu to zaznaczyć. Robert też wielokrotnie stwierdzał że to dla niego za wiele jak przychodzą po kolei wszystkie ciotki i kuzyni często bez zapowiedzi i w najmniej oczekiwanym momencie. Ja nie chcę żeby do tego doszło. Wiem że może być im ciężko dlatego chciałabym zaprosić wszystkich do nas żeby widzieli że wszystko jest ok. Rozmawiałam z jego matką i siostrą że chciałabym zaprosić ale dopiero po jakimś czasie. Jak będziemy mieli ich z czym przyjąć, bo prawda jest taka ze na razie nie mamy ani talerzy, ani sztućców ani nawet dostatecznej ilości kubków na kawę, że już nie wspomnę o filiżankach bo jego siostra inaczej się kawy nie napije. Będziemy się powoli zaopatrzyć w takie rzeczy w najbliższym miesiącu dopiero. tylko że chodzi o to że moje słowa zarówno przez siostrę i matkę zostały puszczone chyba w niepamięć bo ciągle tylko pytania kiedy kogoś zaprosimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko ja cię rozumiem i dobrze że od razu zaczęłaś wyznaczać granicę. Napisałaś że nie chcesz ściemniać nikomu o innych planach i ja powiem żebyś tego nie robiła. Ja tak robiłam myślałam że w ten sposób wyznaczę granicę, ale jak zaczniesz tak od początku to będziesz już później tez musiała. Też nie chcieliśmy przyzwyczajać rodziców męża do tego że co tydzień przyjeżdżamy na obiad, a zaproszenia były no może nie codziennie ale na pewno kilka razy w tygodniu. Najpierw tłumaczyliśmy się, a to nauka, a to zakupy, a to praca, a to wyjście gdzieś do kogoś po coś, nie ważne, nawet jak nic nie robiliśmy to coś wymyślaliśmy. Doszło do tego stopnia że teść albo teściowa próbowali nam zmieniać plany (mówili żebyśmy poszli do kina w piątek zamiast soboty albo coś) albo chcieli wzbudzać poczucie winy że na znajomych to mamy czas a na rodzinę to nie. Ale ile można się tak tłumaczyć. Postanowiliśmy z mężem że koniec tłumaczeń. Nie przyjdziemy bo chcemy spędzić trochę czasu ze sobą. To pierwszy tekst ze strony teściowej \"przecież cały czas spędzacie ze sobą\". Mąż jej wytłumaczył że przez kilka dni żeśmy się mijali. Różnie było i jeszcze dalej walczymy. Na następna taką wieść że nie przyjdziemy bez konkretnego powodu teściowa prawie że chciała do nas z obiadem przyjechać, ale mąż od razu zareagował na \"nie\". Coś w tym jest. Moja mama zawsze jak wracałam z wycieczek to wyobrażała sobie jaka to ja muszę być niewyobrażalnie głodna albo spragniona domowych posiłków. Jak przyjeżdżałam na weekend ze studiów to to samo. Pewnie teściowa ma to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viss
My szczelsiwie mieszkamy ponad 100km od rodzinnego domu. Rodzice się nie wtrącają, przywykli w czasie studiów, że nie przyjeżdżamy do domu co tydzień. Jedyną osobą, która wiecznie wtrąca się jest siostra mojego narzeczonego. Ta to sobie uważa, ze wszystko wie lepeij itd, itp. Doszło do tego, że odzywam się do niej gdy ją widze i muszę z grzeczności. Poszło nam o jej załatwianie nam wesela i ślubu-chcoiaż nikt jej nie prosił. A druga siostra ostatnio ciągle do nas wydzwania, mam wrażenie, że jej się nudzi. Nie ma koleżanek, siedzi w domu, dzieci juz do szkoły chodzą. Niestety nie mamy wspólnych tematów, w dodatku nie trawię jej prostackiego męża, który co i rusz rzuca jakimś debilnym, sporsnym żartem. Ale cóż staram się być miła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Płatka dzięki za radę. Te mamy już tak mają chyba. Już się trochę uspokoiłam i mi przeszło Viss Ja kiedyś lubiłam siostrę mojego męża ale odkąd ona znalazła sobie faceta i odkąd on zamieszkał z nią to się zrobiła taka \"co to nie ona\". W pewnym momencie mijałam się z nią w łazience, w kuchni czy w korytarzu i nawet głupiego \"cześć\" ani \"pocałuj mnie w dupę\" nie usłyszałam. Ona nie prosi, ona wymaga i jeszcze do tego się wtrąca w nasze życie prywatne. Ustaliliśmy z Robertem że może jutro pójdziemy na kawę do nich. Tylko jak będę musiała wysłuchiwać jak to on zapomniał o rodzinie to się chyba szybko stamtąd zabierzemy. Zaczęłam czytać książkę \"toksyczni teściowie\" na razie kilka stron bo jakoś nie mogę się zabrać, ale już widzę że mi sie spodoba. ciekawe czy jest coś o toksycznych szwagierkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×