Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość greenline25

Zony i kochanki....łączymy sie!!!!

Polecane posty

zgadzam sie ze znudzoną30 ! Slabapsycha, jesli czujesz sie szczesliwa, szczesliwasza odkąd poznalas tamtego mężczyzne i chcesz tego spotkania, to sie spotkajcie. Zycie jest tylko jedno, wiec staraj sie zyc tak, zebys byla szczesliwa. Zastanow sie dobrze, na czym bardziej Ci zalezy? Na tym zeby byc lojalną zona, czy zeby przezyc cos co sprawi, ze zycie znowu stanie sie kolorowe, chociaz na chwilke...Wiem, ze powinnam udzielac Ci innych rad, ze skoro kochasz meza a on Ciebie to powinnas byc mu wierna...powinnam tak pisac, ale tego nie zrobie. Bo sama wiem jak to jest...ze nie wszystko jest czarne i biale...i ze czasem serce staje sie glownym przewodnikiem, a rozsądek gdzies usypia... A jesli moge spytac, to czy ten TWOJ jest zonaty rowniez? Znudzona30, a Ciebie witam i ciesze sie ze doloczylas, czekamy na Twoja historie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slabapsycha
Wielkie dzieki że odpisałyście, mój tajemniczy ktos nie jest żonaty jest stanu wolnego, mieszka daleko stad, ale chce mnie odwiedzić. Mówi że mnie kocha, ze jestem jego calym zyciem, ze na kontrakt wyjechal tylko dla mnie zeby zapewnic nam lepszy start, jesli tego chce oczywiscie, pisze mi cudowne maile, prawi komplementy, jest niesamowicie inteligentny. Kazda nasz rozmowa jest niezwykle wyjatkowa czuje sie swietnie, jednak w momencie kiedy wylaczam kompa i klade sie do lozka zaczyman odczuwac wyrzuty sumienia. Moj maz naprawde jest dobrym czlowiekiem, ale pewnych rzeczy nie da sie zmienic, wiem ze czasem ludzie potrafia byc ze soba i 50 lat w malzenstwie, ale czy warto...Czy warto byc tylko zona, życ z dnia na dzien, praca, dom, zakupy, dogadzanie mezowi, a on jak ma humor jest mily a jak nie jest mily to nie ma humoru???? Juz dawno zastanawialam sie czy chce z nim spedzic reszte zycia, chyba za bardzo sie przyzwyczailam do tego ze moj maz jest przy mnie i nie potrafie nic z tym zrobic, za bardzo sie boje ze zostane sama, bez dachu nad glowa, ze jedynym wyjsciem bedzie wyprowadzka do rodziców. Owszem pracuje oczywiscie ale nie stac mnie na kupno nowego mieszkania. Wiem ze moze to glupie, ale czuje ze z tajemniczym mezczyznom z internetu moglabym byc szczesliwa, ale znow pytanie jak dlugo????? Czy fascynacja nie minie? A jak minie to kiedy??? Pytan jest naprawde sporo, ale pociesza mnie jedno, tajemniczy ktos jest z innego kraju, mowi w innym jezyku, ma inna kulture nawet inna religie. I wiecie co jest najbardziej w tym fajnie? To ze wlasnie taki ktos jest powiedzmy w zasiegu reki.....to jest niewiadoma co bedzie, jak bedzie i w ogole. Czasami chce z tym skonczyc, ale to jest silniejsze ode mnie. Gdy maz wraca z delegacji staram sie byc mila ale jakos szczegolnie mi to nie wychodzi, ciagle tylko czekam az weekend sie skonczy i znow zostane sama z moim ktosiem. Wiem ze rozwody sa w modzie jednak nie jest to sprawa calkiem prosta. Wiem takze ze mam dopiero 25 lat i jestem jeszcze powiedzmy mloda i moge osiagnac cos innego w zyciu. W polsce przyjal sie stereotyp jak slub to tylko do śmierci, spoleczenstwo nie rozumie ludzi takich ja my, ja my kobiety, my czasami potrzebujemy wiekszego zaangazowania, potrzebujemy czulosci i milosci, a nie tylko wieczne pycie "matka Polka", wiecznie strapiona i nieszczesliwą........ Póki co nie wiem co robic mam mieszane uczucia i dlatego sie tu znalazłam.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slabapsycha...wiesz, rozwod to moze i jest jakies rozwiazanie. Fakt, ze najuczciwsze, bo nikogo wtedy nie oszukujesz, nie zdradzasz meza, zyjesz w zgodzie ze sobą i nie krzywdzisz JEGO tym, ze jest na drugim planie w Twoi zyciu. Ale zastanow sie...bo jesli powodem twojego romansu jest tylko nuda w malzenstwie i mimo wszystko nadal kochasz męża, a on Ciebie...to moze nie warto burzyc tego wszystkiego. Twoj nowy partner jest teraz wymarzonym, ukochanym, najdrozszym mezczyzną, ktory Cie rozumie, podziwia, kocha. Ale jaką masz pewnosc ze po pieciu, czy dziesieciu latach z nim znowu nie wtargnie ta nuda. Albo, ze po roku stwierdzisz, zo to jednak nie jest milosc...i zatesknisz za mezem ktory Cie kochal i ktorego ty kochalas. Wiesz, wszystko zalzy od Ciebie. Jesli masz na tyle odwagi, zeby zaczynac zycie od nowa i na tyle sily, zeby w razie porazki potem podniesc sie od nowa, to zaryzykuj. Ja raczej nie myslalam o rozwodzie tak na powaznie...czasem przeszlo mi to przez mysl, ale chyba za bardzo sie boje. Moze dlatego, ze nas oprocz obrączek lączy jeszcze dziecko.Nie wiem...gdyby nie ono, to moze tez myslalabym powaznie o tym, zeby zmienic swoje zycie i sprobowac jeszcze raz, od nowa..... Wiem, ze to trudne i kazda decyzja, niesie za sobą ryzyko, ze bedziemy zalowac, bardziej albo mniej... Czasem naprawde wolalabym, byc wierna zoną i nie borykac sie z tymi wszystkimi pytaniami...ale to co przezywam przy NIM daje mi taka radosc i sile do zycia, ze nie potrafie zrezygnowac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CZESC WSZYSTKIM CIEKAWY TEMAT WIEC SIE CHETNIE PRZYLACZE. JESZCZE JESTEM MEZATKA ALE MOJE MALUZENSTWO LEGLO W GRUZACH JUZ PONAD ROK TEMU. MOJ MAZ DOWIEDZIAL SIE ZE MAM KOCHANKA. WYBUCHLA BOMBA. JESTEM OBECNIE Z MOIM KOCHANKIEM ALE NIE MIESZKAMY RAZEM ,MAM DZIECI WIEC TAK ZYJE NA DWA DOMY . JESZCZE DO NIEDAWNA BYLO CUDOWNIE ALE OSTATNIO COS MNIE MECZY . PAPIERY ROZWODOWE LEZA W SZUFLADZIE A JA SIE ZASTANAWIAM. JESTEM KOCHANA CZUJE TO ,SEKS CUDOWNY . NIE WIEM MOZE TO POGODA TAK NA MNIE WPLYWA ZE ZACZYNAM TROCHE TESKNIC ZA TYM UTRACONYM . A MOZE KOCHAM OBU. AZ STRACH POMYSLEC CO MI W TEJ GLOWIE SIEDZI. GLUPIO SIE DO TEGO WSZYSTKIEGO PRZYZNAC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MIEC KOCHANKA TO CUDOWNA SPRAWA . ZAWSZE ODNAJDUJE SIE W NIM TO CZEGO NIE MIALO SIE W DOMU . POLECAM ALE TRZEBA SIE PILNOWAC BY SIE NIE ZAKOCHAC BO MOZNA WIELE ZYSKAC ALE I WIELE STRACIC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa0440
ja kocham kochanka od pierwszego wejrzenia. takie to banalne że aż śmieszne a jednak. był żonaty gdy go poznałam. miał dziecko więc nie chciałam rozbijać małżeństwa. wyszłam za mąż mam dwoje dzieci ale moje serce ciągle bije dla niego. tak się też złożyło, że byłam z nim dwa razy w ciąży i poroniłam. ciągle myślę czy to kara? jeżeli tak to chyba już większej nie mogę oczekiwać. dbam o swoją rodzinę. ale z NIM tez się spotykam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wtam wszystkich :) ja mam męża i nie mam kochanka... czytam to wszystko i myśle o sobie. Mój mąż jest dobry i mądry ale po ślubie okazał sie troche innym czlowiekiem, nie jest takim z jakim chciałabym spędzic zycie. Ico mam teraz zrobic? konsekwencje błednych decyzji czasem sie za nami ciągną. Pytanie tylko jest takie: Co moge zrobic zeby naprawic te sytuacje? czy rozwod to jedyne rozwiązanie? Jeśli nie rozwód to co? Tez czasem mysle ze chciałabym kogos poznac, kogos kto bedzie podobny do mnie, z kim bede mogła prowadzic wspaniałe zycie. Ale czy znowu po jakims czasie nie pojawi sie to samo pytanie: czy to wlaśnie ta osoba z która chce byc? przecież nie ma ideałów....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam o tych wszystkich wspaniałych kochankach... tylko że oni sa od czasu do czasu a nie non stop, nie pierdza, nie brudzą, nie narzekaja, nie marudzą. A może ich wady też juz znacie i akceptujecie je? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do przemyslenia
aretina.... jeśli znajdziesz sobie kochanka to zapytaj samą siebie-JAK DŁUGO TO MOŻE TRWAĆ??? całe życie??czy to ma sens??rozbiajnie np dwóch rodzin..???a nie prościej zawalczyc o swoje szczęście?? nie prościej się rozejśc, wiem, wiem, trudne i dla odważnych, ale jednak zdarza się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do przemyslenia
oraz gdyby wziąć kochanka na stałe , na codzień, to stalby się za jakiś czas jak....mąż:) wiem, miały nie pisac osoby których to nie dotyczy, ale muszę to napisać-nigdy nie będzie tak jak na początku, nigdy, te pierwsze doznania dzikości, tęsknoty, namiętności ipragnienia są pierwsze i takie pozostaną. Pytanie czy chcemy coś budować, czy całe życie szukać tych pierwszysch doznan(kwestia dojrzałości...do związku). Jasne, że jeszcze musi chcieć druga strona.... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie to samo mam na myśli, że nie mozna tylko biegac z tym pierwszym uniesieniem, trzeba nauczyc sie kochac na codzien , cały czas sie starac bo inna osoba tez sie kiedys opatrzy. Taka juz natura ludzka.... trzeba sie nauczyc zyc, a nie ciagle szukac czegos nowego bo "wszystko przemija".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa0440
zawsze sobie powtarzam, że robię żle. że powinnam się ustatkować a nie bujać w obłokach. w końcu mam to co chciałam. a mogę skrzywdzić inne osoby. i kiedy już myślami wychodzę na prostą - zapominam o bożym świecie i pędzę na spotkanie z kochasiem aby tylko go zobaczyć, dotknąć, usłyszeć. wcale nie musimy się kochać. chcemy tylko upewnić się że istniejemy. to cudowne uczucie i radzę innym kobietom chociaż spróbować. a może przeżyjecie coś wspaniałego. jeżeli nie na długo to chociaż bedziecie o czymś rozmyślać i marzyć. marzenia też są potrzebne w naszym szarym życiu. ja z przyjemnością kładę się spać nawet jeżeli nie mogę zasnąć bo wspominam o czułych chwilach z kochankiem i rano budzę sie mokra między nogami czyli sny też były przyjemne. a przy następnej okazji mówię mu o tym i cieszymy się z takich doznań. i jeszcze jedno. kiedy stoimy koło siebie czujemy jakieś przyjemne prądy otaczające nas. to jest niesamowite uczucie. nigdy z tego świadomie nie zrezygnuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nova czy zycie w marzeniach jest prawdziwe? oby tylko nie czekało cie przykre obudzenie , policzek w twarz od reala rozumiem cie ze to moze byc bardzo przyjemne... tylko na jak dlugo starczy tych marzen? pewnie odpowiesz ze " chocby na jeden dzien..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do podobienstwa m i k. :) to moze troszkę przesadziłam z ta \"kopia\", ale podobni sa na pewno. to mnie zreszta nie dziwi - zawsze wsrod tlumu mezczyzn spodoba mi sie ten sam typ faceta - juz tak mam. To dotyczy zarowno fizycznosci, jak i osobowosci. Z mezem jestesmy doskonale dobrani -z kochankiem..byloby zapewne podobnie (bo oni sa podobni..). Tylko po co..skoro za pare lat znalabym go tak samo dobrze jak znam meza? Ukrocilam romans, zbyt boje sie konsekwencji - przyslowiowa \"bomba wydania sie\" bylaby dla mnei katastrofa emocjonalna zapewne.Emocje romansowe (a glownie pozadanie) sa bardzo silne, ale szybko sie tez wypalaja:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was kobietki:D SweetPoison, mnie tez maz olewa ale juz nauczylam sie z tym zyc. Pogodzilam sie z tym, ze on jest taki. Choc przyznam szczerze, ze ostatnio jakby zaczol cos podejrzewac, chyba sie boi. Widzi ze wychodze czesto i wracam pozno. Dzis mnie zaskoczyl...kupil kwiaty bez okazji. Chcialabym wierzyc, ze on sie zmieni i dac mu szanse...ale chyba juz nie potrafie, zbyt wiele razy sie na nim zawiodlam. Zawsze obiecywal poprawe, a potem bylo znowu to samo! Pozdrawiam Cie i wpadaj tu do nas;) BYC MOZE PARYZ wlasnie daltego ja nie chce rezygnowac z mojego malzenstwa. Boje sie, ze potem jednak zatesknie...a bedzie za pozno. Zastanow sie czego tak naprawde chcesz...jesli jestes pewna, ze z mezem juz nie da sie odbudowac, to przynajmniej przemysl, czy na pewno chcesz sie wiązac z kochankiem na dobre. Moze sie okazac, ze za kilka lat znowu bedziesz szukac \"czegos nowego\" bo drugi mąż okaze sie juz \"znany\" i tym samym nudny. Zycze Ci szczescia i samych dobrych decyzji, takich dzieki ktorym bedziesz szczesliwa:) nowa0440 doskonale rozumie co czujesz. Ja tez ciagle mysle, dlaczego to robie? Ze to jest zle i ze ja chyba jestem zla:( Ale nie potrafie zrezygnowac, z tych spotkan...te marzenia o nim, piekne sny...to wypelnia tą pustke w moim zyciu. Czuje, ze dodaje mi skrzydel...mysle ze poniekąd dzieki temu, jestem lepsza dla ludzi, dla corki...i nawet dla meza. Jestem szczesliwa, radosna a moja radosc udziela sie bliskim. Wiem, ze to wszystko banalnie brzmi, ale tak jest:D A czy Twoj maz nic nie podejrzewa? aretina, masz zupełną racje. W wiekszosci przypadkow kochanek, jest fascynujący wlasnie dlatego, ze nie widzimy go na codzien, czekamy z utesknieniem na kazde spotkanie, dogadzamy sobie nawzajem, uwielbiamy sie, wszystkie wady sa niewidoczne podczas kilkugodzinnego wspanialego, romantycznego, namietnego spotkania. Jesli czujesz, ze potrafisz odswierzyc milosc w swoim malzenstwie to zrob to. Zycze Ci zeby sie udalo...kochanek to chyba ostatecznosc. Ja naprawde dlugo nie dopuszczalam tej mysli do glowy. Dopiero po wielu nieudanych staraniach, zawiedziona, zrezygnowana ulegolam \"JEMU\" magiczka, ja obiecuje sobie, ze ukroce romans, za kazdym razem jak wracam do domu z wyrzutami sumienia i ze strachem, ze maz sie zorientowal. Potem dzwoni ON a ja automatycznie zgadzam sie na spotkanie, bez zasnatowienia...taka glupia jestem. Czy zdarzylo Ci sie, ze maz cos zauwazyl, ze zaczol zadawac podejrzliwe pytania? Moj ostatnio jakos tak dziwnie mi sie przyglada, i jakis taki mily sie zrobil. nie wiem...moze to jest spowodowane tym, ze za 3 tygodnie wyjezdzam i bedziemy zyc osobno przez jakis czas. Widze, ze cos z nim nie tak ostatnio...a moze cos podejrzewa... :( Poza tym, to moj telefon od 2 dni milczy, nie wiem dlaczego ON nie dzwoni...troche mi przykro, a troche tez jestem zla. Nie wiem co myslec...wiem, ze ON ma bardzo duzo pracy, no ale bez przesady, kilka minut zeby zadzwonic chyba da sie wygospodarowac:( Zobaczymy...jeszcze do konca dnia zostalo troche, wiec moze sie doezwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akrobatka
ja też jestem kochanką,tak,chyba tak mogę o sobie powiedzieć!!! Poznaliśmy się ponad 2 lata temu,ja w separacji nieformalnej po nieudanym 13-letnim małżeństwie z alkoholikiem,on zonaty z dziećmi.Sobotnia noc,ja w pracy, on w pracy.Od razu coś zaiskrzyło,w każdej wolnej chwili rozmawialiśmy ze sobą.Nad ranem poprosił o nr tel,broniłam się, nie chciałam dać, bo po co? i tak nie zadzwoni? Zaryzykowałam,zanim dojechałam do domu z pracy dzwonił kilka razy.Umówiliśmy się na niedzilelę wieczór.Nie mogłam spać w ciągu dnia,pomimo zmęczenia,cała noc pracowałam!!! Od samego rana smsy, tak czułe, jakich w życiu nie dostałam.Przez całe swoje małzeństwo nie dostałam tylu ciepłych słów, co przez te kilka godzin.Już wtedy pojawiły się myśli:co ty robisz dziewczyno???on jest żonaty,ma dzieci,zawsze potępiałaś te trzecie!!! zastanów się, co chcesz zrobić?wyrzuty sumienia, myslałaś o nich? Będziesz umiała z tym życ?jesteś przecież osobą wierzącą, to grzech!!! I to mówił rozum,mądrze mówił,ale serce nie dało się okiełznać.Spotkaliśmy się.Już na pierwszym spotkaniu kochaliśmy się tak ,jak mogłam sobie wyobrazić tylko!!! I znów tyle słów! która z nas nie chce usłyszeć,ze jest najpiękniejsza i w ogóle? to nie był tylko sex, to była najprawdziwsza miłość od pierwszego wejrzenia i jest nadal,ale podjęliśmy decyzję,że musimy to skończyć dla dobra wszystkich,mojego,jego,jego rodziny, mojej rodziny.Nie wiem,co będzie dalej,dziś mam siłe wierzyć w to,ze jeszcze kiedyś na emeryturze, jak nasze dzieci bedą dorosłe i tak będziemy razem,nie raniąc przy tym innych.rozstaliśmy się przedwczoraj,ale nie wiem,czy za jakiś czas to się nie zmieni.Walczyliśmy już kiedyś z tym uczuciem,8 miesięcy brak kontaktu z wyboru!!! rozumiecie to??? Koszmar!!! trzymajcie za mnie kciuki,żebym dała radę...Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akrobatka
Chciałam Wam jeszcze powiedzieć,ze pomimo bólu po rozstaniu nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej z nim.Nikt nikogo nie porzucił,to była nasza przemyslana, świadoma i nie wymuszona decyzja o rozstaniu, a jednak boli...:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa0440
greenline - moj mąż czasami daje mi do zrozumienia że pewnie mam kochanka bo pewnie wyczuwa to w moim zachowaniu. ja z humorem przytakuje mu. mowie ze jest b.mądrym facetem i jak zwykle ma racje. wtedy ma watpliwosci i tez obraca to w żart. powiem ci jeszcze ze moj maz choruje na cukrzyce i nie może..... . kiedyś powiedzial mi ze powinnam kogos sobie znaleźć. nie wiedzial o tym ze ja ciągle mam kogoś tyle ze z przerwami. nasza znajomość trwa eeeedzieści lat. i tak samo jak u autorki wyżej obiecaliśmy sobie że kiedyś będziemy razem. nie mamy przed sobą zadnych tajemnic związanych ze zdrowiem, znamy swoje wady. może gdybyśmy mieszkali razem coś by się skończyło ale to trwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maz..mysle, ze sie nie domyslal - tzn byl zazdrosny...co gorsze zazdrosny o wlasciwego faceta (m. i k. - znaja sie..i lubia..) - zna mnie na wylot- i po pierwszym spotkaniu (gdy sie poznali) stwierdzil \"co podoba Ci sie? w Twoim typie co? ..\" Dlatego musialam to ukrocic - jesli zabije jego zaufanie, nie odzyskam go juz nigdy, a wiem ze zycie chce spedziec u boku meza. Wiem, ze z reguly \"jak sie kocha to sie nie zdradza\"..Tez zawsze tak sadzilam - ale po prostu najwyrazniej mamy w zyciu kilka \"podejsc\" kilka \"szans\" kilka \"polowek\" - na wypadek jakbysmy na ktoras nie trafili w odpowiednim czasie lub gdyby wczesniej nam nie wyszlo:) Kochanek jets tez facetem z ktorym moglabym spedzic zycie... i maz tez jest - kocham meza, ale w k. tez czuje, ze moglabym sie zakochac(nie pozwalalam sobie na zadne czulosci, a jego \"kocham\" zawsze pacyfikowalam majac w pamieci, ze to tylko katastrofa grozi). Bylo ..mmm...cholernie namietnie...kochanek chcial:) tez czulosci - ale przyznam, ze bylam w takim etapie, ze seks byl dla mnie w naszych relacjach najwazniejszy. Milosc dostawalam od meza, wibrujacy seks, w roznych pozycjach, i konstelacjach od kochanka..:) Ktos napisal \"polecam\" - ja nie polecam:) - to zabawa dla kobiet o silnych nerwach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapisuje do ulubionych
zapisuje do ulubionych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to ja się przyłączę Mam męza, jesteśmy razem ponad 6 lat, kocham go, jest dla mnie dobry. Ale ja całe życie ciągle szukam czegoś, czego mieć nie mogę. Męża zdradziłam z człowiekiem poznanym w necie - strasznie go kochałam, ale nie umialam odejsć (wtedy nie byłam w małżeństwie) Zdusiłam w sobie tę miłośc. Po 2 latach serce się wyleczyło. No a teraz.... kilka dni temu na n-k znalazłam mojego ex. Byłam z nim jako nastolatka. On 9 lat starszy, doświadczony, dojżały. Nasz związek trwał tylko 8 m-cy, odeszłam od niego, bo nadużywał alkoholu i zbyt wiele łez wylałam przez niego. Tak mnie ten związek wyczerpał emocjonalnie, że wylądowałam u psychologa. Byłam zbyt młoda, żeby borykać się z takimi trudnymi sprawami. On nie chciał pozwolić mi odejść... pisał.. dzwonił.. błagał.. przyżekał że się zmieni. Byłam nieugięta. Dzisiaj po 10 latach znowu odżyły wspomnienia. Od kilku dni piszemy do siebie... znowu poczyłam się jak szleńczo i naiwnie zakochana nastolatka.. nie mogę jeść, spać.. totalny chaos powstał w mojej głowie. Nie spodziewałam się tego.. byłam nawet pewna że skutecznie jestem z niego wyleczona. On zaporoponował mi spotkanie.. ma żonę i córkę, którą... nazwał moim imieniem... powiedział, że odkąd się pojawiłam wyszły z ukrycia jego dawne uczucia, pragnienia i pożądanie do mnie... i co teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magiczka... wiem .. tego chcę i tego się boję. Z jednej strony wiem że to nie doprowadzi do niczego dobrego.. a z drugiej.. odzywa się mój egoizm..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja masz silne nerwy:) to sie zabaw - pilnuj tylko,zeby nikt sie nie dowiedzial. Pozadanie do k. sie szybko wypali po skonsumowaniu, jesli kochasz meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alone65
Witajcie dziewczyny! Chcialabym dolaczyc do Was, nie bede sie udzielac zbyt czesto, brak czasu. Przebywam za granica, zatem rozumiecie. Jestem tutaj wraz z mezem i synem, dla ktorego to wlasnie moje nieszczesliwe malzenstwo trwa juz od 20 lat. Nie wiem, moze to tylko moja wymowka, moze trudno mi sie przyznac do tchorzostwa a moze wygoda. No, ale przyznajcie-bezpieczenstwo finansowe jest bardzo istotnym powodem, ktory trzyma kobiete przy facecie. Wczesniej, zanim maz wyjechal, syn byl za maly, zebym sie odwazyla na rozwod, potem przez kilka lat bylam w zasdzie sama, moglam zniesc meza na odleglosc, przysylal kase, wiec bylo ok. Trzy lata temu poznalam faceta/bedac jeszcze w Polsce oczywiscie/, on rozwiedziony, ja \"slomiana wdowa\', poczatkowo zwyczajna znajomosc, kolezenstwo, po roku doszlismy do wniosku, ze bardzo sie kochamy i chcemy byc ze soba na reszte zycia. Powiedzialam mezowi, o rany!!!! coz to sie dzialo-placz, blaganie, odwolywanie sie do mojego suminia, straszenie, ach, szkoda gadac. no i wyobrazcie sobie, ze zmieklam, rozstalam sie z moim ukochanym i jestem teraz od 2 m-cy u meza. poki co zachowuje sie przyzwoicie, obiecal, ze nigdy slowem nie wspomni o tym drugim, ale ja jakos w to nie wierze; znam go przeciez i wiem, ze w koncu wybuchnie; zrobilam to dla syna, chcialam go jakos ustawic w zyciu, poza tym balam sie dluzej byc z nim w polsce sama, 19 lat, trudny wiek, zaczely sie problemy; zrobilam zatem co zrobilam, jestem nieszczesliwa, tesknie bardzo do mojego ukochanego, dzwonie do niego, czuje sie winna, uwazam, ze to jego zdradzilam. Jednym slowem, do bani to wszystko. Wcale sie nie dziwie kobietom, ktore maja kochankow, ani tez facetom, ktorym przytrafiaja sie romanse. Nie mozna ich za to winic, z pewnoscia ich partnerzy nie dotrzymali slow przysiegi malzenskiej, zbyt malo dolozyli staran, a milosc trzeba pielegnowac codziennie. Teraz jade na zakupy, ale zajrze jeszcze dzis do Was. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko kobieta---------
alone - nie udzielę ci zadnej rady bo jesteś juz przegrana. tak zadecydowałas i teraz bedziesz tkwic w tym związku do usranej smierci. syn w koncu sie usamodzielni a maz zacznie ci wytykac zdrade. jestes co raz starsza i masz coraz mniej okazji na odmiane swojego zycie. jedną szanse juz zmarnowalas. nawet gdy maz znajdzie sobie kochanke /bo tobie juz nie ufa/ to gdzie pojdziesz? zostaniesz sama jak palec. ja mam kopchanka i pielegnuje ta milosc. nie dopuszczam do wyboru; on albo mąż. zostawiam sobie otwarta furtke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×