Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość greenline25

Zony i kochanki....łączymy sie!!!!

Polecane posty

Gość wszystkie dane znane
aniołeczek311 rozumiem, pewnie byłoby dokładnie tak jak piszesz. Czasami jak sobie podczytuję różne tematy na tym i nie tylko forum to niesamowcie irytują mnie osoby, które to nigdy by nie zdradziły, nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Ja kilka lat temu tez byłabym NIGDY - dzisiaj bogatsza o nowe doświadczenia wiem, że nie mam prawa wydawać o nikim sądów. Confusion in my head - sumienie... Byłam u spowiedzi, dostalam rozgrzeszenie ale sobie nigdy nie wybaczyłam. Czasami tylko o tym nie pamiętam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Confusion in my head
greenline - powszedniejesz, niestety jak każda kochanka, zona, dziewczyna...itd, tak to juz jest, romanse tez sie muszą zakończyć... wszystkie dane znane - ja nie mam odwagi tego powiedzieć księdzu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akrobatka
Aniołeczku,gratuluję odwagi i trzymam kciuki za Twoje szczęście!!! Wszystko się ułoży, jeśli naprawdę się kochacie...Mogę się tylko domyślać, jak się czujesz, ale powiem Ci na ucho,że chyba....Ci zazdroszczę troszeczkę? Może być Ci ciężko, ale pamiętaj,że jesteście z tym razem ze swoim K. i chyba możesz liczyć na jego wsparcie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystkie dane znane Nie chce się tłumaczyć, bo przecież to nic nie da..Zdradziłam i tyle.... Trochę się boje bo mój K ostatnio wspomina coś o naszym ślubie..nie chce wychodzić za mąż..raz już za mąż wyszłam i obietnicy wierności nie dotrzymałam,więc po co drugi raz w to wchodzić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akrobatka dziękuje Ci bardzo..takich słów wsparcia i pocieszenia potrzebowałam.. Kocham go bardzo..on chyba mnie też..uwielbiam jego słowa,dotyk..ramiona...przy nim czuje się taka bezpieczna..eh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Confusion in my head
Ojj...skoro tak krótko, nie wiem o co chodzi, może chciał tylko sexu, ja znam mojego 3 rok i jakos się nie zmienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkie dane znane
Confusion in my head też się bałam, ale była to najlepsza z możliwych decyzji. Ulżyło mi, że mogłam z kimś o tym porozmawiać. Ksiądz okazał się wspaniałym spowiednikiem, który nie tylko głaskał po głowie ale wstrząsnął mną. anioleczek311 z tym slubem to rzeczywiście tak nie w czas wyjechał ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
greenline25 - wiesz czasami to jest po prostu kwestia charakteru, a czasami po prostu braku zaangazowania. Moj k. po miesiacu znajomosci stwierdzil,ze mnie kocha - dla mnie to jest jakies nieporozumienie - ja nie wyobrazam sobie,ze mozna tak szybko sie zakochac - dla mnie to były puste slowa bez pokrycia. I zawsze hamowalam go gdy chcial cos mowic na ten temat - moze Twoj facet po prostu jest mniej wylewny? Moze..byc tez tak, ze traktuje to jako seks bez zobowiazan, albo walczy zeby sie nie zaangazowac, bo na pewno znajomi odradzaja mu to w przypadku mezatki. Jakby nie patrzyc on pewnie liczy sie z tym, ze nie odejdziesz od meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fLlover
moja historia to dopiero jest pojechana.... znamy sie dosc dlugo ale z nudow i z powodu problemow w naszymi zaczelismy rozmawiac. Najpierw jako znajomi. Potem okazalo sie ze oboje jestesmy samotni w naszych zwiazkach i tak sie zblizylismy. Potem wszystko nabralo szalonego tempa. Myslalam o nim czekalam na kolejna rozmowe,przez net,tel.. smsy.. tysiace.On byl wtedy zagranica ale juz wtedy przypuszczalismy gdzie to sie moze skonczyc (czytaj w łozku).Wszystko trwalo kilka miesicey zanim wrocil. Na dlugo przed spotkaniem mowil i pisal mi ze mnie kocha. Nie wierzylam w to. Pisalam mu ze tylko mu sie wydaje a zderzenie z rzeczywistoscia moze go ostudzic. Nie ostudzilo ;-)) Mnie tez. Spotkalismy sie... spojrzelismy sobie w oczy i juz wiedzialam ze to prawda,ze on mnie kocha.Minelo kilka miesiecy. Codziennie slysze ze kocha mnie coraz bardziej ,ze gdyby mogl tylko cofnac czas i zmienic swoje zycie to jednyna kobieta z ktora chcialby byc jestem ja. Nie prosze o deklaracje ze sie rozwiedzie ale wiem ze rozwaza taka opcje. Tylko jeszcze sie mota.Nie wie. Rozumiem go i nie nasiskam. Mam podobne mysli. Teraz znow go nie ma. Strasznie tesknie.Bardzo to wszystko skomplikowane bo odkad pojawily sie uczucia zaczely sie tez dziwne emocje jak zazdrosc.. mimo ze oboje wiedzielismy jak wyglada sytuacja.Nie sadzilam ze moge jeszcze poczuc cos takiego, z takim biciem serca czekac na tel,smsa,maila... na spotkanie. Wiem,ze go kocham.Mimo ze mam przeczucie ze to nie bedzie historia z happy endem i przyjdzie mi zaplacic za te chwile szczescia..i to słono.Pozdrawiam was wszystkie. Wiem jak to trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akrobatka
Aniołeczku, pomimo sytuacji w jakiej obecnie jestem wierzę w moc miłości,wiem,że to brzmi patetycznie i banalnie, ale tak myślę...posłuchaj co mój K.śpiewał kiedyś tylko dla mnie: "Bo miłość przetwa wszystko!Bo miłość przetrwa wszystko! Nie zlęknie się największych w życiu burz... Nie potrzeba nam słów, nie potrzeba nam słów Nam wystarczy być przy sobie..." takie proste,a tak wiele w sobie zawiera prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego teraz jestem pewna, ze musze z nim porozmawiac, i wyjasnic to wszystko. Nie moge tak dluzej udawac, ze wszystko jest w porzadku. musze znac powod, dla ktorego stal sie taki...i wtedy zadecyduje co dalej bedzie z nami! Dziekuje za rade i pozdrawiam cieplutko. No a teraz musze zabrac sie za obowiazki, wiec odezwe sie wieczorem dopiero, albo jutro. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akrobatka:) Dzięki wielkie..czasami potrzebuje takich słów..dobrze że jest takie forum jak tutaj i można bez słów krytyki (mam na myśli żony k) znaleźć kilka słów pocieszenia.. Masz rację,najważniejsza jest miłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akrobatka
Będę Cię wspierać, jak tylko będę umiała:-) a powiedz mi,czy Ty znasz żone swojego K.? Ja nie znam, widziałam tylko jej zdjęcie i jego dzieci... I za każdym razem jak je widziałam,myślałam,że serce mi pęknie z... no właśnie czego??? wstydu,obawy co by było, gdyby to wszystko się wydało??? On je tak strasznie kocha....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akrobatka widziałam jego żonę..miałam okazję nawet z nią rozmawiać..UPS tez mam takie uczucie..może to wyrzuty sumienia..:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baba z jajem
Witam. Ja tez zostawilam mojego K po paru latach. Strasznie to ciezkie, minelo tak duzo czasu, a ja prawie codziennie go wspominam. Nie potrafie sobie ulozyc zycia od nowa, to byla milosc mojego zycia. Kurde dziwne to wszystko, no ale co zrobic. Kiedys bylam taka szczesliwa, teraz czuje sie samotna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkie dane znane
baba z jajem kurde dziwne, naprawde :o Tak sobie to zycie układamy same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baba z jajem Skoro to była miłość Twojego życia,to dlaczego go zostawiłaś?? może warto go odszukać i walczyć o miłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aniołeczek311 nie dziw sie:) - statystyki sa zapewne takie same jak w przypadku mezow "zazwyczaj wracaja do zon" My tez "zazwyczaj wracamy do mezow":) Podobna to sie zdarza raz na 10 przypadkow- wiec jestes wyjatkiem. A zone k. znam..slabo, bo slabo, ale znamy sie - ostra kobietka:) z niej - nie chcialabym dostac sie w jej rece "jakby sie dowiedziala". Zreszta nie chce zeby cierpiala - nikt na to nie zasluzyl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baba z jajem
anioleczku - widac uklada Wam sie ciagle i warto bylo. Nam zaczelo sie walic po 3 latach i jakos nie wiedzialam juz jak to naprawic. Pozniej tak sie los poukladal, ze jakos uczucia zaczely slabnac i w koncu podjelam decyzje. Wiem jednak, ze to byla milosc mojego zycia, ale nawet jakbym chciala to nic juz nie moge zrobic... Nigdy juz nie bedziemy razem, nie zobaczymy sie, nie uslyszymy. Wszystkie... - masz racje, same sie pakujemy w klopoty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akrobatka
baba z jajem-jesteś z mężem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baba z jajem
akrobatka - ja nie bylam mezatka, on mial zone. Moja decyzja nie byla zwiazana oczywiscie z tym, ze jest zonaty, bo sie z nia rozszedl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baba z jajem
anioleczku - moj K. nie zyje... Zanim jednak umarl ciagle czulam, ze jesli do mnie przyjdzie, pokaze sie to wiem, ze do Niego wroce. Nigdy nie bylo dla mnie wazniejszej osoby w zyciu. Wystraszylam sie sama siebie i zaczelam coraz mocniej sobie mowic, ze NIE, nie bedziemy razem, ze to juz nie ma sensu, juz sie nie rozumiemy, bo to sie wypalilo, no a potem stala sie tragedia... Poczulam sie jakby ktos wyrwal mi serce, radzilam sobie z tym strasznie dlugo i strasznie ciezko, ale dalam rade. Nie potrafie jednak zapomniec i przestac o Nim myslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×