Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mamma_mia

pomoc dziadków przy dziecku - macie ? nie ?

Polecane posty

do dzieci są Wasze ---> pewnie, że nasze i chwała Bogu, a teściowie proszę sobie wyobrazić nie "namęczyli się przy swoich dzieciach" jak to sugerujesz, nie wiadomo zresztą na jakiej podstawie, bo mieli 1, które non-stop podrzucali dziadkom jako młodzi rodzice. Wyjeżdzali wówczas we dwoje na zagraniczne wycieczki, dziecko przesiadywało z babcią, dziadkiem. To chyba nie jest specjalny wzór do naśladowania ??? teraz zapomnieli jak to było :P cóż...nie pamięta wół ...:P "oczekują jakby tu komuś podrzucic do opieki" ---- hahaha, dobree proszę doczytać dokładnie zanim się oceni innego ! to jakie sądy wydajemy o ludziach wiele mówi o nas samych...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna mama
moi rodzice typ dobra rada,nie pomagają przy dziecku zupełnie,nawet okazjonalnie,a mieszkamy w jednym mieście:-o tesciowie chętnie,nawet mozemy zostawic małą na 2 tygodnie w czasie sesji/studiujemy dziennie/,ale niestety mieszkają 300 km od nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
misiaczkowa, no taaak są niestety rodzice/teściowie "królowie życia", nie pomogą na 30 minut w tygodniu ( bo się na przykład rodzicom ciężko wyrobić między pracą a zajęciami edukac. żeby wrócić na czas i się w progu wymienić przy malcu) masz rację - kwitną teraz, nie wiedzą co z czasem począć, siedzą godzinami w necie itd....a mogliby się trochę zainteresować...zapomnieli jak to było gdy się dosłownie sami "wyręczali" - NIE POCHWALAM !!!!- swoimi rodzicami przy swoim dziecku. Jakby zapomnieli że i oni będa kiedyś znów jak dzieci i to MY im będziemy na stare lata pomagać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sa chyba po prostu różne typy ludzkie, jedne pomogą nawet kosztem swoich spraw, umieją z czegoś zrezygnowac dla pilnej sytuacji drugiego, a inni strzegą zaborczo swojego czasu i planują go wyłącznie wg własnej wygody.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama pomaga jak zapytam i zawsze u niej ( chociaz jak bym potrzebowala to i do mnie by przyjechala). Rzadko pytam jednak. Ale przynajmniej wiem ze ona dobrze sie zajmie malym. Oprocz tego ciagle kupuje malemu ubranka i zabawki bo uwielbia jak maly sie cieszy. za to tesciowa ciagle namawia by zostawiac z nia ale jak zostawiam to sie boje. Ona jest taka ze az sie trzesie jak malego zobaczy ale zauwazylam ze 5 min i juz go gdzies odklada ( nie siedzi wtedy kolo niego blisko, ot odlozy i idzie robic cos innego). Ale najgorsze ze jest przewrazliwiona niby czy wszystko dobrze robie z malym a przedwczoraj bylam u niej i ja bylam na gorze a maly na dole i ona tam z nim i mowi ze ona patrzy itd. Zeszlam za jakis czas a maly ma kupe w pieluszce, mokra cala bluzke i jest zmarzniety na kosc :O tak wiec pomimo jej checi ja staram sie tylko w wyjatkowch sytuacjach go z nia zostawiac tak jak dzisiaj zostawie pierwszy raz na noc bo jutro z samego rana sie przeprowadzamy. Boje sie tego ale nie mam wyjscia. W dodatku ona go caly czas karmi. On dopiero zjadl i marudzi np bo spiacy a ona juz mi kaze mleko mu robic :O i tylko mleko uwaza i mi wmawia ze wiecej mleka mu dawac a mniej obiadku :O Ale i tak doceniam ze obydwie chca poswiecqc swoj czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moi rodzice też się garną sami :) mogę na nich liczyć w razie draki;) mieszkają godzinę jazdy od nas, nie korzystam bez potrzeby i może rzadziej niżbym mogła, staramy się być maksymalnie samodzielni. czasem się pada na pysk, ale trudno ;) Teściowie mają do nas spacerkiem pół godzinki, ale się nie garną do spotkań z dzieckiem. Pomogą finansowo - bo chcą i mogą - i dzięki im za to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm ja bym jednak wolała, ze moje dziecko nie reagowało płaczem na widok teściowej...bo jej dawno nie widziało, bo może wyczuwa jakiś dystans. Wczoraj tak było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozpuszczone matki
nie ma to jak zdecydować się na dziecko i najlepiej jakby rodzice wychowywali. Ot niedorośnięci rodzice. Organizujcie sobie tak czas i decydujcie się na tyle dzieci na ile jesteście w stanie je wychowac. Zobaczymy na ile wy będziecie pomagali mając już nie 20-30 lat ale dużo więcej, bo dziadkiem/babcią nie zostaje się w wieku 20-30 lat.Zdrowie już nie do końca dziadków/babc jest takie same jak asze. Tez każdy dziadek/babcia swoje w życiu przeszli. Także najlepiej liczcie na siebie i bez głupich komentarzy, że powinni. Musza to rodzice, a jak nie dają rady no to gdzie jest napisane, że musicie miec dzieci. Nie ma nic na siłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do rozpuszczone matki---- a Ty musiałaś liczyć tylko na siebie ? tak z ciekawości pytam...sorki, ale wyglądasz na bardzo sfrustrowaną... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozpuszczone matki
tak liczyłam tylko na siebie i do tego pracowałam, moja noc to 3-4 godziny spania. Nigdy nawet nie wspomniałam rodzicom, że chcę od nich pomocy, bo bym się wstydziła przyznac do tego, że założyłam rodzinę dobrowolnie a teraz narzekam. Wręcz przeciwnie teraz ja się nimi opiekuję. Mam koleżankę w pracy, prawie emerytkę i co. Biedaczka na co dzień pomaga synowi z rodziną, narzeka,że mając 1 tys. 400 zł nie ma za co zyc, bo daje synowi, synowej i dzieciom. Do tego zawsze w poniedziałek przychodzi i narzeka, że cała niedzielę gotowała obiad, zmywała ponieważ syn z rodziną byli na obiedzie, zjedli i poszli. Doradzamy jej aby dała synowej 20 zł na obiad dla siebie na niedzielę, bo mało zarabia i aby to ona poszła spokojnie u nich zjadła i odpoczęła sobie. Przecież synowi, synowej lżej ugotowac, bo młodsza, do tego ich rodzina to 4 osobowa i dzieci już duże 10-12 lat, a koleżanka jest sama. No ale, co tam synowa, syn wola polezę niech matka zapierdziela. Mnie na takie podejscie do życia nie byloby stac. Bym sama osobiście zaprosiła matkę na obiad nawet nie czekając te parę groszy aby dała. przy 4-osobowej rodzinie to i jeszcze dla jednej osoby starczyłoby tego obiadu. Nikt nie gotuje co do deka, zawsze coś zostanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodzice są od tego
a nie dziadkowie. Dziadkowie chcą chyba na storść odpocząć , a nie biegać za wnukami, bo tak sobie wymysliła ich córeczka, bo ona to przecież nie ma czasu. Głupie baby z was...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja Wam opowiem cos lepszego:)) Akurat ja jestem jeszcze bezdzietna, ale chcialam Wam opowiedziec o mych znajomych. Maja oni corke 3 -letnia strasznie rozwrzeszczana. I ta corke non stop podrzucaja dziadkom. W ciagu dnia bo pracuja a po pracy sa zmeczeni i potrzebuja czasu by odpoczac. Ta dziewczynka prawie cale dnie spedza z dziadkami i do tego stopnia jest do nich przyzwyczajona, ze woli ich niz rodzicow. Jak ma wracac do domu to normalnie placze. Jej babcia z dziadkiem kochaja ale sa juz nia zmeczeni. Bo to przeciez nie jest ich dziecko a do tego jest okropnie rozwydrzone i ciagle chce by zwracac na nia uwage. Ostatnio byli u nas na malym przyjeciu (oczywiscie z ta mala), chcieli posiedziec spokojnie, pogadac a ta non stop kazala im sluchac jak jakies pioseneczki spiewala. Normalnie paranoja. Ja rozumiem raz kiedy sie mala zajac okey, pojsc nawet na spacerek, ale robic jej za mamuske i prowadzic ja na przyjecia dla doroslych gdzie sie chce w spokoju posiedziec? Ta pani ma juz dosc a ile razy probuje zwrocic uwage synowi, ze to on i zona sa rodzicami malej i powinni ja wychowywac to tylko slyszy, ze jest wyrodna babcia tym bardziej, ze ona nie pracuje wiec ma czas by sie mala zajac a oni to nie. Jak to sluchalam to sie zastanawiam czy ludzie robiacy dzieci wogole czasem mysla. Dziadkowie nie maja zadnego ovowiazku by siedziec z dziecmi. To ich prawo, ja rozumiem raz kiedy, ale by robic za zastepczych rodzicow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to chora sytuacja... żal mi tylko małej bo natym spotkaniu ewidentnie domagała się uwagi rodziców i ich miłości...:O żadne przegięcie nie jest dobre, ale gdy tak poszukać w przeszłości dziadków uciekajacych od kontaktu z wnukami to się okazuje, że sami jako rodzice małych dzieci bardzo często podpierali się dziadkami !!! czyli jak byli młodzi wyciągali rękę po pomoc do rodziców-dziadkow swoich dzieci, jak bedą starzy - wyciągną rękę do swoich dzieci, wnuków po pomoc, od siebie niespecjalnie chcą innym coś dać...:O wygoda - to dla niektórych sprawa nr 1, a miłość rodzinna ma przepływać we wszystkie strony i pilna pomoc także.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mojej teściowej pomagałam przy jej chorej, ponad 90-letniej mamie, gdy teściowa była w sanatorium. Sama miałam malutkie dziecko, było to ciężko pogodzić...byłam otwarta na pomoc dla nich mimo swoich spraw - wiadomo, mama malucha ma gorzej niż opiekun babci, która akurat jeszcze sama je, załatwia się itd. Pamiętam że to ja będe zajmowac się teściami na starsze lata, nie uciekam od tego. Szkoda tylko, że sami nie mamy z kim zostawić dziecka przez pół godzinki raz na kilka dni, bo nam się zazębiają zajęcia i praca...:( ja o pomoc nie śmiem prosić, a teściowa nie interesuje się czy mamy jak złapać wszystkie "końce" przy dziecku.. teściowa ( przy opiece nad swoją mamą ) narzeka, ze "nie ma jak z domu wyjść" a tymczasem wiem, że ma jak i że wychodzi - i dobrze. Moze tylko żenującym jest mówić " nie mam jak wyjść" przy matce małego dziecka, która naprawdę NIE MA JAK wyjść, póki nie ma drugiej osoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
"sa chyba po prostu różne typy ludzkie, jedne pomogą nawet kosztem swoich spraw, umieją z czegoś zrezygnowac dla pilnej sytuacji drugiego, a inni strzegą zaborczo swojego czasu i planują go wyłącznie wg własnej wygody......." a nie uważasz, że kobieta na emeryturze, która pracowała przez tyle lat, ma prawo w końcu mieć czas DLA SIEBIE, teraz, kiedy dzieci wyniosły się na swoje i nie musi im prać/prasować/gotować/sprzątać, tylko może robić to na co brakowało jej czasu przez prawie 40 lat pracy, np czytanie, późne wstawanie, oglądanie tv ile zechce, praca w ogrodzie, wycieczki, kino, teatr. a tymczasem dzieci często wręcz wymagają opieki nad wnukami, oczekują tego :o sorry po prawie 40 latach pracy na siebie i własne dzieci kobieta ma prawo sobie planować czas "wyłącznie wg własnej wygody". wszystkie przypadki babć jakie znam, to kobiety zgadzające się na opiekę, żeby zrobić dzieciom przyjemność i rezygnujące z zaplanowanych zajęć, co wcale im nie pasuje, a nie mają serca odmówić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
mamma_mia ------> aha, a nie możesz znaleźć dorywczej opiekunki za 5-10zł raz w tygodniu? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mammia_mia
wiesz co, po twoich wypowiedziach nie chciałabym miec takiej synowej. Ty porównujesz starośc do posiadania dziecka. Starym się będzie bez względu na to czy ma się ochotę czy nie, czy warunki pozwalają czy nie itp. Natomiast zdecydowac się na dziecko nie mając czasu na jego wychowanie to jest różnica. Opisujesz, że pracujesz i uczysz się i między zajęciami a pracą chciałabyś miec pomoc do dziecka. Na litośc boską to po jakiego czorta zdecydowałaś się na dziecko nie mając czasu. Trzeba było zakładc rodzinę jak już byłabyś po ukończonej szkole. Zachciało ci się dziecka w trakcie szkoły no to masz, to twoja decyzja i twojego męża. To wasz problem.Ja np. chce miec palac i nie biorę kredytu aby go kupi ponieważ wiem, że nie będę w stanie go spłaca. Takze i wy jak wiedzieliście, ze nie dacie rady sobie z dzieckiem to się nie decyduje na dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SanSan
"do mama mia" jakby tak kazdy myslal jak ty to kobiety rodzilyby dzieci na emeryturze, bo wkoncu wtedy maja czas dla siebie i rodziny puknij sie w glowe, co ty piszesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mammia_mia
na emeryturę przechodzi się w wieku 60 lat kobieta, mężczyzna 65 lat. Także jeżeli ktoś skończy studia mając ok 25 lat i po tym okresie urodzi dziecko to do czasu przejścia na emeryturę ma jeszcze kupę..... kupę życia do wychowania dziecka. To jest 35-40 lat. Także weź skończ faktycznie te studia i naucz się dobrze liczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta dyskusja zaczyna przypominać topik na temat ciężarnych i chamstwa ludzi... Beznadzieja. I chyba niektórzy mylą tu dwie sprawy, przynajmniej jeżeli o mnie chodzi. Ja bym nawet nie chciała, żeby mi się dziadkowie opiekowali dziećmi. Nie chcę ich podrzucać na weekend, na wakacje, jak idę na plotki, na zakupy itd. Ale jak dla mnie rodzina to rzecz najważniejsza i to członkowie rodziny powinni sobie pomagać jeśli zaistnieje taka potrzeba i móc liczyć na siebie w takiej potrzebie. Ja na taką pomoc w potrzebie liczyć nie mogę. Jestem matką od 4,5 roku. Teściową o pomoc poprosiłam trzy razy i trzy razy usłyszałam nie, bez żadnego konkretnego powodu. Nawet się lubimy. Nie chciałam jej pochopnie osądzać więc nawet usiłowałam dopytać dlaczego NIE - może ma depresję/biegunkę/nie lubi poniedziałku itd. Ot po prostu, bez powodu, może dlatego, że jestem tylko synową a nie córką? W takim razie dlaczego drugiej synowej się należy? Zawsze wspomagamy ja finansowo kiedy jest potrzeba, jak ją odwiedzamy robimy zakupy, co by babci nie wykorzystywać finansowo itd. No ale jak ja mam się czuć, jeśli pytam, czy przyjedzie w dniu porodu (poród będzie wywoływany, dzień jest już znany) i slyszę, że nie? A jak mój mąż pyta dlaczego nie, to słyszymy, bo pewnie będę miała inne plany, może będę u córki, a może u drugiej synowej.... W końcu nie codzień rodzi się dzieccko, prawda? No jest to dla mnie niepojęte i nie jestem tego w stanie zrozumieć. Jeszcze jedno, moja teściowa ma 52 lata i obecnie nie pracuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"jak dla mnie rodzina to rzecz najważniejsza i to członkowie rodziny powinni sobie pomagać jeśli zaistnieje taka potrzeba i móc liczyć na siebie w takiej potrzebie \" ot co - myślę tak samo !!! ja jestem dla tesciów z pomocą - teraz , później, zawsze, niech i oni zrozumieją , że dziecku potrzeba kontaktu z dziadkami choćby \"raz na 100 lat\" ;) bez względu na wiek, okoliczności można drugiemu pomóc jesli nie tak to inaczej. Wystarczy dobra wola. Jako babcia nie będę obojętna na moje wnuki, nie wyobrażam sobie takiej opcji. Zawsze lubiłam pomagać innym, takze obcym i za darmo, zatem na pewno nie stanę się zimną babcią jak doczekam swoich wnuków. Zaraz się odezwą pomarańczowe \"obrończynie\" \"krzywdzonych\" babć :P:P mam je w nosie:P;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"wszystkie przypadki babć jakie znam, to kobiety zgadzające się na opiekę, żeby zrobić dzieciom przyjemność i rezygnujące z zaplanowanych zajęć, co wcale im nie pasuje, a nie mają serca odmówić" hmm a ja znam też babcie które to czynią po prostu z...miłości i kurczę nie mylmy gotowości pomocy bliżniemu swemu z wykorzystywaniem bezczelnym kogokolwiek !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! jessssuuuu, pomarańczki drogie, nauczcie się czytać ze zrozumieniem plisssssssssssssssssssss

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dhedfggg
a ja co znam te babcie, to owszem pomagające ale ciągle narzekające jakie to one przemęczone, nie mają siły. Że syn, synowa porostu są beszczelni bo dużo pomagają ale im ciągle mało. Najlepiej jakby tak babcia wszystko zrobiła w domu i jeszcze kupę forsy przyniosła do domu. Nawet dzisiaj rozmawialam z przemęczoną 70 letnią babcią, która biega nawet po pączki, rogaliki dla swojej 18 letniej wnusi. Jak to mi powiedziała, to o malo nie zemdlałam i skwitowałam jej, że tak durnej babki to jeszcze nie widziałam, aby dorosłej pannicy uslugiwala na zawołanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie - dlaczego te babcie dają się wykorzystywać ?? czy ktoś je zmusza ?? męczennice na własne życzenie...:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja może i jestem wyjątkiem ale od początku cghciałam sobie radzić sama!!! nieprosiłam nikogo o pomoc ( oprócz siostry która uczestniczyła w poropdzie i pierwszych godzinach po ponieważ mąż jak widzi choć krople krwi.. to robi mu się trasznie słabo.. wiec wiedziałam ze może narobić wiecej kłopotów nic pomocy) sama od początku sobie świetnie dawałam sobie rade i dziś choć Fabi ma prawie rok NIGDY nieprosiłam rodziców o pomoc przy małym. jezeli chciałam jechać na zakupy to z dzieckiem kiedy miałam ochote wyjś na godzinke odsamnąć zostawał z nim mąż. Ale niepotępiam innych matek które potrzebuja pomocy bliskich. uwazam ze chciałam byc samodzielna bo np. siostrato najchetniej nawet wychowywanie by rodzicom powierzyła.. wiec chyba chciuałam być inna niż ona bo widziałm jak rodziców to męczy ze ona ciągle prosi o pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mammia_mia
wiesz co, sama juz gubisz się w swoich wypowiedziach. Raz piszesz, ,że .... niech i oni zrozumieją , że dziecku potrzeba kontaktu z dziadkami choćby "raz na 100 lat" ... nastepnie, że chcesz pomocy między pracą a zajęciami edukac. To ty masz te zajęcia raz na 100 lat. Jeżeli tak to nie sądzę, że raz na 100 lat dziadkowie ci odmówią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam troje dzieci, czasami pomaga mi moja mama i teściowie, jeśli akurat mogą.... nie rozumiem dlaczego dziadkowie od czasu do czasu /bez wykorzystywania/ nie mogli by pomóc, przecież pomagają swoim dzieciom, wnukom, nie obcym ludziom, tylko rodzinie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmm27
Mi pomaga baardzo moja mama dzieki niej mogłam pojść do pracy a pracuje na zmiany , mama tez pracuje ale pomimo tego sama zaproponowała ze bedzie pomagac tesciowa to mieszka 2 klatki dalej a widzimy ja czasami raz na 3 tyg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mejotira
moja tesciowa ma problemy z kregoslupem( gdybym poprosila o zapilnowanie) co nie przeszkadza jej w tancach itd, czy dzwiganiem siat , dziowna choroba - odnawialna przy wnuku- pozatym to MOJE dzieckoczyt. sama sobie je pewnie zrobilam bo jej syn nie mial w tym nic wspolnego???????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej a jak reszta
bbbbbk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×