Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ankarra

Czy któraś z Was jednocześnie rzuciła palenie i rozpoczęła dietę?

Polecane posty

Gość kopenhaska00
może najpierw tak? - drastyczna decyzja, ale dieta trwa krótko, zaciska żołądek i napędza przemianę materii. Jak wytrwasz, to potem już pójdzie z górki, a jak nie wytrwasz, to i tak po kilku dniach żółądek się zaciśnie i będzie ci łatwiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co znim jest nie tak
jasne a potem masz jojo i 20 kg na+ :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kopenhaska00
bez przesady, próbowałaś? Ja 2 razy byłam na kopenhaskiej i żadnego jojo nie było. Fakt - po diecie nie można rzucić się na słodycze i frytki, tylko jeść normalnie - tyle kalorii, ile organizm jest w stanie spalić. Czysta logika - jak nie dostarczysz organizmowi więcej kalorii niżpotrzebuje, to nie będzie miał z czego przytyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankarra
Większość z Was uważa, że lepiej najpierw rzucić palenie, a potem przejść na dietę. Możliwe, że to dobry sposób. Jeśli jednak nie ograniczę jedzenia, będę wyglądać strasznie i pewnie w wyniku frustracji znowu zacznę palić :( Może za kilka miesięcy przejdę na bardziej rygorystyczną dietę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prallinka
to zależy co Cię bardziej zfrustruje - fakt, iż rzuciłaś i nie palisz, ale przybyło Ci np.10-15 kilo i teraz trzeba się za siebie wziąć (ale przewidywałaś ten fakt i wszystko jest pod kontrolą), czy bardziej będzie frustrujące, że będzie Ci się wydawało, że to wszystko jest niemożliwe (rzucenie i schudnięcie). Będzie Ci bardzo ciężko niepalić, głód nikotynowy będzie prawie że nie do zniesienia, schudnąć i tak nie schudniesz dużo, a będziesz chodziła głodna i załamana, do tego dojdzie ogólne osłabienie organizmu, a nie daj boże choroba - to jest bardzo trudno coś takiego przetrwać. Trzeba żelaznego zdrowia, silnej woli, motywacji i wsparcia. Rzadko komu się udaje, ale nie mówię, ze to nei jest do pokonania, wszystko się da przeżyć :)Jednak chyba porażka zabiłaby poczucie włąsnej wartości i w tym przypadku może fatalnie rzutować na kolejne próby....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prallinka
a, i pamiętaj, że 10-15 kg to tak strasznie tylko brzmi - to jest dużo, ale grubasem nie będziesz (wszystko jeszcze zależy od wzrostu). Jak dobierzesz sobie dobrze ciuchy, to większość ludzi zauważy minimalną zmianę - coś w rodzaju, ze trochę Ci przybyło tu i ówdzie, ale 10-15 kg grubasa nie robi - sama tyle przytyłam i z normalnej dziewczyny zrobiła się dobrze zbudowana kobitka, która ma czym oddychać i trochę tyłka plus kawałek brzuszka. Dobre ciuszki zamaskowały większość - po prostu byłam lepiej zbudowana. Rzucałam palenie prawie rok i właśnie przez ten rok przytyłam prawie 14 kg. Potem zrzucałam to kolejny rok (wiem, że dałoby sie krócej, ale ja nie chciałam radykalnych diet postawiłam na systematycznosć i wytrwałość i dobiłam swego). Także to nie takie straszne. Nie wiem, jaka jest twoja sytuacja kilogramowo-tuszowa, ale pamiętaj, ze normalna dziewczyna, to nie taka, która ma wystające kości i zero piersi - nie ma co przesadzać z odchudzaniem, ważne by być w normie i się pilnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też kiedyś tak miałam
najpierw rzucanie palenia - prawie rok, potem odchudzanie - też prawie rok, a potem ciąża i załamka, bo to na co pracowałam rok poszło w malucha. Po ciąży niestety zaczęłam palić :( mały ma już ponad rok a ja znowu mam wszytko do tyłu - palę i kilogramy wróciły z nawiązką. Chciałabym zacząć od nowa, ale wiem, ze za rok będziemy chcieli drugiego bobasa, więc na razie tylko rzucam palenie a odchudzę się już po ciąży. Ciężkie jest to życie palacza, nie? Nie zróbcie tego błędu co ja - nie ma co przed ciążą się odchudzać, bo potem zamiast cieszyc sie maluchem, patrzymy jak kolejne miesiące męczarskiej diety idą do kosza i to osłabia radość z macierzyństwa, an które się tak czekało. lepiej najpierw urodzić a potem się odchudzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jaki fajny temat
przytycie, to naturalna kolej rzucenia palenia, ale nie przejmuj się, te kilogramy da się zrzucić. Potraktuj czas rzucania palenia, jako czas wyjątkowy, skup się na rzuceniu, pozwól sobie na inne grzeszki - teraz rzucenie palenia jest priorytetem. Później to się zmieni - dieta będzie priorytetem a o nałogu już dawno zapomnisz. Ciągnąć dwa na raz będzie Ci bardzo ciężko i być może w akcie desperacji sięgniesz po papierosa - tym sposobem ani nie schudniesz ani nie rzucisz palenia. Schudnięcie w czasie rzucania jest prawie niemożliwe - ok, można nie przytyć, schudnąć minimalnie,ale to raczej wyjątki - zazwyczaj się tyje, także z tej diety nie będzie szybko widać skutków....a wyrzeczenie jest nieproporcjonalnie dużo w stosunku do kilogramów, których możesz się ustrzec będąc na diecie przy rzucaniu palenia. Dużo łatwiej jest się odchudzać, gdy już do papierosów nie ciągnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś czytałam gdzieś
że wysiłek jak włożymy w odchudzanie się podczas rzucania palenia daje ponad trzykrotnie mniejszy efekt, niż ten sam wysiłek włożony w momencie, gdy już nie męczy nas nałóg. - także może tą energię i zapał zostawić sobie na później, a wystarczy jej na dłużej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankarra
Dzięki za rady, mój problem polega także na tym, że ja już nie jestem szczupła, dodatkowe kilka kilo uczyni ze mnie potwora :( Poza tym mimo że jestem dorosła to zawsze kryłam się z paleniem, więc nikt z mojej rodziny nie zrozumie, że przytycie jest konsekwencją wielkiego wyrzeczenia, jakim jest rzucenie palenia. A mój wygląd wszyscy mi będą wytykać, tak było, jest i będzie, mam straszną rodzinę pod tym względem. Mimo że mieszkam z mężem, bardzo się tym przejmuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankarra
Może spróbuję teraz trochę ograniczyć jedzenie, a za miesiąc-dwa podejmę bardziej radykalną dietę? Ile czasu po rzuceniu palenia najlepiej zcząć solidne odchudzanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ptaszynkka
Nie chcę Cię załamywać, ale niestety nawet po pół roku po rzuceniu palenia potrafi ciągnąć do fajek :( u jednych głód nikotynowy trwa krócej u innych dłużej - ważne by zacząć dietę dopiero wtedy, gdy już pozbędziemy sie tego nieprzyjemnego głodu i ciągłego myślenia o fajkach. Jeśli masz otyłość, to może najpierw zrzucić nadmiar kilogramów (na tyle, by BMI było w miarę ok), potem rzucić palenie i dopiero potem odchudzać się z kilogramów które wróciły po rzuceniu palenia, no i zrzucić kolejne kilogramy do "wymarzonej sylwetki". Jeśli chodzi o rodzinę - zawsze możesz zwalić wszystko na rozregulowane hormony, albo popracować nad asertywnością. Wiem, że tak łatwo jest powiedzieć, a w rzeczywistości jest to nie lada problem. Postaraj się nie przejmować rodziną (tym bardziej jeśli jest ona taka, jaką ją opisujesz). To Twoje życie. Skup się na mężu, pracy. Przez kilka kilo bardzo się nie zmienisz. Potem nadmiarowe kilogramy ponosisz kilka miesięcy i w kolejne kilka je zrzucisz, wszystko Ci szybko minie, ogranicz trochę te wizyty, zrzuć wszystko na ciężki okres w firmie itp. Jak CI dobrze pójdzie to na wiosnę będzie już z górki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankarra
Ptaszynka, niestety ja mam problemy hormonalne, stąd między innymi problemy z wagą :( Rodzina oczywiście nie wie o tym, bo by gadali, jaka ja jestem nieudana ;/ Ech, a macie jakąś radę na to ciągłe, obrzydliwe ssanie w żołądku? Weight Watchers to nie jakaś szczególnie restrykcyjna dieta, a ssie mnie cały czas, nawet bezpośrednio po obiedzie :( Do szału mnie to doprowadza! Już nie wiem, czy to zwykły głód, czy nikotynowy, czy jedno i drugie... Nie pomaga ani woda, ani marchewka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ptaszynkka
Przepraszam za ten przykład z rozregulowanymi hormonami, nie chciałam cię urazić, nie wiedziałam....ale w takim przypadku dieta i rzucanie palenia będą jeszcze cięższe :( to wszystko na siebie się nakłada niestety...może najpierw zwalczyć przyczynę, a potem skutki leczyć? Sama likwidacja skutków może być przytłaczająca - to tak jakby wylewać wiadrami wodę z zalanego domu, gdzie pękł kran. Lepiej naprawić najpierw kran i dopiero wybrać wodę. Może zatem zacząć od hormonów? Przykro mi, że Twoja rodzina mogłaby tak postąpić w stosunku do Ciebie :( - możesz się na nich za to obrazić :) i ograniczyć wizyty do czasu, gdy się już uporasz ze wszystkim (wiem, że to ciężkie, ale może jakiś sposób się znajdzie na tą rodzinę) Ssanie w żołądku - trudno powiedzieć czy to zwykły głód, czy nikotynowy - między innymi dlatego rozdziela się te dwa nałogi, by łatwiej było...ale przy zwykłej diecie rozsądnie ułożonej takie ssanie występuje zazwyczaj tylko w kilka pierwszych dni, potem organizm już się przyzwyczaja. Tutaj te 2 głody mogą się kumulować i wzmacniać. Dlatego też tak ciężko jest być na diecie i rzucać palenie - wykonujemy wtedy nieproporcjonalnie większy wysiłek w stosunku do wysiłku przy oddzielnym rzucaniu i odchudzaniu. A co do restrykcyjności diety, to każda jest zmianą sposobu żywienia i jakoś wpływa na organizm. Dziwi mnie, że nawet po obiedzie Cię ssie...co jadłaś na ten obiad?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankarra
Nie uraziłaś mnie w żaden sposób :) Niestety na razie leczenie nie przynosi rezultatów, co nie jest dla mnie łatwe, bo wpływa na moje zachowanie i przede wszystkim wygląd. Próbuję się nie poddawać, tylko zrobić coś dla zdrowia... ale może zbyt dużo na raz :( Na dodatek idę niedługo do nowej pracy i się stresuję. Dieta chyba nie wypali, dziś 2. dzień i masakra, więc może poczekam jeszcze z miesiąc. W zamian za to będę się więcej ruszać, jeść więcej zdrowych rzeczy i wytrwać w niepaleniu. Ale już teraz boję się patrzeć w lustro :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ptaszynkka
a sporą masz nadwagę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankarra
Ja od miesięcy się nie ważyłam, boję się :( Pewnie ok 75 kg ważę przy 174 cm :( :( :( Jak jeszcze przytyję, to będzie koszmar! Chciałabym ważyć 63-65 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ptaszynkka
Rozumiem, że martwisz się tyciem, jednak Twoje BMI to 24,8 . W większości kalkulatorów BMI dostaniesz komunikat typu- Gratulacje! Twoja waga ciała jest idealna. Nie słuchaj koleżanek, które mówią Ci, że jesteś gruba – są po prostu zazdrosne. Co prawda jest tu już niedaleko do nadwagi, ale to nie jest jeszcze otyłość. Poza tym po pierwsze - ZWAŻ SIĘ - ale rano, po porannej toalecie i kibelku, czyli bez treści pokarmowych w żołądku ;) - taka waga jest dopiero miarodajna. I dopiero myśl o wadze, a nie tak gdybasz :) Nie bój się prawdy, tylko gdy ją znasz, możesz ją modyfikować. Trzymam za Ciebie kciuki. I na prawdę zważ się, bo może ni jest tak źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patttorkifka
a to swoją drogą - czasem to tylko w naszej głowie siedzi otyłość. Kiedyś miałam osobiście taki problem, że porównywałam się do modelek, bardzo szczupłych dziewczyn (nie kobiet, tylko dziewczyn) i załamywałam się swoją "tuszą", podczas, gdy nie było o co się martwić tak na prawdę - nie byłam super chudą laską, ale normalną dziewczyną, z ciałkiem tu i ówdzie. Dołujący był też mój facet (teraz już mąż) - sportowiec, który ogólnie krytycznie patrzył na każdy tłuszczyk i brak mięśnia, ale długie dyskusje i kilka dobrych książek pozwoliły nam zaakceptować to wszystko. Super szczupłe laski w telewizji mają po 14-17 lat - to jest atut tego wieku, więc przestałam się do nich porównywać. Zaakceptowałam swoje normalne kształty, zadbałam o siebie troszkę i to bardzo pomogło. Mąż już teraz też zaczął mieć poukładane w głowie :) potrafi odróżnić anorektyczkę od normalnej kobiety i cieszy się, że ja ja właśnie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninianna
Opowiem Wam, jak ja rzucałam i odchudzałam się. Na wstępie - pewnie kilka osób mnie tu zjedzie na maxa, ale efekt osiągnęłam po 2 miesiącach - i trwały - nie palę już ponad rok. Po pierwsze - ważyłam prawie 70 kg przy wzroście 167 - to trochę sporo... po drugie paliłam 18-20 fajek dziennie, po trzecie miałam zacząć pracę za 2 miesiące i chciałam zmienić do tego czasu moje życie - schudnąć i rzucić palenie. Najpierw zajęłam się zrzuceniem wagi - załatwiłam sobie chorobowe, by móc poświęcić się tylko sobie. Podwoiłam liczbę fajek - do 40 dziennie i wypalałam przynajmniej 3 pod rząd, do tego drakońska dieta - kopenhaska oczywiście. Po tygodniu schudłam ponad 4 kg ,miałam lekki wstręt do fajek, ale fajki ułatwiały odchudzanie. Zwiększyłam liczbę fajek do 50 i wypalałam za jednym razem 4 szt. Po następnym tygodniu dodatkowe 5 kg, wycieńczenie organizmu, jeszcze większy wstręt do fajek. W trzecim tygodniu paliłam po 5 fajek pod rząd i po takim wypaleniu jednym zaczęłam wymiotować. Następnego dnia rano wypaliłam 6 fajek pod rząd (już na siłę), zwymiotowałam. Za kilka godzin to samo. Wieczorem miałam już taki wstręt do fajek, że nawet jednej nie mogłam wypalić, bo na sam widok i smród miałam odruch wymiotny. Wtedy postawiłam sobie kreskę - od teraz nie palę. Dietę kontynuowałam, ale już bardziej racjonalnie i kolejne dni zaowocowały oczyszczeniem organizmu i dowitaminizowaniem. Po miesiącu byłam inną osobą. Nadal nie palę i jestem szczupła. Także polecam - drastycznie, terapia szokowa, ale na widok fajek mam odruch wstrętu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninianna
a, następny miesiąc poświęciłam ruchowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninianna
wiem, że to brzmi nieracjonalnie - ale organizm ma mechanizm samozachowawczy, i by go uruchomić trzeba czasem dać organizmowi podwójną lub potrójną dawkę trucizny, o której się już przyzwyczaił-wtedy organizm sam się broni i tworzy bariery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam tą terapię szokową
najważniejsze jest tylko to, że jak się ma ochotę na papierosa, to żeby jednego nie wypalić, tylko raz po raz kilka (nawet 7-8). Nie wolno sobie pozwolić na jednego. To na prawdę działa, organizm przechodzi pierwsze stadium delikatnego przytrucia i sam reaguje wstrętem do papierosów. Znam wiele ludzi, którzy w 2-3 tygodnie na amen pozbyli się nałogu i schudli. Tylko jedna żelazna zasada - masz ochotę na fajka, to od razu 7-8 szt - aż się w głowie będzie kręciło. Po 4-5 wymiotowaniach już nie ciągnie do nałogu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankarra
A ile czasu po rzuceniu palenia Waszym zdaniem można przejść na dietę? Kiedy przemiana materii się stabilizuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bryzza
Super wątek, ja właśnie zakończyłam terapię szokową - ostatniego dnia to już był hardcore - 11-12 fajek pod rząd - w głowie się kręciło, wymiotowałam, oczy miałam czerwone. Dobrze, że ostatnie dni przypadły na długi weekend. Przez te ponad 2 tygodnie schudłam około 3 kg no i co najważniejsze - nie palę i nie ciągnie mnie do papierosów! to super uczucie, kiedy widzę na przystanku autobusowym kogoś, kto zapala papierosa, a mnie mdli na jego widok i muszę się odwrócić. Teraz zaczynam nowe, lepsze życie. A jeszcze tak niedawno matka mnie wyklęła za moją metodę (a razem zaczynałyśmy rzucać, tylko, że ona nadal pali, a ja jestem już wolna od nałogu). Obecnie dbam o dobre odżywianie i piję ziółka oczyszczające organizm z toksyn (takie w sklepie ze zdrową żywnością kupiłam) - to też pomaga na schudnięcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja z krainy Czarrów
U mnie przemiana materii ustabilizowała się dopiero po pół roku, ale wiadomo, każdy organizm jest inny. Tylko ,że ja miałam straszny problem z pociągiem do papierosów- mimo, że ta przemiana materii się ustabilizowała, to mnie nadal ciągnęło. Zaczęłam wtedy dietę, by zrzucić te 12 kg, które przybyło i po 2 miesiącach z depresji znowu wpadłam w nałóg. Potem kolejne załamanie - że zaczęłam palić i w ogóle psychicznie osiągnęłam dno. Wtedy też usłyszałam o tej metodzie, o której tu piszecie i pomyślałam, że to już ostatnia deska ratunku. Ciężko było, bo po 4 papierosie już nie miałam ochoty na kolejnego, a ta metoda daje najlepszy efekt, jak się trochę przytruje organizm. No ale w końcu jakoś sobie poradziłam - między jednym wymiotowaniem a drugim :D. Trwało to ok 9 dni, ale skutecznie udało mi się rzucić. Miałam taki wstręt do papierosów, że nie mogłam przebywać obok osoby palącej, czułam nawet smród z gazety, która była kupiona w kiosku, gdzie sprzedawca palił, szok! Na szczęście po jakimś czasie ten wstręt minął. Papierosy są mi obojętne, lekko wstrętne. Też wtedy schudłam jakieś 2-3 kg, potem byłą dieta (kolejne 3-4kg), więc ogólnie z wagą ok. Jeszcze bym chciała zrzucić jakieś 5kg. To co przy tej metodzie jest ważne, to by po jej zakończeniu lepiej się odżywiać - witaminki itp. - bo organizm musi się zregenerować - ale to dobrze, bo tak się też przyczyniamy do spadku kolejnych kilogramów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie przemiana materii
powinna decydować o zaczęciu diety, ale to, czy po jej rozpoczęci nie wrócisz do palenia - bo wtedy masz jojo gwarantowane i nadal palisz - czy w skrócie "zamienił stryjek...."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ankarra
No ja nie pomyślałam, żeby zastosować taką metodę jak niektóre z Was. Ale teraz już za późno, nie zacznę przecież palić, żeby ją wdrożyć. Myślę, że nadchodzi czas na odchudzanie. Nie palę od 19 października, siedzę teraz w domu, bo chwilowo nie mam pracy, więc mogę ten czas wykorzystać. Od kilku dni jem mniej, ale teraz jestem chora, więc dopiero od poniedziałku zacznę dietę 1000 kcal + dużo ruchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupuppupu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×