Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mama 7-letniej córy

Nie kochalam jej, gdy ją urodzilam.Tej milość przyszla z czasem...

Polecane posty

Gość Mama 7-letniej córy

Gdy urodzilam drugie dziecko,mialam już dwulatka w domu. Bylam w nim zakochana po uszy.Wypieszczone,ukochane, pierwsze... Nie umialam podzielić tej milości na dwoje, gdy pojawilo się kolejne dziecko na świecie. Ta milość do drugiego potomka przyszla z czasem... ale za to ze zdwojoną silą... Wstydze się tego po latach,ale taka byla tamtejsza rzeczywistość... Czy któraś z Was miala podobne problemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale juz ja kochasz
wiec w czym tkwi problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama 7-letniej córy
Problem w tym, że sie tego wstydze i pytam Was, czy mialyscie podobnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialam. wydawalo mi się ze nie kocham synka bo nie moge juz nikogo kochac bo cale moje serce nalezy do Mani, pozatym jakos niemoglam sie przekonac do tego ze maly jest chlopcem. Ale naszczescie mi już minelo i teraz go uwielbiam :D jest najpiekniejszym chlopcem na calym świecie, najgrzeczniejszym i wogole idealnym :) I strasznie mi smutno ze moglam tak myśleć o tym malutkim klocuszku. Myśle ze caly problem polegał na tym ze musialam spedzic te 4 dni w szpitalu.... bez córci. nie umialam sobie tam bez niej poradzić. caly czas sie zastanawialam co ona robi, czy się nią dobrze zajmują itd. wkoncu kazalam przypropwadzic ja do spzitala bo musialam ja zobaczyć, a jak juz zobaczylam to bylo mi jeszcze gorzej bo bylo wtedy 30 stopni upalu a tesciowa i maz wystroili ja w dlugie spodnie i bluzeczke z rekawkiem 3/4. przyszla taka maluśka czerwona i spocona z brudnymi paznikciami u rączek i posklejanymi wloskami, taka wymeczona :( kazalam ja zabrac do domu i przebrac w jakieś letnie ciuszki ale poźniej juz caly czas przeplakalam :( i tak wyszlo ze jak wrócilam do domu to potanowilam stanąc na glowie zeby wynagrodzic malutkiej te dni kiedy mnie nie bylo, a maly poszedł \" w kąt\". zajmowalam się nim ale tylko tyle ile musialam bo w mojej glowie pojawilą sie durna myśl ze gdyby nie on to mojej coreczce nie bylo by tak źle, nie musialabym jej zostawiać, nikt nie budzilby jej w nocy, mialąbym dla niej duzo czasu i mogla calymi dniami sie z nią bawic szykowac jej przysmaki i chodzic na spacery. na cale szczescie ktoregos dnia usiadlam i doszlo do mojej pustej glowy ze moj synuś to takie samo dzieciątko jak corcia i tak samo mnie potrzebuje jak ona a moze nawet troche bardziej bo on sie nie upomni o jedzenie, nie powie \"mamusiu daj rączke \" żebym szla sie bawic tylko na wszystko reaguje tak samo- płaczem. na szczescie to wszystko szybko do mnie dotarlo i nie moge zrozumiec dlaczego wtedy mialam taki sposob myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pikolo kolo
ja sie wlasnie zastanawiam czy dam rade te milosc podzielic. spodziewam sie drugiego dziecka, a pierwsza cora jest tak strasznie wypieszczona i najukochansza w swiecie, ze nie wyobrazam sobie tej sytuacji :O oczywiscie ciesze sie niesamowicie na przyjscie drugiego dziecka, ale patrze na to raczej jak na "prezent dla corci w postaci rodzenstwa do zabawy, nie jak na drugie ukochane dziecko:O wiem, to pewnie straszne co pisze:O kiedy u ciebie pojawila sie ta milosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pikolo kolo
mamani - cholernie sie boje, ze u mnie bedzie tak samo:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pikolo kolo ja tez sie balam, ale rodzina mówila ze co ja opowiadam ze jak zobacze to pokocham tak samo jak pokochalam manie... jestem pewna ze gdybym wtedy mogla miec manie przy sobie to bylo by inaczej. ja jej nigdy nie zostawialam na dluzej niż kilka godzin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam odwrotnie...Urodziła się Lena i jest całym moim światem, i czasem mam wrazenie, ze Tobiasz odszedł na bok... Raz, że u mnie faktycznie sprawdza się teoria, że pierwsze dziecko jest nośnikiem rodzicielskich ambicji i wymagań, a drugie po prostu się kocha, ale myślę, że duże znaczenie ma to, co się działo przed narodzinami córecZki- jedno poronienie i strata bliźniąt tuż przed terminem porodu. Ciąża z Leną nie była więc normalna, tylko przezyta w ciągłym lęku, stresie, i napięciu-a kiedy mała sie pojawiła, jest dla mnie cudem, bo nie wierzyłam, ze w koncu sie uda... Bardzo nie chcialabym, aby synek poczuł się odrzucony, bo go kocham..ale to ona mnie chwyta za serce:( Mam cichą nadzieję, ze to tylko kwestia czasu, ze to normalne, bo ona jest taka mała i bezbronna, i ze jak podrośnie, to mi przejdzie, bo kiedy myślę, że Tobiasz mógłby czuć sie niekochany, serce mi pęka. Ale z uczuciami sie nie wygra, czujemy tak a nie inaczej, i najlepsze, co mozemy zrobic, to je zaakceptowac, nie walczyc z nimi, bo one i tak sie ujawnią w jakiejs formie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama 7-letniej córy
Boże, nie jestem więc odosobniona... Ja, gdy zaszlam w ciażę z drugim dzieckiem, niemal cale 9-mcy plakalam. Gdy tulilam do snu mojego synka, czulam i bylam pewna,że nie pokocham nikogo juz bardziej jak jego,że nie podzielę tej milości,nie będę umiala! Byla miedzy nami potężna więź. Synuś sypial ze mną,a nocą ssal pierś do dnia porodu. Zawsze byliśmy blisko siebie. Drugi poród byl przelomem w naszych relacjach. Ja pojechalam rodzić, jego,bez mojej wiedzy,zawieziono do drugiego zpitala z potężnym zapaleniem pluc. Przez tydzień nie mialam z nim ŻADNEGO kontaktu! Mąż jeżdzil do dwóch szpitali w odwiedziny, a ja żylam w nieświadomości i glębokiej tęsknocie za moim pierworodnym. Gdy wrócilam do domu, nie zastalam w nim synka...Dopiero wtedy mąż opowiedzial mi cala historię... Heh,Brakuje mi slów, by opisać, co wtedy czulam... Przegladalam zdjęcia syna i plakalam z tęsknoty za nim! Córeczka, byla jedynie przeszkodą do tego,bym mogla go odwiedzić, mialam więc jej to za zle...Nic do niej nie czulam,karmilam,przewijalam,ale bylam jalowa,pozbawiona uczuć,dzialalam mechanicznie...Żalosne! Synek w szpiatlu byl samiuteńki,pierwszy raz w życiu nie tulony do snu, z dala od bliskich i mamusi... Koszmar! Po jego powrocie/2tyg.osobno/ synuś nie dal mi się do siebie zbliżyć, nie pozwalal się mi do niego przytulać, odpychal,kopal... W nocy zrywal się z krzykiem caly mokry... przeżylam traumę! To byl szok. Najaukochańsze dziecko,przestalo mnie kochać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama 7-letniej córy
Z czasem,relacje sie ocieplily, ale już nigdy nie bylo tak, jak byliśmy sami... A uczucie do córci dojrzewalo z każdym dniem. Nie trwalo to krótko, bo po okolo 2-3 mcach, zdalam sobie sprawę,że to maleństwo,ta niewinna istotka, ta mala kobietka,która tak szczerze patrzyla mi w oczka podczas przystawiania do piersi , to też moje dziecko...i,że tak samo nic więcej ode mnie nie chce oprócz milości. Wtedy poczulam,że nie wyobrażam sobie, by jej z nami nie bylo. Od 2-ego roku jej życia , to ona pokazuje mi, jak można kochać bezinteresownie, prawdziwie,szczerze,milością czystą! Bogu jestem wdzięczna, że ją mam,i ,że pokazala mi, jak się kocha... A synuś, ma już 9 lat i po tym incydencie sprzed lat, zauważyl, że oprócz mamy jest też tata...i to z nim mam teraz świetne relacje... Ale lubi się do mamusi czasem przytulić i powyglupiać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja przeżyłam coś nieco zbliżonego, ale inaczej. Mając syna zawsze myślałam, że jeśli urodzi się drugie dziecko- będzie to dla synka krzywdzące. Tak bardzo go kochałam,że czułam się nielojalna myśląc o drugim. I został jedynakiem:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość az zal sie przyznac...
az wstyd przyznac ale mialam dokladnie to samo pierwsza ciaza byla planowana, tak bardzo chcialam synka, no i mam druga to wpadka, po 2 latach... cala ciaze nie moglam sie z tym pogodzic, mimo ze chcialam powiekszyc rodzine, ale taki zal do losu ze zadecydowal inaczej na poczatku az wstyd pisac ale liczylam ze moge poronic w koncu nie z kazdej ciazy jest dziecko... pozniej bylo jeszcze gorzej... mialam zal do siebie ze z wielkim brzuchem nie jestem ju taka sprawna jak kiedys ze nie moge tyle czasu poswiecic synkowi po porodzie niby bylo ok, przez 2 dni, pozniej ogladalam zdjecia synka jak byl maly, wylam do poduszki, ciagle wyobrazalam sobie zycie jakby corki nie bylo, co robilabym z synkiem itp na dzien dzisiejszy corka ma 5 miesiacy a ja jakos nie potrafie jeszcze pokochac jej tak jak synka czasami jest ok, a czasami zwlaszcza jak mala da w kosc to zaluje wszystkiego... mam nadzieje ze bog nie pokara mnie za takie mysli i kiedys wkoncu pokocham corke tak samo jak syna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama 7-letniej córy
Boże, jak ja Wam wspólcuję. Nigdy więcej nie chcialabym przeżyć czegoś podobnego. Tyle bólu,żalu, zwątpienia... Bylam nieszczęśliwa i unieszczęsliwialam najbliższe mi osoby... Z perspektywy czasu wiem, że te wspomnienia wciąż w nas żyją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przez pierwsze 3 miesiace
nie moglam zaakceptowac faktu, ze jestem matka, byłam autentycznie nieszczesliwa i chcialam cofnac czas ( choc dziecko bylo od dawna planowane). Mysle, ze to zmeczenie(ciezki przebieg ciazy), szok poporodowy, spadek hormonów. Przeszlo, teraz mam dwojke, kocham je najbardziej na swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne to co piszecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maMa synka....
ja miałam tak po urodzeniu pierwszego dziecka niekochałam go nieczułam nic cudownego jak mi go pokazali po porodzie, chciałam cofnac czas to okrotne ale tak czułam:( niechciałam go ciezko mi to pisac bo teraz go kocham najbardziej na swiecie jest dla mnie wszystkim wiec skad sie wzieły wtedy te uczucia a raczej ich brak? Niewiem czy to był szok poporodowy depresja było to straszne jak teraz o tym mysle:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem skąd w matkach brak
matczynych odczuć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lorepinoczka
Ja mam synka ukochanego i staram się o drugie dziecko. Zastanawiałam się czy pokocham kogos bardziej lub chociaż tak samo ale tylko przez pierwsze 3 lata. Następnie przychodziło do mnie powoli pragnienie powiększenia rodziny(długo się zastanawiałam bo mam słabe zdrowie i ciąża będzie dla mnie wielkim obciążeniem) W tej chwili już się nie zastanawiam czy pokocham ją lub jego równie mocno bo jestem tego pewna a odkąd zaczęłm się starać o drugie ciągle przytulam swojego pierworodnego i poświęcam mu dużo czasu. Pozdrawiam Mamy z problemami i trzymam kciuki!!! Ps. MAMAMI masz śliczne dzieciątka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem co o was mysleć
:-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic:) chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej, ale z wlasnymi uczuciami nie damy rady wygrac. Masz dzieci? Bo ja, dopóki nie mialam, gorszylam sie b. postacią ojca, który nie akceptował swojego syna z zespołem Downa i ciągle miał do niego pretensje, wyzywał itp. Teraz go rozumiem-nie mówię, ze pochwalam zachowanie, ale rozumiem, że czuł tak a nie inaczej, chociaż na pewno chciał czuć inaczej. Ja o wszytskich wypowiadających sie tu mam dobre zdanie:) DZiewczyny,miałyscie odwage napisać o przykrych uczuciach, i chwała Wam za to! Bo kiedy nie ma miejsca dla \"złych \" uczuć,nie będzie go potem dla tych \"dobrych\":) Dlatego nie bierzcie sobie do serca wpisów jak ten powyżej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudneale prawdziwe są
te wszystkie odczucia miotające nami przed narodzinami drugiego dziecka. Nie radzimy sobie z uczuciem, bo nie wyobrażamy sobie, że trzeba je będzie jakoś rozedrzeć na dwoje. Smutne,ale czas i życie pokazuje i udowadnia nam,że tak można!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam podobnieale szkoda
gadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze,że macie odwagę pisać, w końcu gdzie macie to powiedzieć, w domu to zbagatelizują, znajomym nie wypada itd. A dusić w sobie ? Po co? Ja jak Lidka miała 3 miesiące strasznie chciałam drugie dziecko, pewnie dlatego że mi się tak w ciąży bycie podobało ;) Teraz coraz większym lękiem napawa mnie myśl o kolejnej ciąży. Z córcią tyle mnie łączy i boję się, jak ja ten czas podzielę, kiedy teraz go ledwo starcza :( Wiem, że wiele rodzin ma dwoje i więcej dzieci, ale jakoś mam coraz większe obawy :o Nie chcę zniszczyć tej więzi, kocham ją tak mocno i mam takie głupie myśli, że ją skrzywdzę. A po prawdzie to ona ma \"pierdolca\" na punkcie dzieci ;) Tylko o mnie jest strasznie zazdrosna, jak córka kuzynki poszła do mnie na kolana, to aż spazmów dostała :o Za to do jej mamy mogły się obie przytulać ;) Myslałam, że decyzja o kolejnym dziecku będzie równie radosna, jak przy pierwszym...ehhh życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×