Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość brak pomyslu na pseudonim

DZISIAJ SIE ROZWIODLAM- rodzina uwaza, ze to moje widzimisie i bede zalowac

Polecane posty

Gość brak pomyslu na pseudonim

Mam 28 lat. Od dzisiaj nie jestem juz mezatka. Rodzina nie rozumie i ma mi to za zle. Maz mnie nie zdradzil, nie bil, ja takze nie zdradzilam, nie zakochalam sie w nikim innym... wiec niby czemu, prawda? Bo jakis czas temu stwierdzilam, ze nie jest to mezczyzna, z ktorym chce spedzic reszte zycia. Zmienil sie... ja sie zmienilam. Nagle okazalo sie, ze mamy inne poglady na swiat i inaczej chcemy isc przez zycie. . Nie chcialam sie dluzej oszukiwac, stwierdzilam, ze im szybciej sie rozstaniemy tym wieksze mamy szanse na ulozenie sobie zycia. dzieci nie mamy. Eh ciezko, ze nikt z bliskich mnie nie rozumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta w czerwonych butach
hej ja się nie rozwiodłam, ale noszę się z tą myślą. mam 25 lat, mąż 28. ponad rok temu pobraliżmy się. Naiwnie wierzyłam, że potrzebujemy "następnego levela" żeby było cudownie jak na początku. Pomyliłam się. Nie dogadujemy się, on się zmienił, ja też. Chciałabym się rozwieść, ale nie mam na to siły... nie jestem pewna tej decyzji i wiem, że podobnie jak Ciebie, nikt mnie nie zrozumie. Przecież to taki dobry chłopak, uczciwy, przystojny, i w ogóle ach i och. Również uważam, że jest dobrym człowiekiem, tylko po prostu nie dopasowaliśmy się. Coś się wypaliło. Na starość nie będziemy mieli o czym przy herbacie porozmawiać. Także doskonale Cię rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak pomyslu na pseudonim
my bylismy malzenstwem okolo 3 lata... razem lacznie z okresem malzenstwa 6 lat. I powody dokladnie te same... bylismy nie ze soba, a obok. Coraz mniej tematow do rozmowy, nagle zadnych wspolnych zainteresowan.... I o czym wlasnie rozmawialibysmy na starowsc? Czy bede zalowac? nie wiem. okaze sie pewnie za jakis czas. Ale wiem, ze jakbym tego nie zrobila to na pewno bym zalowala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm z tego co napisałas wynika, że Twoja rodzina Cie nie wspiera z jakichs powodów. masz prawo do własnego zdania i decydowania o swoim małżeństwie, a rodzinna to powinna uszanować. Nie musisz tego sluchać. Sama wiesz co jest dla Ciebie najlepsze, to Twoje małżeństwo, nie ich..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zws
:D:D:D kazdy ma inna mentalnosc ja nie rozumiem jak moglas tak mlodo wyjsc za maz a doskonale rozumiem twoja decyzje o rozwodzie powodzenia na nowej drodze zycia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak pomyslu na pseudonim
to nie jest tez tak, ze robia na mnie nagle nagonke i ciagle mi gadaja... chodzi raczej o to, ze mam wrazenie, ze w ich oczach nagle stalam sie smarkula, ktora zrobila jakas glupote... bo tak jej sie zachcialo...i bede tego zalowac. Nie potraktowali mnie powaznie i tego jak ja sie z tym czuje. Bo przeciez jezeli nie bil, nie zdradzalismy sie, odnosilismy sie do siebie normalnie... to o co mi chodzi? a ja jednak od zwiazku wymagam czegos wiecej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zws
nie martw sie wiekszosc ludzi nie moze zniesc przegladania sie w lustrze cudzych decyzji bo sami tkwia w zwiazkach, ktore sa fikcyjne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta w czerwonych butach
heh, znow podobieństwa ;) Jak swoim próbowałam zasygnalizować, że nie jest mi najlepiej w tym układzie, usłyszałam, że wymyślam. Jestem przygotowana na to, że w razie rozwodu będzie tak samo jak u Ciebie. Na razie wzdrygam się na samo brzmienie słowa rozwód :O Powiedz mi jak długo nosiłaś się z tą decyzją i kiedy dojrzałaś do jej podjęcia? Czy mąż nie chciał naprawiać korzystając z poradni małżeńskiej? Jak zareagował na myśl o rozwodzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak pomyslu na pseudonim
a co do mlodego zamazpojscia... wzielismy sam slub cywilny. Bardziej chodzilo nam o to, ze dostaniemy wspolnie wiekszy kredyt na mieszkanie i inne rownie praktyczne rzeczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak pomyslu na pseudonim
pomysl o rozwodzie zakielkowal okolo rok temu, kilka miesiecy sie z tym nosilam... w koncu stwierdzilam, ze nie ma co tego odkladac, nagle sie nie odmieni, lepiej nie bedzie. Maz nie probowal namawiac, nie probowal takze terapii w poradnii, bo doskonale mnie zna i wie, ze jak ja podejmuje jakas decyzje to jest to przemyslana i raczej od niej nie odstapie. Jak zareagowal...nie bylo wesolo. W koncu porozmawialismy porzadnie. Co, jak, dlaczego... Rozeszlismy sie na spokojnie. Nie moge powiedziec, ze nagle zostaniemy przyjaciolmi, bo mysle, ze nie jest to zbytnio mozliwe... Znajomymi i owszem. Bedzie przeciez wciac kims waznym i znaczacym w moim zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobieta w czerwonych... - czy ten nastepny level, jak to okreslilas, nie byl spowodowany zbyt dlugim spotykaniem sie bez zadnej decyji o slubie itp. a potem slubem \"bo juz trzeba\"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gratulje odwagi
i zycze szczescia na nowej drodze zycia:-) tej lepszej i dojrzalszej. lepiej bys samej samemu niz osamotnionej razem, o! a jak cos koczysz to zaczynasz co nowego!! wiecej wiary w siebie i olej taka kochana ,madra rodzinke, pewnie sa zazdrosni, bo sami sa nieszczesliwi w swoich zwiazkach na sile!! o! prawda, ze madrze gadam, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta w czerwonych butach
Wiesz, ciężko powiedzieć, raczej nie. Przed ślubem znaliśmy się 5 lat, mieszkaliśmy od 4. Trochę zrobiłam to "bo tak wypada" - słuchając "rad" wszystkich dookoła, samą siebie przekonując, że tak będzie lepiej. Głupie strasznie, wiem. Naiwne. Nic się cudownie nie odmieniło. Powiem więcej, po półtora roku mam wszystkiego serdecznie dość. Męczy mnie sytuacja nierozmawiania, albo rozmawiania o rzeczach błahych. Nie tak miało wyglądać moje życie. Tylko paraliżujący strach przed tym cholernym rozwodem mnie powstrzymuje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak pomyslu na pseudonim
kobieta w czerwonych butach - im szybciej tym lepiej moim zdaniem... jezeli jest sie tego pewnym. W ten sposob oboje, Ty jak i rowniez On macie wieksze szanse na ulozenie sobie zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przypomina mi się tu historia mojego rozstania po 7-miu latach. jakims dziwnym zbiegiem okoliczności nagle się okazało że mój facet jest ulubieńcem rodziny (!) i że nie powinnam się z nim rozstawać tylko natychmiast miec z nim dzieci (których on miec ze mną nie chciał) i powinnam go zawlec do ołtarza(czego on nie chciał tym bardziej, bo wolał byc blue birdem ;) ) Dowiedziałam sie ,ze bedę załować i robie zyciowy błąd i się wykoleję :D Wtedy zrozumiałam , że rodzina nie szanuje mojego zdania, nie szanuje moich wyborów. Z perspektywy czasu wiem, ze to była najlepsza decyzją jaka mogłam podjac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak pomyslu na pseudonim
czas pokaze... A rodzina... przejdzie jej. Nie sadze, zeby zrozumieli... ale pewnie odpuszcza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniad862d
ja sie nie rozwiodłam ale rozstałam po piecioletnim związku, tym samych powodu, wiele ludzi sie dziwi sie ze zwiazki rozpadaja sie " bo cos sie wypaliło" sama nie wiem jak to sie dzieje czy to możliwe eby poprostu pzestac kogos kochac nawet jesli miłość była prawdziwa ? cy prawdiwa milosc sie wypala?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może trochę starsza
Witam! Tak czytam drogie Panie te wasze opowieści i oczom nie wierzę. Tym bardziej, że poklepukecie się po plecach pisząc takie rzeczy. Ja jestem szczerze mówiąc zszokowana kompletnym brakiem odpowiedzialności jaki sobą repzezentujecie. Wstępując w związek małżeński drogie Panie bierzecie odpowiedzialność za drugiego człowieka - waszego męża. Ślubujecie mu miłość, wierność i uczciwość, że będziecie przy nim trwały w \"pogodzie\" i niepogodzie\". Ludzie się zmieniają - owszem /zarówno wy jak i wasi mężowie/. Tymczasem wasze zachowanie wygląda następująco. Poznałam fajnego facta /jest mi dobrze/- zakochałam się w nim /jest mi jeszcze lepiej/- wyszłam za niego /super, biały welon, która z nas o tym nie marzy/- coś jest nie tak /znudził mi się, już nie jest taki jak kiedyś, jest nudny może za bardzo poważny bo zmieniło go życie/ - chcę się rozwieść /może nowe życie bęzie ciekawsze, na pewno lepsze/. Dziwi mnie to zachowanie i podejście do życia tym bardziej, że jak same piszecie trafiłyście na mężczyzn dobrych, ciepłych a przede wszystkim was kochających. Tymczasem przyszła do was \"niepogoda\" coś zatraciłyście, czegoś wam brakuję i jak tchórze uciekać chcecie z \"tonącego\" okrętu. Miłość - przynajmniej mi sie tak wydaję - pociąga za sobą ogromną odpowiedzialność, której wy drogie Panie wg mojego zadania unikacie. Zamiast walczyć o ten związek, próbować coś zmeniać / oczywiście potrzeba na to waszej obopulnej checi i trochę czasu/ oddajecie sie we władanie hedonizmowi, który kieruje was do tej złudnej i chwilowej przyjemności - zmainy która dla was ma być dobra. Co za egoizm...Pamiętajcie jednak, że swoim postępowaniem możecie zranić wielu ludzi, poczynając od waszego męża, a na sobie kończąc. Nikt bowiem nie zagwarantuje wam tego, że traficie znowu na dobrego człowieka - mężczyznę, z którym chciałybyście ułożyć sobie życie. A może po kilku latach i on wam się znudzi...I co dalej??? A może was mąż się zmeni - dla was na lepsze... Dorośnijcie drogie Panie i zapytajcie się w duchu czego wy tak naprawdę od życia oczekujecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zetwues
jaka odpowiedzialnosc to nie pies ani dziecko widac ze sie nie da juz razem zyc to trzeba - nalezy sie rozstac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuliszka
w każdym związku po latach coś się psuje,ale nic nie ma bez wysiłku,każdy jednak sam musi wiedzieć,czy chce to ratować,czy nie.Jeżeli oboje chcą rozwodu,to rodzina nie ma prawa się wtrącać.Owszem ,raz można wyrazić delikatnie w trosce swoje zdanie,ale raz i na tym koniec. Ja jestem w trakcie rozwodu i najgorsze,ale to absolutnie najgorsze w tym całym rozwodzie jest wtrącanie się i krytyka mojej matki.Mam tego serdecznie dość,więc odwiedzam ją tylko,jak moje dziecko chce ją odwiedzić.Ja rozumiem,że ona się martwi,że uważa,że robimy błąd,ale do jasnej ciasnej ona to bez przerwy powtarza,jak zdarta płyta,ciągle mi mówi,że będę żałowała,że ona zna lepiej życie,że jesteśmy oboje nienormalni(mamy już innych partnerów).My chcemy rozwieść się w zgodzie,a ona sieje zamęt.MAło tego:zarówno mi jak i jemu powtarza,że nam się z innymi osobami nie ułoży,że będziemy uciekać gdzie pieprz rośnie z tamtych związków,krytykuje te osoby nie wiedząc o nich zupełnie nic.Naprawdę wiem,jak to boli nie mieć wsparcia rodziny przy rozwodzie-to jest najgorsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuliszka
mało tego:w trakcie trwania naszego małżeństwa tak samo mąciła i krytykowała dosłownie wszystko,powtarzała,że mój mąż to nieodpowiedzialny dupek,a teraz go wychwala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fewwer
ja zmienilam swój poglad odnośnie małżeństwa nie wymagam o Niego tego by podzielał moje poglądy, chce tylko by byłktos kto czeka na mnie w domu gdy wracam z tej cholernej pracy od tych wszystkich ludzi którzy mna gardzą lub których ja nienawidze, wracam do domu i widze Jego mimo że nie jest "miłościa mojego życia" ciesze sie że jest przy mnie, zestarzejemy sie razem i to jest piękne nie wierze w miłości wielkie i namietne w tą jedyną miłość życiową miłość to chwilowy stan a najważniejsze jest by miec sprzymierzeńca i kogoś z kim czujesz sie bezpiecznie, życia nie spedza sie z kimś tylko przy kimś on ma swoje życie ja swoje ale wspieramy się w trudnych chwilach nie podchodze do tego tak serio życiowo bo jakby nie było zawsze bedziemy odrębnościami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brak pomysłu...--------- miałam niemal identycznie, rozwiedliśmy się, wydawało mi się że bez niego bedzie mi lepiej, że codzienność mnie zabiła, że staliśmy się sobie obcy... Po roku - żałuje :( :( to była najgorsza decyzja w moim życiu :( czasem nie moge uwoerzyć że to zrobiłam. On niby nie był przeciwny, dopiero pod koniec pytał czy na pewno tego chce, ale ja byłam tak zdeterminowana, mysląłam że nie ma innego wyjścia. Dzisiaj wiem, że źle postąpiłam. moze troche syarsza---------święta prawda :( ja nie chciałam tego słuchac, mysłałm ze tylko ja mam racje i dobrze robie. Gdzie byłaś kiedy podejmowałam tą decyzje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuliszka
Brunetka,to wróć do niego,znam taki przypadek:wrócili i są nadal razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz...............bardzo bym chciała :( BARDZO wiem, ze nikt nie bedzie mnie kochał tak jak ON, w moim sercu zawsze bedzie moim mężem. Już na poczatku naszej znajomości powiedział mi że zostane jego zoną, wtedy się śmiałąm ale kilk alat póxniej tak się tało, zrobiłby dla mnie wszystko, było mi z nim dobrze, niestety jak to wieloletnim związku - dopadła nas rutyna, nie umieliśmy ze sobą rozmawiać, nie potrafiliśmy walczyć choc chyba oboje kochaliśmy........ NIe wiem czy on bedzie chciAŁ :( W TYM CZASIE SPOTYKAM SIĘ ZKIMŚ :o ALE WIEM ŻE nic do niego nie czuje, ot tak, zeby miec z kim pojsc na piwo :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuliszka
ZNAM,ZNAM,mojego szwagra siostra odeszła od męża,zamieszkała z dziećmi ,miała własną firmę,więc spokojnie sobie żyła,mąż spotykał się z kimś podobno...Wiesz,on odwiedzał dzieci,więc siłą rzeczy mieli kontakt,rozmawiali....Ona zauważyła,że on się zmienił,że się bardziej stara dla dzieci,że nabrał pokory..powolutku do niej docierało...postanowili do siebie wrócić.Nie łam się dziewczyno,to Wasza sprawa,a rodzina niech sobie zatrzyma swoje uwagi dla siebie.Musisz z nim pogadać na ten temat,bo się zadręczysz,szkoda życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuliszka
Pamiętaj,że mądrzy ludzie popełniają błędy,a głupcy nie wyciągają z nich żadnych wniosków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kuliszka----tak mi źle samej :( nie moge sobie darować że popełniłam taki błąd 😢 Wszystko mi go przypomina, słysze nasze piosenki, wspominam miejsca, zwykłe zakupy, sposób chodzenia, śmiania. To ja wniosłam pozew :( nie wiem czy teraz on nie ujmie się dumą honorem :O Chce sie z nim spotkać, na razie czekam na odpowiedz, napisał że ma dużo pracy ale skorzysta z zaproszenia....czekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×