Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gosietta

myślicie czasem co by było gdyby wasze dziecko urodziło sie chore.

Polecane posty

Gość migotka123456y7u
KLUSKA_SEROWA to tez jest dobre rozwiazanie jezeli taa opieka sie dzieli bo w osrodku wiedza jak postepowac i moze duzo pomoc ale niech dziecko wie ze ma mame i tATE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedynym słusznym rozwiązaniem będzie, cierpienie wraz z tym dzieckiem i do końca swojego żywota plucie sobie w brodę, że nie usunęłam, o to jest los matek, które decydują się na opiekę nad niepełnosprawnym, upośledzonym dzieckiem. Moje wygodnictwo, to nie tylko przejaw egoizmu, ale też strach przed tym, że znienawidziłam to dziecko, swoje życie i bliskich mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest chore, tylko całkiem zdrowe podejście do życia człowieka, który w miarę chce żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P.s Był kiedyś tutaj na kafe wątek, o matkach, córkach, wnuczkach, które opiekują się niepełnosprawnymi, upośledzonymi fizycznie i psychicznie bliskimi, przeczytałam temat cały i z całą pewnością nie chciałabym powielać losu bohaterek. Pełno bólu i żalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ani nie prowokuje, ani nie jestem z zaburzeniami. Całkiem zdrowy ze mnie okaz psychiczny. Nie wiem co bym zrobiła jakby mi córka nagle zachorowała,. nie wykluczam ośrodku. Piszę o tym co bym zrobiła jakbym wiedział od początku, że moje dziecko będzie chore. Moja postawa nie jest przejawem zaburzenia, już wspominałam wyżej, to całkiem normalny i trzeźwy punkt widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mało jest takich matek? Bez urazy, ale domy dziecka i ośrodki pękają w szwach. Wiem, bo jako wolontariuszka, wszystko mam w jednym paluszku. Akurat nie dziećmi z zaburzeniami psychicznymi, czy fizycznymi mi jest dane pracować. Najlepsze jest to, że nikt nie podejmuje się opieki nad takim dzieckiem, żadna rodzina, dlaczego? czyżby nie przejmowali się losem bliźnich? Nie chcieli urozmaicić sobie życia chorym dzieckiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mylisz się. Dzieci niepełnosprawne nie są porzucane tylko przez margines społeczny. Nie dopuściłabym do tego aby urodzić chore dziecko, usunęłabym je, gdyby zachorowało w przyszłości są specjalne ośrodki, więc nie widzę problemu. A tak nie mam czasu i nerwów do opieki nad wiecznie nadpobudliwym dzieckiem, zaślinionym i 24h na dobę krzyczącym. Z tym, że między nami jest taka różnica, że ja śmiało o tym mówię/piszę, a Ty i tobie podobni chowają się pod pseudonimem, cierpiętnice. Kobieta rodząc dziecko nie jest już kobietą a matką, rodzicem. Bycie kobietą się dla niej skończyło. Kobieta rodząca chore dziecko, to wieczna opiekunka, bez chwili wytchnienia i spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja kuzynka urodziła chore
dziecko. Po jej relacjach, po tym co widziałam, to może jest bezduszne, ale nie podjęłabym się opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem. Płacze i krzyki praktycznie przez 24h na dobę, jak mała miała atak to było bardzo źle. Moja kuzynka zamknęła się w sobie, była jak robot, opieka nad dzieckiem, sen, o ile dało radę i tak do końca życia. Zastanawiają się nad ośrodkiem, każdy jej radzi, żeby zostawiła, tak nie można, to dziecko. Ale ona też jest człowiekiem, ma prawo normalnie funkcjonować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie obrazisz mnie. Twój pogląd szanuję i po części rozumiem Twoje zażenowanie, jednak zdania nie zmienię, bo nie jestem maszyną. Jestem matką i to wyobraź sobie, że bardzo dobrą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie w rodzinie jest takie
dziecko ( kilkanascie lat i wciaz bez kontaktów zasadzie roslinka), jest kochane przez wszystkich, rodzice staraja sie zyc normalnie, bawic sie, gdy jest czas( rodzenstwo pomaga), zyc pełnia zycia i cieszyc sie tym dzieckiem mimo wszystko. Podziwiam ich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Próbujesz wzbudzić we mnie poczucie winy, już teraz, gdy moje dzieci są zdrowe. Nie uda Ci się. Kocham moje dzieci, jak zachorują też będę kochała, bo nigdzie nie wspominałam o tym, że nagle zaprzestanę kochać, że nie będę przeżywała i cierpiała, jednak oddałabym do ośrodka, dla dobra dziecka, mojego i otoczenia. Ty myśl sobie co chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odpowiedziałam na Twoje pytanie. Zapytałaś czy opowiadam bajki: Tak Wspominam też o tym, że je kocham i nie przestanę kochać, jak zachorują również będę kochała. Oddanie do ośrodka nie umniejsza miłości. Ale wy cierpiętnice biorąc na swoje barki krzyż na całe życie, wiecie najlepiej co jest fair i dobre, a co bezgranicznie prymitywne, żenujące i nadaję się do leczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wredna czasami, małostkowa również. Możliwe, że będę pierwsza, zresztą mam taką nadzieję i nie zmuszę dzieci, żeby mnie przyjęły pod swój dach i poświęciły swój czas i życie na opiekę nade mną,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tego również się nie wypieram. Nie pozwoliłoby mi sumienie na patrzenie jak moje własne dziecko się męczy i cierpi, a egoizm z racji tego, że egoistką jestem, nie pozwoliłby mi marnować na to czasu, bo są specjalistyczne ośrodki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a kto z was byl w srodku
domu opieki? wystarczy sam zapach. Myslicie, ze kto tam pracuje? anioły za wielkie pensje? Strasznie tam jest. Opieka bardzo teoretyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj kochani, nie wiecie jak bardzo się mylicie. Myślicie, że oznaką prawdziwej miłości jest opieka nad dzieckiem niepełnosprawnym, myślicie, że poświęcając się wynagrodzicie mu los jaki go spotkał, może i trochę w tym prawdy jest, ale nie do końca. Ośrodek nie jest złym pomysłem, o ile doglądasz, odwiedzasz, nie olewasz, nie masz w dupie, sprawdzasz czy opieka jest dobrze sprawowana, czy jest pielęgnowane, to też przejaw miłości i zainteresowania, to nie umniejsza bycia matką i kochania dziecka. Nie wiem czy bym oddała, zależy od rodzaju choroby, jej postępu, od uciążliwości dziecka, dla mnie, dla rodziny, dla otoczenia, jeżeli byłoby bardzo źle, oddałabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mialam ciezka chora mame
przez wiele lat, nie mialam sily jej podnosic, przewijac , ale stawalam na glowie , zatrudnialam [pomoce do podnoszenia, mycia, bo nie mialabym sumienia nigdy w zyciu oddac jej do zakladu. Nawet owszem, bylam w bardzo wielu, niby w tych najlepszych, prywatnych - wszystko to kit, bezduszne umieralnie, w kazdym razie w Polsce ( choc slyszalam to samo o angielskich np). Najppopularniejsza jest tam smierc z odwodnienia, bo starsi ludzi sie krztusza przy piciu, nie czuja pragnienia. Ja poilam po lyzeczce, a w domach opieki po prostu - nie chce - niech nie pije. A u dzieci jest inaczej, myslicie? Jak taka pielegniarka ma iles tam dzici do opieki? Dzieci tam bardzo cierpia - one przeciez czują, chocby ból fizyczny i niewygodę, pieluchy, odlezyny, no i czasem leza dniami patrzac w sufit.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mialam ciezka chora mame
i wg mnie to nie jest poswiecanie sie dla chorego dziecka, tylko niestety poczucie odpowiedzialnosci za czlowieka, ktorego sie urodzilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgodze sie z tym ze czasami lepiej oddac jezeli w ten sposob mozemy bardziej pomoc dziecku. ale nie mowie o oddaniu-oddaniu. np. takie wlasnie od poniedzialku do piatku a weekendy w domu i wakacje to jest lepsze. dziecko ma specjalistyczna opieke a jednoczesnie ma dom i ma gdzie wrocic. ale to zalezy od choroby. oddac dziecko bo egoistycznie ja chce miec cos z zycia a nie tracic moj czas na opieke nad chorym dzieckiem uznaje za bezduszne. to dziecko nie prosilo sie na swiat i nie wiem jak matka moglaby sie w taki sposob \"wyrzec\" swojego dziecka bo nie jest takie jakie chcielismy :( miotla - piszesz w taki sposob o marnowaniu zycia itd. ze az przykro sie to czyta. i naprawde nie zycze by Twoja coreczka byla kiedykolwiek chora bo to ufne malenstwo ktore sie tak do Ciebie tuli na tej fotografi zasluguje by czuc milosc matki zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zmieniam kontekstu. Przeczytałam cały wątek i stąd moje wnioski. Jeden nazwie to spieprzeniem sobie życia inny \"efektem Matki Teresy\". Rodząc dziecko podejmuję się opieki, ale jeżeli nie jest ona uciążliwa, dla mnie, rodziny i otoczenia. Trwałego obciążenia oczywiście. Jeżeli dziecko drze mi się po nocach przez 24h na dobę i zamierza drzeć do końca życia, to oddaje i nic w tym nienaturalnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z racji wieku wiedzialam, ze zaproponuja mi amniopunkcje. Rozmawialam o tym z moim mezem i moimi corkami. Z gory wiedzialam jak mi odpowiedza :) Gdyby cos bylo nie tak z moim synkiem, to z cala swiadomoscia i odpowiedzialnoscia kazdy z nas poswiecal by czas na wychowywanie :) NIgdy, przenigdy ani bym nie usunela, ani nie oddalabym go do osrodka. MOje sumienie, moja milosc do dziecka nie pozwolilaby mi zostawic go bez mojej opieki. To moja krew, to cialo z mojego ciala, to ja dalam zycie i to jest moje dziecko, moj obowiazek, ktoremu dalabym wszystko co najlepsze. Tak, zastanawialam sie co by bylo gdyby...............na szczescie synek jest zdrowy :) Moja postawa dotyczy rowniez moich najblizszych. NIgdy nie oddam nikogo do zadnego osrodka czy domu opieki. Sama opiekuje sie starszymi ludzmi i widze jak dzieci odwracaja sie od starej matki, starego ojca, ktorzy dali im wykrztalcenie, niejednokrotnie zastawili dom, aby dzieci mialy na studia, aby wyprawic wesele.............Najlatwiej jest odwrocic sie od problemu, najlatwiej kogos innego obarczyc obowiazkami. Czlowieczenstwo poznajemy wtedy, kiedy sami potrafimy dac, zaopiekowac sie, powiedziec dobre slowo, pomoc. W niedalekiej przyszlosci chce zalozyc dom opieki dla ludzi starych. Mam plany i wyobrazenie jak ma on funkcjonowac.............ma byc domem, w ktorym pachnie ciastem, domem, gdzie wszyscy beda dla siebie rodzina........trzymajcie kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jeżeli dziecko drze mi się po nocach przez 24h na dobę i zamierza drzeć do końca życia, to oddaje i nic w tym nienaturalnego. " Zabawka mi sie juz nie podoba, bo ona sie nie bawi ze mna jak ja chce..............straszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sęk w tym, że nas ludzi od reszty świata - w tym świata zwierząt -różni coś, co zwie się uczuciowością wyższą - co każe przekraczać samego siebie, swój egocentryzm, co pozwala się poświęcić dla dobra innych, co pozwala mieć nadzieję nawet wbrew nadziei i czynić rzeczy wiekie z miłości do drugiego człowieka...:) Większość naszego społeczeństwa to katolicy przecież, zatem wezwanie \"bądźcie miłosierni\" i jego realizacja w codzienności nie powinno być nam obce, czyż nie ? Jeśli ktoś jest dobrym rodzicem, to kocha swe dziecko, jeśli kocha swe dziecko - nie skaże go na rozłąkę z bliskimi, na instytucję ( choćby najpiękniejszą ) bo ona nie zastąpi domu i najbiższych. Taki czyn to zaprzeczenie i klęska miłości, pójście po najmniejszej linii oporu; jak można twierdzić, że to rozwiązanie \"lepsze\" dla dziecka ?? To właśnie cierpiący i chorzy uczą nas człowieczeństwa, tak prawdziwie. Albo obnażają bezlitośnie naszą emocjonalną niedojrzałość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łapiecie za słówka, a to swoistego rodzaju obrona. Kolki miną, a dziecko niepełnosprawne będzie darło się dalej, nie mieszkam sama w bloku, nie każdy chce, życzy sobie słuchać do końca życia krzyków i wrzasków. Uważacie ośrodek za zło konieczne, ja niekoniecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musztarda, to prawda że w takich sytuacjach wiara może pomóc :) Ale już sama MIŁOŚĆ jest wartością ogólnoludzką, a ta z definicji nie jest warunkową sprawą ---- "kocham, póki ten, kogo kocham jest sprawny i zdrów". Inaczej : bye, bye.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co reprezentuje
sobą miotła, to strach i nie należy go potępiać, to jak ubrała go w słowa nie jest ważne, przez każdego z nas przemawiałby strach i pewnie nieliczna liczba z tych, którzy się tu teraz wypowiadają, zostawiłaby dziecko, wychowywała, poświęciła życie, pracę, siły. Ci, którzy piszą, że opieka nad takim dzieckiem to miód na uszy i serce, są w błędzie, nie znają życia. Ci, którzy uważają, że to nie poświęcenie i to dosłowne, również mają zerowe pojęcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×