Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nieroztropny

porzuciłem własne dziecko

Polecane posty

Gość nieroztropny

kilka lat temu rozwiodłem sie, w ogóle nie dogadywałem sie z żoną, nie układało nam sie tak wyszlo, w czasie rozwodu poznałem dziewczynę z którą jestem do tej pory ale ktora wyraźnie dała mi do zrozumienia że mam zerwać kontakt z dzieckiem, w sumie byłem juz zmeczony, żona robiła mi na początku problemy z wizytami ale chyba miała racje, nie chciało mi sie jeździć i w sumie wygodnie mi było powiedzieć że juz nie chcę tych kontaktów. Mój syn ma lat 10 , widziałem go jak miał lat 3 , jest mi głupio im więcej czasu mija tym bardziej mam świadomosć że on kedyś stanie i zapyta dlaczego? W sumie to juz sam nie wiem dlaczego tak ostatnio o tym myślę? Może to wyrzuty sumienia? Kurde byłem gnojem, nie płaciłem często, nie mialem kontaktu , moze czas ro zmienić? Czego mogę sie spodziewać? Co mi radzicie? był ktos w takiej sytuacji ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooIga
Kurde byłem gnojem BYŁEŚ???? A kim JESTEŚ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radze jednak
pojechac do tego syna i odbudowywac wieź. wiadomo ze nic nie zastąpi tych 7 lat bez ojca ale moze jednak... moze pozwola ci zostac na obiedzie, pogadac itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-aśka
Ja jestem z tej "drugiej" strony, więc może mam nieco inne spojrzenie na całą sprawę. Zrobiłeś swojemu dziecku wiele złego, ale możesz spróbować to naprawić. Na początku na pewno będzie ciężko, będziesz dla własnego syna obcym człowiekiem. Dużo zależy od postawy twojej ex. Jeżeli przez te wszystkie lata wpajała dziecku, że tatuś jest złym człowiekiem i go nie kocha, to jesteś na raczej przegranej pozycji. Mogło też być tak, że twoja była żona starała się cię wytłumaczyć. Według mnie powinieneś zacząć od szczerej rozmowy z twoją ex. Wytłumaczyć, że żałujesz, że chcesz wszystko naprawić i poprosić o pomoc. Ona będzie najlepiej wiedziała, jak zacząć wasz kontakt. Być może ona nie będzie chciała pośredniczyć, bo też ma do ciebie żal. Niemniej bez jej pośrednictwa nie możesz nic zrobić. Jeżeli rzuci słuchawką, spróbuj jeszcze raz. Możesz tez napisać list. Życzę powodzenia, bo myślę, że warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie mogę...
piszesz:\"w czasie rozwodu poznałem dziewczynę z którą jestem do tej pory ale ktora wyraźnie dała mi do zrozumienia że mam zerwać kontakt z dzieckiem" a co to znaczy, że wyraźnie dała ci do zrozumienia? puściła znacząco oczko jak zapytałeś czy możesz jechać? czy zrobiła naburmuszoną minę? :D :D :D najlepiej wszystko zgoń teraz na nią! i na byłą żonę, byle tylko ty byś był bez winy, no może nie chciało ci się trochę... :o jesteś dupa nie facet, jakbyś chciał mieć kontakt, to nikt ani nic by ci go nie utrudnił! sam napisałeś, że przestałeś się kontaktować, nie płaciłeś z własnej wygody, więc wina należy wyłącznie do ciebie, mój drogi a teraz? nie wiem co masz robić, zastanów się czego chcesz tak naprawdę i czy jesteś w stanie w tym wytrwać, żeby nie okazało się, że teraz zaczniesz sie kontaktować i odbudowywać więzi a za dwa lata jak znowu ci się odwidzi i nie będzie wygonie mieć syna, to porzucisz go drugi raz - jeśli nie esteś pewnien jak to będzie wyglądało, to lepiej daj dziecku spokój ono już sobie ułożyło życie bez ciebie, chcesz mu to wszystko przewrócić do góry nogami poraz drugi? a co na to twoja dziewczyna, rozmawiałeś z nią o tym, czy "wygodniej" ci będzie robić to wszystko za jej plecami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez od tej drugiej strony... Tato mojego syna absolutnie nie interesuje sie i nie chce sie kontaktowac. Syn mial wczoraj urodziny, lat 6. jego ojciec tylko napisala mi wiadomosc na naszej klasie zebym mu zlozyla od niego i jego dziewczyny zyczenia. Juz nie wiedzialam czy smiac sie czy plakac. Ma do mnie numer na komorke, ale nawet nie mogl zadzwonic. Maja pieniadze, wiec to nie problem. Nie wiem, co mu szkodzi na przeszkodzie. Nigdy nie chcial sie chetnie widywac z synem, zawsze od swieta i z wielka laska. Syn wcale go nie wspomina, nie pyta, po prostu tata dla niego nie istnieje. Wczesniej mowilam mu, ze tata pracuje, nie ma czasu, jest zajety, ze go kocha ale jest daleko i tym podobne brednie. Teraz nie wiem co mam powiedziec dziecku, zeby nie wyjsc na idiotke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekati
możesz spróbować wszystko zmienić. tylko może zadaj sobie pytanie czy chcesz takiej zmiany na stałe, czy też za kilka miesięcy jak dzieciak przekona sie do ciebie znowu ci sie nie będzie chciało. odpowiedz sobie sam szczerze. on ma dopiero 10 lat i z pewnością bardzo chce mieć ojca. każdy chłopiec chce. ale jeżeli za jakiś czas znudzi ci się to lepiej sobie daruj zrobisz mu większą szkodę niż gdybyś nigdy sie już nie pojawiał w jego życiu. mój synek przez dłuższy czas, prawie 3 lata miał tylko ojczyma, jego ojciec zajmował się sobą i swoimi nowymi kobietami. od roku wszystko się zmieniło. nie obyło sie bez pośrednictwa miłej pani psycholog, ale potrafiła wyprowadzić nas na prostą. i mały jest bardzo szczęśliwy. co prawda omawiając członków rodziny zawsze wymienia mojego męża jako swojego ojca (i już pewnie tak zostanie), to jemu zawdzięcza poczucie bezpieczeństwa, ale ojciec biologiczny też już na stałe zagościł w jego życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Imotyl
Na nic nigdy nie jest zapóżno--dopóki żyjemy !!!!!Na co czekasz ????---na rady innych ludzi ?--one napewno są cenne(ale nie wszystkie ) ale wierze ,że ty napewno wiesz co powinieneś zrobic w tej chwili--widze ,że obudził sie w tobie człowiek i ojciec--troche pózno,ale nie potepiam tego--lepiej póżno niż wcale.A twoje dziecko napewno do tej pory było nieszcześliwym dzieckiem--nikt mi nie wmówi,że dziecko nie zauważa brak ojca i jest mu obojetne--czy jest --czy go nie ma.Te małe istotki cierpia i to bardzo --nieraz w skrytosci ,bo nie chcą robic mamie przykrosci ,nie chca żeby mama powiedziala że są niewdzieczne i ......Dzieci teraz są bardzo mądre i wszystko bardzo dobrze rozumieją i wiedzą --wiecej niz nam sie to wydaje.Nie strac okazji i ciesz sie z tego ,że jakas wyższa sila olsniła twój umysł i dała ci mozliwosć logicznego myslenia.A swojej nowej partnerki nie słuchaj--ona chyba jeszcze nie dorosła do bycia matka i dlatego nie rozumie co moze czuc dziecko odrzucone przez ojca--tak tak odrzucone i to jest tylko twoja wina---naprawiaj to natychmiast--a łatwo nie bedzie !!!Ale teraz nie masz prawa sie obrazac--chodzby na swoja ex--zawiodłes jako maż,ojciec i zwykły człowiek. Zyczę dużo powodzenia--cierpliwosci i nigdy nie zapominaj ,że jesteś ojcem.Ciesz sie z tego--bo nie kazdemu jest to dane --doceń to co masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja uważam
że powinieneś DOKŁADNIE wszystko przemyśleć, bo dla mnie wyglądasz na zagubionego, niepewnego człowieka, który szuka celu, misji, dzięki której poczułby się dobrze... :o rozwiodłeś się, odszedłeś, nie było cię przy synu przez kilka ładnych lat, ominęło cię mnóstwo rzeczy, pierwszy dzień w szkole, komunia, pierwsza piątka, przedstawienie szkolne, tego nie da się nadrobić. ty nie znasz tego dziecka a ono nie zna ciebie, odnowienie kontaktu będzie wymagało zarówno od ciebie jak i od tego dziecka MNÓSTWA pracy, poświęcenia z twojej strony - jesteś pewien, że jesteś gotowy na obecność syna w swoim życiu? będziesz musiał spędzać z nim dużo czasu (nie dwa weekendy w miesiącu!), dzwonić, rozmawiać, tłumaczyć, odpowiadać na pytania, zabierać na wycieczki, być na JEGO każde zawołanie, na JEGO potrzeby, nie tylko wtedy kiedy będziesz miał czas i kiedy będzie tobie wygodniej... wychowanie dziecka to duża odpowiedzialność, chodzenie na wywiadówki, pomaganie w lekcjach, rozmowy o życiu, spędzanie wspólnych wakacji, świąt, ferii - jesteś pewnie, że dasz radę? nie chcę cię zniechęcać, tylko ci uświadomić, że wyrzuty sumienia to jedno - ty wyraźnie chcesz je jakoś zagłuszyć, dlatego myślisz o kontakcie, ale to nie będzie jednorazowy kontakt, nie możesz go znowu przerwać, jak coś ci się odmieni, nie możesz zawieść tego dziecka - jeśli chcesz wrócić to na dobre! pamiętaj jeszcze o czymś co napisała jedna dziewczyna na górze - możesz próbować ale to jak ten kontak będzie wyglądął nie zależy już tylko od ciebie, bo przez te 7 lat jak cie nie było, wychowywała syna twoja była - nie wiesz jak jest mały nastawiony do ciebie - ludzie którzy po rozwodzie mają z dziećmi kontakt cały czas często nie potrafią sobie poradzić ze nastawieniem przez mamusię, a co dopiero po tylu latach! no i jeśli ona utrudniała ci kontakt, to czemu uważasz, że teraz tego nie będzie robić? ona też sobie ułożyła życie, nie sądzę, żeby ucieszyła ją wiadomość o tym, że nagle chcesz ingerować w życie dziecka, podejmować decyzje, uczestniczyć w jego życiu - w końcu to też jej życie, a ona wcale nie musi się chcieć dostosować do twojej nagłej zmiany planów więc możesz próbować, ale upewnij się czy chcesz teog naprawdę i czy jesteś gotowy na kontakty z nią, pretensje, częste wizyty w jej domu, kłótnie o to jak się będziecie dzielić czasem, o wakacje, święta, ferie, ALIMENTY i boje w sądach o ich podwyższenie, ewnentualnie komornik, wypominanie, pretensje, oskarżanie (w końcu ich zostawiłeś), telefony w nocy bo mały ma gorączkę, urywanie się z pracy bo była ma inne plany a trzeba pójść na wywiadówkę, zmiany planów, bo była akurat wychodzi na randkę - poczytaj sobie kilka tematów jak to wygląda po rozwodzie, a potem pomyśl no i jeszcze dowiedz się może, czy była nie ułożyła sobie życia, czy nie wyszła za mąż, albo kogoś nie ma - bo wtedy będziesz traktowany jak rywal dla nowego mężczyzny, który nie zapominaj, jest bardzo ważny w życiu twojego dziecka, traktowany jak ojciec dowiedz się też czy nie zostały ci odebrane prawa rodzicielskie, albo zawieszone - to normalna procedura w takich wpadkach, gdyby trzeba było wyrobić paszport albo podjąć naglą decyzje zdrowotną jesteś gotowy na to wszystko, bo może sobie nie zdajesz z tego sprawy... trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów, a jeśli się podejmuje decyzje to trzeba się ich trzymać dzieci to nie zabawki na jeden sezon, nie możesz sobie znikać z ich życia i pojawiać jakby nigdy nic, oni też mają prawo, do ułożenia sobie życia - z ojcem czy bez, mają prawo żeby być szczęśliwi i jeszcze jedno - nie każdy błąd da się naprawić ty odszedłeś, mówisz, że to był błąd, bo źle się z tym czujesz, ale może twoje dziecko jest szczęśliwsze teraz, niż byłoby z tymi przepychankami o wakacje i alimenty, które ma większość dzieci z rozwiedzionych rodzin może dla niego tak jest lepiej, a ty może zamiast pojawiać się i wywracać jego mały świat do góry nogami poraz drugi, powinieneś zająć się teraźnieszością i budowaniem nowej, normalnej rodziny z osobą którą kochasz, zamiast tracić czas na naprawianie błędów których być może już nie da sie naprawić :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieroztropny
dzięki a ja uważam, wiesz w te przepychanki to ja za bardzo nie wierzę, była przez 7 lat nigdy ale to nigdy nie poprosiła mnie o pomoc, jest chyba za dumna na to, a po za tym wydaje mi sie że przekresliła mnie jako człowieka, znam ja. To znaczy moze i nie mowi o mnie źle ale pewniejsze jest ze w ogółe o mnie nie mówi, to taki typ jest. W ostatniej rozmowie powiedziała mi że straciłem w jej oczach jako człowiek i jestem dla niej szmatą, no cóż po latach to ja myśłę że i racje miala , ale nie sądzę aby mi ułatwiła kontakt ani utrudniła pewnie by stała tylko i obserwowala. Moze rzeczywiście lepiej będzie jka jeszcze to wszystko przemyślę. Dzieki za odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Imotyl
Nie zgadzam się --każdy błąd można naprawić--tylko trzeba chciec !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Imotyl
No to gratulacje--z tego co piszesz to miałeś wspaniałą żonę--nie każda wie co to duma.Szkoda,ze tego nie doceniłeś a powinienes byc dumny.Mądra ,zaradna żona i wspaniały syn--czego ty jeszcze szukałeś w życiu--i co znalazłeś ???????--jesteś teraz szczesliwy--bo tak czytam miedzy wierszami ,że nie bardzo !!!Warto było ???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała migotka A
to ja powiem coś z trzeciej strony. Jestem takim dzieckiem i prawdę mówiąc jedyne czego nienawidzę na tym świecie to własnego ojca...Nie dogadywali się z matką - trudno... Chcieli się rozwieść - trudno... TYlko niech mi ktoś wytłumaczy co ja zrobiłam? Pamiętam te wszystkie urodziny, święta w przedszkolu, szkole itd i pytania - a Twój ojciec to gdzie? I straszny wstyd i ból, gdy nie umiało się odpowiedzieć. Co zrobiłam temu gnojowi? Jestem wszak połową jego...a on tak po prostu mnie olał. Co zrobiłam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieroztropny
gdyby była wspaniała to bym sie nie rozwiódł, a zresztabyliśmy za młodzi na małżeństwo. Zakochałem sie w kimś innym, straciłem głowę, znienwidziłem swoja żone i odszedłem i tyle. Po latach zaczyam widzieć swoja winę, ale ona bez winy też nie jest. A zreszta to jest bez znaczenia, chciałem jej na początku zrobić troche na złość, byłem zmęczony tymi przepychankami, kobieta w której siezakochałem nie akceptowała mojej przezłości, a mi tak było wygodnie. Moja wina. Zaczne rozpytywać znajomych z dawnych czasów o nich ( ale jak dotąd to otwarcie mowią że mam dać im spokój, że ona ma do mnie żal za dziecko że tak pstąpiłem, też mnie oni oceniaja ), nie mam z przeszłości wiele kontaktów, a jej rodzina milczy i nigdy nie odpowiada na moje pytania o dziecko. Spróbuje obadać sytuacje moze na początek. sprawdzałem na NK ale nie maja tam kont.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jeszcze z innej strony
mój mąż jest w podobnej sytuacji, rozwiódł się i urwał kontakty zupełnie nie odrazu, naturalnie i nie ja byłam przyczyną rozwodu, ale teraz wygląda to podobnie po rozwodzie kontaktował się na początku z dzieckiem, ale była żona bardzo mu to utrudniała - zmieniała czas wizyt, dni, nie odbierała telefonów, nie dawała dziecka na spotkania - aż wreszcie dał spokój, po kilku latach my mieszkamy daleko, ale zawsze dla mnie było oczywiste, że jego dziecko będzie częścią naszego życia, od początku wiedziałam o jego sytuacji, owszem, denerwowało mnie jej rozczeniowe zachowanie, bo w przeciwieństwie do twojej byłej, była mojego męża zawsze uważała, że jej się wszystko należy...wymagał od niego, ode mnie, tak jakbyśmy jej mieli wynagrodzić, bo jesteśmy razem szczęśliwi - kazała sobie kupować ubrania, przestawiać meble, naprawiać prysznic..:o twoja była żona jest dumna, pozwoliło ci to o niej i o całej sytuacji myśleć inaczej, spojrzeć z innej perspektywy na to wszystko, również na swoje zachowanie była mojego ciągle nim chciała sterować, żądała, krzyczała - w sumie nie dziwię się że nie wytrzymał :( temat zamknęliśmy, teraz mamy swoje dzieci, mąż jest cudownym ojcem, ale czasem sama myślę, co by było gdyby...gdyby ona była inna, bardziej dumna, mniej zawzięta - wtedy wiem, że pomogłabym mu odzyskać kontakt z dziećmi ja zawsze chciałam mieć dużą rodzinę, myślę, że dałabym radę z tym wszystkim o czym tu pisano, ale w naszej sytuacji to niemożliwe może to i lepiej, bo czasem jak czytam jak się te stosunki z dziećmi z poprzednich małżeństwa układają to aż mnie zatyka, a była mojego męża napewno nam by niczego nie ułatwiła szkoda, bo czasem czytam jak to żony obecne utrudniają kontakty - u nas było i byłoby odwrotnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Testament Marqueza Gabriel Garcia Marquez, 75-letni wybitny pisarz kolumbijski, autor m.in. słynnej powieści \"Sto lat samotności\", laureat Nagrody Nobla z 1982 roku, jest chory na raka limfatycznego. Pisarz wycofał się z życia publicznego i do swoich przyjaciół rozesłał pożegnalny list, rozpowszechniany w Internecie. \"Jeśliby Bóg podarował mi odrobinę życia, wykorzystałbym ten czas najlepiej jak potrafię. Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale na pewno przemyślałbym wszystko, co powiedziałem. Oceniałbym rzeczy nie ze względu na ich wartości, ale na ich znaczenie. Spałbym mało, śniłbym więcej, wiem, że w każdej minucie z zamkniętymi oczami tracimy 60 sekund światła. Szedłbym, kiedy inni się zatrzymują, budziłbym się, kiedy inni śpią. Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia, ubrałbym się prosto, rzuciłbym się ku słońcu, odkrywając nie tylko me ciało, ale moją duszę. Przekonywałbym ludzi, jak bardzo są w błędzie myśląc, że nie warto się zakochać na starość. Nie wiedzą bowiem, że starzeją się właśnie dlatego, iż unikają miłości! Dziecku przyprawiłbym skrzydła, ale zabrałbym mu je, gdy tylko nauczy się latać samodzielnie. Osobom w podeszłym wieku powiedziałbym, że śmierć nie przychodzi wraz ze starością lecz z zapomnieniem (opuszczeniem). Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi... Nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę. Nauczyłem się, że kiedy nowo narodzone dziecko chwyta swoją maleńką dłonią, po raz pierwszy, palec swego ojca, trzyma się go już zawsze. Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomagać, aby się podniósł. Jest tyle rzeczy, których mogłem się od was nauczyć, ale w rzeczywistości na niewiele się one przydadzą, gdyż, kiedy mnie włożą do trumny, nie będę już żyć. Mów zawsze, co czujesz, i czyń, co myślisz. Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem. Gdybym wiedział, że są to ostatnie minuty, kiedy cię widzę, powiedziałbym \"kocham cię\", a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz. Zawsze jest jakieś jutro i życie daje nam możliwość zrobienia dobrego uczynku, ale jeśli się mylę, i dzisiaj jest wszystkim, co mi pozostaje, chciałbym ci powiedzieć jak bardzo cię kocham i że nigdy cię nie zapomnę. Jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu. Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz. Dlatego nie zwlekaj, uczyń to dzisiaj, bo jeśli się okaże, że nie doczekasz jutra, będziesz żałować dnia, w którym zabrakło ci czasu na jeden uśmiech, na jeden pocałunek, że byłeś zbyt zajęty, by przekazać im ostatnie życzenie. Bądź zawsze blisko tych, których kochasz, mów im głośno, jak bardzo ich potrzebujesz, jak ich kochasz i bądź dla nich dobry, miej czas, aby im powiedzieć \"jak mi przykro\", \"przepraszam\" \"proszę\", \"dziękuję\" i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz. Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne. Proś więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić. Okaż swym przyjaciołom i bliskim, jak bardzo są ci potrzebni. Prześlij te słowa komu zechcesz. Jeśli nie zrobisz tego dzisiaj, jutro będzie takie samo jak wczoraj. I jeśli tego nie zrobisz nigdy, nic się nie stanie. Teraz jest czas. Pozdrawiam i życzę szczęścia\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jako dziecko
osób po rozwodzie mogę napisać, że wolałabym, żeby mój ojciec się nie odzywał wcale, tak jak ty moi rodzice się nie dogadywali, ciągle było coś nie tak, niby nie było awantur ale nigdy szczęśliwi nie byli ojciec pracował, matka siedziała z nami (mam jeszcze starszą siostrę) i normalnie było tylko z zewnątrz, codziennie było nijako, matka na ojca wrzeszczała, ciągle miała do niego pretensje, w końcu od sobie kogos znalazł i odszedł po rozwodzie, matka dostała szału, nachodziła go, żeby na nas płacił, żeby nas odwiedzał a on przychodził, na siłę, bo musiał i wysyłał pieniądze atmosfera była beznadziejna - gorzej niż jak byli małżeństwem ciągłe awantury przez telefon, których z siostrą byłyśmy świadkiem, ciągłe kłótnie przy odwiedzinach - matka nie pozwalała ojcu nas zabierać, on się źle czuł u nas w domu, bo ona siedziała z nami i na niego warczła... potem ojcu urodziło się dziecko, wtedy było jeszcze gorzej, matka dostała szału, ciągle oczerniała przy nas i to dziecko, i żonę ojca, nam nie wolno było nawet na ojca dobrego słowa powiedzieć nigdy nie mogliśmy ich odwiedzić, żadnych wakacji, świąt i wiecie co, marzyłyśmy z siostrą, żeby ojciec dał jej kiedyś w pysk i postawił na swoim - albo nas zabrał do siebie i poznał ze swoja rodziną albo sam poszedł w diabły i zakończył te ciągłe awantury nie rozumiem po co się rozwodzili?? nasze dzieciństwo było wypełnione ich problamami, ich kłótniami, nawet rozwód tego nie zmienił po latach, jako dorosła osoba poznałam kiedyś żonę ojca, przypadkiem - ładna, zadbana kobieta, bardzo sympatyczna, poszłyśmy na kawę, okazało się że moja matka się na niej przez długie lata wyżywała, obrażała ich dzieci, nachodziła jej rodzinę - dziwię się, że nie kazał ojcu tego zakończyć, bo on chyba sam nie potrafił powiem wam, że pomimo wszystko doeceniam ludzi, którzy potrafią walczyć o swoje, o dobro swojej rodziny czasem dla dobra wszystkich trzeba się odciąć, żeby móc normalnie żyć i żeby pozwolić żyć innym mój ojciec przez takie przepychanki zmarnował życie nie tylko mi i mojej siostrze ale swojej nowej rodzinie - bo nie miał jaj, żeby doprowadzić do końca coś czego nie powinien nigdy zaczynać :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam jeszcze gorzej
A pomyślałeś o tym, że ni z gruszki, ni z pietruszki znów zrujnujesz życie swojemu dziecku? Może już Twoje miejsce zajął ktoś inny: odrabiał z synem lekcje, chodził na sanki i robił grilla, gdy Ty miałeś dzieciaka gdzieś??? Teraz zjawi się Jaśnie Pan Ojciec i wszystko rozpierdoli bo wyrzuty sumienia spac mu nie dają, a kochanka już się opatrzyła. Porzygac się można od takich ojcowskich uczuc, nie płynących z miłości do dziecka lecz z wyrachowania i dbania tylko o własną dupę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość red 11
wszystko to gówno jak można was nazwać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samaEwusia-lat44
no mężczyzni niezbyt często myślą mózgiem,nazbyt często jednak tym,co mają między nogami.jak można dziecku zrobić taka krzywdę?BO ONA SOBIE TAK ZYCZYŁA''?wiesz,faceci twojego pokroju nie są warci nawet tego,by zamiast wycieraczki leżeć przed czy za drzwiami.pózniej mówi sie o patologiach,a czymże patologia jest?BRAKIEM MIŁOSCI.OBUDZIŁ SIE TATUŚ...ALE CO W TEJ CHWILI NA TO ''ona''?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to dobre hi hi hi
To najlepszy patent-niezle to sobie wymysliles.Kobieta poswiecila zdrowie i zycie zeby odchowac synka, przeszla sama wszystkie nieprzespane noce, placze, ryki, mozolne uczenie dziecka wszystkiego-aty jak juz widzisz ze masz gotowca to nagle sie zainteresowales?????Szkoda ze cie nie widze-moglabym przywalic ci w morde. Juz widzialam 3 latkich. JOTA W JOTE PODOBNYCH DO CIEBIE.Szumowiny spod ciemnej gwiazdy.Zrob sobie dziecko-i zapie**alaj przy nim od switu do nocy, calkowicie sam. Wtedy poczujesz co to znacz miec i wychowywac dziecko.Twoja zonka w tym czasie bedzie sie zabawiac z meskimi k**wami po nocach.Po 8 latach sobie przypomni o dziecku i zacznie ci je wydzierac.POdaj adres-to ci zeby wybije tak ze bedziesz ich przez 40 lat szukal. Pie**olone meskie szowinistyczne przebiegle swinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"A kto z was jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień\" Myślę jednak, że powinieneś spróbować. Ja też sama wychowuję syna. Jego ojciec widział go tylko raz, jak syn miał 1,5 roku. Nigdy nie zabraniałam ojcu kontaktów z dzieckiem, choć jemu na tym najwyraźniej nie zależało. Nie zabraniałam i nie żebrałam o nie. Dla niego to dziecko nie istniało. Mimo to uważam, że nie moją sprawą jest ingerować w ich kontakty. Syn jest już prawie pełnoletni. Nie będę miała żadnych zastrzeżeń, jeśli kiedyś poprosi o adres ojca i stwierdzi, że chce go poznać. Choć tak naprawdę to wątpię, żeby miał na to ochotę. A to właśnie dlatego, że minęło zbyt wiele lat. Zbyt wiele lat! Nieroztropny, pamiętaj o tym i nie czekaj, jeśli Ci na odbudowaniu więzi naprawdę zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ko9jojfjebrf
Każdy błąd można naprawić. A ja pytam - jak można taki błąd popełnić i zapomnieć o własnym bezbronnym dziecku????????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do tego co wyzej
Ano mozna. Wsrod meskiego gatunku to powszechne.Wazniejsze sa w tym czasie kurwy.A dziecko?Niech sobie poczeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gorgomuta
wiecie co? facet popełnił błąd, odwalił numer dziecku i skrzywdził swoja rodzinę, to nie ulega wątpliwości. ale budzą soię w nim uczucia, męczy go to i żałuje. i za to dostaje zjeby. gratuluje, naprawdę. jest wielu takich skubańców którym nawet do łba zakutego nie przyjdzie że coś jest nie tak w ich cudownym życiu, ale jak kom uś przychodzi to go mieszacie z błotem??!! moje zdanie jest takie, jak sie narozrabiało to teraz trzeba iśc, grzecznie przeprosic i naprawic. błedem faceta jest to, że zaniast podjąc decyzje i sie jej trzymac to łazi, pyta znajomych, czai się, zakłada wątki na forum. na miejscu tej babki po tylu latach i takim twoim stosunku do niej i dziecka teraz bardzo bym sie przyglądała jak bardzo chcesz tych kontaktów, ile jesteś gotowy zrobic. jeśli zwiejesz z podkulonym ogonem po pierwszym tupnięciu, to wybacz ale na ojca sie nie nadajesz i szkoda twojego dziecka, LEPIEJ SIEDŹ DALEJ W SWOJEJ NORZE. udowodnij jej że ci zależy. jak odłoży słuchawke to przyślij list, 2, 50 jak będzie trzeba. wynajmij baner reklamowy albo ogłoszenie daj w gazeci że prosisz o wybaczenie i drugą szanse, pomysłóm do wykorzystania są tysiące. przy któryms babka wymieknie bo każdy następny twój krok to będzie wyłom w jej murku który sobie stworzyli abyś ich już nie skrzywdził i aby ci już nie zufac. ale to ty sie musoisz starac!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do gorgomuty
i każdy powyżej mu napisał DOKŁADNIE TO SAMO CO TY, baranie - żeby się zastanowił, a jak będzie PEWIEN (I TYLKO WTEDY) niech się stara i lata, bo najgorsze co może zrobić taki "obudzony tatuś" to skrzywdzić dziecko jeszcze raz, zacząć przychodzić, potem stwierdzić, że to jednak za trudne i olać dzieciaka jeszcze raz - nie sądzisz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do gorgomuty
już nic się nie da napisac w temacie - usłyszał chłopina mnóstwo rad ale decyzję i tak musi sam podjąć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja mam pytanie do nieroztropnego:) czy twoja partnerka JUZ nie ma nic przeciwko twoim kontaktom z synem i byłą zoną??? już to z nią uzgodniłeś i masz jej błogoslawieństwo na wspólne spacery z chłopakiem, na wyjścia we dwóch, na jego obecność w twoim obecnym domu??? rozumiem, że tak; inaczej chyba byś nie tracił czasu na bezsensowne "chciałbym ale się boję",co? skontaktuj się z byłą zoną osobiście; najpierw z nią musisz nawiązać dobry kontakt; bo to ona będzie musiala przygotować dziecko na moment waszego spotkania; być może chłopiec ma już prawdziwego ojca; nie dawcę nasienia przy zapłodnieniu, ale faceta z krwi i kości, który uczył go męskich zasad, gry w piłkę i pokazywał jak zaciskać zęby i nie płakać, kiedy mama polewa zdrapane kolano jodyną; wtedy mój drogi odpuść sobie i żyj nadal swoim obecnym życiem; nie krzywdź ich więcej; syn porzucony przez ojca ... a teraz chcesz zburzyć ich spokój, bo jak wtedy nie miałeś chęci, tak teraz masz na pobawienie się w tatusia:o a jeśli nie podołasz i znów zwiejesz???;o a jeśli twoja kobieta znów "strzeli focha" i znów jej się podporządkujesz??? powiesz 10cioletnieu chlopakowi : sorki chłopie,ale wiesz, takie zycie ... i zwiejesz w siną dal???;o czasami warto zostać ze swym cierpieniem, aby inni mogli zyć spokojnie i szczęsliwie; ale trzeba prawdziwie kochać nie siebie tylko ich:o a ty piszesz wyłącznie o sobie - egoisto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja sie calkowicie zgadzam z poprzednia wypowiedzia:) odpusc sobie palancie ta wizyte bo ponownie zniszczysz spokoj twojego syna:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieroztropny
nic z tego, w domu awantury na maksa bo moa obecna kategorycznie nie zgadza się na odwiedziny, odległość nas spora dzieli wiec nie brałbym go do mojego domu, wolę jednak mieć spokój w domu, no bo jak jej wytłumaczyć skoro tym razem ona mi grozi że jeśli ja będę sie kontaktował to mi piekło ona zrobi. Dostanie mi sie kiedys ale moze uda mi sie to wszystko wytłumaczyć. Musze skupić sie na tym co mam bo i ot jeszcze stracę, a mam małe dziecko. Udało mi sie tylko ich zobaczyc raz, pojechałem tam tydzień temu i siedziałem w aucie pod blokiem, widziałem jak szli z zakupami ( siedziałem jak głupi chyba 5 godzin ) , wydaje mi sie że u nich wszystko jest ok. Młody dobrze wyglądał. Cholera mam juz tego wszystkiego dosć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×