Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ja.25.

REAKCJE NA WIEŚĆ O ZOSTANIU TATĄ- śmieszne,wzruszające, negatywne oraz zwyczajne

Polecane posty

Opowiadajmy:) Jak to było u Was. Zacznę od siebie. U mnie to było tak: test robiłam sama w łazience. Tatuś mojego dziecka czekał w kuchni i nerwowo coś podjadał:) Przyszedł w końcu TEN moment - trzeba było sprawdzić:) Jak zobaczyłam dwie kreseczki, wyszłam z łazienki, zrobiłam odpowiednią minę i zwyczajnie powiedziałam, że jestem w ciąży. Mój chłopak (zresztą o dwa lata ode mnie młodszy) spojrzał na mnie i pewny swego powiedział, że go wkręcam (miał do tego prawo bo wcześniej już dwa razy tak zrobiłam a wynik był negatywny :P ). Jak w końcu zobaczył test to... kazał mi dać sobie instrukcję obsługi bo stwierdził, że ja na pewno nie umiem sprawdzić hehe :D:D:D:D No a jak już wreszcie uwierzył (uff) to powiedział, że dziecko będzie mieć super tatę, bo... słucha (i tu wymienił nazwę ulubionego zespołu, ale nie napiszę, żeby nie prowokować;) ). No to do dzieła:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się chciałam dopisać już wczoraj, ale za bardzo mi się oczy kleiły:P U mnie to było \"rodzinne\" wydarzenie przy pierwszej ciąży. Jeszcze przed terminem spodziewanej @ \"czułam\" ( nie pytajcie mnie jak:P), że jestem w ciąży. Ponieważ byłam niepełnoletnia już wcześniej delikatnie przygotowywałam swoja mamę, babcię i oczywiście mojego wtedy jeszcze chłopaka na ewentualność ciąży. Reakcje były pozytywne, więc w dniu robienia testu oznajmiłam mamie po cichu, że zamierzam go zrobić. Poszłam do łazienki i po jakichś 3 minutach usłyszałam stanowcze stukanie do drzwi. Cicha informacja obiegła świat hehe. Przed drzwiami stał już niezły tłumek: mama, babcia, moje dwie młodsze siostry, pies i kot ( które nie wiedziały co się dzieje, ale też chciały uczestniczyć w tym podniecającym momencie:P). Wszyscy stłoczyli się wokół mnie, kot rozsiadł się ostentacyjnie w umywalce, co by mieć lepszy widok na to całe zamieszanie no i czekaliśmy. Ja chyba zamknęłam wtedy oczy, bo to moja babcia pierwsza krzyknęła triumfalnie \" będę prababcią!!\". Ciężko opisać co się wtedy działo w tej łazience- pies uciekł, żeby uniknąć rozdeptania:) Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi- to był przyszły tatuś. Moja babcia \"pognała\" do drzwi, żeby je otworzyć i oczywiście wydała z siebie ponowny okrzyk radości oznajmiając tatusiowi, że tatusiem zostanie:P Mój chłopak po drodze do łazienki został wyściskany przez wszystkich po kolei i zanim dotarł do mnie był już cały zapłakany i potargany. Jego pierwsze słowa brzmiały : kocham cię, jutro się wprowadzam- babcia się zgodziła! hehe Także pierwszy raz był z wielką \" fetą\":) Za to drugi raz ( nastąpił 10 lat póżniej- 7 miesięcy temu) już był na spokojnie. Test zrobiłam sama. Odczytałam wynik i się rozpłakałam. Chwilę potem wrócił mój mąż z synem ( dodam, że syn od długiego czasu dopytywał się już o rodzeństwo i nawet pisał do nas listy z tą prośba) i zastali mnie taką zapłakaną. Na pytanie \" co się stało\" odpowiedziałam jednym ciągiem i przez łzy: bo wiecie, ty będziesz tatą, ty bratem a ja będę mamusia. I poryczałam się jeszcze bardziej. Mąż mnie wyściskał, wycałował i też się prawie rozpłakał a mój syn ( wcześniej pokazywałam mu test, na którym zobaczyłam \"jego\")złapał test i zapytał: mamo, a ja jestem ta niebieska, czy czerwona kreska? I poryczałam się ze śmiechu:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u Mnie było podobnie rano robiłam test w łazience i po chwili wyszły dwie kreseczki :-) pamietam,Ze mąż czekał na Mnie w kuchni denerwując się(już był ubrany do pracy) az w końcu wyszłam z łazienki i powiedziałam że będziesz tatusiem jego pierwsza reakcja to zbladł :-) hehe i mówi\"POWAŻNIE?\"i zaczoł Mnie przytulać i cieszyć się.Potem z pracy dzwonił co chwile jak tam nasza dzidzia się czuje jak ja się czuje :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HJKGMJFH
tak tak piszcie :) ja to nawet faceta jeszcze nie mam, ale tez lubie czytac takie historie ;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w pierwszej ciazy razem z chlopakiem przeczuwalismy ze moge byc w ciazy. Postanowilismy kupic test ale ze byla niedziela pozne popoludnie to apteki kolo nas zamkniete juz. To pojechalismy do galerii dominikanskiej ( jestem z wroclawia) tam byla czynna apteka. Ja potem poszlam do ubikacji w galerii a chlopak czekal na zewtatrz. No i z trzesacymi rekami zrobilam test na podlodze w toalecie (!) i wyszly dwie krechy. Wyszlam wiec i sie pytam, czy chce wiedziec. On mowi ze najpierw kupi lody i jak usiadziemy to mu powiem. Wiec stoimy w kolejce, byla dosc dluga no ale nie wytrzymalam, stanelam na przeciwko niego i mowie mu wprost w oczy: jestem w ciazy. On takie oczy, niedowierzal. Wokolo ludzie tlum, obok nas na pewno slyszeli co mowie ale my bylismy w takim szoku ze wszystko bylo jakby za szyba, nieistotne. No i sie cieszylismy jak niewiem, juz przy stoliku z lodami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja od razu przeczuwałam, że jestem w ciąży. Ale bardzo się bałam że test wyjdzie negatywny. W nocy przed zrobieniem testu budziłam się co godzinkę.... Aż w końcu nie wytrzymałam i poszłam zrobić test chyba o 4 rano. Szczerze powiedziawszy nie do końca byłam pewna jak wyszedł.... druga kreska była bledziuteńka. Wysłałam mężowi smsa (nie bylo go w Polsce) że nic nie wiadomo bo test dziwnie wyszedł. Na drugi dzień to samo. Nie ogłam spać w nocy... Poszłam rano do ubikacji. Kreska znów wyszła bledsza od testowej ale już ciemniejsza od tej z dnia poprzedniego. Jaka byłam szczęsliwa... no i napisałam męzowi smsa jeszcze z toalety. Zaraz dostałam odpowiedź: \"No to jesteśmy w ciąży :) Będę tatą!\" Wiem, że bardzo się cieszył ale żałuję że go wtedy nie widziałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hanka manka tomka
moj maz ze stoickim spokojem-siedzac przed komputerem zrobil wielkie oczy -niedowierzajac -powiedzial zebym test za tydzien powtorzyla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja to zrobiłam test kiedy on poszedł sobie zapalić na balkon. kiedy usiadł na fotelu a ja już zrobiłam test zaszłam od tyłu pokazałam mu a on poleciał szukać do śmietnika ulotki aby sprawdzić czy to prawda bo nie chciał uwierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to moj na wiesc o malym
zniknal na miesiac, po czym sue pojawil, no i jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przy pierwszej ciąży mój mąż nie był zadowolony :( nic nie powiedział, widziałam po jego minie! mogę stwierdzić, że był przerażony (oboje nie mielismy pracy, szykowalismy sie do wyjazdu za granicę), przy drugiej ciązy się ucieszył ( ta druga była planowana), test robiliśmy razem! nawet kazałam mu patrzeć, czy dobrze widzę ta drugą kreskę :D Pewnie ( z racji tego, że tamte dwie ciąże poroniłam :( ) przy kolejnej będzie razem ze mną umierał ze strachu czy się uda :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heineken music poland
tak słodko,że aż mdli :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej znowu ja
Przy pierwszej ciąży: teściowa z którą mieszkaliśmy po ślubie pewnego dnia pyta mnie czemu jeszcze nie mam okresu, ja jej na to że mi się spóźnia dzień czy dwa ale boli mnie brzuch i cycki więc z pewnością za chwilkę dostanę. Wieczorem jej to nie dawało spokoju, więc mówię mamo słuchaj naprawdę czuję się jakbym miała lada moment dostać ten okres a brzuch mnie boli i jest napęczniały znam swoje ciało. Następnego dnia rano powiedziała jedź do apteki i kup test bo mam przeczucie :), wsiedliśmy z mężem w samochód, kupiliśmy test, do końca nie wierzyłam że jestem w ciąży :), po zakupie testu postanowiliśmy jechać do naszego mieszkania które po ślubie remontowaliśmy. Weszliśmy do kuchni bo to było jedyne miesjce gdzie można było usiąść, wyszłam do talety po chwili wracając z pipetą i mówię mężowi czytaj instrukcję obsługi (pierwszy w życiu test) on czyta a ja go robię. Po chwili pokazała się kreska jedna i cień drugiej, on czyta dalej, po 3 min zgodnie z instrukcją odczytaliśmy test, ja przekonywałam go że to nie ciąża bo ta druga kreska to jakieś złudzenie. Więc wkońcu wziął test pod świato i mówi do mnie: rób co chcesz mów co chcesz idziemy dziś do okulisty bo wg mnie będę ojcem :), oczywiście szok był duży bo 4 miesiące po ślubie nie myślałam nawet o tym że zostanę mamą. Potem zrobiliśmy drugi test już u teściów w domu, oczywiście potwierdził ciążę. Niestety ciążę bliźniaczą straciłam po 3 miesiącu :(. W następną ciążę zaszłam 9 miesięcy później. Byłam wtedy w domu u rodziców 300 km dalej, był 2 grudnia. Mąż został w domu bo nie dostał urlopu, okres spóźniał mi się 5 dzień, nikomu nic nie mówiąc poszłam do apteki kupiłam test, zrobiłam. Był ranek moja mama właśnie się malowała przed lustrem, ja dołączyłam do niej i mówię wiesz jestem w ciąży test rano kupiłam i wyszedł pozywtywie. Mama wogóle nie zaragowała podobnie jak ja - sama nie wiem czy był to szok czy strach że nie warto się cieszyć bo jeszcze nie wiadomo czy ciąża się ostanie. Wieczorem gdy dzwoniłam do swojego ślubnego był u niego kolega, mówię mu: - pamiętasz mówiłam ci że spóźnia mi się okres - tak mówiłaś i co dostałaś? - nie nie dostałam - to idź do lekarza - nie ma takiej potrzeby narazie, bo zrobiłam test ciażowy - no i? - no jestem w ciąży wyszedł pozytywnie - acha to dobrze, a tak wogólę to reszta dobrze? rodzice zdrowi? - tak wszystko ok. - no dobra to zadzwonię jutro bo siedzi u mnie Kuba i trochę gadamy Pomyślałam sobie pewnie jest w szoku tak jak ja i nie chce się na zapas cieszyć. Teraz wersja rozmowy ślubnego z kolegą (relacja kolegi) - i jak tam co słychać u żonki - eeeee ok - jak jej rodzice ok? kiedy wraca? - nie zapytałem ale pewnie za 3 dni - czyli wszystko ok u niej - tak ok, mówiła że jest w ciąży - stary to gratulacje :) - tak a czemu? - no że jest w ciąży :) będziesz ojcem :) - kto będzie ojcem ;) ? NO i po tym krótkim dialogu między oba panami nastąpił kolejny telefon do mnie z przeprosinami że nie zrozumiał mnie do końca że myślał że chodzi o kogoś innego :) i wogóle że jest zaskoczony oczywiście pozytywienie, no i że mam wracać jutro bo on już zamówi wizytę lekarską i że trzeba leki na podtrzymanie żeby z drugą ciążą nie stało się to co z poprzednią i że mam się wysypiać i dużo jeść no dużo ......................... dostałam jeszcze wskazówek :) Wróciłam po 2 dniach, poszliśmy do lekarza, był to 4 tydzień ale widzieliśmy już pikający punkcik.Tym razem wszystko skończyło się super, na każdym usg mi towarzyszył powdziwiając jak jego synek rośnie. Przy porodzie nie mógł być ale wiem że gdy pokazali mu dziecko przy badaniu i kąpani to doznał szoku, wciąż mi powtarzał czy ja zdaję sobie sprawę jak ono głośno potrafi krzyczeć :) ale to już temat do innej historii ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie kochałam dwa lata bez zabezpieczenia, jakoś specjalnie sie nie staraliśmy ale tez nie uważaliśmy... po prostu stwierdziliśmy ze jak ma byc to będzie... no i ja oczywiście co miesiąc podjarana, jak mi sie 2-4 dni okres spóźniał robiłam testy doszukiwałam sie kresek, nawet jak pod światło zobaczyłam cień to już myślałam że to ciąża, ale zawsze dostałam okres... aż w grudniu 07 kiedy wracaliśmy od babci znad morza, jak nigdy nie śpię w aucie tak teraz przespałam całą drogę.. na drugi dzień była wigilia :) Mój R. poszedł na służbę, a ja po obliczeniu że już powinnam mieć okres wyszło mi że się spóźnia 6 dni poleciałam do apteki po test. jak zwykle po drodze sobie mówiłam że znowu sobie wmawiam itd... kupiłam, przyszłam, nasikałam i odłożyłam test.. zawsze sie wpatrywałam jak sie to okienko zalewa siuśkami a teraz poszłam pomyć naczynia. Jak wróciłam patrze a tu dwie tłuste czerwone krechy... nie uwierzyłam... poleciałam po kolejny... kobita w aptece dziwnie sie spojrzała bo poprosiłam o 3 a ona na to że jak jeden wyszedł pozytywnie to juz nie musze wiecej robić, ale dała mi te 3 i robiłam po kolei i każdy z dwoma krechami... poleciałam szybko do galerii mokotów po pudełko i małe buciki i zapokowałam te testy z tymi bucikami i wrzuciłam pod choinkę :) Mój R. wracał o 18.00 z pracy więc ja już z kolacją wigilijną czekałam na niego... jak usłyszałam dzwonek do drzwi to już chciałam krzyczeć że w ciąży jestem ale sie powstrzymywałam... otworzyłam, a mój jak mnie zobaczył to sie pyta czy na solarium byłam bo taka czerwona cos na buzi jestem ja na to że \"tak byłam...\" mieliśmy zjeść najpierw a później prezenty ale nie wytrzymałam i mówię że chce już zobaczyć co mi kupił ( pewnie sobie pomyślał ale materialistka!) no to usiedliśmy dał mi paczke z prezentem, ja jemu to pudełko on otwiera patrzy sie i sie pyta co to za termometry?? a ja na to że jestem w ciąży, a to są testy ciążowe. Wstał pocałował mnie przytulił, chodził w kółko po mieszkaniu, wyszedł na balkon, wrócił zrobił 20 pompek, usiadł i mówi... dostałem w tą wigilię prezent od samego Pana Boga :D a teraz nasz bączek śpi obok tatusia i jest taaaaaaki słodki że się napatrzeć na niego nie mogę !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Super piszecie:) hej znowu ja- ten dialog z kolegą to rewelacja:) kto będzie ojcem? hehehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 lat temu z okladem postawiono mi diagnozę - BEPŁODNA...Szok wielki. Mając 20 lat wiedzialam że nie zostanę matką. W styczniu tego roku pochorowaliśmy się z mężem (tak mi się przynajmniej wydawało). Mdliło nas, on nawet wymiotował (jak się potem okazało grypa żołądkowa u niego). Któregoś dnia w pracy dostaję smsa od koleżanki dlaczego już tak długo ich nie odwiedzam. Ja jej na to że źle się czuje, w domu mdli, jak tylko dojadę do pracy mdli, a po pracy zasypiam na stojąco. A ona do mnie; A test robiłaś?Bo ja tak miałam w ciąży. Jaaasne..... Powiedziałam wieczorem mojemu ślubnemu, a że byliśmy własnie na zakupach namówił mnie na kupienie testu. 12 złotych w błoto pomyślałam ale kupiłam. Zrobiłam w domu, odłożylam i poszłam sprzatać. Wróciłam po 20 minutach a tam 2 tłuste krechy. Zaczęłam krzyczeć, mój maż prawie się zabił biegnąc do łazienki. Pokazuje mu test a on w śmiech. Taki oczywiście radosny. Z samego rana pognał do apteki po kolejny test, który wszystko potwierdził. Ale moj B, tak na prawdę oznaki radości zaczął okazywać o usg w 15 tygodniu kiedy inął już ten najgroźniejszy okres. A kiedy mnie cieli na salo operacyjnej i usłyszał płacz małej to się rozpłakał na korytarzu. :) Dziś owoc mojej bezpłodności slicznie spi w lóżeczku i jutro kończy 7 tygodni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedna historia. Moja przyjaciólka mieszka dwa domy ode mnie, stąd często się widujemy. Kiedy ja kończyłam 6 miesiąc ciąży zauważyłam że coś się z nią dzieje. Jej słowa potwierdziły moje przypuszczenia, że najprawdopodobniej ona tez spodziewa się dziecka. Powiedzialam jej o swoich podejrzeniach, rozesmiałą się ze niemożliwe. Ale dała się namówić na test. Zrobiła go w sobotni wieczór. Jak zobaczyła wynik wypadła z domu jak burza nic nie mowiąc nawet swojemu D który czekał pod drzwiami. Godzina 23;00 a u nas uporczywy dzwonek do drzwi. K wpada do mieszkania prawie tratując mojego męża ktory poszedł jej otworzyć, rzuca mi się na łózko, przytula się i krzyczy;"M jestem w ciąży!". Po chwili ochłonęła i mówi że musi isć D powiedzieć, ale zanim tam dotarła usiadła pod domem na schodach i z tych emocji się rozpłakała. A reakcja D pobiła wszystko. Wyszedł do niej na te schody i mów;"No i czego ryczysz, głupia? Przecież Cię nie zostawię" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
razem z moim narzeczonym postanowiliśmy że w styczniu biorę ostatnie opoakowanie tabletek antykoncepcyjnych i odczekamy pół roku i mniej więcej od lipca, sierpnia zaczynamy starania o dzidziusia. z racji tego, ze ja nienawidzę prezerwatyw ustaliliśmy że badam tenperaturę i obserwuję siebie. pierwszy miesiac to działało. baliśmy się jeszcze więc chcąc nie chcąc gumek używaliśmy, ale w drugim miesiacu stwierdziliśmy ze przecież ja mam długie cykle, zawsze miałam, więc w trakcie okresu mozna bez niczego i tak też zrobiliśmy. jakieś 5 tygodni później okres nie przychodził. nie to zeby sie spóźniał jakoś nadzwyczajnie, ot tak po prostu 37 dzień cyklu. całkiem normalne dla mnie. R mówi nie rób testu, nie ma sensu. ja zreszta też tak myslałam, ale zrobiłam, rano przed pracą. on jeszcze w łóżku leżał, a ja poszłam i zrobiłam. zobaczyłam od razu dwie mocne bordowe krechy. popłakałam się. zanim wyszłam z łazienki siedziałam z tym testem w rękach z 10 minut. w końcu wyszłam. zawsze chciałam jakoś wyjątkowo powiadomić tatusia o tym że tatą zostanie, ale nie mogłam, po prostu rozpłakałam sie trzymając w ręku ten test. podałam mu, a R powiedział tylko - "nie martw sie następnym razem sie uda, mówiłem że to niemożliwe". więc dałam mu instrukcję do przeczytania a on spojrzał na mnie oczami wielkimi jak dwuzłotówki :) już wiedział dlaczego płaczę, choć nie rozumiał mnie. przez cały mieisąc mówiłam tylko o tym ze fajnie by było już, a tu płaczę jak głupia. przytulił mnie tylko i nic nie mówił. potem musiał mnie pocieszać cały dzień i kolejny i jeszce jeden. jakoś nie mogłam uwierzyć, widzialam wszystko w czarnych barwach. nagle to wszystko mnie przerosło. umówiłam się do lekarza. w połowie 6 tygodnia zrobiliśmy usg. R był przy tym. jak usłyszeliśmy bicie serduszka NASZEGO maleństwa to obydwoje mieliśmy łzy w oczach, jednak tym razem były to już łzy radości, szczęścia i nieopisaego wręcz wzruszenia. od, tego dnia coraz mocniej i mocniej kocham to nasze maleństwo i czekam na niego z niecierpliwościa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co jak tak Was czytam to mnie ściska za gardło (a do tego jak przypomnę sobie swoją tą chwilę) :) Zachowuję się jakbym znowu w ciąży była (bo wtedy taka płaczliwa strasznie byłam hehe), choć wiem, że to niemożliwe póki co. Kurde żeby mi tylko tak nie zostało:D Piszcie jeszcze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malalalallaall
Przez rok niezabezpieczalismy sie ,stwierdzilismy,ze jak bedzie dzidzius to fajnie :) Przyszedl ten piekny dzien kiedy zrobilam test w lazience i wyszly dwie grubbbbe krechy .Strasznie sie zdenerwowalam i nie wiedzialam jak "tatusiowi" dziecka to powiedziec.Wszyszlam twardo z lazienki podeszlam do niego i podalam mu test.Na jego twarzy pojawil sie usmiech a ja zaczelam plakac.Przytulil mnie mocno ,widac bylo ,ze jest szczesliwy :) Teraz synek to oczko w glowie moje i taty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja poinformałowałam swojego
narzeczonego o fakcie że zostanie tatą w nastepujący sposób: Zawsze byłam wariatką :P więc na wieść o tym że zostanę mamą zaczęła snuć pewne intrygii jak mu o tym powiedzieć w sposób w miarę orginalny. Ja dowiedziałam sie o własnej ciąży tradycyjnie w toalecie robiąc test ciążowy ( w zakładzie pracy).Kiedy wyszłam z toalety po fakcie przy moim biurku czekał juz klient.Sytuacja prześmieszna.Cały czas kiedy go obsługiwałam smiałam się sama do siebie, patrzył na mnie jakbym była z Marsa- ale to juz inna bajka. Kiedy wróciłam do domu po pracy...zaczęłam obmyślać plan doskonały.Chwilkę usiadłam w salonie i akurat leciał film rozmantyczny,w których była otóż taka scena( bardzo pospolita)...Chłopak oświadcza się dziewczynie wkładając pod serwetką pudełko z piersionkiem zaręczynowym. Pomyślałam - TAK TO JEST TO. Czym prędzaj pobiegłam do kuchni przygotować obiadek mojemu lubemu.Wtedy było to danie chińskie.Kiedy dostrzegłam z ulicy że już się zbliża.Zaczęłam nakrywać stół.Tradycyjnie zapaliłam świece.Narzeczony wszedł do domu.Pyta: Masz coś na obiad bo głodny jestem jak wilk..Ja na to zapraszam cię do jadalni.Postawiłam talerz z obiadem lampkę wina...( Test owinięty w hustecznę włożyłam w talerz) :) Nagle sie odzywa cos Ty włożyła tutaj i idzie z tym do kosza.Od jadalni do kuchni jest kawałek ...Nagle słyszę krzyk: O boże skarbie....:) I leci do mnie ... reszty pisac nie muszę :) Dopiero by było jakby wyrzucił nie sprawdziwszy co tam jest.Po fakcie dopiero odszło do mnie że mogła to w coś zapakować albo chociaż czerwoną kokardkę dołączyć :) Ale miałam tak mało czasu .....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×