Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sywia kontra sylwia

po co zaczynać od ślubu, po co te wesela zastaw sie a postaw się???

Polecane posty

Zazwyczaj nie używam słowa konkubinat w odniesieniu do swojej osoby, bo nigdy nie chciałabym żyć w takim związku. Ale tak serio to i tak bym musiała opłacać akademik, bo z rodzicami nie mieszkam już dawno, mój mąż też juz nie mógł w domu wytrzymać z różnych przyczyn, jedną z nich było to że właśnie jego siostra sobie mieszkała z facetem i nic ich nie obchodzi domowy budżet a jemu rodzice potrafili wręczyć rachunek za coś nawet jak nie miał kasy ( bo moze ma tylko się nie przyznaje). Więc rachunki nam nie przeszkadzają i w zasadzie są niewiele większe, potrafimy sobie na nie zarobić, a jak nie zarobimy to mamy trochę oszczędności i zapłacimy. Również jako osoba 24 letnia źle się czuję będąc na utrzymaniu rodziców, mam tu na myśli mieszkanie z nimi. Przywykłam już do tego że sama jestem sobie panią i nie lubię się stosować do zasad jakie panują w moim domu, a nie przestrzegać mi ich nie wypada. W niektórych domach są inne zasady (to o czym napisałaś) i inni mają potrzebe ich przestrzegania mniejsza lub większą. Mieszkanie z rodzicami w tym wieku mi się nie podoba, wystarczyło że musiałam siedzieć tam przez wakacje, robiłam praktyki i nic nie wnosiłam do domu w tym czasie "byłam na garnuszku". Nie jest to miłe, nawet jeśli wnosisz coś od siebie to nie jesteś już u siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj Sylwia, ty chyba tym ludziom kasy i bezstresowego życia zazdrościsz;) Niech sobie kupują drinki, jeżdża wypasionymi furami, palą do znudzenia, robią weselicha nawet i na 1000 osób i wrzucają 500 fotek na NK. Jeden lubi ogórki a drugi ogrodnika córki, nie musisz tego rozumieć ani oni nie muszą rozumieć ciebie. Ich rodzice wychowali sobie małą pijawkę, ich bład i oni poniosą konsekwencje, rozpuszczone dziecię też bo rodzice wiecznie żyć nie będą, kranik z kasa się kiedyś zamknie i dostaną tym mocniej po tyłku. Nie widzę sensu w akcji nawracania kogolwiek z kafe na jedynie słuszne poglądy i nie widzę powodu dlaczego postronną osobę to wkurza, chyba że żal ci że ty tak nie mozesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale zgodzę się z tobą że nie jest odpowiedzialnie brać ślubu nie mając perspektyw na mieszkanie i na utrzymanie się (tu mówię o mieszkaniu innym niż sprowadzanie na głowę rodzicow współmałżonka do kompletu). Mówię tu o nie maniu perspektywy tego, bo jeśli chodzi o pracę to można ją mieć jednego dnia a drugiego już nie i to nie ma znaczenia dla odpowiedzialnego zawarcia małżeństwa i jakiejkolwiek odpowiedzialności w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, zgadzam się z Tobą w paru kwestiach - np. co do bezsensowności zwalania się na głowę rodzicom, i jeszcze w dodatku do zmuszania ich do sfinansowania wnuka - ale dla własnego dobra poznaj garść faktów psychologicznych: człowiek nigdy nie \"wkurza się\", \"cholera, jak mnie to wkurza\" itd itp jeżeli go to NIE DOTYCZY. Piszesz, starając się, żeby to brzmiało tak, że niby stoisz na straży jakichś wyższych wartości i OBIEKTYWNIE masz rację. Tymczasem nie jesteś bezstronnym, obiektywnym obserwatorem. Jesteś zbyt emocjonalnie zaangażowana. Ciebie ta sytuacja DOTYCZY. O kogo chodzi? Twoja siostra, szwagierka, przyjaciółka? Czyj luksusowy samochód tak Cię wkurzył, że aż poleciałaś na jakieś forum założyć o tym temat? Czyje \"zdzirowate zdjęcie\" ze ślubu zobaczyłaś właśnie na NK? Która znajoma może sobie leżeć o pachnąć, kiedy Ty nie możesz? Nie musisz tu odpowiadać ani próbować mówić, że nie mam racji - to są akurat objawy bardzo obiektywne i mówię jako osoba, która JEST niezaangażowana i przygląda się z boku. Po prostu jestem psychologiem ze stażem, a ten temat był w \"aktualnych\". Taka zawiść (bo to, co piszesz, objawia zawiść pomieszana z gniewem i przekonaniem, że tak nie jest sprawiedliwie, że tak nie powinno być) zaszkodzi jedynie Tobie samej. Nie ubędzie od tego leniwych dziewczyn (albo facetów, bo i tak bywa), nie ubędzie małżeństw zawieranych bez grosza przy duszy. Ten temat nikogo nie \"nawróci\", on służy jedynie Tobie. Tyle, że nic nie zyskasz. Świat nie jest sprawiedliwy i nikt nie obiecywał, że każdy dostanie to, na co sobie zasłużył. Zastanów się, dlaczego to Cię tak zżera. Dla własnego spokojnego snu 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wirwiana dobrze powiedziane. Ja się przyznam że mnie gryzie a w zasadzie gryzła sytuacja siostry mojego męża. Teraz mniej bo odkąd się wyniósł z domu to jej życie nas nie dotyczy. Ale maja kasę rachunki ich nie obchodzą ona nawet się nie pali do tego żeby szukać pracy. Można pozazdrościć no nie? Ale ja patrzę na to w ten sposób i jeśli faktycznie ty sylwia masz taki problem jak wirwina napisała to radzę ci nad tym pomyśleć, a mianowicie co ty masz czego oni nie mają. Ja np mam samodzielność, nie jestem zależna, moje dzieci będą uczone niezależności a nie tego że dziadek z babcia nie dali pieniążków to nie będzie czekolady, uczę się żyć z mężem płacąc własne rachunki, nie martwię się że nie poradzę sobie bez mamy i taty. Mam też zmartwienia że rachunek nie zapłacony i że znowu trzeba będzie ruszyć oszczędności, ale takie jest życie, to nie jest sielanka tylko właśnie ten nie zapłacony rachunek. Wymyśl sobie taką listę rzeczy i pamiętaj o niej zawsze, przypominaj sobie codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowy przechodniu - lepiej bym tego nie ujęła. Masz dużą intuicję, dobrze potrafisz zadbać o własne szczęście :) Dodam jeszcze tyle: Autorko, nigdy tak naprawdę nie wiesz NA JAKIEJ ZASADZIE funkcjonuje dane małżeństwo. Możesz coś tam powiedzieć, jeśli mieszkasz z tymi ludźmi pod jednym dachem, ale w innym przypadku - nie bardzo. Nie wiesz, jaką umowę zawarli między sobą ci ludzie. Być może nie zdajesz sobie sprawy, jak wielu jest facetów, dla których fakt, że mogą pracą własnych rąk utrzymać rodzinę, że ich kobieta może zajmować się domem i nie musi pracować zarobkowo, jest powodem ogromnej radości, dumy, potwierdzenia własnej wartości jako mężczyzny. Naprawdę sporo jest takich facetów! To taka jaśniejsza strona możliwości. Jest też i ciemniejsza. Kto ma pieniądze, ten ma władzę. Nie wiesz, do czego jedyny żywiciel rodziny może zmusić swoją żonę, która jest na jego utrzymaniu. Ja osobiście spotkałam się z przypadkami dużych nadużyć seksualnych, maltretowania psychicznego, zmuszenia do tolerowania zachowań, których nie tolerowałyby ani przez minutę, gdyby mogły ot tak się wyprowadzić. Więc - nigdy nie wiesz, jak naprawdę wygląda życie takiej dziewczyny, która rozbija się drogim samochodem. Oczywiście - mówię tu o kobietach, które nie mają dzieci. Bo dla mnie - i dla każdej osoby, która ma pewne doświadczenie - oczywiste jest, że wychowywanie dziecka jest równoprawne z pracą zarobkową. W 99% przypadków wychowywanie dziecka to potworna, ciężka harówka, wykańczająca psychicznie i fizycznie (zwłaszcza w pierwszych latach), sprawiająca, że czasami kobieta nie ma siły ani motywacji, żeby choćby umyć włosy. Jest to poza tym praca niewdzięczna, nigdy się nie kończy, jest się w niej 24h/dobę 7dni w tygodniu, bez żadnego wynagrodzenia i - co widać po podobnych tematach zakładanych przez bardzo młode osoby - bez społecznego prestiżu. Wiele kobiet nie wyobraża sobie (ja także nie widzę takiej możliwości), aby w tak krytycznym momencie, jakim są pierwsze lata życia dziecka, powierzać jago wychowanie obcej osobie (bo zarzucenia babci wnukami także nie popieram). Zatem - tak naprawdę to, kiedy i z jakim stanem konta bierze się ślub, kto później pracuje, a kto nie, jest wyłączną sprawą samych zainteresowanych. Chyba,że swoim postępowaniem szkodzą komuś innemu (np. młode małżeństwo wprowadza się do maleńkiego mieszkania teściów, w związku z czym młodsze rodzeństwo jednego z małżonków zostaje pozbawione własnego pokoju). Wtedy można sobie głośno ponarzekać. W innym przypadku - nie jest to po prostu sprawa poddająca się publicznej debacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdhs
ja mysle, ze autorce chodzilo o to, ze jest mkloda para, ledwo po szkole albo i nie i chca slubu. ok, rodzice organizuja wesele, slub, jest podroz. a co potem? bieda az piszczy, zycie na garnuszku u rodzicow itd. ja nie mowie, ze trzeba ze slubem czekac az ma sie wlasny dom czy mieszkanie i posade prezesa. wystarczy praca platna na tyle, zeby isc na swoje. na swoje czyli cos wynajac. oczywiscie polowa mie zjedzie, ze lepiej przemieszkac z rodzicami pare lat i odlozyc na swoje. ale czy przy dzisiejszych cenach da sie to zrobic w pare lat? odnosze wrazeni, ze to bardziej czekanie az rodzice odejda na tamten swiat. mam kolezanke, hajtnela sie w wieku 21 lat , teraz ma 25, mieszkaja u rodzicow. kiedys sioe zapytalam gdzie bedzie mieszkac po slubie. uslyszalam, ze ma mieszkanie po dziadku. 4 lata po slubie dziadek jeszcze zyje a oni chyba czekaja az kipnie byle tylko obcemu nie placic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wirwina jak przeczytałam to co napisałaś to przypomniał mi sie temat który kiedyś czytałam na forum o dziewczynie która miała bogatych rodziców i pazerną na kasę bratową. I ta bratowa namówiła teściów żeby kupili jej samochód ale mało się nie wściekła jak zobaczyła że mąż jej koleżanki kupił jej jakis inny samochód droższy od tego co ona dostała. Tak to juz jest, apetyt rośnie w miarę jedzenia i ta panna może i ma więcej ale jak ma się wiecej to chce się jeszcze więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I prawdopodobnie nie będzie szczęśliwa. Ale tak samo, jak chciwość i pazerność, zawiść też może odebrać radość życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inna rzecz też, że dorosłego człowieka bardzo trudno jest ZMUSIĆ do czegoś, czego w ogóle nie chce, jeżeli nie ma się na niego jakiegoś "haka", albo czegoś w zamian. Może ci teściowie w zamian za ten samochód dostali np. wnuczka? "Opłacili" go sobie w ten sposób? Wchodzimy w bardzo delikatną sprawę międzyludzkich transakcji. Między mężem a żoną, między teściami a młodymi, między rodzicami i dziećmi na przestrzeni 3 pokoleń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydaje mi sie, ze autorce chodzilo o cos troszke innego - o tradycje gigantycznego wesela, na ktory rodzice sie zapozyczzaja na ogromne kwoty, a potem funcjonowanie w biedzie, zyjac z pensji 1200zl. Juz lepiej te pieniadze zainwestowac w zycie, moze w depozyt na mieszkanie, albo chociaz na oplacenie kosztow zwiazanych z posiadaniem dzieci, moze zainwestowac w swoj rozwoj i edukacje. Znam pare, ktora wydala 50 000 zl na wesele (sic!), a potem narzekali, ze nie maja za co zyc, ze mieszkaja z rodzicami itd. Chodzi o pewne priorytety. Z jakiegos niewyjasnionego dla mnie powodu ludzie wola wydac fortune na zabawe na jedna noc, niz zainwestowac w swoje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Akurat w tamtym temacie była sytuacja że brat i bratowa mieli trójkę dzieci którymi nie zajmowali się rodzice tylko dziadkowie. Właśnie z punktu widzenia takiego jak tamta dziewczyna to pisała to można by wywnioskować że tylko to że jej bratowa która buja się ekstra samochodem, podrzucająca dzieci dziadkom i wydaje kasę teściów, nie jest szczęśliwą osobą. W dodatku jeszcze pisała że jej najstarszy bratanek ma poważne braki w rozwoju psychicznym i ruchowym a resztę czeka to samo, bo dziadki nie nadążą za maluchami. Nie chcę się rozpisywać bo sytuacja jest mi obca, pisze tylko co wtedy przeczytałam. Ale tak biorąc przykład z sąsiedztwa. Miałam sąsiada, do klasy ze mną nawet chodził i ojciec znany lekarz, matka też. W liceum rodzice kupili mu kompa za 10 tys. (gdzie sama się zastanawiam co można było wsadzić do kompa za 10 tys wtedy), gdzie po miesiącu chłopak stwierdził że komp ogranicza jego możliwości to kupili mu drugi za 14 tys. Chłopak uderzał na najlepsze uczelnie w kraju i nigdzie się nie dostał (w szkole szanowano jego rodziców, nauczyciele znajomi, korepetycje, to nie sposób żeby miał złe oceny ale władza rodziców kończy się na naszej miejscowości). Wylądował na jakiejś płatnej uczelni, kupili mu mieszkanie, samochód, ale w liceum zabujał się w dziewczynie która po roku chodzenia z nim jak twierdziła czuła się gorsza ze względu na swój status społeczny. Ich córka też była zaręczona już nawet z gościem co miał własny sklep niezbyt dobrze prosperujący i niestety za wysokie progi, ale wyszła za mąż za synka doktora na którego rodzice bardziej przychylnie patrzyli. Z tego co słyszałam z koleżeńskich źródeł to rodzice ponoć zagrozili że jak wyjdzie za tamtego gościa to juz nigdy nic od nich nie dostanie. Jeśli to ma byc szczęście to ja wole byc biedna i nieszczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niefajna sytuacja. Niestety czasami tzw dorośli wykorzystują dzieci jako element przetargowy i w \"ich imieniu\" ciągną pieniądze od (zakochanych najczęściej we wnuczętach) dziadków. Ale - z drugiej strony - tacy ludzie nigdy nie będą mogli tym dzieciom powiedzieć \"patrzcie, sami, własnymi rękami na to wszystko zapracowaliśmy, do tego wszystkiego doszliśmy\". Nie wpoją im prawdziwych wartości, a jedynie - prawdopodobnie zarzucając je drogimi zabawkami - kult kasy i ... \"nieszczęśliwości\", że inni mają lepiej. Ja wolałabym w takim przypadku być \"biedna, ale szczęśliwa\" ;) Inna rzecz, że tak naprawdę to to, kto jest biedny, a kto nie, baaardzo zmienia się z czasem. Mało zdolny synek doktorka prawdopodobnie poszedł w świat z maleńką wiedzą, jeszcze mniejszymi talentami, a wielką postawą roszczeniową. Jak mu rodzice umrą, to co zrobi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojasie
a ja myślę, że autorka sama nie wie o co jej chodzi 1) zawiść wobec osób, które mają zamożnych rodziców i na nich 'żerują' 2) niechęć wobec osób, które zawierają związek małżeński mając np po 20 lat, bo to niby za wcześnie 3) niechęć wobec osób, które wyprawiają duże wesela Nawet jak w związek małżeński wchodzą osoby bardzo młode i wesele urządzają im rodzice, to co to kogo obchodzi, nawet jeżeli po ślubie się nie przelewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karamba bamba: sa ludzie, ktorzy potrafia przeznaczyc oszczednosci z kilku lat zycia, rzucic dobra prace i pojechac na wycieczke dookola swiata, zyc pod namiotem i jezdzic stopem. Nie rozumiem ich priorytetow ale ich nie potepiam. nie wnikam czy moze byloby dla nich lepiej gdyby sobie kupili za ta sume male mieszkanie albo samochod albo odlozyli na przyszla emeryture. Dopoki to, co ktos robi nie uderza bezposrednio we mnie nie mam zamiaru sie do tego wtracac ani ich krytykowac. Nie widze nic zlego w weselu za 50 czy 100 tys o ile nikt nie wymaga ode mnie bym pozniej dokladala sie do niego finansowo, chocby mial przez to spac pod mostem. W momencie jak zaczynaja narzekac powiedz im po prostu ze gdyby nie wydali kasy to mieliby juz 1/4 mieszkania i tyle. Ich zycie, ich wybor, ich konsekwencje. Priorytety kazdy ma inne i nikogo nie zmienisz, nie mozesz tez strwierdzic ze czyjesc sa lepsze czy gorsze od twoich; one sa po prostu inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wirwina jasne że moga powiedzieć dzieciom ile to osiągnęli własnymi rękami, wystarczy bujna wyobraźnia. Ja mam takiego wujaszka co sie ciągle przechwala co to nie on i ile on osiągnął, a prawda jest taka że robotę mu załatwił teść, żyje na garnuszku u teściów i o mojej babci bo to co zarobi to albo przepije albo włoży w samochód i czeka chyba aż teściowie kopną w kalendarz i będzie miał mieszkanie, które rzekomo mieli mu zapisać. I oczywiście on twierdzi że moja mama jest mu coś winna za to że jak ja byłam mała to on mnie prawie wychował bo mama pracowała i nie miała czasu, tylko że jak wytłumaczy fakt że musiał mieć wtedy zaledwie 6 lat (niewiele jest ode mnie starszy) i ta opieka nade mną się przejawiała tak że parę razy pobujał kołyskę, ale jak są zjazdy rodzinne to on oczywiście wielki opiekun i jeszcze pewnie mama go powinna za ta opiekę po stopach całować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko że w Polsce, żeby się dorobić własnego mieszkania i dobrej pracy, trzeba na to długo pracować, a ludzie którzy chajtają się młodo, zwyczajnie nie mieli czasu się dorobić. Gdyby powiedzmy kelnerka i kierowca autobusi chcieli zorganizować sobie wesele za swoją kasę, bez kredytu, to pewnie przed 30ką by się to nie udało, a jeżeli chcą pomóc rodzice, to ja uważam że to osobista sprawa każdego człowieka. Każdy ma prawo do szczęścia i nie nam to oceniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do założycielki wątku: Nie uważasz, że to prywatna sprawa ludzi, czy urządzają małe czy duże wesele? To oni za to płacą. I jeśli zaciągają kredyty na ten cel, to oni potem będą ponosić tego konsekwencje (czasem niespecjalnie przyjemne). Sama mam nieco zbliżone poglady do Twoich, ale nie rozliczam innych z tego, co robią i nie zagladam im do porfeli. Mam to po prostu gdzieś , czy stać ich na takie lub inne przyjęcie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wr.......wr..........
A wiecie co mnie najbardziej wk****a....że młodzi wyprawiaja wesele z myślą,że goście dają tyle kasy,że im sie te koszty wesela zwróca.To jest chamstwo nie???? Przecież jak robi się wesele to powinno się brać pod uwagę jaki to wydatek i albo mnie stać na to i robie albo nie robię.Ale u nas jest często tak,ze młodzi sie zapozyczja gdzie się da żeby zrobic wesele a póżniej sa sfrustrowani i niezadowoleni bo goście dali za mało pieniędzy.To juz jest takie chamstwo,ze brak słów.Na takie wesela ludzie powinni wogóle nie chodzić..olac je po prostu.Tak samo powinno sie skończyć z tak wielkimi prezentami finansowymi,przeciez prezent to ma być symbol a nie sponsoring!!!!!!!!!!!!!I Kiedy to w końcu nasza mentalność i pazerność się skończy. to samo jest z chcinami,roczkami,komuniami...........za niedługo na komunię to chrzestni będa musieli kupić samochód bo wszystko inne typu wypasiony laptop,skuter itp.powinni kupić normalni goście. POrąbany kraj .....nienawidzę takiego chamstwa,pazerności i nastawienia sie wyłącznie na konsumpcję i uczenia tego dzieci od najmłodszych lat!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie natomiast jest troche inna sytuacja. Mieszkam za granicą z mężem, do niedawna narzeczonym, po 2 latach wspól nego mieszkania a wcześniej 6-ciu \"chodzenia ze sobą\" postanowilismy sie pobrać i od razu starać o dzidziusia. Rodziców mamy przeciętnie sytuowanych i oni świadomi swej wydolności finansowej od wielu lat składali pieniądze na te okoliczność. Ja się uparłam i od podstawówki im powtarzałam że żadnego wesela nie chcę, że dla mnie to szopka i strata pieniędzy i tak tez się stało. Ślub wzieliśmy cywilny, bez wesela, rodzice nic nie dołozyli i zaczeły sie schody bo sa strasznie rozczarowani, naszczęście szybko udało się nam począć dzidziusia i już wózki oglądają, szaleją ;) Powiem Wam ze trochę było mi przykro jak oni tacy rzoczarowani byli. Pieniądze odłożyli i leżą dla nas na czarną godzinę, bo jak piszecie prca raz jest raz jej nie ma i różnie moze byc. Natomiast mam znajomą młoda dziewczynę, pobrali się jak ona byla na studiach jeszcze, zaraz dziecko i teraz ona w ciaży mąż zarabia 2000zł i mają 1200 rate kredytu bo dom po babci remontowali i jak żyć? nawet na witaminy dla niej nie mają, ale weselicho było jak ta lala :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorry dziewczyny, ale z postow niektorych to przebija taka wlasnie \"polaczkowatosc\": zawisc, nie wiem czym uzasadniona zlosc, i takie zainteresowanie sie bardziej zyciem innych niz swoim wlasny. co z tego ze inni daja duzo kasy czy drogie prezenty, co z tego ze jedni oczekuja zwrotu kasy z wesela, co z tego? czy was to dotyczy? jezeli tak to dzialajcie przeciwko temu a nie wylewajcie litry zolci na kafe. bo to zalosne ... wy jak sadze nie jestescie takie jak osoby jakie opisujecie w swoich postach ;-) i nie takie zasady moralne wam wpojono, czy tak? wiec zajmijcie sie zmiana swiata od przekazania odpowiednich wartosci walsnym dzieciom a nie pustemu slowotokowi na forum. sylwia kontra sylwia: jak pisza dziewczyny wyzej, wcale nie musisz rozumiec tych ludzi, tobie sie nie podoba, to git. mnie tez, ale uwazam, ze jezeli kobieta cale zycie marzyla o obraczce, sukni z falbanami, girlandach przy domu i na bramie i weselu dwudniowym - to jest jej marzenie, wiec jakie masz prawa wyrazac sie bez kompletnego szacunku o takiej osobie? kwestia odcinania pepowiny: oczywiscie, ze optymalna sytuacja jest sytucja gdy mlodzi sami sobie ukaldaja zycie, bez wplywu czy pomocy rodzicow. my mielismy szczescie ze nas stac bylo na to zeby nie obciazac rodzicow kosztami slubu i imprezy, ale mam swiadomosc tego, ze malo kogo stac na taki luksus. co wiecej, od dawien dawna rodziny ile moga pomagaja mlodym (i to nie tylko w naszej tradycji). dzis czasy mamy inne, i jak ktos napisal, owszem mozna czekac wiele lat tylko po to zeby samemu sobie sfinansowac w przypadku osob ktorych nie stac wczesniej, nawet do 40 stki tyle ze jaki w tym sens? co do pepowiny i opieki dziadkow nad dziecmi: ja uwazam, ze jezeli tylko dziadkowie maja taka ochote (bo wielu z nich nie ma, i tratuje to jako przyslowiowy dopust bozy) na opieke nad wnuczetami, to jest to najlepsze z mozliwych rozwiazan. to jest krew z krwi, i widze po swoich rodzicach jak sie zmieniaja majac kontakt z taka mala istotka jaka jest wnusia. i owszem, pewnie rozpieszcza, pewnie beda sie troche wtarcac w zycie, ale cos za cos. osobiscie nie widze siebie w roli tzw. gospodyni domowej, wiec dziecmi ktos pod nasza nieobecnosc musi sie zajac. wole by byla to rodzina niz ktos obcy. proste ... a ze jakies koszty trzeba bedzie w zwiazaku z tym poniesc (mam na mysli utrate prywatnosci, bo rodzice staja sie wtedy czestymi goscmi w domu, i co z atym idzie pewne dosc niewygodne sytaucje z tego wynikajace .... ) no coz, takie zycie, nie ma nic za darmo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie wyobrażam sobie żebym miała czekać do 40-tki ze ślubem, nawet do 30-tki żeby tylko się dorobić przed slubem. Przecież to nienormalne, związek byłby już wtedy grubo przechodzony, mój najlepszy wiek na staranie się o dzieci by się zakończył, a już nie wspomnę o tym że nie chciałabym mieszkać razem przed ślubem. Wtedy dopiero stałabym się sfrustrowaną starą panną :P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co Wy macie z tym przechodzonym związkiem? o co codzi, bo domyślam się że mój ośmioletni to chyba przechodziny na maxa :D w czym to szkodzi i jakie flustracje?, sorki nie rozumiem. A jeśli mielibyśmy sie poznawac dopiero po ślubie to pewnie nie bylibyśmy juz razem, ślub był? był ! to teraz juz nie muszę się starać i moge się powyżywać na małżonku - dziękuję to nie dla mnie :D mój związek jest uwieńczony ślubem i wiem że wyszlam za najlepszego przyjaciela i wspanialego kochanka, najbliższą mi osobę w zyciu z która beczkę soli zjadłam i nie boję sie spojrzeć w przyszlość i świadomości że tak juz będzie do końca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wr.......wr..........
LUCY..... ażebyś wiedziała że dotyczy i to bardzo,bo my tez żyjemy w tym porąbanym kraju gdzie liczy się tylko KASA KASA KASA SZMAL SZMAL SZMAL nic innego .Dotyczy,bo ja tez chodze na chrzciny,roczki,komunie,wesela i przykrio mi strasznie jak miny robia na tych co dali tańszy prezent.To ja mam moim dzieciom nic nie dać od ust odjąć żeby sprostać oczekiwaniom innych.Żeby rodzina mnie nie obgadała. dlatego w nszym kraju sa takie relacje z rodzina.Powiedzcie czy w waszych rodzinach jest sielanka czy rodzeństwo matki lub ojca trzymia sie razem?czy nie ma miedzy nimi zawiści,że jeden ma więcej od drugiego??Bo ja takich rodzin nie znam,a mog podac wiele przykładów na to że omijaja się z daleka i ograniczaja kontakty do minimum.Bo ta nasza mentalnośc jest straszna.Ten co ma więcej na co zaharował sam powinien oddac to wszystko rodzinie bo to niesprawiedliwe zeby był bogaty.to powiedzenie,że z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjeciu jest stuprocentową racją!!!!!!!!!!!!!!!!!! I to oczekiwanie na dawanie bardzo drogich prezentów i liczenie ze przez to koszta wesela sie zwróca jest po prostu chamstwem!!!!!duzym chamstwem!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wrr....wrrr -----> takie zycie a raczej takie czasy, to nie tylko nasz kraj nastwawiony jest bardziej na ta konsupcyjna strone zycia i nie mamy zbyt wielkiego na to wplywu , wiec po co sie tak denerwowac. ale to co z tym ty zrobisz, to twoj wybor. jak napisalam, mozesz sobie wylewac zale i zolc na necie, ale mozesz rowniez dobrze po prostu sie tym kompletnie nie przejmowac a w przyszlosci odpowiednie wzorce przekazac dalszym pokoleniom. tym bardziej nie rozumiem jak mozna sie przejmowac tak bardzo opinia innych ludzi, czy to rodzinki czy tez sasiadow. bo co to niby znaczy ze trzeba bedzie kupic samochod na chrzciny ... a dlaczego trzeba bedzie? bo co? bo rodzinka zle pomsyli, albo skrytykuje? no i co z tego? niech sobe gadaja, coz to ciebie interesuje. rob jak uwazasz za slyszne ty a nie ludzie dookola. z jednym sie tylko zgodze ... ze z rodzinka to najlepiej na zdjeciu i moim zdaniem tylko tego trzeba sie trzymac a reszte miec gleboko w powazaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zolanka
Moja rodzinka też raczej beznadziejna jest, ale już u narzeczonego jest zupełnie inaczej. Jego rodzina to taka trochę z \"M jak miłość\". Wiec to nie jest reguła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wr.......wr.......... Mnie też czasem przeraża to że jak pójdę do kogoś na komunie czy chrzciny to trzeba będzie dać prezent nawet większy niż na ślub, a jak już sie chrześniaka ma to lepiej nie mówić. Ostatnio słyszałam że teraz najodpowiedniejszym prezentem od chrzestnych to laptopy, gry komputerowe z ponad 1000 zł albo gokarty :o. I że teraz jak dziecku nie zrobi się komunii w lokalu (na ileś tam osób przy stoliku gdzie przy drugim stoliku siedzi ma komunie drugie dziecko a przy trzecim następne) mimo że ma się ogromny dom to jest sie gorszym. Co do zawiści między rodzeństwem, to u mojej mamy prawie wszyscy się dorobili mieszkania i jakiejś uczciwej pracy, tylko jeden wujek sie nie dorobił (pisałam o nim wcześniej) i on jest najbardziej zawistny w stosunku do innych. Reszta rodzeństwa mojej mamy żyje w zgodzie, widujemy się przy różnych okazjach i naprawdę wszyscy się dobrze rozumieją. Oczywiście sa też niemiłe sytuacje ale na pewno nie takie których nie da się załagodzić przy rodzinnym stole. Natomiast ze strony ojca, no cóż jego bracia się dogadują jak łyse konie ja też z kuzynami to jak z rodzeństwem żyję, ale bratowa mojego taty, no cóż można powiedzieć o kobiecie o której własne dzieci się nie wypowiadają przychylnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ problemy macie... Po co interesować się życiem innych? Nie lepiej swoim? A potem mamy takie starsze panie, które nie mają własnego życia, tylko żyją życiem innych.. Pozdrawiam Optymistów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×