Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Quleczka

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY??? cz.2

Polecane posty

>wydaje mi się że to o czym tu piszemy pomoże w życiu każdej z nas i to nie tylko w tym jednym problemie który nas wszystkie dręczy wlasnie bo ten nasz problem nie jest "odizolowany" od reszty naszego zycia...jest jego czescia... a taka nazwijmy to "samoswiadomosci" wlasnych uczuc (nawet tych nieprzyjemnych) wydaje sie ogolnie wazna w zyciu :) myszqnia - fajnie ,ze masz bliska osobe, ktora wie o problemie i ci pomaga :) ale doskonale wiem jakie to uczucie gdy ktos ci mowi, ze masz wyjsc, a ty myslisz "odczep sie" nawet jesli zdajesz sobie sprawe, ze robi to dla twojego dobra :) ja ze swojej strony, wszystkim ktorzy lubia ogolnie ciekawe rzeczy o tematyce "rozwijajacej" i znaja niezle angielski (bo kobieta mowi niestety dosc szybko) polecam ten filmik http://www.youtube.com/watch?v=nasIq4E9nNg nie mowie, ze jest jakas uniwersalna metoda ale mi dal do myslenia i niesie naprawde pozytywne przeslanie, ze mozemy sie zmienic i to tylko od nas zalezy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny ale jestescie madre i cudowne!!!! Caly czas Was czytam ale nie mialam kiedy sie dolaczyc, bo mialam gosci przez dwa tygodnie. To co ostatnio tu wypisujecie jest wyjatkowo pomocne, uwielbiam Was i to forum!!!! :D Myszqunia ma racje, ze po prostu ksiazke do psychologii nam zafundowalyscie :) i bardzo dobrze, wpadlam w Wasza lekturke jak kamien w wode... Akceptacja siebie i rozkminianie swojego chorego perfekcjonizmu i ambicji (w sensie jak pisalyscie, ze we wszystkim - we wszystkich dziedzinach, ktorych sie dotkne musze byc najlepsza); pragnienie bycia kochana w stu procentach przez wszystkich i wszedzie itp Trafione to wszystko w sedno.. no to do walki psycho-fizychnej! :) A ja zazeram sie czekolada od kilku ladnych dni (w gigantycznych ilosciach), odstawiam Skinoren (przynajmniej na jakis czas, ale chcialabym na zawsze), w zwiazku z czym obawiam sie wysypu. Za to ostro peelinguje (kolezanka przywiozla mi ten peeling enzymatyczny Dax Cosmetics - jest bardzo fajny), no i walcze o akceptacje siebie, daje sobie prawo do bledu, do bycia niedoskonala i faktycznie z takim nastawieniem lazej sie zyje! Nawet mi sie to udaje (nie zapeszac ;) ) Przez ostatni miesiac dwa razy tylko podklad nalozylam, kilka razy korektor, po jakis wyciskaniach (ale bez masakr). Przezylam rowniez sprawdzian. Jak byli u mnie znajomi, niestety mialam wysyp - taka wieksza kaszke (gryczana :) ) i nie wyciskalam i nie szpachlowalam, z czego moge byc dumna, bo powtarzalam sobie, ze przeciez to ciagle ta sama ja, tyle, ze z syfami i co z tego? Przeciez nic czlowiekowi to nie ujmujmuje. Nie sadze, zeby przez taka pierdole, ktora zdarza sie wielu ludziom, ktos przestal by mnie lubic, czy szanowac. Byloby to makstmalnie chore i gowniarskie!!! Dziewuszki strasznie sie ciesze, ze WAS mam, pozdrawiam Was wszystkie bardzo mocno i czekam na nastepne rozdzialy psychologicznych rozpraw ;) Pozytywne wibracje i nastawienie do walki z syfami i sama soba rowniez przesylam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jazda napisalam pie**ole, bo nie mam polskich znakow na kompie i wyszlo co wyszlo, a mi chodzilo o pierdole w sensie pierdoly hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a to sama kafeteria cenzuruje i wstawia gwiazdki nie wiedzialam, co za odkrycie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kulcia1982
Hej dzięki Quleczka za odpowiedź. Mogłybyście mi dziewczyny polecić jakiś dobry tonik do twarzy (matujący,zmniejszający pory itp)albo jakąś dobrą firmę. Dzięki, pozdrawiam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>Przeciez nic czlowiekowi to nie ujmujmuje. wlasnie :) brawo, ze udaje ci sie tak myslec :) kulcia, nie pomoge bo juz dawno przestalam uzywac matujacych rzeczy, a od samego toniku nigdy nie oczekiwalam niczego innego niz tonizowania ;) ostatnio mam jakies hydrolaty z mazidel :) no i lubie tez ten http://www.wizaz.pl/kosmetyki/produkt-5063-opis-Nivea-Visage-Young-Pure-Effect-Stay-ClearTonik-do-twarzy.htm ale on jest taki zwyczajny, nie jakis super :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zając, człowiek-dziewczynka - same mądre rzeczy piszecie... podziwiam... Ja wczoraj znów narozrabiałam, rozbabrałam jednego zaskórnika na czole i kilka na brodzie, teraz siedzę zasypana sypkim pudrem, żeby mnie nie kusiło i żałuję za grzechy... Łyknęłam witaminki, żeby choć mieć efekt placebo, że cokolwiek robię, no i łapki z daleka od twarzy. Jeszcze mam tylko 4 dni na doprowadzenie się do porządku, żeby chociaż strupki zniknęły do tego czasu...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowiek-dziewczynka
:-D Kobiety! Dzięki, cieszę się, że swoim byciem można krzepić, pomagać i wspierać... Was! To cudownie. Ja od razu się przyznaję, żeby nie było, że cokolwiek może odebrać wartość tym słowom z wczoraj, które uważamy za mądre (że niby moje)... To mnie wczoraj poniosło zmęczenie i euforia i koło piątej rano rozdłubałam sobie czoło, ale - cóż, zeskoczyłam z pralki ( :-D ) wzięłam szybki prysznic i dziś nawet strasznie nie wyglądam. Cóż, po prostu muszę bardziej uważać w stanie zmęczenia. Byłam po prostu niesamowicie podekscytowana super super wieczorem, rewelacyjnym po prostu, zresztą to była impreza na którą wyrwałam się po wielu dniach intensywnej pracy w samotności, więc po prostu szok, ludzie, muzyka, nowe twarze, niesamowite i zabawne historie... Teraz, kiedy patrzę na siebie z wczoraj - taką wesołą podekscytowaną spragnioną kontaktu z ludźmi - to całkowicie ogarniam się wyrozumieniem i śmieję się do siebie, oj, dziewczynka, cżłowieku, jaka ty jesteś delikatna, jak łatwo cię pobudzić i wprowadzić w stan napięć - nawet tych pozytywnych! Wiecie, to była po prostu taka emocjonalna eksplozja, nawet jeśli pozytywna. (I to jest niesamowite i zadziwiające, że to działa w obie strony) Po prostu nie wiedziałam, gdzie te emocje podziać. Nie mieściły się. Ręcę coś chciały robić. No i ta symboliczna skórna "eksplozja"... Myślę, że to też może może mieć znaczenie..? Takie przeniesienie... Zastanawiam się też teraz, czy oprócz zmęczenia - które ogłupia, i prócz dymu + zmęczenia, które pogarszają TYMCZASOWO stan cery - nie była to po prostu jakaś druga, ta nieuświadomiona strona mojej wczorajszej radości. Na przykład żal i zmęczenie tych dni samotnych, które wyszły ze mnie dopiero w tym takim kontraście, dotychczas niewyrażone. Albo po prostu obawa, czy aby ja też jestem tak zaakceptowana i lubiana, jak ja akceptuję i lubię tych ludzi, z którymi sie spotkałam (przypominam, że bardzo wielu było zupełnie świeżo poznanych, aczkolwiek fantastycznych - to jednak zawsze pewien stres i niepewność). Wiecie, takie coś: "że oni są fantastyczni - ale czy ja też?" I tak to, moje drogie, żeby też nie było, że jestem już zupełnie wolna, to piszę wam o mojej próbie przekucia każdego doświadczenia na swoją korzyść, na wiedzę o sobie. I na wybaczenie, oczywiście. Quleczka, znów ma rację (niech stawia kolację!):

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowiek-dziewczynkat
troche tekstu mi zjadło Quleczka ma racje, że jestesmy całością. Zawsze. Ja z wczoraj i ja dziś też. Z tym samym uśmiechem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koszmar wyciskania, to nie nałóg Jak drażni to trzeba się tego pozbyć wszelkimi sposobami. Zabiegi, oczyszczanie w tym wyciskanie. Zanim ja coś wycisnę patrze jak to wygląda czarne kropki bez problemu usuwam i dezynferkuję Najgorsze są te zaczerwienione, ten stan zapalny bez odpowiedniego specyfiku nie powinien być ruszany. Niektóre nają treść ropną jak kasza, ale najgorsze są te które rozlewają się na skórze. to się roznosi i szpetnie się goi o ile się goi. Ja wyprópowałam specyfik DUAC jest mocno wysuszający, samaruje "syfa", zwykle po kilku 2-3 dniach zanika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe taki chyba wczoraj dzien byl, bo ja tez cos tam na buzi rozdlubalam... no i trudno, przeciez nie od razu Rzym zbudowano ;) Humpty ja tez od niedawna witaminkami sie ratuje, placebo czy nie mam nadzieje, ze nie zaszkodzi, a wrecz przeciwnie... bedziemy piekne i gladkie :D Kulcia ja niestety mam tonik ale nie matujacy a do skory wrazliwej i chyba za bardzo nie moge Ci pomoc Quleczko filmik faktycznie ciekawy i bardzo pozytywny, choc calego nie zdazylam obejrzec, no i daje do myslenia... Quleczko skad masz taka wiedze na wszystko znasz odpowiedz?! Podziwiac... :) Pewnie studiowalas psychologie i kosmetologie - przyznaj sie Czlowiek Dziewczynka to wspaniale, ze masz taka sile, pozytywne emocje i czujesz, i WIDZISZ skutki walki, a do tego tak wiele dajesz innym... pisz jak najwiecej plizzzzz!!!! No wlasnie miec problem to jedno, ale wychodzac z niego i wspierac innych to drugie, moze wlasnie dlatego ludzie maja problemy, zeby ratowac innych, moze ciut slabszych, ktorzy nie potrafia znalezc wyjscia z blednego kola Dziekuje Wam Sciskam mocno!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na szybko - kocham Was:) i rozdrapałam punkty strategiczne moje - TEŻ WCZORAJ! - czyli nasady brwi obu i brodę, ale tylko w jednym miejscu, i już prawie nie widać, wiec nie tak groźnie. jest pieruńsko późno, wiec dokładnie Was przeczytam jutro, ale straszliwie się ciesze, że jesteście! a tu cos dla Was i przy okazji sprawdzam - : )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
buu nie działa. myślałam, że sa tu wszystkie emoty co w tlenie komunikatorze. ale tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowiek-dziewczynka
Yyy, po pierwsze nie patrzcie na godzinę posta... Yyy :-/ Ja ostatnio pracuję w najdziwniejszych godzinach. Po drugie kupiłam acnederm, i zaraz go zastosuje jednocześnie nic sobie nie robiąc (późno = trzeba uważać) Po trzecie chciałam wam napisac o czymś, co dzis pomyślałam (to mi chyba też pomoże sobie za chwilę nic nie zrobić) - bo boję się, że potem zapomnę. Otóż otóż, uwaga: ostatnio myślę całkiem często, że jestem piękna. Ale nie, że jakoś specjalnie właśnie JA, albo, że jakoś WYJĄTKOWO. Nie. Tak z boku, z dystansu. Raczej myślę, że - kobiece usta są piękne. Że włosy długie są piękne. Tak troszeczkę jakby abstrakcyjnie, ale jednak konkretnie. Że piękne są rzesy i powieki. I że ja też je mam, i że jak jadę w tramwaju albo się zamyślam, to niemal na pewno kawałek mnie może komuś odsłonić piękno świata, ale takie nie "moje" w sensie jakiejś zasługi, czy wysiłku, czy starania, tylko takie kompletnie niewinne i niezależne od wszystkiego. You know what i mean? W jakim sensie nasze kobiece ciała są darem dla świata, tak jesteśmy juz stworzone. Trzeba i można zobaczyć to z boku, zobaczyć siebie w tym samym świetle, w którym my widzimy innych. Mnie zachwycaja piękne kobiety. Stare, młode. Po prostu. I taka myśl, że moim zadaniem jest tylko i wyłącznie nie niszczyć, moim zadaniem jest szanować, to co dostałam. Moim zadaniem jest po prostu być - i nie oceniać. Często, naprawdę często udaje mi się tak na siebie spogląać. W przenośni i dosłownie - z daleka. W szybie zamglonej autobusu. W tym lustrze przyciemnionym łazienkowym. Spróbójcie popatrzeć na siebie "z daleka". Może tak, jak mają szansę patrzeć na was inni ludzie? Zapytajcie siebie - czemu mieliby was źle oceniać? Chyba musieliby chcieć to robić, ale to juz jest złosliwość, zawiść, brak wyrozumiałości i zwykłej miłości do świata, jakby w oku jakiejś złej królowej śniegu. To fakt, że na świecie jest mnóstwo frustracji, smutku, złości i w spojrzeniach innych ludzi mogą sie ona znaleźć również. Ale spróbujmy zająć mięjsce po tej drugiej stronie, tam, gdzie patrzy się z miłością na dzieci, psy, kwiaty, koty, drzewa, jeże... A kolejna rzecz, to ta o pomaganiu. Myślę, że powinnyśmy zebrać naszą wiedzę. Pomóc sobie i tym, którzy są kompletnie sami. Może zlinkować różne fora? Może spisać na spokojnie listę specyfików, które pomagają - nie na wypryski, tylko na psychike :-) Albo na te objawy pośrednie, które nas skłaniają do wyciskania. Quleczka mówiła o wodzie termalnej, że zamyka, uspokaja cerę (też ostatnio używałam, fajnie!), peelingi różne mądre, preparaty zamykające pory, zapobiegające rogowaceniu, pomagające utrzymać tę delikatną równowagę. Bo my już coraz bardziej widzimy, że to nie chodzi (do końca) o leczenie trądziku, tylko o zespoł zachowań, które w efekcie utrzymują cere w stanie kryzysu, sprzyjają rozwojowi trądzikui i jeszcze niszczą życie osobiste. A to jednak trochę co innego. I wymaga większej inteligencji w działaniu :-) A to, co leżało i kwitło, na pewno było bardzo ładne, ennko! no, dobranoc, ide się acnedermnąć i trochę pospać ps. jak tak myślę o was w waszych łóżeczkach, z davercinami, diacnealami, cynkami i tomentiolami, tribioticami, fluidami, benzoacneami i czym tam jeszcze na twarzach takie obolałe od walki, to myślę sobie, że może wreszcie uda się każdej z nas wstać któregoś razu i kompletnie zostawić to już za sobą. Odetchnąć, dać skórze dojść do siebie i zająć się życiem, zająć się czym innym. Najpierw sie zająć tym wszystkim innym, a skóra nas dogoni :-) To w efekcie wzięcia się za bary z tym wszystkim innym (i w efekcie darowania sobie dłubania w niej) właśnie skóra wreszcie odetchnie i dojdzie do SIEBIE. Do zdrowia znaczy. I tylko pomoże nam jeszcze lepiej sobie radzić. A nie że my walczymy z nią. A przecież to ona ma nas chronić! Tak, to ostatnie bardzo mi się podoba... No, dobra, to tymczasem, Piękne... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
powiem wam że trochę sie odzwyczajam od wyciskania - dosłownie z tydzień nie wyciskałam bo wiecie- lustro,no i zauważyłąm że mniej obsesyjnie myślę o chodzeniu do łazienki, sprawdzaniu, zapominam o tym po prostu rzeczywiście teraz widzę że tak dłuuugo wyglądałam strasznie że taraz trudno mi się przyzwyczaić ze tam w lustrze to ja:)dziwne bo jak to pisałyście wczesniej to jakoś to nie trafiało do mnie za bardzo a teraz patrzę i czuję jakby coś było nie tak - a to przeciez pryszczy nie mam!!! wczoraj zauważyłam juz niestety zaskórniki i nawyciskałam ale tylko zaskórniki więc dziś sladu nie ma, wczoraj też prawie zniszczyłąm sobie policzek ale się pohamowałam,teraz jak o tym myślę to musiałam być w jakims amoku normalnie,nic tylko drapać drapać drapać....ale udało się mam tylko plamke małą i dziś nie ruszę jej. chciałąbym żeby to juz była ostatnia faza wychodzenia z nałogu ....widzę za maleńki sukcesik potrafi tak zmotywować więc i wy postarajcie się o jak najwięcej małych plusików a z każdym to co do tej pory trudne stanie się powolutku łatwiejsze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszqnia
n-s moje wielkie gratulacje zwłaszcza za to że potrafiłaś się pohamowac w krytycznym momencie... to jest to czego chyba wielu z nas nie udało się osiągnąć... przynajmniej mnie... jak już zaczne to nie ma żadnej siły która jest w stanie mnie pohamować... po prostu to robię w amoku i zapominam o całym świecie... chore ale prawdziwe:/ i chyna taki malutki cel sobie postawie... taki mały krok wprzód... tzn postaram się umieć powiedzieć "dość" w trakcie wyciskania... wiele razy mówiłam sobie dość wyciskania ale to tak samo jak palacz wiele razy mówi sobie koniec z paleniem i na tych obiecankach się kończy... wiem że nie mogę oczekiwać od siebie że z dnia na dzień to się kończy bo to jest po prostu nierealne... więc może małymi kroczkami brnąć do celu? od dziś jak się dorwę to w trakcie postaram się przestać.... jak mi się to uda to będzie to wieeelki sukces...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>Quleczko filmik faktycznie ciekawy i bardzo pozytywny, choc calego nie zdazylam obejrzec, no i daje do myslenia... Quleczko skad masz taka wiedze na wszystko znasz odpowiedz?! Podziwiac... jakbym znala odpowiedz jak pozbyc sie tego "nalogu" to by mnie tu nie bylo :) albo bylabym ....ale juz nie walczac z tym ;) za to wiedza o samych lekach/kosmetykach to efekt problemow ze skora od ponad 10 lat ;) za to filmik to jest z czegos co sie nazywa "google tech talk" ...ja jestem umysl scisly (i takie tez byly moje studia) i sledze co tam ciekawego google wrzuca :) eenka - tu jest tylko czesc - http://www.forum.o2.pl/emotikony.php

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowiek-dziewczynka
>myszqunia ale może to jest naprawdę trudny cel? (i chyba taki malutki cel sobie postawie... taki mały krok wprzód... tzn postaram się umieć powiedzieć "dość" w trakcie wyciskania... wiele razy mówiłam sobie dość wyciskania ale to tak samo jak palacz wiele razy mówi sobie koniec z paleniem i na tych obiecankach się kończy...) Przeciez to jest już taki trochę amok. Ciesze się, że masz motywację, i jak najbardziej uważam, żeby do tego dążyć, ale boje się, że to jest jak postanowienie kierowcy, że jak jadąc setką po szosie w deszcz zobaczy rowerzystę - to obiecuje sobie, że wyhamuje i nie wpadnie w poślizg..? Może realniejsze jest obiecać sobie, że się bedzie przestrzegać zasad bezpieczeństwa? I jakoś je sobie jasno określić? Wiesz, czerwona lampka, a nie próba zatrzmywania rozpędzonego bolidu. (Takie porównanie prędkościowe mi wyszło;) Co do mnie wczoraj z tym "acnedermem i lulu, nic nie ruszam" - to udało się :-) A to ważne, bo po małym "ruszeniu" (u mnie czoło, tuż nad brwiami) strasznie łatwo sobie uzasadniać, że ja tylko likwiduje skutki :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
myszqunia- mnie się też wydaję ze to może byc za duzy krok. czasem bywało tak że to ,co mi się wydawało małe ,było nie do zrobienia - aż nie mogłam uwierzyć że jeszcze mniejsze kroczki powinnam robić ja sie nigdy oprócz ostatniego razu nie opanowałam w trakcie - to jest najgorszy czas, bo już sie rozbabrało i "głupio "to białe tak zostawić. Może spróbuj tak jak ja - odciąć się od wyciskania przez lustro czy pilnowanie przez kogoś - tak "na siłę" - żeby poczuc, jak to jest mieć przez chwile łądna cere bez ran,a wtedy dostaniesz więcej motywacji żeby zrobic następny kroczek - powiedzmy wyjście na dwór ,czy wycisnięcie tylko 1 z 3pryszczy na twarzy...a resztę koncepcji znasz - powoli...powoli... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowiek-dziewczynka
myszqnia myszqnia! dobrześ napisała: >od dziś jak się dorwę to w trakcie postaram się przestać.... jak mi się to uda to będzie to wieeelki sukces... No, byłby wieeelki. Ale pamiętaj, że do wielkiego sukcesu tylko czasem dochodzi sie od razu, a czasami trzeba najpierw małych sukcesów żeby poczuć swoją siłę i małą satysfakcję z małego sukcesu! I potem one się dodają i jest wiiieeeelki sukces, a potem, hoho, można nawet od czasu do czasu machnąć wielki sukces za jednym zamachem. Ja też marzę o tym, żeby umieć przestać "w trakcie". Myślę że ta umiejętność też jest nam bardzo potrzebna, na wszelki wypadek, tak jak (kontunuuję metafory samochodowe) ostre awaryjne hamowanie :-) Ale przecież nie można ciągle hamować ręcznym, z piskiem opon, no nieee ...? :-) U mnie twarz wygląda miło, załagodziło się, a ja nie zastosowałam żadnego tam "doprawiania". Ale nie daję acnedermu rano żeby się nie przesuszyć, tylko na dekolt dałam. Za to Humektan rządzi! Pozdrawiam i mam nadzieję, że dziś jest u was ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszqnia
dziewczynki dzięki za rady i porady:) uwielbiam je czytać bo zaraz po tym widze światełko w tunelu i mam chęci do walki:) co do małych i dużych sukcesów to... nie jest tak źle:) wczoraj wycisnęłam tylko jednego! (chociaż przyznaję że gdybym nie usłyszała z pokoju głosu chłopaka "co ty tam znowu robisz???" to pewnie bym coś jeszcze drapnęła:/)... kiedyś próbowałam sposobu np. 3 pryszcze dziennie... ale i tak kończyło się na... trzydziestu! tak samo jak próbowałam kiedyś czegoś takiego: stawałam w dość dużej odległości od lustra i zliczałam ile rzeczywiście mam pryszczy takich widocznych i do wyciśnięcia... i np. jak zliczyłam że jest ich 6 to tyle miałam wycisnąć bez patrzenia na te dodatkowe, które widać tylko pod światło... oczywiście nie musze mówić że ten wyczyn również się nie udawał bo wyciskając jednego już pod palcami czułam kolejnego, który wcale nie był wytypowany do wyciskanie na ten wieczór... ech wielu sposobów próbowałam, wiele porażek przezyłam, ale były też sukcesy! więc się nie załamuję tylko walczę dalej, bo takie maleńkie sukcesy których zaznałam po drodze są dowodem że się da:) najgorsze jest to, że mam świadomość tego, że gdybym nie wyciskała, nie macała, nie drapała to twarz byłaby o niebo lepsza! oczywiście jakieś tam syfki by wyskakiwały (taka już moja natura i raczej się z tym pogodziłam) no ale nie wyglądałabym aż tak strasznie... w związku z tym czuje się jak masochistka, która świadomie się okalecza... ale macie rację nie powinnyśmy się zniechęcać nawet gdy sytuacja wydaje się być beznadziejna... u mnie na dzien dzisiejszy jest tak na...3 w skali 1-10:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
u mnie dziwnie - jestem teraz od2 dni u siostry(mmmmm.....piękne lustro...)no i nie mogę się nadziwć - jest pogorszenie:(to jest jakis trans,nie mogę tego zrozumieć żę mam tek silne argumenty,wiem że wole mieć pryszcze niż rany(a zaznaczam że pryszczy w ogóle ostatnio nie mam tylko jakies ze 2 krosteczki niewidoczne)a mimo to wieczorem z przerażeniem stwierdziłam że w łazience byłam co półgodziny i teraz mam buzie w kropeczkach czerwonych :(małych ale jest ich coraz więcej bo ciągle mówię sobie tylko jeden tylko jeden i się z tego robi10-i nagle oczom moim ukazuje sie podrapana gęba:(a przecież wcale nie chciałam.....kurde więc dziś znowu jestem na etapie leczenia i myślenia o cerze- niby nie jest tragicznie ale tych plamek jeszcze wczoraj nie było w ogóle. dziś biore się za siebie i wypraktykuje sposób ze zgaszonym światłem w łazience.Jednak krok typu "nie patrz w lustro nawet jesli wisi " jest dla mnie jeszcze za duży.musi mnie coś mechanicznie oddzielić od lustra bo sama moja wola jest chyba jeszcze za słaba.....a wydawało mi sie że juz jestem taka slina-potrafię logicznie myśleć i tak dużo juz wiem o tym,trafiają do mojej świadomości wszystkie argumenty przeciw a mimo to podświadomość robi swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowiek-dziewczynka
u mnie ok. troche mnie podrażnia ten acnederm, może dlatego, że ostatnio skończył mi się tonik ziaja i przez jakis czas miałam przerwę, może słabiej nawilżona była skóra i stonizowana.. Na razie była przerwa, raz, bo znów impreza :-), a po drugie, bo sięgnełam znów po diacneal. Acnederm tylko na dekolt. Ciąg dalszy przywykania do jednolicie własnego koloru twarzy i nie wspinania się na pralkę :-) Tylko raz, dziś z rozmysłem wydusiłam większa gulkę na kości nosowej, bo tam jest cienka skóra a mi od trzech dni nie chciało ani wyjśś od tormentiolu, ani się zasuszyć cynkiem. Stwierdziłam, że ranka w tym miejscu szybciej się zagoi niż to mi będzie złazić, zrobiłam to raczej bez emocji, posmarowałam, i tyle. Hm. Nie wiem, co o tym mysleć. Bo nie czuję wyrzutu sumienia, wiecie, to jakby było z innej kategorii. No nic, grunt, żeby sie goiło, jeśli się pomyliłam, i tylko rozpaprałam, no to nie będę ani więcej ruszać ani "z rozmysłem" w sensie - "po namyśle" (bo w tym był zimny namysł i kalkulacja) ani stosować takich metod, ani się nastepnym razem oszukiwać, że jednak może warto, żeby nie dawać upustu znanej nam wszystkim tu zebranym, przypadłości ;-) Tak czy siak jest coraz lepiej, zaczełam rozglądać się za delikatniejszym fluidem i o może nieco innym odcieniu, może takim bardziej pastelowym? Wiecie co, może doradźcie. Mam włosy brązowe a oczy piwno-zielone, ale cerę raczej bladą, taka mleczną, widoczne błękitne żyłki, natomiast twarz jednak często się różowi. Ubieram się często w ciepłe, nasycone i ciemne kolory (dobrze sie w nich czuję), czyli brąz czekoladowy, antracyt, turkus, śliwka-bakłażan, troche szarego... I dotychczas kupowałam sobie fluid taki z jaśniejszych, ale nigdy o odcieniu ciepłym, im bardziej zimny/popielaty odcień tym bardzo mi sie podobał. No i uważam, że pasowało ogołem do w/w garderoby. No ale tak się zastanawiam teraz, czy przypadkiem, pomijając zaczerwienia, do których jednak mam skłonność, to czy mi nie pasował by bardziej jednak bledszy i pasujący do mlecznego odcienia skóry, a nie oliwkowego.. Hehe, pewnie nie sposób ocenić takich rzeczy na piśmie, no ale kto mi doradzi, kosmetyczka? (do której nie chodzę :), panie w sklepach z kosmetykami? Przecież nie pójdę tam bez ż a d n e g o fluidu na twarzy... A może? One day...? Ale wiecie, to są fajne rozważania. Coraz dalsze od pytań, typu, czy nie należało by dołożyć korektora na policzku. No, i jeszcze pozostaje kwestia blizn. Ale ostatnio chodzę z odsłoniętym dekoltem, może nie że wgłąb :) , a wszerz (obojczyki) a tam - całe konstelacje białych blizn. A i tak dobrze się z tym czuje, zwłaszcza, że nawet zwykły puder (tak, z rossmana, antibateriel sie nazywa) łagodzi efekt. I i tak chłopacy zerkają raczej tak ... ewidentnie przychylnie, po prostu to jest kobiece :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czlowiek- dziewczynka -> niektorych fluidow da sie czasem dostac probki :) a tak odnosnie rozwazan slownych... >czy mi nie pasował by bardziej jednak bledszy i pasujący do mlecznego odcienia skóry, a nie oliwkowego szczerze, do mlecznego odcienia skory to chyba nadal tonacja chlodna jak dla mnie :) ja jakos nigdy nie trafilam w polskich sklepach na tonacje ciepla, ktora by nie byla jednoczesnie "brzoskwiniowa", a to na przyklad mojej skorze ze sklonnoscia do czerwienienia...robi raczej gorzej niz lepiej ;) zostaje probowac :) a co do dekoltu, to zazdroszcze odkrywania... mnie strasznie wkurza, ze na dekolcie w moim kolorze to niczym nie moge "zlagodzic efektu" nawet najmniejszej krostki... wszystkie kosmetyki sie gryza kolorystycznie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz-Dziewczynka a ja kiedys slyszalam, ze jak ktos ma sklonnosc do zaczerwienienia sie, to powinien sie wystrzegac fluidow w roz wpadajacych Ja tez jestem blada i miewam zaczerwieniona skore, i uzywam bardzo bladych podkladow odcieniem wpadajacy w kosc sloniowa i powiem Ci , ze daje rade taki kolorek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowiek-dziewczynka
O no no, kość słoniowa brzmi znajomo, musze jeszcze raz spróbować czy fluid AA 'kość słoniowa", który mi chyba właśnie pochodził zimą, będzie pasował. Ostatnie wyciągałam od koleżanki rewelacje na temat mojego typu kolorystycznego i stanęło, że zależnie od tego, czy mi włosy jaśnieją latem i ubiorę się na zielono (to jesień), czy mam ciemniejsze włosy zimą i włożę coś granatowego (to zima)... :-D na razie to moge chodzić p r a w i e bez fluidu, więc jest milo :-) Tylko na nosie (to, co rozwaliłam - chyba jednak nie ruszyć było by lepiej, bo teraz przechodze wszytkie fazy strupka) oraz na na czole duże przebarwienie po sporym strupku każą mi mocniej się maskować. Co do dekoltu to jest kwestia mentalności. Ja, Quleczko nie mówię o syfkach czy czerwonych krostkach, bo ich u mnie też się nia da niczym pokryć, chyba że cała się mazne po dekolcie mocno kryjącym fluidem (oo, pomaga w terapii niewyciskaniowej dekoltu!) Ja mówię o białych licznych kropach. O bliznach. O rany, ostatnio zastanawiałm się ile ich jest. Z plecami i ramionami włącznie. To idzie w setki. Kurczę. No więc na na razie uważam za sukces, jak nic nie mam czerwonego. Borykam sie z problemem zgrubiałej i w sumie swędzącej skóry na karku, gdzie robią mi się jakieś czarne kropy (te blizny są jakby dużymi rozszerzonymi porami, w dużej mierze) Ogólnie plan mam taki, żeby cierpliwie, sukcesywnie peelingować i stosować acnederm na te skórę. Liczę na to, że mimo moich 26 z hakiem lat skóra niemaltretowana ma jeszcze jakieś zdolności regeneracyjne. Może przyszłej jesieni zrobię sobie jakąś mikrodermabrazję. A może nawet jeszcze tą zimą? No ale rozpisałam to sobie na lata, bo skoro mogłam się w tyle lat doprowadzać do takiego stanu, to może rok (a już rok jestem tu na forum) to nie jest aż tak dużo na wychodzenie? A ciekawa jestem jak moja skóra na plecach karku i dekolcie zacznie reagować na nieruszane plus peelingi i wzmożone nawilżanie. A propos, nawilżam teraz te rejony tak jak twarz a nie tak jak nogi i ręcę itd - myślę, że to był mój główny błąd przez lata, że właściwie już poniżej szyi smarowałam się po prostu balsamem do ciała. A czy któraś z was już przeszła do tego etapu - ogarniania krajobrazu po bitwie w rejonach pleców i dekoltu? Znów podkreślę, że to jest dla mnie najtrudniejszy etap wychodzenia. takie "i co dalej?" Trzymajcie się 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>Ja mówię o białych licznych kropach. O bliznach. wiem o czym mowilas....z tym to ja akurat bez problemu jakos :) nie mam wyboru bo mam cale cialo w nich :) za to ja nawet nie moge sobie fluidem wymazac dekoltu...wlasnie w tym problem, ze wygladalabym idiotycznie bo nic nie jest nawet zblizone kolorem >myślę, że to był mój główny błąd przez lata, że właściwie już poniżej szyi smarowałam się po prostu balsamem do ciała. w sumie logicznie robilas...w koncu to tez cialo :) ostatnio widzialam balsamy do ciala do skory tradzikowej...tylko nie pamietam jakiej firmy :) ja ogolnie balsamu do ciala nigdy nie uzwywalam jakos na zadne czesci ciala ;) a co do roznych "newralgicznych" czesci ciala....to moze traktuj je peelingiem/tonikiem migdalowym jesli sobie zamowisz kwas migdalowy :) ja wlasnie robie taki "eksperyment" na bliznach na brzuchu i zobaczymy jaki bedzie efekt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wlasnie jestem na takim etapie...ogarniania, choc nie mowie, ze nic nie ruszam na ciele ale mam tego znacznie mniej niz pare lat temu...wiec jest co ogarniac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
cześć :) z tym dekoltem to wiecie, najlepsze na nie-robienie się pryszczy jest nie drapanie (hehehe ale odkrycie :) )ale powaga mi się też zdaża rozrapywać przód i tył - w sumie to jest taka gradacja: najgorsza-twarz średnio-plecy najlżej -dekolt to sonda mojego drapania - no i rzeczywiście wychodzi że dekold drapie najmniej i najlepiej wygląda.Z resztą trochę nauczyłąm się że na dekoldzie i plecach te pryszcze są inne - nie takie tłuste -tylko raczej takie wodniste i one same znikają i nie mam takiej obawy że się rozrośnie do mega rozmiarów z wielką białą kulką ropy. więc najczęściej zostawiam i przemywam spirytusem - no i są takie krosteczki ale nie widać ich. no i teraz często chodze w golfie więc łąpy tak po nim nie jeżdżą:) spróbujcie może nie traktować dekoltu tak silnymi środkami na pryszcze jak twarz - bo się hartuje i uodparnia na środowisko - ale jednak przemywajcie (nie wiem może nie spirytem ale jakimś rumiankiem czy szałwią albo kawałkiem aloesu - cudo! )żeby mieć poczucie że walczycie z krostkami - to wtedy mniej będziecie rozdrapywać :) ja walcze teraz z plecami -myje codziennie mydłem siarkowym ale to mało co daje... z resztą chyba zainwestuje w gąbkę bo jak myję reką to mnie szlag trafia jak jadę po tych wypukłościach i zawsze to wszystko rozdrapię:( przeżyłam nieprzyjemny weekend - tzn. dlatego że za bardzo się chyba nastawiłam że bedzie super-bo jak ostatnio pisałam miałąm prwie idealną twarz i tak wydawało mi się że spokojnie dotrwa do soboty i wreszcie nie bede na imprezie obsesyjnie myslec o oświetleniu i czy je coś rozmazało.....ale jak na złość w piątek wyskoczyła nie wiem kiedy duuuuża gula,dwa razy się oparłam wyciśnięciu,ale trzeci raz nie - w sumie nie powinnam tego mówić ale chyba dobrze - bo wylało się z niej to co miało wylać i na sobotę był juz mało wypukły strup.którego zaklajstrowałam(ale i tak było widać ) nie mam sposobu na takie sytuacje - gdyby zrobił się pare dni wczesniej to pewnie nie ruszałabym w nadzieji ze zejdzie albo się zmniejszy - ale za jeden dzień to wiedziałam że nie zejdzie - no i cała motywacja poszła się....w takich chwilach zawsze wyisnę - :( chocby dlatego że strupa tak jak pryszca widać no ale przynajmniej od teraz się goi a taki pryszcz pod tapetą to się jeszcze większy może zrobić.... no .ale już jest dobrze już jutro pewnie mi odpadnie i znowu będę sie musiałą za psychę wziąć i póki jest dobrze i mam dobry humor - poczynić jakieś kroki i postanowienia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja dekoltu na szczescie wlasciwie nie ruszam....czasem gdzies okolice obojczykow jak mnie tam totalnie wysypie ;) ale jak widac kazdy ma inne pryszcze....bo mi sie na plecach potrafia robic wielkie gule albo i wielkie ropne pryszcze, a nie jak mowisz wodniste :) no i w okolicy obojczykow tez mam takie z bialym czubkiem :o n-s - gabka i to nie taka calkiem miekka to jest dobry pomysl jesli chodzi o plecy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×